S29E01 'Suck It Up and Survive'

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S29E01 'Suck It Up and Survive'

Post autor: Jack »

Eighteen castaways compete with and against loved ones in a "Blood vs. Water" style competition that reintroduces Exile Island to the game. In the opener, the 18 players arrive in Nicaragua and participate in their first challenge.

Awatar użytkownika
woytas
1st jury member
Posty: 187
Rejestracja: 14 maja 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: woytas »

No to tak.. premiera sezonu mi się nie podobała.

Po początkowych scenach, które podgrzały atmosferę (Survivor wrócił!!!111jeden) potem jest coraz gorzej. Mocno przekombinowany pierwszy challenge wraz z tym, kto trafia na Exile nie przypadł mi do gustu.

Poza tym ludzie są dla mnie jacyś tacy bezpłciowi i nijacy. Mam nadzieję, że jeszcze się to rozkręci, ale na ten moment jest naprawdę słabo.

Zadanie o Immunitet to chyba największy plus tego zadania. Ciekawe i intensywne - lubię to! Kibicowałem Coyopie bo jakoś to plemie nieco bardziej mi przypadło do gustu. Ale jak zobaczyłem początkowy podział boys alliance & girls alliance to aż chciało się zrobić facepalma... no, ale nieco się pomieszało. niestety odpadła najbarwniejsza i najfajniejsza uczestniczka z tego plemienia co tylko obiżna notę odcinkowi...

Na ten moment w gronie moich faworytów znajdują się Josh i Baylor, ale... no jest słabo, nikt jakoś mnie do siebie za bardzo nie przekonał.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Premiera była mocno średnia, na pewno wypadła słabiej niż początek Cagayan.

Dzień zero wypadł ok, ale szału nie było. Czas na właściwy początek gry, atmosfera przyjemna, potem podział na plemiona.

I tu małe pytanko, może ktoś dojrzał to. Oni te buffy losowali czy mieli już przypisane każdy dla siebie? No bo podział na plemiona łatwo było przewidzieć na podstawie ubrań, bo w większości par jedna osoba miała na sobie coś niebieskiego, a druga żółtego albo pomarańczowego. Ot taki przypadek xD.

Zadanie o Exile. Tu minus, nie podobało mi się kilka rzeczy. Po pierwsze sposób wyboru uczestników, nie wytłumaczenie im wszystkich zasad przed rozpoczęciem, co miało niby dodać dramatyzmu, zadanie też niefajne. I na minus, że już pierwszego dnia takie odcięcie od plemienia. Na plus jedynie chyba sam fakt, że Exile występuje w tym sezonie, bo ogólnie lubię Wygnanie. Zadanie o Immunitet całkiem fajne i wygrało Hunahpu tak jak chciałem.

Hunahpu

Póki co było ich mniej, zwłaszcza przez wygrane zadanie w dalszej części. Jeremy sobie ładnie radzi, ludzie uznają go za miłego i godnego zaufania, co ma zamiar wykorzystać. Już pyknął jakieś sojuszyki z Kelley, Natalie, Missy, a potem przygarnął Keitha po powrocie z Exile. Najaktywniejszy gracz póki co, plus dla niego. Poza tym nie ma czego opisywać.

Coyopa

Na początku wydawało się, że powstanie sojusz na podstawie wieku i dzieciaki wytną resztę. Plus dla Dale'a za rozpalenie ognia. Wiedział, że będzie zagrożony za to, że odstaje od innych, ale próbował robić coś. Mały minus dla Baylor za to, że wątpiła w rozpalenie ognia przy pomocy okularów. Jakby oglądała Surva regularnie to już widziałaby udane próby :P. Później w plemieniu zrobił się podział według płci i podobnie jak woytas byłem bliski facepalma. Na plus wyszło jednak parę osób. Po pierwsze Dale. Zdawał sobie sprawę, że jest na celowniku, ale nie położył się na plaży i czekał na nieuniknione jak wielokrotnie widzieliśmy w historii Surva, lecz wziął swój los w swoje ręce. To on zaproponował Nadiyę pozostałym facetom i podawał dla nich trafne argumenty. Osobiście boli mnie to, że wypadła przez łatki, a w zasadzie nie jest nawet powracającym graczem, ale no cóż zrobić... Dale chyba jednak do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, że zostanie, bo na radzie już szykował się do wyjścia. I w sumie fajnie, że zgarnął ten naszyjnik ze studni. Nie wiem czy gościu jest dobrym materiałem na gracza, ale ma mnóstwo chęci i walczy o swoje, a to dla mnie ogromny plus, bo nienawidzę w tej grze warzyw, które się wylegują na plaży, a potem są wielce oburzone, że odpadły. Plus też dla Baylor i Josha za to, że wymieniali się informacjami ze swoich sojuszy płci i mieli kontrolę nad wynikami rady. Choć Josh na radzie mnie wkurzył z tymi łzami i głosem na Baylor. Gościu pewnie wymiękł i postanowił zmarnować głos.

Planowałem zrobić po pierwszym epie opinie o wszystkich graczach, żeby zbiegiem czasu sobie porównywać czy miałem rację, ale wiele osób było kompletnie niewidocznych i nie mogę nic napisać. Na szczęście Jaclyn nie dostała żadnej konfy na temat swojego syndromu, więc nie jest źle. Ale ogólnie to był chyba największy minus odcinka. Niby był dłuższy, ale nie poznaliśmy za bardzo uczestników, mało było socjalu i strategii, głównie taki odcinek o niczym...

Nadiya -nic do niej nie miałem, ale też nie kibicowałem jej, a w sumie Dale'a wolałem, więc lepiej, że odpadła ona. Choć nie pokazała jeszcze pazura...

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Czy tylko mi się wydawało, że było strasznie biednie? EI była jakaś taka... Kijowo wyglądała. Ogólnie nie podoba mi się motyw pojedynków - na siłę próbują osiągnąć jakiś niepotrzebny dramatyzm. Pierwsze zadanie kiepskie, w drugim podobały mi się puzzle, ale również brakowało dynamiki. A zawodnicy? Niby nikt nie został pominięty, ale jednak zabrakło wyrazistych osób. Kojopa poszli na radę i plus dla Dale, bo został, ale serio? Pozbyli się dziewczyny, bo wcześniej była w TAR? Głos Josha trochę z dupy, rozumiałbym, gdyby nazajutrz miał odbyć się pojedynek na RI, ale tak? Mógł opowiedzieć się za którąś stroną. Ogólnie mam wrażenie, że Kojopa to będzie drugie Tadhana.
Miłym zaskoczeniem okazał się Jeremy.

Zenek
4th voted out
Posty: 52
Rejestracja: 15 sie 2011, 00:00
Kontakt:

Post autor: Zenek »

Ciekawe czy Dale zdąży się zorientować, że ma HII :wink:

RaffEmm
runner up
Posty: 927
Rejestracja: 28 maja 2010, 00:00
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: RaffEmm »

Zenek pisze:Ciekawe czy Dale zdąży się zorientować, że ma HII :wink:
O ile to będzie HII :)

EndlessPanic
6th voted out
Posty: 87
Rejestracja: 03 cze 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: EndlessPanic »

Ja ogólnie nie lubie tego całego twistu blood vs water, ale w sumie ten odc nie był taki zły jak myślałem. Podobały mi się zadania, szczególnie te drugie, lubie jak są w zadaniu jakieś trudne puzzle, przez co wszystko może się odmienić i jest emocjonujący pojedynek do samego końca. Cast niby nie jest rewelacyjny, ale jest kilka osób którym kibicuje, jednak na razie trudno ocenić kto jakie będzie miał szanse. Z dwóch plemion zdecydowanie wole to niebieskie na H.. (nawet nie wiem jak to się pisze) więc dobrze, że to oni wygrali. Exile Island i te dramatyczne pojedynki też jakoś nie zachwycają, ale wole to niż Redemption. Chociaż z drugiej strony szkoda, bo Nadyia nie będzie miała szansy na powrót i na zemste.

Co do sojuszów u pomarańczowych to podział na kobiety i facetów może i jest banalny, ale chciałem żeby girls alliance wypalił, bo z facetów w tym plemieniu jakoś nikogo nie lubie (no może troche Alec'a). Szkoda, że Nadiya odpadła i nie dali jej nawet szansy. Sezon teraz na pewno straci na stronie rozrywkowej, bo zamiast kolejnych akcji z Nadiyą, będziemy wysłuchiwać tej samej historyjki jak to Dale rozpalił ogień, poświęcił swoje okulary i wszystkich uratował. Nie wiem czemu, ale jakoś za nim nie przepadam.

W dodatku śmieszne było to, że John zagłosował na nią głownie przez Amazing Race, skoro on ma jeszcze wiekszą przygode z tv. Kto jak kto, ale on szczególnie powinien wiedzieć, jak to jest być ocenianym pochopnie przez kogoś. W dodatku kompletnie nie ogarniam głosu Josha, rozummiem że chciał być neutralny i zmarnował głos, ale na neutralności daleko nie zajedzie. Nadyia miała rację, że traktowała go jako kobiete, bo jest w sumie jeszcze bardziej niezdecydowany niż one.
No ale skoro twinnie odpadła to Natalie będzie miała wieksze szanse, bo została sama, więc mam nadzieje że ją pomści i będzie lała się krew.
W pomarańczowym plemienu kibicuje tylko Val (pokazała, że nie jest taka słaba na jaką wygląda) oraz Jaclyn.

A i jeżeli to coś przy wodzie co wziął sobie Dale okaże się HII to załamie się kompletnie. Ile razy można dawać HII w tym samym miejscu...

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

To było... normalne. Zbyt normalne. Porażająco normalne. Chociaż właściwie, to bardziej nieporażająco i to właśnie jest problem. Nie poraziło nic, wszystko było za spokojne. Brakuje mi tu wariatów, frustratów, megalomanów i imbecyli. Mając świeżo w pamięci otwarcie Cagayan, czuję się jakbym wszedł z burdelu do biblioteki. I teraz mam problem, bo nie wiem, czy się cieszyć, czy pluć jadem. Z jednej strony, sezon może wiać nudą, bo wiadomo, że wariaci, frustraci, megalomani i imbecyle są zawsze ciekawsi w odbiorze i sprzedają się lepiej. Z drugiej, ta normalność może się przekształcić w coś dobrego, bo ludzie opanowani często są lepszymi strategami. Trzeba niestety poczekać. Chociaż denerwuje mnie to, że nie mam na razie z kogo pocisnąć i trochę mi z tym nieswojo.

Ale trzymajmy się chronologii. Pierwsze minuty były miałkie, bo tak: Skoro już chcieli przypomnieć najciekawsze momenty pierwszego krwisto-wodnego sezonu, to powinni byli pokazać rzeczywiście coś zayebiashtschego. Był to w końcu komunikat na zasadzie "TO WRACA". A zobaczyliśmy, że co wraca? Płacze, przytulasy i rozterki emocjonalne, bo takimi urywkami nas uraczono. Co prawda, wrzucono żądny krwi okrzyk Ciery "my mother has to go!" i pocieszne "f*ck you, Brad Culpepper" ze strony Marissy, ale to jednak za mało. Survivorowi spece od marketingu nie są specami. Dalej: dzień zero po raz kolejny wniósł tyle, co nic. Jedynie Solejuk trochę sobie powrzeszczał na syna, który chyba z ulgą przyjął potem wiadomość, że będą w innym plemieniu. Wszystko sprowadziło się do tego, że gracze przedstawili się tym 5% widzów, którzy właśnie wrócili z wyprawy na Biegun Północny albo którym odcięto wcześniej internety i nie obejrzeli sobie do tej pory materiałów promocyjnych castu.

Ucieszył mnie za to twist z duelami o nagrodę/wy*ebkę na Exile oraz w ogóle powrót tej wyspy. Dobrze jeśli na stałe zastąpi on standardowe zadania o nagrodę, które były nudne, zabierały cenny czas i w ogóle mają iść sobie do diabła raz na zawsze.

Ale jedźmy wreszcie do plemion.

COYOPA
A jednak jest ktoś, z kogo cisnę. Szczęśliwcem tym jest... John Rocker! Nie rozumiem, po jaką cholerę on dalej czaił się z wyznaniem kim jest, skoro Solejuk pięknie go już pod*ebał w momencie, kiedy wszyscy gawędzili sobie jeszcze z Jeffem. Ja wiem, że Solejuk bełkocze jakby wpieprzył kilogram krówek i zapchał gliną i bardzo możliwe, że mało kto go zrozumiał, ale John mógł chociaż wyczuć, że mówi o nim i próbować czytać z ruchu jego warg. Poza tym, John też bełkocze, a podobno bełkoczące osoby mają unikalną zdolność rozumienia się wzajemnie. Dziwi mnie też, że John, który powinien być świadomy ciążącego na sobie targetu, nie zaczął gry agresywniej. I nie wińmy tu editu, bo dobrze wiemy, że produkcja jara się sportowcami i każde ciekawsze pierdnięcie Johna zostałoby natychmiast pokazane, a potem jeszcze powtarzane i podkreślane w pięciu kolejnych "previouslyonsurvivor". Wyszło na to, że dopiero z czasem jako tako wkręcił się w sojusz facetów i podłapał pomysł głosowania na Nadiyę.

Moim pierwszym faworytem z plemieniu jest Dziadek Dale. Przez moment obawiałem się, że jego rola ograniczy się wyłącznie do bycia Dziadkiem Dale'm, ale szybko okazało się, że może mieć zadatki na drugiego Yau Mana, który zoutsmartuje wszystkich wokół (no dobra, prawie wszystkich). Kiedy zorientował się, że dach sypie mu się na łeb, podparł go dwoma filarami: a - popisem swoich skillsów w tym rozpalaniu ognia, b - atakiem, który, jak wiadomo, jest najlepszą obroną. Powód, dla którego do*ebał się do Nadiyi był co prawda beznadziejny, bo jakoś nie pamiętam, żeby szczególnie zdradziła kogoś w TAR-ze i niby co z tego, że sobie pohasała dookoła świata, skoro teraz mówimy o zupełnie innej grze. Ale liczy się efekt - odsunął od siebie target i to w niezłym stylu.

Val usilnie starała się, żeby nie mieć prze-valone przez ten wyskok na Exile i już-już witała się z gąską, a tu nagle okazało się, że prze-valenie wciąż nad nią ciąży. Miło, że przeszła od razu do werbowania sojuszu, bo tak jakby nie miała na co czekać, ale potem sprawa znowu się rypsła, bo stał się on mniejszościowy. Podobnie prze-valone ma Jaclyn, której monotematyczności mieli już chyba po dziurki w nosie nawet sami producenci, więc na wszelki wypadek zakleili jej usta niemal kompletnie. Póki co, jest raczej duchem. Seksownym duchem, ale duchem.

Josh ma spory potencjał socjalny, który mógłby wykorzystać. Tyle, że jakoś nie widzę przed nim przyszłości. Przykro mi, że ja też muszę odwołać się do jego płciowości, ale wydaje mi się, że nie ma jaj na jakieś odważniejsze ruchy, czego zapowiedzią jest ten dzisiejszy głos strzelony ni w glizdę ni w p**dę. Nieco lepiej sprawa ma się z Baylor, która pokazała niezłą zapobiegliwość z tym wybadywaniem gruntu. Ostatecznie wyszła na tym dobrze, została z większością. Rzucę tu nawet luźną myśl, że przypomina mi trochę Cierę i zobaczymy, co z tego dalej wyjdzie. Jestem jej nawet w stanie wybaczyć tę wpadkę z niewiedzą o sposobach rozpalania ognia, jeśli obieca mi, że na drugi raz wpisze sobie w Google chociaż podstawowe hasła z jakiejś dziedziny zanim się za nią zabierze.

