Survivor Fan Fic

RaffEmm
runner up
Posty: 927
Rejestracja: 28 maja 2010, 00:00
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: RaffEmm »

Confessionals w tym odcinku:

Grace - 3 (18)
Chewie - 3 (15)
Zandra - 2 (15)
Rudy - 3 (14)
October - 1 (13)
Jason - 1 (13)
Kirby - 2 (12)
Xavier - 1 (12)


Ben - 2 (15)
Becca - 10
Janet - 9
Nick - 7
Ester - 6
Brandon - 6
Tanya - 5
Walter - 2

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Epizod 9

Post autor: Kobra »

Po przeskoku Zandry przewagę w plemieniu zdobywa oryginalne Tafiti. Zandra, Xavier, Chewie i Ben mają zamiar dotrzeć wspólnymi siłami do końca. Konkurs o nagrodę niespodziewanie dla wszystkich wygrywa Grace. Na wycieczkę jachtem zabiera ze sobą October. Podczas wspólnego wypadu October przekonuje Grace, aby dołączyła do niej Rudy'ego i Jasona. Tymczasem w obozie dochodzi do kłótni pomiędzy Benem, a Jasonem. Uciążliwy charakter Bena przeważa szalę i Kirby decyduje się przyłączyć do Rudy'ego. Ben zostaje pierwszym sędziom. TOP 10

9.Kocha, lubi, planuje

Mutalau, dzień 25

Po wczorajszej eliminacji Bena na filipińskiej wysepce zostało już tylko osiem osób: czterech mężczyzn i cztery kobiety. Pięć osób zadecydowało utrzymać zawarty przed wczorajszą radą plemienia sojusz. Pozostałe trzy osoby musiały znaleźć sposób, aby utrzymać światło pochodni i odepchnąć od siebie zagrożenie eliminacji. Zandra wiedziała, że nie ma żadnych kart. Jej ryzykowny przeskok dawał jej szansę na dotarcie do ostatniej czwórki, ale teraz wszystkie jej plany przeszły do historii. Siedziała przy ognisku z "silną piątką" i rozmawiała, licząc, że stanie się coś co pozwoli jej na odwrócenie losu. Emocje po radzie plemienia jeszcze nie odpadły i wszyscy mówili o wczorajszym głosowaniu.
- Ale widzieliście minę Bena? - zaśmiała się October. - Do ostatniego głosu był przekonany, że odejdzie Rudy.
Rudy uśmiechnął się.
- To było świetne - pokiwała głową October.
- Cieszę się, że odpadł Ben - dodała Grace. - Myślę, że powinien odejść jeszcze przed Janet.
Zandra przewróciła jedynie oczyma. Już chciała zwrócić uwagę Grace, że sama głosowała przeciwko Janet, a teraz jej żałuje. W ostatniej chwili ugryzła się w język. Krytykowanie kogoś w jej położeniu nie było najlepszym pomysłem. Przez najbliższe trzy dni nie chciała wszczynać awantur. Musiała tolerować ludzi, których nie znosiła.

ZANDRA (30), menadżer
Grace jest taka... fałszywa. Udaje najlepszą przyjaciółkę każdego, a gdy podłoży komuś nogę błaga o wybaczenie ze łzami w oczach. Jeżeli jakimś cudem ona wejdzie do finału to znokautuje każdego.

- Przy okazji... - zmienił temat Jason. - Gdzie są tamci dwaj? - spytał, rozglądając się po obozie.
- Xavier poszedł na ryby - odparł Rudy - a Chewie jest tam - wskazał na szałas.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Myślę, że na radzie plemienia ja, October i Jason wstrzymaliśmy oddech i wierzyliśmy, że Kirby i Grace przejdą na naszą stronę. To było ogromne ryzyko, bo Ben miał ukryty immunitet. Byłem przerażony, ale opłaciło się.

Chewie już od dawna nie spał, ale nie chciało mu się wstawać. Leżał nakryty kocem i przysłuchiwał się rozmowom pozostałych w nadziei, że wyłapie z nich coś, co będzie mógł potem wykorzystać. Przez ponad trzy tygodnie pobytu w grze kontrolował sytuację. Nigdy nie miał problemów, bo zawsze był w większości.

CHEWIE (27), informatyk
Mam kilka opcji, co zrobić, aby nie odejść: odzyskam zaufanie Kirby i October, jakimś cudem będę wygrywał immunitety do samego finału lub wepchnę Xaviera pod autobus dając sobie kolejne trzy dni. Powalona sytuacja...

Po chwili do obozu wrócił Xavier. Położył złowione ryby przy ognisku i zamienił kilka grzeczności z grupą, po czym wrócił do szałasu, gdzie znajdował się Chewie.
- Jak noc? - zapytał z uśmiechem Xavier.
- Rewela - odparł z ironią Chewie.
Znalezienie się w mniejszości dla obydwóch było abstrakcją. Póki co śmiali się z własnej nieporadności, ale nie mieli wiele czasu, aby coś zmienić.
- Gadałeś z Kirby?
Xavier pokręcił głową, po czym dodał szeptem:
- Nie - pokręcił głową. - Dopiero będziemy rozmawiać.

XAVIER (30), ratownik
Wynik wczorajszej rady plemienia był bardzo zakasujący. Nie mam złudzeń, że będę następny.

Jeszcze przed południem Kirby i Xavier wybrali się do skrzynki pocztowej. Szli wolnym krokiem, rozmawiając o bzdurach i śmiejąc się. Pomimo jej decyzji o dołączeniu do tamtej grupy, pomiędzy Kirby, a Xavierem wszystko wydawało się być takie samo jak zawsze. Kiedy wreszcie dotarli do skrzynki przymocowanej do drzewa, Xavier zapytał:
- O co chodziło z wczorajszym głosowaniem?
- Ben z ukrytym immunitetem miał ogromną przewagę nad nami wszystkimi. To był najlepszy moment, aby go się pozbyć.
- Czyli nie jesteś już ze mną? - zapytał ostrożnie.
- Nie jestem przeciwko tobie - zaznaczyła. - Wczoraj zgodziłam się głosować z nimi, ale wyłącznie na Bena bądź Zandrę. Ty i Chewie nie wchodziliście w grę.
- Czyli między nami wszystko jest spoko?
- Tak - odparła.

KIRBY (21), fotomodelka
Połączyłam siły z Grace, October oraz chłopakami, bo mogę z nimi dojść dalej, niż z oryginalnym Tafiti.

Tradycyjnie już Jeff czekał na rozbitków na plaży. Stał pomiędzy dwoma torami przeszkód, które miały przetestować dzisiaj siłę zawodników oraz ich umiejętność współpracy. Kiedy dołączyła do niego ósemka zawodników przemówił:
- Dzisiaj czeka was wyścig w parach przez tor przeszkód - oznajmił. - Na początek pokonacie siatkę towarową, następnie przejdziecie pod blokadą, po czym wspinacie się po drabinie linowej, na szczycie będziecie musieli zadzwonić dzwonkiem. Kiedy to wykonacie zabieracie się za uzupełnianie szczebli w drabinie. Kiedy już skończycie używacie gotowej drabiny do przejścia przez ścianę. Pierwsza para, która tego dokona wygra nagrodę - wyjaśnił prędko. - Nagroda to wypad do kina.
- Ja chcę do kina - zaśmiał się Jason.
- Przed waszym przybycie rozlosowaliśmy pary - oznajmił Jeff.
Po chwili na starcie ustawiły się dwie pierwsze pary: Grace i Jason oraz Zandra i Chewie.
- Para, która dotrze na metę jako pierwsza przechodzi do rundy finałowej! - oznajmił Jeff. - Ryzykanci, gotowi, start!
Zandra i Chewie nie mieli najmniejszych problemów z objęciem przewagi, która z każdym następnym etapem toru jedynie się powiększała. Uzupełnianie szczebli drabiny i przejście po niej na drugą stronę ściany było już tylko formalnością.
- Zandra i Chewie! - krzyknął gospodarz. - Przechodzą do finałowej rundy.
- Byliśmy do bani - mruknął pod nosem Jason.
Miał rację. On i Grace byli uważani za najsłabszą dwójkę, jeżeli chodziło o wszelkiego rodzaju konkursy, gdzie ceniono szybkość, zwinność lub siłę. Chociaż Jason miał najgorszy czas w grze za sobą, to nadal miał kłopoty w obozie. Nie radził sobie z rozpalaniem ognia, ciężko szło mu obsługiwanie maczety, nie umiał łowić ryb. Jedyną jego przewagą była pewność, że jako najsłabsze ogniwo nie stanowi dla nikogo zagrożenia i z tym przeświadczeniem kontynuował grę.
Na starcie pojawiły się pozostałe dwie pary: October i Xavier oraz Kirby i Rudy. Obie pary rzuciły się do biegu. Niewielka przewaga October i Xaviera zaczęła być widoczna dopiero przy przejściu pod blokadą, w której na moment zatrzymała się Kirby. Ich przewaga zmalała dopiero na ostatnim etapie. O zwycięstwie zadecydowały ułamki sekund, podczas których jako pierwsi przez mur przedostali się Xavier i October. Rudy i Kirby usiedli na ławce obok Grace i Jasona, gdzie mogli obejrzeć finał zadania.
- O nagrodę walczą dwie pary: Zandra i Chewie oraz October i Xavier - oznajmił Jeff. - Zwycięzca tej rundy wygrywa nagrodę. Gotowi, start!
Obie pary ruszyły. Minimalnie szybsi okazali się October i Xavier. Jednak Chewie i Zandra nie dawali za wygraną. Szansa na wyprzedzenie konkurencji pojawiła się przy uzupełnianiu szczebli drabiny, gdzie najważniejsza okazała się współpraca. Pierwsza z drabin oparła się o mur. Para przeszła na metę.
- Zandra i Chewie wygrywają nagrodę! - zawołał Jeff.
- Taaaaa! - zawołał chłopak.
Gdy pierwsze emocje minęły gospodarz wyjaśnił:
- Zandra, Chewie, zabiorę was na film.
- Super... - westchnęła Zandra.
- Dla pozostałych nic nie mam. Wracajcie do obozu - nakazał.

Mutalau, dzień 25

Zandra i Chewie ruszyli za Jeffem do świątyni, w której zwykle odbywają się rady plemienia. Wewnątrz miejsce wyglądało zupełnie inaczej, niż zwykle. Na miejscach ławek znajdowały się dwa leżaki, a po środku stół z przekąskami. Naprzeciwko znajdował się projektor.
- Wszystko jest do waszej dyspozycji - oznajmił Jeff. - Częstujcie się jedzeniem i miłego seansu życzę - dodał, oddalając się.
- O mój Boże... - pokręcił głową Chewie. - Śmieciowe żarcie, hura! Nie wierzę... Bóg istnieje i najwidoczniej mnie kocha.
Rozsiedli się wygodnie na miejscach i zwrócili oczy w stronę ekranu, gdzie zaczęły pojawiać się napisy początkowe.
- Z naszym sojuszem poszło do dupy - stwierdził Chewie.
- Trochę, ale przynajmniej wygraliśmy konkurs - zaśmiała się, uciekając od tematu.
- Ale mam nadzieję, że nie przekreślasz tego - zaznaczył całkiem poważnie. - Nasze trzy głosy to prawie połowa. Gdyby Xavier odbudował zaufanie Kirby nasz plan nadal miałby szansę powodzenia, rozumiesz?
- Tak! - odpowiedziała na odczepne.
Chewiemu jednak to wystarczyło.
- "Wyspa skarbów" - przeczytał tytuł. - Ciekawe jaka wersja. Byłem na tym w kinie jeszcze jako dzieciak...
- Ciiiii...

ZANDRA (30), menadżer
Oglądaliśmy "Wyspę skarbów" z Christianem Balem. Film widziałam już setki razy. Nudził mnie, a Chewie non stop komentował akcję. Co mogłam zrobić? Usnęłam. Taki sobie był ten wypad do kina.

Mutalau, dzień 26

Kirby nawlekła na sznurek muszelkę, po czym zawiesiła go sobie na szyi. Robienie różnego rodzaju naszyjników i bransoletek służyło zabiciu czasu, ale i czystej przyjemności. Były takie pory dnia, w których nie było niczego do roboty. Wszyscy gdzieś znikali, a ona zostawała sama w szałasie.
- Jak zagłosujesz jutro? - zapytał Xavier, dosiadając się do dziewczyny.
Kirby wzruszyła ramionami. Do konkurencji o immunitet nikt z jej nowo powstałego sojuszu nie miał zamiaru podejmować dyskusji na temat eliminacji.
- Nie wiem jeszcze. Może na Zandrę - odparła, dając mu do zrozumienia, że chce się wycofywać z sojuszu.
- Możemy jeszcze wszystko odwrócić - stwierdził. - Tamte cztery osoby zagłosują na mnie, a nasza czwórka na Jasona. Doprowadzimy do remisu. W przypadku remisu prawdopodobnie będzie decydować jakaś dodatkowa konkurencja. Pokonam go i jesteśmy znowu w grze. I to wcale nie oznacza, że będziesz musiała głosować przeciwko October - zaznaczył, wiedząc jak mocno dziewczęta są ze sobą związane. - Gdy pozbędziemy się Rudy'ego i Grace zamienimy Zandrę na October.
- I tylko Tafiti zostanie?
- Dokładnie - pokiwał głową. - Cztery osoby, które tworzyły oryginalne, zielone plemię razem. Do końca.

KIRBY (21), fotomodelka
Sojusz oryginalnego Tafiti nie byłby złym pomysłem, ale doprowadzenie do remisu nie koniecznie musi zakończyć się taką dogrywką jaką widzi Xavier. To może być losowanie...

Konkurs o immunitet

Z złocistego piasku wyrastał las niewysokich pali ozdobionych kwiatowymi motywami. Od każdego z pali odchodziły cztery sznurki umożliwiające połączenie ze sobą dwóch stojących obok siebie pali. Wkrótce na plaży pojawiła się ósemka zawodników oraz prowadzący. Gospodarz z uśmiechem odebrał od Xaviera immunitet, po czym oznajmił:
- Immunitet. Znowu do zdobycia. Dzisiaj musicie wykazać się umiejętnością logicznego myślenia oraz odrobiną szczęścia. Waszym zadaniem będzie połączenie pali za pomocą lin tak, aby utworzyć kwadrat. Będziecie wchodzić na planszę po kolei i łączyć jedną liną dwa pale. Gdy ktoś zamknie kwadrat będzie oznaczał do deską ze swoim imieniem, po czym możecie przypiąć jeszcze jedną linę. Osoba, która oznaczy więcej kwadratów wygra immunitet.
Zawodnicy ustawili się obok planszy czekając na hasło rozpoczynające grę.
- Zaczynamy, Chewie, ty pierwszy.
Chłopak podszedł i spiął ze sobą pierwsze dwa pale. Ścianę obok spięła Grace.
Jason odsunął się od nich, spinając ze sobą dwa pale z zupełnie innej strony planszy. Następna podeszła Kirby. Wszyscy z uwagą przyglądali się jej ruchowi. Dziewczyna połączyła ze sobą pale stojące obok tych, które wcześniej połączyli Chewie i Grace, tworząc tym samym trzecią ścianę kwadratu. Po Kirby przyszła kolej na October. Dziewczyna zdecydowanym krokiem podeszła do pali i połączyła ze sobą pierwszy kwadrat.
- Ta dziewczyna dobrze wie, co robi... - pokiwał głową Chewie.
- October, zamknęła pierwszy kwadrat - oznajmił Jeff. - Teraz możesz spiąć jeszcze dwa pale.
October położyła deskę ze swoim imieniem w kwadracie i spięła ze sobą ścianę obok. Po zdobyciu przez nią punktu Rudy, Xavier i Zandra zaczęli tworzyć własne kwadraty w zupełnie innych częściach planszy. Kiedy większość pola została wykorzystana zaczęło się zbieranie punktów. Od teraz praktycznie każde nowe połączenie dawało punkty.
- Sześć... Siedem... Osiem... - naliczył Jason.
- Jason, osiem kwadratów - oznajmił Jeff. - Kirby, ty następna.
Dziewczyna, która miała na swoim koncie cztery zamknięte kwadraty połączyła ze sobą kolejne dwa pale. Następne osoby zakrywały nowe pola utrudniając grę z każdym kolejnym ruchem. Rudy rozglądał się po polu w poszukiwaniu wolnych przestrzeni.
- Masz coś? - zapytał Jason.
- Jeden na pewno - mruknął Rudy i wrzucił deskę ze swoim i9mieniem do zamkniętego kwadratu, po czym zszedł z pola.
- Rudy, dwanaście kwadratów - oznajmił Jeff. - Pozostajesz w tyle za Zandrą, która ma do tej pory trzynaście. Chewie rozpoczął nową rundę zamykając kwadrat, potem następny i jeszcze jeden.
- Dwanaście... - liczył Jeff.
- Wygra - Rudy wyszeptał do siedzącej obok Grace. - Wszystkie kwadraty mu się zamykają.
- Trzynaście... Czternaście...
- Chewie rozbił bank - pokręciła głową Zandra.
- Piętnaście - skończył liczyć prowadzący wraz z zamknięciem ostatniego kwadratu na planszy. - Chewie, wygląda na to, że wygrałeś immunitet!
Chłopak uniósł do góry ręce w geście zwycięstwa. Z naszyjnikiem nietykalności mógł czuć się bezpieczny w przeciwieństwie do Xaviera...

KIRBY (21), fotomodelka
Miałam nadzieję, że Xavier wygrałby immunitet i wtedy głosowalibyśmy na Chewiego, ale to się nie stało i wszystko wskazuje, że Xavier odejdzie jutro.

Mutalau, dzień 26

JASON (18), student
Na ten moment jesteśmy w bardzo dobrej pozycji. Jest nas pięcioro, a tamtych troje. Ukryte immunitety nie są już dłużej w grze. Przed jutrzejszą radą nie mamy czym się martwić.

Po powrocie z konkurencji o immunitet wszystko wydawało się być jasne jak słońce. Xavier, Zandra i Chewie rozsiedli się przy ognisku i spoglądali na pozostałą niespokojnie kręcącą się piątkę.
- Jason, gdzie idziecie? - spytała Zandra.
- Idziemy po wodę - odpowiedziała jej Grace.
- Pytałam Jasona nie ciebie, wariatko - wyszeptała na tyle cicho, aby nie usłyszała jej Grace, a jedynie Chewie i Xavier. - Jasne, po wodę... Od kiedy po wodę chodzi pięć osób? Idźcie najlepiej całą wycieczką i nie wracajcie jak macie mnie wkurwiać.

XAVIER (30), ratownik
Jason nie potrafi dosłownie niczego. Moglibyśmy odprawić go do domu i zdobyć przewagę cztery do trzech. Jeżeli tylko Kirby pójdzie na ten plan.

Grace, Kirby, October, Jason i Rudy spotkali się nad wodospadem, gdzie mogli porozmawiać o jutrzejszej radzie plemienia.
- To co robimy z jutrem? - zapytała Grace.
- Xavier czy Zandra? - dopytała się naiwnie Kirby. Do ostatniej chwili chciała łudzić się, że Xavier nie będzie zagrożony.
- Xavier - pokiwał głową Rudy. - Pasuje wam?
- Dla mnie w porządku - skinęła głową October.
- Dla mnie też - dodał Jason. - A jak Chewie odda mu immunitet to głosujemy na Chewiego.
- Czyli mamy to załatwione, tak?

OCTOBER (23), studentka
Kirby i Xaviera od początku łączy pewna zażyłość. I to widać. Też lubię Xaviera i nie chcę głosować przeciwko niemu, ale im dłużej będziemy odwlekać jego eliminację, tym trudniej będzie jej zerwać z nim więź i pozbyć się go.

Mutalau, dzień 27

Na kilka godzin przed radą plemienia w obozie panowała względna cisza. Jason, Kirby i October spacerowali po plaży. Wkrótce przyłączył się do nich Chewie. Wolał wykorzystać ostatnie chwile na wyspie, aby ułożyć się z dużym sojuszem. Rudy i Xavier pilnowali ognia. Pierwszy raz tylko oni byli w obozie. Przez dziewięć dni jakie wspólnie spędzili w jednym obozie nie mieli jeszcze okazji porozmawiać ze sobą.
- Nie wiem, czy jest jeszcze sens - zaczął Xavier. - Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś nie głosował dzisiaj przeciwko mnie tylko Zandrze. Jestem przydatny w obozie i nie stanowię już zagrożenia, bo wy macie większość.
Rudy tylko kręcił głową.
- Wiesz, że jest już trochę za późno na takie rzeczy. Nie mam możliwości tego zmienić.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Jest za późno na zmienianie czegokolwiek. Gdyby przyszedł wczoraj, albo zaraz po eliminacji Bena to może, ale za moment idziemy na radę.

Przed wyjściem na radę Xavier i Chewie krążyli po plaży.
- I jak? Kirby i Zandra głosują na Jasona? - spytał z ciekawości Chewie.
Dwudziestosiedmiolatek nie miał zamiaru wtrącać się. Uważał, że Xavier powinien sam dopilnować realizacji swojego planu. W razie niepowodzenia Chewie nie miał zamiaru podpisywać się pod próbą remisu.
- Nie wiem... Nie czuję się zbyt bezpieczny. Albo pozbędą się mnie, albo Zandry. Jest jakaś szansa, abyś oddał mi immunitet?
Chewie spojrzał na niego nie do końca rozumiejąc. Oddanie immunitetu nie wchodziło w grę.

CHEWIE (27), informatyk
Zagłosuję na Jasona w nadziei na remis, ale na tym koniec. Nie oddam immunitetu! Xavier jest sobie sam winny. Zaraz po połączeniu chcieliśmy pozbyć się Rudy'ego, a on uparł się, że musimy wyeliminować Janet, którą uważał za jakieś tam zagrożenie. My eliminowaliśmy Janet, a na drugi dzień Rudy nastawił przeciwko niemu Kirby i koniec pieśni.

Rada plemienia

Z nastaniem nocy do świątyni dotarła pozostała w grze ósemka. Mistrz ceremonii zaczekał, aż zajmą miejsce, po czym chłodnym głosem oznajmił:
- A teraz niech wejdzie pierwszy sędzia.
Po tych słowach do świątyni wszedł Ben. Wyglądał zupełnie inaczej. Zniknęły brudne ubrania i zarost. Ubrany był w błękitną koszulę i białe spodnie. Bez słowa przeszedł obok uczestników i zajął miejsce na ławce z boku pomieszczenia.
- Ben nie może zabierać głosu, a wy nie możecie kontaktować się z nim. Sędziowie będą obecni na radach plemienia tylko po to, aby zbierać informacje, które pomogą im podjąć decyzję o tym, komu przyznać w przyszłości swoje głosy. To moment, w którym powoli władza przechodzi w ręce sędziów - wyjaśnił. - Chewie, jak ważny dzisiaj dla ciebie był ten immunitet?
- Bardzo ważny - przyznał. - Moja pozycja w tym plemieniu nie jest teraz najlepsza. Niestety immunitet zabezpiecza mnie tylko na dzisiaj.
- Jason, czy spodziewałeś się dojść tak daleko?
- Nie - pokręcił głową. - Od samego początku bałem się, że będę pierwszą osobą, która zostanie stąd wykopana, a teraz mam szansę zostać tutaj do samego końca.
- Xavier, gdzie jest twoje miejsce w tym plemieniu?
- Zanosi się na to, że gdzieś na dnie - przyznał. - Mam jeszcze nadzieję, że uda mi się jakoś wypłynąć.
- Grace, są dwa różne typy relacji: strategiczne oraz takie, które mogą utrzymać się po grze. Czy one jakoś się ze sobą ścierają?
- Zdecydowanie. Trudno jest pamiętać o grze, a jednocześnie przyjaźnić się z kimś. Niestety bywa, że przyjaciel nie może zaoferować nam sojuszu, który będzie nas prowadził do końca.
- W takim razie przejdźmy do głosowania - oznajmił Jeff. - Chewie, czy chcesz oddać immunitet?
- Nie ma takiej opcji.
- Dobrze, Chewie jest bezpieczny, pozostali nie - oznajmił Jeff. - Zandra, zaczynasz.
Kobieta ruszyła alejką do urny z głosami i tam na kartce nakreśliła imię.

Xavier:
(JASON): Jestem gotowy na dogrywkę. Tak łatwo się nie poddam.

Chewie:
(JASON): Xavier, jak twój plan z remisem nie wypali to obaj jesteśmy ugotowani.

Gdy Rudy oddał głos i wrócił na miejsce. Jeff przyniósł urnę z głosami.
- Jeżeli ktoś ma ukryty immunitet i chce go użyć niech zrobi to teraz.
Chewie i Kirby spojrzeli na siebie, a potem na Grace.
- W takim razie odczytam głosy. Osoba z największą ilością głosów musi opuścić radę. Pierwszy głos - powiedział sięgając do urny.
- Xavier.
- Xavier. Dwa głosy Xavier.
- Jason.
- Czwarty głos: Jason.
- Xavier. Trzy głosy Xavier, dwa głosy Jason.
- Xavier cztery głosy.
Chewie pokręcił głową. Nie widział szansy, aby następne dwa głosy doprowadziły do remisu.
- Dziewiątą wyeliminowaną osobą z Survivor: Philippines, a także drugim sędziom zostaje... - wyrecytował formułkę, po czym pokazał piąty głos oddany przeciwko Xavierowi. - Pięć głosów wystarczy, ostatni pozostanie tajemnicą. Xavier, przynieś mi pochodnię.
Chłopak wstał z miejsca i podszedł do mistrze ceremonii z pochodnią, która po chwili zgasła.
- Powodzenia - powiedział na pożegnanie Xavier.
Gdy opuścił świątynię Jeff powiedział:
- Czasami trudno jest głosować na przyjaciół, ale pamiętajcie lepiej mieć przyjaciół niż wrogów wśród sędziów.

Finałowe słowa Xaviera:
Liczyłem się z tym, że odejdę. Żałuję tylko, że nie miałem jakiejś szansy na zrehabilitowanie się, ale cóż... Każdy jest kowalem swojego losu i podejmuje własne decyzje.

Zandra: Xavier
Jason: Xavier
Kirby: Xavier
Grace: Xavier
Chewie: Jason
Xavier: Jason
October: Xavier
Rudy: Xavier

Tabela eliminacji
Wydarzenia
Uczesnicy
Przebieg głosowań

Następny epizod: Wojny dziewczyn

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Sorry, że tak długo nie dodawałem, ale pech chciał, że dokument, w którym trzymałem wszystkie odcinki został usunięty z mojego komputera, a to dość demotywujące. Potem długo nie mogłem się zabrać za pisanie, ale jestem już w pełni sił i chęci do dalszej pracy. Mam nadzieję, że nowy rozdział spodoba się. Komentarze mile widziane. Jutro dorzucę coś extra.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Wspomnienia z Filipin: Xavier

Xavier Blakey, na co dzień ratownik w Miami, którego do Survivor: Philippines przyciągnęła chęć przeżycia przygody. Od samego początku stanowił najcenniejszego zawodnika w drużynie. Siła, inteligencja, bezkonfliktowość sprawiły, że szybko stał się członkiem głównego sojuszu Tafiti. Jednak najmocniejsza więź połączyła go z Kirby. Jedyną osobą, która dopatrywała się w ich relacji niebezpieczeństwa dla plemienia była Ester.Całe plemię opowiada się po jego stronie i eliminuje Ester. Po przemieszaniu, kiedy trafił do Motu wywarł bardzo dobre wrażenie na oryginalnych żółtych, którzy chcieli mieć go po swojej stronie. Xavier jednak zdecydował trzymać się swojej grupy. Jego chęć rywalizacji podpowiedziała mu, że największym zagrożeniem w grze jest Janet. Dlatego też po połączeniu doprowadził do jej eliminacji. Jego sytuacja pogorszyła się w momencie, kiedy Grace i Kirby zdecydowały się pomóc osłabionej trójce Motu pozbyć się Bena. Nie mając przewagi liczebnej po swojej stronie było oczywistym, że jego dni są policzone. Wszyscy jego wrogowie oraz dawni sojusznicy (poza Chewiem) zjednoczyli się przeciwko niemu. Wszystkie próby poprawienia swojej sytuacji spełzły na niczym. Otrzymał aż sześć głosów od Kirby, Zandry, October, Grace, Jasona i Rudy'ego.

Obrazek

Nie byłem specjalnie zaskoczony eliminacją. Jeżeli istnieje szansa na pozbycie się silnego zawodnika to trzeba z niej skorzystać. Niczego nie żałuję. Poznałem kilka osób, z którymi jestem pewien w dalszym ciągu będę utrzymywał kontakt. Teraz będę trzymał kciuki za pozostałych z sędziowskiej ławy, a w szczególności za Chewiego. Podejrzewam, że następną osobą, która dołączy do mnie i Bena będzie Chewie, chyba że wygra immunitet.

RaffEmm
runner up
Posty: 927
Rejestracja: 28 maja 2010, 00:00
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: RaffEmm »

Confessionals w tym odcinku:

Grace - 0 (18)
Chewie - 2 (17)
Zandra - 2 (17)
Rudy - 2 (16)
Kirby - 3 (15)
October - 1 (14)
Jason - 1 (14)


Xavier - 2 (14)
Ben - 15
Becca - 10
Janet - 9
Brandon - 6
Nick - 7
Ester - 6
Tanya - 5
Walter - 2

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Epizod 10

Post autor: Kobra »

Zandra, Chewie i Xavier znajdują się na samym dole hierarchii plemienia. Xavier obmyśla plan odzyskania przewagi w obozie poprzez remis w głosowaniu między nim, a Jasonem, ale do tego potrzebuje głosu Kirby. Tymczasem Chewie wygrywa indywidualny immunitet. Ani Kirby, ani Zandra nie zgadzają się na ryzykowny pomysł i tym samym zmuszają Xaviera do odejścia z gry.

10.Wojny dziewczyn

Mutalau, noc 27

KIRBY (21), fotomodelka
Wiedziałam, że pomysł Xaviera nie wypali, bo przed radą wyłamała się z niego Zandra, a więc mój głos i tak nie robił różnicy. Teraz pozostaje mi trzymać z October, Rudym, Grace i Jasonem i zobaczyć, co z tego wyniknie.

Po radzie plemienia do obozu wróciła już tylko siódemka graczy. Odejście Xaviera nie było zaskoczeniem dla nikogo, nawet Chewiego, który ostatecznie zgodził się na ryzykowny plan z remisem. Grace, Jason i Zandra usiedli przy ognisku, October zebrała porozrzucane po obozie pochodnie, aby ułożyć je pod ścianą szałasu. Po chwili do ogniska dosiedli się także Kirby i Rudy. Ostatni do grupy dołączył Chewie. Dopiero teraz zaczynało dochodzić do niego, że jest zupełnie sam.

CHEWIE (27), informatyk
Nie jest za fajnie. To już druga rada plemienia, na której mój głos jest w mniejszości. Czuję się, jakbym powoli osuwał się w przepaść i nie miał czego się złapać.

Mutalau, dzień 28

Zandra i Chewie leżeli na plaży. Przez większość czasu nie mówili o niczym. Ich sojusz został zerwany i siłą rzeczy musieli stanąć przeciwko sobie. Oboje wiedzieli, że na następnej radzie plemienia odejdzie jedno z nich. Jedyną zagadką było to, czyja pochodni a zgaśnie jako pierwsza.
- Kirby niby jest modelką - zaczęła Zandra, na widok krążącej po plaży blondynki.
- Ehe - mruknął jej towarzysz.
- To musi być ściema - stwierdziła.
- Dlaczego?
- Widziałeś kiedykolwiek modelkę z twarzą jak pyza? - zapytała, nie odrywając wzroku od Kirby. - Wybacz, ale zawsze myślałam, że modelka musi być zgrabna.
Chewie parsknął śmiechem. Na samym początku również miał wątpliwości, co do zawodu Kirby, ale lubił ją i nie miał zamiaru krytykować jej dziecięcego wyglądu. Tymczasem Zandra skupiła uwagę na wychodzących z lasu October i Rudym.
- O czym oni mogą rozmawiać? - podjęła następny temat. - O dziełach Picassa, czy jak zmienić oponę w samochodzie?

ZANDRA (30), menadżer
Nie lubię tych dziewczyn i nie mam zamiaru się z tym kryć. Wiem, że moje dni tutaj są policzone i cokolwiek zrobię to i tak nie odwlekę nieuniknionego.

CHEWIE (27), informatyk
W sytuacji podbramkowej powinno się milczeć. Tymczasem Zandra robi wszystko, aby być znienawidzoną przez ogół. Nie mam zamiaru wyprowadzać jej z błędu.

Konkurs o nagrodę

Tym razem na plaży znajdowało się siedem równoważni, wokół których wiła się lina. Jakieś dziesięć metrów dalej, czarną linią oznaczono metę, na której stały trzy stoliki. Po chwili pojawiło się siedmioosobowe plemię Mutalau. Gdy wszyscy stanęli na fioletowej macie, Jeff odezwał się:
- Dzisiaj zostaniecie przywiązani liną do belek. Waszym zadaniem jest przechodzenie pod i nad belką w ten sposób, aby uwolnić jak najwięcej liny. Gdy uznacie, że macie dosyć liny ruszacie w kierunku mety. Jeżeli rozwiązaliście jej za mało nie dosięgniecie do linii mety. Jeżeli przekroczycie ją, przechodzicie do rundy drugiej, gdzie macie do ułożenia puzzle. W nagrodę zwycięzca opuści wyspę na noc, aby spędzić ją w prawdziwym hotelu. Łóżko, poduszki, czyste ubrania, prysznic, a przed samym powrotem śniadanie. Dam wam chwilę na przygotowanie się i możemy zaczynać.
Gdy każda z siedmiu osób znajdowała się przy jednej równoważni Jeff zawołał:
- Gracie o nagrodę! Ryzykacni gotowi, start!
Na sygnał każda z osób zaczęła przeskakiwać wokół równoważni lub przechodzić pod nią, aby rozwinąć jak najwięcej liny.
- Gdy uznacie, że macie wystarczająco dużo liny biegnijcie w stronę mety. Trzy pierwsze osoby przechodzą do rundy finałowej.
Chewie jako pierwszy spróbował odbiec od swojej równoważni. Niestety lina okazała się zbyt krótka, tym samym zmuszając go do cofnięcia się. October, Zandra i Rudy ruszyli niemal równo wraz ze swoimi linami. Jedynie October udało się dobiec do mety. Tuż za nią znalazł się Chewie.
- October i Chewie przechodzą do rundy finałowej! - zawołał Jeff. - Szukamy jeszcze trzeciego finalisty.
Gdy Rudy i Zandra zaczęli rozwijać swoje liny, Jason i Grace spróbowali dotrzeć do mety. Osiemnastolatek wyprzedził Grace i tym samym przeszedł do rudny finałowej.
- Mamy już finałową trójkę - ogłosił Jeff. - Są to October, Chewie i Jason.
Finaliści stanęli przed stolikami, na których znajdowała się układanka. Obrazek przedstawiał kwiat, wokół którego wiły się pnącza.
- Gracie o nagrodę - oznajmił prowadzący. - Ryzykanci, gotowi... Start!
Cała trójka zaczęła układać poszczególne elementy. Pozostali uczestnicy włącznie z prowadzącym przyglądali się postępom. Jason nie rozglądał się na boki. Niemal mechanicznie jak maszyna łączył kolejne elementy tworzące obrazek. W końcu bez zastanowienia odszedł od stolika. Jeff podbiegł do jego stanowiska i dokładnie przyjrzał się obrazkowi.
- Jason wygrywa nagrodę! - ogłosił.
Wszyscy zaczęli bić brawo i gratulować mu.
- Ja... Ja nie myślałem, że mogę coś wygrać - wymamrotał chłopak.
- Jason, przed tobą naprawdę przyjemna nagroda, ale zawsze lepiej jest bawić się z kimś. Wybierz jedną osobę, która będzie ci towarzyszyć.
- Rudy - odparł krótko.
Panowie zabrali swoje rzeczy i ruszyli w stronę łodzi, która miała ich zabrać z wyspy.
- Pozostali - zwrócił się do nich Jeff. - Nie mam dla was nic, wracajcie do obozu.

JASON (18), student
Dzisiaj Filipiny stanęły na głowie. Wygrałem indywidualny konkurs! Jeszcze wczoraj byłem przekonany, że mam dość wszystkiego i więcej nie zniosę, a tu nagroda. Nie ma nic bardziej motywującego do gry, niż zwycięstwo. Od razu dostajesz siły.

Mutalau, dzień 28

GRACE (50), gospodyni domowa
Kobiety są szalone. I to jest wspaniałe, bo potrafimy się nienawidzić, ale i dochodzić do jakichś kompromisów. Niespodziewanie okazało się, że mam bardzo dobre relacje z October i Kirby. Zandra nie dostrzega tego, że my,kobiety wspólnie możemy zdziałać bardzo wiele.

Po powrocie do obozu Kirby, October i Grace poszły nad wodospad. Przychodziły tam codziennie, jeśli tylko nie padał deszcz. W lesie było znacznie chłodniej i przyjemniej niż na plaży.
- Jason mnie zaskoczył - stwierdziła Kirby.
- To znaczy? - dopytała się Grace.
- Tym, że wygrał.
- Mnie też - uśmiechnęła się October.
- Ja potrzebowałam tylko chwili... - przyznała Grace. - Wyprzedził mnie zaledwie o metr.
- A ja mam nadzieję, że wezmą coś dla nas na wynos z tego hotelu - zaśmiała się Kirby.
- Widziałyście Zandrę po konkurencji? - Grace przeszła na następny temat. - Wściekła się, że przegrała.
- A... - pokiwała głową October. - Przynajmniej już wiem, co ją ugryzło. Mówię wam, dziewczyny, jeszcze dzisiaj będziemy miały jakąś wojnę.
- Kto?
- Ja i Zandra - przyznała October.
Po części miała rację. Dziewczyny nie przepadały za sobą, starał się nie wchodzić sobie w drogę, ale były momenty, w których nie mogło obejść się bez konfrontacji.

OCTOBER (23), studentka
Ja i Zandra nie przepadamy za sobą. Nawet nie wiem dlaczego. Gdy Motu dołączyli do Tafiti do wszystkich starałam się być w porządku. Raz, chciałam do nich dołączyć, dwa musieliśmy stanowić zgrany zespół. Prawdopodobnie chodzi o to, że bardzo zbliżyłam się z Rudym.

Tymczasem rybacka łódź zabrała Jasona i Rudy'ego do portu w Davao, w którym czekał na nich samochód. Po krótkiej jeździe zatłoczonymi ulicami miasta dotarli pod wysoki biały budynek będący hotelem. Na miejscu zabrano ich do dwuosobowego pokoju, w którym czekał zastawiony jedzeniem stół, pościelone łóżka, czyste ubrania oraz łazienka z prysznicem. Jason od razu skoczył na jedno z łóżek i wyciągnął się:
- Nie wracam do Mutalau. Zostaję tutaj! Powiedz pozostałym, że zostaję sędziom i nie wracam!

JASON (18), student
Wybór Rudy'ego to żadna strategia. Wybór był oczywisty. Z całej grupy najlepiej czuję się w jego towarzystwie. Nie mam rodzeństwa. Mieszkam w świecie kobiet: mam matkę, siostrę, kuzynki... Rudy jest dla m nie jak starszy brat, albo ojciec... Nie, może ojciec to przesada, ale z pewnością jest moim przyjacielem. Poza tym wiem, że gdyby on wygrał nagrodę to zabrałby właśnie mnie.

Rudy wszedł do łazienki, gdzie mógł przyjrzeć się sobie w lustrze.
- Cześć, przystojniaku, nie widziałem tej twarzy wieki - powiedział do siebie.
- Idziesz jeść? - dobiegło go wołanie z pokoju.
- Za moment. Muszę wziąć prysznic.
Dumny ze swojej wygranej Jason rozejrzał się po pokoju, jakby dalej nie mogąc uwierzyć w wygraną, po czym zaczął jeść. Wkrótce dołączył do niego Rudy.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Po dotarciu do hotelu zdjąłem z siebie śmierdzące szmaty i wziąłem prysznic, umyłem zęby, ogoliłem się, przebrałem w czyste rzeczy. Na wyspie zapominasz o tym, jak smakuje pizza, jak przyjemny jest prysznic w gorącej wodzie, świeże ubrania i miękki materac.

Mutalau, dzień 29

Nad filipińską wysepką wstało słońce. Chewie przeszedł się po plaży z wędką i siecią. Początkowo chciał złowić rybę, ale szybko doszedł do wniosku, że nie ma pojęcia, jak to się robi i zrezygnował. Jako pierwszy dostrzegł łódź, która wysadziła na brzegu Rudy'ego i Jasona.
- Ej, dziewczyny! - zawołał. - Wrócili! - po czym pierwszy udał się na powitanie.
- Co robiliście ciekawego? - zapytał Rudy.
- Fajnie, że już wróciliście - przyznał.
Po chwili z obozu wyłoniły się kobiety.
- Kim jesteście? Gdzie macie Rudy'ego i Jasona? - zażartowała Kirby na widok wypoczętych panów.
- Mamy coś dla was - oznajmił Jason.
Rudy wypakował z plecaka pudełko z jedzeniem: gotowane warzywa, kawałki kurczaka i trochę spaghetti.
- I oto chodzi! - przyklasnął Chewie. - Jak chcesz, żeby cieszyli się z twojego powrotu to przynieś im jedzenie.

CHEWIE (27), informatyk
Od samego rana cała nasza piątka rozmawiała tylko o powrocie Jasona i Rudy'ego. Niby nie liczyliśmy, że coś przywiozą, ale któraś z dziewczyn rzuciła myśl, że być może panowie wezmą dla nas coś na wynos. Gdyby nic nie przynieśli bylibyśmy rozczarowani.

Grupa usiadła przy ognisku i zaczęła śniadanie, które wyglądało jak święto. Dobrego humoru nie popsuła nawet wiadomość o kolejnym konkursie i zbliżającej się radzie plenienia, a przynajmniej nie było tego widać po głównych zainteresowanych: Zandrze i Chewiem.
- Ładnie pachniecie - stwierdziła October, przejeżdżając ręką po krótkich włosach Rudy'ego.
Chewie roześmiał się:
- Co za komplement... "Ładnie pachniecie".

KIRBY (21), fotomodelka
Gdy Rudy i Jason wrócili na plażę tak ładnie pachnęli. Nie mogłam przestać ich wąchać.

- Opowiadajcie lepiej jak było - zaczęła Grace. - Co to był za hotel?
- Ważne, że było łóżko - przyznał Jason. - Gdybym mógł to zostałbym tam na zawsze. Miasto nazywa się Davao. Tam był niewielki hotel. Mówię wam... W naszym pokoju był ogromny stół z jedzeniem.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Niby nie przywieźliśmy im nic takiego: spaghetti, jakąś sałatkę i kawałek kurczaka, ale fajnie, że wszyscy byli zadowoleni. Ostatnie kilka dni było dosyć nerwowych i taki posiłek trochę pomógł niektórym wyluzować.

Konkurs o immunitet

ZANDRA (30), menadżer
Moje życie w tej grze sprowadza się do immunitetu. Są 3 opcje: jeżeli wygram to jestem dłużej, jeżeli wygra ktoś z tamtej piątki to wszystko może się zdarzyć, jeżeli wygra Chewie to ze mną koniec.

Tradycyjnie już Jeff czekał na rozbitków na plaży. Tuż przed nim znajdowały się płaskie żetony w siedmiu kolorach oraz stół, na którym namalowana była mapa Filipin. Na samym jej środku znajdował się duży znak X. Po chwili na plażę weszli zawodnicy.
- Jak się macie? - zaczął z uśmiechem Jeff.
- Super - odparła Kirby.
- Immunitet jest znowu do zdobycia - ogłosił, odbierając go od Chewiego. - Tym razem będziecie musieli wykazać się wiedzą na temat Filipin. Zadam wam serię pytań. Każda prawidłowa odpowiedź to jeden żeton dla was. W rundzie drugiej będziecie przesuwać własne żetony po planszy. Waszym zadaniem jest umieszczenie ich najbliżej X. Ten kto tego dokona wygra immunitet i tym samym jest bezpieczny na kolejnej radzie wyspy. Wszystko jasne?
- Tak.
- W takim razie zaczynajmy - odparł, wyciągając kartkę z pytaniami.
Pytania na przemian, albo dotyczyły Filipin (kultury, największych miast, barw narodowych, potraw), albo przetrwania na bezludnej wyspie. Po rundzie z pytaniami najwięcej, bo pięć żetonów wygrała Grace, zaraz za nią znaleźli się October i Chewie z czterema. Po trzy żetony wygrali Zandra, Kirby i Rudy i na końcu Jason tylko z dwoma.
- Zaczynamy drugą rundę - oznajmił Jeff, zapraszając grupę do stołu. - Grace, masz najwięcej, a więc zaczynasz.
Grace pchnęła swój żeton. Różowy talerzyk pomknął przez planszę zatrzymując się gdzieś na oceanie.
- Grace na razie bardzo daleko od celu - skomentował Jeff.
- Mam jeszcze sporo żetonów - odparła z uśmiechem.
Po pierwszej rundzie trudno było powiedzieć, który żeton był najbliżej. Wydawało się, że najlepiej poszło Kirby, której żółty krążek znajdował się kilka centymetrów za celem. Jednak następne rudny wszystko zmieniało. Kolejne żetony na planszy wybijały faworytów spod X. Po 3 rundach najbliżej środka był żeton Zandry. Kobieta wiedziała, że potrzebuje immunitetu. Jednak tak samo mocno był potrzebny Chewiemu. Ostatni żeton chłopak wykorzystał próbując wybić Zandrę od X. Ich krążki stykały się ze sobą. Jednak to on był bliżej immunitetu.
- Ładnie - skomentował Rudy.
Następnie przyszła kolej na October. Dziewczyna wycelowała żeton w środek tablicy i zdecydowanym ruchem pchnęła go do przodu. Jej niebieski żeton z ogromną siłą odepchnął od X żetony Zandry i Chewiego.
- Teraz najbliżej zdobycia immunitetu jest October - oznajmił Jeff. - Grace, teraz ty i twój ostatni krążek.
Grce skupiła się i puściła żeton po planszy. Jednak rzut okazał się zbyt słaby i krążek zatrzymał się w połowie drogi do X.
- October wygrywa immunitet! - ogłosił Jeff. - I jest bezpieczna na jutrzejszej radzie, pozostali bezsilni. Pierwsza kobieta z indywidualnym immunitetem na szyi - dodał.

OCTOBER (23), studentka
Nic by się nie stało, gdybym nie wygrała dzisiaj tego immunitetu, ale z tym na szyi czuję się zdecydowanie lepiej.

Mutalau, dzień 30

October, Grace, Kirby, Jason i Rudy spotkali się przy wodospadzie, gdzie mieli przedyskutować następne głosowanie. Nikt nie chciał zabrać głosu jako pierwszy, bo każda następna decyzja była trudniejsza od poprzedniej i zbliżała do ostateczności - rozwiązania sojuszu pięciu, który musiał nastąpić już wkrótce.
- Chewie czy Zandra? - rzucił Rudy.
- Głosuję na Zandrę - odparła October.
- Ja też - skinęła głową Kirby.
- Zandra jest silniejsza od Chewiego - zaczęła argumentować October. - A poza tym jest strasznie konfliktowa. Nie wyobrażam sobie następnych trzech dni z nią. Chewie przynajmniej stara się jakoś pomagać i nikomu nie działa na nerwy.

GRACE (50), gospodyni domowa
Dziewczyny mają już dość Zandry. Z jednej strony im się ni dziwię, jeżeli Zandra odpadnie dzisiaj to z własnej winy, a nie dlatego, że była w mniejszości. Ona nie prowadzi żadnej gry socjalnej. Wszystko opiera się na szamotaniu i złości.

- A ty Grace? - Rudy zwrócił się do kobiety.
- Skoro dziewczyny chcą głosować na Zandrę.
- Ale co ty myślisz?
- Myślę, że Chewie bardziej od niej zasługuje na pozostanie tutaj.
- Czyli postanowione. Zandra - westchnął.
Jason nie odzywał się wcale. Siedział i spoglądał w wodę, aby od czasu do czasu przytaknąć komuś i zwieńczyć spotkanie obojętnym:
- Jak uważacie.

OCTOBER (23), studentka
Jeżeli Chewie odejdzie przed Zandrą, to ja i Kirby zostaniemy ostatnimi osobami z oryginalnego plemienia zielonych z czwórką z Motu. Ufam mojemu sojuszowi, ale co jeżeli jutro okazałoby się, że Zandra wróciła do łask i do usunięcia będziemy my dwie? Mimo wszystko wolę, aby na wyspie została zachowana jakaś proporcja do czasu, aż nie zostanie nasza piątka.

Przed radą plamienia każdy był pochłonięty swoimi obowiązkami. Grace, Chewie i Kirby zajmowali się jakimiś pracami przy stole, zaś Jason i Zandra wybrali się do lasu po wodę.
- I co postanowili? - zapytała się. - Ja czy Chewie?
Osiemnastolatek niechętnie wzruszył ramionami:
- Niby ty - wymamrotał. - Ale słuchaj... Ja i tak powiedziałem, że będę głosował na Chewiego, a nie na ciebie.
- Dzięki. Myślisz, że mam jeszcze szansę?
- Nie wiem. Spróbować możesz.

ZANDRA (30), menadżer
Będę walczyła, aż moja pochodnia nie zgaśnie. Będę potrzebowała pomocy Grace i Rudy'ego. Ostatecznością byłoby prosić o wsparcie Kirby. Zobaczymy...

I tak jak powiedziała, tak zrobiła. Po powrocie znad wodospadu dosiadła się do Rudy'ego w szałasie. Matematyka była prosta: było siedem osób, a przewagę stanowiły cztery głosy. Potrzebowała jeszcze dwóch osób po swojej stronie. Zandra była zdenerwowana. To miała być jej pierwsza rozmowa z nim od czasu eliminacji Janet.
- Wiem, że ostatnio nasze relacje były do dupy - zaczęła. - Ale pomóż mi. Głosuj na Chewiego. I tak będziecie mieli większość. Tu chodzi o dodatkowe trzy dni.
- Nie mogę tego ci obiecać.
- Dlaczego?
- To nie jest moja decyzja.
- A czyja?! - zirytowała się.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Zandra zrobiła głupotę z tym przeskokiem i teraz musi za to cierpieć. Nie mam zamiaru narażać mojego układu z dziewczynami dla niej. To sztuka wyboru. Ona dokonała wyboru i ja dokonałem wyboru.

Rada plemienia

Siedmiu rozbitków z pochodniami weszło do świątyni. Po chwilowym rozgardiaszu zajęli miejsca na ławie. Gdy nastała cisza przemówił mistrz ceremonii:
- A teraz wejdą sędziowie: Ben i Xavier, którego wyeliminowaliście na ostatniej radzie.
Sędziowie zajęli miejsca naprzeciwko uczestników gry. Ben jak i poprzednio miał skwaszoną minę. Xavier wyglądał zupełnie inaczej, niż trzy dni temu. Miał na sobie czystą, czarną koszulkę bez rękawów i niebieskie jeansy. Skrócił też swoje ciemne włosy. Chłopak życzliwie uśmiechnął się do swojej przyjaciółki z Tafiti - Kirby, a następnie usiadł.
- October, jak się czujesz z immunitetem na szyi - zaczął Jeff.
- Bardzo dobrze. yle razy byłam bliska wygranych w konkurencjach, ale ostatecznie zawsze ktoś mnie wyprzedzał. Immunitet to ważna nagroda i cieszę się z niego.
- A pro po nagród... Jason, jak podobała ci się twoja nagroda.
- Podobnie jak October jestem osobą, która nie mogła nic wygrać. Więcej... Ja byłem przekonany, że nic nie wygram.
- Dlaczego wybrałeś Rudy'ego?
- Bo go lubię - wzruszył ramionami. - Jest osobą, na której mogę tu polegać i tyle.
- Ale kiedyś będzie musiał nastąpić moment, w którym zamiast lubię zaczniecie się zastanawiać z kim mogę dojść do finału.
- Myślę, że nastąpi w miarę szybko - przyznał Chewie. - Nie trzeba kogoś lubić, aby iść z nim do finału. Wystarczy ten sam cel i wszystko.
- Dlatego przeskoczyłam - odezwała się Zandra.
- To znaczy? - zainteresował się mistrz ceremonii.
- Po przemieszaniu widziałam, że October zdobywa silną pozycję w grupie. Prędzej, czy później odpadłabym przez nią.
- To zazdrość - stwierdziła z powagą Grace.
- Grace... - pokręciła głową Zandra.
- Nie, nie przerywaj mi... - uciszyła ją kobieta, po czym kontynuowała: - Zandra była najważniejszą kobietą w Motu. Doceniał ją Rudy, Jason, Nick... Potem pojawiła się October i to na nią przeniosła się cała męska uwaga.
- Grace, poważnie - mruknęła poirytowana Zandra. - Skończ z tymi swoimi pseudofilozoficznymi gadkami, bo jestem zbyt zmęczona, aby tego słuchać. Kocham tę grę i zrobiłabym wszystko, aby móc tu pobyć chociaż jeszcze dzień dłużej. Kocham rywalizację. Możecie mówić, że jestem zła, że źle postępuję, ale taki obrałam sposób na dotarcie do finału. Nie udało mi się! Wasz zysk, moja strata.
Zapadła cisza.
- W porządku - westchnął Jeff. - October, masz immunitet i jesteś nietykalna, ale jeżeli masz ochotę możesz go oddać komuś.
- Nie.
- Zgoda. W takim razie jedyną bezpieczną osobą dzisiaj jest October. Przejdźmy do głosowania. Kirby, zaczynasz.
Blondynka wstała z miejsca i powędrowała do urny. W rogu kartki narysowała uśmieszek, po czym wielkimi literami napisała imię. Kolejne osoby podchodziły do dzbanka, aby oddać swoje głosy.

JASON:
(Chewie): Zandro, obiecałem ci, że nie będę głosował przeciwko tobie i tak naprawdę nie rozmawiałem z nikim, ale mam nadzieję, że udało ci się przekonać jeszcze dwie osoby.

OCTOBER:
(Zandra): Lepiej, jeżeli zostaniesz po drugiej stronie. Ciężko się z tobą żyje w jednym obozie i równie ciężko walczy.

Gdy Grace zamknęła urnę i powróciła na miejsce, Jeff oznajmił:
- Przeliczę głosy.
Gdy wrócił z dzbankiem dodał:
- Jeżeli ktoś posiada ukryty immunitet i chce go użyć, niech zrobi to teraz.
Kirby i Chewie spojrzeli na Grace. Cisza.
- W takim razie przejdźmy do głosów. Pierwszy głos - powiedział, sięgając po kartkę. - Zandra.
Kobieta skinęła głową.
- Zandra - mechanicznie odczytał drugi z głosów. - Dwa głosy Zandra.
- Chewie.
- Chewie. Mamy remis. Dwa głosy Zandra, dwa głosy Chewie. Trzy głosy pozostały.
Po tych słowach wyciągnął z urny kolejną kartkę.
- Trzy głosy Zandra. Dwa głosy pozostały - powiedział, sięgając po przedostatni głos:
- Dziesiątą wyeliminowaną osobą z Survivor: Philippines i trzecim sędziom zostaje Zandra.
Kobieta tylko się uśmiechnęła. Nie spodziewała się innego wyniku. Wstała i podeszła z pochodnią do mistrza ceremonii.
- Zandra, taka jest wola plemienia.
Wraz ze zgaszoną pochodnią dziewczyna opuściła świątynię pozostawiając w niej pozostałą szóstkę.
- Zostało was sześcioro i dziewięć dni do końca. To jeszcze bardzo dużo czasu.

Finałowe słowa Zandry:
Nie spodziewałam się niczego innego, ale to jest kara za łamanie sojuszy. I tak jestem z siebie zadowolona, bo miałam odwagę, aby zmieć swój los.

Kirby: Zandra
Chewie: Zandra
October: Zandra
Jason: Chewie
Zandra: Chewie
Rudy: Zandra
Grace: Zandra

RaffEmm
runner up
Posty: 927
Rejestracja: 28 maja 2010, 00:00
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: RaffEmm »

Confessionals w tym odcinku:

Chewie - 3 (20)
Grace - 2 (20)
Rudy - 3 (19)
October - 3 (17)
Kirby - 2 (17)
Jason - 2 (16)


Zandra - 3 (20)
Ben - 15
Xavier - 14
Becca - 10
Janet - 9
Brandon - 6
Nick - 7
Ester - 6
Tanya - 5
Walter - 2

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Wspomnienia z Filipin: Zandra

Zandra Holland miała zamiar prowadzić agresywną taktykę. Nie bała się wyzwań, ani krytykowania innych. Z jednej strony rosła na liderkę Motu, a z drugiej okazywała swoje słabe cechy jak barak umiejętności działania w grupie, czy kłótliwy charakter. Przed pierwszą radą plemienia w Motu zawiązała sojusz z czterema innymi osobami: Beccą, Nickiem, Rudym i Jasonem. Zwycięstwa w konkursach sprawiały, że mogła być pewna swojej silnej pozycji w Motu. Wszystko zmieniło nieoczekiwane przemieszanie plemion. Jej dawni sojusznicy Nick i Becca pożegnali się z grą, a na ich miejsce weszli October i Janet. Z czasem Zandra zaczynała tracić zaufanie do swojej drużyny. Za namową Chewiego decyduje się na wykonanie ryzykownego przeskoku, który niestety nie opłacił jej się na dłuższą grę. Dnia 30 została 3 sędzią.
Obrazek

To było niezwykłe doświadczenie. Każdy dzień na wyspie był dla mnie ogromnym przeżyciem i za każdy jestem wdzięczna. Byłam podła, wredna, ale co zrobić? Taki mam charakter i nic z tym nie zrobię. Gra się jeszcze nie zakończyła dla mnie. Teraz będę sędzią i mam zamiar być bardzo wymagająca. Co do dalszej rozgrywki najłatwiej powiedzieć, że teraz zgaśnie pochodnia Chewiego.


Tabela eliminacji
Wydarzenia
Uczestnicy
Historia głosowań

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Epizod 11

Post autor: Kobra »

TOP 10
11.Prawda

Mutalau, dzień 31

Po odejściu Zandry atmosfera w obozie wydawała się spokojniejsza. Pięcioosobowy sojusz nie myślał jeszcze o walce między sobą. Nie musiał, bo do usunięcia został jeszcze jeden członek dawnego Tafiti. Mimo że atmosfera wyciszyła się, to emocje związane z radą nadal towarzyszyły grupie.
- Nie rozumiem, dlaczego głosowałeś z Zandrą przeciwko mnie - rzucił Chewie.
- Bo cię nie lubię - uciął Jason.
- To nie polega na tym, kogo się lubi - walczył o swoje Chewie. - To gra, a twój głos był zmarnowany.
- Nie, nie był.

JASON (18), student
Mój głos. Moja sprawa. Nie stoję i nigdy nie stałem po stronie Chewiego. W życiu nie przedłożyłbym go nad Zandrę. Jeżeli któreś z pozostałej czwórki miałoby pretensję o mój głos to w porządku, ale wiem, że nie mają. On nie ma prawa, bo nie jest częścią naszego sojuszu, więc nic mu do tego na kogo mam zamiar głosować. Na jego miejscu martwiłbym się, co zrobi teraz.

Do ogniska przysiadła się Kirby. Przez moment przyglądała się głośno rozmawiającym Chewiemu i Jasonowi, po czym zapytała odważnie:
- O co chodzi?
Zajęci rozmową panowie nawet nie zwrócili na nią uwagi. Dziewczyna spojrzała na siedzącego obok Rudy'ego w nadziei, że chociaż on wtajemniczy ją, ale ten tylko pokręcił głową, jakby chcąc powiedzieć: "znowu to samo".
- Był, bo jeśli masz sojusz to powinieneś działać w zgodzie z nim. To wiedzą nawet przedszkolaki.
- Nie pouczaj mnie - prychnął. - Kirby, czy jesteś zła, że głosowałem na Chewiego?
- Nie.
- Właśnie. A ty robisz z tego powodu problem, bo głosowałem przeciwko tobie i strasznie cię to boli, że za tobą nie przepadam.
- Mam na to zwis - odparł Chewie.
- Jak tak to nie zaczynaj tematu.
Chewie nie odezwał się. Spojrzał tylko na Kirby i Rudy'ego, jakby poszukując z nimi porozumienia.

CHEWIE (27), informatyk
Mówi, że jest w sojuszu z nimi, ale nie jest. Jason jest tylko kumplem tej czwórki. Sojusz polega na zgodności decyzji, a nie stwierdzeniu: "dziś nie głosuję z wami, bo lubię tamtą osobę". To gra, człowieku, a nie zabawa.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Traktuję Jasona jak młodszego brata... Staram się go ochraniać, ale pewnie prędzej, czy później przyjdzie taki czas, że sam będzie musiał walczyć o siebie. Chewie ma sporo racji. Jason zapomina, że to gra i powinien brać w niej czynny udział.

Chewie nie skończył jeszcze. Jego priorytetem było utrzymać się w grze kolejne trzy dni i aby tego dokonać potrzebował dwóch osób po swojej stronie lub immunitetu. Tego samego dnia po południu postanowił wybrać się po wodę wraz z Grace.
- Grace... - zaczął niewinnie. - Nie będę ściemniał. Potrzebuję twojej pomocy. Bardzo.
Kobieta słuchała i kiwała głową.
- Daj mi ukryty immunitet - wypalił w pewnym momencie.
Grace, aż poczerwieniała na twarzy. Gdy mowa była o immunitecie zaczynało jej się robić słabo. Pomimo ponad trzydziestu dni w grze nadal pragnęła gry opartej o lojalność i prawdomówność. W momencie, gdy przyjęła immunitet od Rudy'ego, a potem wygadała o nim Chewiemu i Kirby, aby w końcu udawać, że zużyła go, aby ratować własną skórę, jej teoria gry została zburzona. Mimo to Grace nadal wierzyła, że uda jej się wyprzeć z pamięci immunitet i wcześniejsze posunięcie.
- Nie mogę - odparła.
- Musisz.
- Wtedy wszyscy dowiedzą się, że go nie użyłam.
- Nikt się nie dowie - zapewnił ją. - Będą myśleli, że to immunitet od Bena.
- Ale Kirby wie...
- Wiesz jaka ona jest. Nie powie nikomu. Z resztą pogadam z nią o tym.
- Pomogłem ci, gdy miałaś kłopoty - mówił dalej Chewie. - Powiedziałem: "nie używaj immunitetu, ja cię ochronię". Teraz nie odwracaj się ode mnie plecami. Wtedy ty, ja i Kirby zawarliśmy umowę. Pamiętasz? Mieliśmy być pierwszą trójką. Nadal możemy.
- Nie nalegaj...
- Motu dali ci immunitet, abyś się pozbyła Xaviera i ocaliła siebie. Okłamałaś ich i do dziś trzymasz immunitet w kieszeni. Przysięgam ci, że powiem im prawdę, jeśli mi nie pomożesz. Wyjdziesz na zdrajczynię.
Grace z niemal szklanymi oczyma przyglądała się chłopakowi. Nie potrafiła zebrać myśli.
- Daj mi czas na przemyślenie tego.
- Ile? - niecierpliwił się.
- To poważna decyzja. Nie mogę podjąć jej od tak sobie.
- Zrozumiałe - przytaknął.
- Odpowiem ci po konkursie o immunitet, zgoda?
- Dobra - mruknął nie do końca zadowolony. - Ale wiesz, że naprawdę liczę na twoją pomoc.

GRACE (50), gospodyni domowa
Wierzę Chewiemu, że nie cofnie się przed niczym, aby mnie oczernić. Boję się, bo nie mam pojęcia, co zrobić. Wybrać jego milczenie, dać immunitet pozwolić mu działać, czy być lojalną i pozwolić odkryć prawdę?

Mutalau, dzień 32

Wczorajszy dzień przeciągał się niemiłosiernie. Chociaż rady plemienia nie należały do najprzyjemniejszych obowiązków, to właśnie one oraz dni, w których odbywały się konkursy sprawiały, że czas na wyspie się nie dłużył. Jason wrócił z lasu i usiadł w szałasie obok dziewczyn, które zajmowały się sprzątaniem.
- Do końca został tydzień - westchnęła Kirby.
- Teraz wszystko przyśpieszy - stwierdził Jason.
- Nie mogę się doczekać powrotu do domu - mówiła dalej Kirby.
- Damy radę - objęła ją October.

OCTOBER (23), studentka
To już 32 dzień życia na Filipinach. Z większością rzeczy trzeba się oswoić lub przyzwyczaić, np. brakiem hamburgerów czy prysznica, a poza takimi codziennymi rzeczami brakuje nam kontaktu z rodzinami i przyjaciółmi.

KIRBY (21), fotomodelka
Nie myślałam, że zawiążę tutaj jakiekolwiek przyjaźnie, a tak się stało. Jest kilka osób, z którymi na pewno będę kontynuowała znajomość: Xavier, Chewie, October... Myślę, że to mogą być przyjaźnie nawet na lata.

Tymczasem Chewie i Rudy wrócili z lasu z kolejnym listem dotyczącym następnego konkursu. Notatka zapisana na drewnianej deseczce w kształcie plastra miodu mówiła o rodzinie oraz pokonaniu pozostałych konkurentów. Obozowicze zaczęli spekulować na temat nagrody. Zagadkowe treści listów rzadko kiedy zdradzały, co jest nagrodą i jak ma przebiegać konkurs. Pobudzona wyobraźnia rzucała wiele wariantów nagrody. Wizyta rodzin? Rozmowa telefoniczna z rodzinami? Listy z domu? Podekscytowana grupa ruszyła na konkurs niezwłocznie po otrzymaniu wiadomości.

Konkurs o nagrodę

Na plaży wyzwań znajdowała się ogromna plansza mająca kształt plastra miodu. Składała się z mniejszych plastrów w kolorze purpury. Pole było czymś w rodzaju szachownicy, na której miał rozegrać się kolejny pojedynek. Kiedy sześciu zawodników stanęło na macie, a flaga Mutalau została wbita w ziemię Jeff zaczął mówić:
- Dzisiaj chciałbym was zaprosić na szachy w survivalowym stylu. Każde z was zaczyna od innej ściany planszy. W każdej rundzie musicie odwracać na drugą stronę jedno pole. Gdy odwrócicie je, pole zostaje zablokowane i nie możecie na nim stanąć. Z każdą kolejną rundą będziecie odsłaniać koleje pola. Gdy ktoś nie będzie miał już wolnego pola odpada z gry. Ostatnia osoba na planszy wygrywa nagrodę...
Po wyjaśnieniu reguł nastał moment, w którym Jeff miał zdradzić nagrodę.
- Nagrodą dla zwycięzcy będzie kolacja - powiedział, po czym dodał po pauzie - z bliską osobą. Za kulisami czekają wasze rodziny. Zwycięzca spędzi cały wieczór ze swoją ukochaną osobą. Zaczynajmy.
Po chwili cała szóstka zajęła miejsca na bokach szachownicy.
- Rudy, zaczynasz... - dał znak Jeff.
Mężczyzna przewrócił odwrócił pierwsze pole i zrobił krok do przodu. Po nim kolejne osoby odwracały pola. Po kilku kolejnych minutach widać było różnice. Grace i Kirby znajdowały się na niewielkich skrawkach planszy, które otaczały zablokowane pola.
- Jason, twoja kolej.
Na słowo Jeffa chłopak podniósł leżący przed nim sześciokąt. Ten jednak różnił się od innych, które odsłonił do tej pory. Na jego odwrocie napisane było: "wyeliminuj kogoś".
- Co to znaczy? - zmarszczył brwi.
- Pole bonusowe - wyjaśnił Probst. - Odsyłasz kogoś na ławkę i ta osoba traci szansę wygrania nagrody. Pytanie, czy pozbędziesz się osoby będącej w lepszej sytuacji od ciebie - mówiąc to spojrzał na October, Chewiego i Rudy'ego. - Czy może kogoś, kto i tak nie ma już wielkich szans na zwycięstwo - dodał, rzucając przelotne spojrzenia na Grace i Kirby.
- Wybieram Chewiego - rzucił Jason.
- Chewie, siadaj na plaży - nakazał prowadzący.
- Co za niespodzianka - westchnął ironicznie niezadowolony Azjata i usiadł na piasku za planszą.
Decyzja Jasona nie zdziwiła go, ani trochę. Po kolejnych rundach z gry odpadły także Kirby i Grace. Ta pierwsza wydawała się wręcz załamana przegraną. Nigdy nie przejmowała się przegranymi w indywidualnych konkurencjach, ale tym razem było inaczej. Motywowała ją nagroda, jaką było spotkanie z bliskim. Usiadła obok Chewiego, który tylko na pocieszenie mógł tylko ją ucałować w policzek. Wkrótce do trójki dołączył Jason. Na planszy pozostali już tylko Rudy i October z zaledwie kilkoma możliwymi do wykonania ruchami. October odsłoniła przedostatnie pole. Tymczasem Rudy podniósł ostatnie. Nie mając żadnej możliwości przesunięcia się na polu musiał dać za wygraną.
- October wygrywa nagrodę! - ogłosił Jeff.
Uradowana dziewczyna podeszła do prowadzącego.
- Gratuluję - powiedział. - Czeka cię kolacja z twoim tatą, Tomem.
October przytaknęła. Podekscytowana czekała na przyjście ojca.
- Jeśli masz ochotę możesz oddać swoją nagrodę pozostałym. Jeżeli zgodzisz się, to tu i teraz pojawią się bliscy pozostałej piątki.
Dziewczyna spojrzała na Mutalau i skinęła głową.
- Chcę oddać nagrodę.
Grupa zaczęła obściskiwać dziewczynę i dziękować podjętej decyzji.
- W takim razie - przerwał im Jeff. - Kirby, twoja mama Beth - zaczął prezentować przybyłych gości.
Zza niewysokiego wzgórza wyłoniła się drobna blondynka, która do złudzenia przypominała Kirby.
- Grace, twój mąż Greg.
Gdy tylko pojawił się na drodze prowadzącej na plażę pojawił się siwy pan w jasnej koszuli Grace wybiegła mu na przywitanie.
- Ładnie wyglądają razem - October skomentowała małżeństwo Mayhewów.
- Rudy, a to twoja siostra Lynn - kontynuował Jeff.
Następna na plażę weszła niewysoka blondynka.
- Moja siostra bliźniaczka - wyjawił.
- Poważnie? - zaśmiał się Chewie, który nie widział specjalnego podobieństwa po między Rudym, a jego siostrą.
- Ehe, jest starsza 10 minut - odparł, witając ją.
- Chewie, do ciebie też ktoś przyjechał. Twoja siostra Mai - Probst zawołał kolejną osobę.
Na plażę weszła wysoka, uśmiechnięta dziewczyna, która od razu padła w ramiona Chewiego.
- I na końcu, Jason, twoja mama, Erlen - oznajmił Jeff.
Gdy matka Jasona dołączyła do grupy, gospodarz zaprosił rozbitków oraz towarzyszących im bliskich na piknik na plaży.

JASON (18), student
Nie wiem, czy na miejscu October potrafiłbym zrezygnować z wizyty mojej mamy dla innych. Tak, czy inaczej jestem jej bardzo wdzięczny.

Po kilkunastu minutach Jeff musiał przerwać piknik i zabrać ukochanych. Gdy tylko rozbitkowie pożegnali się gospodarz oznajmił:
- To był dobry dzień i chcę, żeby takim był dla wszystkich. October, twój tata, Frank! - zawołał.
- Nie! - zawołała z niedowierzaniem dziewczyna.
Zza pagórka wyłonił się pan Dewitt.
- Oczywiście, wygrałaś i ty i twój tata spędzicie wieczór razem - ogłosił, gdy dziewczyna ściskała ojca. - Pozostali mogą wracać do obozu.

Mutalau, dzień 32

Gdy October spędzała czas ze swoim ojcem pozostała piątka wróciła do szałasu w bardzo dobrych nastrojach. Tematem numer jeden były rozmowy o rodzinach. Wesoła atmosfera pozwoliła zapomnieć o grze na dłuższą chwilę.
- Wiecie, że jeszcze trzęsą mi się ręce? - spytała uśmiechnięta Kirby.
- Od czego? - zapytała Grace.
- Chyba z radości...

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Tutaj jesteśmy odcięci od naszych "światów". Nie mamy pojęcia, co dzieje się z naszymi rodzinami. Tak samo oni nie mają pojęcia, czy u nas wszystko gra. Odwiedziny bliskich pomogły nam trochę naładować baterie. W szczególności jeśli chodzi o Kirby. Ona przeżyła najbardziej dzisiejszą wizytę.

KIRBY (21), fotomodelka
Chciałam, żeby moja mama zobaczyła jak sobie radzę tutaj i mogła być ze mnie dumna. Początkowo odradzała mi przyjazd tutaj. Że sobie nie poradzę, że to zbyt ciężkie wyzwanie, ale myślę, że teraz, widząc mnie na finiszu, chociaż po części zmieniła zdanie.

October i jej tata siedzieli na plaży jeszcze długo. Jednak nie czuli upływającego czasu. Rozmawiali o wszystkim, o domu, o o rodzinie, a także o wydarzeniach na wyspie.

OCTOBER (23), studentka
Mimo że już nie mieszkam z rodzicami to mam z nimi bardzo dobry kontakt: widujemy się często lub przynajmniej dzwonimy do siebie. Pobyt tutaj to nasza najdłuższa rozłąka, ale do końca zostało niewiele, więc dam radę.

Wieczorem na plaży pojawiła się łódź z Jeffem na pokładzie. October pożegnała się z ojcem i wolnym krokiem wróciła do obozu. Pomimo późnej nocy nikt poza Jasonem jeszcze nie spał. Dziewczyna usiadła w szałasie. W obozie królowała butelka wina, którą Rudy'emu udało się zabrać z pikniku z rodzinami.
- O czym mówicie? - włączyła się October.
- O twojej nagrodzie - odparł Rudy.
- Wiecie, że zawsze chciałam wyjechać z mężem na miesiąc miodowy w jakieś niezwykłe miejsce jak Filipiny? Ale teraz mam już ich serdecznie dosyć - przyznała się Grace.
- Nie - machnął ręką Chewie. - My się i tak spotkamy! Zrobią "Survivor: All Stars" i nasz wszystkich zaproszą. Nawet jego - wskazał ręką na śpiącego Jasona. - Chociaż nie wiem dlaczego...
- Chewie nie pij więcej - upomniała go Kirby.
- Pieprzyć to - machnął ręką Chewie i wstał od ogniska, aby pochodzić sobie po obozie.
Tematy rozmów zmieniały się bardzo szybko:
- Gdzie dokładnie mieszkasz? - zapytała October.
- W Rachel w Nevadzie. Blisko strefy 51 - wyjaśnił Rudy.
- Wiecie co sobie pomyślałem pierwszego dnia na wasz temat? - spytał Chewie.
- Co? - spytała Kirby.
- Że gorące z was laski... Wiecie jak długo nie mam już dziewczyny?

Mutalau, dzień 33

Co 3 dni odbywała się rada plemienia. Zwykle dzień przed nią ktoś wygrywał immunitet. Tak, aby w dzień rady tryumfator konkursu nosił na szyi immunitet. Wczoraj jednak Mutalau walczyli o nagrodę, a nie immunitet. Dlatego też cała szóstka z niecierpliwością czekała na konkurs. Od świtu Chewie zdążył odwiedzić skrzynkę pocztową trzy razy. Dla niego był to najważniejszy konkurs. Być może był to konkurs, który zadecyduje o jego zwycięstwie lub porażce. Grace, Kirby i October wracały z lasu z drewnem. Grace od dłuższej chwili zastanawiała się, jak rozpocząć rozmowę z dziewczynami. Od kilku dni po głowie chodziła jej myśl utworzenia sojuszu kobiet.
- Dziewczyny, co planujecie, jak już dojdziemy do piątki?
Kirby wzruszyła ramionami.
- Bo mi się wydaje, że kobiety mogłyby trzymać się razem - rzuciła myśl Grace.
- Mówisz, my trzy przeciwko Rudy'emu i Jasonowi? - October zapytała wprost.
- To byłoby jakieś rozwiązanie - stwierdziła Grace. - Życzę zwycięstwa kobiecie.

KIRBY (21), fotomodelka
Nie ufam Grace. Cały czas mówi o lojalności, uczciwości, ale jest pierwszą osobą, która byłaby gotowa do zdrady. Pamiętam o ukrytym immunitecie i wiem, że, gdy tylko dojdziemy do piątki zagra nim.

OCTOBER (23), studentka
Grace liczy na stworzenie sojuszu kobiet, ale niespecjalnie interesuje mnie wchodzenie z nią w jakieś układy. Poza tym mam już swoją "trójkę": ja, Kirby i Rudy.

Gdy dziewczyny wróciły z lasu z drewnem Chewie, Rudy i Jason czekali na nie na plaży, gotowi do drogi.
- Co się dzieje? - krzyknęła z daleka Grace.
- Dostaliśmy wiadomość o konkursie! - odkrzyknął Rudy. - Chodźcie!

JASON (18), student
Idziemy na kolejny konkurs o immunitet. Dla mnie nie liczy się, kto wygra naszyjnik tym razem. O wiele ważniejsze jest, aby przegrał Chewie.

Konkurs o immunitet

Na falach swobodnie dryfowały niewielkie, kwadratowe platformy. Na plaży, tradycyjnie już czekał Jeff. Gdy pojawiła się sześcioosobowa grupa, podszedł do October i odebrał jej naszyjnik nietykalności.
- Immunitet jest znowu do zdobycia - oznajmił. - Aby go zdobyć staniecie na tamtych platformach - wskazał ręką. - Musicie utrzymać równowagę i nie spaść z nich. Jeżeli w jakimś momencie zadania dotkniecie ich ręką, kolanem lub usiądziecie zostaniecie zdyskwalifikowani. Osoba, która utrzyma się na platformach najdłużej wygrywa immunitet i może być pewna swojego miejsca w "piątce".
Gdy zawodnicy stanęli na kołyszących się platformach Jeff ogłosił:
- Walczycie o immunitet! Ryzykanci gotowi, start!
Konkurs zaczął się bardzo spokojnie. Jednak uderzające w platformy fale szybko zmieniły konkurs w ciężką próbę utrzymania równowagi. Silna fala po prostu zmyła Jasona z platofrmy.
- Jason odpada! - skomentował Jeff.
Chłopak wrócił na ląd skąd mógł kibicować pozostałym zawodnikom. Kolejni z platform pospadali October i Chewie. Gdy tylko wrócili Jason uśmiechnął się na przywitanie do dziewczyny. Ta odwzajemniła uśmiech i zajęła miejsce obok niego. Zdenerwowany Chewie nawet nie siadał. Bardzo mu zależało na wygraniu tego immunitetu, a teraz cały jego los spoczywał w rękach Grace.
Siedzące na plaży osoby przyglądały się walczącym o immunitet i komentowały żartobliwie ich próby utrzymania równowagi. Rudy w którymś momencie dotknął platformy ręką.
- Rudy! Dotknął platformy! - zawołał Jeff.
Mężczyzna skinął głową i wskoczył do wody, aby po chwili dołączyć do wyeliminowanych z zadania rozbitków. Na platformach stały już tylko Kirby i Grace.
- Dasz radę Kirby! - dopingowali ją z brzegu pozostali.
- Grace! Walcz!
Z kolejnym uderzeniem fali Kirby straciła równowagę i wpadła do wody.
- Grace wygrywa immunitet! - zawołał
Uradowana kobieta wskoczyła do wody, aby po chwili wspólnie z Kirby znaleźć się na plaży, gdzie mogła założyć na szyję znak nietykalności.

GRACE (50), gospodyni domowa
Wygrałam immunitet i czuję się z nim bardzo dobrze. Niestety nadal pozostaje nierozwiązana sprawa z Chewiem.

Mutalau, dzień 33

JASON (18), student
I wszystko jasne. Grace wygrała immunitet, a więc Chewiego już nic nie uratuje. Nie powiem, że będzie mi go brakowało.

Zaraz po powrocie do obozu Chewie i Grace udali się na rozwidlenie dróg prowadzących w głąb lasu. Chłopak starał się nie naciskać kobiety ostatnie dwa dni, ale teraz miał zamiar nalegać na odpowiedź. Wiedział, że Grace może iść powiedzieć pozostałym o immunitecie, a nawet ze łzami w oczach oddać go im i zrzucić całą winę na niego, ale nie miał wiele do stracenia. Musiał spróbować.
- Oddasz mi ten immunitet?
Grace westchnęła.
- Potrzebuję go. Oddaj mi go, albo natychmiast pójdę do nich i powiem im o naszej umowie - powiedział z powagą. - Jasne, możesz powiedzieć, że była przy tym Kirby i połowę rzeczy zmyślam, ale prawda jest taka, że rozmawialiśmy o immunitecie na długo przed przyjściem Kirby i ona nie wie o połowie rzeczy na jakie się zgadzałaś. Grace - powiedział spokojniej i delikatniej. - Chcę pomóc tobie i sobie. Obiecuję c i, że jeżeli dzisiaj mi pomożesz to jutro będziesz miała zagwarantowany finał.
- A kogo chcesz wyrzucić? - spytała.
- Jasona - odpowiedział bez zastanowienia.
Grace wyjęła z kieszeni spodni medalik.
- Jasona - powtórzyła, podając mu go.
- Dzięki! - powiedział ściskając ją. - Nie pożałujesz.
- Mam nadzieję.

CHEWIE (27), informatyk
Nie mogę uwierzyć, że Grace oddała mi ukryty immunitet. Ja bym tego nie zrobił nigdy. To gra i jeżeli grasz nieczysto to musisz liczyć się z tym, że ktoś się wkurzy. Ona zaś wierzy, że jest kryształowo czysta i jej decyzje są mniejszym złem.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Chewie to bardzo mądry zawodnik. Nie wydaje mi się, aby tak po prostu poddał się. I nie walczył o pozostanie w grze. Niespecjalnie się zdziwię, jeżeli dzisiaj dojdzie do jakiegoś remisu. Staram się być przygotowany na każdą możliwość.

Rada plamienia

Sześć osób weszło do świątyni. Gdy tylko porozstawiali pochodnie i zajęli miejsca na ławce mistrz ceremonii powiedział:
- A teraz niech wejdą sędziowie: Ben, Xavier i wyeliminowana na ostatniej radzie plemienia Zandra.
Długie brązowe włosy Zandry spięte był w kucyk. Ona sama zaś ubrana w czarną sukienkę usiadła pomiędzy Benem i Xavierem. Z jej pozwanej miny trudno było wyczytać jakiś nastrój, czy stosunek do zawodników.
- Chciałbym zacząć od przyjemnych rzeczy. Wizyty bliskich - rzucił na początek Jeff. - Kirby, jak to było spotkać się z mamą?
- Żałowałam, że mieliśmy tylko chwilę. Chciałam pokazać jej nasz obóz i to, co muszę robić na co dzień...
- Jest taka od ich wizyty - pokręciła głową October.
- Jaka?
- Szczęśliwa. Ostatnie kilka dni była smutna i zniechęcona, a teraz to Kirby, jaką poznałam na samym początku.
- Zmieniłaś się?
- Z pewnością mam więcej siły do działania i determinacji.
- Dobra - uciął Jeff. - Grace, masz immunitet. Chcesz go oddać komuś?
- Nie. Z pewnością nie - powiedziała z uśmiechem.
- W takim razie Grace jest bezpieczna. Grace zaczynasz głosowanie.
Stremowana kobieta wstała z ławki i powędrowała do urny oddać głos.

Grace:
(???) Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Jason:
(CHEWIE) Jestem zgodny ze swoim sojuszem. Tak jak tego chciałeś.
Chewie:
(JASON) To nie jest strategia. Nie lubię cię.

Gdy Chewie wrócił na miejsce Jeff udał się po dzbanek z głosami. Postawiwszy go przed sobą powiedział:
- Jeżeli ktoś ma ukryty immunitet i chce go użyć niech zrobi to teraz.
Chewie wstał z miejsca wywołując poruszenie wśród sędziów jak i zawodników. Mężczyzna podał prowadzącemu medalik i wrócił na miejsce.
- To jest ukryty immunitet - oznajmił Jeff. - Wszystkie głosy przeciwko Chewiemu zostaną unieważnione. Pierwszy głos - powiedział Jeff:
- Chewie. Unieważniony.
- Drugi głos. Chewie. Unieważniony.
- Chewie. Unieważniony. To już trzeci głos, a jeszcze nie ma, ani jednego wskazania.
- Czwarty: Jason. Mamy pierwszy głos.
Jason tylko parsknął śmiechem. Jeff tymczasem sięgnął po piąty głos, po czym powiedział:
- Jedenastą wyeliminowaną osobą z "Survivor: Phillipines" oraz czwartym sędziom zostaje Jason - wyrecytował pokazując głos. - Jason, podejdź z pochodnią.
Chłopak pożegnał się ze wszystkimi i podszedł do mistrza ceremonii, który zgasił jego pochodnię. Osiemnastolatek opuścił świątynię zostawiając w niej pozostałą piątek Mutalau.
- Ukryty immunitet - rzucił hasło Jeff. - Każdy sposób na pozostanie tutaj jest dobry. Zastanówcie się, co zrobić, aby dotrzeć dalej niż pozostali, a teraz wracajcie do obozu.

Grace: Jason
October: Chewie
Rudy: Chewie
Kirby: Chewie
Jason: Chewie
Chewie: Jason

Finałowe słowa Jasona:
Nie spodziewałem się tego i tu mnie macie. Z jednej strony przykro mi, a z drugiej cieszę się, że wreszcie zjem normalny posiłek, wyśpię się. A pozostałym życzę powodzenia.


Tabela eliminacji
Głosowanie
Wydarzenia
Uczestnicy

I takie pytanie na koniec. Czy robić następny sezon? Jeżeli tak to gdzie? Peru, Japonia, Polinezja? Zaznaczam, że każda lokalizacja ma inny przebieg zdarzeń, twisty, uczestników...

RaffEmm
runner up
Posty: 927
Rejestracja: 28 maja 2010, 00:00
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: RaffEmm »

Confessionals w tym odcinku:

Chewie - 2 (22)
Grace - 2 (22)
Rudy - 3 (22)
October - 3 (20)
Kirby - 3 (20)


Jason - 4 (20)
Zandra - 20
Ben - 15
Xavier - 14
Becca - 10
Janet - 9
Brandon - 6
Nick - 7
Ester - 6
Tanya - 5
Walter - 2



No oczywiście, że tak...Proponuję Peru..Bardzo ciekawy kraj :)

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Wspomnienia z Filipin: Jason

Jestem zadowolony. Miałem być wykopany stamtąd po 3 dniach, a przetrwałem 33 dni. To był dla mnie ogromny wysiłek fizyczny, na który już chyba nigdy więcej się nie odważę. Nie spodziewałem się, że dzisiaj odejdę, ale chyba właśnie o to chodzi. Im większe moje zaskoczenie, tym większa satysfakcja pozostałych. Chewiemu udało się raz, ale podejrzewam, że teraz brak immunitetu takiego, czy ukrytego doprowadzi go na ławkę obok mnie.

Obrazek

Osiemnastoletni Jason Matthews był nie tylko najmłodszym członkiem plemienia Motu, ale także najmłodszym uczestnikiem gry. Od początku przypisywał sobie rolę najsłabszego ogniwa. Nie radził sobie w obozie, ani podczas zadań. Dnia 3 miał zostać wyeliminowany, ale z pomocą przyszedł mu Rudy, który wspólnie z Beccą, Zandrą i Nickiem dają mu szansę. Po przemieszaniu trafia do Tafiti, gdzie wspólnie z Janet, Zadnrą i Rudym stanowią większość, która spokojnie pozwala mu dojść do połączenia. Po powstaniu Mutalau szybko popada w konflikt, najpierw z Benem, a potem z Chewiem. Ten drugi okazuje się być zgubny dla niego. Chewie używa ukrytego immunitetu i pozbywa się go dnia 33.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

12.Chaos

Mutalau, noc 33

Zagranie ukrytym immunitetem z pewnością było ogromną niespodzianką dla części Mutalau. Nikt nie liczył, że coś będzie w stanie przyćmić wydarzenia z rady plemienia. Chewie z ulgą zrzucił plecak i położył się w szałasie. Nigdy wcześniej nie cieszył się tak bardzo z powrotu z rady plemienia, jak tym razem. Rudy zajął się rozpalaniem ognia, a dziewczyny jeszcze przez chwilę krzątały się po obozie zanim znalazły sobie miejsce przy ognisku. Jedynie Grace snuła się po obozie myśląc o radzie, odejściu Jasona i co najważniejsze, czy ktoś podejrzewa ją o zerwanie sojuszu.
- Muszę wam coś powiedzieć... - zaczęła Grace.
Rudy spojrzał na nią pytająco. Domyślał się, że to Grace głosowała na Jasona.
- Głosowałam na Jasona i... I to ja dałam Chewiemu immunitet. To właśnie ten, który ty znalazłeś. Nie użyłam go wcześniej. Okłamałam was wszystkich, ale tylko dlatego, bo łudziłam się, że Chewie zabierze mnie do finału jak obiecywał wcześniej.
- Nic nie obiecywałem... - podkreślił Chewie.
Rudy tylko pokręcił głową.
- I chciałam was za to najmocniej przeprosić - kontynuowała.

OCTOBER (23), studentka
Odejście Jasona było dla nas sporym zaskoczeniem. Domyślałam się, że drugi głos był od Grace, ale jej późniejsze zachowanie w obozie, oddanie Chewiemu immunitetu i przyznanie się do tego było co najmniej idiotyczne.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Po radzie plemienia Grace podeszła do mnie i powiedziała, że immunitet, który użył Chewie, dostał od niej. Poczułem się trochę, jakbym oberwał pięścią w twarz. Po prostu zatkało mnie.

- Nic nie powiesz? - czekała Grace.
- A co chcesz, żebym powiedział?
- Cokolwiek...
- Nie mam zamiaru siłować się z tobą na argumenty.
- Ale dlaczego?
- Bo nie! Nie chce mi się.
- A nie jesteś zły?
- Grace, daj już spokój - wtrąciła się October. - Podjęłaś decyzję.
- Jak mogę coś powiedzieć... Kirby też o tym wiedziała - dodał Chewie.
- Mnie w to nie mieszajcie - zaznaczyła Kirby.
- Wiedziałaś?
- Wiedziałam, że Grace miała immunitet, ale nie miałam pojęcia, że oddała go Chewiemu - wyjaśniła Kirby.

CHEWIE (27), informatyk
Według oficjalnej wersji był to immunitet, który otrzymałem od Bena w przeddzień jego eliminacji. I tego mieliśmy się trzymać, z resztą na własną prośbę Grace, aby nikt nie maił do niej pretensji. Po powrocie do obozu Grace nagle wystrzeliła: "hej, to był immunitet, który dostałam od was. Okłamałam wszystkich, ale bardzo was przepraszam". Ona po prostu podłożyła się. Teraz to jej ostatnie trzy dni tutaj.

Mutalau, dzień 34

KIRBY (21), fotomodelka
Chaos. Tak można jednym słowem określić wczorajszy wieczór. Dzisiaj niby jest znacznie spokojniej, ale coś czuję, że to jakaś cisza przed burzą.

October, Kirby i Rudy wybrali się nad wodospad, aby popływać i przynieść świeżą wodę do obozu. Nadal tematem numer jeden były zdarzenia wokół wczorajszej rady. Grace i jej przemowa były traktowane z przymrużeniem oka. Z jednej strony kobieta irytowała swoją postawą, a z drugiej jej nieprzewidywalność stawała się niebezpieczna.
- Co teraz robimy? - zapytała Kirby.
- Nic - stwierdził Rudy, przemywając twarz. - Nadal mamy dobrą pozycję. Pytałem się Grace, czy jest z Chewiem.
- I co?
- I nic. Ona sama nie wie.
- Lepiej byłoby usunąć Grace - powiedziała October. - Po niej niczego nie możemy się spodziewać. Jeżeli mogę być kogoś pewna to tylko waszej dwójki.
- Jak chcecie... - stwierdził Rudy.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Utrzymanie sojuszu nie jest łatwe, ale myślałem, że jeszcze wspólnie przetrwamy jedno głosowanie. Okazało się inaczej. Teraz, dziewczyny chcą się pozbyć Grace, bo nie ufają jej. Ja były bym za tym, aby wrócić do oryginalnego planu i głosować przeciwko Chewiemu, ale skoro nie...

OCTOBER (23), studentka
Dla mnie Grace może sobie mówić co chce, komu chce i ile chce, a prawda jest taka, że nikt jej nie zaufa, a to chyba podstawa. Na ten moment i ona i Chewie nie są w najlepszej sytuacji, ale kto wie? Może nawet przyszłość Chewiego maluje się lepiej, niż jej?

Również w obozie trwały rozmowy. Grace podeszła do Chewiego. Chłopak spojrzał na nią od niechcenia czekając, aż ta zacznie rozmowę. W końcu zniecierpliwiony sam spytał:
- O co chodzi?
- Będę następna, bo ci pomogłam.
- Spokojnie... Pracuję nad tym.
- Niby jak? Rozmawiałeś z nimi?
- Jeszcze nie... - odparł. - Z resztą, po co odzywałaś się wczoraj?
- Musiałam coś powiedzieć.
Chewie przewrócił oczyma.
- Po prostu zaufaj mi. Jakoś nas z tego wyciągnę.
- Sama nie wiem...
- Daj spokój - mruknął. - W pojedynkę nie poradzisz sobie. Zdaj się na mnie, a nas przez to przeprowadzę.

GRACE (50), gospodyni domowa
Wczoraj zdecydowałam się głosować na Jasona, bo nie ufałam do końca Chewiemu. Przy pięciu anulowanych głosach, jego jeden mógł zniszczyć wszystko. Dzisiaj wszystko się zmieniło. Muszę zaufać Chewiemu.

Konkurs o nagrodę

Pięcioosobowa grupa przybyła na plażę. Na wodzie unosiły się niewielkie drewniane tratwy oznaczone flagami, zaś na brzegu czekało na nich pięć łódek oraz tyle samo stolików. Każdy ze stołów oznaczony był imieniem jednego z zawodników, pod którym znajdowała się kolumna cyfr.
- Jak się macie? - zaczął uprzejmie Jeff.
- Całkiem nieźle - odpowiedziała October.
- Skoro tak to przejdźmy do waszego zadania. Łódkami musicie dopłynąć do pięciu wysepek oznaczonych flagami. Na każdej z nich znajduje się worek, który musicie zabrać ze sobą na brzeg. Gdy go już przetransportujecie wypływacie po następny. W każdym z worków znajdziecie nazwę jakiegoś miasta. Musicie dopasować te nazwy miast do odległości w jakiej znajdują się od Filipin - oznajmił, wskazując ręką na stoły, gdzie wypisano odległości. - Osoba, która zrobi to jako pierwsza wygrywa nagrodę. Chcecie wiedzieć o co gracie? - zrobił pauzę. - Nagrodą dla zwycięzcy jest samochód terenowy, którym już dzisiaj będziecie mogli pojechać do spa.
Na twarzach zawodników pojawiły się szerokie uśmiechy.
- Zwycięzcę czekają kąpiele, masaże, kolacja... - wymienił. - Niestety jest też zła nowina. Osoba, która ukończy zadanie jako ostatnia będzie musiała oddać wszystkie swoje rzeczy.
- Co to znaczy? - spytała Kirby.
- Oddacie cały plecak. Resztę swojego czasu tutaj przegrana osoba spędzi w rzeczach, które ma na sobie teraz.
Po chwili piątka zawodników stałą przed łodziami w oczekiwaniu na sygnał od prowadzącego.
- Gracie o nagrodę! - zawołał Jeff. - Ryzykanci gotowi, start!
Cała piątka ruszyła do przodu. Każda z osób wepchnęła łódź do wody i zaczęła wiosłować w kierunku unoszących się na wietrze flag. Już na starcie prowadzenie objęli Rudy i Chewie. Zaraz za nimi wiosłowała October. Z tyłu była Grace. Kirby z wielkim trudem zepchnęła łódkę na wodę i zaczęła wiosłować. Niestety fale ciągle spychały ją z kursu. Tymczasem Chewie i Rudy zdobywali pierwsze worki z nazwami miast. Grace z trudem dopłynęła do pierwszej flagi, gdy October oraz obaj panowie kolekcjonowali już następne worki. Grace wyprzedziła October przy trzeciej fladze. Jednak to Chewie nadal obejmował prowadzenie.
- Nikt z was nie chce być ostatni! - zawołał Jeff. - Kirby, masz jeszcze szansę.
Kirby dopłynęła do pierwszej wysepki, gdzie udało jej się zdobyć flagę. Jednak dopiero przy czwartej wysepce udało jej się dogonić Grace i October, które miały niemałe problemy ze sterowaniem łódkami. Mężczyźni byli z przodu i nic nie wskazywało na to, że któryś z nich utraci prowadzenie. Chewie dopłynął do brzegu z piątym workiem. Nadal miał niewielką przewagę nad Rudym. Będąc już przy stole wysypał z woreczków nazwy miast.
- Nowy Jork, Tokio, Moskwa, Paryż, Sydney... - przeczytał i szybko rzucił spojrzenie na cyfry wyrysowane na stole.
Zdenerwowany obejrzał się na wracających na brzeg zawodników. Intuicyjnie zaczął układać miasta obok odległości.
- Mam! - zawołał, w momencie, w którym do sąsiedniego stołu podbiegł Rudy z ostatnim workiem. Jeff podszedł i spojrzał na rozwiązanie.
- Chewie wygrywa nagrodę! - ogłosił. - Ale to nie koniec! Pozostała czwórka nadal walczy o własne rzeczy. Nikt nie chce być ostatni!
Rudy zaczął dopasowywać nazwy miast do odległości. Gdy zaliczył zadanie mógł odetchnąć z ulgą. Pozostałe trzy kobiety kończyły w niemal tym samym czasie. Ku zdziwieniu wszystkich na trzecie miejsce wysunęła się Grace. Po drobnych kłopotach z ułożyła miasta i odległości we właściwej kolejności. Walka o czwarte miejsce miała rozegrać się pomiędzy October, która nigdy nie miała problemów z kończeniem zadań, a Kirby.
- Dobrze? - zawołała zaraz po ułożeniu fotomodelka.
Jeff podszedł do stołu i sprawdził.
- Kirby zalicza zadanie, co oznacza... October, musisz oddać swoje rzeczy.
- W porządku i tak dużo tego nie ma - westchnęła.
Kirby uściskała swoją koleżankę mówiąc:
- Podzielę się z tobą swoimi rzeczami.
- Chewie - prowadzący zwrócił się do zwycięzcy. - Samochód i dzień w spa. To chyba dobra nagroda?
- O, ludzie... - pokiwał głową zwycięzca.
- Ale co to za zabawa w pojedynkę? Wybierz jedną osobę, która będzie ci towarzyszyć.
Chewie wskazał ręką na Kirby:
- Kirby.
Dziewczyna przyklasnęła i od razu podbiegła do chłopaka.
- Dzięki... Dzięki... Dzięki...

CHEWIE (27), informatyk
Wybór Kirby był ruchem strategicznym. Ja i Grace potrzebujemy jej głosu i teraz pora jej przypomnieć po czyjej stronie powinna stać.

Mutalau, dzień 34

OCTOBER (23), studentka
Zwykle dobrze sobie radzę w konkursach, a dzisiaj to była jakaś tragedia. Najbardziej boli mnie to, że zabrano mi maskotkę, którą dostałam od brata. Straciłam też bluzę, długie spodnie i kurtkę. Na całe szczęście do końca zostało kilka dni i mogę się jakoś przemęczyć.

Po konkursie October, Rudy i Grace wrócili do obozu. Dziewczyna zaczęła organizować sobie rzeczy. Rudy siedział obok i tylko się przyglądał. Grace kręciła się wkoło, jakby próbując coś poradzić, wtrącić się, czy nieśmiało zagadać do pozostałej dwójki.
- A mogę pożyczyć twoją koszulę? - zapytała, spoglądając na fioletową koszulę.
Rudy skinął głową.
- Ja mogę ci dać swój sweter - włączyła się wreszcie Grace. - Chcesz jeszcze spodnie?
- Nie - ucięła krótko. - Pożyczę od Kirby.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Utrata wszystkich rzeczy na pewno jest bardzo bolesna, ale to powinno zmotywować October do jeszcze większego wysiłku.

Zaraz po rozstrzygnięciu konkursu Chewie i Kirby zostali zabrani łodzią z wyspy do portu, gdzie czekał na nich nowy samochód. Nim podjechali do ośrodka spa znajdującego się na obrzeżu miasta. Tam zostali ciepło przywitani przez obsługę. Kobieta w białym fartuchu wręczyła im dwa komplety czystych ubrań, a następnie zaprowadziła ich na salę główną, gdzie mogli oddać się zabiegom.
- Świetne miejsce - westchnął Chewie, siadając na łóżku.

KIRBY (21), fotomodelka
Jestem bardzo wdzięczna Chewiemu za to, że zabrał mnie ze sobą na nagrodę. Przez te 35 dni straciłam mnóstwo energii. Ten wyjazd spada mi jak z nieba.

Jeszcze tego samego wieczoru Chewie i Kirby siedzieli nad basenem. Jedli kolację, rozmawiali i żartowali. W pewnym momencie Cheiwe ściągnął rozmowę na temat Mutalau:
- Jak myślisz? - zaczął niewinnie. - Gdy ty, October i Rudy dojdziecie do trójki to kto zajmie trzecie miejsce?
- Szczerze to nie zastanawiałam się nad tym, a masz dla mnie jakąś propozycję?
- Jak wejdziesz do finału to zagłosuję na ciebie - wypalił. - Mówię tak, bo uważam, że zostaniesz siódmym sędziom.
- Dlaczego?
- October nie będzie zależało na wygraniu ostatniego immunitetu, bo jest pewna, że bez względu na to, czy ostatni immunitet wygrasz ty, czy Rudy to i tak ona będzie w finale. Powinnaś zacząć myśleć o sobie.
- Czyli co? Proponujesz, abym była z tobą i Grace? A skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukasz?
- Ufam ci, bo jesteśmy razem od dnia pierwszego. Z żadną z tych osób nie spędziłaś tyle czasu w grze, co ze mną. October i Rudy mają silną więź, Grace jest szurnięta. Możesz polegać tylko na mnie. Pomóż nam pozbyć się Rudy'ego, a będziesz ze mną w finale - wyjaśnił wszystko.
- Zgoda.

KIRBY (21), fotomodelka
Tak naprawdę nie wiem, czy mogę zaufać Chewiemu. Ma rację co do pozostałej trójki, ma rację, że znam go najdłużej, ale właśnie dlatego wiem, do czego jest zdolny, aby zajść do końca.

Po całodziennej wizycie w spa Kirby i Chewie wrócili do obozu nad ranem. Uzgodnili między sobą, że nie będą wracać do rozmowy o grze.

Mutalau, dzień 35

Konkurs o immunitet

Tym razem na zawodników czekał tor przeszkód zawieszony nad wodą. Tor składał się z kilku beczek i drewnianych platform kołyszących się na wodzie oraz mostu linowego. Na starcie jak i na mecie znajdowały się dwa stoły zapełnione drewnianymi klockami. Na każdym z bloczków znajdował się jakiś symbol.
- Witajcie - zaczął z uśmiechem Jeff. - Immunitet jest znowu do zdobycia - oznajmił, zabierając naszyjnik od Grace. - Po 35 dniach sprawdzimy ile pozostało wam siły zarówno fizycznej jak i umysłowej. Waszym zadaniem będzie przedostać się przez wodę po beczkach, platformach i moście linowym na drugą stronę, gdzie znajdziecie szesnaście symboli ułożonych w pewnej kolejności. Zapamiętacie ich ustawienie i wrócicie na start, gdzie znajdziecie identyczne symbole. Waszym zadaniem będzie otworzyć ten wzór. Pierwsza osoba, która tego dokona wygra immunitet i tym samym awansuje do pierwszej czwórki.
Zawodnicy ustawili się na starcie.
- Gracie o immunitet - zawołał Jeff. - Ryzykanci gotowi, start!
Cała piątka rzuciła się do przodu. Przejście po elementach toru, które ruszały się na wodzie nie należało do najprostszych. Grace spadła z beczki prosto do wody.
- Kirby, musisz wrócić na linię startu! - poinstruował ją Jeff.
Pozostali nie bez kłopotów przeszli na drugą stronę, gdzie czekało na nich szesnaście symboli, z którymi w pamięci musieli powrócić na start. Rudy zdecydował się na powrót jako pierwszy. Zaraz za nim podążyła October. Oboje przenieśli w pamięci tylko symboli, po czym wrócili po następne. Chewie, Grace i Kirby spróbowali przenieść wszystkie symbole.
- Mam! - zawołała Grace. Miała nadzieję, że udało jej się za pierwszym razem odwzorować wszystkie elementy w dobrej kolejności.
- Źle! - sprawdził Jeff.
Rudy ponownie wrócił z kolejnymi elementami. Niezbyt pewnie poukładał obok siebie symbole, a następnie podniósł rękę do góry. Jeff podbiegł do jego stolika i zaczął sprawdzać.
- Rudy wygrywa immunitet! - ogłosił.
- Tak! - uradował się Rudy, a następnie przyjął naszyjnik.
Grace i Chewie spojrzeli po sobie.

CHEWIE (27), informatyk
Teraz sytuacja nie jest do końca jasna. Byłem pewien, że Kirby zagłosuje na Rudy'ego, a to czy zagłosuje na October wcale nie jest takie oczywiste.

Mutalau, dzień 35

Tego dnia w obozie Mutalau nie działo się zbyt wiele. Rudy pozostawił immunitet w szałasie i wraz z October i Kirby udał się na plażę.
- Jak było w tym spa? - spytała niewinnie October.
- Świetnie. Nie wspominając już o całym spa, ale wyjechać z tej wyspy, zobaczyć coś poza nią i od razu czuję się lepiej. Rewelacja. Tego potrzebowałam.
- Próbował cię przekonać żebyś głosowała na mnie? - spytał Rudy.
- Raczej nie rozmawialiśmy o strategii. Może coś tam gadał, ale wiecie...

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Lepiej żeby October była pewna Kirby, bo jeżeli ona się wycofa to leżymy. Chewie dobrze postąpił zabierając ją ze sobą na nagrodę.

Mutalau, dzień 36

Gdy tylko nadarzyła się okazja Chewie wybrał się do lasu w towarzystwie Kirby. Wiedział, że potrzebuje jej głosu i był pewien, że może na nią liczyć. Zwycięstwo Rudy'ego w konkursie o immunitet zniszczyło wszystkie jego plany. Z następną rozmową z Kirby wolał wstrzymać się, aż do samej rady plemienia. Musiał mieć pewność, że będie ostatnią osobą, która będzie rozmawiała z nią o głosowaniu.
- Chciałbym wiedzieć, czy się nie wycofałaś.
- To miał być Rudy - stwierdziła gniewnie.
- Ale on wygrał immunitet, a więc pozostaje October. Dasz sobie z tym radę?
- Zobaczymy...

KIRBY (21), fotomodelka
Czuję, że jestem w potrzasku. Z jednej strony jest lojalność wobec Chewiego, a z drugiej wobec October. ludzie zapominają, że jestem jeszcze ja i też chcę być w finale.

Rada plemienia

O zmroku do świątyni weszło pięć osób z pochodniami. W milczeniu zajęli miejsca na ławce naprzeciwko mistrza ceremonii, który mechanicznym głosem powiedział:
- A teraz niech wejdą sędziowie: Ben, Xavier, Zandra i Jason wyeliminowany na ostatniej radzie plamienia.
Za jedyną kobietą wśród sędziów wszedł Jason. Był ubrany w granatową bluzę z kapturem i jasne spodnie. Rzucił uśmiech w stronę swoich kolegów będących w grze, a następnie usiadł pomiędzy Xavierem, a Zandrą. Wtedy prowadzący przemówił:
- Dzisiaj chciałbym zacząć od nagród i kar. October, straciłaś wszystkie swoje rzeczy.
- Tak, byłam na siebie oto zła. Skopałam całą konkurencję. W pewnym momencie na tej łodzi, chyba przy trzeciej fladze opuściły mnie wszystkie siły i wtedy już wiedziałam, że nie dam rady. Dobrze, że pozostali użyczyli mi trochę swoich rzeczy.
- Chewie, dlaczego na nagrodę zabrałeś ze sobą Kirby?
- Z osób, które zostały w grze jest najbliższa mi. Wiedziałem, że spędzę z nią miło czas. Gadaliśmy, żartowaliśmy...
- Mówiliście o strategii?
- Nie - pokręcił głową.
- Rudy, wierzysz mu?
- Nie - odparł. - Zbyt dobrze go znam.
- To znaczy?
- Mu chodzi o ukryty immunitet - wyrwał się Chewie. - Przekonałem Grace, aby oddała mi go.
- Oddałam, ale żałuję tego - wtrąciła się Grace. - Zbyt wiele rzeczy robię pod wpływem emocji i potem nie mam pojęcia jak z tego wybrnąć.
- Grace, kiedy nadejdzie moment na uporządkowanie własnych działań? - zapytał Jeff.
- Teraz.
- Świetnie - uciął krótko. - Rudy, masz immunitet, jesteś bezpieczny, ale możesz go oddać komuś.
- Nie oddaję.
- Zgoda, w takim razie Rudy jest bezpieczny, pozostali nie. October, zaczynasz.
Dziewczyna wstała z miejsca i udała się do \stolika z urną.

October:
(GRACE) Za błędy się nie przeprasza, a ponosi się konsekwencje.

Chewie:
(OCTOBER) Prognoza pogody na najbliższe trzy dni: BURZA Z PIORUNAMI. Straciłaś wszystkie swoje rzeczy, a więc chyba nawet lepiej dla ciebie, abyś już opuściła wyspę.

Grace:
(OCTOBER) To strategiczne posunięcie. Jesteś najgroźniejszą rywalką nie licząc Rudy'ego, a więc stąd mój głos na ciebie.

Kiedy Kirby wróciła na miejsce po oddaniu piątego głosu Jeff przyniósł urnę z głosami. Po krótkiej pauzie zaczął:
- Jeżeli ktoś ma ukryty immunitet i chce go użyć dzisiaj może to zrobić po raz ostatni.
Cisza.
- W takim razie odczytam głosy. Decyzja jest ostateczna. Osoba z największą ilością głosów musi odejść.
Po dłuższej pauzie sięgnął po pierwszy głos.
- October.
- Drugi głos Grace.
- October - przeczytał trzeci.
- Grace. Mamy remis: dwa głosy October, dwa głosy Grace. Jeden głos pozostał - powiedział, sięgając po ostatnią kartkę z imieniem:
- Dwunastą wyeliminowaną osobą z Survivor: Philippines i piątym sędziom zostaje October.
Rudy pokręcił głową z niechęcią spoglądając na Kirby, Grace odetchnęła z ulgą.
- October, przynieś pochodnię - powiedział po chwili gospodarz. - October, taka jest wola plemienia - dodał gasząc pochodnię.
- Trzymajcie się - powiedziała na pożegnanie dziewczyna i wyszła ze świątyni zostawiając w niej ostatnią czwórkę.
- Trzy głosy świadczą o tym, że troje z was ma sojusz. Problem w tym, że żadne z was nie chce zająć trzeciego miejsca. Przed wami trzy ostatnie dni - podsumował.

Finałowe słowa October:
Te 36 dni było najbardziej niesamowitą przygodą jaką przeżyłam. Z pewnością nigdy nie zapomnę Filipin.

Oddane głosy:
October: Grace
Chewie: October
Grace: October
Rudy: Grace
Kirby: October
________________________

Historia głosowań
Tabela eliminacyjna
Wydarzenia
Uczestnicy
__________________________
I cóż zapraszam do dzielenia się uwagami. Typy na finał? Prognozy? Założenia?

RaffEmm
runner up
Posty: 927
Rejestracja: 28 maja 2010, 00:00
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: RaffEmm »

Confessionals w tym odcinku:

Rudy - 4 (26)
Chewie - 3 (25)
Kirby - 4 (24)
Grace - 1 (23)


October - 3 (23)
Zandra - 20
Jason - 20
Ben - 15
Xavier - 14
Becca - 10
Janet - 9
Brandon - 6
Nick - 7
Ester - 6
Tanya - 5
Walter - 2


Wg mnie ten sezon wygrają Chewie lub Rudy... Grace i Kirby nie są na tyle "mądre" aby wygrać..Obie popełniły błąd no i niestety, żadna z nich w takim układzie nie ma szans na zwycięstwo, jeżeli nie wyeliminują panów.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Wspomnienia z Filipin: October

Czuję lekki niedosyt. Zawsze starałam dawać z siebie wszystko, ale tym razem mam wrażenie, że mogłam rozegrać coś nieco lepiej. Nie mam do nikogo żalu o te 3 głosy, bo przecież na tym to polega. Gdyby ktoś zapytałby mnie: "czy chciałabym przeżyć to raz jeszcze". Zgodziłabym się bez namysłu. Teraz pozostaje mi obserwować następną radę i trzymać kciuki za Kirby i Rudy'ego.

Obrazek

23-letnia studentka sztuki z Los Angeles trafia do plemienia Tafiti. Drobna i niepozorna blondynka od dnia pierwszego dała się poznać jako sympatyczna, silna i inteligentna dziewczyna. Okazuje się być pomocna w obozie i konkursach. Początkowo interesuje ją zawiązanie sojuszu z kobietami, gdy plan ten nie dochodzi do skutku stara się współdziałać z młodszą częścią plemienia: Xavierem, Chewiem i Kirby. Zbawieniem dla niej okazuje się być przemieszanie. Pomimo że jej dawne plemię zostaje zdominowane przez większość z Motu, bardzo szybko zostaje zaakceptowana przez nową grupę i poraz pierwszy może cieszyć się stablinym sojuszem. Najmocniejsza więź łączy ją jednak z Rudym, ale znajduje sobie także sprzymierzeńców wśród Janet i Jasona. Po połączeniu October przeciąga na swoją stronę Grace, dzięki czemu jej grupa zdobywa przewagę. Jej największą rywalką okazuje się być Zandra. Gdy udaje jej się pozbyć Zandry wszystko układa się po myśli October, gdyż po swojej stronie nadal miała Kirby i Rudy'ego. Wszystko się zmienia dnia 36. Kiedy to traci wsparcie i zostaje wyeliminowana przez Chewiego, Grace i Kirby.
________________________________
Na dzisiaj miał być ostatni epizod, ale się nie wyrobię. Dodam go po niedzieli.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Epizod 13

Post autor: Kobra »

INTRO
36 dni temu 16 obcych osób dotarło na dwie filipińskie wysepki, gdzie współpracując i walcząc o przetrwanie mieli stworzyć dwa plemiona: Tafiti oraz Motu. Oba plemiona miały swoje problemy. Grace niepotrafiąca odnaleźć się w młodej grupie decyduje się być szczera, otwarta i uczciwa. Niestety, to nie wystarcza i kobieta znajduje się poza sojuszem Motu. O wiele lepiej radził sobie Rudy, który zjednał sobie wszystkich w żółtym plemieniu. W Tafiti Chewie zawiązał sojusz z mężczyznami oraz Kirby jako "piątą", która niespecjalnie martwiła się swoim losem w grze, bo zawsze mogła liczyć na wsparcie Xaviera oraz October. Kolejne dni testują siłę obu sojuszy i tym samym zmuszają do odejścia osoby będące w mniejszości. Dnia 10 wszystko się zmienia. Niespodziewane przemieszanie plemion sprawia, że Janet, Zandra, Jason i Rudy trafiają do Tafiti, zaś Chewie, Kirby, Xavier i Ben zasilają nowe Motu. Na kolejnych dwóch radach muszą odejść lider dawnego Motu - Nick oraz członek "czwórki Tafiti"- Brandon. Wkrótce w obozach zostają odnalezione ukryte immunitety. Ben decyduje się zachować immunitet na późniejszy etap gry, zaś Rudy i Jason postanawiają oddać swój Grace, aby ta uratowała siebie i pozbyła się Xaviera. Kobieta pod wpływem impulsu mówi o immunitecie Kirby oraz Chewiemu. Założyciel "czwórki Tafiti" ochrania Grace przed eliminacją i obiecuje współpracować z nią i Kirby, aż do finału. Dnia 19 powstaje plemię Mutalau. Zaniepokojona silną więzią łączącą Rudy'ego i October, Zandra decyduje się dołączyć do sojuszu Chewiego. Ruch okazuje się być fatalny na dłuższą metę, gdy tylko October i Rudy przeciągają na swoją stronę Kirby i Grace. Wspólnymi siłami nowy sojusz eliminuje kolejno Bena, Xaviera i Zandrę, którzy stają się sędziami. Chewie postanawia chwycić się brzytwy i poprosić Grace o oddanie mu ukrytego immunitetu. Ta po raz kolejny pod wpływem emocji decyduje się na współpracę z nim, co wywołuje trzęsienie ziemi w Mutalau. Wkrótce okazuje się, że rozstrzygający głos należy do Kirby, która musi wybrać pomiędzy lojalnością wobec Chewiego, a October. Dziewczyna decyduje się współpracować z Grace i Chewiem, tym samym stawiając Rudy'ego w sytuacji bez wyjścia. Cztery osoby, trzy rady plemienia, dwa konkursy o immunitet i jeden zwycięzca. Kto nim zostanie?

13.Daleka droga do domu

Mutalau, dzień 37

Zapowiadał się chłodny dzień. O świcie finałową czwórkę zbudził zimny wiatr i mżawka. Zwykle czas na wyspie odmierzały rady plemienia oraz konkursy. Wszystko zmienia się dnia pod sam koniec. Następne trzy dni jako trzy ostatnie dni gry zapowiadały się intensywnie. Codziennie odbędzie się jedna rada plemienia. Szczęśliwi ci, którzy nie musieli się obawiać następnej eliminacji. Kirby była wyjątkowo milcząca. Co jakiś czas odpowiadała krótko na zadane jej pytanie. Grace uśmiechała się pierwszy raz od kilku dni. Stresy związane z wydarzeniami wokoło niej gdzieś się rozpłynęły.

GRACE (50), gospodyni domowa
Ostatnie dni dla mnie wiązały się z ogromnym stresem. Z wczorajszym odejściem October wszystko wyparowało. Teraz ja, Kirby i Chewie zdecydowaliśmy się działać razem, a naszym jedynym zmartwieniem jest teraz wysłanie Rudy'ego do domu.

Po chwili do kobiet dołączył Chewie. Nieco markotny usiadł przy ognisku i spojrzał w ziemię.
- Chcesz śniadanie? - zapytała radośnie Grace.
- Nie będę jadł - odparł. - Źle się czuję.
- Co ci jest?- zareagowała Kirby.
- Żołądek...

CHEWIE (27), informatyk
Czuję się fatalnie. Powoli zaczynam odczuwać te 37 dni spędzonych na plaży. Mam tylko nadzieję, że to jakoś nie wpłynie na moją sprawność podczas następnego konkursu.

- Wytrzymasz - rzuciła starsza z kobiet. - Jeszcze tylko dzisiaj, jutro i pojutrze. Nie rozsypuj się na sam koniec. Razem damy radę.
Chewie tylko pokiwał głową, a Kirby wstała i wróciła do szałasu.

KIRBY (21), fotomodelka
Czy powinnam się martwić? Nie wiem... Nie zmieniłabym strony, gdybym nie ufała Chewiemu, ale Grace to inna sprawa. Dzisiaj na przykład stwierdziła, że jej i Chewiemu zostały trzy dni i razem muszą dać radę, a gdzie w tym wszystkim jestem ja?

Jedynie nad Rudym wisiała nieprzyjemna perspektywa bycia szóstym sędzią. Od rana starał się unikać pozostałej trójki. Zaraz po złowieniu ryb wybrał się do dżungli po drewno, a przy okazji sprawdzić skrzynkę pocztową. Nigdy wcześniej z takim niepokojem nie czekał na kolejną wiadomość o konkursie. Podszedł do skrzynki i wyjął z niej kartkę.
- I co my tu mamy? - westchnął.
W notatce pisało coś o intuicji, szukaniu właściwej drogi i radzie plemienia.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Tamte trzy osoby mogą świętować, bo teraz to ja mam nóż na gardle. Jeżeli dzisiaj immunitet nie wróci do mnie to mogę się pakować.

Konkurs o immunitet

Cztery osoby dotarły na plażę wyzwań, gdzie zawsze odbywały się konkursy. Tym razem spekulacje na temat konkursu zaczęły się jeszcze przed wejściem na arenę walki. Ostatnia czwórka już z oddali dostrzegła ogromną budowlę. Był to potężny labirynt, którego ściany zdobiły kwieciste wzory. Przed konstrukcją na zawodników czekał prowadzący.
- Idealny dzień na walkę immunitet - stwierdził, spoglądając na niebo przykryte szarymi chmurami. - Rudy, muszę ci go odebrać - dodał, zabierając naszyjnik od mężczyzny. - Ale mam dobrą wiadomość dla wszystkich. Immunitet jest znowu do zdobycia. Dzisiaj czeka was wycieczka po labiryncie. Gdzieś w jego korytarzach znajduje się osiem stacji. Przy każdej z nich znajdziecie pewien fragment układanki. Gdy skolekcjonujecie wszystkie osiem elementów musicie wrócić na początek trasy i tam złożyć elementy w replikę immunitetu. Osoba, która zrobi to najszybciej wygra immunitet i tym samym zapewni sobie miejsce w finałowej trójce.
Rozbitkowie ustawili się przy w samym sercu labiryntu, które stanowiło również punkt startowy. Od niego ciągnęły się cztery korytarze. Każdy z nich prowadził, do jednej ze stacji, w których ukryto jakiś element układanki.
- Walczycie o immunitet! Ryzykanci gotowi... - zrobił pauzę. - Start!
Cała czwórka zniknęłą w korytarzach labiryntu. Rudy, Chewie i Kirby poruszali się gwałtownie w nadziei, że uda im się trafić do właściwych korytarz. Grace szła spokojnie i bez paniki. Rudy znalazł pierwszy fragment układanki. Zdjął go ze ściany i zawiesił na szyi, po chwili również Kirby trafiła na swój pierwszy element. Oboje mogli ruszać po następne. Chewie miał mniej szczęścia trafiając na ślepy zaułek.
- Cholera! - warknął.
Tymczasem Grace błądziła, gdzieś w połowie drogi. Pozostali walczyli dalej. Rudy zdobył drugi fragment, zaś Chewiemu udało się natrafić na pierwszy. Nieco zdezorientowana Kirby zatrzymała się na środku korytarzu, jakby zastanawiając się, czy nie krąży w kółko. Zadanie trwało, a kolejne elementy układanki trafiały w ręce rywalizujących ze sobą.
- Rudy cztery elementy, Kirby i Chewie po trzy, Grace zero - przypominał im o swojej obecności Jeff.
Rudy walczył dalej. Musiał zdobyć immunitet, jeżeli chciał zostać tutaj jeszcze trochę. Chewie znacznie przyśpieszył. Próbował nie panikować, ale myśl o tym, że jego rywal może wygrać przerażała go. Konkurencja trwała, a Jeff jedynie krążył po kładce zamontowanej nad labiryntem i tylko co jakiś czas komentował postęp zawodników. Tymczasem Grace dotarła do pierwszej stacji.
- Rudy kieruje się po ósmy element, Chewie ma siedem, Kirby ma pięć i Grace z pierwszym!
W międzyczasie Rudy oraz Chewie zdobyli po ostatnim elemencie.
- Teraz musicie wrócić na start i tam złożyć je w całość! - przypomniał Jeff. - Immunitet do zdobycia.
Rudy dotarł do środka labiryntu jako pierwszy i szybko zaczął łączyć ze sobą elementy. Po kilku chwilach dołączył do niego Chewie. Gdy już miał zacząć układać puzzle w wzór usłyszał głos stojącego obok Rudy'ego:
- Mam!
Jeff zerknął na naszyjnik złożony przez Rudy'ego, po czym ogłosił:
- Rudy zdobywa immunitet!
- Tak! - zawołał uradowany.
- Immunitet. Bardzo przydatna rzecz - stwierdził prowadzący, podając immunitet zwycięzcy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... - przyznał.
- Rudy jesteś nietykalny, pozostali rada plemienia jeszcze dziś. Jestem przekonany, że to będzie bardzo ciekawe popołudnie - powiedział przed odejściem Probst.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Wygranie tego immunitetu można porównać do zdobycia decydującego punktu w ostatniej minucie meczu. Ciało płacze, a dusza śpiewa.

Mutalau, dzień 37

CHEWIE (27), informatyk
Teraz priorytetem dla nas powinno być usunięcie Rudy'ego przed finałem. Uwielbiam Kirby, ale ona nigdy niczego nie wygra. Jedynie ja i Grace mamy jakieś tam szanse w walce z nim.

Wracając z konkursu czwórka Mutalau dyskutowała o zadaniu. Nikt nie mówił o zbliżającej się radzie, choć każde z nich myślało o tym, kto powinien odejść.
- W pewnym momencie zgubiłam się - opowiadała Kirby. - I zaczęłam się cofać.
- Ja nic nie mogłam odnaleźć - stwierdziła Grace. - Podziwiam was, że zrobiliście to tak szybko.
Rudy usiadł w szałasie i jeszcze przez moment przyglądał się pozostałej trójce.
- Padam z nóg. Chyba położę na moment - dodał.
- Okej - przytaknął Chewie. - To ja może skoczę po wodę. Grace, pójdziesz ze mną?
Kirby nieufnie spojrzała na swojego przyjaciela. Chciała się mylić i wierzyć, że Chewie da jej obiecany finał, ale brak immunitetu na jej szyi i urządzanie pogawędek z Grace nie wróżyło jej najlepiej.

KIRBY (21), fotomodelka
Jedyne co mogę teraz zrobić to pogadać z osobą, która ma nietykalność.

Gdy tylko Chewie i Grace wzięli dwa garnki i zniknęli w lesie Kirby dosiadła się do Rudy'ego.
- Możemy porozmawiać? - zaczęła.
Rudy ociężale podniósł się i spojrzał na dziewczynę.
- Co tam nowego słychać?
- Tak tylko jestem ciekawa... - zaczęła nieśmiało. - Co zamierzasz zrobić?
- Jak pytasz o radę to i tak chciałem głosować na Chewiego, a więc dla mnie nic się nie zmienia.
- Myślałam sobie trochę i... Ja też chcę być w finale.
- Chewie już cię olał? - spytał, powstrzymując się od uśmiechu.
- Nie wiem. Jestem tylko pewna, że nie chcę wracać do domu. Dotarcie tutaj wiele mnie kosztowało i chcę... chciałabym mieć... mieć szansę wystąpić przed sędziami.
- Rozumiem. Pomogę ci dzisiaj i jutro... Jeżeli wygram jutro - zaznaczył. - Ale jeżeli ty wygrasz jutrzejszy immunitet, bo jest taka możliwość to bierzesz mnie do finału.
- Zgoda - skinęła głową.
- Zgoda, a potem mnie wystawisz do wiatru.
- Obiecuję, że nie - oświadczyła.
- Przysięgnij - wymusił.
- Przysięgam na... na moją mamę - powiedziała mimowolnie. - Może być?
- To teraz się zastanówmy. Oni dwoje zagłosują na ciebie, my dwoje na Chewiego - zmienił szybko temat. - Mamy remis, dogrywka i klapa. Wiesz, co ma zamiar zrobić Grace?
- Nie.
- Pogadamy z nią potem - uciął krótko.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Wiązanie się z Kirby jest ryzykowne. Zdążyła pozbyć się Xaviera, October pomimo tego, że miała z nimi jakieś sojusze. Jeśli jednak chce mnie wystawić to powinna pamiętać o tym, że wtedy zostanę sędzią.

Chewie i Grace zatrzymali się w połowie drogi nad wodospad. On usiadł na pniu i niedbale rzucił garnek na wodę obok. Grace spojrzała za siebie, czy, aby w ich stronę nie zbliża się któreś z pozostałej dwójki.
- Musimy pozbyć się Kirby - oświadczył Chewie.
- Szkoda... - westchnęła Grace.
- Szkoda! Szkoda! A co chcesz zrobić? Masz jakiś inny wybór? No chyba, że chcesz głosować przeciwko mnie. Jak tak to wielkie dzięki! - oburzył się. - Tylko wtedy zakończy się tym, że Rudy wygra ostatni immunitet, a ja mam szansę z nim wygrać i zabrać ciebie do finału.
- Wiem, wiem...

GRACE (50), gospodyni domowa
Po tym jak Rudy wygrał immunitet oczywistym się stało, że musi odejść jedno z naszej trójki. Mam obawy, bo zawsze wydawało mi się, że Chewie i Kirby są blisko, ale skoro Chewie chce wystawić Kirby to skąd mogę wiedzieć, że następnym razem nie wystawi mnie?

CHEWIE (27), informatyk
Dopiero co odegnałem od siebie czarne chmury i znowu spadam na dno. To nie w porządku, aby ograł mnie facet, który zamiata chodnik przed stacją benzynową, gdzieś w Nevadzie.

Gdy Chewie i Grace wrócili z wodą żadne z nich nie rozmawiało ze sobą więcej. Chewie starał się być wszędzie. Zwykle spokojny, nawet w sytuacjach podbramkowych tym razem czuł, że kompletnie nie kontroluje sytuacji. Najpierw chodził za Kirby, pilnując jej, aby przypadkiem nie kontaktowała się z Grace, która mogłaby powiedzieć za dużo, aż w końcu doczepił się do Rudy'ego. Chwilę porozmawiali o niczym, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Potem na horyzoncie pojawiła się Grace. Usiadła na skałach obok Rudy'ego i zaczęła:
- Chciałam porozmawiać jeszcze przed radą, bo prawdopodobnie to moja ostatnia rada i w razie czego chciałam się pożegnać z tobą.
- Nie odejdziesz dzisiaj - pokręcił głową.
- A kto?
- Chewie. Żadne z nas nie jest w stanie pokonać go w finale. On zawodowo wciska kant. Przegrasz z nim.
Grace tylko pokiwała głową.
Wielkimi krokami zbliżał się wieczór. Wraz z zachodem słońca ostatnia czwórka ruszyła na radę plemienia, która miała być ostatnią dla jednego z nich.

GRACE (50), gospodyni domowa
Nadal zastanawiam się nad moim głosem. Jakikolwiek on będzie musisz być rozważny. Teraz moja taktyka to eliminacja najsilniejszych ogniw. Wczoraj była to October, dziś wypada, że to Chewie, a jutro miejmy nadzieję, że Rudy.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Chewie jest bardzo przebiegły. Nie chciałbym się spotkać z nim w finale i mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie uda mi się posadzić go na ławce sędziowskiej.

Rada plemienia

Ostatnie cztery osoby, których pochodnie nie zgasły pojawiły się w świątyni na wzgórzu. Naprzeciwko ich ławki stał niewzruszony mistrz ceremonii. Gdy goście rady odstawili swoje pochodnie i zajęli miejsca mistrz przemówił:
- A teraz niech wejdą sędziowie: Ben, Xavier, Zandra, Jason i October wyeliminowana na ostatniej radzie plemienia.
Wraz z jego słowami w świątyni zaczęli pojawiać się kolejni sędziowie. Niektórzy spoglądali na czwórkę Mutalau wrogo, inni przyjaźnie. Ostatnia miejsce na ławie sędziowskiej zajęła October. Dziewczyna miała na sobie żółty sweterek i białą spódniczkę, zaś blond włosy spięte były w kucyk.
- W porządku - przeszedł do rzeczy Jeff. - Co działo się po powrocie z konkursu?
- Dużo rozmawialiśmy o tej radzie - przyznała Grace.
- I doszliście do jakiegoś porozumienia?
- Ta, że nikt nie chce odejść - zaśmiał się Chewie. - Nie ukrywam, że dzisiaj miał odejść Rudy, a ma immunitet i wszystko poszło nie tak jak trzeba...
- Rudy, z kim rozmawiałeś?
- I z Kirby i z Grace i z Chewiem. Każde przychodziło do mnie z jakąś ofertą.
- Kirby, jak bardzo zmienia się pozycja osoby z immunitetem?
- Pewnie bardzo... Nie wiem jak to jest mieć na szyi ten immunitet, ale wyobrażam sobie, że to ogromny komfort psychiczny.
- Dlaczego to nie ty powinnaś odejść dzisiaj? - Jeff zadał dziewczynie następne pytanie.
- Nie jestem zagrożeniem - odparła Kirby.
- Grace, a ty?
- Em... Podobnie - wzruszyła ramionami. - Nie jestem zagrożeniem.
- Chewie, dlaczego nie ty?
- Bo jestem jedyną osobą, która może go pokonać w walce o immunitet - odparł, wskazując na Rudy'ego.
- Rudy, rozumiem, że nie chcesz nikomu oddać immunitetu.
- Nie, nie chcę.
- W takim razie przejdźmy do głosowania. Rudy, zaczynasz.
Rudy szybko nabazgrał coś na kartce i wrócił na miejsce.

Chewie:
(KIRBY) Każda wojna wymaga ofiar.
Kirby:
(CHEWIE) Nie jestem jeszcze gotowa, aby jechać do domu.

Gdy tylko Kirby wróciła na miejsce Jeff przyniósł urnę z głosami i wyrecytował z pełną powagą:
- Decyzja jest ostateczna. Osoba z największą ilością głosów musi natychmiast i opuścić radę plemienia. Pierwszy głos - powiedział, sięgając po pierwszą kartkę:
- Chewie.
Chłopak głośno westchnął.
- Drugi głos Chewie.
- Kirby - odczytał następny. - Dwa głosy Chewie i jeden Kirby. Jeden głos został - oznajmił, sięgając do urny. - Trzynastą wyeliminowaną osobą z Survivor: Philippines i szóstym sędzią zostaje Chewie - ogłosił. - Chewie, podejdź z pochodnią.
Chłopak wstał z miejsca, aby już po chwili stać tuż obok mistrza ceremonii.
- Chewie, taka jest wola plemienia - usłyszał na pożegnanie.
Gdy szósty sędzia opuścił świątynię prowadzący ogłosił:
- Do końca zostały jeszcze tylko dwa dni. Wracajcie do obozu i odpocznijcie przed jutrzejszym dniem.

Finałowe słowa Chewiego:
Trudno to opisać. Póki co nie potrafię zebrać myśli. Jestem zbyt głodny i zbyt zmęczony.

Oddane głosy:
Rudy: Chewie
Chewie: Kirby
Grace: Chewie
Kirby: Kirby

Mutalau, dzień 38

Wczesnym porankiem Grace, Rudy i Kirby zjedli śniadanie w oczekiwaniu na jakąkolwiek wiadomość o kolejnym konkursie. Byli wypoczęci i gotowi na kolejne wyzwanie. Dzisiaj był najważniejszy dzień. Ostatnie zadanie i najważniejsza wygrana. Zdobywca tego immunitetu nie tylko wchodził do finału, ale wybierał sobie przeciwnika, a także mianował kogoś ostatnim sędzią.

GRACE (50), gospodyni domowa
Mamy dzień 38 i nadal tutaj jestem. Udało mi się dotrzeć do tego momentu dzięki wewnętrznej sile i odrobinie szczęścia. Mam nadzieję, że pomimo zmęczenia uda mi się wykrzesać z siebie jeszcze trochę tej siły i szczęścia.

Po śniadaniu finałowa trójka wybrała się do skrzynki pocztowej. Tam czekała na nich ostatnia wiadomość dotycząca konkursu. Młodsza z kobiet wyjęła ze skrzynki list w zapieczętowanej kopercie oraz mapkę wyspy z wyznaczoną drogą.
- "Gratulacje. Za wami 38 dni na Filipinach" - przeczytała Kirby. - "Dzisiaj stoczycie pojedynek o ostatni immunitet. Mapa wskaże wam drogę do miejsca ostatniego boju. Po drodze będziecie mogli przypomnieć sobie trzynaście osób, które towarzyszyły wam podczas tej niezwyklej podróży".
- Brzmi super - stwierdziła Grace.
- Dobra. Bierzemy wodę, plecaki i idziemy - postanowił Rudy.

KIRBY (21), fotomodelka
Przed ostatnim konkursem przypomnimy sobie wszystkich wyeliminowanych uczestników gry. To ważne, bo oni przypomną mi, jak ciężko było dostać się do tego momentu. Do dnia 38.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Nasz pobyt na Filipinach dobiega końca, ale ludzie, których poznaliśmy tutaj nie znikną. Dziś będziemy mogli okazać im naszą wdzięczność za ich obecność tutaj.

Długą trasę przez dżunglę oznaczały zgaszone pochodnie. Były jak drogowskazy prowadzące ostatnią trójkę do celu ich wędrówki. Na każdej z nich wyryte było imię wyeliminowanej osoby. Pierwsza z pochodni podpisana była imieniem Walter.
- Walt - westchnął Rudy.
- Z Walterm bardzo się polubiliśmy - stwierdziła Grace. - Byliśmy najstarsi w Motu i z tego powodu czuliśmy ogromną presję, ale to także zbliżało nas do siebie.
Po tych słowach ruszyli dalej.
- Tanya - wyszeptała przy drugiej Kirby. - Nie bała postawić się Benowi.
- Szkoda, że nie została na dłużej - dodała od siebie Grace. - Po jej krótkiej wizycie w Motu od razu wiedziałam, że ją polubię.
- Ester była dobrym duchem Tafiti - pokiwała głową Kirby. - Traktowała Filipiny jak wakacje i jestem przekonana, że świetnie się bawiła.
Idąc dalej rozbitkowie natrafiali na kolejne pochodnie:
- Nick był liderem Motu - powiedział Rudy. - Bardzo dobrze się z nim rozumiałem.
- Był najsilniejszym członkiem Motu - dodała Grace.
- Brandon... Co mogę o nim powiedzieć? Był śmiertelnie poważny - opisała go Kirby.
- Becca - przeczytał kolejne imię Rudy. - Byliśmy w Motu razem przez 12 dni. Żałuję, że nie poznałem cię lepiej.
- Becca była po prostu kochana. Zabawna, mądra, lubiana - wymieniła Grace.
Wchodząc na niewielkie wzniesienie ujrzeli kolejną pochodnię.
- Janet - westchnął Rudy. - Janet, Janet, Janet... Najbardziej przyciągała mnie do niej jej życzliwość.
- Ben był apodyktyczny, ale... Szukam pozytywów... Nie wiem. Pomóżcie mi - zaśmiała się Kirby.
- Przywódca - rzuciła Grace. - Zdecydowanie.
Gdy zeszli ze wzgórza natrafili na następne pochodnie. Pierwsza z nich należała do Xaviera.
- Brakuje mi ciebie - jęknęła Kirby.
- Nie znałem Xaviera zbyt dobrze, ale zawsze wydawał mi się typem wojownika, który walczy do końca.
- Zandra - Grace przeczytała imię na następnej. - Brutalnie szczera.
- Jason - przeczytał Rudy. - Świetny dzieciak. Był dla mnie jak młodszy brat.
- Świetnie się z nim bawiłam - dodała z uśmiechem Kirby.
- October - odczytała Grace, przesuwając się do kolejnej.
- Moja przyjaciółka jeszcze z czasów Tafiiti - przyznała Kirby.
- Nigdy wcześniej nie znałem dziewczyny tak otwartej, mądrej i silnej jak October.
Rudy przeczytał imię na ostatniej pochodni:
- Chewie. Największy cwaniak...
- Twórca sojuszu Tafiti - dodała Kirby. - Łebski facet.

Konkurs o immunitet

W ten sposób dotarli do końca drogi. Na urwisku czekał na nich Jeff. Tuż za nim stały trzy stoły. Na każdym z nich znajdowała się jedna strzała podzielona na siedem elementów. Środkowa część była grubsza, a na samym jej środku znajdowało się niewielkie wgłębienie, a w nim srebrna kulka.
- Witajcie na finałowym konkursie o immunitet - przywitał ich Jeff. - Po raz ostatni immunitet jest do zdobycia - ogłosił, odbierając naszyjnik od Rudy'ego. - Oto co musicie zrobić, aby go otrzymać. Każdy z was ma długą strzałę podzieloną na siedem części. Na środkowej części jest wgłębienie, a w nim srebrna kula. Na mój znak podnosicie pierwszy kawałek strzały dwoma zewnętrznymi elementami. Co każde pięć minut będziecie dokładać kolejne dwie części, co będzie, co znacznie utrudni utrzymanie środkowego fragmentu. Jeżeli kula spadnie, odpadacie z zadania. Osoba, która utrzyma ją najdłużej wygrywa immunitet. Wszystko jasne?
Rudy i Grace pokiwali głowami.
- Tak - odparła Kirby.
Po chwili Grace, Kirby i Rudy zajęli miejsca przy stołach.
- Walczycie o ostatni immunitet. Zaczynajcie!
Każde z trójki Mutalau podniosło pierwszy element strzały z kulą na środku. Srebrny przedmiot niebezpiecznie przetoczył się przez niewielki rowek w strzale.
- Teraz czekamy - westchnął Jeff.
Gdy minęło pięć minut prowadzący poprosił o dodanie po jednym kawałku strzały z obu stron i podniesienie całości. Rudy przez moment próbował utrzymać konstrukcję, ale środek po prostu wypadł na ziemię.
- Rudy odpada! - ogłosił Jeff. - Już wiemy, że immunitet nie trafi do ciebie trzeci raz z rzędu. Teraz twój los leży w ich rękach.
Mężczyzna usiadł na ziemi za stołem skąd mógł jedynie przyglądać się dalszej walce kobiet. Teraz mógł mieć jedynie nadzieję, że Kirby wygra i dotrzyma danego mu słowa. Panie przetrwały rundę. Udało im się przetrwać też następne pięć minut. Wszystko miało się rozegrać w ostatniej rundzie.
- Teraz dołożycie dwa ostatnie kawałki i tym razem trzymacie tak długo, aż któraś z was nie upuści kuli.
Kirby stała niewzruszona. Jej martwy wzrok utkwiony był w srebrnej kuli, która jak zaczarowana spoczywała na środku strzały. Grace oddychała wolno i ciężko. Środek konstrukcji wyglądał jakby miał się zaraz załamać, ale mimo to trzymał się.
- Kibicujesz którejś? - spytał Jeff.
Rudy tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.
- Kirby, co powiesz na układ? - odezwała się niespodziewanie Grace.
- Nie przeszkadzaj mi, Grace. Chcę wygrać ten immunitet.
- Zachowajcie skupienie - pouczył je Jeff. - Najmniejszy ruch, albo oddech i po was. To może być konkurencja o milion dolarów.
W tym samym momencie środek strzały wypadł na ziemię. Konkurencja dobiegła końca.
- Kirby wygrywa immunitet! - zawołał Jeff.
Grace z uśmiechem pogratulowała Kirby zwycięstwa. Rudy również jej pogratulował, mając nadzieję, że dziewczyna nie zostawi go na lodzie. Tymczasem do zwyciężczyni powoli dochodziło przed jak trudną decyzją stoi.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Skłamię mówiąc, że jestem spokojny. Niby zawarłem z Kirby umowę, że ten kto wygra dzisiaj bierze drugie do finału, ale kto ją tam wie?

Mutalau, dzień 38

Po rozstrzygniętym konkursie o immunitet rozbitkowie powrócili jeszcze na moment do swojego obozu, z którego zabrali własne pochodnie. Dzisiaj widzieli wiele innych pochodni, które gasły przez ostatnie 37 dni. Dzisiaj miała dołączyć do nich jeszcze jedna pochodnia, albo z imieniem Grace, albo Rudy. Przed samym wyjściem do świątyni Grace, Kirby i Rudy uściskali się i życzyli sobie powodzenia.

KIRBY (21), fotomodelka
Rudy to pierwsza osoba, której coś obiecałam. Nigdy wcześniej nikomu tutaj niczego nie przysięgałam. Dopiero teraz przekonuję się jak z jak wielką odpowiedzialnością wiąże się posiadanie immunitetu na szyi.

GRACE (50), gospodyni domowa
Jestem bezbronna. Mam wielkie obawy, bo jeśli Kirby chciałaby być ze mną w finale to dlaczego nie poszła na układ?

Rada plemienia

Grace, Kirby i Rudy zajęli miejsca w świątyni. Naprzeciwko nich stał na baczność mistrz ceremonii. Po lewej od niego urna na głosy, a po prawej ława, na której miało zająć miejsca sześciu sędziów.
- A teraz niech wejdą sędziowie - oznajmił. - Ben, Xavier, Zandra, Jason, October i Chewie wyeliminowany na ostatniej radzie plemienia.
Po tych słowach do sali weszło sześciu wyeliminowanych zawodników. Ostatnim z nich był Chewie. Wszedł do pomieszczenia z wymalowanym na twarzy uśmiechem i zajął miejsce tuż obok October. Miał na sobie ciemne spodnie i kraciastą koszulę z krótkim rękawem.
- Powiedzcie mi jak minął wam ten dzień - rzucił pierwszy temat Jeff.
- Bardzo szybko - odparła Grace. - Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy na zadanie. Po drodze mieliśmy okazję powspominać pozostałą trzynastkę.
- Rudy, jakie to uczucie przypomnieć sobie ludzi wyeliminowanych z tej gry?
- Dziwne... Dzisiaj po raz pierwszy doszło do mnie, że Survivor dobiega końca. Pytałem się dziewczyn: "Już minęło 39 dni? Tak szybko"?
- Grace, miejsce w trójce to dla ciebie powód do dumy?
- Tak! Wielki. Mam 50 lat i gdy ogłosiłam mężowi, że tu się wybieram stwierdził, że mi odbiło! Nikt nie wierzył we mnie, a tymczasem jestem tutaj.
- Kirby, a jak jest z tobą?
- Udowodniłam, że mogę tu być i to jest najważniejsze. Jestem z siebie dumna.
- Porozmawiajmy o waszych szansach na finał. Poza tym, że Kirby jest w finale nie wiemy nic. Grace jak oceniasz swoje szanse?
- Pół na pół - odparła. - Ale jeśli trafię do finału to myślę, że mam całkiem spore szanse na wygraną.
Sędziowie spojrzeli po sobie.
- Właściwie to Grace ma racje - wtrącił się Rudy. - Gdyby weszła do finału to zagłosowałbym na nią. I podejrzewam, że nie byłbym jedyną osobą głosującą na Grace.
- A ty Rudy? Jak duże szanse masz? - dopytał się mistrz ceremonii.
- Nie wiem. Mogę jedynie liczyć, że Kirby dotrzyma słowa. Wczoraj przysięgła, że zabierze mnie do finału, jeśli dzisiaj wygra, a więc ma szansę udowodnić, że nie kłamie.
- Nie obiecała nic takiego... - mruknęła Grace. - Kiedy niby?
- Obiecałam. Wczoraj - odpowiedziała Kirby. - Byłam pod ścianą ty i Chewie zawarliście umowę, a ja zostałam na lodzie.
Zapadła cisza, którą przerwał głos Jeffa:
- Rudy nie możesz głosować na Kirby. Pozostaje ci tylko Grace. Grace nie możesz głosować na Kirby. Możesz głosować tylko na Rudy'ego. Wasze głosy się równoważą. Jedyną osobą, która może głosować będzie Kirby. Czas zagłosować.
Dziewczyna wstała z miejsca i udała się do urny. Na kartce napisała imię siódmego sędziego. Po oddaniu przez nią głosu Jeff wrócił się po urnę. Pozostała dwójka w milczeniu oczekiwała na wynik, który bardziej przypominał wyrok.
- Decyzja jest ostateczna - oznajmił mistrz ceremonii. - Czternastą wyeliminowaną osobą z "Survivor: Phillipines" oraz siódmym i ostatnim sędzią zostaje... - wyrecytował, sięgając po kartkę. - Grace - odczytał imię.
Grace uśmiechnęła się jedynie, Rudy mógł odetchnąć z ulgą. Zdziwieni sędziowie popatrzyli po sobie.
- Grace, podejdź z pochodnią. - poprosił Jeff. - Taka jest wola plemienia - dodał, gasząc ogień siódmego sędziego.
Gdy Grace opuściła świątynię mistrz ceremonii zwrócił się do finalistów:
- Gratuluję, zaszliście dalej niż pozostali. Teraz władza wędruje w ręce sędziów. Siedem osób, które wyeliminowaliście z tej gry zadecyduje o tym, kto z was wygra. Została wam ostatnia noc na Filipinach. Wyśpijcie się dobrze, bo jutro czeka was ostatnia rada plemienia - ogłosił.

Finałowe słowa Grace:
Myślę, że zrobiłam wiele w tym sezonie i byłam ważną jego częścią. Nie mogę doczekać się jutra.

Oddany głos:
Kirby: Grace

Mutalau, dzień 39

KIRBY (21), fotomodelka
Wczoraj starałam się sprawiać wrażenie opanowanej, chociaż serce mi łomotało ze strachu. Jeśli inni wyczują twój lęk to po tobie. Gdybym przegrała dzisiaj z Grace czułabym pewnego rodzaju porażkę. Wiem, że wybrałam sobie silnego przeciwnika, ale jestem gotowa na walkę z nim. Wiem, że mogę wygrać.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Przez cały ten czas dostałem cztery głosy. Mam nadzieję, że dzisiaj także dostanę cztery głosy, ale z dobrych powodów.

Pomimo deszczowego poranka i chmur, które przykrywały niebo to był bardzo dobry dzień dla Rudy'ego i Kirby. Rano oboje krzątali się po obozie, jakby chcąc sobie zapełnić ten ostatni dzień pobytu na Filipinach. Noc minęła im bardzo szybko, a kolejny dzień wydawał się bardzo długi. Od finałowej rady plemienia dzieliło ich kilka godzin, które postanowili wykorzystać na rozbiórkę obozu.

KIRBY (21), fotomodelka
Ten dzień jest nieznośny. Starałam się leżeć w szałasie tak długo jak się da, aby czas zleciał szybciej, ale to na nic.

RUDY (32), pracownik stacji paliw
Zabraliśmy się za porządkowanie tego miejsca, aż trudno uwierzyć, że żyliśmy tu tak długi czas.

Oboje przyglądali się płonącemu szałasowi, z którym odchodziło wiele wspomnień. Gdy cały spłonął Kirby i Rudy usiedli na piasku i przyglądali się dogasającym resztką.
- Nie mogę...
- Nie becz teraz - szturchnął ją. - Kiedyś tu jeszcze wrócimy.

KIRBY (21), fotomodelka
Przychodzi czas refleksji. Zaczynam myśleć o głupotach jak o tym ile schudłam, jak dawno nie widziałam mojej rodziny i czy bardzo brzydko pachnę. Wiem, że muszę zachować skupienie przed finałową radą, ale to trudne, jeśli myślami jest się już daleko stąd.

RUDY (32),pracownik stacji paliw
Nie jestem najlepszym mówcą i możliwe, że się wyłożę przed sędziami. Mam nadzieję, że oni spojrzą na te 39 dni i powiedzą, że szanują sposób w jaki to rozegrałem. Nigdy nie chciałem być liderem, ale wszystko spadło na mnie. Ja musiałem stworzyć pierwszy sojusz w Motu, ochraniać Jasona, dokonywać wyborów, na które nie byłem gotowy i stąd niektóre błędy.

Rudy i Kirby po raz ostatni zapalili swoje pochodnie i wyruszyli do świątyni.

BEN (54), policjant
Z żadnym z pary finałowej nie łączyły mnie bliższe relacje, a więc oboje mają równe szanse na otrzymanie mojego głosu. Wystarczy, że będą szczerzy i powiedzą: "tak, chcę wygrać".

ZANDRA (30), menadżer
Na początku byłam wkurzona, ale z każdą kolejną radą, na której dołączali do nas pozostali zaczęłam rozumieć, że to nie jest mój koniec. Tu nie tylko chodzi o finałową parę. Te 39 dni należało do każdego z nas. I każde z nas musiało wyciągnąć z tego jakąś naukę.

JASON (18), student
Dokładnie nie wiem, co im powiem. Czy chcę o coś zapytać, czy pogratulować dotarcia na sam koniec. Nadal mam mętlik w głowie. I mimo że od mojego odejścia minęło już sześć dni to nadal czuję, że jestem tam z nimi.

OCTOBER (23), studentka
Kirby była jak moja młodsza siostra, ale widzę jak z dnia na dzień dorastała i trzeba to docenić. Stała się bardziej otwarta i waleczna. Dotarła do finału, dokonała tego! Rudy był otwarty, ale zawsze skupiał się na swoim celu. Wiem, że mogłam mu zaufać i nigdy tego zaufania nie nadszarpnął.

XAVIER (30), ratownik
To dla nich ogromna szansa. Wygrana zmieni życie jednego z nich, a my dokonamy tego wyboru i to ogromna odpowiedzialność.

GRACE (50), gospodyni domowa
Miałam najmniej czasu, aby zdystansować się od gry i tamtej dwójki. Całą noc rozmyślałam o swoim głosie.

CHEWIE (27), informatyk
Na dziś wieczór zapowiada się niezła jazda.

Finałowa rada plemienia

Finaliści dotarli do świątyni tuż po zmroku. Tam czekał na nich mistrz ceremonii, gdy zajęli miejsca na ławce Jeff przemówił:
- A teraz niech wejdą sędziowie: Ben, Xavier, Zandra, Jason, October, Chewie i Grace wyeliminowana na ostatniej radzie plemienia.
Grace zajęła ostatnie wolne miejsce na ławce sędziów. Wyglądała zupełnie inaczej: była spokojna, uśmiechnięta i odprężona. Miała na sobie błękitną sukienkę.
- Witajcie na ostatniej radzie plemienia - zaczął uroczyście Jeff. - Wyjaśnię jak będzie przebiegała dzisiejsza rada. Najpierw wasza dwójka zabierze głos. W kilku słowach powiedzcie dlaczego to właśnie wy zasługujecie na wygraną. Dlaczego sędziowie to właśnie na was powinni oddać głos. Potem wypowiedzą się kolejno sędziowie. Możecie zadawać pytania, komentować. Wszystko, co pomoże wam podjąć decyzję, któremu z tej dwójki dać nagrodę główną. Po mowach sędziów raz jeszcze głos zabiorą Rudy i Kirby, aby ostatni raz spróbować na was wpłynąć. Zaczynamy! Kirby twoja mowa otwierająca.
- Cześć - zaczęła. - Zasługuję na wygraną, bo nigdy się nie poddawałam. Jestem przekonana, że należy próbować. Walczyłam z przeciwnościami. Byłam jedną z najsłabszych osób w Tafiti, aby nie zostać wyeliminowaną ciężko pracowałam i starałam się mieć dobry kontakt z każdym z was. Nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Chyba wystarczy.
- Rudy, teraz ty, powiedz, dlaczego zasługujesz na wygraną?
- Jest wiele rzeczy, które chciałbym wam powiedzieć. Przede wszystkim chciałbym podziękować wam za to, że byliście tutaj i wspólnie mogliśmy dzielić to doświadczenie. Nie chcę udawać, że zasługuję na to miejsce bardziej, niż którekolwiek z was. Przez te kilkanaście dni starałem dać się poznać każdemu z was i abyście wy mogli poznać mnie. Nigdy nie grałem kogoś, kim nie jestem. Pracowałem, aby ułatwić życie tutaj nam wszystkim, wspierałem, pomagałem, a z niektórymi z was ostro rywalizowałem. Chciałbym, abyście przez pryzmat tego wszystkiego ocenili mnie - zakończył lekko się jąkając.
- W porządku - odparł Jeff. - Teraz czas na sędziów. Ben, zaczynasz.
Policjant wstał z miejsca z niezadowoloną miną i zaczął:
- Kirby - zwrócił się do dziewczyny. - Jedyną szansą, abyś dostała mój głos jest to, abym głosował przeciwko niemu - wskazał na jej przeciwnika. - Dlatego Rudy dzisiaj będę bardzo dokładnie słuchał ciebie. Jeśli cokolwiek mi się nie spodoba, mój głos idzie do niej. Zrozumieliście?
- Jasne.
- Xavier, twoja kolej - poprosił mistrz ceremonii.
Chłopak wstał z miejsca i zaczął:
- Przede wszystkim gratuluję dotarcia do finału. Rudy, powiedz mi coś o sobie, co pomoże mi podjąć dzisiejszą decyzję. Być może korzystną dla ciebie.
- Mieszkam w Rachel w Nevadzie. Moje życie wyznaczają godziny i te same czynności, wokół których ono się kręci. Powodem, dla którego chciałem znaleźć się w "Survivor" była chęć zmiany czegoś. I wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię będę tego bardzo żałował.
- Kirby, wiem i rozumiem, dlaczego Rudy głosował na mnie, ale ty?
- Przepraszam. Musiałam zostać lojalna mojemu sojuszowi. Z resztą mój głos i tak nie dałby ci remisu, bo Zandra wycofała się z waszej umowy.
- Okej, to wszystko. Dzięki za odpowiedzi - dodał na zakończenie.
Jeff poprosił następną osobę.
- Zandra.
- Gratuluję - powiedziała oschle. - Kirby, chciałabym się dowiedzieć na czym polegała twoja gra, bo z tego co widzę to z rady na radę podejmowałaś samolubne i niedojrzałe decyzje.
- Podejmowałam dobre decyzje. Jeśli są według ciebie samolubne to w porządku.
- To ma być odpowiedź? - spytała Zandra.
- A jakiej chcesz odpowiedzi?
- Dążę do przeskoku twojego i Grace. To było dnia 24? O ile pamięć mnie nie myli.
- Miałam sojusz z mężczyznami z Tafiti. Miałam być piąta. Po odejściu Brandona liczyłam, że będę czwarta, ale nic się nie zmieniło, bo chłopcy woleli wziąć ciebie na miejsce Brandona zamiast mnie. Nie uważam, żeby to było samolubne z mojej strony.
- Rudy, przyszłam tu z prostym celem dotrwać do końca i pobić wszystkich. Zawiązałam sojusz z tobą i Nickiem i traktowałam was obu wyłącznie jak partnerów w grze. Z czasem to się zmieniło. Zaczęłam... Nie użyję słowa "przyjaźń", bo nie przejdzie mi przez gardło, ale chciałabym wiedzieć, czy dobrze zrobiłam? Czy gdybym trwała w sojuszu z tobą, Jasonem, Janet i October zaszłabym dalej, niż October? Tak, albo nie.
- Nie - odparł krótko. - Gdyby to zależało wyłącznie ode mnie to ona zaszłaby dalej.
- W porządku. Dzięki.
- Jason.
Chłopak wstał i zaczął:
- Gratuluję wam. Kirby, zacznę od ciebie. Wiele osób postrzega cię, jako słabą. Rozumiem cię dobrze, bo także byłem słaby, ale słabość może być zaletą i teraz daję ci szansę, abyś odparła tez zarzut.
- Nigdy nie byłam silna, ale starałam się jak mogłam i walczyłam tymi atrybutami, które posiadałam.
- Rudy - zaczął Jason. - Co było największym wyzwaniem dla ciebie tutaj?
- Z codzienności? Łowienie ryb. O ile teraz radzę sobie z tym świetnie, tak na samym początku było z tym tragicznie. Z resztą sam wiesz, jak to wyglądało.
Jason jedynie przytaknął z uśmiechem na myśl o pierwszych połowach, Rudy kontynuował swoją wypowiedź:
- A jeżeli chodzi zaś o strategię to największym wyzwaniem było przeciągnięcie na swoją stronę Grace i Kirby. Miały miejsca w swoim sojuszu i były z nich zadowolone, a ja musiałem sprawić jakoś, aby przestały im one odpowiadać.
Jason usiadł na ławce sędziowskiej. Jego miejsce na środku zajęła October.
- Gratuluję wam. Oboje zasłużyliście na finał - zaczęła October. - Podczas tej wyprawy zyskałam bardzo wiele. Chciałabym dowiedzieć się, jak wpłynęły na was Filipiny. Czego się nauczyliście tutaj?
- Przede wszystkim większej pewności siebie - zaczął Rudy. - Może na to nie wyglądam, ale w pewnym stopniu jestem osobą spokojną, stojącą z boku i wykonującą polecenia. Tutaj zostałem postawiony przed różnego typu sytuacjami, czasem trudnymi, które wymagały mojego zaangażowania, a nie tylko stania z boku.
- Walki z własnymi słabościami- odpowiedziała Kirby.
Następny na scenę wyszedł Chewie.
- Ja zapytam krótko - powiedział krótko. - Co zrobicie z hajsem, który wygracie? Zaznaczam, że nie chcę słyszeć tekstów w stylu "oddam na sierotki żyjące na Filipinach". Chodzi mi o egoistyczne marzenie, które spełnicie.
- Otworzyłbym warsztat samochodowy. Drugim takim marzeniem, które chciałbym spełnić jest kupno Plymouth Fury z 58.
- Ładne autko - pokiwał głową Chewie. - A ty Kirby?
- Na razie mieszkam z rodzicami, ale niedługo planuję się usamodzielnić - zaczęła dziewczyna. - Za nagrodę kupiłabym sobie mieszkanie.
- Dzięki za odpowiedzi - odparł Chewie i wrócił na miejsce.
Na środek wyszła Grace.
- Rudy, chciałabym się dowiedzieć, czy byłam tylko twoim pionkiem?
- Nie bardzo rozumiem - odparł ostrożnie. - Nigdy nikogo nie traktowałem jak pionka.
- A oddanie mi ukrytego immunitetu, żebym wyeliminowała Xaviera?
- Oddałem ci go w dobrej wierze, abyś sama sobie pomogła. Nie myślałem, że zdecydujesz się wygadać komukolwiek, że jesteś w jego posiadaniu.
- Nie o to pytałam, ale niech ci będzie - machnęła ręką lekceważąco. - Kirby, kiedy nastąpił dla ciebie moment, w którym zdecydowałaś się podjąć prawdziwą walkę?
- Było wiele takich momentów, w których próbowałam się przełamać i wejść do "prawdziwej" gry, ale ten moment nastąpił późno, bo dopiero podczas wizyt naszych bliskich.
Gdy Grace usiadła na miejsce, mistrz ceremonii ponownie zabrał głos:
- Teraz Kirby i Rudy zajmą końcowe stanowiska, po których sędziowie zagłosują. Kirby, zaczynaj.
- Idąc na tę radę nie miałam pojęcia jakie mam szanse w walce z Rudy'm. I nadal tego nie wiem, ale wiem, że zrobiłam wszystko, aby się tutaj dostać i jeżeli ktoś z was to doceni będę szczęśliwa.
- Uważam, że rozegrałem tą grę najlepiej jak tylko potrafiłem. Mimo to nikogo nie udawałem. Macie przed sobą prawdziwą osobę i mam nadzieję, że jakkolwiek to dzisiaj się zakończy nadal będziemy przyjaciółmi.
- To były stanowiska końcowe - ogłosił Jeff. - Sędziowie, czas na głosowanie. Przypominam wam, że tym razem głosowanie jest inne. Nie głosujecie przeciwko, ale na. Głosujecie na zwycięzcę - podkreślił.- Ben, zaczynasz.
Policjant wstał z miejsca i powędrował do urny. Po nim głosowali następni sędziowie.

Xavier:
(KIRBY) Jestem twoim wielkim fanem. Rozegrałaś świetnie tą grę i cieszę się, że dotarłaś tak wysoko.
Jason:
(RUDY) Stałeś się moim przyjacielem dnia pierwszego i nadal niem jesteś dnia trzydziestego dziewiątego.
Chewie:
(???) Zwycięzca może być tylko jeden. Gratuluję.

Gdy ostatni z sędziów wrócił na ławkę Jeff udał się po urnę z głosami, aby po chwili ogłosić.
- Mam już wyniki, ale na ich poznanie będziecie musieli jeszcze trochę poczekać. Odczytam je dopiero po powrocie do domu.
Kirby i Rudy tylko się uśmiechnęli. Nastał dla nich długi okres oczekiwania na wyniki. Gra dobiegła końca po 39 dniach. Oboje z pewnego rodzaju ulgą opuścili Filipiny. Przed nimi była jeszcze daleka droga do domu.
___________________________
Wyniki jutro. Mam nadzieję, że się podoba.
Intro
Historia głosowań
Tabela eliminacji
Uczestnicy
Wydarzenia

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor FanFiction”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości