S22E14 "Seems like a No-Brainer"

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: damian300d »

Davos pisze:
25 sie 2019, 13:22
Chciałbym jeszcze, żeby wróciła Stephanie. Ona była jednym z jaśniejszych punktów tego sezonu i moim zdaniem w pełni zasłużyła na drugą szansę.
Też liczyłem na jej ponowny udział. Niewiele brakowało a Stephanie wróciłaby - niestety się nie udało :(. Nie będę zdradzał więcej szczegółów - dowiesz się oglądając kolejne sezony.
Z takich ciekawostek co do życia uczestników po Survivor:
- Matt został aktorem, tyle że występuje jako Wyatt Nash. Ma nawet profil na naszym filmwebie :D. Miał też propozycję powrotu do Survivor ale odmówił.
- Andrea też jest dosyć znana - została prezenterką magazynu People, przeprowadza wywiady ze znanymi aktorami (np. Scarlet Johanson) i innymi gwiazdami, sama ma na koncie kilka drobnych ról. Przez jakiś czas była w związku z aktorem Joshem Hendersonem.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: frasiek »

Davos pisze:
25 sie 2019, 02:11
Zawody o ostatni immunitet bardzo emocjonujące i Rob dosłownie o włos wygrał z Ashley. Ten immunitet był dla niego warty milion dolarów, bo gdyby Rob go nie zdobył to bardzo możliwe, że odpadłby tuż przed finałem. (...) Zbyt jednostronne to wszystko było i szkoda, że ludzie w Omatepe nie byli bardziej ogarnięci i dali się tak zdominować Robowi, zamiast rzucić mu wyzwanie.
Ale wiesz, że te dwie rzeczy są ze sobą sprzeczne?

Jeżeli jakiekolwiek zawody o immunitet były dla Roba kluczowe to znaczy, że Omatepe wcale nie dali mu się zdominować.

Otmatepe po prostu grało normalnie. Zawiązujesz sojusz, żeby pokonać ludzi z pozostałego sojuszu, a to jaką masz pozycję w swoim sojuszu to już jest w dużym stopniu poza Twoją kontrolą. A jak przegrasz w tej loterii to producenci pewnie zrobią z Ciebie głupka, bo zwycięzca musi wyglądać na zasłużonego.

Taki scenariusz będzie się w amerykańskim survivorze powtarzać, więc jeżeli nie lubisz przewidywalnych sezonów, gdzie wygrywa ktoś kto wygląda na kontrolujący swój sojusz to szykuj się na wyboistą drogę. Tylko się nie poddawaj przed S28 bo to wyjątkowa perałka wśród sezonów 21-32.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Davos »

damian300d pisze:
25 sie 2019, 15:22
Też liczyłem na jej ponowny udział. Niewiele brakowało a Stephanie wróciłaby - niestety się nie udało :(. Nie będę zdradzał więcej szczegółów - dowiesz się oglądając kolejne sezony.
Z takich ciekawostek co do życia uczestników po Survivor:
- Matt został aktorem, tyle że występuje jako Wyatt Nash. Ma nawet profil na naszym filmwebie :D. Miał też propozycję powrotu do Survivor ale odmówił.
- Andrea też jest dosyć znana - została prezenterką magazynu People, przeprowadza wywiady ze znanymi aktorami (np. Scarlet Johanson) i innymi gwiazdami, sama ma na koncie kilka drobnych ról. Przez jakiś czas była w związku z aktorem Joshem Hendersonem.
No proszę, jakie gwiazdy :)
Co do Matta - nawet go polubiłem, ale nie jestem pewien, czy chciałbym jego powrotu do Survivor :P Zbyt dużo tych wpadek mimo wszystko zaliczył :)

frasiek pisze:
25 sie 2019, 19:36
Ale wiesz, że te dwie rzeczy są ze sobą sprzeczne?
Jeżeli jakiekolwiek zawody o immunitet były dla Roba kluczowe to znaczy, że Omatepe wcale nie dali mu się zdominować.
Otmatepe po prostu grało normalnie. Zawiązujesz sojusz, żeby pokonać ludzi z pozostałego sojuszu, a to jaką masz pozycję w swoim sojuszu to już jest w dużym stopniu poza Twoją kontrolą. A jak przegrasz w tej loterii to producenci pewnie zrobią z Ciebie głupka, bo zwycięzca musi wyglądać na zasłużonego.
Nie widzę tam sprzeczności. Rob kontrolował całe plemię aż do Top4 i dopiero wtedy był jedyny moment, kiedy ewentualnie mógłby odpaść, bo to już było krok od finału i Ashley zaczęła kombinować, czy by nie spróbować się go pozbyć przed finałem. Ale ten plan nie miał szans nawet wystartować, bo Rob zdobył immunitet. Czy gdyby go wtedy nie zdobył, byłby zagrożony? Moim zdaniem jak najbardziej, bo wszyscy wiedzieli, że on jest dobrym graczem i zdobędzie sporo głosów u sędziów. Ale nadal nie zmienia to faktu, że cały sojusz oprócz Roba grał słabo, bo o jego eliminacji powinien myśleć każdy i to już na etapie Top6, jeśli nie wcześniej. A tymczasem jedyną strategią Natalie, Phillipa czy Granta było: "Będę się trzymać Roba, to może weźmie mnie do finału". To samo zresztą przez większość czasu było z Ashley. Nikt z nich nie pomyślał wcześniej o tym, żeby zrobić ruch i zaryzykować. Nikt nie chciał grać samodzielnie, tylko być w cieniu Roba. I dlatego bieg wydarzeń był tak nudny.
Żeby nie było - ja nie mam nic przeciwko zwycięstwu Roba. Wręcz przeciwnie, cieszy mnie to, bo gość na wygraną zasłużył. I jeśli w innych sezonach będą wygrywać osoby dominujące w sojuszach to też nie będę miał nic przeciwko, o ile po drodze będą się działy ciekawe rzeczy (np. jakieś blindsidy albo ataki na te osoby, nawet jeśli oni się obronią). Ale tutaj tego nie było. Nikt tak naprawdę nie próbował na żadnym etapie zaatakować Roba i dlatego tak często wiało nudą w tym sezonie.