Nie jestem na razie w stanie wyczuć Wesa i Aleca. Młode to-to, szczerze z oczu patrzy, widać chętne do gry i podniecone na myśl o niej niczym jaskiniowcy po raz pierwszy widzący ogień. Obaj chcą też chyba coś udowodnić starszym członkom swojej rodziny. Teraz mogą się według mnie stać dwie rzeczy: albo będą chcieli zrobić sobie z Rockera sensei i się pod niego podepną na długo-długo albo wręcz przeciwnie - będą chcieli jak najszybciej ściąć mu łeb dla samego funu i satysfakcji na zasadzie "ale jestem pro, wywaliłem Johna Rockera!" Tak czy siak, obaj zdobyli moją sympatię, więc patrzę przychylnie.

Twinnie trochę szkoda, no ale trudno - jest jeszcze druga, więc może nawet nie zauważymy ubytku. No i rzecz jasna języczek zaczął kłapać mocniej niż powinien. Tekst do Josha o jego kobiecości był mistrzostwem taktu i dyplomacji. Co prawda nie sądzę, żeby to jakoś mocno zaważyło na jego decyzji, ale i tak było śmiesznie :D

HUNAHPU (k**wa, zanim ja to zapamiętam...)
Tutaj krócej, bo dopóki nie przejdą chrztu bojowego u Jeffa, możemy sobie głównie pogdybać. Jeremy latał od Annasza do Kajfasza w poszukiwaniu przyjaciół i w sumie rzucę mu plusem za aktywność, bo na początku obawiałem się, że za bardzo rozczuli się nad pokonaną i broczącą krwią na Exile żonką i w związku z tym niewiele z niego będzie. A tymczasem ma już Kelley - choć ich rozmowa wyglądała dość równomiernie, a właściwie to miałem nawet wrażenie, że to ona wykazała większą inicjatywę do sojuszu. On machnął jej ręką, wrzasnął "Co tam?" albo jakiś podobnie błyskotliwy, wypróbowany tekścior na przełamanie lodów, a potem aktywna była już bardziej ona. Ale po co dawać jej z tej okazji konfę, przecież jest blondynką, a edytorzy mają alergię na blondynki. Głównego mędrca trzeba było zrobić z Jeremy'ego, który, jak mi się wydaje w ramach akcji "próbuję przejrzeć edytorów", będzie w tym sezonie ważny. Oprócz tego, mają też Missy, która w tym odcinku pochwaliła się przede wszystkim tym, ilu chłopów ją obracało oraz Natalie, której Jeremy ma zastąpić jej twinnie - jak się teraz okazuje, już na stałe. Fakt, nie będzie różnicy. Jest też Solejuk, za którego nieśmiało trzymam kciuki, bo ma szansę być jedynym humorystycznym akcentem tego sezonu. Jednak ten patetyczny sojusz Firefighters R Us brzmi mi cienko. Poprzedni sezon pokazał nam już, że sojusze służb porządkowych kończą się z bólem, wrzaskiem i zranionymi uczuciami. Poza tym, pytanie, na ile ten cały pięcioosobowy sojusz jest mądrze zbudowany chociażby pod względem siły fizycznej, bo tu mam pewne obawy.

Pozostała czwórca jak na razie się opie**ala albo przynajmniej opie**alała się swego czasu przy nawiązywaniu przyjaznych relacji z edytorami. Reed na razie tylko dziwnie się śmieje. Jon, natchniony dialogiem z małpą, opowiedział nam smutną historię. Drew robi się na Pana-Złotą-Rączkę, ale też nie zauważyłem u niego przesadnego panoszenia się, więc spina Julie była chyba trochę przesadzona. Pif-paf, przejrzałem cię paniusiu, wiedziałem, że masz zadatki na suczydło i opowiadanie w wywiadach o colleenowej słodyczy jest mocno przesadzone. Ta dziewczyna ma przerysowaną minę pod tytułem "jestęęę zua i jest mi z tym fajnie", zupełnie jak Debi Mazar w "Beethovenie". Jeśli ma to pójść w tym kierunku, to mam nadzieję, że rozwinie się z niej fajny czarny charakter, a nie zwyczajna hejterka, bo jej teksty na zasadzie "prawdziwi mężczyźni to tylko mój John i jego kumple" wskazują właśnie na tę drugą, smutniejszą opcję.

Tyle. Jak zwykle lakonicznie i w telegraficznym skrócie. Podsumowując, za tydzień liczę na więcej funu i chociaż trochę niezrównoważenia psychicznego dla osłody. Szkoda, że nie za bardzo wiemy, co wydarzy się w drugim odcinku, bo producenci, zamiast zwykłej, ludzkiej, swojskiej zapowiedzi, zafundowali nam serię spoilerów na cały sezon. Co prawda, pewnie 3/4 z nich to zmyłki i wypowiedzi wyrwane z kontekstu, ale i tak mnie to wk**wiło :P
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Bartosh
4th jury member
Posty: 350
Rejestracja: 07 lut 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Bartosh »

https://www.youtube.com/watch?v=okYAaP8 ... -3KcoRy-_g

Nie wiem czy ktoś wcześniej znalazł, ale tutaj jest link do intra. :)

Kasia
5th voted out
Posty: 61
Rejestracja: 09 sty 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Kasia »

Nie bardzo wiem czy w dobrym miejscu piszę.
Ale wiadomo czy ktoś robi napisy?

Awatar użytkownika
Eska
7th jury member
Posty: 667
Rejestracja: 06 paź 2010, 00:00
Winners at War: Yul
Kontakt:

Post autor: Eska »

Napisy mają być ale z opóźnieniem

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

Od czego by tu zacząć... Najlepiej od początku.
Początek był niezły, potem było już coraz gorzej... Mam jednak nadzieję, że nie będzie tak, że ten sezon udowodni moją tezę, że jednak mamy większe emocje gdy uczestnicy podzieleni są na 3 plemiona po 6 osób. Każdy walczy o swoje życie i nie może być niczego pewien przy tak małej grupie osób. Przy 9 czy 10 osobach wszystko co najważniejsze dzieje się na samym początku. "Średniacy" boją się wyjść przed szereg, tkwią w sojuszach i potem odpadają w środku gry.

Ciężko połapać się "kto jest od kogo", chociaż pewnie będzie coraz łatwiej po kilku następnych odcinkach.
Łzawe zadanie o exile island było według mnie zbędne, ale w końcu to sezon o rodzinnych pojedynkach.

Co do eliminacji to z jednej strony cieszę się z eliminacji Nadyi, bo nie mógłbym znieść tej dziewczyny przez chociażby pół sezonu. Z drugiej strony nie podoba mi się to, że plemię zostało podzielone na kobiety vs. facetów. Logiczne jest, że faceci będą trzymać się razem do przemieszania.

Exile rzeczywiście wyglądała bardzo słabo... Liczyłem na coś lepszego. Kiedyś na Exile mieli mnóstwo węży, czaszki i inne takie elementy dekoracji. A teraz to tak naprawdę taka inna, pusta wysepka, nic więcej

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Nieeeeee, tylko nie Twinnie. Pierwszą eliminacją sezon stracił już 50% na wartości. Na szczęście zostało jeszcze drugie 50. A tak na poważnie, to po kolei. Blood vs water udało się za pierwszym razem, czy będzie powtórka? Producenci ewidentnie chcą emocji, ale sądzę, że tym razem im się to nie uda za bardzo bez RI (co najwyżej jakaś złość przy "spójrzcie na nowy skład przeciwników" i potem łzawa konfa). No niestety, ale jak dla mnie bez RI sezon traci na wartości. Na powrót EI się cieszyłem, ale to EI jest takie bez polotu. Na plus zadania, oba mi się bardzo podobały.

Coyopa - Jeremy ma na razie jak największy plus. Zaczął ogarniać sojuszyki, robi dobre wrażenie, wszyscy mu ufają. Start ma dobry. Keith pobył sobie na EI i wszedł w sojusz z Jeremy'm, niby sporo go było, ale jakoś nie zdobył mojej sympatii. Twinnie oczywiście jest boska. Reed ma trudne zadanie bycia drugą twinnie, może ich dwójka coś zdziała. Jon uraczył nas łzawą historyjką. Dlaczego akurat tą a nie macicą dziewczyny? Odegra to jakąś rolę? Może mamy go na siłę polubić? Drew wyszedł na lalusia. Nie wróżę mu długiej kariery w grze. Missy wstępnie na plus, ale bez szału. Jeśli chodzi o Julie, to z każdego zakamarka wychodziły jej ogromne sztuczne cycki. Zapowiada się na typowe suczysko, bogatą laleczkę mającą męża sportowca. Dam jej jednak szansę i nie będę jej skreślać. Kelley to niewidzialna blondynka.

Hunaphu - Tutaj na plus John. Podobnie jak Jeremy wzbudza zaufanie wszystkich. Co jednak z tym głosem na Baylor? Ciekawe, czy wytłumaczą to jakoś w kolejnym odcinku. Sama Baylor to moja faworytka z plemienia. Nie dość, że weszła w sojusz, to jeszcze sprawdziła i upewniła się, czy ma większość. Dobrze kombinuje i ma potencjał. Val również na plus. Od razu do roboty się wzięła i ogarnęła sojusz, jest jednak w mniejszości. Oby coś ugrała. Dale mnie z kolei irytuje. Ma w sobie coś tak nieprzyjemnego, to na pewno nie jest miły dziadzio. Na plus, że cel przeniósł na Twinnie, ale nie znoszę go przez to. John nie podobał mi się od samego wycieku jego zdjęcia jako zawodnika. Nie myliłem się - głupi buc. Wes to quasimodo i bitch John'a. Alec na pewno zostanie dłużej niż brat, w końcu było podkreślane, jak chce się wykazać. Jaclyn to niewidzialna blondynka 2.0.

Biedna Twinnie. Odpadła tylko przez to, że była w TAR. No ale te teksty do Josh'a były powalające. Ubaw był, ale teraz bez Twinnie w plemieniu to nie będzie to samo.

Konfy:
Keith - 7
Dale - 6
Jeremy - 5
Josh - 5
Baylor - 4
Val - 4
John - 3
Missy - 3
Wes - 3
Alec - 2
Drew - 2
Jon - 2
Julie - 2
Natalie - 2
Reed - 2
Jacklyn - 1
Kelley - 1

Nadiya - 5

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

Ciriefan, nie zgodzę się, że siostry to na pewno nie 50% wartości. Może 50% krzyku, ale wartości ja tam żadnej nie dostrzegam. (Jeszcze żeby to co krzyczą było w pewien sposób mądre, ale mam wrażenie, że one często po prostu krzyczą tylko po to, żeby krzyczeć). Będzie ciszej.

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

W końcu obejrzałam dokładnie (Fanta, Krzyś, MD, nie żebym z wami oglądało mi się źle czy coś, no ale wiadomo) i muszę powiedzieć, że odcinek jakoś wybitnie mnie nie zachwycił. Fakt zadanie o immunitet było ciekawe, rozegranie zadania o nagrodę też spoko. W ogóle to martwiłam się, że te wali w parach będą tylko o Exile a tu taka niespodzianka że to i o nagrodę. Zobaczymy jak to będzie dalej.
Faworytów nie mogę na razie wskazać, bo ich nie mam, ale widzę że Baylor ma głowę na karku i życzę jej jak najdalszego zajścia w tym sezonie. Niestety, męska część castu jest straszna, nie ma na kim oka zawiesić :(

A czekajcie, bo to jeszcze eliminacja :d Zdecydowanie najjaśniejszy element odcinka, choć przyznaję, że wywalenie Nadyi tylko z tego powodu że była w TAR jest przesadą. Dobrze że odpadła, bo jej nie lubię (siostra niech idzie za nią w kolejnym odcinku :lol: ), ale no powód był totalnie z dupy xd

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 29: San Juan del Sur - Blood vs. Water”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość