S29E13 "Let's Make A Move"

ODPOWIEDZ
Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

S29E13 "Let's Make A Move"

Post autor: Kobra »

Pozwoliłem sobie na założenie tematu.

Kurde, jeśli rozpatrywać zwycięstwo w kategoriach kto zasłużył najbardziej to Natalie powinna wygrać, jeśli rozpatrywać to w kategoriach kogo lubię to Natalie powinna wygrać. Drugą opcją jest Keith XD Jest beznadziejny w aspekcie gry, ale w jego wypadku wystarczą dwa immunitety, trochę szczęścia i przyjaciele w jury. Poza tym jest na swój sposób fajny.
Zwycięzca poprzedniej edycji nie był jakoś super lubianą przeze mnie osobą, ale zasłużył na wygraną i chciałbym, aby jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie wygrała Jaclyn.
Czy tylko ja miałem wrażenie, że ten lekarz, który badał Missy to jakiś nieogar?
Mój ranking:
1.Nat - jakim sposobem ci ludzie kupili jej bajkę o pomyłce z głosem lol
2.Keith
3. Missy - nie wydaje mi się, aby miała szansę, chyba że ugra coś na swoją nózię

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Odcinek oglądałem wcześnie rano w dość sennym nastroju, więc nie wiem czy dobrze wszystko pamiętam xD.

Chronologicznie.

Najpierw powrót z rady. Duże plusy dla Natalie. Zamiast wyjść na tę złą co burzy sielankę i głosuje niezgodnie z umową, to obróciła sytuację tak, że wyszła na pokrzywdzoną, a pozostali na tych złych, którzy nawet jej nie mówią jakie są plany. :D No mega jej to wyszło.

Zadanie o nagrodę. Nasi sprytni edytorzy mnie zaskoczyli, bo wszystko wskazywało na to, że Missy będzie bliska medicala przez pizgnięcie się w głowę, a nie skręcenie kostki. Swoją drogą pizgnięcie było bardziej efektowne i jak coś to stanowiło lepszy materiał na medical. Zadanie było całkiem fajne i drużyna Keith, Jon i kontuzjowana Missy ładnie nadrobili na puzzlach. I potem nastąpił jak dla mnie duży błąd Jona. Owszem zamienił się z Baylor co mogło mu dać kolejny mały plusik. Jego decyzja sprawiła jednak, że został z Jaclyn sam w obozie i dał szansę Missy i Baylor na urabianie Keitha. Na tym etapie gry nagroda obejmująca 3/6 osób jest potencjalnie niebezpieczna. Gdyby Jon się nie zamienił, on byłby na nagrodzie i pilnował swoich interesów, a Jaclyn robiłaby to w obozie.

I ogólnie Jon w tym epie został pokazany jako straszni naiwny kloc. Oczywiście jest naiwnym klocem i to nie zabieg edytorów. Jaclyn ewidentnie lepiej czuje i rozumie grę. Mówiła mu już ostatnio o Natalie, że nie ufa jej do końca. Teraz też wyczuła jej powiązania z Keithem. A Jon? On ufa wszystkim i wierzy w model kochającej się rodzinki. Jego wybór.

Zadanie o immu.
Najpierw wizyta lekarza. Bardzo fajnie, że Missy jednak została, bo ją lubię i chcę, żeby doszła do finału (ale nie wygrała, bo to ma zrobić Natalie :P). No cóż, wydaje mi się, że wizja 1 miliona to całkiem dobry środek przeciwbólowy i pociągnie te kilka dni. Zresztą z kontuzją czy bez jej wartość w zadaniach jest na podobnym poziomie.

I warto zauważyć jaki Keith jest troskliwy. To on jej najwięcej pomagał przy chodzeniu, wspierała się na nim i w ogóle. W spa jej oglądał kostkę i ogólnie pokazał się z miłej strony tam, nawet Baylor go polubiła. I odprowadził Missy do urny przy głosowaniu. <3 Na pewno tombakowi spodobały się te sceny, jako zwolennikowi romansu Missy i Solejuka :D.
No i kurde. Keith jest ogólnie.... brakuje mi odpowiedniego słowa. Niech będzie POCIESZNY. Wiadomo, że kiepsko gra strategicznie, na radzie gdy odpadł Wes wypalił głupio, ALE w zadaniach sobie radzi, jest zabawny i jest taki POCIESZNY xD.

Zadanie na równowago-wytrzymałość. W tym sezonie już kilka takich mieliśmy. Czyżby kolejna moda po "w kółko dawajmy puzzle" albo "w kółko dawajmy coś z rzucaniem do celu"? Wygrała Natalie, więc podwójnie miło. Po pierwszej ona jest bezpieczna, a po drugie Jon nie jest i Natalie mogła zacząć knucie.

Na początku rozwaliła mnie scena jak Natalie dobitnie tłumaczy Keithowi co się wydarzy i że ma udawać pogodzonego z eliminacją niezależnie co by się nie działo. :D Reed też tak powinien zrobić. :D

Podobała mi się rozmowa Baylor z Missy - obie pokazały w niej, że grają niejako dla siebie i nie będą za wszelką cenę uszczęśliwiać tej drugiej. Jednak mimo wszystko bardziej rozumiem Baylor w tej sytuacji.

Bo na co właściwie liczyła Missy? Nie rozumiem tak samo jak Jona. Załóżmy, że teraz wywalają Keitha i zostają w 5.
Z perspektywy Missy:
- ma deal z Natalie na F3, więc i tak prędzej czy później musi na tego Jona zagłosować
- jak oleje ten deal to i tak nie będzie finału na 4 osoby, więc Jaclyn/Baylor muszą odpaść, a na to ich drugie połówki nie chciałyby dopuścić
Z perspektywy Jona:
- czy jest pewny Natalie na tyle, że chce z nią iść do F3?
- jak woli z Missy to co wtedy z Baylor/Jaclyn?

Ogólnie jakoś zaszli za daleko w takim składzie i zapomnieli, że będą musieli też na siebie głosować. :D Oczywiście Jon/Jaclyn wyszli na tym gorzej, bo zarówno Keith jak i Natalie byli jednak bliżej Missy/Baylor.

Rada z potrójnym remisem wyszła fajnie. Jon pokazał na niej, że jest klocem do kwadratu, opowiadając o tym, że myśli już o mowie finałowej. Nie szkoda mi go, nie grał jakoś super, a dodatkowo po prostu miał w sobie coś takiego, że go nie lubiłem.

Co dalej?

Teraz najchętniej chciałbym eliminacji Jaclyn, za którą też nie przepadam.

A kto w finale z grupki Baylor, Keith, Missy i Natalie?

Na pewno Missy i Natalie, bo zasłużyły bardzo. A na 3 osobę to mi obojętne. Finał z Keithem byłby ciekawszy i śmieszniejszy :P.

Co do samego finału. Myślę, że w oczach sędziów duże szanse na zwycięstwo miałaby właśnie Natalie. Za to Missy, która gra naprawdę dobrze - raczej nie. Dlaczego? No cóż, historia pokazuje, że sędziowie są pamiętliwi i nie lubią villain-kobiet, jakoś taka zdrada boli podwójnie. A póki co wychodzi tak, że to Missy jest ta złą, która zdobywa zaufanie i potem zdradza. Dodatkowo Reed jej nie lubił za bardzo. A Natalie nie miała konfliktów, wyciągnęła pomocną dłoń do Keitha, Jeremiego nie zdradziła.

Czeka nas bardzo ciekawy finał i w przeciwieństwie do poprzednich sezonów bardziej nieprzewidywalny.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Warto też zauważyć, że jest to pierwszy w historii sezon, w którym pierwszych sześciu jurorów to sami panowie (dotąd rekord należał do One World, gdzie dopiero 6 jurorem została Kat)
Ostatnio zmieniony 13 mar 2018, 03:00 przez Kobra, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Nie wierzę. Jon jest klocem do sześcianu jednak. :D

Ogólnie nie oglądam Survivor Live odkąd nie prowadzi go Parvati :P Ale po każdym odcinku jest pisemne podsumowanie w stylu "X rzeczy, które dowiedzieliśmy się od ABC" i to sobie czytam. Zazwyczaj jest to ciekawe, wyeliminowane osoby mówią z kim były najbliżej, kogo posądzały o knucie przeciwko nim itd. No można ogólnie dowiedzieć się czasem fajnych rzeczy, których nie widać w epie.

I jeden z punktów o Jonie jest ciekawy i odpowiada trochę na moje zdziwienie, na co on liczył w F5 po wywaleniu Keitha. Daję w spoilerze, bo nie wiem czy wszyscy chcą to widzieć.
<spoiler>
Otóż Jon uważał, że dojdzie do F3 z Natalie i Missy. A jak to zrobić? A no pogadaliby w gronie sojuszu i Baylor oraz Jaclyn miały dać się dobrowolnie wyeliminować, żeby on i Missy mogli wejść do finału, bo są lepszymi graczami niż ich drugie połówki i mieliby większe szanse w finale. :o Naprawdę nie ogarniam.
</spoiler>

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Kolejny świetny odcinek. Sezon nam się rozkręcił, mamy następny blindside. Cóż, nikogo zapewne nie zdziwi, jak po raz milionowy napiszę, że Twinnie rządzi. Jak Twinnie tego nie wygra, to będzie porażka. Aczkolwiek intuicja mi zaczyna podpowiadać, że wygra Keith XD No ale oby nie, bo to byłby zdecydowanie najgorszy zwycięzca w historii. Cóż tu dodać więcej? Jon strasznie naiwny jest. Lubię go nawet, ale no z choinki się urwał. Czy nigdy nie oglądał Surva? I jeszcze nabrał się na kłamstwo Twinnie, że nie ogarnęła głosowania haha. Jaclyn zachowuje się jak rozkapryszona lala. Keith nadal pluje. Były chwile grozy o Missy, na szczęście udało się pozostać w grze. Missy mnie jednak trochę rozczarowała tą chęcią zatrzymania Jon'a - jednak nie jest taka wyrachowana jak sądziłem, ale to dodaje jej ludzkich odczuć i nadal ją strasznie lubię. Mam nadzieję, że nic się teraz nie zmieni i będzie final 3 Baylor, Missy i Twinnie. Wygrana każdej z nich to będzie dobra wygrana. Ale oczywiście najlepiej byłoby zobaczyć zwycięstwo Twinnie!

Konfy:
Keith - 4 (39)
Natalie - 4 (35)
Baylor - 6 (34)
Jaclyn - 3 (25)
Missy - 2 (25)

Jon - 6 (53)

Jeremy - 45, Josh - 34, Reed - 21, Alec - 17, Wes - 9

Dale - 14, Julie - 14, Drew - 12, John - 11, Val - 7, Kelley - 7, Nadiya - 5

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Ano niezłe jajka, niezłe, to prawda.

Może nie dostałem jakiegoś szczególnego szczękoodj*bu, bo dla mnie cast tego sezonu jest miałki jak niedzielna wieczerza u rodziny Lubiczów i nic tu mną szczególnie nie wstrząśnie. Ale blindsidzik był całkiem godny, nie da się ukryć.

No to jadymy chronologicznie. Najpierw był cudowny blefus Natalie o nieogarnięciu głosowania. Muszę tu coś przyznać. Uwaga, przyznaję: Za słabo wierzyłem w zdolności manipulacyjne Twinnie i myślałem, że po samozwańczym utłuczeniu Aleca, wessa ją ciemna dupa i zaciśnie tak, że nie będzie odwrotu. Chociaż nie, skreślcie to. Tak naprawdę sprawa nie rozgrywa się tyle o zdolności manipulacyjne Natalie, ile o inteligencję Jona. Wiedziałem, że jest pusty jak paczka Laysów, ale nie myślałem, że AŻ TAK. Paczka Laysów, jak się dobrze przyjrzeć, ma jednak trochę chiperków na samym dnie, natomiast Jon nie ma w głowie nic. Jak można było kupić historyjkę Natalie? No przecież przeglądanie takich blefów to podstawowy poziom Surva. Już nawet jego foszasta księżniczka zaczęła podejrzewać, że ejnomożejednakcośtuniegra, ale nieeee, gdzieżby, stul pysk Jaclyn, przecież mamy pewny finał i właściwie to co ty tu jeszcze robisz, biegnij na plażę łapać jakieś wifi i przeglądać oferty domków na Korsyce, bo na to właśnie przeznaczymy wygrany hajs.

Hajs, tere-fere. Nawet gdyby Jon dotrwał do finału i wzorem Wielkich zachował sobie swój HII jako souvenir, to i tak po minach jury widać było, że jedyne, co by ich od niego czekało, to hejt wszech czasów. Przecież oni tam z Jaclyn zdradzili właściwie wszystkich. Na TC wszyscy jak jeden mąż patrzyli na niego jak na lepkie, ptasie g*wno, które nagle pacnęło z nieba na ziemię tuż przed nimi. Reed w pewnym momencie wypuścił chyba nawet coś na kształt pary z nocha. Mówiłem, ostrzegałem i zaklinałem, że Jonowi lepiej było się sprzymierzyć z sojuszem gejów i Solejuków. Pośród innych par, nie byłoby aż tak mocnego ciśnienia na rozdzielanie jego i Jaclyn. Że nie wspomnę o gafie z kłapaniem jęzorem do Natalie o swoim HII. Ażeśśśśśe chłopie popisał!

Na podobnej zasadzie, na pewno nie wygra Jaclyn. Mimo mikroskopijnych, prawie niewidocznych gołym okiem propsów, które dostaje ode mnie po tym odcinku za wyczucie zbrodniczego klimatu i ostrzeganie Jona, wciąż myślę, że jest słaba. Nie dosyć, że zdradziła dokładnie te same osoby, co jej chłop, to jeszcze jest mierna socjalnie. Solejuki jej nie pasują, bo za chamscy. Dziewczyny jej nie pasują, bo trzymają się zbyt blisko siebie i nie zabrały jej na jeden z rewardów. Nawet Jon jej nie do końca pasuje, bo nawet w tym odcinku strzeliła do niego z piczy za ten super-ale-naprawdę-iście-dżentelmeński tekścik nawiązujący do wieku Missy.

W związku z powyższym, dziewczyna jest idealną kandydatką do finału i tytuł kolejnego odcinka powinien brzmieć "Kto pierwszy przeprosi Jaclyn?" A jak widzieliśmy w zapowiedzi, będzie to misja trudna, niebezpieczna i pełna czyhających zasadzek. O ile już wcześniej Jaclyn dała się poznać jako foszasta księżniczka, o tyle teraz, gdy niespodziewanie zrobili z niej wdowę, z pewnością wstąpi w nią Król i Ojciec Wszystkich Fochów.

Jedyną osobą, która może Jaclyn wyśmiać, zlać ciepłym moczem i jeszcze obrzucić ryżem jest Natalie. Ona nie musi przejmować się jej fochami, bo wygrywa finał z kimkolwiek do niego nie wejdzie. W tym odcinku dopięła swego i krwawa vendetta na za Jeremy'ego zakończyła się wreszcie sukcesem. Wyrasta na najlepszego stratega z pozostałych w grze i właściwie spośród jurorów przes*ane będzie miała tylko w jednym, max dwóch przypadkach (jeśli do jury trafi też Jaclyn).

ALE. Tak, jestem na tyle wredny i małostkowy, że zawsze muszę mieć do niej jakieś ALE, nic na to nie poradzę. No więc ALE każdy medal ma dwie strony - że rzucę takim inteligentnym i innowacyjnym powiedzonkiem. To, że Natalie ma teraz najlepsze perspektywy u jury, oznacza jednocześnie, że jest największym zagrożeniem. A pamiętajmy, że do finału jeszcze co najmniej dwie rady i komuś może przyjść do makówki, że no-w-sumie-to-czemu-by nie trzasnąć jej w łeb. Bardzo możliwe, że dopiero teraz zaczną się dla naszej Twinnie najbardziej krytyczne chwile. Bardzo też możliwe, że wyjdzie jej bąkiem to, że nie zrobiła przeskoku do Solejuka w czasach, kiedy w grze były jeszcze te jego wszystkie muły, czyli tuż po tym, jak w łeb dostał Jeremy. Będąc z nimi w ostatnich rozdaniach mogłoby jej być łatwiej, bo dużo prościej zmanipulowałaby ich niż Missy.

No właśnie, Missy, nasz uroczy kulasek. Właśnie w tym momencie okaże się, czy rzeczywiście jest taki genialnym strategiem, jak niektórzy twierdzą. Powinna wziąć teraz córę pod pachę i zrobić najważniejszy ruch w całej swojej grze, czyli pozbyć się Natalie. Jak wiemy, Missy i Baylor mają perspektywy u jury najdelikatniej mówiąc ch*jowe, bo a to kogoś zdradziły, a to się z kimś hejtowały (patrz kłótnie za maniery). Jedyną dla nich szansą jest teraz finał z Jaclyn. Tak więc natychmiast po powrocie do obozu powinny się za nią zabrać i upewnić się, że ma większego focha na Natalie niż na nie. O ile Jaclyn w ogóle będzie zdolna do jakichkolwiek ruchów, bo mam obawy, że dostała teraz gigantycznej deprechy i tuż po powrocie z TC rzuci się na ziemię, zacznie wierzgać, wyć, drzeć sobie ubranie, wysypywać ryż do ogniska i rzucać w towarzyszy maczetą.

Podobny interes w wykurzeniu Natalie ma też Solejuk, ale w jego szare komórki szczerze wątpię. Ma w końcu ważniejsze sprawy na głowie. Plucie drewnem (?!), /choć do końca chcę się łudzić, że to był jednak jakiś owoc/, wycieranie sobie giry brudną, śmierdzącą i pewnie jeszcze pełną zdeptanych owadów skarpetą i takie tam. Już nawet Jeff robi sobie z niego heheszki. W momencie, gdy przed rewardem zapowiadał możliwość prysznica, zrobił chamskiego trolfejsa i powiedział znacząco "Keiiiiiiiiith". Od razu widać, od kogo najbardziej czuć tęsknotę za mydłem.

Imbecylizm Solejuka nie znaczy jednak niestety, że nie może on wygrać. Nie takie rzeczy już Nicaragua widziała. Przypomnijmy sobie chociażby pierwszy sezon na tej urodzajnej ziemi. Solejuk ma sporo ziomów w jury. Jeśli zaplącze się do finału i nie będzie z nim Natalie, będą szanse na najśmieszniejszego zwycięzcę w historii. Mam wrażenie, że jury będzie w tym sezonie mocno bitter i mogą z tego wyjść różne straszne rzeczy.

Na Reward Challenge nie zwracałem oczywiście większej uwagi (Puzzle? Seeerio? Tak bardzo teskniłem...) i odwrócony bokiem wpieprzałem sobie ananasa, aż tu nagle zerkam i widzę bolejącą Missy, którą towarzystwo prowadzi metodą "na Zorbę" gdzieś w kąt. Kompletnie o tym zapomniałem, bo wiedziałem, jaki będzie rezultat. No llludzie, ile my już tych sezonów oglądamy? :D Było pewne, że skoro pokazali w zapowiedzi kto konkretnie miał ten straszliwy wypadek, to na pewno z medicala wyjdą nici.

Rozwaliła mnie za to Baylor. W pierwszej chwili nawet nie podbiegła do jęczącej matrony, nie otuliła jej opiekuńczym ramieniem i nie spytała cotamjaktam, tylko stała sobie z boku wraz ze swoja rewadową ekipką. Dopiero po pewnym czasie zreflektowała się, pomyślała "nojużdobra" i wzięła ją na barana. Na łezki przyszedł czas dopiero po powrocie, kiedy już stał nad nią lekarz. Ja naprawdę wyczuwam szczyptę pato w ich relacji :P
Na pewno tombakowi spodobały się te sceny, jako zwolennikowi romansu Missy i Solejuka
TAK!!! :lol: :lol: :lol: Ja przez cały czas przypuszczałem, że te hejty o pierdzenie to tylko objawy cichych dni i że tak naprawdę kto się czubi, ten się lubi. Kiedy kochanka zaniemogła, w Solejuka wstąpił jednak amant i znów padli sobie w objęcia. Poza tym, nie zdziwiłbym się, gdyby oni przez cały czas byli w miłosnym sojuszu i planowali sobie skrzętnie wejść z Baylor do F3. Wtedy do kogo by nie trafił hajs, i tak pójdzie na wspólne, rodzinne ognisko i na tego samego wigilijnego karpia i pierogi z cateringu.

Wypad rewardowy był przezabawny. Tak się ożywiłem, że napie**oliłem im całą masę sweet foci Print Screenem jak tak sobie leżeli z ryłami w tych deskach i wystawiali plecy do masowania. A te trzy Latynoski, które ich tak mechanicznie powitały jednym głosem, były lekko creepy. Jedna mniej i mogłyby robić za bliźniaczki w "Lśnieniu".

Mam też jeszcze jedno przemyślenie natury organizacyjnej. Po jakiego zgniłego grzyba i jasną cholerę, edytorzy wciąż kładą taki nacisk na te zachwycone jęki, gdy Jeff zapowiada co za wymyślne smakołyki będą żarli na Rewardzie? No przecież to jest w każdym, dosłownie w KAŻDYM odcinku pomergowym. Chicken!! Łooooo! Brownie! Łaaaa!!! Fried potatoes! Łoaaaa!!! Beer!!! Łołałałałałaaaa!!!! Można by z tego zrobić niezły podkład do pornosów, gdyby ich twórcy wpadli nagle na pomysł inwestowania w niepełnosprawnych i zatrudniali do nich niemych aktorów.

Dobra, spadam spać, bo włącza mi się narzekanie. Powiedzmy, że z napięciem, ale i z uśmiechem wyczekuję finału.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

bushmaster

Post autor: bushmaster »

tombak, obiecaj, ¿e nie przestaniesz tu komentowaæ :lol:

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

Natalie idealnie zagrała głupa tłumacząc się,że nie ogarnęła głosowania i się pomyliła. Jeśli nie wygra w Survivor, niech wręczą jej Oscara.
Wyzwanie o nagrodę całkiem fajne, podobają m się takie tory przeszkód. Oddawanie swojego udziału w nagrodzie stało się już nudne, w tym sezonie chyba pobito rekord osób, które zdecydowały się na ten krok.
Trochę martwiłem się o Missy, ale na szczęście kontuzja nie okazała się na tyle poważna i mogła pozostać w grze. Autentycznie wzruszyła mnie jej wytrwałość i determinacja, by mogła dalej grać. Te wszystkie Julie, Lindseye, Coltony, NaOnki i inni quiterzy powinni się spalić ze wstydu albo zapaść pod ziemię i nigdy nie wychodzić, jeśli to oglądali.
Może to tylko taka moja nadinterpretacja, ale scenka z Natalie na wygnaniu tak jakby trochę wskazywała na zwycięstwo rzeczonej zawodniczki. Rzeczywiści w czasie gry nie pokazywała swojej tęsknoty za siostrą, a tu nagle takie coś. Do tego Nadiya wyleciała pierwsza, więc powstaje nam piękna historia Natalie, która wygrywa za siebie i za siostrę.
Keith rzeczywiście jest pocieszny i bawi swoim zachowaniem. Na pewno jest też sympatyczny, ale jego zwycięstwo byłoby po prostu katastrofą i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Zresztą pewnie nikt poza Wesem nie oddałby na niego głosu nawet jeśli ktoś był z nim w sojuszu.
Blindside na Jonie świetny. Jak dla mnie Natalie zostaje strategiem sezonu. Dobrze,że Baylor w końcu nie robiła tego co chciała od niej matka, tylko tym razem to ona skłoniła Missy do wykonania ruchu. Dobrze też, że Missy wzniosła się ponad uczucia i postąpiła strategicznie. Problemem Jona było zbytnie zaufanie do ludzi i pewność siebie - to go zgubiło. Ten jego promienny uśmieszek, gdy Jeff wspomniał o finałowej przemowie... Nawet Jaclyn miała jakieś złe przeczucia, podejrzenia, ale on jak zwykle to zignorował. Ciekawi mnie tylko czy miał ze sobą HII, bo jeśli schował go w obozie i Jaclyn wie gdzie to następnym razem nawet 3 osoby mogłyby być nietykalne. Jeśli chodzi o Jona to nie grał źle, ale nie było też jakoś świetnie. Miał po prostu dużo szczęścia. Spodobała mi się jego reakcja po wyniku głosowania, potrafi docenić czyjś strategiczny ruch.
No i Finał, który w końcu wygra najprawdopodobniej kobieta. Jeśli nie Natalie, to niech to będzie Missy.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

tombak, obiecaj, że nie przestaniesz tu komentować Laughing
No na pewniaku, że nie :lol: Przynajmniej dopóki szlag nie trafi mnie albo Marka Burnetta.
Może to tylko taka moja nadinterpretacja, ale scenka z Natalie na wygnaniu tak jakby trochę wskazywała na zwycięstwo rzeczonej zawodniczki. Rzeczywiści w czasie gry nie pokazywała swojej tęsknoty za siostrą, a tu nagle takie coś. Do tego Nadiya wyleciała pierwsza, więc powstaje nam piękna historia Natalie, która wygrywa za siebie i za siostrę.
Tak!!! Też właśnie o tym pomyślałem, ale zapomniałem wspomnieć w swoim zdawkowym, skrótowym i mikroskopijnym komentarzu. Łzy na końcowych etapach to omen szczęścia. Analogicznie było z osobami, które wygrały dwa poprzednie sezony. Przez cały sezon przedstawiani byli jako łotry, niecnoty i zła wszelakie, aż tu nagle jebs, pod koniec fundowano nam łzawe konfy z ich udziałem. Tysonowi nagle przypomniało się, że tęskni za zadźganą w drugim odcinku Rachel, a Tony'emu kazali bodajże porozczulać się nad swoimi pociechami, które siedzą w domu, trzymają kciuki, Tony nie chce ich zawieść i w ogóle łałała, chlip-chlip. Jak tak próbuję sobie przypomnieć, to chyba nawet Cochranowi w sezonie 26 trochę na koniec okularki zaparowały. Ejj, przecież nawet triumfator sezonu 22 dostał po ostatnim IC nagle jakiegoś brejkdałna z d*py. A wcześniej przecież z łez nie słynął. Preferował raczej wywoływać je u innych. I w ogóle im więcej o tym myślę, tym więcej przykładów mi się przypomina, przełomowe odkrycie normalnie (pewnie wnikliwi analitycy editu wpadli na nie już jakieś 10 lat temu, ale spoko :P )

Producenci chcą pewnie w ten sposób rozwiać wątpliwe przypadki i udowodnić, że mamy do czynienia z ludźmi, nie z cyborgami. Survivor ma przecież uszczęśliwiać wszystkich, więc nawet wrażliwcy mają być zadowoleni z wyboru, przynajmniej po części.

Tak więc prognozy dla Natalie są bardzo radosne. Choć pamiętajmy, że brejkdałna miała też ostatnio Missy. I to takiego dużo bardziej z d*py, bo dwa odcinki temu nagle zachciało jej się bez większego powodu pochlipać przed jednym z IC, że aż nawet Jeff się przejął i zapytał hej-hej-co-się-sta-o.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S29E13 "Let's Make A Move"

Post autor: Davos »

No i przyszedł oczekiwany przeze mnie blindside na Jonie. Propsy dla Natalie, bo odwaliła w tym odcinku kawał dobrej roboty. Najpierw ściemniła wszystkim, że pomyliła się przy poprzednim głosowaniu i myślała, że ma głosować na Aleca - przyznam, że nie doceniłem jej i myślałem, że po głosowaniu zrobi się niezła afera, a tymczasem wszyscy to kupili, a szczególnie gładko Jon :) Jego wiara i ufność w sojusz mnie rozwaliła. Gościu, czy to nie ty czasem stałeś za eliminacją Jeremy'ego? A teraz sobie tak beztrosko gadasz podczas rady o zaufaniu - no to masz w zamian zgaszoną pochodnię, adios ;) Już nawet Jaclyn miała w tym epizodzie jakieś wątpliwości i nie ufała Natalie, a Jon nic, dalej beztroski. Dobrze, że nie wywalczył immunitetu, bo cały plan by wziął w łeb.
Oprócz Natalie zapunktowała też Baylor, która w końcu przejęła inicjatywę w swoim duecie z matką i przekonała ją do podejścia Jona. Nie wiem, czemu Missy tak bardzo nie chciała początkowo wziąć w tym udziału, przecież i tak musiałaby w końcu w niego uderzyć, a potem mogłoby już być za późno.
A Keith jak to Keith, zrobił co mu kazała Natalie i się uratował. Śmiechłem mocno z miny Aleca, gdy Keith zaczął pluć podczas rady :D

Co do zadań - pierwsze było fajne i trzymało w napięciu, bo było wyrównane. Drugie już nuda - znów zadanie na balans... Ile można?
Przyznam też, że edytorzy mnie strollowali - po zapowiedziach byłem pewien, że to Baylor będzie miała kontuzję, a jednak okazało się, że to Missy. Całe szczęście, że nie musiała być ewakuowana, choć z tą nogą w gipsie nie powalczy sobie w zadaniach.
A, prawie bym zapomniał - Jon mówiący podczas rady, że myśli sporo o swojej mowie na finałowej radzie... Aż się nasuwa na myśl powiedzenie z indykiem myślącym o niedzieli :) Ale coś mi się widzi, że gdyby nawet Jon wszedł do tego finału to jurorzy zmieszaliby go tam z czymś dużo gorszym niż błoto. Widać to było po minach Josha, Reeda, a już szczególnie Jeremy'ego, który bynajmniej miłością do niego nie pała :)
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 29: San Juan del Sur - Blood vs. Water”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość