Survivor One World - podsumujmy

Sorek
3rd voted out
Posty: 20
Rejestracja: 04 mar 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: Sorek »

Nie podobała mi się jego gra.W pierwszych odcinkach strasznie irytował,jego sposób bycia bardzo denerwujący.To machanie rączkami itd Wszyscy budowali schronienie nawet statysta Lief pomagał ile mógł a ten nie. Jego sposób bycia wynikał z jego orientacji.

Nie mam nic do gejów,uważam że to choroba psychiczna ale każdy żyje jak mu pasuje.Jesteś gejem to sobie być ale gdzieś tam u siebie w domu a nie swoją obecnością obrzydzaj ukochany program.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Sorek pisze:To machanie rączkami itd Wszyscy budowali schronienie nawet statysta Lief pomagał ile mógł a ten nie. Jego sposób bycia wynikał z jego orientacji.
Z najczystszej ciekawości. Znasz już takie nazwiska, jak Richard Hatch, Ami Cusack czy Todd Herzog?
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Jego sposób bycia wynikał z jego orientacji.
Stereotyp.

Tak samo jak postaci ciągle wkurzonych czarnoskórych kobiet i płaczące babki po 40-stce.
Jakby nie patrzeć Survivor to kopalnia stereotypów.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: frasiek »

Sorek pisze: Nie mam nic do gejów,uważam że to choroba psychiczna ale każdy żyje jak mu pasuje.Jesteś gejem to sobie być ale gdzieś tam u siebie w domu a nie swoją obecnością obrzydzaj ukochany program.
Skoro nie masz nic do gejów to czemu ich obecność obrzydza Ci program?

Bartosh
4th jury member
Posty: 350
Rejestracja: 07 lut 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Bartosh »

Sorek pisze:Nie mam nic do gejów,uważam że to choroba psychiczna ale każdy żyje jak mu pasuje.Jesteś gejem to sobie być ale gdzieś tam u siebie w domu a nie swoją obecnością obrzydzaj ukochany program.
Homoseksualizm to nie jest choroba, jak bojdaże ująłeś.
Ale homofobia już tak. :wink:

Pozdrawiam.

NightWing
7th voted out
Posty: 119
Rejestracja: 09 maja 2013, 00:00
Lokalizacja: W....
Kontakt:

Post autor: NightWing »

Sorek pisze:Nie podobała mi się jego gra.W pierwszych odcinkach strasznie irytował,jego sposób bycia bardzo denerwujący.To machanie rączkami itd Wszyscy budowali schronienie nawet statysta Lief pomagał ile mógł a ten nie. Jego sposób bycia wynikał z jego orientacji.

Nie mam nic do gejów,uważam że to choroba psychiczna ale każdy żyje jak mu pasuje.Jesteś gejem to sobie być ale gdzieś tam u siebie w domu a nie swoją obecnością obrzydzaj ukochany program.
Ja jakoś nie macham rączkami :) Poza tym nie wiedziałem, że jestem chory psychicznie...dziękuje, że mi to napisałeś. Muszę w takim razie zapisać się na terapie i postarać się nie być gejem (ironia).
Pozdrawiam.

A sezon bardzo fajny, jeden z lepszych. Colton to porażka oczywiście, ale Kim to najlepsza zwyciężczyni jak dla mnie w historii tego programu :)

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor One World - podsumujmy

Post autor: Fenistil »

One World widziałem już jakiś czas temu, ale ostatnio miałem małą przerwę od Survivora i dopiero teraz nabrałem motywacji, żeby coś o tym sezonie napisać. Był całkiem spoko - przede wszystkim czuć tu świeżość pod tym względem, że brak tu powracających graczy (w otoczeniu sezonów 22-23, 25-27 z ogromnym ich nagromadzeniem). Co prawda kolejny podział na płcie oraz motyw z jedną plażą nie były specjalnie ekscytujące, ale i tak był to miły powrót do normalności. Do tego w pełni zasłużona i jedyna właściwa zwyciężczyni liczy się tu na kolejny plus. Trochę gorzej, że sporo z tych osób zdążyłem już zapomnieć.

Wśród kobiet Kim zdecydowanie dominowała zarówno fizycznie, jak też strategicznie, a do tego jeszcze miała w posiadaniu HII. Bardzo się dziwię, że żadna z koleżanek nie próbowała jej zdjąć, bo przez to jej końcowe zwycięstwo było oczywiste. Banda Kim w składzie Chelsea, Sabrina, Kat, Alicia sama od siebie nie pokazała praktycznie nic poza ślepym podążaniem za swoją przywódczynią. Jeszcze Alicię zapamiętałem z tej czwórki jako przyzwoicie ogarniętą i pewnie jakaś strategia jej z tyłu głowy siedziała, ale już np. taka Chelsea to porażka.

Do tego była jeszcze Christina, której nikt nie lubił i która w dziwnych okolicznościach gdzieś tam się plątała przez cały sezon poza jakimkolwiek sojuszem i nie robiła nic a nic, żeby poprawić swoją sytuację. :D Pozostałych pań z początku sezonu za bardzo nie pamiętam, może poza Kourtney i jej bardzo niefortunną kontuzją nadgarstka w pierwszych minutach. :(