Ale zniechęcać się na pewno nie będę. Za bardzo lubię Survivor, żeby skończyć z tym nałogiem :P Postanowiłem sobie już dawno, że nadrobię wszystkie sezony i będę się tego trzymać. A jeśli po drodze trafią się gorsze sezony to trudno. Jakieś muszą być. Poza tym w każdym z nich staram się znaleźć jakieś pozytywy i tu też kilka było - głównie w postaci pierwszych pięciu czy sześciu odcinków, które były naprawdę dobre do oglądania.
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: ciriefan »

To tak jak ja, pluję jadem na Survivor, ale nie potrafię przerwać oglądania, to już jest uzależnienie XD Ale warto oglądać dla tych kilku perełek w postaci dobrych sezonów, nie wszystko udało się (jeszcze) Jeffowi zniszczyć, chociaż program jest już swoją parodią momentami. Na tą chwilę życzę ci przetrwania kolejnego sezonu, bo moim zdaniem jest jeszcze gorszy od 22 i rywalizuje w moim rankingu o miano najgorszego wraz z sezonem 36 XD

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Davos »

Brzmi bardzo zachęcająco :D

A jeszcze odnośnie sezonu 22 - tradycyjnie zrobię jakieś dłuższe podsumowanie z omówieniem poszczególnych uczestników, ale to pewnie dopiero gdzieś pod koniec przyszłego tygodnia jak będę w chacie, bo za chwilę czeka mnie wyjazd. Ale o jednej rzeczy muszę wspomnieć, zresztą ktoś to już gdzieś wytknął - w tym sezonie prawie w ogóle nie było czołówek! Co prawda już w poprzednich sezonach zdarzały się krótkie czołówki w poszczególnych odcinkach, ograniczone jedynie do osób, które pozostały w grze + jury, no ale w tym sezonie nawet tego nie było :P Jedynie intro pojawiło się w pierwszym i ostatnim (finałowym) odcinku, a tak była dosłownie tylko dwusekundowa migawka... i tyle. Ech, no ja rozumiem ograniczony czas antenowy itd., ale żeby aż czołówkę wycinać? To już można było ją zostawić, a usunąć sceny golenia pach Natalie i Ashley :D
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: ciriefan »

Czołówek już praktycznie nie będzie (są udostępniane tylko online). Rytuałów Przejścia w finale też nie (całkowicie z nich zrezygnowali). Nowych lokalizacji też nie ;)

Ja zawsze sobie odtwarzam czołówkę na Youtube przed odcinkiem, bo jednak wprowadzają w klimat programu, więc można sobie radzić i tak.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Saw »

ciriefan pisze:
26 sie 2019, 00:26
Czołówek już praktycznie nie będzie (są udostępniane tylko online). Rytuałów Przejścia w finale też nie (całkowicie z nich zrezygnowali). Nowych lokalizacji też nie ;)

Ja zawsze sobie odtwarzam czołówkę na Youtube przed odcinkiem, bo jednak wprowadzają w klimat programu, więc można sobie radzić i tak.
Ja czołówki również odtwarzam sobie przed każdym odcinkiem. Co jak co, ale one są wyjątkowe. Wprowadzają niesamowity klimat, bez którego oglądanie nie jest już tak super. Wielka szkoda że z nich zrezygnowano. Podobnie jest z rytułałem przejścia.
Niestety Survivor z każdym kolejnym sezonem coraz bardziej zmienia się na minus. Jeszcze trochę i Davos przestaniesz poznawać uczestników jako ludzi, a wyłącznie jako graczy. Osobowości będą miały coraz mniejsze znaczenie.
Ale też nie ma sensu się zniechęcać przed dalszym oglądaniem. Z każdego sezonu coś pozytywnego można wyciągnąć. Dla mnie S22 jest najgorszy ze wszystkich. Ale przyznaję że pierwsze trzy/cztery odcinki stały na wysokim poziomie i było ciekawie. Więc nawet dla nich warto obejrzeć.
A co do sezonu 23 to według mnie nie był najgorszy. Że tak powiem dupy nie urywał, ale mi nawet w miarę przyjemnie się oglądało. Może dlatego że moi faworyci zaszli do końca.

Davos pisze:
25 sie 2019, 13:22

Chciałbym jeszcze, żeby wróciła Stephanie. Ona była jednym z jaśniejszych punktów tego sezonu i moim zdaniem w pełni zasłużyła na drugą szansę.
Tak do końca nie rozumiem tych zachwytów nad Stephanie. Zgodzę się z tym że była wyróżniającą się osobą i miała ciekawy charakter. Ale grę prowadziła kiepską. Weszła w sojusz z nielubianym Russellem i Kristą co jest o wiele za mało w dziewięcioosobowym plemieniu. Pozwoliła też Russellowi odciąć się od pozostałych. Po jego odejściu z góry była na straconej pozycji i nikt nie chciał z nią grać. Mam wrażenie że zbyt naiwnie uwierzyła w to że będzie kolejną Natalie lub Parvati/Danielle. Tak naprawdę taktyka ich trójki polegała na tym by znaleźć ukryty immunitet i nim zagrać. Próbowali przeciągnąć jeszcze Julie na swoją stronę ale zrobili to zdecydowanie za póżno, kiedy już palił się im grunt pod nogami.

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: MaciekRS »

A dla mnie 22 wcale nie nalezy do najgorszej 10. S23 dużo gorszy oraz oczywiście większość sezonów S3X również jest poniżej Redemption Island.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: frasiek »

Davos pisze:
26 sie 2019, 00:06
Brzmi bardzo zachęcająco :D
Na koniec S21, też ktoś Ci napisał, że S22 to najgorszy sezon w historii, więc to chyba taka nowa tradycja na forum ;)

S23 bywa ciężki do strawienia ze względu na kwestie obyczajowe. Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę to miała strategiczne momenty warte przedyskutowania.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Davos »

Tradycyjnie robię podsumowanie całego sezonu i poszczególnych graczy.

Od czasu do czasu zdarzało mi się w Survivor trochę wynudzić, zwłaszcza przy pierwszych odcinkach niektórych sezonów, ale najpóźniej po mergu zaczynało robić się bardzo ciekawie i napięcie nie spadało aż do finału. Tutaj miałem kompletnie odwrotnie - sezon 22 zaczął się z przytupem od niespodziewanego dla mnie powrotu Boston Roba i Russella, a następnie przez kilka pierwszych odcinków emocjonowałem się tym, jak wiele się dzieje i jak ciekawe były poszczególne rady plemienia. Niestety im dalej w las, tym było gorzej... Poodpadali nie ci, co trzeba i w pewnym momencie zaczęło przeraźliwie wiać nudą, bo do samego końca mieliśmy przedstawienie pt "Boston Rob i statyści"... Szkoda, bo ten sezon mógł mieć na pewno duży potencjał, a skończyło się niestety dużym rozczarowaniem. Nie, żebym miał coś przeciwko zwycięstwu Boston Roba - wręcz przeciwnie, uważam że w 100% zasłużył bo prowadził świetną grę i fajnie, że w końcu udało mu się wygrać. To jest mimo wszystko plus tego sezonu - wygrała zdecydowanie ta osoba, która powinna. Problem tylko w tym, że mało kto chciał mu w tym zwycięstwie przeszkodzić... Niestety poza Robem sojusz z Ometepe był cholernie bezbarwny i nudny i to jest na pewno wielki minus tego sezonu. Zadania też specjalnie nie porywały - wprawdzie trafiło się kilka fajniejszych (podobało mi się np. to z wykopywaniem i używaniem różnych narzędzi), ale większość była taka sobie, no i brakowało zadań rozgrywanych na wodzie.
Największy zapowiadany twist tego sezonu czyli Redemption Island, okazał się trochę kapiszonem, bo nie miał totalnie żadnego wpływu na grę. Choć pomysł nawet nie był najgorszy i zacząłem się do niego przekonywać w trakcie sezonu. Niestety osoby, które powróciły, zostały od razu wyrzucone i nie mieliśmy okazji oglądać zemsty żadnej z nich na dawnych współplemieńcach. Szkoda, zwłaszcza w przypadku Matta - on miał naprawdę niezłą okazję do wzięcia odwetu za wcześniejszy blindside i przy okazji na zmianę kierunku gry.
Ale to, co mi najbardziej przeszkadzało w tym sezonie to brak przemieszania uczestników. Dawno już nie widziałem tak zabetonowanych sojuszy i tu po prostu aż się prosiło, żeby je rozbić, przemieszać ludzi i zrobić nowe rozdanie. Gdyby przemieszanie nastąpiło w czwartym czy piątym odcinku to moglibyśmy oglądać jeden z najlepszych sezonów, trzymający w napięciu aż do samego końca. Niestety, nic takiego nie nastąpiło i to całkowicie zabiło potencjał tego sezonu po kilku pierwszych odcinkach. Szkoda...


A co do poszczególnych graczy:

Francesca - jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza "1st voted out", jaką do tej pory oglądałem w Survivor. Wygadana, lubiła kombinować i widać, że miała potencjał, tylko miała pecha, że w jej plemieniu pojawił się Boston Rob, wokół którego szybko zebrał się wianuszek fanów i fanek, a Francesca znalazła się na uboczu. No i miała też pecha, że po jej stronie znalazł się Phillip, który potem zaczął szaleć na radzie i ją wkopał :P Ale jej dość krótki występ w Survivor był na tyle zauważalny, że cieszę się, że ona dostanie jeszcze szansę w innym sezonie.

Russell - w tym sezonie zaskoczył mnie dwa razy: tym, że się pojawił i tym, że tak szybko odpadł :P Szkoda, bo mimo wszystko lubię tego typa i chciałbym zobaczyć jego ewentualną konfrontację z Boston Robem po mergu, ale niestety plemię nie dało mu tej możliwości. Choć i sam Russell trochę skopał sprawę, nie starając się bardziej zintegrować z grupą i skupiając się głównie na szukaniu idola. Wprawdzie szybkie utworzenie sojuszu ze Stephanie i Kristą było niezłe, a ewentualnie pozyskanie Julie mogłoby spowodować jeden z najciekawszych jak dotąd blindsidów i odpadłby Ralph... no ale Julie ostatecznie się na Russella wypięła. Nie podobał mi się tylko sposób, w jaki Russell odpadł i w pełni rozumiem jego frustrację, bo uważam celowe przegrywanie zawodów, żeby się kogoś pozbyć nie tylko za wredne, ale i głupie. I cieszę się, że Zapatera ostatecznie za to zapłaciła, bo do mergu zabrakło im właśnie tego jednego zawodnika. Jeśli chcieli się pozbyć Russella to powinni po prostu poczekać na pierwszą radę plemienia, a nie celowo ją prokurować...
Co by nie powiedzieć o Russellu to jednak serce do tej gry ma i widać, że mu na grze bardzo zależało. Podobało mi się, jak jeszcze na odchodnym na RI podpuścił Ralpha, który ujawnił przy przeciwnikach, że ma immunitet :D

Kristina - kolejna fajna osoba, która odpadła zdecydowanie zbyt szybko. Wielki plus za to, że znalazła immunitet bez wskazówek i że od początku kombinowała, próbując tworzyć sojusz z Francescą i Phillipem. Podobało mi się też, że jako jedyna rzuciła wyzwanie Boston Robowi, ale niestety numerki nie były po jej stronie i tylko kwestią czasu było, kiedy odpadnie... Szkoda, bo chciałbym ją jeszcze zobaczyć w jakiejś innej edycji.

Krista - dość bezbarwna i pasywna. Jej jedynym ruchem było dołączenie do sojuszu Russella i Stephanie, ale po odpadnięciu Russella nie próbowała się bronić, mimo że była na wylocie. Na RI miała trochę więcej editu i widać było, że jest sympatyczną dziewczyną. Fajnie było patrzeć na jej interakcję z Mattem, z którym szybko zawiązała więź.

Stephanie - młoda, ale bardzo wyszczekana, za co ją szybko polubiłem :) Widać, że lubiła kombinować, ale chyba trochę zbyt optymistycznie założyła, że Russell po raz trzeci z rzędu znajdzie immunitet i dojdzie do finału, biorąc ją ze sobą. Podobało mi się za to, że po odpadnięciu Russella Steph nie była bierna i dalej grała, próbując się ratować. Dzięki temu przed nią odpadła Krista, a sama Stephanie zdołała nawet przekonać Dave'a do głosowania na Saritę. No i miała rację, krytykując innych za położenie zawodów i nazywając to wprost głupotą. Szkoda, że nie dotrwała do mergu. Zabrakło jej jedynie dwóch rad plemienia... Chciałbym ją jeszcze kiedyś zobaczyć w innym sezonie.

Sarita - jakoś mnie specjalnie do siebie nie przekonała. Znalazła się w sojuszu szóstki w Zapatera więc przetrwała przed eliminacją pozostałej trójki, ale gdy ktoś z głównego sojuszu musiał odpaść to padło właśnie na nią, bo była najsłabsza w zawodach. Niby próbowała się jakoś tam ratować, próbując namówić pozostałych do głosowania na Dave'a, ale jak widać nie przekonała do siebie większości.

Dave - od początku kombinował wspólnie z Mike'm, żeby pozbyć się Russella, potem jednak zniknął aż do momentu, gdy wyłamał się z sojuszu i wspólnie ze Stephanie głosował na Saritę. Miał szczęście, że nie zapłacił za to głową podczas następnej rady, ale i tak zaraz po mergu odpadł, bo Zapatera była w mniejszości. Podobała mi się jego mowa końcowa na finałowej radzie, podczas której zachęcał do głosowania na Roba jako najlepszego gracza.

Julie - niezbyt ją polubiłem i nie podobała mi się jej złośliwość skierowana do Natalie na finałowej radzie. Żałuję też, że nie wsparła Russella, bo to by zupełnie zmieniło przebieg tej gry. Na plus za to akcja ze schowaniem spodenek Phillipa :P

Steve - dość sympatyczny, ale był mi raczej obojętny. Były momenty, w których pokazywał przebłyski gry, jak z wkręceniem Russella, że z RI odpadł Matt zamiast Franceski albo jak po mergu próbował szukać sojuszników w Ometepe, generalnie jednak jakiejś wielkiej furory nie zrobił. Podobał mi się za to spokój, z jakim zniósł kretyńskie oskarżenia o rasizm ze strony Phillipa.

Ralph - taki swojski prosty chłop z prowincji, sympatyczny, ale niezbyt rozgarnięty w grze ;) Wprawdzie szybko znalazł immunitet, ale chyba za bardzo uwierzył w swoją pozycję i dość głupio dał się sprowokować Russellowi, ujawniając ludziom z Ometepe, że ma immunitet :P Po mergu był w takiej samej sytuacji jak reszta z Zapatery więc musiał odpaść. Ale sam się do tego przyczynił, forsując celowe przegranie zawodów, żeby pozbyć się Russella. Na finałowej radzie jako jedyny zagłosował na Phillipa i widać było, że kierował się emocjami, bo tamten wcześniej trochę połechtał jego ego :D Ale to była dość sympatyczna sytuacja :) Rzadko zdarza się, żeby na finałowej radzie któryś z jurorów zamiast pytań o grę zadał tylko jedno proste pytanie: "Lubisz mnie"? Jakieś takie miłe to było :) I choć nie chciałbym już więcej oglądać Ralpha w Survivor to chętnie napiłbym się z nim whisky gdzieś w przydrożnym barze w Alabamie czy innej Arizonie :)

Grant - nudny jak flaki z olejem. Jego jedyną strategią było trzymanie się Roba i chyba nawet przez moment nie pomyślał, żeby spróbować się go pozbyć. Dawał mu się też wodzić za nos, tak jak to było choćby ze wskazówkami o immunitet. Robił tylko za number i cieszę się, że ostatecznie zajął pozycję nawet za Mattem. Jego foch na reunion był bardzo zabawny :D

Matt - za charakter go nawet lubiłem, choć momentami bywał męczący. Wielki plus też za świetną walkę na RI, serię wygranych zawodów i w konsekwencji powrót do gry. Ale jako gracz był niestety beznadziejny. To, że raz dał się zblindsidować, można by mu wybaczyć. Ale drugi blindside po jego powrocie... Szkoda gadać :D Gość miał nie tylko szansę na rewanż i zemszczenie się na tych, którzy wbili mu nóż w plecy, ale i dokonanie spektakularnego zwrotu akcji. Wystarczyło tylko przyłączyć się do Zapatery i próbować wspólnie z Andreą iść do finału. Ale on nie tylko zrezygnował z tego pomysłu, ale jeszcze wygadał się przed Robem, przez co wystawił się na celownik i jeszcze wkopał Andreę :/ Może i człowiek z niego porządny, ale gracz niestety zbyt emocjonalny i przez to zły.

Mike - z sześcioosobowego sojuszu Zapatery, jego lubiłem najbardziej. Był nie tylko silny fizycznie i dobry w zadaniach, ale i dobrze kombinował, zwłaszcza po mergu, gdy bardzo aktywnie próbował przeciągnąc do swojego sojuszu Matta i za jego pośrednictwem jeszcze Andreę. Gdyby ten plan się powiódł to Mike miałby szansę dojść do finału i może nawet zgarnąć milion. Nie udało mu się, ale brawo za walkę, również na RI, gdzie Mike w zawodach bił nawet Matta i był naprawdę bliski powrotu do gry. Z charakteru też był bardzo w porządku i przeszedł dość ciekawą przemianę. Ogólnie jeden z najsympatyczniejszych uczestników w tym sezonie.

Andrea - dla mnie to największy słodziak w Survivor od czasów Elisabeth z Australian Outback :) Nie dość, że ładna to jeszcze miła, fajna i sympatyczna :) W grze też próbowała coś zdziałać, niestety nie miała za bardzo możliwości, bo najpierw została zaskoczona eliminacją Matta przez Roba i musiała robić wszystko, żeby przetrwać, a po powrocie Matta z RI, gdy planowała z nim zrobić śmiały ruch, ten ją wsypał przed Robem i znów musiała kombinować, żeby się utrzymać. Jej czas był policzony, ale gdy już trafiła na RI to walczyła tak pięknie, że pokonała 3 silnych facetów i wróciła do gry, gdzie bardzo mądrze próbowała namówić Ashley i Natalie do eliminacji Roba. Niestety te dwa muły nie były chętnie do współpracy :D Andrea musiała odpaść, ale moim zdaniem pokazała się z dobrej strony i bardzo się cieszę, że jeszcze ją zobaczę w innym sezonie :)

Ashley - tępa dzida, która całymi dniami opalała się na plaży wspólnie z Natalie i jedyną jej aktywnością było depilowanie się wspólnie ze swoją psiapsiułą... W obozie bezużyteczna, w strategii zdawała się tylko na Roba i choć wiedziała, że jest mniej lubiana przez Roba niż Natalie i dlatego Rob jej nie weźmie do finału, nie próbowała z tym robić nic aż do samego końca, gdzie dopiero na etapie Final 4 otworzyły jej się oczy i próbowała walczyć o immunitet. Była o włos od jego zdobycia i całe szczęście, że nie osiągnęła celu, bo nie wyobrażam jej sobie w finale z Phillipem i Natalie - to już by była totalna katastrofa :D

Natalie - to samo co wyżej, z tą różnicą, że Natalie była bliżej Roba i dzięku temu mogła założyć, że dzięki niemu wjedzie do finału. Tylko co z tego, skoro nie miała żadnych szans na zwycięstwo w tym finale? Jeszcze dodatkowo pogrążyła się swoimi odpowiedziami, mówiąc sędziom, że to dzięki Robowi zaszła tak daleko :D Ja rozumiem młody wiek i brak doświadczenia, ale kurna bez przesady... Gdyby Natalie miała choć odrobinę oleju w głowie to powinna przynajmniej spróbować pozbyć się Roba na wcześniejszym etapie. A tak robiła tylko za jego przystawkę, którą on w finale pożarł ze smakiem na kolację.

Phillip - różni już trafiali się wariaci i pokręceni ludzie w Survivor, ale Phillip zdecydowanie ich wszystkich przebił :P Bywał zabawny, ale najczęściej niestety irytował i nawet ja, choć generalnie mam cierpliwość do ludzi, nie mogłem już często na niego patrzeć. Kłócił się ze wszystkimi w obozie, opowiadał jakim to jest świetnym agentem, łaził w pokracznych różowych gaciach, rozmawiał z pradziadkiem i nosił piórko na głowie :D Mimo wszystko na moment mu uwierzyłem, gdy zapowiadał, że tylko udawał idiotę i w finale będzie chciał wszystkich sędziów oczarować... ale podczas finałowej rady gość się zaprezentował naprawdę koszmarnie :D Z niektórymi sędziami wdawał się w pyskówki i tylko w rozmowie z Ralphem miał jakiś przebłysk, gdy zaprezentował się lepiej. Ale generalnie była tragedia i przez ten social gość przegrałby w finale z każdym, nawet z Russellem :P Szkoda, że będę go musiał jeszcze oglądać w innym sezonie, wolałbym sobie darować tę wątpliwą przyjemność :D

Boston Rob - w Markizach go nie cierpiałem, w All Stars zaczynałem lubić i doceniać jego grę, w HvV polubiłem go jeszcze bardziej więc ucieszył mnie jego kolejny powrót do gry. A ten był tak bardzo udany, jak tylko można sobie wyobrazić. Rob szybko wkupił się w łaski pozostałych i roztoczył wokół siebie aurę, którą zjednał do siebie ludzi - a tych, których nie zjednał, szybko się pozbył. Zbudował silny sojusz, w którym był niekwestionowanym liderem i kontrolował każdego, pilnując, by nikt mu nie wbił noża w plecy. Pozbył się Franceski i Kristiny, które mu zagrażały, przekabacił do siebie Phillipa i trzymał go do końca, pozwalając, by to na Phillipie skupiały się wszystkie negatywne emocje, zblindsidował Matta, a potem zrobił to ponownie i jeszcze przekonał do tego Andreę. Podczas nagród polował na wskazówki i zawsze zdobywał je pierwszy, świetnie wkręcił też Granta, że pierwsza wskazówka jest drugą, dzięki czemu nie pozwalał mu na odgadnięcie, gdzie idol faktycznie jest. No i samemu znalazł ten immunitet, oddalając się od innych pod pretekstem pójścia za potrzebą z powodu rzekomej sraczki :P Grał ostro i podejmował śmiałe ruchy, ale jednocześnie bardzo dbał też o social. Do tego jak zawsze walczył bardzo mocno w zawodach i często kosztowało go to mnóstwo wysiłku - jak choćby wtedy, gdy starał się nie dopuścić do tego, by immunitet wygrała Andrea i niemal zasłabł podczas tamtego wyzwania. Podobnie w F4 - Rob wiedział, że musi zdobyć immunitet, żeby mieć gwarancję finału i zrobił to. A w finale już była prosta droga do wygranej, bo on zabrał tam najlepszych możliwych rywali - Natalie, o której wszyscy wiedzieli, że jedzie cały czas na jego plecach i Phillipa, który tak wkurzył ludzi, że nie było opcji, że może wygrać. No po prostu Boston Rob rozegrał wszystko koncertowo :) Ale uczciwie trzeba też przypomnieć, że gdyby on trafił do Zapatera to już nie miałby tak lekko, bo tam było więcej starszych, bardziej doświadczonych i myślących ludzi, których tak łatwo już by nie omotał. A możliwe, że i jego tak jak Russella ci ludzie chcieliby się pozbyć. No i druga sprawa, że gdyby w tym sezonie było przemieszanie to Rob miałby znacznie trudniejszą drogę do finału. No ale wyszło jak wyszło, a on wykorzystał w 100% okazję, jaka mu się trafiła i zasłużenie wygrał.
No i jeszcze jedna sprawa - bardzo fajnie oglądało mi się jego confessy. Nie tylko te dotyczące strategii (choć były świetne), ale i te, w których komentował zachowanie innych, w tym Phillipa i jego gacie :D
Ok, Robb wygrał i chwała mu za to, ale mam nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś go zobaczę w Survivor to nie nastąpi to zbyt szybko, bo przy całej mojej sympatii do niego, 4 występy to dużo i chyba już czas na dłuższą przerwę :P
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: ciriefan »

Ok, Robb wygrał i chwała mu za to, ale mam nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś go zobaczę w Survivor to nie nastąpi to zbyt szybko, bo przy całej mojej sympatii do niego, 4 występy to dużo i chyba już czas na dłuższą przerwę :P
Bostona Roba zobaczysz jeszcze co najmniej 2 razy, chociaż zapowiadał, że nigdy nie wróci XD Jeff jednak go za bardzo kocha. W jednym z sezonów będzie elementem twistu, gracze będą odwiedzać go na specjalnej wyspie i prosić o porady. Na wyspie tej też Jeff postawił wielki, zajmujący pół plaży posąg przedstawiający jego głowę.
Obrazek
Rob też najprawdopodobniej pojawi się w sezonie zwycięzców, za który wg tzw. "przecieków" otrzymał rekordową, sześciocyfrową gażę za sam udział, spojler z S8drugą taką gażę otrzymała też jego żona, więc nieźle się obłowią:) Jeff nie da umrzeć swoim ulubionym samcom alfa.

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Rider Girl »

Davos fajnie że wróciłeś bo lubię czytać twoje opinie o danych sezonach nawet jeśli sama zbyt dużo tych sezonów nie obejrzałam

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Davos »

O rany, ten posąg Boston Roba mnie rozwalił :D I faktycznie Jeff go musi uwielbiać, skoro wymyśla takie atrakcje, byle tylko nakłonić go do kolejnych powrotów :)

Rider Girl - dziękuję, miło mi :) Wróciłem już z urlopu i zabieram się za nadrabianie kolejnych sezonów. Właśnie obejrzałem dwa pierwsze odcinki sezonu 23 i zaraz je skomentuję w odpowiednich tematach :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Maw
sole survivor
Posty: 1283
Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Maw »

Postanowiłem w końcu obejrzeć ten sezon. Oczywiście na wstępie trzeba zaznaczyć, że bardzo szkoda Ralpha (*). Widziałem tylko pierwsze odc. i wiedząc jak się dalej potoczy dałem sobie spokój, ale teraz zacząłem robić ranking poszczególnych graczy i głupio byłoby oceniać nie widząc tego na własne oczy, więc w końcu zmusiłem się do tych torrtur. Rzeczywiście jeden z najgorszych sezonów ever, porównywalny do Samoa (który o dziwo wg niektórych jest dobrym sezonem kiedy to było tylko Russell show xd). To, Samoa i Ghost Island to chyba BTM3 sezonów Surva US. Przede wszystkim ci gracze nie myśleli i było to mega irytujące. To serio wyglądało tak, że wzięli do castu jak najgorsze osoby, żeby Rob miał jak największe szanse wygrać. Nie rozumiem totalnie tego JAK Ashley i Stephanie stały się fan faves tego sezonu. J A K. O Macie nie będę wspominał, bo wiadomo, że wybory casuals zawsze są dziwne i żenujące. Niby rozumiem, że tu wystarczyło COKOLWIEK, bo cast był tak słaby, ale one były jednymi z osób, które się do tego przyczyniły. Xd To już Andrea potrafię zrozumieć, bo nie była aż tak głupia, ale te dwie... dziwi mnie to mocno, że miały taką fanbazę. Like, wyszczekana morda to nie wszystko i nie zawsze wypadasz "cool". Trzeba mieć też coś w głowie...

Francesca - próbowała coś tam ugrać, ale się nie udało. Współczuję jej sytuacji z Phillipem na radzie. Myślę, że jednak gdyby zaszła dalej to i tak podzieliłaby los Kristiny, ale jako osoba ok.

Russell - porażka na całej linii. Xd Stwórz sojusz 3-osobowy i licz, że znajdziesz ukryty immunitet. Piękny pomysł na grę. Nawet zwerbowanie Julie to tylko 1 głos w plemieniu 9-osobowym. Xd Ten koleś to po prostu idiota i w tym sezonie idealnie to ukazał. Producenci niestety nie zdążyli mu podłożyć tego HII, bo Ralph znalazł je już wcześniej, więc jako że jego "super plan na grę" nie zadziałał - musiał odpaść...

Kristina - szkoda mi jej. Jako jedyna była na początku przeciwko Robowi, więc już z tego powodu jakoś tak jej się kibicowało, chociaż poza 1 odc. było jej dość mało. Przynajmniej coś tam myślała i nie była zombie Roba, za co plus. Nie jej wina, że trafiła do plemienia z bandą idiotów.

Krista - kolejny mistrz strategii. Russell ewidentnie był na dnie, super pomysł trzymać się z nim i izolować się jeszcze bardziej od pozostałych. Xd Już totalnie ze Stephanie mnie rozjebały, kiedy Russell odpadł, a te jedyną strategię jaką miały to liczenie na wygranie wszystkich zadań i przeskoczenie do Roba w merge... No wtf.

Stephanie - jeden z najgorszych graczy edycji, chociaż było ich tak dużo, że mógłbym wymienić w tej kategorii z połowę. Jedyne co ona miała to cięty język. I za to ją lubią fani? Była totalną idiotką, która postanowiła grać z Russellem, którego powrót wyraźnie nikogo nie zadowolił i jeszcze jak on odpadł mówiła, że inni nie grają w grę tylko podążają za innymi. Xddddd Bitch pls. Nie wiem co ona miała we łbie, ale dzięki Bogu, że nie dostała się do Second Chance. Koszmarny casting.

Sarita - lubiłem ją, David mnie irytował, więc kibicowałem jej w tym starciu. Wydawała się być ogarnięta, ale niezbyt dobrze radziła sobie w zadaniach i to przyczyniło się do jej eliminacji. Szkoda, że to nie ona powróciła.

Dave - irytujący gość. Nie, dziękuję.

Julie - jedna z moich ulubionych zawodniczek sezonu tylko dlatego, że wybór jest bardzo mały. Xd Jakoś taka spoko się zdawała. Podobało mi się, że nie chciała podkładać zadania i chowanie spodenek Phillipa też było fajne. Jej mowa podobała mi się najbardziej, bardzo dobrze, że dała tak popalić Natalie. Może i była ostra, ale słuchając jej nowy finałowej to ja chyba użyłbym nawet gorszych słów. Xd

Steve - szkoda mi go było jak został posądzony o rasizm. Oczywiście niesłusznie. I tyle mogę o nim powiedzieć.

Ralph - razem z Julie jedni z moich ulubionych graczy w sezonie chociaż nie byli jacyś super, ale to jeden z najgorszych castów ever. Nawet jeśli nie prowadził super gry to był spoko i tyle.

Grant - waste of space.

Matt - kolejna osoba typu bez mózgu. On, Stephanie i Natalie to chyba takie top3 najgorsi z najgorszych w tym sezonie. Totalne zero strategiczne. Jedyne co był dobry to zadania. Jeszcze te ciągłe gadki o jego wierze... Szanuję to, ale ile można w kółko o tym słuchać? Wcale się nie dziwię, że ktoś taki prawie wygrał fan fave. 🤢

Mike - był mi obojętny.

Andrea - trochę rozczarowujący debiut. Nic zbytnio nie zrobiła poza ślepym trzymaniem się swojego sojuszu MIMO przesłanek, że jest na dnie (blindside na Matcie o którym nie wiedziała). ALE ogólnie oceniam ją dość pozytywnie, szczególnie na tle tego castu. Po powrocie fajnie kombinowała i miała dobre argumenty czemu powinna zostać.

Ashley - kolejna fav fave (chodzi mi o prawdziwych fanów, a nie casuals), której nie rozumiem. Ona była praktycznie jak Natalie. Nic nie robiła, nawet nie pomagała w obozie tylko zachowywała się jak typowa głupia blondyna ciągle plotkując i opalając się ze swoją psiapsi. Obrzydliwe to było. Jedynie na sam koniec się ogarnęła i w końcu do niej dotarło, że hej, przecież Rob to wygra. :) Aleee.. to była sama końcówka gry, gdzie wiedziała, że Rob ma HII, więc raczej nie uda jej się go wyeliminować. Więc raczej powinna myśleć o tym troszkę wcześniej. :) Tak samo mogła z Natalie wyjebać Philipa i iść z Andreą do F4, inna kwestia, że Natalie była tak zaślepiona, że by na to nie poszła. No ale ogólnie zachwyty nad nią to dla mnie totalne WTF. Dostrzegła, że Rob jest zagrożeniem, ale w ostatnich dniach. I guess to wystarczyło, żeby pokazać się lepiej niż niektórzy, ale wciąż był to bardzo marny występ i mam nadzieję, że jej już nie ujrzymy nigdy w przyszłym sezonie. Poza tym rozbawiło mnie jak się szczyciła tym, że odpadła, bo była zagrożeniem i jest mega dumna ze swojej gry. Girl, byłaś największym zagrożeniem, bo obok ciebie były 2 osoby, które prowadziły jedne z najgorszych gier w historii. Xd

Natalie - nie dało się jej słuchać. Jej konfy, jej mowa finałowa... Ona w ogóle nie myślała tylko ślepo podążała za Robem. Totalnie nie rozumiem co siedziało w jej głowie. Miała jakieś nadzieje na wygraną? Wątpię w to. Ona tam chyba po prostu była i tyle, jeden z najgorszych graczy i finalistów w historii.

Phillip - straszna osoba. Jakby jeszcze trochę bronił swojej gry to może jakoś zmieniłbym co do niego zdanie, ale na radzie finałowej pokazał, że faktycznie był tragicznym graczem.

Rob - nawet go lubię, ale rozumiem po tym sezonie czemu on ma tyle anty-fanów. Uważam, że to paradoksalnie jego najgorsze wystąpienie. Nie pod względem gry, ale sympatii. Był strasznie cocky, każda konfa to powtarzanie jak go nie rządzi grą i jacy inni są debilami. Co często było prawdą, ale przydałoby się trochę pokory. Na pewno nie pomagało to, że dostawał 100 konf na odcinek i było to po prostu Rob Show, takie Samoa 2.0. co do wygranej oczywiście zasłużona, ale do tego nikt wątpliwości nie ma. Jury też go raczej nie lubiło w większości, więc jego social jednak nie był taki super. Ale ogólnie ciężko to ocenić jak połowa osób to były jego zombie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 22: Redemption Island”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości