S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

0.83 - Wow. To nie jest już nawet śmieszne jak w poprzednim sezonie z Kelly :)

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

Zmusiłam się do dokończenia tego sezonu już jakiś czas temu, ale nawet nie chciało mi się go komentować XD. Może nie powiem, że żałuję, że oglądnęłam, ale dla mnie to jakaś tragedia. Nudy jakich mało, mało interesujący uczestnicy, przewidywalny aż do bólu przebieg. I mimo że lubię Roba to po 4 edycjach mam go serdecznie dość i mam nadzieję, że nigdy go więcej nigdzie nie zobaczę XD. Ale oczywiście zwycięzca zasłużony i cieszę się, ze Phillip był w finale hhahahhahah, dla mnie jedna z niewielu ciekawych postaci, na pewno wprowadził do tego sezonu dużo humoru i zamieszania, chociaż to strategiczne zero. O Natalie wolę nie wspominać, Andrea pod koniec mi się spodobała, ale i tak nie pokazała nic szczególnego. Matt tak jak Phillip - strategiczne zero, ale nawet go polubiłam, chociaż nie chciałabym go jeszcze raz oglądać. Ashley też kompletnie nic nie zrobiła. Na pewno plusem sezonu jest to, że Russell szybko odpadł XD. Dla mnie to jeden z najgorszych sezonów, nie wiem czy Tajlandia mi się bardziej nie podobała.. hhahahhaha. Oba sezony mają to wspólnego, że SPOILER zwycięzca zasłużony KONIEC SPOILERU, ale poza tym to nudy, nudy, nudy.
Jeżeli jeszcze chodzi o RI to dla mnie twist nieudany, brakowało zadań o nagrody, osoba która powróciła od razu odpadła XD. Cast beznadziejny, F3 beznadziejna, w zasadzie jedynymi plusami jest to, że Russell wcześnie odpadł i zwyciężył Rob.
Wiem, że strasznie marudzę, ale dla mnie ta edycja to kompletna tragedia. Generalnie w tym momencie RI chyba jest ostatnia w moim rankigu chociaż nie oglądałam jeszcze s14.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Pozytywnych akcentów w tym sezonie możemy doszukiwać się tylko jeśli potraktujemy go jako serial o Robie pod tytułem "Jak wygrać Survivor?". Wtedy faktycznie jest co pośledzić, bo grał właściwie idealnie. Jednak na tym dobre strony się kończą - przewidywalność aż bije po oczach, wielki twist Redemption Island kompletnie w niczym nie namieszał, edit był nierówny, a stężenie idiotów strategicznych na metr kwadratowy przekraczało wszelkie dopuszczalne normy unijne.

*Rob - chylę czoła, rozegrał to najlepiej jak można. Planował z wyprzedzeniem, namieszał owieczkom w główkach, przybrał idealną kolejność eliminacji i nie pogrążył się socjalem. Poza tym, uwielbiam jego ironię.

*Phillip - do końca sezonu zastanawiałem się, czy w tym szaleństwie jest metoda i czy jakimś cudem zaskoczy wszystkich w mowie finałowej, ale okazało się, że pogrążył się jeszcze bardziej. Nie rozumiem, co dało mu zgrywanie idioty, no chyba, że jego życiowym celem była porażka w finale. Dobrze przynajmniej, że przeprosił Steve'a. Fajnie byłoby to zrobić przed głosowaniem, ale co tam...

*Natalie - wszystko zostało już powiedziane i napisane. Tępa dzida i młodość nie jest tu większym usprawiedliwieniem. Producenci chyba chcieli ją wykreować na sweethearta, ale coś nie wyszło.

*Ashley - wbrew pozorom wyszła na jeszcze większą idiotkę niż koleżanka. Wiedziała, że Natalie ma większe konszachty z Robem, ale nie uważała za stosowne zadziałać kiedy była jeszcze na to pora. Brawo. Całe szczęście, że nie zdobyła ostatniego immunitetu, bo gdyby miała wygrać sezon, to byłaby kpina.

*Andrea - szkoda mi było dziewczyny, bo wśród tej bandy idiotów była właściwie w sytuacji bez wyjścia. Mogła przeskoczyć do Zapatery w drugim głosowaniu po połączeniu, ale w tamtym sojuszu też nie byłaby w dobrej pozycji. Po powrocie z Redemption robiła co w jej mocy żeby otworzyć oczy tym dwóm kretynkom, ogólnie wychodzi nawet na plus. Bardzo się cieszę, że w przyszłości otrzymała kolejną szansę.

*Mike - najlepszy strateg w Zapaterze, gdyby nie brak numerków, mógłby zdziałać o wiele więcej. Z tego, co zostało pokazane, najaktywniej pracował nad rozbiciem bandy Roba. Bardzo się cieszę, że zajął wyższe miejsce niż Matt i Grant. Nie obraziłbym się, gdyby kiedyś powrócił.

*Matt - historia Chrystusa cierpiącego na Redemption mogła być ciekawa przez kilka odcinków, ale nie przez cały sezon. Te ciągłe modły sprawiły, że mimo tego, że był sympatyczny, czekałem tylko aż wreszcie wyleci. Nie zasłużył na tak wysokie miejsce. Dać się ogłupić raz to mógł być wypadek przy pracy, ale żeby dać się ogłupić po raz drugi, to już trzeba mieć talent.

*Grant - ależ się cieszę, że w rezultacie zajął tak niskie miejsce. Zgrywanie obrażonej księżniczki na reunionie jeszcze bardziej mnie do niego zniechęciło. Nie lubię oceniać po wyglądzie, ale tu głupota była wypisana już w samym spojrzeniu.

*Ralph - humorystyczny akcent sezonu, nic do niego nie miałem. Może nawet bym go polubił, gdybym rozumiał więcej z tego, co mówi. Musiał uczęszczać na zajęcia dykcji do Big Toma.

*Steve - niby coś tam próbował kombinować, ale lubiłem go najmniej z popołączeniowych zapaterowców. Był nudny.

*Julie - uwielbiam ją za te niekontrolowane okrzyki radości i wiecznego banana na twarzy. Wygląda jak taki mały lewek. Szkoda, że nie pokazali jej prób tworzenia sojuszu z kobietami, było to niegłupim pomysłem. Jedynie w mowie jurorskiej mogłaby się ugryźć w jęzor, bo komentarze na temat rodziny to jednak przegięcie.

*David - to bardziej teoretyk jeśli chodzi o tę grę, sam wyśmienitej nie prowadził. Mało brakowało, a wstawiając się za tonącą Stephanie nie doszedłby do połączenia.

*Sarita - może była "uptown girl" i jej wyczyny na zadaniach nie ociekały zaje***tością, ale lubiłem ją, przyjemnie się jej słuchało, niegłupia kobieta. Gdyby Zapatera mieli mniej porażek, mogłaby coś osiągnąć.

*Stephanie - kiepska strateg, bo pokładanie całej swojej gry w tym, czy Russell znajdzie HII czy nie, do najmądrzejszych nie należało. Potem jednak ciekawie próbowała się bronić no i lubiłem ją za krzykliwość;p

*Krista - jakoś tak ginęła w cieniu Stephanie.

*Kristina - przekombinowała, ale i tak duży plus za to, że jako jedyna z plemienia nie zakochała się bez pamięci w Robie tylko próbowała pójść inną drogą.

*Russell - nie poznawałem go w tym sezonie. Robił wszystko odwrotnie niż Rob, a więc źle. Żadnych prób integracji z plemieniem, a wręcz wystawianie się na odstrzał, bo przecież "na pewno znajdę HII". Przypuszczam, że wcześniejsze sukcesy uśpiły jego ostrożność, nie można za każdym razem liczyć na cud. Na reunionie wyglądał jakby przyprowadzili go tam pod bronią.

*Francesca - ta to nie ma nigdzie szczęścia. Właściwie można napisać podobnie jak u Kristiny, poszła niewłaściwą drogą, ale punkt za odwagę.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Sorek
3rd voted out
Posty: 20
Rejestracja: 04 mar 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: Sorek »

Boston Rob to jeden z moich ulubionych graczy.Ta edycja to jego popisowa rozgrywka.Pokazał jak należy w to grać. Zasłużył na długo oczekiwaną wygraną.Sojusz,kolejność eliminacji oraz wybór rywali do finału. Wszystko świetnie zaplanowane. Zabrał deberwującego Phillipa oraz Natalie,którą niósł na plecach od początku. Wielką sztuką byłoby przegrać taki finał.

NightWing
7th voted out
Posty: 119
Rejestracja: 09 maja 2013, 00:00
Lokalizacja: W....
Kontakt:

Post autor: NightWing »

Sezon obejrzałem. Ogólnie nie jest zły. Nie przepadam za Robem, jednak zasłużył.
Co prawda, ludzie z którymi grał...to nie był zbyt wysoki poziom.
Sezon fajnie się ogląda, jeżeli chodzi o ludzi. Naprawdę polubiłem te osoby to dla mnie jakaś nowość.
Roba jest trochę zbyt dużo, rozumiem, że świetnie grał, ale Jego confy...za dużo tego.
Wolałbym usłyszeć co mają do powiedzenia inni, nawet jeżeli to były jakieś głupoty w stylu Natalie.
Phillip to mój ulubieniec tego sezonu. Był przezabawny, a stosunek do jury to coś pięknego.
Często sobie to przypominam, kiedy mam gorszy humor :)
Sezon dla mnie zdecydowanie lepszy od sezonu 21 i 23.
Chociaż bardziej przewidywalny :)

Seth
4th voted out
Posty: 35
Rejestracja: 11 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: Seth »

Odkopię trochę temat, ale podzielę się opinią.

Jestem jakiś dziwny, bo sezon przez wielu uważany za najgorszy, dla mnie jest właśnie najlepszy. A może nie najlepszy, ale mój personalnie ulubiony(no może TOP2 razem z Amazon).

I naprawdę potrafię dostrzec to, że ludzie, którzy grali w tym sezonie to w większości okropni gracze, mało twistów, brak zadań o nagrodę, to wszystko prawda.
Jednak to jest trochę taki spin-off. Zasłużony "tribute" Boston Roba, który jest moim ulubionym graczem w historii Survivora. Jakbym miał kiedyś być w jakimś plemieniu to też wybrałbym OMATEPE, gracze fatalni, ale jako "kumple" obozowi to świetna paczka.
X Lat temu oglądałem Survivora w polskiej telewizji, od tamtego czasu Mariano i Cesternino byli dla mnie takimi ikonami programu, świetnie się ich ogląda, wielu ludzi hejtuje właśnie takich jak oni, jak Russell, jak np. Parvati, ale to oni tworzą tą grę, dla nich się to ogląda, a potem Ci sami ludzie mówią, żę kibicują bezbarwnej Sierrze w obecnym sezonie, albo Jaclyn w porzednim, to właśnie tu jest coś nie tak.
Hejtowanie Philipa przez dziewczyny, podwójny blindside Matta, bardzo nielubiane przeze mnie Zapatera dostaje po nosie, jeden po drugim, dosłownie miód dla oczu :)
Roba raczej nie chciałbym już zobaczyć, bo to już by była przesada, no chyba, że w sezonie samych zwycięzców, ale zagrał najlepszą grę w historii, choć uważam, że z tym plemieniem było to bardzo łatwe. Russell prawdopodobnie też doszedłby do finału, gdyby trafił do Omatepe.

marinhos
7th voted out
Posty: 114
Rejestracja: 01 cze 2014, 00:00
Winners at War: Rob
Kontakt:

Post autor: marinhos »

Seth pisze:X Lat temu oglądałem Survivora w polskiej telewizji, od tamtego czasu Mariano i Cesternino byli dla mnie takimi ikonami programu, świetnie się ich ogląda, wielu ludzi hejtuje właśnie takich jak oni, jak Russell, jak np. Parvati, ale to oni tworzą tą grę, dla nich się to ogląda, a potem Ci sami ludzie mówią, żę kibicują bezbarwnej Sierrze w obecnym sezonie, albo Jaclyn w porzednim, to właśnie tu jest coś nie tak.
Dobrze ujęte, podpisuję się obiema rękami. Również nie rozumiem uwielbienia dla nudnych graczy i hejtu na legendy tego show.

Maciej-os
1st jury member
Posty: 172
Rejestracja: 28 lut 2015, 00:00
Lokalizacja: kolo/poznan
Kontakt:

Post autor: Maciej-os »

Ja Boston Roba bardzo lubię, chociaż dzięki fejsowi wiedziałem że wygra to oglądanie tej edycji mnie i tak ciekawiło. Pewnie dużo ludzi go nie lubi bo wystąpił w aż 4 edycjach. W Markizach jego pierwszej edycji to ok. w All-Star nie wiadomo czym kierowali się producenci show ale ok zagrał świetnie i pewnie dzięki temu dostał się do "H vs V " jako złoczyńca. A w tej edycji wystąpił wraz z Russelem dzięki temu o ile mnie pamięć nie myli że na Reunion Russel go wyzwał czy on Russela że pokona go jak zagrają "1 vs 1". i tak wpadli na tą edycje. Pewnie już Boston Rob nie wystąpi 5-ty raz a jak wystąpi to i tak będe mu kibicować nawet jak odpadnie jako 1 osoba. Mówiąc o sezonie że był słaby - może i był pod względem strategicznym graczy bo słuchali ślepo Roba. Mogli go wywalić jak plemię wywaliło Russela ale nie wiadomo dlaczego tego nie zrobili :)

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

Również nie rozumiem uwielbienia dla nudnych graczy i hejtu na legendy tego show.
Chyba nie do końca dostrzegasz różnicę miedzy tak zwanym hejtem a uzasadnioną krytyką.
Myślę, że większość, a nawet każdy przyzna, że -tak przez Ciebie lubiani- Rob i Russell to naprawdę dobrzy gracze, ale trzeba popatrzeć na ich grę obiektywnie.
Najlepszym przykładem do takich rozważań jest własnie RI.

Zacznę od Hantza. Nie mam nic przeciwko jego ponownemu udziałowi ale w ciągu czterech sezonów zagrał 3 razy - to byl już lekki przesyt. Powinni trochę dać sobie spokój z russellomanią i dać mu przerwę na kilka edycji, a nie ładować go na siłę. Miałby czas żeby przemyśleć pewne sprawy, strategię. A tak to po raz kolejny wypalił z tym samym co nie miało szans na powodzenie, zwłaszacza że HII już nie wpadł mu w ręce. Dodatkowo wszyscy wiedzą, że w HvV miał oczywistą przewagę bo nikt nic o nie nie wiedział.

Rob znalazł się w korzystniejszej sytuacji. Omatepe było młodym plemieniem. Poza szurnietym Philipem, Kristiną i Franqueską ktore były w mniejszości, Rob był najstarszy. Dodatkowo jest legendą Survivor, a wiadomo że młodsi bardziej ekscytują się takimi rzeczami i są bardziej skłonni do podążania za idolami, co postawiło Mariano w roli naturalnego lidera. W plemieniu Zapatera już bardziej musiałby się naprodukować.
Oczywiście nie twierdzę że nie musiał nic robić ale było mu o wiele łatwiej. To tak jakby podniecać się sportowcem, który wygrał konkurując z osobą amatorsko uprawiajacą dany sport.

Za to ma mój całkowity szacunek za All-Stars, ktore powinien wygrać. Niestety to były inne czasy i ludzie podchodzili do gry bardziej emocjonalnie niż strategicznie

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Fenistil »

Nie uważam, żeby ten sezon był zły. Może i był przewidywalny, ale mieliśmy za to świeżą nowość w postaci Redemption Island oraz zaczerpnięty z reunionu HvV pomysł na sezon Rob vs. Russell. Pod tym względem jest to więc trochę spin-off tamtego sezonu. Byłem zaskoczony nie tylko tym, że wprowadzono ten pomysł w życie, ale też jak szybko to się stało.

Pomysł z Redemption Island może się podobać lub nie, ale na pewno było to coś nowego. Wydaje mi się, że wprowadzenie tego twistu było podyktowane właśnie powrotem do gry naszych villainów. Dość prawdopodobne było, że ludzie w którymś z plemion spanikują i pozbędą się któregoś z nich zaraz na początku (co zresztą się stało), a jako że głupio byłoby mieć sezon "Rob vs. Russell" z Robem i Russellem poza programem po dwóch odcinkach, Redemption Island potencjalnie przedłużało ich obecność w grze, w najgorszym przypadku o jeden odcinek.

Przed połączeniem Rob i Russell przyjęli dwie zupełnie różne strategie. Rob przekonał do siebie całe plemię i wyszedł na pozycję lidera, natomiast Russell odciągnął sobie dwie dziewczyny na wspólne poszukiwania Idoli i zraził do siebie całą resztę. Tym razem nic się znaleźć nie udało i wyleciał jako drugi - wyśmienicie! :D Żałosne było, że się popłakał i że oskarżał ludzi z Zapetera o brak chęci do gry. Ich gra była właśnie bardzo dobra - pozbyli się raka zaraz na początku. Może mogli nie kłaść zadania i po prostu cierpliwie poczekać na pierwszą porażkę, bo Ralph i tak miał HII i raczej nie byłoby drugiego, ale skoro nikt o tym HII nie wiedział, to jednorazowe położenie zadania wcale nie było złym ruchem.

Kristę i Stephanie po trochu rozumiem. Uznały, że skoro [19, 20] Russell dwa razy doprowadził do finału "swoje dziewczęta" wbrew wszelkiej logice i prawdopodobieństwu, to i tym razem się uda. Tyle że ludzie w Zapetera byli rozsądni i żadne z nich raczej nie dałoby się wciągnąć Russellowi w żadne gierki. Szkoda trochę Stephanie, bo bez Russella pokazała, że sama też potrafi dobrze o siebie zadbać i ma charakterek. Krista to niestety tylko jej marny cień.

Po połączeniu numerki niestety były po stronie Omatepe. Szkoda, bo cały trzon plemienia Zapetera niesamowicie polubiłem. Byli bardzo rozsądni, chwilami odrobinę szaleni i zaplusowali u mnie szybkim wywaleniem Russella. :D Ralph to taki sympatyczny wsiowy śmieszek, David czasem za bardzo się unosił, ale wciąż go lubiłem i był przez to ciekawszy, Julie była najrozsądniejsza ze wszystkich, ale pokazała pod koniec swoją bardziej szaloną stronę zakopując gacie Phillipa :D (tylko ta gadka na FTC zupełnie niepotrzebna), a Mike i Steve byli po prostu bardzo sympatyczni.

Matt i Andrea mogli zrobić przeskok zaraz po połączeniu, ale Zapetera byli tak zjednoczeni, że mimo słabej pozycji w Omatepe i tak chyba nie poprawiłoby to za bardzo ich sytuacji. Ją jeszcze rozumiem, ale dlaczego Matt zriobił z siebie idiotę i wrócił na rzeź do plemienia, które bez wyraźnego powodu się go pozbyło? A, no tak... bo "po co mam grać, niech Bóg gra za mnie i utoruje mi drogę do zwycięstwa" :? Jego męczeństwo na Redemption Island nawet fajnie się śledziło, ale graczem był okropnym.

Natomiast w Omatepe przez cały czas wszystko było pod komendę Boston Roba i śmieszne to było, że jak w wojsku wydawał im nawet chwilami dość nietypowe rozkazy (typu "chodzimy wszędzie parami"), a oni posłusznie i bez żadnych pytań na wszystko się zgadzali jak po jakimś praniu mózgu. :) Przecież było jasne, że jury na bank doceni Roba i finał z nim to samobójstwo. Ashley i Natalie płakały na reunionie, że wiedziały o jego HII i na etapie F5 nie mogły z tym nic zrobić... To dlaczego nic z tym nie zrobiły wcześniej? Czasu było bardzo dużo. Obie wypadły bardzo słabo, a szczególnie Natalie, która z każdą głupotą leciała do Roba składać raport.

Andrea dla odmiany była w miarę rozsądna, ale niestety trafiła do beznadziejnego plemienia podatnego na wpływy Roba i nie mogła nic z tego wycisnąć, a przeskok do Zapetera również nie poprawiłby jej pozycji. Swoją drogą o ile Redemption Island na początku gry ma jeszcze sens (z powodów, o których pisałem wyżej), to po połączeniu już bym z tego zrezygnował. Jak ktoś raz wylatuje na tym etapie, to wyleci znowu tak czy inaczej.

Phillip wyszedł na mocno szalonego i jeśli planował grę na przegrany finał, to zagrał idealnie. Motywy z ciągłym powtarzaniem o byciu byłym agentem, duchową rozmową z pradziadkiem albo utożsamianiem siły zwierząt były interesujące. :D No i jego ogólna postawa w obozie - dzięki niemu na pewno było w tym sezonie o wiele ciekawiej. Jedynie te oskarżenia o rasizm były słabe i zupełnie niepotrzebne...

Rob natomiast rozegrał niemal idealną grę i wygrał w pełni zasłużenie. Szkoda tylko, że jego przydupas Grant strzelił sobie po programie focha.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Saw »

Ten sezon mocno mnie rozczarował. Zapowiadał się całkiem ciekawie, ale z biegiem czasu stawał się coraz nudniejszy i przewidywalny. Powrót Rob'a i Russella mi się bardzo nie spodobał, a to głównie dlatego że wiedziałem jak duzo czasu antenowego będzie im poświęcane. I niestety ten sezon był całkowicie zrobiony pod jednego aktora, którym był Rob. Dobrze że przynajmniej Russell szybko odpadł, bo boję się że połowy uczestników to w ogóle nie udałoby się poznać. Ja takiego czegoś nie lubię. W pierwszych sezonach edit był w miarę równy i każdego można było poznać. A teraz coraz częściej robią coś takiego, że wybrani uczestnicy są pokazywani non stop i wszystko się kręci wokół nich. Co do rozgrywki to szału nie było. Początek był jeszcze w miarę ciekawy. Eliminacje Matta czy Russella były dobre. Ale później to już tylko równia pochyła. Po połączeniu zrobił się nudny pagonging i tylko można było liczyć że w F6 coś ciekawszego się wydarzy. Ale tam też nic wielkiego nie było, bo Rob jako jedyny myślał i świetnie sobie ułożył drogę do finału i wygranej. Inni tylko czekali jak takie fujary, na to jaki ruch wykona ich idol :(
Co do głównego twistu sezonu czyli Redemption Island, to wyszło nie najgorzej. Nie byłem do niego dobrze nastawiony, bo nie lubie powrotu uczestników co już odpadli. Jednak po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do RI i te pojedynki o przetrwanie dobrze się oglądało. Ciekawe jest to, że RI nie wpłynęła w żaden sposób na przebieg gry, bo uczestnicy co wracali zaraz znów odpadli. Mam nadzieję że w innych sezonach będzie inaczej i jednak powrót do gry coś wniesie.
Duży minus za brak zadań o nagrodę, ale rozumiem że nie było gdzie ich wsadzić. Jednak najbardziej brakowało mi Intra :cry: Ono zawsze wprowadzało świetny klimat i aż chciało sie oglądać. Nie rozumiem dlaczego całkowicie z tego zrezygnowano.



Francesca - szkoda że tak szybko odpadła. Miała ciekawą osobowość i kilka jej wypowiedzi było naprawdę świetnych. Tak naprawdę nie wiele mogła zdziałać w tym plemieniu, bo od razu wzięli sobie ją za cel. Myślę że w Zapaterze bardziej by sie odnalazła.
Russell - o matko boska :D Ten to chyba nigdy nie wyciągnie wniosków ze swoich błędów. Trzeci raz gra i trzeci raz ma identyczną strategię. Czyli opiera grę na założeniu sojuszu z młodymi dziewczynami i szukaniu HII. Dwa razy ta strategia sie sprawdziła, ale żeby po raz kolejny iść tą samą drogą. Trzeba być naprawdę idiotą, tym bardziej wiedząc jak wrogo nastawieni są do niego ludzie w plemieniu. A on i dwie jego dziewczynki odizolowały się od grupy i wierzyli że uda się im odwróci stan 3:6. Wcale nie jest mi go żal. Miał trudniej od Roba, ale wcale nie musiało się dla niego to wszystko tak szybko skończyć. Wywierał aż tak złe emocje u współplemieńców że ci woleli położyć zadanie i go wykopać z gry.
Kristina - popełniła duży błąd na początku, który się za nią ciągnął do końca. Zbyt widoczne było jej szukanie HII i wszyscy już na starcie uznali ją za spore zagrożenie. Na dodatek uwalił ją jeszcze Phillip na pierwszej radzie plemienia. Na pewno plus że przyszła do gry z jakimś planem i nie chciała opierać gry tylko na Robie. Niestety zbyt przeszarżowała i skończyła szybko przygodę.
Krista - słabiutką strategią było trzymanie się Russella i licznie że ten zaciągnie ją do końca. Przecież jasne było że wszyscy są zniechęceni do Russella i ten ma słabą pozycję już na stracie. A ona pozwoliła się odseparować od grupy i wierzyła że Russell znów sprawi cuda w grze.
Stephanie - kolejna która wierzyła że Russell zaciągnie ją do końca. Tylko że ona w porównaniu do koleżanki wyżej była dużo ciekawsza. Miała niezły charakterek i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Podobało mi się jak po eliminacji Russella walczyła o przetrwanie. Trochę szkoda że odpadła, bo uważam że z nią byłoby ciekawiej.
Sarita - zapamiętam ją jako sympatyczną i spokojną osobę. Nawet jak David na nią naskoczył to zachowywała spokój. Odpadła bo była uważana za słabą w zadaniach.
David - bardzo go polubiłem. Mądrze gadał, choć strategicznie niczym szczególnym sie nie wykazał. Trochę przekombinował z tą obroną Stephanie i naskakiwaniem na Saritę. Mało brakowało a zapłaciłby za to własną eliminacją.
Julie - dobrze zrobiła że nie przeskoczyła do sojuszu Russella. Choć pewnie dzieki temu sezon byłyby ciekawszy. Ogólnie była spoko babką i za plusowała sobie u mnie tym jak zakopała spodenki Philippa.
Steve - niezwykle sympatyczny facet . Fajnie że zachował spokój gdy Phillip wyskoczył z tymi oskarżeniami o rasizm. Coś tam próbował kombinować, ale tak naprawdę nie było osób chętnych do współpracy.
Ralph - na początku go nie polubiłem i myślałem że to będzie ktoś podobny do Chickena z S15. Ale okazało sie że to taki śmieszek i pozytywny facet. Chyba zawsze będą go kojarzył z pianiem koguta. Przyznaję że był w tym świetny :D
Grant - był strasznie nijaki. Od samego początku wiedziałem jak skończy w tym swoim sojuszu. Wiadomo było że Rob w pewnym momencie się od niego odwróci, bo ten będzie mu zagrażał. Obstawiałem że dotarcie do F5 to będzie jego maks. I jak widać sie nie pomyliłem. Jeszcze śmieszyło mnie to jego obrażenie się na Roba. Całą grę był w niego ślepo zapatrzony i nic nie potrafił sam zdziałać. Nawet w tak głupi sposób dał sie wyrolować z tą wskazówką do HII.
Matt - jaki on był męczący. Nieraz to po prostu nie dobrze mi się robiło jak go słuchałem. Po pierwszym blindsidzie zrobiło mi się go nawet żal i kibicowałem mu na RI. Byłem pod wrażeniem że tak świetnie sobie radzi. Chciałem żeby wrócił i dokonał zemsty. Ale to co on co zrobił po powrocie mnie przerosło. Poszedł lizać dupę Rob'owi, który jeszcze nie tak dawno go wykopał z gry. A mówienie mu że mógł przeskoczyć do przeciwnego sojuszu razem z Andreą, ale tego nie zrobił bo jest lojalny, było tak idiotyczne że nie wiedziałem czy sie śmiać czy płakać. Wyszedł na jednego z największych kretynów w historii programu. Bardzo mnie ucieszył jego drugi blindside. Szkoda że nadal trzeba było oglądać jego męczennictwo na wyspie. Tak sobie myślę że świetnie dogadałby się z Janu z S10. Oboje by sobie tam wegetowali na wyspie.
Mike - jeden z moich największych faworytów. Wiele razy pokazał że ma łeb na karku. Jako jedyny z Zapatery po połączeniu próbował coś kombinować. Mądrze próbował przeciągnąć na swoją strone wracającego z RI Matta. Jego argumenty naprawdę miały sens, ale oczywiście głupi Matt wolał poniżać się przed Rob'em. Mało brakowało, a Mike wróciłby z RI i myślę że miałby dużą szansę nawet na finał. Wiele razy pokazał ze jest bardzo mocny w konkurencjach i myślę że spokojnie byłby wstanie wywalczyć dwa ostatnie immunitety.
Andrea - polubiłem ją, bo była miła i sympatyczna. Jako gracz jednak wypadła przeciętnie. Należało szukać swoich szans, a nie trzymać się Roba, pomimo że już raz ja zdradził. Niby miała jakieś pomysły i był plan sojuszu z Phillipem i wracającym z RI Mattem, jednak później o tym zapomniano. Dodatkowo Matt ją wkopał przed Rob'em i postawił w trudnej sytuacji. Przeskakując do Zapatery byłaby na dnie sojuszu, a w Ometepe Rob stracił do niej zaufanie. Pochwalę ją jedynie za grę po powrocie. Naprawdę podobał mi się plan eliminacji Rob'a. Szkoda tylko że tak późno na to wpadła.
Ashley - nie przepadałem za nią. Cały czas miałem ją za głupiutką blondynkę, która bardziej przyjechała tam na wakacje a nie do gry. Nie wiem na co ona liczyła trzymając się Rob'a. Natalie miała przynajmniej jakieś powód, bo ten jej obiecał finał. A Ashley jak jakaś naiwniaczka wykonywała rozkazy Rob'a. Dopiero tak naprawdę w F4 otworzyły się jej oczy. Taka była pewna Natalie a tu taki cios od psiapsiółki :D
Natalie - według mnie wcale nie głupio postąpiła jadąc na plechach Rob'a. Była młodą dziewczyną, niezbyt ogarniała grę. Raczej nie poradziłaby sobie na dłuższą metę. Wykorzystała szansę że Rob zaproponował jej mocny sojusz. Jazda na czyiś plecach to też wcale nie jest taka prosta strategia. Niby taka osoba nic nie robi wielkiego w grze, ale trzeba być w stu procentach lojalnym ze swoim sojusznikiem i nie można niczym podpaść. Jednak w tej strategii nadchodzi taki moment że osobę na której plecach sie jechało trzeba wywalić, albo zrobić coś żeby na jej tle wypaść dobrze. I tutaj niestety Natalie nawaliła, bo ani przez chwilę nie przeszło jej przez myśl by odłączyć sie od Rob'a. A na pewno taki ruch byłby bardzo doceniany przez jury. Bronienie się tylko socjal game jest słabe. Ja tam ogólnie ją polubiłem i uważam że wybrała dla siebie idealną strategię. Raczej nie byłaby wstanie samemu zajść tak daleko. A tak to wskoczyła na plecy Rob'a i cichaczem zaszła do F3. Prawie tak samo jak jej imienniczka w jednym z poprzednich sezonów.
Phillip - totalny szaleniec i idiota. Już miałem dość słuchania tych jego awantur o byle co. Facet ma coś z głową i tego nie da się ukryć. Jednak jak wiadomo takie barwne osoby są potrzebne do programu, bo inaczej byłoby nudno. Mnie zastanawia co on chciał osiągnąć w finale idąc razem z Rob'em. Wiadome było że Rob to świetny strateg i go zmiecie pod tym względem. Jego gra socjalna była tragiczna i tak naprawdę nie miał żadnej broni na finał. Liczyłem po cichu że moze zaskoczy czymś w stylu, że udawał wariata, że tak naprawdę to była jego taktyka. Ale nic takiego nie było, a dodatkowo Phillip popisał sie swoim geniuszem kłócąc się z sędziami na FTC.
Rob - w pełni zasłużony zwycięzca. Całkowicie kontrolował tą grę. Założył mocny sojusz, który był chyba jednym z najsilniejszych w historii programu. Nie udałoby się to gdyby nie trafił na bandę głupich ludzi. Oni w jego rękach byli jak marionetki. Co on powiedział to oni robili. Najlepsze jest to jak Rob im kazał być niemiłym w stosunku do Zapatery. Myślałem że ktoś się mu postawi, ale oczywiście nie. Jestem pod wrażeniem jak świetnie ustawił się w F6. Z każdym miał jakiś układ i idealnie ustawił sobie kolejność odpadania. Wiedział z kim chce iść do finału i tego dokonał. Rob ogólnie sie nie zmienił. Czasem sie go dobrze ogląda, ale też czasem irytuje jego pewność siebie. Cieszę się że wygrał, bo miał wielkie serce do gry. Widać że bardzo mu na tym zależało i wiele poświecił.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Jack »

Saw pisze:
05 lis 2018, 22:26
Duży minus za brak zadań o nagrodę, ale rozumiem że nie było gdzie ich wsadzić. Jednak najbardziej brakowało mi Intra :cry: Ono zawsze wprowadzało świetny klimat i aż chciało sie oglądać. Nie rozumiem dlaczego całkowicie z tego zrezygnowano.
Bo ważniejsze są reklamy. Odcinek trwa z 42 minuty, a intro zabiera dodatkowe 30 sekund. Zamiast tego można wrzucić trochę reklam i zgarnąć za to kilkaset tysięcy :)

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Davos »

No to po finale. Podsumowanie tak na szybko:
Ucieszyło mnie, że to właśnie Andrea wróciła z RI, ale niestety od razu została wyeliminowana :/ Szkoda, bo próbowała grać i miała sensowny plan, żeby wspólnie z Ashley i Natalie wycelować w Roba albo Phillipa, ale one oczywiście musiały iść do końca za Robem…
Zawody o ostatni immunitet bardzo emocjonujące i Rob dosłownie o włos wygrał z Ashley. Ten immunitet był dla niego warty milion dolarów, bo gdyby Rob go nie zdobył to bardzo możliwe, że odpadłby tuż przed finałem. A tak poleciała Ashley i bardzo dobrze. Miałem satysfakcję, bo ona wcześniej śmiała się na confessie z Andrei, że za chwilę poleci, a ją samą spotkało to samo dzień później. Dobrze jej tak.
No i finałowa rada, a w niej słabiutka Natalie i beznadziejny Phillip. I obydwoje jeszcze opowiadali, jak to Rob ich zaciągnął do finału, dając tym samym argument sędziom, żeby na nich nie głosowali :D A Phillip to już w ogóle rozczarowanie potężne - niby zapowiadał, jaką to świetną mowę wygłosi podczas tej rady, niby miał przekonywać, że jego wcześniejsza postawa była tylko kamuflażem i sposobem dojścia do finału - a ostatecznie wypadł tak tragicznie, że gorszego występu na finałowej radzie chyba jeszcze nie widziałem :D
Rob na tle tej dwójki wypadł bardzo dobrze, mówiąc rzeczowo i spokojnie i mądrze dobierając słowa. Jego wygrana jest w pełni zasłużona.
Nie podobało mi się w tym odcinku, że nie było rytuału "przejścia" czy jak to się tam nazywa - z wrzucaniem do ognia pochodni byłych współplemieńców i wspominania ich. Do tej pory ten rytuał pojawiał się w każdym finałowym odcinku i nie mam pojęcia, czemu tym razem z niego zrezygnowano. Szkoda.

Jeszcze co do reunion - wyszło tak sobie. Zbyt dużo uwagi poświęcono Robowi i Phillipowi, a zbyt mało innym graczom. Stephanie nawet nie miała szans się wypowiedzieć :/ To samo Francesca... Za to oświadczyny mnie rozwaliły :D Co Dave widzi w tej Carolinie? I jeszcze ta jej reakcja... Masakra :D
No a między Andreą a Mattem wyraźnie zaiskrzyło :) Ciekawi mnie, jak się potoczyły dalej ich losy. Związali się i byli/są ze sobą? Czy nic z tego nie wyszło? Ja bym na miejscu Matta się nawet nie zastanawiał, bo Andrea jest piękną i fajną dziewczyną :)

No nic, sezon dobiegł końca i trochę mi ulżyło :P Nie żebym miał coś do wygranej Roba - wręcz przeciwnie, uważam że w tym sezonie grał znakomicie i na wygraną zasłużył w 100%. No i fajnie, że za czwartym razem w końcu udało mu się dopiąć swego ;) Ale jednocześnie nie podobał mi się sposób, w jaki do tego doszło. Zbyt jednostronne to wszystko było i szkoda, że ludzie w Omatepe nie byli bardziej ogarnięci i dali się tak zdominować Robowi, zamiast rzucić mu wyzwanie. No i niestety od początku sezonu odpadały nie te osoby, które powinny, przez co pierwszych kilka odcinków było wprawdzie ciekawych, ale potem zaczęło się robić do bólu nudno i przewidywalnie.
Sezon 22 wędruje u mnie na półkę z napisem "Raz obejrzane, więcej już nie będę oglądać".
Obrazek

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Rider Girl »

Francesca wróci jeszcze raz
Andrea dwa razy
Phillip jeszcze raz

David nie jest już z Caroline bo podobno zdradził ją z uczestniczką z sezonu 24 survivor

Matt i Andrea nie związali się ze sobą
Ostatnio zmieniony 02 lut 2020, 18:49 przez Rider Girl, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S22E14 "Seems like a No-Brainer"

Post autor: Davos »

O, Andrea wróci aż dwa razy? Genialnie :)) I nawet Francesca się znów pojawi - fajnie, bo zapowiadała się na ciekawą osobę, tylko nie miała w tym sezonie szczęścia i cyferki były przeciwko niej.
Tylko ten Phillip… :D Mam nadzieję, że w sezonie w którym wróci nie będzie już aż tak denerwujący :P

Chciałbym jeszcze, żeby wróciła Stephanie. Ona była jednym z jaśniejszych punktów tego sezonu i moim zdaniem w pełni zasłużyła na drugą szansę.
Rider Girl pisze:
25 sie 2019, 07:57
David nie jest już z Caroline bo podobno zdradził ją z uczestniczką z sezonu 24 survivor
O cholera, nie sądziłem, że taki z niego aparat! Nie żebym jakoś szczególnie darzył sympatią Caroline, ale skoro już się z nią zaręczył to wypadałoby nie skakać w bok ;)
Rider Girl pisze:
25 sie 2019, 07:57
Matt i Andrea nie związali się ze sobą
Jeśli tak się stało z winy Matta (a tak zakładam po reunion, gdy on coś tam marudził na odległość, podczas gdy Andrea wyraźnie wysyłała znaki, że jest zainteresowana) to on pokazał, że w życiu jest takim samym nieogarem jak w grze :P
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 22: Redemption Island”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości