Zaczęły się wakacje, więc postanowiłem po kilku latach dać szansę australijskiemu survivorowi i bardzo się cieszę, że to zrobiłem! Ten sezon tak mnie wciągnął, że pochłonąłem go w kilka dni i postanowiłem aż założyć tu konto, żeby opisać swoje wrażenia xD
Od Second Chance żadna edycja mnie tak nie wciągnęła. Produkcja z USA chyba powinna zastanowić się jak dalej powinna wyglądać przyszłość ich programu, bo ten sezon Survivor AU bije na głowę kilka ostatnich sezonów z US.
Na początku spodziewałem się, że przy aż 24 uczestnikach, edit nie będzie wyrównany i na pierwszy plan będzie wystawiona tylko niewielka część castu. Okazało się, że jest zupełnie inaczej - każdy gracz dostał mniej więcej, w zależności od sytuacji, tyle samo czasu antenowego i podczas oglądania nie miało się wrażenia, że widzi się przebieg gry tylko z perspektywy jednej osoby, (tak jak było to w przypadku wiadomych uczestników z USA). Mało widoczne były według mnie tylko El i Tegan, no i może Barry, ale on i tak za bardzo nie miał nic do powiedzenia XD To w głównej mierze kwestia ilości odcinków, które pomimo swojej długości, nie nudziły na tyle, żeby trzeba było je przewijać.
Bardzo pozytywnie oceniam też liczbę wszelkich twistów (chociaż do ich jakości jeszcze wrócę), przewag i HII. Wszystkich idoli, jeśli dobrze liczę, było do zdobycia przez cały sezon 5, a wykorzystano 4 z nich. Uważam, że na taką liczbę graczy i odcinków jest to zupełnie wystarczająca i ,,nieprzesadzona" ilość.
Zadania okazały się różnorodne i fajnie było zobaczyć po tak długim czasie to klasyczne trzymanie posążka w finałowym wyzwaniu
Sama obsada jest bardzo zróżnicowana i tak jak ktoś tu wyżej wspomniał, nie wybierano zawodników według powtarzających się, nudnych już schematów. W dodatku widać, że 80% ludzi zgłosiło się do tego programu, po to by zajść jak najdalej, a nie po to, żeby pobyć sobie na nietypowych wakacjach i poopalać się na plaży w Samoa.
Prowadzący bardzo na plus - nie faworyzował nikogo, był neutralny, a jednocześnie zadawał często niewygodne pytania na radach jak, np. o te durne bransoletki. Całkiem dobrze się sprawdził.
Co do tych twistów... Myślę, że nagroda która umożliwiała zwycięskiej drużynie wybór składu nowych plemion za bardzo wpłynęła na cały przebieg gry. Całe nowe Vavau zostało mocno udupione od startu, bo nie miało zbyt wielkich szans na wygranie czegokolwiek. Jedynymi członkami tego plemienia, którzy wykazywali jakieś zdolności fizyczne byli Craig i Rohan. Aż przykro się oglądało u nich te kolejne rady i kolejne eliminacje osób, które odpadały, czasem tylko dlatego, że kilka dni wcześniej drugie plemię, wygrało taką nagrodę, jaką wygrało.
Twist z kradzieżą Sue też za bardzo się nie sprawdził przy takiej różnicy w liczebności w drużynach. Tamtego wieczoru odpadłaby Kristie i zwycięzca edycji byłby zupełnie inny (a może byłaby to Phoebe?
). Ale chociaż daje to dowód na to, że twisty w Australian Survivor są przygotowywane wcześniej, a nie chwilę przed, tylko po to żeby pomóc ulubieńcowi produkcji (
jak Benowi w HvHvH).
DES
Już na samym początku odizolował się od grupy, automatycznie wystawiając się na celownik. Do tego nie chciało mu się pracować przy obozie, więc to, że wyleci z Aganoa było niemal pewne. Ale tęsknić raczej nie będę, nie rozumiałem jakiejś połowy tego co mówił, przez jego wymowę xD
BIANCA
Zaczęła trochę zbyt intensywnie i za szybko kombinować, ale trzeba jej przyznać, że intencje miała słuszne, bo duet Flick-Brooke rzeczywiście okazał się później niebezpieczny. Ciekawi mnie jak potoczyłaby się jej gra dalej gdyby Peter quitnął wcześniej, ratując ją od eliminacji
EVAN
Poczuł się zbyt pewnie i myślał, że jest w sojuszu, który naprawdę istniał tylko w jego wyobraźni. Irytował mnie gadkami o aktorstwie, więc cieszyłem się, że to on odpadł zamiast Kat.
PETER
Przedstawiano go jako "heart and soul" plemienia, ale jakoś średnio dało się to zauważyć. Nadal nie ogarniam czemu nie odszedł przed pierwszą radą Saanapu skoro już wtedy się wahał i mógł chociaż oddać swoje miejsce komuś, kto chciał zostać w grze dłużej.
BARRY
Nie pokazał się z dobrej strony, mówiąc, że nie obchodzą go jakieś sojusze. Jego strategia mogła jakoś sprawdzać się w amerykańskich sezonach 1-5, ale w roku 2016 niekoniecznie.
TEGAN
Nick trochę zniszczył jej grę, zabierając ją ze sobą do Saanapu, bo w Vavau byłaby pewnie bezpieczna. Nawiązała relacje z dziewczynami u niebieskich, ale reszta plemienia wolała oszczędzić Nicka. Myślę, że jakby trochę bardziej postarała się nastawić współplemieńców przeciwko niemu, to dołączyłaby do sojuszu Flick i Brooke i pewnie oglądalibyśmy ją znacznie dłużej.
ROHAN
Niepotrzebnie wdał się w konflikt z Kat w Aganoa. Później już w Vavau będąc z nią w mniejszości, zamiast próbować się dogadać i proponować wspólną drogę głosowania, zwrócił się przeciwko niej. Nastawiał innych do głosowania na Kat, dokładnie wtedy, gdy ona stała obok niego. Kiedy zrozumiał, że może wylecieć, swoje nadzieje zaczął pokładać w HII... które w ostateczności oddał Phoebe, eliminując tym samym samego siebie. Może gdyby przetrwał tę radę, to Vavau wygrałoby chociaż cokolwiek
Czy w Survivorze przystojny typ może być jednocześnie dobrym strategiem? No jak zwykle okazuje się, że nie.
KAT
Trochę miałem nadzieję, że obudzi się w niej jakaś australijska pyskata Abi i narobi dram, ale nie do końca tak wyszło
Była na wylocie właściwie przez cały swój pobyt w programie, mimo to nie poddawala się i zawsze próbowała zmienić sytuację na swoją korzyść. Poniekąd rozpoczęła klęskę Vavau eliminując Rohana, ale uważam, że głównie winę za tę eliminację ponosi on sam. Kat zbyt dobrym graczem nie była, ale i tak wzbudziła we mnie sympatię, bo mam słabość do underdogów.
ANDREW
Apatyczny, napuszony koleś. Słaby socjal i zarozumiałość doprowadziły go do eliminacji. W przypadku Andy'ego potwierdziły się słowa Nicka - kiedy myślisz, że wszystko idzie zgodnie z planem, za twoimi plecami dzieje się zupełnie odwrotnie.
CRAIG
Po jego pierwszych konfach tylko miałem nadzieję, że nie okaże się być drugim Coltonem i na szczęście tak się nie stało
Trochę szkoda, że Phoebe zgarnęła ten HII sprzed jego nosa, może udałoby mu się dotrwać do połączenia i zjednoczyć siły z Sue i J. Lo. Chciałbym zobaczyć jak poradziłby sobie przeciwko dziewczynom z Saanapu. Jeden z lepszych graczy tego sezonu, zarówno pod względem fizycznym, socjalnym, jak i strategicznym. Na pewno zasługuje jeszcze na drugą szansę w jakimś sezonie z powracającymi graczami.
PHOEBE
Zdecydowanie najbardziej barwna postać tej edycji. W Aganoa ustawiła się bardzo dobrze - mogła wybierać między sojuszem dziewczyn, a sojuszem czwórki, więc niezależnie, co by się działo, była (w miarę) bezpieczna. Po ,,przemieszaniu" wylądowała na dnie, ale rozpracowała wszystko tak, że odpadła z Vavau ostatnia. Jako jedyna wiedziała o HII Rohana i potrafiła na niego wpłynąć tak, żeby go jej przekazał pomimo ciążącego na nim zagrożenia. Trochę zamuliła w rozmowie z Kristie, dawając jej powody do podejrzeń i to tak naprawdę był jedyny błąd, który popełniła przez całą swoją grę. Muszę przyznać, że jej pożegnanie z programem zasmuciło mnie najmocniej. Przede mną jeszcze kilka sezonów, w tym All Stars, w którym się pojawia i bardzo się cieszę, że dostała możliwość powrotu do Survivor. Za drugim razem będzie miała pod górkę już od samego początku, ale jestem dobrej myśli
CONNER
W Saanapu zbyt pochopnie rozpowiadał to, co mówili inni, obróciło się to przeciwko niemu i wisiało to nad nim już do końca jego gry. Nie potrafił za bardzo kombinować, a przynajmniej tak, żeby nie wszyscy o tym wiedzieli. Próbował jakoś dotrzeć do Sama i zgromadzić numerki na swoją korzyść, ale pogrążyła go głównie przeszłość z niebieskiego plemienia.
KATE
Na początku była w cieniu i traktowałem ją jako +1 sojuszu pierwotnego Vavau, ale z każdym odcinkiem lubiłem ją coraz bardziej. Świetnie broniła się na swojej ostatniej radzie, przerzucając target na Nicka, ale to nie ochroniło jej od eliminacji, bo oprócz Sue nie miała już za bardzo na kogo liczyć. Kate okazała się kolejnym underdogiem udupionym przez tę nieszczęsną nagrodę.
NICK
Od pierwszego odcinka mnie irytował swoim wszędobylstwem. Wcale nie zdziwiłem się, gdy na pierwszej radzie Vavau większość głosów zostało oddanych na niego, tym bardziej po tym słabym kłamstwie ze wskazówką. Uratował go twist z zamianą uczestników i dotrwał do połączenia w sielankowym Saanapu. Myślę, że gdyby dotarł do finału, prawdopodobnie przegrałby z każdym, bo wszyscy mieli go za fałszywego snake'a i nawet najlepsza przemowa nie przekonałaby jurorów.
KYLIE
Gdy Peter odszedł i została na wylocie, liczyłem na nią z niebieskich najbardziej, ale jak przyszła na podwójną radę z HII na szyi to ręce mi opadły. Nie wiem jaki był w tym cel i czy w ogóle był. Kiedy po połączeniu miała możliwość odwrócić całą grę i uwolnić się od pierwotnego Saanapu, które nią wręcz gardziło od samego początku, ona postanowiła tkwić przy nich dalej i walczyć grzecznie o jakieś ósme miejsce, tak jak jej łaskawie pozwolono. Nie rozumiem jej gry i postępowania. Jurorem też okazała się kiepskim, bo nawet żadnego pytania nie zadała na finałowej radzie (no chyba, że tego nie pokazali, ale wątpię).
SUE
Nareszcie jakaś starsza babka, która ogarnia Survivor <3 Trzeba przyznać, że w tym zadaniu z kokosami wypadła fenomenalnie, od tamtej pory zacząłem jej kibicować. Szkoda, że z taką przewagą Saanapu nie mogła za bardzo czegoś zdziałać. Marzyłem o tym, żeby w jakiś sposób zblindsidowała Flick, ale okoliczności zupełnie nie dawały takiej możliwości. Pewnie już nie wróci, ale fajnie byłoby ją znów zobaczyć.
JENNAH-LOUISE
Kolejna ofiara tej głupiej nagrody. Robiła co mogła, żeby przetrwać jak najdłużej, ale jej jedyną szansą był immunity run, bo nikt prócz Sue nie chciał z nią współpracować. Może gdyby wcześniej zaczęła kombinować, wtedy gdy Conner i Kate jeszcze byli w grze, to udałoby się jej przetrwać trochę dłużej? Cieszę się, że przynajmniej odpadła później niż Nick i zdążyła mu trochę pocisnąć
BROOKE
Z całego tego sojuszu Saanapu+Aganoa to ona zrobiła na mnie najlepsze wrażenie. Po eliminacji J. Lo miałem nadzieję, że uda jej się dojść do finału i zgarnie wygraną, bo ze wszystkich pozostałych w grze uczestników zasługiwała na nią moim zdaniem najbardziej. Kompletnie nie spodziewałem się, że Flick zwróci się przeciwko niej - zdecydowanie był to największy blindside edycji, dzięki któremu akcja znowu nabrała tempa. Ciekawi mnie czy Brooke oddałaby głos w finale na Flick, gdyby się w nim znalazła, bo jej reakcje z miejsca jury na wypowiedzi Flick o zaufaniu były interesujące xD
SAM
Był nawet sympatyczny
Nie dziwię się Kristie i Flick, że na niego zagłosowały - pozbyły się sporego zagrożenia, jednocześnie nie tracąc głosu Matta. Gdyby Brooke była jeszcze w grze to prawdopodobnie odpadłby trochę później. Szkoda, że Kylie zepsuła cały plan z głosowaniem na Nicka, może z Kate i Connerem udałoby mu się w jakiś sposób zmienić sytuację w plemieniu.
MATT
Inni uczestnicy często podkreślali w konfach jak dobrym strategiem jest Matt, ale ja jakoś średnio to zauważyłem. Przez większość czasu pełnił rolę +1 Saanapu, ale trzeba jednak przyznać, że chyba jako jedyny pozostał lojalny swoim słowom. No i w puzzlach wymiatał
Miałby szansę na finał, a może nawet i na zwycięstwo, gdyby nie głupi, lekkomyślny ruch Kristie.
FLICK
Zdecydowanie nie należę do jej fanów, nic mnie tak nie denerwowało (oprócz akcentu Desa...) jak zbliżenia na te jej grymaśne, aroganckie miny xD Razem z Brooke panowały nad sytuacją, dopóki nie postanowiła jej zblindsidować. Ta eliminacja zaimponowała jury, ale patrząc na to, co stało się później, nie opłaciło to się Flick, bo bez Brooke nie dotarła wcale do finału. Podejrzewam, że nawet gdyby Kristie postąpiła rozsądniej i zagłosowała na El zamiast na Matta, Flick i tak ostatecznie nie znalazłaby się w F2 (chyba, że wygrałaby immunitet, ale na tym nie powinno się nigdy polegać tak jak zrobiła to Kristie
). Tak naprawdę zawsze była w większości i poważnie mogła martwić się o siebie tylko w ostatnich odcinkach. Niby grała dobrze, ale popełniała też błędy, jak np. z tymi bransoletkami. Czasami nawet najmniejsza głupota może wpłynąć na przebieg głosowania. Tym bardziej jeśli wyklucza się wtedy część osób z sojuszu i daje szansę outsiderom na zmianę sytuacji.
Nie ogarniam jeszcze dlaczego wpadła na pomysł, żeby uprzedzić El, że zamierza na nią głosować i że na następnej radzie odpadnie. Myślała, że ona tak po prostu to zaakceptuje, przytuli ją na pocieszenie, nie będzie zamierzała nic z tym robić i jeszcze grzecznie odda na nią głos, jeśli Flick trafi do finału? XD
EL
Pomimo wyrównanego editu, ktoś jednak stał się purple i była to El. Przypomniałem sobie, że jest w programie mniej więcej wtedy, gdy zostało 6-7 osób. Wyglądało na to, że nawiązała dobre relacje ze wszystkimi, dlatego uważana była za zagrożenie w finale. Ale czy naprawdę miała jakiekolwiek szanse na zwycięstwo, skoro zamierzała iść do finału z Lee? To zależałoby od jej przemowy, bo Lee swoją się nie popisał i widać, że nie jest to jego mocna strona. Dobrze zareagowała, kiedy Flick powiedziała jej o swoich planach na finał. Mimo wszystko cieszę się, że nie wygrała, bo nie byłaby interesującym zwycięzcą.
LEE
Nie przeszkadzał mi przez większość czasu, nie zachowywał się jak taki typowy wkurzający alpha male, ale później się to zmieniło - zaczął być irytujący i nudny. Od strategicznej strony właściwie nic szczególnego nie zrobił, może trochę namówił Kristie do wyeliminowania Flick, ale to raczej ona sama się na to zdecydowała. Kompletnie nie poradził sobie na finałowej radzie, gdzie oddał Kristie kilka głosów jurorów swoimi słabymi odpowiedziami. Chyba nawet przyznał, że pozwolił jej się manipulować. Teksty o moralności i o dawaniu przykładu swoim dzieciom też mógł sobie darować XD Moim zdaniem zasłużył na przegraną, nawet jak Kristie nie pokazała się przez cały program jako dominujący gracz.
KRISTIE
Myślę, że miała więcej szczęścia niż rozumu, zwłaszcza pod koniec. Jej największym ruchem było pozbycie się Phoebe, która tak naprawdę sama się wkopała. Szkoda, że Kristie z FTC nie ujawniła się wcześniej. Chociaż wyszła na tym lepiej, bo nikt za bardzo nie traktował jej jako zagrożenie.
Najpierw uratował ją twist, potem lawirowała między radami, byleby tylko być w większości. W F6 razem z Flick przyczyniły się do eliminacji Sama, co było słuszne, ale później już do samego końca postepowała nierozsądnie. Postawiła wszystko na jedną kartę, decydując o składzie finałowej trójki. Mogła iść do finału z Flick, która może i grała odważnie, ale wydaje mi się, że nie zyskałaby większości głosów jury (myślę, że na pewno głosowałby na nią tylko Nick, może Matt, nie wiadomo jak z Brooke i nieprzewidywalną Kylie). Zamiast tego postanowiła iść dalej z najbardziej nierozłącznym duetem edycji, licząc głównie na wygranie ostatniego immunitetu. No i wygrała skubana XD Na finałowej radzie zmiażdżyła Lee, czego kompletnie się nie spodziewałem. Każda wypowiedź skutecznie przybliżała ją do zwycięstwa i po kolei zalatwiala sobie głosy każdego z jurorów.
Kristie miała sporo szczęścia, ale mimo wszystko cieszę się, że to ona wygrała, bo Lee i El w porównaniu do niej nie są zbyt ciekawymi osobowościami i raczej szybko bym o nich zapomniał.
No to teraz czas na Survivor AU 2017