S29E07 "Million Dollar Decision"

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S29E07 "Million Dollar Decision"

Post autor: ciriefan »

THE PRESSURE OF THE GAME FORCES ONE CASTAWAY TO CONTEMPLATE THROWING IN THE TOWEL, ON “SURVIVOR” WEDNESDAY, NOV. 5

"Million Dollar Decision" – The pressure of the game forces one castaway to contemplate throwing in the towel. Also, alliances start to crumble with the impending merge and one castaway commits the ultimate sin, on SURVIVOR, Wednesday, Nov. 5 (8:00-9:00 PM, ET/PT) on the CBS Television Network.

http://www.youtube.com/watch?v=1cYCVUyB ... -3KcoRy-_g

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Borze Zielony, jaki ten epizod nudny. I serio? Największą dramą odcinka były zachomikowane przez Julie przekąski? Julie i jej odejścia oceniać nie będę, bo to jej decyzja i miała do niej mimo wszystko prawo. Zostało jedenaście osób, a to rodzi jakąś tam nadzieję na powtórkę z poprzedniego sezonu: 9jury/F2.
Za dużo Josha, za dużo Jeremy'ego. Z ich dwóch mimo wszystko mam nadzieję, że to sojusz Jeremy'ego zdobędzie przewagę, bo sojusz przeciwny jest wybitnie nudny. Nie będę sobie robił jakichś wielkich nadziei, ale może zapowiedź do następnego epizodu i ten sojusz kobiet wypali? Byłbym zadowolony. Lol, nie mogę z Keitha. Jest do kitu w każdym zadaniu, a tu nagle wygrywa sobie (imao dość trudny) konkurs o immunitet.

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

Czy tylko moja wersja odcinka nie ma 'w następnym odcinku'?
A zaraz, to miało być na koniec, po moich odczuciach co do tego, ale było nudno. Bardzo nudno. No okej dwa sojusz które próbują sie wyciąć wzajemnie. Jacelyn i Jon pośrodku, hmm chyba to już było? Quit Julii... cóż, fanem surva to ona nie była, więc czego się po niej spodziewać? Mam wciąż nadzieję, że ten sezon jeszcze się podniesie.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Moja też nie ma :P

Odcinek nie był może porywający, ale nie był też super nudny.

Na początku Keith i podzielenie głosów. Nie ma się co dziwić, że się zdenerwował. W końcu takie głosy dobitnie pokazują jaką mizerną masz pozycję w plemieniu.

Połączenie.
Moja ulubiona scena to wymyślanie nazwy i malowanie flagi. Każdy w kółko powtarzał do kamery "Huuuuyooopa" i tak ładnie to akcentowali <3.

Później Keith mnie zniszczył tym, że zapomniał o urodzinach Wesa. :D

Z innych rzeczy, kradzież trail mixa (to coś takiego jak nasza mieszanka studencka? xD). Julie ogólnie zrobiła chytrze i nie potępiam jej za to, ale powinna to żarcie lepiej skitrać, żeby się nie wydało tak szybko.

Zadanie było ok, ale bez szału. Dziwię się, że Keith wygrał, ale niech się cieszy.

Baylor i Missy - tu jestem zaskoczony. Wydawało mi się, że Missy nie będzie miała swego zdania i podporządkuje się córeczce, a tymczasem rozkazuje i manipuluje córeczką. W ogóle Missy u mnie plusuje, bo z jednej strony dobrotliwa mamuśka, a z drugiej ma sojusz z Jeremiem, Natalie, z Jaclyn i Jonem, puszczała milusie teksty do Julie. Moim zdaniem gra naprawdę dobrze.

Co do sojuszy: mamy Natalie, Jeremy, Julie, Missy i Baylor oraz Alec, Wes, Keith, Josh i Reed, czyli 5 vs 5 i Jaclyn z Jonem po środku. Ci to mają szczęście, znowu niechcący im udało się być w dobrej sytuacji. Nie przepadam za nimi, a niewiele robiąc są ostatnio ciągle w dobrej pozycji. ;/

I plus eliminacji Julie jest taki, że z 5vs5 zrobiło się 5vs4 więc jak się nikomu nie zmieni zdanie, to i tak Jaclyn z Jonem zdecydują. Mam tylko nadzieję, że zmienią zdanie, bo dziś woleli uderzyć w Jeremiego, a ten sojusz wolę dużo bardziej i chciałbym, żeby to oni doszli dalej. Z konkurencyjnego sojuszu nie znoszę Aleca, Keitha, Reed i Wes są mi w miarę obojętni, ale nie przepadam za nimi i tylko Josh jest ok.

W drugim sojuszu bardzo lubię Natalie, Missy i Baylor, więc niech Jaclyn i Jon ogarną się i staną po ich stronie :D.

I co do Julie. Przed edycją uważałem, że zapowiada się fajnie. Wyglądała na chytrą, taka sucza. Tymczasem pokazała, że jest kompletnie nudną i nijaką osobą. Odeszła w zasadzie bez powodu, nie trawię quitowania.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Czy tylko moja wersja odcinka nie ma 'w następnym odcinku'?
http://www.survivorfever.net/vc_s29_ep8_11_5.html

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

To może ja wniosę tu trochę radości, wiosny, optymizmu i naiwnego uśmiechu, bo mnie się odcinek akurat podobał, o! I się człowiek uśmiał i powspółczuł niektórym głupoty i poemocjonował. Ale gdzie moja systematyczność? Po kolei.

Uśmiałem się widząc tę ich wypasioną merge-feast. Czy tylko ja mam takie delikatne wrażenie, że to była największa bieda w historii? Być może Leśne Skrzaty Jeffa Probsta doniosły im wcześniej/potem jakieś pierogi z cateringu, ale w kadrze widziałem tylko, że pierdnęli im paroma bananami, winogroniaczami, jakimiś dziwnymi, czarnymi ciachami, których osobiście bałbym się ugryźć i tego typu rzeczami. Mało tego było jak na dwanaście głodnych mord. Nawet żadnego porządnego mięcha tam nie dostrzegłem. Nic dziwnego, że Julie się załamała, bo pewnie ona wyczekiwała na tę dziką wyżerę najbardziej ze wszystkich.

Nowy kolor plemienia przywodzi na myśl pastę do zębów, co dla niektórych tam obecnych musi być bolesnym wspomnieniem. Zwłaszcza dla Solejuka, bo mógłby sobie pluć jeszcze więcej - i to z pianą. Dopiero byłby czad. Nowa nazwa rzeczywiście była wymawiana tak często i z taką lubością, że zaczynam podejrzewać, czy oni przypadkiem nie robią nas w Karolka, nie znają tak naprawdę polskiego i nie rozkoszowali się tym, jacy są nieprzyzwoici. Śpieszmy się oglądać pomergowe odcinki, bo jeśli posłowie PiS-u dowiedzą się, co my za rzeczy oglądamy w tych internetach i że nie jest to ocenzurowane, gotowi postarać się o odcięcie źródeł na Polskę.

Były to rzeczy ważne, teraz pora na ważniejsze.

Współczułem głupoty oczywiście Julie. Wplątanie się w aferę z chomikowaniem było cudowne, zwłaszcza, że zostawiła tę swoją szykowną torebusię jebitnie w centrum obozu WIEDZĄC JUŻ, że jest afera z poszukiwaniami tego jakiegoś trail mixa. Jeszcze cudowniejsze było natomiast to, że gdy WIDZĄC JUŻ, że plemię ma na nią hejta, zamiast próbować wyjaśniać i ratować sytuację, zaszyła się w swojej Narnii, czyli wciąż w tym samym (chyba) miejscu piętnaście drzewek dalej, gdzie regularnie, niemal w każdym odcinku, mogliśmy ją oglądać jak sobie samotnie pochlipuje albo zwierza się Missy.

Johnie Rocker, targaj tę pannę czym prędzej do ołtarza, bo lepiej pasującej do siebie drugiej połówki nie znajdziesz nigdzie! Cały cast tego sezonu na pewno chyżo przybiegnie na ceremonię, sypnąć ryżem parze swoich ulubieńców. Z całej siły i w pysk.

