S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Jack »

To po kolei.
Już wiem dlaczego w ciągu całego sezonu Cirie prezentowano z łzawej strony. Dzięki eliminacji w "historyczny sposób" została bohaterką tego sezonu. Najgorszym momentem tego całego zajścia był uśmieszek u Jeffa. Cirie odpada, bo jako jedyna z szóstki nie ma immunitetu, a Probst się cieszy, bo tworzy historię programu i telewizji :shock: 3 użyte HII podczas jednej rady, eliminacja bez głosów. To naprawdę "fantastyczne".

Aubry - nie będę zachwycać się jej grą, bo raczej nie ma czym. Miała sporo szczęścia, chociaż należy jej się szacunek za to, że przetrwała tyle rad, choć miała być kolejna po JT.

Tai - według mnie udowodnił, że nie nadaje się do tej gry. Jest w finałowej szóstce, ma dwa HII i zaczyna ryczeć, bo nie wie co zrobić. Zdradzał każdego, kłamał, oszukiwał, ale on tego tak nie czuje, bo po prostu gra... sercem. Najpierw płacze z Aubry, a potem bez wyrzutów sumienia oddaje na nią swój głos. Rozumiem to, że próbuje dopasować się do sytuacji itd. Ale z taką grą nigdy nie wygra programu. A może do trzech razy sztuka? :D

Troyzan - Nie udało się go "wcisnąć" do Survivor 31, to powrócił w sezonie 34... Najśmieszniejsze w tym tragicznym bohaterze jest to, że nawet nie chciało mu się walczyć na radzie finałowej. Jest zadowolony i szczęśliwy z trzeciego miejsca :D Nie rozumiem zachwytów produkcji na tym człowiekiem.

Brad - widzowie raczej za nim nie przepadali. Można było odnieść takie wrażenie na odczytaniu głosów. Każdy głos oddany na Sarę wzbudzał pozytywne emocje wśród publiczności, a przy głosach Brada publiczność klaskała jakby na 5% swoich możliwości. Nie można mu odmówić walki i dominacji w wyzwaniach. Jednak jego starcia z taką Cirie to jak walka Dawida z Goliatem.

Sarah - zwyciężczyni. Musicie sami sobie odpowiedzieć na pytanie czy zostanie zapamiętana i z czym będzie się kojarzyć ludziom za 10-15 lat.

Reunion
Szkoda, że połowa ludzi nie powiedziała nawet jednego słowa.
Sandra sprawę załatwiła w 10 sekund i skradła całe finałowe show, a biedny Varner musiał tłumaczyć się z 5 minut, a i tak pewnie 60% widzów nie kupuje jego historii i jego punktu widzenia całej sytuacji. Na szczęście już niedługo będzie można kupić jego książkę.

PS:
1. Oczywiście nie podobał mi się sposób eliminacji od F8. To tak naprawdę 2 odcinki w systemie wyzwanie-rada-wyzwanie-rada i nie wiadomo jakie były powody eliminacji danych osób.
2. Wystąpienie Jeffa po eliminacji Cirie z jednej strony było wspaniałym ukoronowaniem jej survivorowej kariery, a z drugiej było to trochę żałosne. Prowadzący (i zarazem producent) nie powinien chyba aż tak bardzo wychwalać poczynań konkretnego uczestnika w czasie edycji.
3. Coś musi być na rzeczy z Bradem i Monica. Jak Jeff mówił coś o Monice na reunion to Brad nawet się nie uśmiechnął ;)
4. Wydaje mi się, że Zeke, Michaela, Tai mają gwarantowane miejsca w kolejnym sezonie z all-starsami. I może jeszcze znajdzie się jakieś dla Malcolma :D

Sorek
3rd voted out
Posty: 20
Rejestracja: 04 mar 2014, 00:00
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Sorek »

1. Choć nie lubię Sary to przyznaje że jako zwycięsca ma się czym obronić.
2.Po jaką cholerę Brad zabrał Sarę do finału? Na ostatniej prostej zabrakło mu rozumu i przełożył eliminacje Taja nad milion dolarów.Gdyby wyeliminował Sarę to miałby pewność 100% że w
wygra.
3.Wielkie rozczarowanie że Malcolm Sandra i Tony grali TAK KRÓTKO

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Kobra »

Jack pisze:
27 maja 2017, 19:48
Sarah - zwyciężczyni. Musicie sami sobie odpowiedzieć na pytanie czy zostanie zapamiętana i z czym będzie się kojarzyć ludziom za 10-15 lat.
Wątpię, czy za 10-15 lat (Survivor pewnie już nie będzie kontynuowany wrtedy), czy będę pamiętał większość zwycięzców, noale... o Sarah z pewnością zapomnę, już chcę ją wymazać z pamięci.
Generalnie baba nie jest żadną rewelacją wśród zwycięzców.
Sorek pisze:
27 maja 2017, 21:15
Po jaką cholerę Brad zabrał Sarę do finału? Na ostatniej prostej zabrakło mu rozumu i przełożył eliminacje Taja nad milion dolarów.Gdyby wyeliminował Sarę to miałby pewność 100% że w
Skąd to przekonanie? Reuniona nie oglądałem, ale ktoś, gdzieś, wyżej napisał, że Jeff przeprowadził głosowanie i wyszło prawie na styk, także 100% to chyba mocna przesada.
elvis329 pisze:
27 maja 2017, 22:04
To nowe forum to jakaś porażka nie wiem po co zmienać coś co działa bez problemów ??
"Posty niezgodne z treścią tematu będą usuwane bez uprzedzenia".

Tak sobie myślę, że Dżefowi do kolekcji historycznych chwil brakuje już tylko finałowego głosowania, które rozłożyłoby się pół na pół i coś czuję, że w kolejnych edycjach produkcja będzie się starała coś takiego wyczarować.

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Roxy »

Kobra pisze:
27 maja 2017, 22:56
Sorek pisze:
27 maja 2017, 21:15
Po jaką cholerę Brad zabrał Sarę do finału? Na ostatniej prostej zabrakło mu rozumu i przełożył eliminacje Taja nad milion dolarów.Gdyby wyeliminował Sarę to miałby pewność 100% że w
Skąd to przekonanie? Reuniona nie oglądałem, ale ktoś, gdzieś, wyżej napisał, że Jeff przeprowadził głosowanie i wyszło prawie na styk, także 100% to chyba mocna przesada.
było 5:5, i według nowych zasad, o których jeff wspomniał na reunionie, to trzecia osoba z finału, czyli tutaj Troyzan, stałaby się 11 członkiem jurorów i jej głos rozstrzygnąłby remis ;)

Awatar użytkownika
Eska
7th jury member
Posty: 667
Rejestracja: 06 paź 2010, 00:00
Winners at War: Yul
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Eska »

Podsumowując sezon - podobał mi się do momentu, gdy odpadła Sandra, później z odcinka na odcinek było coraz to gorzej.

Finał taki nijaki. Tzn. fakt zwycięzca pod względem gry zasłużony, ale tak jak wyżej pisaliście odpychający itd.

Podobała mi się rada finałowa, a raczej żywa dyskusja zamiast wystąpień sędziów jeden po drugim. To akurat mogliby zachować na kolejne sezony.

Co do reunionu i tego sposobu rozstrzygnięcia remisu, to nie było już kiedyś o tym mówione? No chyba, że tak było w której z internetowych edycji i dlatego mi się to wydawało znajome.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Jack »

Eska pisze:
28 maja 2017, 15:04
Co do reunionu i tego sposobu rozstrzygnięcia remisu, to nie było już kiedyś o tym mówione? No chyba, że tak było w której z internetowych edycji i dlatego mi się to wydawało znajome.
Nie wiem czy Jeff kiedyś o tym wspominał, ale "zrobienie" ostatniego jurora z osoby, która zajęła 3 miejsce jest w tym przypadku najbardziej logicznym rozwiązaniem remisu.

Było coś takiego w pewnej internetowej edycji (nawet ją prowadziłem :D)

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Kobra »

Pamiętam, że ludzie spekulowali takie cuda wianki z remisami w sezonie 30, gdzie na liście do SC pojawiły się osoby będące jeszcze wtedy w grze.
Ale serio... taka sytuacja pewnie nastąpi już wkrótce - "historyczny wynik finałowej rady plemienia".

Night1993
2nd voted out
Posty: 19
Rejestracja: 11 maja 2017, 15:27
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Night1993 »

Jack prowadziłeś, pamiętam bo moja postać wtedy wygrała w ten sposób :D

Pewnie zdarzy się coś takiego, to byłoby nawet ciekawe. Skoro mieliśmy takie rady jak z Cirie albo Kimmi to musi być i taki finał i rozwiązanie :D

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: ciriefan »

No cóż, dla mnie ten sezon zakończył się w final 6, ale o tym za chwilę.

Jeśli chodzi o samą końcówkę gry - przewidywalna, bez emocji. Aubry przez cały sezon była w mniejszości i często nie wiedziała, co się dzieje. Tai to Tai, tragiczny gracz. Troyzan cały sezon nie zrobił nic. Z Brada wyszedł prawdziwy charakter. Oceniając całokształt gry, w finale nie mógł wygrać nikt inny niż Sarah. Prowadziła naprawdę świetną grę - na jakimś etapie gry każdy jej ufał, wiedziała, co się dzieje, analizowała, podejmowała słuszne decyzje. Majstersztykiem była rozegranie eliminacji Sierry tak, że dostała jej legacy advantage. Niestety jakoś nie cieszę się takim zakończeniem, gdzie na etapie final 5 nie było żadnego zawodnika, którego lubiłem. Sama Sarah niestety też jest bardzo antypatyczna (w sumie podczas ogłoszenia obsady była jedyną kobietą w caście, której nie lubiłem).

Rada w final 6 - Tak jak Andrea to powiedziała na Ponderosie, to wyglądało jak farsa. To całe legacy advantage - co to niby miało wnieść do gry? A no właśnie widać, co wniosło. Najbardziej absurdalna rada ever, a nie sądziłem, że cokolwiek przebije w swej beznadziejności twist z radą, która wyeliminowała Malcolma. A najśmieszniejsze jest to, że gdyby np. Troyzan nie miał HII, to wtedy w przypadku revote byłoby 3-3 między Cirie a Troyzanem, a w wypadku remisu osoby z głosami otrzymują immunitet. Wtedy immunitet mieliby wszyscy i ciekawe, co by wtedy zrobili.

Oczywiście ofiarą tego wszystkiego musiała stać się Cirie. Zaczynając ten sezon nie sądziłem, że ma jakiekolwiek szanse dojść nawet do połączenia i 100 razy bardziej wolałbym, gdyby odpadła przez ten błąd z podwójnym głosem Sarah albo gdyby ją wyeliminowali jako zagrożenie. Tymczasem udało jej się nie tylko wybronić z całej tej akcji z ostatniej rady, ale też wrócić do sojuszu z Tai'em, któremu zrobiła taką akcję, zdobyć 3 głosy i pokierować głosowaniem tak, że odpadłaby Sarah, gdyby nie to całe legacy. Nie wiem, czy pozostali nie wyeliminowaliby jej w final 4 jako zagrożenia, ale przynajmniej by miała szansę i odpadła normalnie. A tak to najgorsza jest świadomość, że to potencjalnie był drugi sezon po Mikronezji, który mogła wygrać, a odpadła z 0 głosów przeciwko sobie. Farsa.

Cirie to robbed queen Survivora i najbardziej pechowy gracz ever, bo:
- odpadła w zadaniu z ogniem
- praktycznie miała wygrany sezon, w którym nagle w ostatniej chwili zrobili final 2 zamiast final 3
- odpadła przez HII
- odpadła przez 3 HII i legacy advantage XD

No to serio są po prostu jaja XD

Cały sezon oceniam źle. Okej, można spodziewać się, że wszyscy najciekawsi gracze będą od razu celami, ale to jednak jest przykre, jak prawdziwe legendy odpadają odcinek za odcinkiem, a do połączenia docierają ameby (czy ktoś zwrócił uwagę, że prawie wszyscy zawodnicy, którzy byli zaproszeni na reunion sezonu 33 i którymi reklamowali sezon, odpadli na samym początku?). Poza tym ilość twistów zmieniła cały sezon na o wiele gorszy, bo mam wrażenie, że każdy twist obrócił się przeciwko producentom, bo eliminował akurat te legendy, którym udało się ustawić: podwójna rada wyeliminowała Malcolma, drugie przemieszanie wywaliło Sandrę, podwójny głos podłożyli dla Cirie a ta wylosowała bycie kapitanem XD, legacy advantage doprowadziło do całej tej sytuacji w final 6. Malcolm, Sandra i Cirie to akurat gracze, którymi się Jeff jara, więc szczerze wątpię, żeby był z tego wszystkiego zadowolony (o czym świadczy to, że wcale jakoś nie promował sezonu tak jak zwykle, więc widać było, że nie jest szczęśliwy z jego przebiegu).

Najlepszym, a właściwie to jedynym udanym twistem okazała się dyskusja na finałowej radzie - wyszło to naprawdę dobrze i w końcu to jakiś powiew świeżości.

Gwoździem do trumny dla tego sezonu był edit. Zwycięzca był oczywisty od co najmniej 5 odcinków. Przez to i tak oglądało się to bez emocji. Ponadto tak bardzo skupili się na tych wszystkich ruchach i twistach, że nie było czasu na osobowości - czy chociaż raz pokazali ten słynny śmiech Cirie? Nie przypominam sobie, a tymczasem wystarczy włączyć jej pierwszy, lepszy filmik z insidera i od razu widać jest osobowość. Tyczy się to też reszty uczestników, a w odcinkach miałem wrażenie, że oglądam roboty.

Reunion nie było najgorsze, ale no jednak szkoda, że jak to często bywa ponad połowa osób nie otrzymała głosu. Za dużo czasu poświęcili na Zeke'a i Jeff'a, ale tego akurat się można było spodziewać. Poza tym mnóstwo czasu poszło na debilną dyskusję z Troyzanem i głosowanie co by było gdyby. Akurat Troyzana mogli na reunion pominąć tak jak w odcinkach.

Mam nadzieję, że nowy sezon będzie o wiele lepszy. Tylko ten niedorzeczny motyw przewodni... A tak naprawdę motyw w tej grze nic nie znaczy. Równie dobrze mogli go nazwać od nazwy wyspy i się nie ośmieszać taką bzdurną nazwą. No ale ludzie w zapowiedzi wydają się być nawet nawet, więc oby było dobrze.

Konfy:

Sarah - 9 (45)

Brad - 7 (31)
Troyzan - 4 (14)

Tai - 7 (31)
Aubry - 3 (20)
Cirie - 3 (39)

Michaela - 24, Andrea - 18, Sierra - 23, Zeke - 25, Debbie - 32, Ozzy - 8, Hali - 9

Jeff - 21, Sandra - 21, JT - 19, Malcolm - 10, Caleb - 7, Tony - 12, Ciera - 3

Night1993
2nd voted out
Posty: 19
Rejestracja: 11 maja 2017, 15:27
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Night1993 »

Więc tak...od czego by zacząć....

Finał przebiegał tak jak Wszyscy myśleli. Był bardzo chaotyczny, ale też był ciekawy. Eliminacja Cirie, bardzo smutna. Jednak spodziewaliśmy się, że prędzej czy później poleci. To Cirie...Ona nie może, nie ma prawa wygrać. Taki Jej los niestety. Sposób w jaki odpadła jak słodko-gorzki. Trochę to Jej wina, trochę to wina twistów. Później poleciała Aubry, bez żadnych emocji, mimo wszystko szkoda. Tai...no cóż. Brad zachowywał się okropnie, wyszedł z Niego stary On. Myślę, że miał maskę przez cały sezon, pod koniec pokazał jaki jest naprawdę. Współczuje Monice, a nie...to Sierra będzie miała teraz przeje..

Finałowa rada bardzo mi się podobała, o wiele bardziej niż takie typowe pytania jury, które przeważnie były z dupy. Tutaj mogliśmy podsumować grę innych, również dużo rzeczy się wyjaśniło oraz podobały mi się spięcia wśród jury, że każdy bronił swojego ulubieńca.
Michaela bardzo ładnie się zachowała, Andrea również, nie dziwie się, że miała żal. Sierra za to i Hali były mało widoczne i nic nie wniosły. Troyzan wyszedł na starego durnia, niech uczy się gry od Kim. Brad pogrążył się zachowaniem pod koniec gry, więc wiadomo było kto wygra. Sarah wyszła obronną ręką i przekonała mnie, mimo tego, że nie przepadam za Nią to muszę przyznać, że wygrała po całości.
Więc zagłosowałbym jak większość jury właśnie na Nią. Teraz tylko zostaje Nam czekać na nowy sezon, a w trakcie tego czekania przypomnieć sobie pozostałe sezony ;)

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Umbastyczny »

Takie podsumowanie sezonu, bardziej w zasadzie poszczególnych graczy.

Ciera - ciężko coś więcej powiedzieć. Grała krótko, niby odpadła, bo grała od początku zbyt mocno. Szkoda, że odpadła aż tak szybko, bo Ciera ma potencjał, żeby później namieszać. Wiadomo jednak, że po poprzednich edycjach ma wyrobioną opinię takiej, której ciężko zaufać.

Tony - wiadomo, że już w momencie przybycia na wyspę miał wykopany grób, ale swoim zachowaniem w zasadzie sam do tego grobu się wepchał. Szukanie HI czy kłótnie z Sandrą to nie jest dobra droga. A właśnie przykład Sandry pokazał, że można trochę w edycji przetrwać nawet z ogromnym celownikiem. Dodatkowo mieli jakiś tam plan na sojusz "zagrożeń". Eliminacja trochę na własne życzenie.

Caleb - nie pokazał nic za pierwszym razem i dla mnie spektakularna ewakuacja nie jest argumentem za przywracaniem kogoś. Odpadł teraz szybko i nie było mi go szkoda. W trakcie krótkiego pobytu niczego ciekawego nie pokazał.

Malcolm - nie jestem może jego wielkim fanem, ale ogólnie go lubię i nawet jakoś tam doceniam. Tutaj został uwalony przez twist z podwójną radą, ogólnie radził sobie całkiem dobrze.

JT- xD, nie wiem co ten człowiek ma w głowie. Najpierw przez swoją głupotę wyeliminował Malcolma, który był po jego stronie, a potem nawet nie użył HI i robił burdy z Michaelą. Ogólnie ten człowiek powinien mieć zakaz szukania HI, bo HvsV też spektakularnie spieprzył gra swoją i współplemieńców.

Sandra - Królowa :D ja ją zawsze jakoś lubiłem, a tu polubiłem jeszcze bardziej. Zdawała sobie sprawę ze swojej pozycji i zagrała naprawdę dobrze. Jestem w szoku, że przetrwała aż tak długo. Ale w sumie gdyby nie pechowe przemieszanie, albo gdyby miała więcej czasu na kopanie pod Taiem, to mogłaby zostać jeszcze dłużej. Sandra dostarcza wiele rozrywki. Tutaj zagrała inaczej niż w poprzednich edycjach, świetnie się ją oglądało.

Jeff - nie wiem za co wrócił w Kambodży i nie wiem za co wrócił tutaj. Kiepski gracz, a jego wyskok na swej ostatniej radzie już wyjątkowo słaby i niesmaczny.

Hali- ładna buźka i nic więcej. No dobra, w zadaniach się pokazała z dobrej strony nawet. Ale strategicznie dziewczyna nie daje rady. Posypało się jej paru sojuszników i już niczego nowego za bardzo nie próbowała.

Ozzy- muszę przyznać, że jestem zaskoczony Ozzym w tym sezonie. Zaczął trochę typowo jak on, trzymał się niby samców alfa, miał ten swój niewymazany konflikt z Cirie. Ostatecznie był częścią sojuszu właśnie tej Cirie i Andrei i ogólnie bardziej z babami trzymał. Dodatkowo nie był bitter jak odpadł, mówił z sensem jako juror - no nie poznaję. A jego umiejętności przetrwania i zadaniowe zawsze były świetne - to nie ulega wątpliwości.

Debbie - kobiecina dostarcza trochę rozrywki, ale tak ogólnie to jest niezrównoważona psychicznie. Mam nadzieję, że nie wróci więcej. Jej postawa jako jurorki denna.

Zeke - nie doceniam go jako gracza. Za bardzo chce robić big moves, tak o, żeby zrobić, a nie dlatego, że o ma sens i mu w czymś pomoże. Oby nie wrócił, bo nie widzę w nim niczego specjalnego - oprócz historii oczywiście.

Sierra - pokazała się z fajnej strony. Oczywiście na koniec pizgnęła mocno mówiąc Sarze o swej przewadze i jeszcze mocniej mówiąc Sarze, że tę przewagę jej przekaże. :D Ogólnie jednak wydawała się dominującą postacią swego sojuszu, współrządziła z Bradem, a nawet momentami mi się wydawało, że to ona ma więcej do powiedzenia. Ostatecznie to chyba jednak "przez nią" rozpadł się sojusz. Brad był niejako odpowiedzialny za ogarnianie Taia i Troyzana, a Sierra miała dbać o Debbie i Sarę. Debbie zaczęła siać ferment, a Sarah ich zdradziła.

Andrea - polubiłem ją w Caramoan, bo w Redemption Island była naiwniutka, no i mało jej było na tle głównej gwiazdy sezonu. Tutaj ją lubiłem, kibicowałem jej, sojusz z Cirie był naprawdę super. Zagrała całkiem nieźle, ale zabrakło sojuszników, którzy ratowaliby jej dupę, jako ewidentnemu zagrożeniu.

Michaela - też ją tu nawet polubiłem. Jako gracz w sumie jest kiepska i nie zasłużyła na kolejną szansę jak dla mnie, ale dostarczała trochę rozrywki przynajmniej.

Cirie - mój ulubiony gracz wszechczasów. Zagrała naprawdę bardzo dobrze, może miała szansę na końcowe zwycięstwo i miała ogromnego pecha. W sumie była jedną z tych osób (razem z taką Sandrą czy Tonym), którzy byli spisani na straty od samego startu. Dobra passa plemiennych immunitetów dała jej czas na magię socjalną. Od osoby, której inni nie ufali i której wszyscy się chcieli pozbyć, udało jej się wspiąć w zasadzie na sam szczyt. Nie bała się dużych ruchów, nie bała się eliminować sojuszników, świetna babka.

Aubry- zagrała dużo gorzej niż w Kaoh Rong, jednak tamtejsze ziemniaki to inna liga niż powracający gracze. Ale tutaj ją polubiłem. Była dużo sympatyczniejsza, widać że jest fanką programu i się jarała tą edycją. Dodatkowo jest naprawdę inteligentna i ma dobra gadanę.

Tai - nie znosiłem go i nie znoszę, nie mogę na niego patrzeć. Gracz kiepski, nie panuje nad emocjami, daje sobą manipulować, dużo papla, robi z siebie ciągle ofiarę. Ugh... nie trawię go po prostu.

Troyzan - tak, wrócił, bo darł mordę, że "to jego wyspa". W pierwotnym sezonie nie pokazał niczego szczególnego, a tutaj to już nie pokazał kompletnie niczego. Nudny i kiepski gracz. Zrobił z siebie suczkę Brada i od dłuższego czasu można było obstawiać, że będzie w tym finale, bo był idealnym kandydatem do zaciągnięcia.

Brad- zagrał dużo lepiej niż w debiucie. Początki naprawdę fajne, miał mocny sojusz. Potem gra się trochę posypała i spadł na dno, ale mimo wszystko jakoś się utrzymywał. Na końcu miał niby te immunitety, ale i bez nich byłby pewnie w finale. Trochę szkoda, że zepsuł sobie opinię przez traktowanie Taia, ale ogólnie powrót wykorzystany dobrze.

Sarah - nie lubię jej i tyle. Nie chciałem jej powrotu i trzymałem kciuki, żeby odpadła. Jest antypatyczna, jej twarz gdy myśli, ten wyraz pełen bólu i cierpienia niczym o myślącego Woo... ALE, z bólem serca muszę przyznać, że choć może myślenie sprawia jej ból, to myślała całkiem dobrze. Rozegrała edycję naprawdę zacnie. Niby przeskakiwała, ale jakoś się nie narażała przez dłuższy czas. W sezonie, gdy sytuacja się zmieniała kilka razy, ona zawsze kończyła w większości. Jedynie rada w f6 była dla niej wyjątkowo niebezpieczna, ale miała nagrodę. Nagrodę, którą zdobył w imponującym stylu. Nie przekonam się do niej i nie zmienię zdania na jej temat, mam nadzieję, że nigdy nie wróci - zagrała jednak dobrze i zasłużyła na ten milion.

Sezon wypadł ostatecznie tak sobie. Beznadziejność Jeffa i producentów wszystko niszczy.

W sumie po tej papce marzy mi się jakiś sezon Survivor Classic czy Survivor Back to Base, gdzie nie będzie twistów, nie będzie może nawet HI, powiedzmy 18 graczy, 2 plemiona, 1 przemieszanie i potem połączenie. A ciekawi uczestnicy napierdalają się na socjal i strategię, a nie na to kto wygrzebie więcej przewag od Probsta.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: tombak90 »

No i chlast. Tak faniłem, tak broniłem tego sezonu, tak się do nich złotym zębem szczerzyłem przez te kilkanaście tygodni, a oni mi teraz w zamian sprzedali na lato jurnego kopa z glana w pysk w postaci zwycięstwa Orangutanicy. Powiedzmy, że zawiecha w recenzji wynikła właśnie z tego, że przez ostatnie dni nie jadłem, nie piłem, nie goliłem się, nie wychodziłem z domu, tylko leżałem sobie na kanapie i łkałem cichutko.

Potem jednak zacząłem nieco głośniej, bo uświadomiłem sobie, że jakby tego było mało, nie mam się do niej o co dopierdolić i zwycięstwo wyszło ze wszech miar zasłużone. Co prawda nie wsłuchiwałem się zbytnio w jej misterne plany przedstawione w konfach, bo sam je zagłuszałem, za każdym razem szepcząc jak zaklęcie "zabij się", no ale styl gry wyszedł taki jak trzeba. Kontrolowała sytuację flipując raz w jedną mańkę raz w drugą, nie wkurwiając przy tym zbyt szybko współbiesiadników, a kiedy już wkurwiła, to miała aż dwa cheaty, żeby się nimi zasłonić: pierwszy wyspotowany pod zagrzybiałymi stópkami Łejstofspejs na Rewardzie, a drugi podstępnie wydarty Żyrafie spod ogona tuż przed kopniakiem w dupę. W sumie wysokie ma to kopnięcie, co można zanotować jako kolejny plus.

Poza tym, kolorowe żurnale survomody wiosna/lato 2016-2017 pouczają, że ostatnim krzykiem trendu w grze jest styl floaterów (vide King Kong, vide Millenialsi i vide nowa Australia), w co i przaśny ryjek naszej policjantki nieźle się wkomponował. Bycie głową silnego sojuszu, robienie z siebie Kim Dzong Una i bostońskie darcie ryja na swoich minionsów żeby nie zbliżali się do sojuszu wroga bliżej niż na dziesięć metrów chyba że z dzidą, jest już passe (z tym takim durnym akcentem nad e, którego nie potrafię wstawić).

Osobiście nie chciałem, żeby okazało się passe (wciąż z tym samym durnym akcentem) stąd też moja sympatia przy finałowych rozdaniach krążyła wokół cesarza Bradiusza Żyrafojebcy. No ale niestety – Żyrafę zagryzły drapieżniki w stepie szerokim, Monica odpłynęła wraz z innymi loved-onesami w siną dal nażarłszy się kiełbasek, więc nasz rączy wojownik nie miał już sobie czego poruchać dla przytomności umysłu. Widowiskowo zruchał więc sam siebie, na sam koniec schodząc z socjalu wobec Taia (Monica pewnie zarekwirowała mu tego słynnego gniotka na uspokojenie dowiedziawszy się tym, że mąż przyprawia jej rogi z miejscową fauną) i przede wszystkim, jak zauważyło nasze poczciwe Dżefisko, rezygnując z ubicia Sary na etapie F4. Podejrzewam, że wtedy to już obyłoby się nawet bez budzenia Troyzana (mimo że wreszcie by się na coś przydał) i robienia z niego VIP-jurora, bo pewnie to rączkowe głosowanie na Reunion było mało przemyślane i w rzeczywistości Żyrafojebca dość łatwym kosztem zgarnąłby hajs na dożywotnią dostawę liści dla swojej nowej ukochanej.

Ciekawostką jest podobieństwo losów naszych tegosezonowych Romeo i Julii. Zauważyliście? Oboje po swoich inicjalnych sezonach wydawali się parchami przywróconymi tylko dlatego, że napstrykali Jeffowi na jakiejś wspólnej libacji kompromitujących fotek jak dopingowany przez Collinsów i Bonehamów zlizuje Russellowi bitą śmietanę z pępka. Następnie oboje zaskoczyli tym, że potrafią grać jak ludzie. Na sam koniec jednak w obydwu przypadkach podziwialiśmy piękne samozaoranie. Coś mi się widzi, że Brady Cool zainspirował się swoją muzą. Starożytne chińskie przysłowie, które właśnie sobie wymyśliłem, nie bez kozery naucza, że jesteś tym, co ruchasz. Kto wie, może jakieś żyrafie wydzieliny zostały mu na dzwońcu, przeszły do wewnątrz i popłynęły z krwią do mózgu, dając grunt pod nowe pomysły.

Dalej. Jestem zaskoczony, że przy tej ultra-hiper-nojaciekręcę-ale-odnowionej formule FTC ktokolwiek zadał Troyzanowi inne pytanie niż to, czym goli pizdę. Ten pan to niestety największe rozczarowanie sezonu i płonę rumieńcem haniebnego wstydu za to, że tak darłem mordę, gdy półtorej roku temu fani nie wpuścili go do kambodżańskich bojów. Widocznie widzieli wtedy coś, co mi umykało, ok, przyznaję, dałn był po mojej stronie, teraz się nawróciłem. Przez cały sezon, wyjąwszy ten jeden-jedyny marniawy epizodzik, w którym wcisnął ajdola w majty, Troyzan był niczym innym jak tylko minionsem Bradiusza Żyrafojebcy i było w nim coś takiego nudnego i wypłowiałego, co przypominało 60-letniego nauczyciela zmęczonego szkołą. Historia podobna jak u Skupina, z którego powrotem też wiązałem spore nadzieje, a pomimo poprawionego plejsmentu wyszło jak wyszło. Kto wie, być może także Troyzan kupi sobie teraz za te marne moniacze z trzeciego miejsca nowy komputerek z jeszcze większą pamięcią na nagie fotki swoich jedenastoletnich koleżanek z czatu dla fanek Justina Biebera.

Samojebna wtopa Żyrafojebcy, jeszcze na chwilę o nią zahaczając, przyniosła mimo wszystko jeden dobry plon, w postaci braku Taia w finale. Z drugiej strony, mimo jego pokracznego gejmpleju, chińskie getta w Stejtsach muszą mieć prawdziwe święto. Toć Tai okazał się prawdziwym patriotą! Po Wielkim Murze Chińskim, jego głupota przejdzie do historii jako druga rzecz widoczna z kosmosu. Na jego miejscu cieszyłbym się też, że cierpliwość Brady'ego Cool nie wyczerpała się już doszczętnie i nie zaaplikował mu tym swoim gorylim łapskiem jakiejś piąchopiryny na do widzenia.

Aubry, pomimo tej swojej kaczej dupusi, całkiem zwinnie się tam przesmykiwała poza radarem, ale przez całą grę widać było gołym okiem, że współbracia traktują ją mniej więcej tak samo poważnie, jak internetowe prośby o wyłączenie AdBlocka. Okejo, mieliśmy tu już szalone debaty eksperfuff na temat tego, czy taki styl może prowadzić do wygranej, ustaliliśmy i napisaliśmy na tablicy, że może, no ale nie jestem przekonany, czy akurat w sezonie all stars, gdzie kładzie się nacisk na resume, a w jury są powracający gracze, a nie na przykład Scot Ziemniaczany Łeb. Poza tym, ja jestem egoistą – oni nie są tam po to, żeby wygrać, tylko żeby mnie ująć bigmułwami, tak więc pibip, czerwony krzyżyk, w tym sezonie jako widz jestem dla tej panny na nie i koniec… Ale nie.. Ale co… Ale ja prrroszę o spokój…. Ale nawet nie ma dyskusji. Veron, odłóż to ciasto.

Beka sromotnikowa z eliminacji Cirie. Rzeczywiście, trochę za mocno napaćkali tymi twistami. Ja może nie zrobiłbym ich mniej, bo też nie chciałbym powrotu z doktorem Brownem do czasów kamienia łupanego, pagongowania i Survivor Borneo, ale niech to będzie u licha robione jakoś bardziej z głową. Na przykład zrobić krótsze terminy przydatności dla tych wszystkich cheatów. Albo limit na to, ile z nich może paść na jednej Radzie i wtedy kto pierwszy opróżni przed Jeffem torbę/majtasy, ten górą.

Starej koncepcji FTC nie żałuję, bo przynajmniej od czasu Świętego Jana z Sur nie mieliśmy żadnej pamiętnej mowy i trochę się już ten format przetarł. Mogliby tylko jakoś wyrównać ten czas na wypowiedzi, bo to ciągłe buczenie Łejstofspejs o tym jak kto powinien grać i jakie karygodne błędy popełniał, brzmiało trochę jak gadanie ślepego o kolorach. To, że Giraffefucker nie wgryzał się akurat w szczegóły życiorysu jednej daremnej bambaryły, nie znaczy z góry, że jego gra socjalna była słaba jako całość. No i lekki żalek z tymi dżefowymi triviami, no kurwa, dziw przeogromny, że Ozzy przoduje w liczbie dni spędzonych w Survivor, skoro wpychasz go na siłę kiedy się tylko da, jak babcia dokładkę ziemniaczków. Może niech zaczną przywracać Varnera co sezon, wtedy nawet jeśli zawsze będzie wylatywał w pre-jury, to też sobie za dziesięć lat jakieś staty natrzepie.

Reunion o dziwo znośny, zwłaszcza kiedy człowiek już wcześniej przygotuje się psychicznie, że głos dostanie co trzecia osoba. Podjarka Zekelindą rzecz jasna była, no ale na szczęście nie do tego stopnia, żeby nagle wypadła jakaś Sia zachęcając wszystkich do urżnięcia kutasów i rzucenia nimi w ścianę Białego Domu jako gest poparcia dla Hilary. Ale skoro już o tym mowa, to Ozzy mógłby się lekko przymknąć z tymi swoimi apelami politycznymi. Nie jesteś na wiecu, wiśnioku poczochrany ty.

Czy przy okazji przypomnienia tego tekściku Aubry o Cochranie jako jej chłopaku, tylko ja miałem wrażenie, że za chwilę odtrąbią, że rzeczywiście są razem i postanowili się nawzajem rozdziewiczyć jako ostatnia nadzieja? Jaaa cie, no po prostu kaczki bić, wódkę zwozić, będzie weselicho :lol: :lol: :lol:

Promo nowego sezonu całkiem pocieszne. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że już najpóźniej w piątej rundzie po tym całym filifiejnym motywie nie zostaną nawet zgliszcza.

Veron
2nd jury member
Posty: 208
Rejestracja: 13 gru 2015, 00:00
Lokalizacja: ??d?
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Veron »

tombak90 pisze:
23 cze 2017, 19:18

Aubry, pomimo tej swojej kaczej dupusi, całkiem zwinnie się tam przesmykiwała poza radarem, ale przez całą grę widać było gołym okiem, że współbracia traktują ją mniej więcej tak samo poważnie, jak internetowe prośby o wyłączenie AdBlocka. Okejo, mieliśmy tu już szalone debaty eksperfuff na temat tego, czy taki styl może prowadzić do wygranej, ustaliliśmy i napisaliśmy na tablicy, że może, no ale nie jestem przekonany, czy akurat w sezonie all stars, gdzie kładzie się nacisk na resume, a w jury są powracający gracze, a nie na przykład Scot Ziemniaczany Łeb. Poza tym, ja jestem egoistą – oni nie są tam po to, żeby wygrać, tylko żeby mnie ująć bigmułwami, tak więc pibip, czerwony krzyżyk, w tym sezonie jako widz jestem dla tej panny na nie i koniec… Ale nie.. Ale co… Ale ja prrroszę o spokój…. Ale nawet nie ma dyskusji. Veron, odłóż to ciasto.

Obrazek

Tak naprawdę po wywaleniu Andrejki, nie włączając w tę opinię gry, była jedyną sympatyczną osobą na tym tonącym pokładzie fidżiskiego parostatku. Wszystkie patetyczne mowy Cirie wzbudzały u mnie jakieś zażenowanie, a wszystko zaczęło się od tego wyzwania na wodzie.
Całą resztę, wiadomo, można i należy przemilczeć.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Davos »

Ok, sezon zakończony.
Odcinek finałowy to niestety pewne rozczarowanie, przynajmniej pod względem przebiegu, bo zwycięzca był oczywisty już od kilku odcinków (co też trzeba zaliczyć na minus tego sezonu). Odpadnięcie Cirie kuriozalne, za dużo tych wszystkich twistów nawalili i nagle 5 osób stało się bezpiecznych 0_o
Do finalistów trudno było czuć sympatię, bo Troyzan był nijaki przez cały sezon, Brad sobie zupełnie skopał całą końcówkę, a Sarah była po prostu antypatyczna. I choć jej zwycięstwo jest w pełni zasłużone to i tak mnie nie cieszy, bo po prostu tej babki nie lubię.

Top6
Cirie bardzo ładnie ogarnęła Taia, którego dopiero co wcześniej omal nie wykopała, miała też po swojej stronie Aubry i dzięki temu na radzie 3 głosy poszły na Sarah, co było dobrym ruchem. Niestety w tym momencie wszyscy postanowili zagrać swoimi cheatami i jedyną osobą, która nie miała ochrony, była Cirie, która dzięki temu odpadła z automatu, mimo że nie dostała na tej radzie nawet jednego głosu... Dla mnie to było bardzo słabe. Narąbanie tylu immunitetów, przewag i innego cholerstwa do jednego sezonu i zapewnienie przez to bezpieczeństwa aż pięciu osobom na etapie Top6 niszczy dla mnie całą ideę gry, bo można być świetnym i ogarniętym strategiem, a odpadnie się przez to, że nie wykopałosię HII z ziemi i nie znalazło żadnego adwentydż. No kurde, bez jaj... Na plus można zaliczyć tylko to, że Cirie miała bardzo godne pożegnanie z grą i nawet Jeff nie udawał wobec niej neutralności, no ale i tak niesmak pozostał. Cirie jest jedną z najbardziej pechowych osób grających w Survivor, o ile nie najbardziej pechową w ogóle.

Top5
Brad po raz kolejny wygrał w zadaniu immunitet, dzięki czemu zyskał sporo władzy, ale to jego grożenie Taiowi było naprawdę słabe. Do tej pory uważałem, że Brad grał naprawdę dobrze, ale jego zachowanie wobec Taia było zwyczajnie głupie. A na radzie poleciała Aubry, która całkiem ładnie się broniła, próbując pozyskać Taia i Sarah i przypominając im, że jak następny immunitet znów wygra Brad to na pewno weźmie do finału Troyzana, a ich szansa na finał będzie wynosiła 50%. No ale ostatecznie odpadła właśnie Aubry.

Top4
Brad znów wygrał immunitet, ale znów poczuł się zbyt pewnie i kierował się emocjami, bo postanowił wyrzucić Taia tylko dlatego, że był na niego wkurzony. O eliminacji Sarah nawet nie pomyślał, mimo że ona w finale była o wiele większym zagrożeniem... Bardzo niemądry ruch. Tzw. "milion dollar mistake". Samego Taia mi nie szkoda, bo to jego ciągłe miotanie się było wkurzające, ale już chyba wolałbym zobaczyć w finale jego zamiast Sarah, bo przynajmniej byłby bardziej wyrównany pojedynek między nim a Bradem, co widać było na reunion.

No i finałowa rada. Tu na plus zmiana formuły samej rady i żywsza dyskusja sędziów z finalistami i ogólnie ocenianie ich pod kątem 3 kryteriów. Podobała mi się ta rada, choć niestety i tak z góry wiedziałem, jak to się skończy.
Sarah na pewno wygrała zasłużenie, bo w tym sezonie prowadziła mądrą i skuteczną grę, ale i tak nie zmienia to faktu, że już chyba wolałbym zwycięstwo Brada, nawet mimo tych końcowych wpadek. Do Sarah się raczej nie przekonam i nie chciałbym jej już więcej oglądać, a niestety obawiam się, że wróci w sezonie 40...

Reunion może być, choć niestety nie wszyscy dostali głos, a brak oddania choć na chwilę głosu Andrei uważam za mały skandal! ;) No i za długo wałkowali temat Zeke'a i Varnera, czego się niestety obawiałem już po emisji odcinka z tą aferą. Rzecz jasna musiał być też Cochran, no bo jakżeby inaczej... Fajna za to symulacja głosów, ja akurat lubię te zgadywanki typu "co by było, gdyby zamiast X do finału wszedł Y". Zaskoczyło mnie, że wg tej symulacji Tai dostałby 5 głosów i o zwycięzcy przesądziłby dopiero głos Troyzana. Myślałem, że ludzie byli wkurzeni na Taia i ogólnie nie docenili jego gry. Ale i tak lepsze byłoby wzięcie jego niż Sarah przez Brada, bo z Taiem mimo wszystko by wygrał.


Sezon ogólnie oceniam dobrze, głównie ze względu na cast i grę niektórych weteranów (głównie kobiet: Andrei, Cirie, Sandry itd.). Niestety producenci zbyt mocno chcieli mieszać i praktycznie co odcinek był jakiś twist, do tego nawalili tych wszystkich przewag tyle, że mieliśmy kuriozalne rady (z Malcolmem czy Cirie), a idole trafiły akurat w ręce ludzi, którzy nie chcieli nimi grać wcześniej, jak przystało na miarę "game changers" i kisili je w majtach praktycznie do samego końca. No i przez to końcówka rozczarowała.
Generalnie chyba mimo wszystko ten sezon i tak oceniam trochę lepiej niż dwa poprzednie. Nie będę też ukrywać, że wpływ miała na to obecność Andrei - za samo jej pojawienie się dany sezon dostaje u mnie z automatu +1 do oceny ;) A że grała dobrze to już w ogóle byłem zadowolony. Żeby tak jeszcze wygrała albo doszła do finału, najlepiej z Cirie to już by było naprawdę dobrze ;) Pomarzyć dobra rzecz...
A indywidualne podsumowanie poszczególnych osób jeszcze sobie machnę przy innej okazji.
Obrazek

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

S34E12 "No Good Deed Goes Unpunished"

Post autor: Rider Girl »

Davos pisze:
06 sty 2020, 23:14
Ok, sezon zakończony.
Odcinek finałowy to niestety pewne rozczarowanie, przynajmniej pod względem przebiegu, bo zwycięzca był oczywisty już od kilku odcinków (co też trzeba zaliczyć na minus tego sezonu). Odpadnięcie Cirie kuriozalne, za dużo tych wszystkich twistów nawalili i nagle 5 osób stało się bezpiecznych 0_o
Do finalistów trudno było czuć sympatię, bo Troyzan był nijaki przez cały sezon, Brad sobie zupełnie skopał całą końcówkę, a Sarah była po prostu antypatyczna. I choć jej zwycięstwo jest w pełni zasłużone to i tak mnie nie cieszy, bo po prostu tej babki nie lubię.

Top6
Cirie bardzo ładnie ogarnęła Taia, którego dopiero co wcześniej omal nie wykopała, miała też po swojej stronie Aubry i dzięki temu na radzie 3 głosy poszły na Sarah, co było dobrym ruchem. Niestety w tym momencie wszyscy postanowili zagrać swoimi cheatami i jedyną osobą, która nie miała ochrony, była Cirie, która dzięki temu odpadła z automatu, mimo że nie dostała na tej radzie nawet jednego głosu... Dla mnie to było bardzo słabe. Narąbanie tylu immunitetów, przewag i innego cholerstwa do jednego sezonu i zapewnienie przez to bezpieczeństwa aż pięciu osobom na etapie Top6 niszczy dla mnie całą ideę gry, bo można być świetnym i ogarniętym strategiem, a odpadnie się przez to, że nie wykopałosię HII z ziemi i nie znalazło żadnego adwentydż. No kurde, bez jaj... Na plus można zaliczyć tylko to, że Cirie miała bardzo godne pożegnanie z grą i nawet Jeff nie udawał wobec niej neutralności, no ale i tak niesmak pozostał. Cirie jest jedną z najbardziej pechowych osób grających w Survivor, o ile nie najbardziej pechową w ogóle.

Top5
Brad po raz kolejny wygrał w zadaniu immunitet, dzięki czemu zyskał sporo władzy, ale to jego grożenie Taiowi było naprawdę słabe. Do tej pory uważałem, że Brad grał naprawdę dobrze, ale jego zachowanie wobec Taia było zwyczajnie głupie. A na radzie poleciała Aubry, która całkiem ładnie się broniła, próbując pozyskać Taia i Sarah i przypominając im, że jak następny immunitet znów wygra Brad to na pewno weźmie do finału Troyzana, a ich szansa na finał będzie wynosiła 50%. No ale ostatecznie odpadła właśnie Aubry.

Top4
Brad znów wygrał immunitet, ale znów poczuł się zbyt pewnie i kierował się emocjami, bo postanowił wyrzucić Taia tylko dlatego, że był na niego wkurzony. O eliminacji Sarah nawet nie pomyślał, mimo że ona w finale była o wiele większym zagrożeniem... Bardzo niemądry ruch. Tzw. "milion dollar mistake". Samego Taia mi nie szkoda, bo to jego ciągłe miotanie się było wkurzające, ale już chyba wolałbym zobaczyć w finale jego zamiast Sarah, bo przynajmniej byłby bardziej wyrównany pojedynek między nim a Bradem, co widać było na reunion.

No i finałowa rada. Tu na plus zmiana formuły samej rady i żywsza dyskusja sędziów z finalistami i ogólnie ocenianie ich pod kątem 3 kryteriów. Podobała mi się ta rada, choć niestety i tak z góry wiedziałem, jak to się skończy.
Sarah na pewno wygrała zasłużenie, bo w tym sezonie prowadziła mądrą i skuteczną grę, ale i tak nie zmienia to faktu, że już chyba wolałbym zwycięstwo Brada, nawet mimo tych końcowych wpadek. Do Sarah się raczej nie przekonam i nie chciałbym jej już więcej oglądać, a niestety obawiam się, że wróci w sezonie 40...

Reunion może być, choć niestety nie wszyscy dostali głos, a brak oddania choć na chwilę głosu Andrei uważam za mały skandal! ;) No i za długo wałkowali temat Zeke'a i Varnera, czego się niestety obawiałem już po emisji odcinka z tą aferą. Rzecz jasna musiał być też Cochran, no bo jakżeby inaczej... Fajna za to symulacja głosów, ja akurat lubię te zgadywanki typu "co by było, gdyby zamiast X do finału wszedł Y". Zaskoczyło mnie, że wg tej symulacji Tai dostałby 5 głosów i o zwycięzcy przesądziłby dopiero głos Troyzana. Myślałem, że ludzie byli wkurzeni na Taia i ogólnie nie docenili jego gry. Ale i tak lepsze byłoby wzięcie jego niż Sarah przez Brada, bo z Taiem mimo wszystko by wygrał.


Sezon ogólnie oceniam dobrze, głównie ze względu na cast i grę niektórych weteranów (głównie kobiet: Andrei, Cirie, Sandry itd.). Niestety producenci zbyt mocno chcieli mieszać i praktycznie co odcinek był jakiś twist, do tego nawalili tych wszystkich przewag tyle, że mieliśmy kuriozalne rady (z Malcolmem czy Cirie), a idole trafiły akurat w ręce ludzi, którzy nie chcieli nimi grać wcześniej, jak przystało na miarę "game changers" i kisili je w majtach praktycznie do samego końca. No i przez to końcówka rozczarowała.
Generalnie chyba mimo wszystko ten sezon i tak oceniam trochę lepiej niż dwa poprzednie. Nie będę też ukrywać, że wpływ miała na to obecność Andrei - za samo jej pojawienie się dany sezon dostaje u mnie z automatu +1 do oceny ;) A że grała dobrze to już w ogóle byłem zadowolony. Żeby tak jeszcze wygrała albo doszła do finału, najlepiej z Cirie to już by było naprawdę dobrze ;) Pomarzyć dobra rzecz...
A indywidualne podsumowanie poszczególnych osób jeszcze sobie machnę przy innej okazji.

1) W sezonie 40 zobaczysz Sarah,Tony i Sandra
2) Sarah żałozyła tą samą kieckie na reunion co miała na reunion Cayagan
Ostatnio zmieniony 02 lut 2020, 18:59 przez Rider Girl, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 34: Game Changers”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości