Jestem już tak zniesmaczony tym sezonem przez edit, że oglądam to jakoś bez emocji.
Na plus na pewno bliźniaczki, ciekawa była ta ich wizytówka o "mirror twins". Mel jest targetowana w sumie bez powodu. Finalnie byłem zaskoczony, że to ona była planem B, a nie Shay, skoro część plemienia wolałaby wyrzucić ją nawet przed Khanhem.
Z innych plusów KJ, której wciąż kibicuję, ładnie się pokazała na zadaniu i parę razy przewinęła się na ekranie.
Niestety odcinek to Mark & Sam show z lekką domieszką Jordiego, Jessiego i Khanha. Kiedy ostatnio Josh coś powiedział? Albo kiedy Dave miał chwilę dla siebie?
Mark został pokazany bardzo negatywnie. Najpierw robienie sekretów z tym HI (zakładam, że to celowo tak wyolbrzymili, a on na pewno powiedziałby o tym Sam w wolnej chwili). A potem już te rozmowy z Sam o głosowaniu na Khanha i Mel. W ogóle nie wziął pod uwagę planu z głosowaniem na Shay. Postawił Sam przed faktem dokonanym, bo on ma sojusz z facetami. Aż prosi się o jakiś blindside
Sam mu tego nie zrobi, ale rzeczywiście liczyłbym, że zbierze wszystkie kobiety i rozbije ten sojusz mięśniaków, najlepiej bez wiedzy Marka. Pewnie musiałaby uderzyć w Davida albo Jordana/Josha, żeby nie wywołać zbyt wielkiego chaosu.
Co do Khanha, ja za bardzo go nie lubiłem, więc mógł sobie odpaść.