Co do jej quita, większej szydery nie widziałem już dawno. Po co zgłaszać się do programu wiedząc, że nie wytrzyma się bez swojego loved-onesa? Po co zgłaszać się do programu wiedząc, że się wyjątkowo nie lubi, gdy jest się głodnym i gdy jest zimno w dupsko? Gratsy dla Jeffa za tekst o dzieciach, które zostawiają rodziców wyjeżdżając na letnie kolonie dla maluchów. Trafniejszego porównania nie mógł chyba użyć, żeby dotarło do tej damy. Kultura wymaga w końcu dostosowania dyskursu do poziomu rozmówcy.

No chyyyba, że jesteśmy wrednymi i niedomyślnymi hejterami i śmiejemy się z Julie niepotrzebnie. Toć ona już w confach przed programem zdradziła nam, że myślami jest już przy swoim drugim występie, jako członkini All Stars. Być może to taki misterny plan - za pierwszym podejściem pojechać sobie turystycznie, wybadać klimat i zrobić z siebie dupę wołową, po to, aby za drugim razem wszyscy mieli cię za jełopa i no braina i dzięki temu uniknąć targetu, po czym z nienacka wykosić całą konkurencję w diabły. To się może udać :lol:

Missy regularnie udowadnia nam jak słodką jest matulą. Tym razem, co prawda, nie pierdzielnęła córce niczym w twarz, ale za to zwierzyła nam się ze swoich problemów wychowawczych z małą Baylor, która momentami zachowuje się, jakby miała 10 lat. Na dodatek udzieliła jej Krótkiego Kursu Szczerzenia Zębisk. Słodszej sceny nie widziałem odkąd obejrzałem "Sweeney Todda".

Ale tak na serio, to mam nadzieję, że rola Baylor nie sprowadzi się teraz do tego, że skuli uszy i będzie się słuchać matrony. Zobowiązuję ją do większej aktywności, bo wciąż jest moją faworytką. Tym bardziej, że jeśli zostaną w sojuszu Jeremy'ego, to prędzej czy później, obie wylądują wesoło w czarnej d*pie, bo pozostałyby wtedy w końcu jako ostatnia para na placu boju. A to byłoby z deka niebezpieczne.

Propsy niespodziewanie dostaje ode mnie tym razem Solejuk. Nie byłem pewien, czy stać go na taką wyszukaną myśl, jak uświadomienie sobie, że skoro oberwało się na Radzie głosami, to nie jest się jednak w takiej czaderskiej pozycji w sojuszu. I na idący za tym przeskok do swojego małego Solejuczątka. A jednak stać. Szkoda tylko, że płomienny romans, który ostatnio wietrzyłem między nim a Missy, najwidoczniej trafił szlag. A przynajmniej takie mam wrażenie, bo wydaje mi się, że na początku odcinka wystrzelił do niej z mordą. Dzięki intensywnemu, siedmioodcinkowemu kursowi języka solejuckiego, opanowałem go już na jakimś tam poziomie A2 ze słuchu i co nieco już wychwycę. I nie, nie, nie, NIE, solejukowych propsów za ten odcinek nie wymaże u mnie nawet jego kunszt matematyczny, dzięki któremu myślał przez chwilę, że gdyby dostał trzeci głos od Dale'a, odpadłby z gry :lol:

Kolejne propsy dostaje także - nie mniej niespodziewanie - Alec. Czuję, że ten tekścior do Julie nie był taki do końca impulsywny i nieprzemyślany. I słusznie. This is Sparta, więc skoro widzimy, że wróg chyli się ku upadkowi, grzecznie jest podstawić mu haka i pomóc upaść jeszcze szybciej. Panna ostatecznie się załamała i sojusz Aleca zyskał numerkowo.

Zakochane gołąbki J&J dalej cieszą się łaską Afrodyty, która po raz kolejny wtryniła ich w sam środek galimatiasu, odwracając od nich tym samym target. K*rwa, ja nie wiem, nad czym oni jeszcze kminią. Już samo to, że nikt ich nie rozbił do tej pory jest ciężkim szokiem w grze, w której ludzie mają alergię na pary. To znaczy takie pary-PARY. Jedynym sposobem na uniknięcie rzezi jest dla nich skumanie się z innymi loved-onesami. Nie mam pojęcia jaką lojalność może jeszcze czuć Jon do Jeremy'ego i tych innych ziomów z pierwszego Huynapół, skoro już raz wystrychnęli go na głupeczka na Radzie, na której poleciał Drew. Czuję jakąś tam sympatię do tej parki, więc mam nadzieję, że "za tydzień" wybiorą mądrze. Chociaż patrząc na wcześniejsze objawy geniuszu Jona, mam pewne wątpliwości.

Na największe plusy odcinka zasługują natomiast dwaj hetmani Josh i Jeremy, którzy dzielnie zbierają wojska i zaczęliby napie**alańsko już teraz, gdyby Julie nie wyskoczyła ze swoimi jazdami i gdyby dzięki niej, data bitwy pod Nicaragwaldem nie przesunęła się o jeden odcinek. Dzięki temu napięcie rośnie, zwieracze puszczają i jeszcze przez tydzień będziemy mogli obgryzać pięści, snuć wizje i oczekiwać na starcie :lol: Julie przetrzymała nas więc w niepewności i uatrakcyjniła sezon, bo tak to być może sytuacja wyjaśniłaby się już teraz i potem przez dłuższy czas zostałoby już tylko pagongowanie pokonanych. Może ona rzeczywiście jest ukrytym geniuszem i wszystko ma obmyślone? Może byłem dla niej zbyt szorstki? Nie wybaczę sobie tego.

A na konkurencję tradycyjna zlewka. Zwisają mi i powiewają tak mocno jak ten wiatr, który ich strollował i pozdmuchiwał im te piłeczki w pi*du. Chyba doszedłem już do momentu, gdzie jedyne konkurencje w Survie, które są w stanie mnie zaciekawić, to te z przemocą. Może jakieś zapasy z trzymaniem się słupka, jak w tamtym sezonie? Może jakieś napieprzanie się w błocku? Jeśli nie, to dla mnie mogą sobie nawet grać w alkochińczyka. Solejuk nie miałby pewnie sobie równych. "To jest ta słowiańska brać..."

No i podobnie jak przedmówcy, mam nadzieję, że quit Julie da impuls do systemu F2 i 9 sędziów. Cholera, to dziewczę rzeczywiście zrobiło w tym odcinku wiele dobrego. Niech ją Rocker od nas uściska i zabierze na jakiś romantyczny film. Proponuję "Głupi i Głupszy" (wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe).
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Odcinek mi się podobał. Miałem spory ubaw. Czekałem na ten długo zapowiadany w reklamie Survivor Scandal. Jak się okazało, że to Julie nie dzieląca się jedzeniem z plemienem... Polewka. A już moment, gdy pojawił się hasztag SurvivorTrailScandal myślałem, że jebnę. Co za żenada XD

Największym minusem odcinka był totalny brak Twinnie. Kto by pomyślał, że ona będzie w tym sezonie jedną z cichszych uczestniczek?

No i mamy dwa walczące sojusze. Aniołki Jeremy&#8217;ego i żołnierze Josh&#8217;a. Obaj panowie grają z całych sił, gromadzą podwładnych. Aż szkoda, że nie są w jednej drużynie i jeden z nich będzie musiał polec. Jon i Jaclyn znowu są decydujący. Jak dla mnie Josh ma rację &#8211; sojusz par ma największy sens. Jon i Caclyn jeśli połączą siły z singlami, szybko staną się ich celami. Bardziej jednak lubię sojusz Jeremy&#8217;ego, dlatego mam nadzieję, że Jon i Jaclyn popełnią ten million dollar mistake, o którym była mowa, no i dołączą właśnie do sojuszu singli.

Nieoczekiwanie zaplusowała u mnie Missy. Sądziłem, że jest słodką mamuśką, a tymczasem okazało się, że potrafi być całkiem nieźle wyrachowana. Doradziła córce, żeby uśmiechała się i manipulowała, byleby inni jej ufali i by wykorzystać to na swoją korzyść. Pocieszała Julie i próbowała na niej zrobić poczucie winy za utratę numerku, byleby nie stracić dodatkowego głosu. No no, Missy dołącza do moich faworytów.

Quitu Julie nawet nie chcę komentować - jedna wielka żenada. Głupia laleczka, tak jak typowałem na początku. W ogóle czy tylko ja nie czaję lasek, które robią sobie sztuczne cycki, a potem narzekają, że inni widzą w nich te cycki?

Nie no, jeśli Jon i Jaclyn wybiorą sojusz plemników, to ten sezon będzie tragedią. Jedyną osobą, której da się kibicować w tej grupie, jest Josh (no i może Reed, gdyby jego edit pozostawiał złudzenia, że ma jakiekolwiek szanse). Wes, Keith i Alex są straszni. Osobiście wolałbym ten sojusz wagin z zapowiedzi, bo Natalie, Missy i Baylor to na ten moment moje top 3 (dorzucę do nich zsojuszowanego z nimi Jeremy&#8217;ego, do którego raz po odcinku czuje niechęć, a raz mu kibicuję). Także tydzień trzymania kciuków za tę grupkę.

Konfy:
Jeremy &#8211; 10 (37)
Josh &#8211; 10 (30)
Keith &#8211; 5 (24)
Jon &#8211; 5 (19)
Baylor &#8211; 2 (16)
Missy &#8211; 4 (13)
Alec &#8211; 0 (11)
Natalie &#8211; 0 (9)
Jaclyn &#8211; 2 (7)
Wes &#8211; 2 (7)
Reed &#8211; 1 (6)

Julie &#8211; 6 (14)

Dale &#8211; 14, Drew &#8211; 12, John &#8211; 11, Val &#8211; 7, Kelley &#8211; 7, Nadiya - 5

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S29E07 "Million Dollar Decision"

Post autor: Davos »

No i przyszło połączenie. Rozwaliła mnie nazwa nowego plemienia :D Teraz za każdym razem jak widzę gdzieś to "Huyopa" to kisnę z tego niemiłosiernie, podobnie jak kisnąłem podczas sceny, gdy wszyscy to wymawiali z takim zabawnym akcentem :)

Największe plusy odcinka to dla mnie Josh, Jeremy i Missy. Jeremy od razu po połączeniu zaczął zbierać wokół siebie grupy, wykorzystywać stare znajomości i stworzył solidną siódemkę, dającą mu większość. Josh z kolei szybko przystąpił do kontrataku i próbował najpierw pozyskać Baylor i Missy, a gdy wyczaił, że to się może nie udać bo Baylor jest chwiejna, zaraz poszedł do Jona i Jacklyn, bardzo sensownie argumentując, że dużo korzystniejszą dla nich opcją jest trzymanie z parami niż z singlami, które potem ich odstrzelą. Zdziwię się, jeśli ta dwójka nie przystąpi ostatecznie do sojuszu par. Swoją drogą znów mają farta, że nie robiąc nic w grze znaleźli się na najbardziej korzystnej pozycji i mogą wybierać, z kim chcą grać dalej.
No a Missy świetnie ustawiała do pionu Baylor, która rozważała opcję, żeby grać z Joshem. Missy mocno tym u mnie zapunktowała, podobało mi się to jej wyrachowanie i zimna kalkulacja :)

Największy minus to oczywiście Julie. Straciłem do niej całą sympatię. Już akcja z cukierkami była z jej strony totalnym kretyństwem, bo kradzież jedzenia to jedna z najgłupszych rzeczy, jaką można zrobić w Survivor, a kiedy jeszcze grupa wyczaiła, co ona zrobiła to zamiast się do wszystkiego przyznać, Julie czmychnęła gdzieś za drzewa sobie pochlipywać, jaka to ona biedna i pokrzywdzona. No i jeszcze quit - bo było jej zimno, mokro i brakowało Rockera. Oj biedactwo, musiała bez niego wytrzymać całe kilkanaście dni... Tragedia jak cholera. Jeff jej ładnie pojechał szyderą i dał do zrozumienia, że dzieci jadące na kolonie radzą sobie dużo lepiej od niej. Szkoda tylko, że quit Julie pozbawił widzów bardzo ciekawie zapowiadającej się rady plemienia. No ale co się odwlecze... ;) Starcie Josha i Jeremy'ego wisi w powietrzu i choć lubię obydwu graczy to nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, który z nich wyjdzie z tego pojedynku górą.
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 29: San Juan del Sur - Blood vs. Water”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości