: 14 gru 2012, 13:49
Obejrzałem 3 sezon i muszę przyznać, że był świetny. Kolejność odpadania jak i przebieg gry praktycznie szły po mojej myśli. Final 4 to były moje 4 ulubione osoby z castu. Jedyne co, to zwycięzca nie ten. Kibicowałem Danielle, została obrabowana z tego miliona. I to jeszcze taką różnicą głosów...
Lisa - lubiłem ją. W sumie spodziewałem się jej wygranej, bo miała sporo przyjaciół w jury. Wygrała tylko dlatego, że była tą dobrą. Jej gra była ok, ale na pewno nie lepsza od Danielle. Ogólnie strategicznie bez szału, ale z charakteru ją lubiłem i z pierwotnego sojuszu szóstki tylko ją lubiłem, więc fajnie, że tylko ona przetrwała z nich
Danielle - no uwielbiam tę kobietę. Była genialna. Chciałbym ją zobaczyć w Survie. Pięknie kłamała i grała tymi ludźmi jak pionkami. Na dodatek zabawna i miała emocje, ale potrafiła odstawić je na bok. Ukrycie sojuszu z Jasonem od dnia 1 do samego końca też było genialne. Jak dla mnie prowadziła grę idealną, jak widać nie wystarczyło jej to do wygrania. Jedyny błąd to eliminacja Amy zamiast Lisy w F4 - z Amy każdy by wygrał, nawet jakby zdobyła ostatni HOH. No niestety, było bitter jury, bo większość jego członków grało emocjonalnie. I tak naprawdę gdyby jury nie wracało do domu i nie oglądało w tv, to pewnie Danielle by wygrała, bo tak samo pięknie by ich zmanipulowała na finale.
Jason - on również prowadził genialną grę. Był tym "dobrym" w duecie z Danielle. W sumie największym minusem jej gry było to, że chciała go w finale, z nim na pewno nie miałaby szans. Jego jednak strategicznie stawiam niżej od niej ze względu na to, że nie nominował Roddy'ego, bo miał wyrzuty sumienia. Nie mógł wtedy odstawić emocji na bok. Na szczęście udało się ten błąd naprawić tydzień później. Zaraz po Danielle był moim drugim faworytem.
Amy - no po prostu cudowna jest. Uwielbiałem ją. Graczem była tragicznym. Nie miała jakiejkolwiek strategii. Była popychadłem, nominowana 6 razy, bo z nikim nie miała sojuszu, żadnej umowy, zawsze można było ją dać jako drugą osobę, bo Amy i tak się nie obrazi. Ale z charakterku jest taką bitch jaką lubię hehe. Na początku jej nie znosiłem, ale z czasem zdobyła moje serce. No i była śliczna Najbardziej mi się podobało, jak dała Chiarze nickname Cwhorea hahaha.
Marcellas - na początku go lubiłem, potem coraz mniej. Irytował mnie strasznie całym swoim zachowaniem. Grał beznadziejnie. To, że nie użył Golden Veto, żeby się uratować - głupota nad głupotami.
Roddy - jak to mówiła Danielle - "the devil". Osobiście go nie lubiłem. Taka nowa wersja Hardy'ego z 2 sezonu. Kolejny śliczny mięśniaczek z typu "uczciwych" hipokrytów. No tak, niby nie kłamał, był uczciwy, ale potem na finale twierdził, że manipulowanie i wyciągnie zdań z kontekstu i wykorzystywanie ich przeciw komuś nie jest czymś nieuczciwym. Taaa, żałosne.
Gerry - nie wiem, co on w ogóle robił w tej grze i kto go scastingował, ale był tragiczny. Jedyne co zapamiętam o nim, to że nie mył rąk po wyjściu z toalety :P
Chiara - Amy określiła ją najlepiej: Cwhorea. Kolejna hipokrytka. Obsmarowywała swoją "przyjaciółkę" Lisę nieźle w konfach, ale na finale to, co Danielle mówiła w konfach, już jej się nie podobało. Była niewyżytą seksualnie fałszywą bitch i tyle mam o niej do powiedzenia
Josh - na początku myślałem, że będę go nie znosił. Głośny wariat, niby idiota. Ale od dnia 1 grał z całych sił. Z czasem pokazał, że pod przykrywką wariata i chama kryje się emocjonalny człowiek. I w sumie to trochę zabawne, że na koniec stał się tak emocjonalny. Zaskoczyło mnie to, że nie zagłosował na Danielle w finale.
Eric - kolejna poza Roddy'm podróbka Hardy'ego. Ani mnie ziębił ani mnie grzał.
Tonya - okropna była. Plastikowa lala. Cała sztuczna. Stara baba, a zachowywała się jak nastolatka. Miała mentalność 15-latki, co potwierdziło jej finałowe pytanie do Lisy. Najgorszy uczestnik tej edycji.
Lori - w sumie zbyt szybko odpadła, by coś powiedzieć. Była po prostu zwariowana
Lisa - lubiłem ją. W sumie spodziewałem się jej wygranej, bo miała sporo przyjaciół w jury. Wygrała tylko dlatego, że była tą dobrą. Jej gra była ok, ale na pewno nie lepsza od Danielle. Ogólnie strategicznie bez szału, ale z charakteru ją lubiłem i z pierwotnego sojuszu szóstki tylko ją lubiłem, więc fajnie, że tylko ona przetrwała z nich
Danielle - no uwielbiam tę kobietę. Była genialna. Chciałbym ją zobaczyć w Survie. Pięknie kłamała i grała tymi ludźmi jak pionkami. Na dodatek zabawna i miała emocje, ale potrafiła odstawić je na bok. Ukrycie sojuszu z Jasonem od dnia 1 do samego końca też było genialne. Jak dla mnie prowadziła grę idealną, jak widać nie wystarczyło jej to do wygrania. Jedyny błąd to eliminacja Amy zamiast Lisy w F4 - z Amy każdy by wygrał, nawet jakby zdobyła ostatni HOH. No niestety, było bitter jury, bo większość jego członków grało emocjonalnie. I tak naprawdę gdyby jury nie wracało do domu i nie oglądało w tv, to pewnie Danielle by wygrała, bo tak samo pięknie by ich zmanipulowała na finale.
Jason - on również prowadził genialną grę. Był tym "dobrym" w duecie z Danielle. W sumie największym minusem jej gry było to, że chciała go w finale, z nim na pewno nie miałaby szans. Jego jednak strategicznie stawiam niżej od niej ze względu na to, że nie nominował Roddy'ego, bo miał wyrzuty sumienia. Nie mógł wtedy odstawić emocji na bok. Na szczęście udało się ten błąd naprawić tydzień później. Zaraz po Danielle był moim drugim faworytem.
Amy - no po prostu cudowna jest. Uwielbiałem ją. Graczem była tragicznym. Nie miała jakiejkolwiek strategii. Była popychadłem, nominowana 6 razy, bo z nikim nie miała sojuszu, żadnej umowy, zawsze można było ją dać jako drugą osobę, bo Amy i tak się nie obrazi. Ale z charakterku jest taką bitch jaką lubię hehe. Na początku jej nie znosiłem, ale z czasem zdobyła moje serce. No i była śliczna Najbardziej mi się podobało, jak dała Chiarze nickname Cwhorea hahaha.
Marcellas - na początku go lubiłem, potem coraz mniej. Irytował mnie strasznie całym swoim zachowaniem. Grał beznadziejnie. To, że nie użył Golden Veto, żeby się uratować - głupota nad głupotami.
Roddy - jak to mówiła Danielle - "the devil". Osobiście go nie lubiłem. Taka nowa wersja Hardy'ego z 2 sezonu. Kolejny śliczny mięśniaczek z typu "uczciwych" hipokrytów. No tak, niby nie kłamał, był uczciwy, ale potem na finale twierdził, że manipulowanie i wyciągnie zdań z kontekstu i wykorzystywanie ich przeciw komuś nie jest czymś nieuczciwym. Taaa, żałosne.
Gerry - nie wiem, co on w ogóle robił w tej grze i kto go scastingował, ale był tragiczny. Jedyne co zapamiętam o nim, to że nie mył rąk po wyjściu z toalety :P
Chiara - Amy określiła ją najlepiej: Cwhorea. Kolejna hipokrytka. Obsmarowywała swoją "przyjaciółkę" Lisę nieźle w konfach, ale na finale to, co Danielle mówiła w konfach, już jej się nie podobało. Była niewyżytą seksualnie fałszywą bitch i tyle mam o niej do powiedzenia
Josh - na początku myślałem, że będę go nie znosił. Głośny wariat, niby idiota. Ale od dnia 1 grał z całych sił. Z czasem pokazał, że pod przykrywką wariata i chama kryje się emocjonalny człowiek. I w sumie to trochę zabawne, że na koniec stał się tak emocjonalny. Zaskoczyło mnie to, że nie zagłosował na Danielle w finale.
Eric - kolejna poza Roddy'm podróbka Hardy'ego. Ani mnie ziębił ani mnie grzał.
Tonya - okropna była. Plastikowa lala. Cała sztuczna. Stara baba, a zachowywała się jak nastolatka. Miała mentalność 15-latki, co potwierdziło jej finałowe pytanie do Lisy. Najgorszy uczestnik tej edycji.
Lori - w sumie zbyt szybko odpadła, by coś powiedzieć. Była po prostu zwariowana