Maw pisze: ↑29 wrz 2022, 22:11
z drugiej strony ta obsesja na punkcie Justine, bo jest salesperson była denerwująca, więc mam mieszane uczucia.
Bo sejlsom się nie wierzy. Jako częściowy sejls potwierdzam i przestrzegam – my nie jesteśmy dobrymi ludźmi, nas się wykopuje na pierwszych radach w Survivor. Zależy nam tylko na Twojej forsie i własnych targetach.
Justynki jednakowoż szkoda – tak jak mówiłem, jedna z niewielu #ŁadnychPań w tym całym Bill Cosby Show z ostatnich sezonów. Nieprzesekciarzona, względnie normalna, miała jakiś tam pomysł na grę. Aczkolwiek no obiektywnie rzecz ujmując trochę przywaliła jak łysy warkoczem o beton z tym powiedzeniem Gangusowi, że hej hej, spójrz mi w oczy, ja to w sumie nie jestem pewna, czy mogę ci zaufać, ty marny szczochu z Bronxu, którego nawiasem mówiąc wywalę, gdy tylko będę miała bardziej sprzyjające okoliczności.
Cody wygląda trochę jak Evil Dick od Dużego Brata, któremu ktoś zapakował czopa w anus, zakuł w kajdany i siłą doprowadził na wykłady do Probsta, czy innego kołcza, który latami szprycował go hasłami o miłości do życia, wdzięczności Burnettowi za uleczenie całego zła tego świata i konieczności utrzymywania szczerzuja na japie do momentu aż pęknie ci żuchwa. Myślę, że szybko będę miał go dosyć, ale dopóki jeszcze nie mam, to trochę chichłem z tej akcji z kapeluszem
I w ogóle czo to za czaderskie misje im powprowadzali, to ja nawet nie…
Myślę, że nie powstydziłby się ich nawet ten zezowaty łoś ze ściany od Kanadyjskiego Brata, który kazał wybranym osobom kogoś wkurzyć/wkręcić/rzucić tortem/ściągnąć gacie/wrzucić suszarkę do wanny, żeby wygrać coś chujowego. Naprawdę przednio bawiłem się oglądając ten wyrafinowany motyw z breloczkami, więc umówmy się, że bach bach, pieczątka z kartofla, nowy tłyst zatwierdzam.
W każdym bądź razie była to miła odmiana po pierwszej połowie odcinka, która była totalnie przesekciarzona opowieściami o zmarłych kolegach, wypędzonych z domu homosiach, problemach w nauce i takie tam. Słuchając tak jednego mirka po drugim czułem się jak na jakimś spotkaniu terapeutycznym i prawie poczułem się zobowiązany, żeby im zza ekranu odpowiedzieć, że hej hej, ja też wszystkich witam, jestem Tomek, w wieku czternastu lat upuściłem pod prysznicem słoik z bigosem i też nie mogłem do siebie dojść dopóki nie odkryłem na Dwójce Surwajworów, które nauczyły mnie, że dopóki w siebie wierzę, dopóki próbuję (…) i zmartwychwstał trzeciego dnia, jak oznajmia Pismo.
No dobra, do naszych mordeuszy wracając.
Dwight wylądował na Radzie nosem w malinach, ale jakoś tam go propsnę na rozpęd. Da się lubić, chciał ocalić #ŁadnąPanią, myślał rzeczowo, no i obranie Nneki za target zamiast Justynki świadczyłoby o tym, że nie ma inklinacji rasistowskich, co patrząc po Murzynach z ostatnich sezonów jest już samo w sobie niebywałym osiągnięciem. Nie dam sobie ręki uciąć, ale chyba w całej tej jego konfowej prezentacji ani razu nie padło słowo blek, więc już w ogóle szał ciał.
Gangus według Pani Edyty wydaje się osobą, która będzie w tym sezonie ważna, aczkolwiek jedna z niewielu rzeczy, za którę propsnę postcovidowe sezony to częstsze edit blindsidy, nawet jeszcze przed mergem (
Brad, JD, Daniel) więc kto wie, kto wie…
Nnekę zapamiętałem jak na razie głównie z tego, że chcieli jej trzasnąć w pompon (rzekomego znakomitego występu w icku nie widziałem, bo icki przewijam). Jakoś mnie nie zdziwiło, że summa summarum nie odpadła, bo Antoni podszeptuje, że dwie jedyne Murzynki jako dwa pierwsze trupy byłyby w tych czasach nie do przyjęcia, groziły podłożeniem przez kogoś bomby na Reunion albo przynajmniej zakrztuszeniem się Laysami Czakalaka przez Dreę Wheeler przed telewizorem. Jeszcze by się obraziła, nie powróciła w olstarsach i co wtedy?
Noelle z kolei nie ma nogi, jest jej z tym fajnie odkąd zaczęła oglądać Surwajwor i jak na razie tyle. Poza tym nie jest asertywna, nie szanuje swoich breloczków i tym zbójeckim sposobem straciła i breloczek i koleżankę.
Niebiescy dalej trochę na enigmie.
Ryan zwierzył nam się, że wiecie co widzowie, akceptuję
Geo takim jakim jest i jestem w związku z tym bardzo fajny, nagrało się, czy powtórzyć?
Karla nie miała jeszcze okazji się popisać, ale Pani Edyta dba o to, żeby nam się utrwaliło, że też jest fajna. Innych nie znam, więc jeśli między epami zeżre kogoś małpa, to się biedny nie doliczę. Może tylko odetchnę z ulgą, że
Lindsay już się nie uśmiechnie. Chociaż czy z logicznego punktu widzenia można się u-śmiechnąć, mając wieczny paraliż japy w kształcie uśmiechu? Ach, dylematy, dylematy.
U
żółtych dalej jestem wredny i chcę się pośmiać z klątwy Azjatek, co ma wielką szansę się ziścić już „za tydzień”, o ile
Gabler rzeczywiście dowie się, że
Janka przetrzepała mu gaciochy w tej torbie. Z drugiej strony, może się to odbić rykoszetem, bo mam też wrażenie, że Gabler powiedział już, co miał powiedzieć, niewidomi widzowie mieli już przynajmniej trzy okazje by utrwalić sobie, że ajm tłenti-ferti jers older den dołs gajs, więc nie jestem pewien, czy Probsty przy pomocy Pani Edyty mają jeszcze z niego szansę dużo więcej wycisnąć.
Elie z kolei stara się wycisnąć jak najwięcej z łaski produkcji przystępując do konkursu na smutne historie i próbując ich do siebie przekonać dysleksją
No po prostu zwinąłem się w rulon i się odwinąć nie mogę
No cóż, z gówna bata nie ukręcisz, ale szacun za próby. W końcu nie na darmo Probst co odcinek tłucze, że es long es ju traj, ju ken ecziw łodewer ju łoncz
Owen sprytnym lisim susem odbił się chyba z czeluści dupy, w których był na poprzedniej Radzie, bo teraz chcą z nim grać i dziewczyny i faceci. Dla odmiany w czeluści te kieruje się teraz
Sami, który proponuje - o zgrozo - męski sojusz, więc coś niucham, że będzie musiał zostać za to ukarany w tej pouczającej i kształtującej młode umysły balladzie.