Kocham ten sezon. Staje się już chyba najlepszy z 14 które oglądałem, wliczając w to nawet Chiny i Amazonkę.
Po pierwsze, utwierdziłem się po tym odcinku w przekonaniu, w którym trwałem już od pewnego czasu. Na etapie indywidualnym cholernie nie opłaca się wygrywać rewardów. Gdybym tam był, pewnie starałbym się zmusić do dyskretnej rezygnacji z każdego z takich zadań. Kim mogłaby mieć przez to kłopoty, bo z tej sytuacji właściwie nie było dobrego wyjścia. Zawsze musiałaby kogoś nie wybrać i ten ktoś mógłby się czuć urażony. Jeśli wzięłaby Kat, to z kolei dąsy i wątpliwości mogłaby mieć Chelsea. Wkońcu w tym programie nikt nikomu do końca nie ufa. Kim mogła w sumie wcisnąć Kat kit na zasadzie "jesteś dla mnie taką świetną partnerką w grze, że chciałam po prostu byś została i miała oko na Troyzana". Łyknęłaby jak pelikan rybkę. Dobił mnie komentarz Kat: "Wszyscy myślą, że Kim jest gwiazdą sezonu, a nie ja. Nie mogę tego znieść":) Faktycznie, po bliższym pokazaniu Kat, okazuje się, że rzeczywiście silnej pozycji nie ma, bo do tej pory myślałem, że jest trochę inaczej. Jednak mimo wszystko też ją lubię. Jest w tej edycji sporo ładnych dziewczyn, ale ona jest chyba najsłodsza no i ta jej bezpośredniość
A dla mnie właśnie Sabrina pokazała w tym odcinku, że myśli:) Mogłaby również płakać ze złości jak Kat gdy nie została wybrana przez Kim na piknik, a tymczasem zachowała zimną krew i monitorowała sytuację słuchając rozmowy Troya i Kat, by potem od razu wbić jej do głowy, że powinna dalej trzymać z nimi. Sabrinie po prostu nie opłacałoby się na tym etapie by ten sojusz się rozpadł. Kolejnym dobrym ruchem była, wbrew pozorom, rozmowa z Christiną o podziale głosów. Moją pierwszą myślą było "WTF, co ona robi, po co jej to mówi?". Ale potem dostrzegłem w tym sens. Przecież Christina nie jest w tej grze zdolna kompletnie do niczego. Jest zerowym strategiem, co do czego już po tym odcinku chyba wszystkim zniknęły ewentualne wątpliwości. Sabrina wiedziała, że mówiąc jej to niczym nie ryzykuje, a jedynie zdobędzie u przyszłej jurorki punkt za szczerość i chęć uprzedzenia jej co się dzieje, o czym zapomniały pozostałe sojuszniczki, już kompletnie się z Christiną chyba nie licząc.
Intryguje mnie coraz silniej relacja Alicii z Christiną. Awantury na etapie plemiennym, teraz pocisk ze strony Alicii na radzie i w confessach, a w międzyczasie wspólne głosowanie na kilku radach no i teraz, nie wiem czy zauważyliście - tulenie się i smarowanie czymś tam podczas zadania gdy obie siedziały już na ławce. Zgadzam się z tym, co ktoś już wyżej napisał co do komentarza Alicii porównującego głupią według siebie Christinę do swoich uczniów. Paru osobom z jej otoczenia musiało się w tym momencie zrobić przed telewizorem miło.
Troyzan popełnił w grze trochę błędów, ale mimo wszystko uważam go za dobrego zawodnika i szkoda, że odpadł. Bronił się świetnie do końca, tym razem już bez takich niepotrzebnych emocji jak wcześniej, ale jednak chwytając się każdej luki, każdej możliwości namieszania wśród dziewczyn. Także odpowiadając na jego wypowiedź z final words - tak, szanuję jego grę:) A ten jego szept do Kat na odchodnym? Myślę, że to takie ot sobie zagranie Kim na nosie.
Chociaż mega mi się podoba stosunek, jakim darzyli siebie Kim i Troy. Sportowy szacunek do godnego rywala, komentarze w confessach chwalące wzajemnie grę. Jestem przekonany, że jeśli Kim wejdzie do finału, to Troy odda na nią głos, a i wydaje mi się, że gdyby sytuacja była odwrotna, również Kim oddałaby na niego. Tego typu rywalizacja mi się podoba. Jakiż to kontrast do
Jane z Nicaragua siedzącej przy ognisku, modlącej się do Boga o zniszczenie "zła" i jej pojazdów po rodzinie przeciwnika przy oddawaniu głosów. Albo do
Judda z Guatemali życzącemu wszystkim pożarcia przez aligatory.
O akcji z gonieniem świni napisane zostało już chyba wszystko co trzeba. Również mnie rozwaliła xD Zadania mega ciekawe. Oba. Niezły widok na obsmarowane ciała zawodniczek podczas IC i ciekawe, szczere do bólu pytania w RC.
Osiągnęli odcinek idealny? Chyba tak;)