A faceci to już w ogóle tragedia. Czterech mięśniaków formuje sobie jawnie sojusz i liczy na to, że ktoś z pozostałych dołączy na piątego zamiast uformować przeciwny sojusz większościowy. No brawo! A pozostali też nie byli lepsi. Najlepszym dowodem jest oddanie immunitetu kobietom i wywalenie Billa, bo ten się Coltonowi nie podoba. Wyczytałem, że miało to jakiś związek z wyrzuceniem coltonowego HII do morza, ale mimo wszystko to dość kuriozalne. Nie mogłem patrzeć na to jak bardzo Colton jest zadufany w sobie i jak chamsko znęca się psychicznie nad innymi. A mimo to wszyscy z jakiegoś powodu go słuchali i jestem zmuszony przyznać, że był tam jedynym w miarę ogarniętym facetem. Jonas był jego posłusznym bezmyślnym sługusem i jeszcze się z tego cieszył. Troyzan dość sensownie kombinował pod kątem strategii, ale jego przesadna arogancja wyraźnie stała mu na przeszkodzie. Leif i Tarzan od początku do końca byli bardzo niestabilni w swoich głosach i swojej przynależności. Ten drugi jednak pod koniec zyskał sobie sporo mojej sympatii. Nie dość, że razem z żoną pokazał się z wyjątkowo ciepłej strony jako człowiek, to jeszcze (celowo lub nie) psychicznie zaczął coraz bardziej odpływać (koszulka Kat xD ), co realnie mogło mu zapewnić miejsce w finale jako "ten świrnięty dziadek, na którego nikt nie zagłosuje". ;)

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor One World - podsumujmy

Post autor: Saw »

Sezon był naprawdę świetny. Będzie jednym z moich ulubionych i na pewno zawsze będę miło do niego wracał wspomnieniami. Podział na plamiona kobiet i mężczyzn jakoś nigdy mi się szczególnie nie podobał. Ale teraz się ucieszyłem, bo wiedziałem że w takim wypadku edytorzy będą musieli dać równy edit zarówno mężczyzną jak i kobietą. A z tym był duży problem w poprzednich sezonach i zazwyczaj kobiety były strasznie pomijane. W tym sezonie ogólnie podobało mi się prowadzenie historii i to że prawie wszyscy coś wnosili. Można było się utożsamiać z tymi ludźmi. Zaskoczyło mnie że tak dużo było o życiu w obozie, ale dla mnie to tylko plusy. Wiadomo że strategia najważniejsza, ale miło zobaczyć takie akcje jak z łapaniem kur czy świni. Podobało mi się jak na przykładzie kobiet pokazano jak trudno jest przetrwać na wyspie. W ostatnich sezonach wyglądało to na sielankę, a w rzeczywistości uczestnicy mają naprawdę trudno.
Główny twist sezonu całkiem niezły. Myślałem że bardziej namiesza, ale mimo wszystko ciekawie oglądało się życie na jednej wyspie obu plemion. Chociaż dziwne że tak szybko z niego zrezygnowali i po przemieszaniu ich rozdzielili.

Kourtney - ale mi jej szkoda było. Ledwo co się zaczęła gra, a ona już kontuzjowana. Wyglądała na słodziaka i aż chciało się jej kibicować. Mam duże zastrzeżenia co do tego pierwszego IC. Produkcja powinna przewidzieć że będzie niebezpiecznie i komuś może się coś stać.
Nina - nie potrafiła się odnaleźć w plemieniu wśród młodych dziewczyn. Próbowała trochę namieszać, ale ostatecznie kiepsko jej to wyszło. Skierowała tylko na siebie cel i łatwo poległa.
Matt - niby coś tam próbował grać. No ale założenie sojuszu czwórki w dziewięcioosobowym plemieniu było słabym pomysłem. Gdyby ten sojusz nie był taki oczywisty to jeszcze jakoś by uszło, ale wszyscy wiedzieli jak wygląda rozkład sił. Tym piątym miał być Colton, ale nic dziwnego że nie chciał z nimi grać. Nie miałby tam nic do powiedzenia i robiłby za zwykły numerek. Ogólnie Matt nie wydawał się zbyt sympatyczny. To raczej typ osoby, która uważa się za nie wiadomo kogo.
Bill - polubiłem go i byłem za nim w tej kłótni z Colton'em. Naprawdę pokazał wtedy klasę. Chciał porozmawiać i wszystko wyjaśnić, ale oczywiście Colton pokazał jakim jest idiotą. Dziwię się że Bill bardziej nie powalczył o przetrwanie po rozpadzie sojuszu młodych mężczyzn. Mógł bardziej spróbować nastawić innych przeciwko Colton'owi.
Monica - raczej sympatyczna, ale jakoś jej los był mi obojętny. Po przemieszaniu naiwnie wierzyła w sojusz kobiet z Coltonem i nieźle się na tym przejechała. Doceniam jej miłość do rodziny, bo widać że jest w tym bardzo szczera.
Colton - największa porażka sezonu. O ile na początku wydawał się nawet sympatyczny i śmieszyło mnie to że olewał facetów i cały czas łaził na pogaduszki do kobiet. Ale później jego zachowanie było coraz bardziej żałosne. To jak się zachowywał w stosunku do Bill'ego czy przede wszystkim Christiny było straszne. Oni mu nic nie zrobili, a on traktował ich jak śmieci. Oj coś mi się zdaje że Colton tak ma przez całe życie i teraz chciał się dowartościować. Chciał w końcu być po drugiej stronie i samemu kogoś gnębić. Swoim zachowaniem osiągnął dno. Jego choroba to było coś najlepszego w tym sezonie. Wcześniej mówił Christinie że ma zrezygnować lub wskoczyć do ognia, a później spotkała go kara za te słowa. Zazwyczaj żal mi graczy co odchodzą przez medicala, ale jego ani trochę mi ni szkoda. Dla fana to chyba najgorszy sposób na opuszczenie gry. Choć ja osobiście wolałbym żeby został boleśnie zblidsidowany. Jego pewność siebie w grze był duża i najbardziej mnie dobijało że wszyscy faceci tak się go słuchali. No kurde, faceci naprawdę byli słabi w tym sezonie skoro za swoje guru mieli głupiutkiego homoseksualistę. Nikt nie potrafił mu się przeciwstawić i pozwolili by rozdawał karty. Już w ogóle niedorzeczne było to że ten idiota zarządził sobie że oddadzą wygrany immunitet kobietom i to tylko dlatego że nienawidził Bill'ego i chciał się go pozbyć. Reszta facetów oczywiście poszła na to, no bo przecież jaśnie pan Colton to wymyślił. Ogólnie prowadził całkiem dobrą grę, ale jako człowieka go nienawidzę i trafia na moją czarną listę. Chyba postawiłbym go tam na pierwszym miejscu razem z Shambo :x
Jonas - myślałem że więcej pokaże w tym sezonie, bo na początku się nieźle zapowiadał. Ale później zaczął tylko wszystkim przytakiwać i bał się wykonać jakiegoś ruchu. Zdecydowanie przespał moment po połączeniu i za późno zabrał się za strategię. Też nie do końca rozumiem po co broniąc się celował w Michaela.
Michael - niczym szczególnym się nie wyróżnił. Był postrzegany jako silny w zadaniach i przy pierwszej lepszej okazji laski się go pozbyły. Naiwnie wierzył że ma mocną pozycję w sojuszu, choć od początku było wiadomo że robi tam za zwykły numerek. Raz pokazał się z dobrej strony, gdzie po eliminacji Matta próbowała zasiać zamęt w plemieniu. I nawet mu to wyszło, bo tym samym ściągnął z siebie cel i pokazał że dominujący sojusz nie jest wcale taki mocny.
Jay - nawet go polubiłem, ale końcówkę zrypał porządnie. Z dobrej strony pokazał się wtedy, gdy sojusz młodych facetów zaczął się rozpadać. Odnalazł się w tej całej sytuacji i mądrze dołączył do przeciwnego sojuszu. Po przemieszaniu stworzył z kobietami i Troyzanem bardzo mocny sojusz. Wydawało się że jest dobrze ustawiony, ale jak się później okazało nie trzeba było tak bardzo ufać Kim. Za dużo informacji jej sprzedał, a ona wykorzystała to przeciwko niemu. W ogóle nie raz dziwne było jego zachowanie. Najpierw mówi że nie ufa kobietom, a już za chwile leci im mówić o HII Troyzana. Jak dla mnie to on był mocny w gębie i mądrze mówił ogrze, ale jak przyszło co do czego to popełniał spore błedy.
Leif - nie pozwolono nam go poznać. Szczerze to nie wiem co o nim myśleć. Grać nie umiał, relacji jakiś bliskich z innymi też nie nawiązał. Jedynie pochwalić go można za to że pomimo niskiego wzrostu ładnie sobie radził w zadaniach. Dziwię sie ze bardziej nie pokazano nam jego historii, no bo jednak to był pierwszy karzeł w survivor. Zostanie chyba zapamiętany tylko z tego spania w skrzyni :D
Troyzan - graczem był całkiem dobrym. Ja za nim zbytnio nie przepadałem, a pod koniec to już mi mocno zaczął działać na nerwy. Miał wielki ból dupy o to że dziewczyny go wykiwały. Sam się wpakował w bagno naiwnie im wierząc. A jak się zorientował co się świeci, to było już za późno. Myślałem że ostro powalczy o przetrwanie, ale nie sądziłem że zacznie zachowywać się jak idiota. Można zrozumieć że był zły, ale po co te aroganckie gadki że to jego wyspa i on tu rządzi. Z każdym korkiem coraz bardziej alienował się od grupy. Nic dziwnego że dziewczyny tak bardzo chciały się go pozbyć. W tamtym momencie należało zachować spokój i poszukać pęknięć w sojuszu kobiet, a nie palić za sobą wszystkich mostów.
Kat - uwielbiam tą dziewczynę. Już dawno nie było w Survivor tak pozytywnej osoby. Może nie należała do mądrych osób, ale to miało swój urok. Jej niektóre teksty rozwalały na łopatki. W grze nie wykazała się niczym szczególnym. Złapała się do dobrego sojuszu i to chyba tyle. Ale czasem nie głupio gadała i wyglądało na to że ogarnia grę. Bardzo podobało mi się przedstawienie jej historii w tym sezonie. Najpierw poznaliśmy ją jako niedojrzałą i zwariowaną dziewczynę, a w finale nagle taka przemiana. Naprawdę czapki z głów za jej przemowę. Byłem przekonany że będzie wściekła na finalistki, a ona pokazała wielką klasę.
Tarzan - największe zaskoczenie tego sezonu. Od początku sprawiał wrażenie świrniętego. Chociaż tak patrząc na jego zawód można było mieć wiele wątpliwości. Skoro jest lekarzem to coś w tej głowie musi mieć, a on tymczasem zachowywał się jak jakiś buszmen. Zapominanie imion współplemieńców czy ta akcja z brudnymi majtkami były naprawdę dziwne. Ale później zaczynałem dostrzegać że on wcale taki głupi nie jest. Niezauważenie zaczął wchodzić w układy z kobietami, co pozwoliło mu zajść najdalej z facetów. Mógłby dojść jeszcze dalej, gdyby nie naiwność Alicii. Najbardziej zszokował mnie podczas wizyty żony. Nie sądziłem że z niego tak wspaniały człowiek. Przeważnie wizyty bliskich mnie nie porywają, ale tu naprawdę się wzruszyłem. Jego relacja z żoną był wspaniała. Widać że darzyli się wielkim uczuciem. Naprawdę jestem zaskoczony że Tarzan okazał się tak sympatycznym staruszkiem.
Alicia - nie lubiłem jej. Przegięła sobie u mnie ostro tym jak razem z Coltonem dokuczała Christinie. Choć nie powiem jej relacja z Christiną była najbardziej intrygująca w całym sezonie. Byłem pewien że obie nie darzą się sympatią. Ale po połączeniu cały czas głosowały razem i jak je pokazywano to miałem wrażenie że są dobrymi koleżankami. Alicia wypracowała sobie naprawdę dobrą pozycję w grze. W pewnym momencie jej szanse na finał były bardzo wysokie. Jednak nie rozumiem po co wyeliminowała z gry Kat i przede wszystkim lojalnego Tarzana. To był jej gwóźdź do trumny. Jest kolejną uczestniczką idealnie zmanipulowaną przez Kim. Była przekonana że kontroluje gre i może sobie wywalić kogo chce. Zapomniała o tym że eliminując swoich sojuszników sama sobie przekreśla drogę do finału.
Christina - ja tam ją lubiłem, choć graczem była bardzo słabym. Jedyne dobre co zrobiła w grze, to że załapała się do dobrego sojuszu. Nadal nie mogę zrozumieć czemu się poddała w F4. Była wymarzonym kandydatem do zabrania do finału i miała sporo argumentów po swojej stronie by przekonać pozostałe dziewczyny. Myślę że ona była zbyt dobra i miła na tą grę. Widać że nie chciała nikogo skrzywdzić, ani urazić. Nawet po tym jak Colton ją obrażał, ona była wstanie się nim opiekować. Niesamowite ciepło od niej biło. Ja tam będę ją dobrze wspominał. Może nie jako gracza, ale bardzo sympatycznego człowieka.
Chelsea - bardzo ją polubiłem od samego początku, bo była taką swojską dziewczyną. Była częścią bardzo mocnego sojuszu i odgrywała w nim jakąś rolę. Nazwałbym ją prawą ręką Kim. Trzymała się jej mocno i była w pełni oddana. Nigdy nie miała jednak kontroli nad grą i równie dobrze mogła odpaść przed samym finałem. Zbytnio polegała na Kim i nie zdawała sobie sprawy że ona ma układy z innymi i łatwo może ją wykopać. Troszkę za bardzo czasem była emocjonalna. To na pewno utrudniało jej grę . Na FTC nie wypadła najlepiej, ale choć jeden głos powinna otrzymać.
Sabrina - bardzo sympatyczna dziewczyna. W grze była bardzo rozsądna i nie pozwoliła sobą manipulować. Cały czas czuwała nad tym co się dzieje. Prowadziła bardzo dobrą grę socjalną i miła dobre gadane. To mógł być klucz do zwycięstwa, ale nie w finale z Kim. Dziwię się jej że to właśnie z nią przez całą grę chciała iść do finału. Pewnie liczyła że jury będzie bitter. Pochwalę ją za liderowanie w plemieniu kobiet. Nikomu niczego nie narzucała i potrafiła wysłuchać.
Kim - całkowicie zdominowała grę w tym sezonie. Jest w pełni zasłużonym zwycięzcą. Jestem pod wielkim wrażeniem jak łatwo jej przychodziło manipulowanie ludźmi. Ale było to spowodowane bardzo dobrym socjalem. Miała coś w sobie czym łatwo zjednywała sobie ludzi. Po połączeniu ustawiła się na świetnej pozycji. Miała sojusz nowego Salani, ale mogła też wrócić do sojuszu kobiet. No i wybrała drugą opcje. Jak się później okazało była to świetna decyzja. W piękny sposób ograła naiwnych facetów, a najboleśniej przekonał się o tym Jay. W F5 według mnie podjęła słuszną decyzję. Można powiedzieć że z Alicią i Christiną w finale miałaby teoretycznie łatwiej. Ale jurorzy mogliby uznać że poszła na łatwiznę i na pewno mocno taką decyzją skrzywdziłaby Chelsea i Sabrinę. Mogła przez to stracić kilka głosów. Dużo osób zarzucało jej że jest nudna, ale ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Może osobowości nie miała jakieś super, ale za to nadrabiała strategią. A poza tym była bardzo sympatyczna i zawsze uśmiechnięta.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor One World - podsumujmy

Post autor: Davos »

Sezon 24 był dla mnie jednym z najlepszych, które oglądałem w ostatnim czasie. I chyba najlepszym gdzieś tak od sezonu 16, pomijając świetny sezon 20.
Co prawda podziału uczestników na mężczyzn i kobiety nigdy nie lubię, bo to na ogół ustawia grę nawet pomimo przemieszań, które trafiają się po drodze (podobnie było też w Vanuatu), ale tutaj ten efekt został nieco złagodzony przez wspólne zamieszkiwanie przez obydwa plemiona na jednej plaży, co powodowało bardzo ciekawe interakcje międzyplemienne np. wykradanie przez kobiety ognia facetom czy różne zawierane układziki w rodzaju "My was wpuścimy pod nasz brezent w czasie deszczu, a wy nam pożyczycie łódź na połów" itd. No i nie zgodzę się, że ten twist nie miał zupełnie wpływu na strategię - wprawdzie kobiety po mergu dalej trzymały się ze sobą, ale pamiętajmy, że dzięki wspólnemu mieszkaniu w jednym obozie na początku gry, Colton miał szansę dostać immunitet od Sabriny. A gdyby go nie dostał to możliwe, że odpadłby pierwszy i u facetów dominowałby "sojusz mięśniaków". Więc pewien wpływ na grę ten twist miał. W tym sezonie podobał mi się też dość wyrównany edit, dużo lepszy niż w ostatnich kilku sezonach. Ale przede wszystkim świetny był cast - mnóstwo ciekawych osób, wartych zapamiętania na długo. Trafili się zarówno dobrzy gracze (Kim), jak i ludzie z ciekawymi historiami (np. Tarzan), przez co sezon oglądało się przyjemnie. No i kolejny duży plus - zwycięzca był absolutnie zasłużony. Kim rozegrała naprawdę świetną grę i jej zwycięstwo było wisienką na smacznym torcie, jakim był ten sezon :) No i jakoś też więcej było tu widać życia obozowego, które toczyło się obok strategicznych ruchów. Bieganie za kurami czy świnią zawsze fajnie mi się ogląda i w tym sezonie trochę tego było ;)
Do tej beczki miodu trzeba jednak dodać łyżkę dziegciu. A właściwie dwie. Pierwszą był wspomniany przeze mnie podział uczestników wg płci - nie chcę wyjść na seksistę czy antyfeministę, ale nie lubię tych wszystkich "woman alliance", w których eliminuje się facetów tylko dlatego, że są facetami. Tak było w Vanuatu (aczkolwiek był jeden facet, który trochę namieszał), tak było w HvV, no i tak było teraz. Oczywiście plus dla kobiet z tego sezonu, że potrafiły być zjednoczone, podczas gdy faceci żarli się między sobą, ale jednak i tak wolę sojusze, które tworzą się naturalnie, a nie dlatego, że dana osoba jest tej samej płci.
No i druga łyżka dziegciu to aż dwa medicale, z czego jeden bardzo znacząco wpłynął na grę. Colton może i był wyjątkowo wredną osobą, ale w grze sporo mieszał i gdyby dotrwał do mergu to Kim nie miałaby takiej łatwej drogi do wygranej. Więc trochę żałuję, że nie mogłem zobaczyć konfrontacji tej dwójki, bo bardzo mnie ciekawi, co by z tego wyszło. No i trzeba też dodać, że kobiety miały ułatwione zadanie z powodu idiotyzmu facetów, którzy oddali immunitet i dobrowolnie poszli na radę. Gdyby nie to, po mergu byłoby 7 facetów i 5 kobiet. A gdyby jeszcze nie medical Coltona to zamiast niego odpadłaby wtedy Alicia lub Christina i po mergu byłoby 8 facetów i 4 kobiety więc panie miałyby wtedy naprawdę przerąbane ;)
Tak czy inaczej, sezon bardzo fajny i jeśli kiedyś będę sobie robić powtórki z co ciekawszych sezonów, to tego na pewno nie ominę :)


Podsumowanie indywidualne:

Kourtney - ciężko coś o niej powiedzieć, bo odpadła na samym początku gry z powodu medicala. Wydawała się bardzo sympatyczną dziewuchą więc było mi jej szkoda, że w taki sposób musiała się pożegnać z grą i to tak szybko. Twórcy przesadzili z tym pierwszym zadaniem, to się aż prosiło o kontuzje...

Nina - nie wpasowała się w grupę, w której dominowały młode, silne i zwinne dziewczyny. W takim plemieniu nie miała raczej szans zbyt wiele ugrać.

Matt - początkowo wydawał mi się nawet mieć potencjał na sensownego gracza, ale szybko się okazało, że o wiele więcej mówi niż myśli. Tworzyć czteroosobowy sojusz w dziewięcioosobowym plemieniu i puszyć się jak paw, że ma się kontrolę nad grą? Brawo, tylko pogratulować :D Może i był silny i sprawny, ale jego socjal kulał, czego zwieńczeniem było nieudolna próba przeciągnięcia do "sojuszu mięśniaków" Troyzana za pomocą gadki o kogutach, gdy już Mattowi sypał się grunt pod nogami. Nie podobało mi się też, jak we wspomnieniu przy okazji "marszu z pochodniami" w finałowym odcinku, Matt stwierdził, że grał najlepiej ze wszystkich :D Może i miał mięśnie, ale ego miał jeszcze większe i ciężko było go polubić.

Bill - taki trochę nonszalancki luzak, który zachwycał się pobytem na wyspie i survivalowym aspektem programu, odpuszczając strategię i socjal, zadowalając się jedynie byciem w sojuszu, który nie miał szans przetrwać. Na początku Bill trochę tym denerwował, ale potem w starciu z Coltonem naprawdę pokazał wielką klasę. Colton zachowywał się wobec niego jak ostatni burak, a Bill nie zniżał się do jego poziomu i przyjmował to wszystko z godnością więc dało się go polubić. Popełnił jednak duży błąd, godząc się na pójście na radę, na której potem odpadł. Gdyby nie to, dotrwałby do przemieszania, miałby nowe możliwości i mógłby zajść dużo dalej.

Monica - silna i waleczna babka, która obroniła się w grupie młodszych kobiet, ale po przemieszaniu dała się łatwo zwieść Coltonowi, co przypłaciła eliminacją. Z charakteru fajna osoba, miło się słuchało jak mówiła o swoim oddaniu dla męża i dzieci.

Colton - z charakteru zdecydowanie najgorsza osoba w tym sezonie. Wredny, arogancki, odnoszący się do innych z lekceważeniem i pogardą. Zwłaszcza ciężko oglądało się to, jak zachowywał się wobec Billa i Christiny. Ale trzeba mu oddać, że przy tym wszystkim był dobrym strategiem i z osoby będącej początkowo na wylocie w plemieniu facetów, stał się szybko najbardziej wpływowym graczem, rozdającym karty. Jego lenistwo przy budowie szałasu i nieustanne gadki z kobietami zrobiły z niego cel w plemieniu facetów, ale dzięki temu Colton zdobył zaufanie Sabriny i dostał od niej immunitet, który sprytnie wykorzystał, by zbudować pięcioosobowy sojusz, w którym stał się liderem. Dzięki temu pozbył się Matta i Billa, a przeciągnął też na swoją stronę Jaya, co mogło mu ostatecznie dać dużą przewagę po mergu, aczkolwiek jego przesadna arogancja była też przyczyną kretyńskiego ruchu, jakim było skłonienie całego plemienia do oddania immunitetu i dobrowolnego udania się na radę. Po przemieszaniu sprytnie rozegrał Alicię, nastawiając ją przeciwko Christinie i kto wie, czy po mergu nie udałoby mu się rozbić sojuszu kobiet i zdominować grę. Jeśli ktoś w tym sezonie mógł pokonać Kim to jedynie on, aczkolwiek o ile Colton miałby szansę dojść do finału, o tyle jego wredny charakter najprawdopodobniej nie pozwoliłby mu w nim wygrać. Gdy opuszczał grę z powodu medicala, trudno nie było stwierdzić, że wróciła do niego karma. I choć dostał na co zasłużył to mimo wszystko żałuję, że odpadł w taki sposób. O wiele bardziej ucieszyłbym się, gdyby został w grze, trochę zamieszał, a potem został zblindsidowany ;)

Jonas - mój ulubiony zawodnik tej edycji, obok Troyzana i Kim :) Bardzo sympatyczny koleś, dowcipny i z genialnym socialem - wszyscy go lubili więc łatwo pozyskiwał ludzi. I choć trzymanie się Coltona na pierwszym etapie gry było niezłym pomysłem to Jonas mimo wszystko grał trochę zbyt pasywnie i zbyt mocno się czaił, czekając na dobry moment. Podobało mi się, że po odpadnięciu z gry Coltona wziął sprawy w swoje ręce i chciał wyeliminować Alicię, ale niestety rada wtedy się nie odbyła, a zamiast tego doszło do mergu, po którym Jonas znalazł się w dość nieciekawej sytuacji. Ładnie próbował się ratować socialem i gotowaniem dla każdego świetnych potraw ;) Ale Kim go przejrzała i słusznie doszła do wniosku, że trzeba się go szybko pozbyć, bo na dalszym etapie Jonas może być o wiele groźniejszy. Jego jedyny błąd po mergu to celowanie w Mike'a zamiast w którąś z dziewczyn.

Michael - początkowo "zabłysnął" tym, że ukradł dziewczynom maczetę, a potem wszedł w sojusz mięśniaków. Gdy jednak ten sojusz został rozbity, Mike dosyć ładnie próbował się ratować, nastawiając innych przeciwko Leifowi. Ale po mergu zbyt naiwnie uwierzył, że sojusz kobiet nie istnieje i nie chciał grać z facetami, co ostatecznie kosztowało go eliminację i to z zaskoczenia ;)

Jay - początkowo wszedł w "sojusz mięśniaków", ale gdy zobaczył, że członkowie tego sojuszu są do odstrzału, dość sprytnie zmienił strony i dzięki temu uratował tyłek. Po mergu popełnił jednak ten sam błąd co Michael. I niby deklarował, że nie ufa kobietom, a jednocześnie wyjawiał Kim wszystkie informacje z obozu facetów. Apogeum tego był moment, gdy ujawnił w rozmowie z Kim, że Troyzan miał immunitet - nie dość, że pogrążył tym szansę facetów na odwrócenie sytuacji to jeszcze sam się pogrążył i ściągnął na siebie eliminację. Jako strateg zatem zbyt mocno nie zabłysnął.

Leif - człowiek-widmo. Był bardzo rzadko pokazywany i niestety akurat w jego przypadku edit się nie popisał, bo Leif nie dostał nawet confy w odcinku, w którym odpadł. Wyróżnił się chyba tylko niskim wzrostem i tym, że spał w skrzyni :D W strategii postępował dość chaotycznie, głosując za większością, nawet jak oznaczało to oddawanie głosu na jego dawnych sojuszników (Michael, Jay). Zrobił też głupotę na etapie plemiennym, gdy powiedział Billowi, że jest następny do eliminacji. Mało brakowało, że sam by wtedy zapłacił głową za to, że nie potrafił się w porę ugryźć w język.

Troyzan - uwielbiałem tego gościa :) Jako jeden z niewielu w plemieniu facetów myślał strategicznie i dobrze kombinował praktycznie przez cały czas. Początkowo ustawił się w sojuszu, który zyskał kontrolę u facetów, po przemieszaniu dogadał się z Kim, a po mergu prowadził swoją grę, próbując się jak najlepiej ustawić. I choć jeden raz nabrał się na wkręt Kim, że Michael na niego poluje i pomógł dziewczynom się go pozbyć to potem bardzo sensownie próbował wyeliminować z gry bardzo silną Kim przy użyciu idola. Niestety Jay wszystko wypaplał Kim, przez co cały misterny plan poszedł się chędożyć :P Potem zdał sobie sprawę, że jest następny do odstrzału i wszyscy na niego polują, przez co puściły mu nerwy i zaczął się zachowywać dość arogancko. Ale ja go rozumiem - widać było po nim, że bardzo mu zależało na tej grze i miał do niej serce, a co więcej, w parze z tym szedł również rozum :) I trzeba mu oddać, że do samego końca zaciekle się bronił, próbując wszystkich możliwych chwytów więc dla mnie był to zdecydowanie jeden z najciekawszych graczy w tym sezonie i bardzo go lubiłem :)

Kat - była mi raczej obojętna i traktowałem ją jako taką dość naiwną i niedoświadczoną życiowo młodą osobę, która swoją niewiedzą i nieogarnięciem wprowadzała do tego sezonu sporo humoru ;) A tak daleko zaszła tylko dlatego, że była potrzebna bardziej ogarniętym kobietom jako silna zawodniczka w zadaniach i number do sojuszu. Aczkolwiek trzeba przyznać, że Kat na swój sposób była w swoim zachowaniu urocza i dało się ją lubić :) I choć cieszyłem się, że została zblindsidowana, bo sama wcześniej opowiadała, jakie to blindsidy są ciekawe to jednocześnie zaimponowała mi swoją końcową przemową na finałowej radzie. Naprawdę dziewczyna pokazała wtedy dojrzałość i dużą klasę :)

Tarzan - kolejna osoba, o której mógłbym powiedzieć, że wprowadzała do tego sezonu akcent humorystyczny... aczkolwiek byłby to bardzo niepełby i niesprawiedliwy obraz osoby, która miała dosyć złożoną osobowość. Początkowo traktowałem go trochę jako takiego typowego survivorowego dziadka, tyle że nieco świrniętego - ale z czasem okazało się, że gość jest naprawdę ciekawy pod każdym względem :) Niby stary i słaby w zadaniach - ale w strzelaniu kokosami z procy łoił każdego :) Niby zachowywał się dziwacznie i krzyczał jak Tarzan, chodził też po obozie w ubraniach kobiet, no i ta akcja z jego gaciami uwalonymi nie wiadomo czym... - ale jednocześnie dużo ludzi go traktowało jako pozytywnego wariata i generalnie lubiło, a jego uczucie do żony było wręcz wzruszające i nawet najwięksi twardziele ronili przy tym łzy ;) No i wreszcie: Niby gość był niezbyt dobrym strategiem - a ostatecznie okazało się, że potrafił rozgrywać ludzi i naprawdę niewiele brakowało, by zmanipulował Kim i Alicię :) Naprawdę mi zaimponował, gdy mieszał im w głowach i wciskał kit, torując sobie drogę do finału :) Plan co prawda ostatecznie nie wypalił, ale i tak szacun za pomysł. Choć mimo wszystko mam małe zastrzeżenie, bo uważam, że dużo lepszą strategią byłoby trzymanie z facetami, zamiast głosować przeciwko nim i starając się prześlizgnąć. Może i Tarzan został ostatnim facetem w grze, ale jednocześnie było wiadome, że jego czas jest policzony i jak kobiety zostaną tylko z nim to w końcu go wykopią. Ale i tak ten stary facet jest wart zapamiętania :)

Alicia - pyskata i wygadana, co samo w sobie by mi jeszcze nie przeszkadzało, gdyby nie doszedł do tego wredny charakter. W pierwotnym plemieniu kobiet zaproponowała sojusz, co było dobrym ruchem, ale po przemieszaniu zachowywała się arogancko wobec Christiny i postawiła wszystko na Coltona, co po jego ewakuacji mogło ją kosztować eliminację, gdyby doszło wtedy do rady plemienia. Na szczęścia dla niej, dotrwała do mergu, a potem dalej grała z kobietami, ale w końcowym etapie zrobiła duży błąd, głosując na Kat i przede wszystkim na Tarzana. Powinna celować w Kim i Chelsea i to dużo wcześniej, bo przez jej trudny charater, jedyną szansą na wygranie miliona był dla niej finał z Tarzanem i Christiną. Ale cieszę się, że ostatecznie nie było takiego finału, bo nie zdzierżyłbym, gdyby w tym sezonie wygrała Alicia. Jej ego było tak samo zawyżone jak u Matta i chyba tylko minimalnie mniejsze od Coltona.

Christina - z charakteru sympatyczna, ale jako gracz tragiczna. Nawet Leif nie był tak bierny w grze jak ona :P W sojuszu kobiet była tylko na doczepkę i robiła za number. Jedyny w grze przebłysk strategii miała po przemieszaniu, gdy próbowała się ratować kosztem Alicii. Po mergu jednak była totalnie bezczynna i nie próbowała w żaden sposób wpłynąć na grę, a miała co najmniej kilka okazji, żeby wycelować w sojusz Kim, Chelsea i Sabriny i utorować sobie drogę do finału. A już szczytem była całkowita bierność na etapie Final4, gdy mogła wejść do ścisłego finału, argumentując to tym, że nie będzie dla nikogo zagrożeniem. Niestety ona nie zrobiła kompletnie nic, żeby dać sobie choćby cień szansy. Dawno już nie widziałem nikogo tak pasywnego na tym etapie gry...

Chelsea - ładna i miła, ale zbyt emocjonalna jak na tę grę, przez co miała dużo skrupułów i często chciała kogoś zostawić w grze, kierując się tym, że "zasługuje" i nie bacząc na to, że ta osoba może być niebezpiecznym graczem, który później ją ogra. Trzymała się Kim i zyskała jej zaufanie, dzięku czemu dowiedziała się o immunitecie, ale jednocześnie cały czas była od Kim zależna i nawet podczas finałowej rady podkreślała, że to Kim tak naprawdę dokonywała wszystkich ważnych ruchów. Gdyby Chelsea chciała wygrać finał to musiałaby wejść do niego w innym składzie np. z Christiną i Alicią, a to by oznaczało, że musiałaby wbić nóż w plecy Kim. Do czego Chelsea nie była zdolna więc to trzecie miejsce dla niej jest w pełni odpowiednie.

Sabrina - ogarnięta i kumata babka, a do tego wyjątkowo sympatyczna i spokojna jak na Survivorowe afroamerykanki ;) Trzymała się dobrego sojuszu i dzięki temu doszła do finału, ale podobnie jak Chelsea, jedyną możliwością wygrania sezonu było dla niej wcześniejsze pozbycie się Kim, na co Sabrina się nie odważyła. I choć miała dobry social i była dobrą mówczynią, na finałowej radzie akurat nie wypadła dobrze i nie była w stanie udowodnić, że jest lepszym graczem niż Kim więc zgarnęła zasłużone drugie miejsce.

Kim - w pełni zasłużona zwyciężczyni i cieszę się, że to ona wygrała, bo prowadziła po prostu najlepszą grę. Przed mergem weszła do dobrego sojuszu, ale szybko zaczęła w nim dominować i rozdawać karty. Miała świetny social, dzięki czemu zjednywała sobie ludzi, a do tego znalazła też immunitet, co tylko wzmocniło jej pozycję. Po mergu zdecydowała się iść do końca z kobietami, ale jednocześnie świetnie manipulowała facetami, nakręcając ich przeciwko sobie. Świetnie wkręciła Troyzana, że Michael na niego poluje, dzięki czemu ich skłóciła. Potem wydobyła od Jaya info, że Troyzan ma immunitet. Trzymała się mocno z Chelsea i Sabriną, ale jednocześnie miała też dobre relacje z Alicią czy Tarzanem, dzięki czemu cały czas trzymała rękę na pulsie. Do tego wszystkiego była dobra w zadaniach i zdobywała immunitety, co tylko jej ułatwiło dojście do finału. I choć początkowo myślałem, że popełniła błąd, nie biorąc do finału Alicii i Christiny, ostatecznie okazało się, że z Sabriną i Chelsea też bez trudu sobie poradziła, bo sędziowie docenili jej grę, a ona na finałowej radzie potrafiła się zaprezentować jako dobry gracz. I zasłużyła na wygraną jak nikt inny w tym sezonie :) Można oczywiście gdybać, jak by to wszystko się potoczyło, gdyby faceci nie poszli dobrowolnie na jedną radę plemienia, a Colton by nie zachorował - ale nie zmienia to faktu, że Kim była naprawdę świetnym graczem i zaryzykuję nawet tezę, że spośród kobiet-zwycięzców, jakie do tej pory widziałem w Survivor, ona była najlepsza. Nie bez powodu zresztą ktoś tu na forum nazwał ją "Boston Robem w spódnicy" :)
Z charakteru początkowo ją bardzo polubiłem, a potem ta moja sympatia do niej częściowo uleciała, ale wynikało to chyba z tego, że ona była bardzo zdystansowana i cały czas opowiadała o grze "na chłodno". No ale na wyspie jednak musiała być sympatyczna, skoro tak łatwo zjednywała sobie ludzi i zyskiwała ich zaufanie. A że potrafiła ukrywać emocje to plus dla niej.


Sezon stał na wysokim poziomie i stanowił miłą odmianę po wcześnejszych dwóch czy trzech mniej emocjonujących sezonach ;)
Obrazek

Igrek08
3rd voted out
Posty: 25
Rejestracja: 12 cze 2021, 20:00
Lokalizacja: Połaniec
Winners at War: Denise
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor One World - podsumujmy

Post autor: Igrek08 »

Wiem że trochę po czasie, ale dopiero się zalogowałem ;)
1. Owszem, lepszy, aczkolwiek będę tu w nielicznej chyba grupie i stwierdzę, że SoPa był całkiem spoko
2. Powiedzmy gdzieś w top 12
3. Całkiem fajny
4. Lubiłem ją, ale niezbyt jej kibicowałem
5. Zrobiłbym na początku sezonu zadanie że uczestnicy musieliby skoczyć z samolotu do obozów i Colton, Troyzan i Jonas by spudłowali i wpadli do wulkanu UwU
6. Blindside Lief'a- Lubie takie blindsidy typu 4-3-2, ale lubiłem gościa
7. Kourtney odpadła zbyt wcześnie
8. Tarzan, Lief, Kat, Chelsea, Alicia
9. Colton, Troyzan, Jonas
10. Nie pamiętam zbytnio zadań, a ztych które pamiętam, to to zapamiętywaniem przedmiotów i aukcja
11. Wszystkie momenty z Tarzanem
12. Kat i Tarzan
13. Tarzana, Liefa, Kat, Chelsea, Alicii, Christiny, Monici, Billa, Jaya, w edycji First Boots Kourtney
14. Nie wiem

Awatar użytkownika
Prus
5th jury member
Posty: 485
Rejestracja: 19 lip 2020, 10:15
Lokalizacja: Kraków
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Flick
Kontakt:

Survivor One World - podsumujmy

Post autor: Prus »

1. Czy Survivor: One World był lepszy od sezonu South Pacific?
Tylko trochę, oba sezony są bardzo słabe i według mnie oba należą do grupki najgorszych sezonów, ale One World jest dla mnie minimalnie lepszy.

2. Jak oceniasz sezon 24 na tle poprzednich 23 edycji? (można posłużyć się jakąś skalą)
Jak pisałem wcześniej, jeden z gorszych. Z poprzednich sezonów tylko Redemption Island i South Pacific uważam za gorsze od tego.

3. Jak oceniasz twist na tle twistów w innych sezonach?
Twist był świetny, ale skończył się po 4 odcinkach. Mogliby kiedyś przywrócić go w jakimś sezonie i ciągnąć go do samego końca.

4. Jak oceniasz zwycięzcę na tle poprzednich?
Ze wszystkich zwycięzców, Kim prowadziła najlepszą grę (fakt faktem obsada była słaba). Ogólnie ze wszystkich graczy Survivora, jest według mnie i tak w Top 5.

5. Gdybyś mógł to, co zmieniłbyś w tym sezonie?
Większość obsady i edit.

6. Największe pozytywne rozczarowanie.
Nie wiem XD

7. Największe negatywne rozczarowanie.
Obsada i długość trwania głównego twistu.

8. Ulubiony zawodnik tego sezonu.
Kim i Sabrina

9. Znienawidzony zawodnik tej edycji.
Większość facetów, z jakimś jednym, może dwoma wyjątkami

10. Najciekawszy konkurs.
By the Numbers, z bodajże drugiego odcinka

11. Najlepszy moment edycji.
Blindside Kat

12. Najlepsza przemowa jurorska.
Kat

13. Czy chciałbyś czyjegoś powrotu w edycji All Stars? Jeśli tak to, kogo?
Chętnie zobaczyłbym Kim i Monice po raz trzeci i może jeszcze Sabrine kiedyś.

14. Czego oczekujesz od sezonu 25?
nie odpowiem, bo już oglądałem wszystkie sezony XD

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 24: One World”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości