Albo ja tu czegoś wybitnie nie rozumiem, albo Jordie jest totalnym błaznem
Ewentualnie graczem podstawionym przez produkcję, żeby robić show = pomóc zostawić w grze ciekawsze osoby.
Od kilku trajbali blokuje egzekucję na George'u, bezsensownie godzi się na utratę kolejnych osób, które chciały z nim grać (Michael, Sarah), a teraz jak George perfidnie sprzedaje go Simonowi na Radzie jak karyna pomadkę z Avonu, to to ciele nie dosyć, że w ogóle się nie broni, to jeszcze na pytanie Simona co sądzi o tym ocaleniu Stevie'go ajdolem, odpowiada ajdoncznoł, zrób co ci George podpowiada… wiedząc, że to daje 50%, że odpadnie albo on albo ten jego Frasiek
Czy była to „najlepsza Rada w historii”, tego bym nie powiedział, ale na pewno był klimat i sezon dalej mnie wciąga. I to pomimo, że utwierdzam się w dojrzewającym od Olstarsów zdaniu, że w wersji kangurzej, to również jest bardziej serial niż rijaliti. Raz, że Jordie i jego robienie kurwy z logiki, a dwa, że dziwnym trafem, mimo, że ci wszyscy alfa gracze, demony strategii i inni magowie czają się na siebie od samego początku, to no jakoś karrrła dziwnym trafem przez siedem epów dalej nikt z nich nie odpadł, bo zawsze przed Radą następuje jakieś zbiorowe zbaranienie, żeby zrobić coś, co totalnie nikomu się nie opłaca, np. wywalić taką Sarę
Narracja tego przedstawienia jest jednak bez porównania ciekawsza niż w Stejtsach, postacie wzbudzają sympatię i w większości przypadków zawsze sobie achnę przy gaszeniu pochodni.
Tylko z tymi konfami pizda. Żeby nie dać komuś nawet dziesięciu sekund w odcinku z odpadką albo nie dać komuś totalnie żadnej konfy przez siedem odcinków, to już kurestwo wybitne. Ja nie wiem, czy oni nie mają tam w ekipie produkcyjnej jakiejś Keli, która jest odpowiedzialna za wizerunek i czyta, że takie rzeczy wkurwiają fanów? Dżonatany przechodzą jak widzę przez ten sam okres mutacji i trądzika, który Probsty miały przy sezonach 19-23, czyli super ajfa mejls kontra niewidzialne blondynki. Aż czuję się o dekadę młodszy