Po obejrzeniu pierwszego odcinka kilka miesiący temu i zobaczeniu kto wraca do programu dałem sobie spokój z tym sezonem (szczególnie, że mogła wrócić Jessica albo nawet Brian, co było by bardzo spoko opcją), ale no też się nie oszukujmy, że produkcja dając takie zadanie jakie dała chciała powrotu kogoś innego, co jednak lekko dziwi. Zrobiłem niedawno drugie podejście do tematu i o dziwo nawet mi się podobało, tzn. początek był koszmarny, ale warto było się przemęczyć, bo potem było już coraz lepiej. Nie jestem fanem tego twistu z podziałem na grupy, ale muszę przyznać, że nie wyszedł bardzo źle. Na plus też dłuższy finał, momentami troszkę się dłużył, ale jednak wolę przechylenie w tą stronę od tego wyścigu z czasem jaki był przy krótszym finale.
Jordan - niezbyt rozgarnięta, ale bardzo symparyczna dziewczyna. Z odcinka na odcinek lubiłem coraz bardziej, nie grała spektakularnie, ale była to bardzo solidna gra under the radar, do tego coś tam w trakcie udało jej się wygrać, oczywiście najbardziej spektakularne było zwycięstwo w końcowym hoh, cudownie to wyszło, że została wzięta do F3 jako niby ta słaba, która nic nie potrafi, a potem pokonała oboje Natalie i Kevina, jeszcze lepsze było to, że końcowe pytanie było o liczbę (na którym wcześniej się spektakularnie wykładała, a tu trafiła idealnie xd). Na duży plus też to jak czytała ludzi, w rozmowach z Jeffem to ona często lepiej ogarniała to co się dzieje w domu, końcową decyzję też podjęła słuszną mimo presji Kevina i ogólnego przekonania jakie panowało w domu, że z Natalie niby nie da się wygrać. Z Kevinem mogłaby maksymalnie liczyć na remis (bez głosu widzów), a z Natalie miała większe szanse, chociaż głos Jessiego bardzo zaskoczył (ktoś może wie jak go umotywował? Ja nie chcę szukać, żeby nie natknąć się na żadne spoilery). Podsumowując bardzo mnie ucieszyło jej zwycięstwo i pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że "nic nie grała i nie zasłużyła", ale jak dla mnie zasłużyła w pełni i fajnie pokazała, że nie ma jednego słusznego sposobu na zwycięstwo w BB.
Natalie - nie cierpiałem jej, strasznie męcząca była. Niby próbowała grać, ale tak naprawdę zaprezentowała wiele kłamstw, z których kompletnie nic nie wynikało i nic szczególnego nie osiągnęła oprócz fartownego zwycięstwa w jednym hoh (wciąż nie wierzę jak Michelle mogła się tak bardzo pomylić w tej liczbie puszek). No dobra, niby przekonała Jeffa do pozbycia się Russella, ale jak dla mnie rola Kevina i jego relacja z Jeffem była tu istotniejsza + Jeff, chyba i tak był mocno nastawiony na ten ruch już wcześniej. Żenady tej postaci dopełniło to wystąpienie przy nominacjach w F4 i teksty o Jessiem, który na koniec nawet na nią nie zagłosował xdd bardzo też mi się podobała ta hipokryzja, gdzie w jednym momencie mówi, że Kevin odwala za nią całą robotę i jest za wszystko odpowiedzialny, a potem dodaje, że eliminacja Jeffa to prezent OD NIEJ dla Jessiego xd
Kevin - przez pierwszą część sezonu dość niewidoczny, potem było go więcej i mocno go polubiłem. Po odpadnięciu Jessiego znalazł się teoretycznie w nieciekawym położeniu, ale miał najlepsze relacje z drugim sojuszem przez co najpierw nie był celem, a potem zdołał odwrócić układ sił. Tak naprawdę chyba wszystko zrobił dobrze, jedynie zabrakło mu zwycięstwa w ostatnim hoh, ale no tak już jest, że najczęściej ten najmocniejszy gracz musi wygrać ostatnią konkurencję, bo inaczej odpada. Teoretycznie można się zastanawiać, czy więcej sensu nie miałoby dla niego wzięcie do F3 Michelle zamiast Jordan, ale osobiście nie wydaje mi się. Szkoda mi go trochę, bo gość był bardzo sympatyczny i zasłużył na zwycięstwo (A przede wszystkim F2 jego z Jordan byłoby idealne), no ale cóż, dość wyraźnie pomylił się w ostatnim pytaniu i wyszło jak wyszło (btw. mimo, że to już 11 sezon to chyba nigdy nie zaakceptuję w pełni tego rozstrzygania konkurencji jakimś dziwnym pytaniem o liczby. Chociaż akurat to o łączną liczbę oddanych głosów było nawet fajne i zdziwił mnie tak duży błąd Kevina).
PS Przez cały sezon miałem wrażenie, że skądś go znam... nie był przypadkiem później w jakimś Amazing Race, czy innym Survivorze?
Michelle - mieszane uczucia, ale ogólnie na plus. Szkoda mi jej było jak parę osób tak ją hejtowało i przedstawiało jak jakieś najgorsze zło, kiedy ona nic szczególnie złego nie zrobiła. Zabrakło jej zwycięstwa w hoh lub veto w kluczowym momencie w F4, co spokojnie było w jej zasięgu.
Jeff - miał parę średnich tekstów, ale ogólnie sympatyczny gość, liczyłem, że zajdzie trochę dalej, ale popełnił duży błąd z wyrzuceniem Russella, tzn. ja rozumiem, że było to bardzo kuszące i oczywistym jest, że Russell by prędzej, czy później odwrócił się od Jeffa, ale to było po prostu o rundę lub dwie za wcześnie, paradoksalnie na niekorzyść wyszło mu wygranie hoh na tym etapie, bo przy zwycięstwie kogokolwiek innego raczej nie byłby największym celem i mógłby grać w F5. Wyrzucając Rusella postawił się w sytuacji, w której on lub Jordan musieli wygrać veto, oczywiście jakby mu się udało to miałby sporą szansę wygrać całość, więc można powiedzieć, że podjął pewnego rodzaju ryzyko, ale wg mnie on nie był tego świadomy wyrzucając Russella. Zostawiając go oczywiście też podejmował ryzyko, ale imo znacznie mniejsze, bo dla kogoś z dwójki Kevin/Natalie raczej to Russell/Michelle wciąż byliby głównym celem i nikt też nie powiedział, że na tym etapie na pewno Russell i Michelle obrócili by się przeciwko niemu, także szanse były znacznie większe. Zdziwiło mnie, że w żaden sposób nie próbował dogadać się z Kevinem i przekonać go do wyrzucenia Natalie albo nawet Jordan, pewnie szanse były małe, ale imo nie było to niemożliwe i warto było spróbować, a on to olał i gadał tylko z Natalie, dla której zostawienie go nie miało żadnego sensu. Także ogólnie niezła, odważna gra, ale trochę błędów też było, w Survivorze pewnie ratowali by go idolami podrzucanymi gdzieś blisko jego ulubionego miejsca na plaży xd Lekki cień rzuca też to, że tak naprawdę kluczowy ruch załatwili mu widzowie. Oczywiście, można powiedzieć, że on dostał tylko narzędzie, które musiał jeszcze dobrze użyć i za to gratulacje, ale jednak większą odpowiedzialność za ten ruch mają wg mnie widzowie niż on.
Russell - baaardzo mieszane uczucia, z jednej strony grał i kombinował nawet nieźle, miał trochę sympatycznych momentów, ale z drugiej jednak część jego zachowań była nieakaceptowalna. Nawet jakby przyjąć, że był one tylko częścią strategii (w stylu Evil Dicka) to jednak trzeba mieć pewne cechy i umiejętności, żeby tak się zachowywać i nie wydaje mi się, że wszystko to było tylko grą.
Lydia - przez chwilę miałem wrażenie, że będę ją lubił, ale dość szybko zostałem wprowadzony z błędu. Koszmarna postać, z tygodnia na tydzień coraz gorsza. Aczkolwiek mocno zdziwiło mnie, że odpadła kosztem Natalie, bo strategicznie nie miało to większego sensu, chyba, że po prostu nie mogli już z nią wytrzymać.
Chima - męcząca osoba, strzeliła focha i się wyeliminowała. Szkoda czasu.
Jessie - totalnie nie rozumiem po co przywracać tego pajaca, był chyba jeszcze bardziej irytujący niż ostatnio. Aczkolwiek to, że został de facto dwukrotnie wyrzucony przez widzów jest przezabawane xd Szkoda tylko, że nie rundę wcześniej to byśmy uniknęli oglądania go w jury. Aha, ta rozpacz dziewczyn po jego odpadce to jeden z zarówno najgłupszych i najśmieszniejszych momentów sezonu.
Ronnie - ojezu, ten to dopiero był ciężki do strawienia. Klasyczny przykład gościa, który ma się za wybitnego gracza, a jest po prostu tragiczny. Nie mam pojęcia co on chciał osiągnąć swoją taktyką, ale i tak dość długo się utrzymał jak na to co prezentował.
Casey - sympatyczny facet, niby nie głupi, ale średnio ogarniał co się dzieje w grze i przez to szybko odpadl.
Laura - nie przepadałem za nią, ale potencjał miała spory. Szkoda, że nie została dłużej.
Braden - nie sprawiał wrażenia, że ma coś ciekawego do zaoferowania, także raczej żadna strata, że odpadł jako pierwszy.
PS Tak jak pisanie o wcześniejszych sezonach jest raczej ok, tak o tych późniejszych już nie do końca. Wiem, że stwierdzenie, że Jordan pokazała się lepiej pod kątem w gry w jej następnym sezonie teoretycznie jakimś dużym spoilerem nie jest, to jednak trochę sugeruje i jeżeli ogląda się chronologicznie to jednak w wątkach o konkretnym sezonie nie chciałbym czytać czegoś dotyczącego sezonów następnych, więc fajnie jakby takie zdania były pisane jako spoiler