The Amazing Race 19
- Jack
- sole survivor
- Posty: 5716
- Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
- Kontakt:
- Jack
- sole survivor
- Posty: 5716
- Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
- Kontakt:
- ciriefan
- sole survivor
- Posty: 5987
- Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
- Winners at War: Natalie
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
Ten sezon z pewnością należy do najlepszych. Fajne kraje, świetny cast, dobre zadania, mnóstwo emocji. No i zwycięzcy to jedna z moich ulubionych par w historii. Od samego początku właśnie im kibicowałem, także jestem mega zadowolony zakończeniem :)
Ernie i Cindy - od początku ich polubiłem, mieli fajną relację i historię o tym, że jego rodzice nie chcieli zaakceptować Azjatki. Przez cały wyścig się wspierali, na koniec mieli trochę szczęścia i udało się :) Aczkolwiek wkurzyli mnie, że zawrócili Bila i Kathy a nie snowborderów, bo może pożegnalibyśmy ich wcześniej, z czego bym się cieszył.
Jeremy i Sandy - kompletnie obojętna mi para. Nie wzbudzali we mnie ani pozytywnych ani negatywnych emocji. Byli bo byli. Silna drużyna, mieli pecha, że pojechali na koniec nie tam, gdzie trzeba, ale że kibicowałem EiC to się cieszę z tego.
Amani i Marcus - to była para, którą lubiłem, ale nie na tyle, by im kibicować. Po prostu fajnie się ich oglądało i tego ich ciągłego pecha. Kilkukrotnie mieli odpaść, ale zawsze w ostatniej chwili jakoś udawało im się uratować. Takie underdogi sezonu. I dobrze, że nie wygrali, bo są bogaci, także kasa nie jest im potrzebna.
Andy i Tommy - od początku chciałem, żeby odpadli. Nie to, że ich nie lubiłem. Byli okej. Jakoś po prostu rzadko kiedy kibicuję męskim drużynom, dlatego że mam wrażenie, że ze względu na siłę fizyczną mają oni o wiele większą przewagę. I tak było tym razem. Wygrali chyba z połowę etapów i strasznie mnie to irytowało. Ciągle liczyłem na to, że coś im pójdzie nie tak i w końcu się doczekałem. Wygrali tyle nagród (w tym po samochodzie), że pewnie i tak mogą czuć się zwycięzcami.
Bill i Cathy - moja druga ulubiona para sezonu. Po kiepskim początku pozbierali się i pokazali, że staruszkowie mogą być silną drużyną. Mega pozytywny team, świetne nastawienie i tylko im pozazdrościć relacji.
Laurence i Zac - podobnie jak u Andiego i Tommy'ego, niby okej, ale jednak im nie kibicowałem. Nie wiem, co więcej o nich napisać.
Justin i Jennifer - trzecia z par, którym kibicowałem. Wiedziałem, że nie wygrają, bo zrobili z nich tę kłócącą się drużynę sezonu. Ale nie oszukujmy się, rodzeństwo czasami się kłóci. Jak dla mnie mimo kłótni było widać ich zażyłość i szkoda, że odpadli tak szybko.
Liz i Marie - zrobiono z nich stereotypowe blondynki, mam wrażenie, że jednak miały więcej do pokazania. Nie udało im się, cóż, bywa.
Kaylani i Lisa - nie znosiłem ich od samego początku. Duże cycki, mały mózg. I tyle.
Ethan i Jenna - to było ogromnie rozczarowujące. Podwójna eliminacja ich niestety udupiła. Szkoda, bo ich lubię i zawsze fajnie jest obejrzeć Survivorowców w TAR.
Ron i Bill - strasznie stereotypowi geje, a ja nie znoszę sterotypów. Nie polubiłem ich i dobrze, że odpadli na samym początku.
Ernie i Cindy - od początku ich polubiłem, mieli fajną relację i historię o tym, że jego rodzice nie chcieli zaakceptować Azjatki. Przez cały wyścig się wspierali, na koniec mieli trochę szczęścia i udało się :) Aczkolwiek wkurzyli mnie, że zawrócili Bila i Kathy a nie snowborderów, bo może pożegnalibyśmy ich wcześniej, z czego bym się cieszył.
Jeremy i Sandy - kompletnie obojętna mi para. Nie wzbudzali we mnie ani pozytywnych ani negatywnych emocji. Byli bo byli. Silna drużyna, mieli pecha, że pojechali na koniec nie tam, gdzie trzeba, ale że kibicowałem EiC to się cieszę z tego.
Amani i Marcus - to była para, którą lubiłem, ale nie na tyle, by im kibicować. Po prostu fajnie się ich oglądało i tego ich ciągłego pecha. Kilkukrotnie mieli odpaść, ale zawsze w ostatniej chwili jakoś udawało im się uratować. Takie underdogi sezonu. I dobrze, że nie wygrali, bo są bogaci, także kasa nie jest im potrzebna.
Andy i Tommy - od początku chciałem, żeby odpadli. Nie to, że ich nie lubiłem. Byli okej. Jakoś po prostu rzadko kiedy kibicuję męskim drużynom, dlatego że mam wrażenie, że ze względu na siłę fizyczną mają oni o wiele większą przewagę. I tak było tym razem. Wygrali chyba z połowę etapów i strasznie mnie to irytowało. Ciągle liczyłem na to, że coś im pójdzie nie tak i w końcu się doczekałem. Wygrali tyle nagród (w tym po samochodzie), że pewnie i tak mogą czuć się zwycięzcami.
Bill i Cathy - moja druga ulubiona para sezonu. Po kiepskim początku pozbierali się i pokazali, że staruszkowie mogą być silną drużyną. Mega pozytywny team, świetne nastawienie i tylko im pozazdrościć relacji.
Laurence i Zac - podobnie jak u Andiego i Tommy'ego, niby okej, ale jednak im nie kibicowałem. Nie wiem, co więcej o nich napisać.
Justin i Jennifer - trzecia z par, którym kibicowałem. Wiedziałem, że nie wygrają, bo zrobili z nich tę kłócącą się drużynę sezonu. Ale nie oszukujmy się, rodzeństwo czasami się kłóci. Jak dla mnie mimo kłótni było widać ich zażyłość i szkoda, że odpadli tak szybko.
Liz i Marie - zrobiono z nich stereotypowe blondynki, mam wrażenie, że jednak miały więcej do pokazania. Nie udało im się, cóż, bywa.
Kaylani i Lisa - nie znosiłem ich od samego początku. Duże cycki, mały mózg. I tyle.
Ethan i Jenna - to było ogromnie rozczarowujące. Podwójna eliminacja ich niestety udupiła. Szkoda, bo ich lubię i zawsze fajnie jest obejrzeć Survivorowców w TAR.
Ron i Bill - strasznie stereotypowi geje, a ja nie znoszę sterotypów. Nie polubiłem ich i dobrze, że odpadli na samym początku.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości