S33E14 "I'm Going For a Million Bucks"

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S33E14 "I'm Going For a Million Bucks"

Post autor: Davos »

Ok, finał obejrzany, czas na krótkie podsumowanie, na razie tylko finałowego odcinka:

Top6
Jay był najbardziej zagrożony i musiał wygrać, żeby nie odpaść. Nie udało mu się to, bo popełnił z pośpiechu błąd i nie zakrył szyfru, przez co ostatecznie przegonił go David. Swoją drogą to zadanie o immunitet mi się spodobało, bo lubię kilkuetapowe zadania, a tych puzzli z nietoperzem jeszcze nigdy nie było (były np. z puzzlami w kształcie ognia, ale nietoperz był chyba trudniejszy, bo układało się je z góry do dołu i grawitacja sporo utrudniała sprawę). Oprócz immunitetu można było też wygrać nagrodę w postaci steka i czegoś tam jeszcze, a ja mam nieodparte wrażenie, że producenci specjalnie wcisnęli jeszcze na tym etapie nagrodę, żeby dać Jayowi możliwość skorzystania z twistu i zajumania zwycięzcy tego żarełka ;) Jay oczywiście z tego skwapliwie skorzystał, ale też sprytnie zrobił, że dobrał sobie Davida i Adama, żeby móc z nimi pogadać o eliminacji Breta. Próba zwrócenia wszystkich przeciw Bretowi była niezła, ale rzecz jasna nie mogła się udać, bo Jay był największym zagrożeniem i zdziwiłbym się bardzo, gdyby inni go teraz nie wykopali. Sama rada wyszła świetnie - David idealnie wkręcił Jaya z tym fałszywym immunitetem :) Dla Dave'a kolejny plus za tego fejka i za umiejscowienie go w kokosie, a dla Jaya minus, że dał się tak strollować :) Ale trzeba mu oddać, że fajnie się zachował jak odpadł i odszedł z gry z podniesionym czołem.
No i jeszcze Ken wykorzystał swoją adwentydż, która okazała się być po prostu immunitetem, tyle że na tę jedną konkretną radę. Całkiem spoko pomysł, choć dużo nie namieszał, bo Ken i tak był tutaj bezpieczny.

Top5
Adam postanowił pozbyć się Davida, a David - Adama. Hannah ustawiła się pośrodku, a Bret, który początkowo był zagrożony, nagle znalazł się w dobrej pozycji, tyle że pogrążył go... HII Adama. Przyznam szczerze, że zdziwiło mnie, że w grze pojawił się kolejny HII, bo myślałem, że już żadnego nie będzie, no ale skoro był to plus dla Adama, że go znalazł. Ale zaraz potem zrobił błąd, mówiąc o tym Hannah, która się wahała, dzięki czemu ona mogła poinformować o wszystkim Dave'a i Kena i cała trójka zmieniła głos na Breta, który ostatecznie poleciał. I tu moim zdaniem Hannah popełniła bardzo duży błąd, bo zostawienie Davida na tym etapie było ogromnym ryzykiem - gdyby na etapie Top4 wygrał immunitet to miałby wygraną w kieszeni więc tu jestem w pełni po stronie Adama i moim zdaniem oszczędzając Davida, Hannah strzeliła straszną kuchę.

Top4
Zawody o immunitet wygrał Ken i tu muszę powiedzieć, że stało się coś, czego się nie spodziewałem. Byłem pewien, że Ken jednak będzie chciał zostawić Davida w grze i zwycięży u niego lojalność, a jednak ostatecznie zdecydował się na zrobienie ruchu, czym u mnie zapunktował. Nie spodziewałem się, że będzie go stać na coś takiego i aż można żałować, że Ken trochę wcześniej nie grał ostrzej, bo może coś by ugrał w finale. Dla Hannah też plus za to, że cały czas przekonywała Kena do eliminacji Dave'a i na pewno miała wpływ na jego decyzję. Dave'a mi było szkoda, bo z całego Top6 uważam go za najlepszego gracza, no ale gdyby inni go dopuścili do finału to straciłbym do nich jakikolwiek szacunek, bo to by była ogromna głupota. Wszyscy pokazali jednak, że chcą grać na poważnie.

Finał
Finałowa rada niezbyt mi się podobała. Hannah i Adam walczyli zawzięcie o głosy, Ken też próbował, w czym niestety przeszkadzali mu sędziowie, ale ostatecznie wszystko można było potłuc o kant tyłka, gdy Adam w ostatniej wypowiedzi opowiedział o swojej umierającej matce i się rozpłakał. Nie chcę oceniać, na ile to było wyrachowane, a na ile wyszło spontanicznie jako odpowiedź na pytanie Davida, ale faktem jest, że po czymś takim Hannah czy Ken nie mieli szans wygrać. Nie mówię, że Adam jest złym zwycięzcą - ba, uważam nawet, że z całej Top3 zasłużył na wygraną najbardziej, bo choć popełniał błędy to inni też je robili, a on najwcześniej chciał się pozbyć Dave'a, znajdywał też HII i grał dosyć aktywnie - no ale ta historia o matce nie powinna wypłynąć, a przynajmniej nie podczas finałowej rady... Współczuję mu bardzo, bo przeżywał bardzo ciężkie chwile, ale sytuacja osobista graczy nie powinna mieć wpływu na ocenę ich gry, a niestety widzę to już po raz któryś w Survivor (żeby wspomnieć choćby Jeremy'ego), co nie jest zbyt dobrym trendem...


Reunion - świetne, bo dawno już nie widziałem, żeby Jeff dał szansę wypowiedzieć się prawie wszystkim graczom z danego sezonu. No i tych rozmów słuchało się z ciekawością. Do tego nie było Cochrana więc kolejny plus ;)
A co do kolejnego sezonu - sam twist wydaje się spoko, poza tym sezony z powracającymi graczami na ogół podobają mi się jeszcze bardziej niż te "normalne", bo od początku mam komu kibicować. Tylko Michaela jako "game changer"? Serio? Kiedy i za co? Mam wrażenie, że chcieli ją gdzieś wcisnąć więc dali ją do najbliższego sezonu, a że motyw przewodni sezonu zupełnie do niej nie pasuje... a kto by się tam przejmował szczegółami. Ech...

Ogólnie sezon 33 nie był moim zdaniem zły i miał trochę fajnych momentów. Po pierwszym odcinku spodziewałem się, że będzie gorzej, a wyszło całkiem spoko. Cast, początkowo zapowiadający się dość średnio, ostatecznie się rozkręcił. I pojawiło się też kilka osób, które chciałbym jeszcze zobaczyć (Dave, Zeke, Jay, Michelle, może też Hannah). Na razie wiem tylko, że wróci w 34 sezonie Zeke i niestety Michaela :P

W wolnym czasie machnę jeszcze jak zwykle indywidualne podsumowanie osób z tego sezonu, a potem lecim dalej, bo trzeba dalej nadrabiać zaległości w Surivor :)
Obrazek

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

S33E14 "I'm Going For a Million Bucks"

Post autor: Rider Girl »

Davos pisze:
30 gru 2019, 01:34
Ok, finał obejrzany, czas na krótkie podsumowanie, na razie tylko finałowego odcinka:

Top6
Jay był najbardziej zagrożony i musiał wygrać, żeby nie odpaść. Nie udało mu się to, bo popełnił z pośpiechu błąd i nie zakrył szyfru, przez co ostatecznie przegonił go David. Swoją drogą to zadanie o immunitet mi się spodobało, bo lubię kilkuetapowe zadania, a tych puzzli z nietoperzem jeszcze nigdy nie było (były np. z puzzlami w kształcie ognia, ale nietoperz był chyba trudniejszy, bo układało się je z góry do dołu i grawitacja sporo utrudniała sprawę). Oprócz immunitetu można było też wygrać nagrodę w postaci steka i czegoś tam jeszcze, a ja mam nieodparte wrażenie, że producenci specjalnie wcisnęli jeszcze na tym etapie nagrodę, żeby dać Jayowi możliwość skorzystania z twistu i zajumania zwycięzcy tego żarełka ;) Jay oczywiście z tego skwapliwie skorzystał, ale też sprytnie zrobił, że dobrał sobie Davida i Adama, żeby móc z nimi pogadać o eliminacji Breta. Próba zwrócenia wszystkich przeciw Bretowi była niezła, ale rzecz jasna nie mogła się udać, bo Jay był największym zagrożeniem i zdziwiłbym się bardzo, gdyby inni go teraz nie wykopali. Sama rada wyszła świetnie - David idealnie wkręcił Jaya z tym fałszywym immunitetem :) Dla Dave'a kolejny plus za tego fejka i za umiejscowienie go w kokosie, a dla Jaya minus, że dał się tak strollować :) Ale trzeba mu oddać, że fajnie się zachował jak odpadł i odszedł z gry z podniesionym czołem.
No i jeszcze Ken wykorzystał swoją adwentydż, która okazała się być po prostu immunitetem, tyle że na tę jedną konkretną radę. Całkiem spoko pomysł, choć dużo nie namieszał, bo Ken i tak był tutaj bezpieczny.

Top5
Adam postanowił pozbyć się Davida, a David - Adama. Hannah ustawiła się pośrodku, a Bret, który początkowo był zagrożony, nagle znalazł się w dobrej pozycji, tyle że pogrążył go... HII Adama. Przyznam szczerze, że zdziwiło mnie, że w grze pojawił się kolejny HII, bo myślałem, że już żadnego nie będzie, no ale skoro był to plus dla Adama, że go znalazł. Ale zaraz potem zrobił błąd, mówiąc o tym Hannah, która się wahała, dzięki czemu ona mogła poinformować o wszystkim Dave'a i Kena i cała trójka zmieniła głos na Breta, który ostatecznie poleciał. I tu moim zdaniem Hannah popełniła bardzo duży błąd, bo zostawienie Davida na tym etapie było ogromnym ryzykiem - gdyby na etapie Top4 wygrał immunitet to miałby wygraną w kieszeni więc tu jestem w pełni po stronie Adama i moim zdaniem oszczędzając Davida, Hannah strzeliła straszną kuchę.

Top4
Zawody o immunitet wygrał Ken i tu muszę powiedzieć, że stało się coś, czego się nie spodziewałem. Byłem pewien, że Ken jednak będzie chciał zostawić Davida w grze i zwycięży u niego lojalność, a jednak ostatecznie zdecydował się na zrobienie ruchu, czym u mnie zapunktował. Nie spodziewałem się, że będzie go stać na coś takiego i aż można żałować, że Ken trochę wcześniej nie grał ostrzej, bo może coś by ugrał w finale. Dla Hannah też plus za to, że cały czas przekonywała Kena do eliminacji Dave'a i na pewno miała wpływ na jego decyzję. Dave'a mi było szkoda, bo z całego Top6 uważam go za najlepszego gracza, no ale gdyby inni go dopuścili do finału to straciłbym do nich jakikolwiek szacunek, bo to by była ogromna głupota. Wszyscy pokazali jednak, że chcą grać na poważnie.

Finał
Finałowa rada niezbyt mi się podobała. Hannah i Adam walczyli zawzięcie o głosy, Ken też próbował, w czym niestety przeszkadzali mu sędziowie, ale ostatecznie wszystko można było potłuc o kant tyłka, gdy Adam w ostatniej wypowiedzi opowiedział o swojej umierającej matce i się rozpłakał. Nie chcę oceniać, na ile to było wyrachowane, a na ile wyszło spontanicznie jako odpowiedź na pytanie Davida, ale faktem jest, że po czymś takim Hannah czy Ken nie mieli szans wygrać. Nie mówię, że Adam jest złym zwycięzcą - ba, uważam nawet, że z całej Top3 zasłużył na wygraną najbardziej, bo choć popełniał błędy to inni też je robili, a on najwcześniej chciał się pozbyć Dave'a, znajdywał też HII i grał dosyć aktywnie - no ale ta historia o matce nie powinna wypłynąć, a przynajmniej nie podczas finałowej rady... Współczuję mu bardzo, bo przeżywał bardzo ciężkie chwile, ale sytuacja osobista graczy nie powinna mieć wpływu na ocenę ich gry, a niestety widzę to już po raz któryś w Survivor (żeby wspomnieć choćby Jeremy'ego), co nie jest zbyt dobrym trendem...


Reunion - świetne, bo dawno już nie widziałem, żeby Jeff dał szansę wypowiedzieć się prawie wszystkim graczom z danego sezonu. No i tych rozmów słuchało się z ciekawością. Do tego nie było Cochrana więc kolejny plus ;)
A co do kolejnego sezonu - sam twist wydaje się spoko, poza tym sezony z powracającymi graczami na ogół podobają mi się jeszcze bardziej niż te "normalne", bo od początku mam komu kibicować. Tylko Michaela jako "game changer"? Serio? Kiedy i za co? Mam wrażenie, że chcieli ją gdzieś wcisnąć więc dali ją do najbliższego sezonu, a że motyw przewodni sezonu zupełnie do niej nie pasuje... a kto by się tam przejmował szczegółami. Ech...

Ogólnie sezon 33 nie był moim zdaniem zły i miał trochę fajnych momentów. Po pierwszym odcinku spodziewałem się, że będzie gorzej, a wyszło całkiem spoko. Cast, początkowo zapowiadający się dość średnio, ostatecznie się rozkręcił. I pojawiło się też kilka osób, które chciałbym jeszcze zobaczyć (Dave, Zeke, Jay, Michelle, może też Hannah). Na razie wiem tylko, że wróci w 34 sezonie Zeke i niestety Michaela :P

W wolnym czasie machnę jeszcze jak zwykle indywidualne podsumowanie osób z tego sezonu, a potem lecim dalej, bo trzeba dalej nadrabiać zaległości w Surivor :)
1) Oprócz Zeke i Michelle zobaczysz jeszcze w następnych sezonach Adama i Davida.
2) Romans Figgy i Taylor nie przetrwał po Survivor
Ostatnio zmieniony 02 lut 2020, 19:00 przez Rider Girl, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S33E14 "I'm Going For a Million Bucks"

Post autor: Davos »

Rider Girl, dziękuję raz jeszcze! :)

Czekam z ciekawością na powrót Davida.
A że romans tej parki nie przetrwał, nie dziwi mnie ani trochę. Obydwoje byli infantylni i niedojrzali. Zresztą już na reunion mówili, że to się posypało. I jeszcze chyba wyszło, że Taylor ma z kimś dzieciaka? No niezły koleś...


No to zaległe podsumowanie:

Sezon oglądało mi się całkiem przyjemnie, choć początkowo miałem pewne obawy, zwłaszcza że niezbyt podobał mi się twist z podziałem ludzi wg kryterium pokoleniowego, bo uważam ten cały podział na Millenialsów i Generację X za sztuczny. No i cast na początku też nie wydawał mi się porywający, a niektórzy mocno irytowali (jak choćby Taylor czy Figgy), na szczęście inni z czasem mocno się rozkręcili i zrobiło się ciekawie, zwłaszcza po mergu. Ale i przed mergem było kilka ciekawych ruchów i blindsidów. No i mieliśmy też w tym sezonie losowanie kamyków - dopiero trzecia taka sytuacja w historii Survivor.
Edit promował kilka osób (np. Dave'a czy Zeke'a), ale zwycięzca mimo wszystko nie był aż tak oczywisty. Choć jego wygrana w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach, bo o ile współczuję Adamowi tej historii z chorobą matki, o tyle nie powinno to wypłynąć na radzie, bo jury powinno oceniać wyłącznie grę danych osób, a nie ich życiowe losy.
Ale generalnie sporo osób miało w tym sezonie swoje unikatowe historie i dzięki temu można było tych ludzi poznać trochę lepiej. A całościowo sezon oceniam mniej więcej na poziomie sezonu 32 czyli średnia półka. Raczej nie będę do niego wracać.


Co do poszczególnych graczy:

Rachel - słabiutka w grze. Irytowała swoim głosem i zachowaniem, bo zaraz po rozpoczęciu sezonu próbowała wydawać innym rozkazy przy budowaniu szałasu i ogólnie pracy w obozie, a to zawsze kończy się źle w tym programie. Do tego szybko znalazła się na uboczu i zgrała się jedynie z Cece. Zasłużona eliminacja.

Mari - wydawała się całkiem ogarnięta i fajnie zgrała się z Hannah, a potem ładnie przeciągała na swoją stronę ludzi, tworząc kontrsojusz do czwórki "cool kids". I mogłaby daleko zajść, gdyby Michelle i Jay nie zaczęli ostro pracować nad ludźmi, chcąc odzyskać większość, a swoje dołożyła też chwiejność Hannah, która na radzie zdradziła swoją najbliższą sojuszniczkę. Szkoda, bo Mari wydawała się mieć jakiś potencjał, tylko trafili jej się trochę słabi sojusznicy.

Paul - zaskoczył mnie tym, że mimo iż był najstarszy w Gen X, zdołał zbudować wokół siebie sojusz, którego stał się liderem. Za to na pewno plus. Ale też stał się przez to celem osób spoza sojuszu, no i zrobił spory błąd, tracąc zaufanie kobiet, które zgrały się przeciwko niemu i go wykopały.

Lucy - początkowo wydawała mi się zupełnie bezczynną osobą, która robi jedynie za numer w sojuszu, ale nagle w czwartym odcinku pokazała, że jest niezłą kombinatorką i po wykopaniu Paula grała ostro, podburzając ludzi przeciwko dążącej do przejęcia władzy Jessice, przez co sama pokazała się jako niezły gracz. I co ciekawe, zbudowała sobie mocną pozycję i zebrała po swojej stronie większość, ale ostatecznie to ona odpadła - tylko dlatego, że Dave użył przeciwko niej idola i ocalił tym Jessicę. Jedyny minus Lucy to chyba trochę zbyt obcesowe traktowanie niektórych ludzi, przez co nie miała m.in. Dave'a i odpadła przez jego HII. Ale mimo wszystko plus za niezłe kombinowanie i nawet trochę szkoda, że tak szybko odpadła.

Cece - z charakteru nawet dało się ją lubić, ale grę prowadziła słabą od początku, bo najpierw jako jedyna była po stronie Rachel i cały czas znajdowała się na uboczu, a potem ocalała głównie dlatego, że Dave wziął ją pod swoje skrzydła, a dominujący sojusz zaczął się wzajemnie wycinać. Po przemieszaniu niby była w większości, ale na zadaniach prezentowała się tak źle, że nawet Dave się od niej odwrócił i ją wyciął, żeby plemię miało szansę w kolejnych zadaniach.

Figgy - infantylna i irytująca dziewczyna, która skopała swoją grę przez flirtowanie i romansowanie z Taylorem na oczach wszystkich. Mogła i powinna przez to odpaść już w drugim odcinku, ale uratowała ją wtedy Michelle, zbierając ludzi i ratując jej tyłek. Po przemieszaniu początkowo chciała ukrywać swój romans z Taylorem, ale rozsądku starczyło jej jedynie na jeden odcinek, bo potem znów romansowała i robiła to tak, że nawet gdyby się nie przyznała ludziom z Gen X to i tak nic by to nie dało, bo oni sami to dostrzegli. No i do tego pogrążyła jeszcze nieświadomie Michelle, mówiąc przy wszystkich na zadaniu, jaką to one mają zażyłą relację... Cieszyłem się, że Adam ją zblindsidował - za błędy w Survivor się płaci, a nie trzeba być tytanem intelektu żeby wiedzieć, że pary w tej grze zawsze są na celowniku.

Michaela - wiem, że ona ma spore grono fanów, ale ja do nich nie należę, bo zwyczajnie ta dziewczyna mnie zbyt często denerwowała swoim pyskowaniem i strojeniem fochów, nawet do Jeffa podczas zadań i twistów. Na plus na pewno postawa w zadaniach, bo w tym aspekcie wymiatała, ale socjal miała tragiczny, bo denerwowała ludzi i do tego nie potrafiła kłamać, a z jej twarzy można było czytać jak z otwartej księgi. Jej blindside i reakcja na to - przepiękne :D To była chyba najzabawniejsza reakcja na odpadnięcie od czasu Chickena z Chin :D Ale muszę powiedzieć, że o ile ruch Jaya był efektowny, o tyle go nie rozumiałem, bo Michaela miała całkiem dobry plan na Final 6 z ludźmi z Millenials i Jay też by na tym skorzystał. No ale ja i tak po Michaeli nie płakałem :P

Michelle - jedna z osób, które zrobiły na mnie spore wrażenie swoją grą i za które trzymałem kciuki. Początkowo weszła w sojusz z Jayem i dwójką infantylnych papużek nierozłączek, ale z innymi też miała dobre relacje i dzięki temu dowiedziała się, że Figgy jest zagrożona i zaczęła działać tak aktywnie, że przeciągnęła ludzi z powrotem na stronę swojego sojuszu i wykopała zagrożenie w postaci Mari. Pięknie też urobiła na radzie Hannah, wzbudzając w niej niepewność i wątpliwości - to był naprawdę bardzo dobry ruch. Przemieszanie spowodowała, że była w mniejszości, ale nie musiała iść na radę, a po mergu Millenialsi byli już tak skłóceni, że nie było szans na ich trwały sojusz, no i Michelle oberwała głosami innych, bo była już postrzegana jako spore zagrożenie. Niestety częściowo pogrążyła ją jej najbliższa psiapsióła Figgy, która ujawniła podczas zadania ich bliską relację. Szkoda, bo Michelle na pewno była jedną z ciekawszych osób w Millenials i ogólnie w tym sezonie. Z wyglądu i charakteru też była fajna ;) Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby ją jeszcze kiedyś obejrzeć w innym sezonie.

Taylor - druga z papużek nierozłączek i chyba jeszcze bardziej infantylna i wkurzająca niż Figgy. Od początku nie interesowało go nic poza romansowaniem i dobrą zabawą i gość nawet nie zadał sobie trudu, żeby to ukryć i jakoś próbować grać. Przetrwał tak długo głównie dzięki Michelle i Jayowi, którzy uratowali ich sojusz przed rozbiciem. Fajnie było obserwować jego reakcję na blindside Figgy :P Oczywiście od tego momentu Taylor obrał sobie za cel wykopanie Adama, ale przez swoją słabą grę nie był w stanie znaleźć chętnych osób do współpracy. A już szczytem debilizmu była kradzież jedzenia - to się zawsze mści na graczach w tym programie. Potem jeszcze się do tego przyznał, próbując jednocześnie wkopać Adama i choć sam pomysł nie był najgorszy to wykonanie już było tragiczne, bo powinien to zrobić dużo wcześniej (w obozie) i wykazać trochę skruchy, a nie wyskakiwać z tym na radzie i jeszcze szczerzyć się od ucha do ucha. Odetchnąłem z ulgą, gdy ten koleś poleciał, bo bałem się przez moment, że ktoś może jeszcze zechcieć zatargać go do finału jako łatwego rywala i trzeba by było się z nim męczyć do końca sezonu.

Chris - był mi raczej obojętny. Początkowo szybko skumał się z Bretem i wydawało się, że też z Davidem, ale że ten siał zbyt dużą paranoję, ostatecznie Chris i Bret stworzyli sojusz z Paulem, Jessicą, Lucy i Sunday. Gdy sojusz został rozbity i Paul wyleciał, Chris był zagrożony, ale przyszło przemieszanie, gdzie miał już większość i do tego zgrał się z Zeke'm, co było dobrym ruchem. Po mergu dalej trzymał z Bretem i Zeke'm, ale zbyt szybko wycelował w swój własny sojusz i chciał się pozbyć Jessiki, mimo że w grze było jeszcze trochę innych zagrożeń, których należało się pozbyć. Ostatecznie jego ruch obrócił się przeciwko niemu. Ogólnie nie było źle, gość miał parę dobrych momentów, ale szału też nie było.

Jessica - wiem, że ona też ma swoich fanów, ale mnie ciągle denerwował ten jej wytrzeszcz oczu i nie pałałem do niej zbyt dużą sympatią :P Początek miała niezły, bo weszła w większościowy sojusz, a potem gdy Paul traktował kobiety z lekceważeniem w tym sojuszu, zgrała Lucy i Sunday przeciwko niemu i to głównie dzięki niej Paul wtedy wyleciał. Wtedy jednak zyskała mocną pozycję, której przestraszyła się Lucy chcąca przejąć władzę i Jessica znalazła się na celowniku. No i zrobiła głupotę, mówiąc Lucy prosto w oczy, że dowiedziała się, iż ta w nią celuję. Wtedy Lucy jeszcze aktywniej zaczęła zbierać numerki i Jessica by poleciała, gdyby nie uratował jej Dave. To spowodowało, że przeszła na jego stronę i potem już ucichła, dzięki czemu długo nie była postrzegana jako zagrożenie - aż do momentu, gdy wycelował w nią po mergu Chris. Ten atak jeszcze przetrwała, jednak w kolejnej rundzie odpadła - choć muszę przyznać, że bardzo pechowo, bo przez kamyki i wtedy naprawdę zrobiło mi się jej szkoda, bo widać było po jej emocjonalnej reakcji, jak bardzo zależało jej na grze. Niby mogła uniknąć kamyków i zmienić głos w dogrywce, ale wtedy skopałaby sobie grę. Więc ryzyko, które podjęła, było zrozumiałe, nie dopisało jej tylko szczęście.

Zeke - jeden z ciekawszych graczy w tym sezonie. Po blindsidzie Mari on i Adam znaleźli się na wylocie, ale uratowało ich przemieszanie, a tam Zeke zgrał się z Chrisem, co dało mu bezpieczeństwo. Po mergu dobrze lawirował między różnymi zwalczającymi się blokami i pokazał, że lubi mocno grać, ale stał się przez to zagrożeniem, którego chcieli się pozbyć inni, m.in. Dave. Sam Zeke też słusznie celował w Dave'a i pojedynek tych dwóch oglądało się ciekawie. Ostatecznie Zeke poleciał, bo miał na plecach zbyt duży celownik, ale pokazał, że potrafi nieźle kombinować. Choć zbyt mocno nastawił się na robienie ruchów, a czasem dla dalszego pobytu trzeba przez jakiś czas się z tym wstrzymać i po prostu grać ze swoimi sojusznikami.

Will - przez pierwszą połowę sezonu był niewidoczny i robił tam za number innych, głównie Jaya, ale po mergu zaczął się budzić i w końcu ogarnął, że jeśli chce coś ugrać to musi zaczął wykonywać ruchy. Wycelowanie w Zeke'a było dobre i mógłby sobie przypisać zasługę za jego wyeliminowanie, gdyby na tej radzie nie wypłynął immunitet ;) A dzięki temu ruchowi to sam Will dość nieoczekiwanie zaczął być postrzegany jako zagrożenie, a że nie miał za bardzo z kim grać, musiał odpaść. Ale miło, że na koniec tak pozytywnie zaskoczył, bo wcześniej byłem pewien, że to będzie jeden z tych nudnych uczestników, którzy tylko trwają w grze i robią za numbery innych, bez własnej inicjatwy. Jeszcze plus dla niego za wygranie immunitetu po mergu, gdy dowiedział się, że inni chcą go wykopać.

Sunday - początkowo trzymała się z Jessicą i Lucy, ale w tym trio była najbardziej pasywna i miała chyba najmniej do gadania. Potem trwała głównie dzięki temu, że nie była postrzegana za zagrożenie i dopiero po mergu przypomniała o sobie, gdy postanowiła wycelować w Jessicę. Może i ruch trochę wczesny, ale miło, że w końcu zaczęła grać. Choć w ewentualnym finale i tak miałaby bardzo małe szanse na zwycięstwo więc jej odpadnięcie było dla mnie zaskoczeniem, bo myślałem, że inni będą chcieli ją zatargać do finału.

Jay - na początku myślałem, że jest takim typowym niemyślącym luzakiem jak Taylor, ale szybko pokazał, że jest od niego dużo bardziej ogarnięty, jak choćby wtedy, gdy ratował tyłek Willa i zbierał numerki. Świetnie pozyskał sobie Willa, zrobił też bardzo mocny ruch z blindsidem Michaeli, choć moim zdaniem skopał tym sobie grę, bo rozbił jedność Millenialsów i uniemożliwił powstanie ich ewentualnego sojuszu po mergu. Potem był już cały czas w defensywie i tylko grał o przetrwanie, ale szło mu to naprawdę nieźle. Wcześniej znalazł HII i po mergu dość ryzykownie wstrzymywał się z jego użyciem, ale do pewnego momentu ta taktyka mu się opłaciła. Miał też ciekawą relację z Adamem - niby często się kłócili, ale też i wspierali się i tylko Jayowi Adam powiedział o swojej matce. Jay miał też ciekawe konfy i choć czasem bywał zbyt zadufany w sobie to gość robił sporo pozytywnego zamieszania i oglądało się to przyjemnie. Świetna była jeszcze jego akcja na końcu, gdy dał się nabrać na fejkowy immunitet zrobiony przez Dave'a i próbował użyć go podczas rady :D

Bret - początkowo jechał na jednym wózku z Chrisem i był mi obojętny, ale potem zgrał się najpierw z Sunday, a potem z Zeke'm i nawet całkiem nieźle sobie radził. Co prawda ze strategią bywało różnie, ale za to miał dobry socjal, a jednym z ciekawszych momentów w grze była jego rozmowa z Zeke'm, w której wyznał, że jest gejem. Dzięki temu miał Zeke'a po swojej stronie, ale ostatecznie nie był w stanie przekonać innych do swoich argumentów i odpadł jako osoba, która może być zagrożeniem ze względu na swoich przyjaciół w jury. Ale ogólnie ocena pozytywna i dało się Breta lubić.

Dave - świetny gracz i jeden z jaśniejszych punktów tego sezonu, choć miał zbyt nachalny edit, zwłaszcza na początku i to mogło do niego trochę zniechęcać. Miał edit w stylu "od zera do bohatera" i trzeba przyznać, że mimo początkowej słabości i paranoi świetnie sobie poradził. Na początku skumał się z Chrisem i Bretem, ale przez swoją paranoję stracił ich zaufanie i znalazł się w mniejszości. Wyszedł jednak z tego obronną ręką, gdy przeciwny sojusz zaczął się kłócić, a on w bardzo ładny sposób uratował Jessicę i dzięki temu pozyskał ją aż do końca gry. Miał też fajną relację z Kenem, a także z Cece, ale nie bał się poświęcić tej ostatniej w imię interesu plemienia, co mi się spodobało. Po wykorzystaniu jednego immunitetu znalazł drugi, a po mergu dobrze grał i dzięki rozmowie z Zeke'm udało mu się go pozyskać i nastawić przeciwko Chrisowi i jego sojuszowi, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że jest na celowniku Zeke'a i zdołał go wykopać, zanim ten wykopałby jego. Trzymał się też z Adamem i Hannah, co dawało mu świetną pozycję w grze, a prawdziwym majstersztykiem było zrobienie fejk-immunitetu, którym nabrał Jaya tak skutecznie, że ten próbował nim zagrać podczas rady :) No i mądrze też Dave celował w Adama przed finałem i udało mu się nawet namówić do jego eliminacji Hannah. Ogólnie Dave wypadł bardzo pozytywnie i gdyby nie nachalny edit to pewnie mógłby być jeszcze pozytywniej odbierany przez widzów. Moim zdaniem gdyby wszedł do finału to miałby pewne zwycięstwo więc wykopanie go tuż przed finałem było ze strony finalistów bardzo mądrym ruchem.

Hannah - początkowo była outsiderem, ale zaplusowała u mnie, gdy postanowiła zgrać się z Mari i wspólnie z nią zebrać większość do wykopania sojuszu czworga "cool kids". Potem zaliczyła wtopę, ulegając paranoi na radzie i dając się rozegrać Michelle, a po przemieszaniu nie była wtajemniczona w blindside Michaeli. Po mergu jednak grała mądrze i choć trzymała z Adamem i Dave'm to jednocześnie udawała też, że trzyma z innymi i dzięki temu zebrała sporo cennych informacji. Na etapie Top5 jednak zdecydowała się trzymać z Dave'm i celować w Breta, co w przypadku zdobycia przez Dave'a immunitetu w Top4 mogło odebrać jej szansę na zwycięstwo w finale więc był to ryzykowny ruch. Potem jednak się ogarnęła i wykopała Dave'a przed finałem i co więcej namówiła do tego Kena, a podczas samej finałowej rady zaprezentowała się naprawdę dobrze. I choć grała ciekawie i była sympatyczną osobą, wydaje mi się, że mimo wszystko Adam grał trochę lepiej, bo popełnił mniej błędów. No ale i tak zadecydowała jego mowa o matce więc Hannah znalazła się w takiej sytuacji, że nie miała już jak walczyć o głosy sędziów...

Ken - początkowo wydawało mi się, że model w grze nie będzie zbyt ciekawą osobą do oglądania, ale na szczęście Ken okazał być sympatycznym gościem i do tego bardzo lojalnym więc zacząłem mu kibicować. Tworzył fajny duet z Dave'm, choć jego edit wskazywał, że nie zwojuje tego sezonu. I faktycznie, mimo że dotarł aż do finału, bazował cały czas na lojalności, co z jednej strony było nawet fajne, bo to rzadkie zjawisko w nowych sezonach, ale z drugiej strony - nie mogło mu to dać zwycięstwa. Niestety pamiętam, że miał jakąś akcję, że naskoczył na kogoś, chyba na Willa, gdy ten do niego przyszedł, żeby wspólnie zblindsidować Zake'a i potem sam poszedł do Zeke'a mu o tym powiedzieć, czym mógł skopać grę sobie i swojemu sojuszowi więc przez tą swoją eksponowaną lojalność trochę tracił. A ostatecznie i tak zagrał wbrew lojalności, głosując na Dave'a przed finałem, ale ja uważam to za dobry ruch i byłem naprawdę zaskoczony, że Ken się na to zdobył. I podobało mi się też, że grał dla córki, ale prawda jest taka, że na zwycięstwo nie zasługiwał więc nie dziwię się, że nie zdobył żadnych głosów.

Adam - ciekawy gość, który cały czas starał się prowadzić aktywną grę, choć mimo dobrych ruchów miewał też wpadki. Początkowo był w tej samej sytuacji co Zeke i po odpadnięciu Mari był zagrożony, ale przyszło przemieszanie i tam Adam nawiązał relację z ludźmi z Gen X, w tym z Kenem, ale jednocześnie mógł też grać z Taylorem i Figgy, co dawało mu świetną pozycję w grze. Ostatecznie zdecydował się na blindside na Figgy, czym u mnie mocno zapunktował :D Niepotrzebnie jednak potem za wszelką cenę starał się pogodzić z Taylorem, zamiast po prostu go wykopac i dokończyć rzezi i przez to popełnił błąd, bo próbując się z nim znów zgrać, jadł razem z nim to ukradzione jedzenie i potem musiał się przez to bronić na radzie. Ciekawa była jego relacja z Jayem i nie dziwię się, że powiedział mu o matce, bo w tamtej chwili widać czuł ogromną potrzebę podzielenia się tym z kimś i nie wyglądało to na wyrachowane zachowanie. No i dzięki więzi z Jayem dał mu przewagę w postaci możliwości odebrania komuś nagrody, co było dobre, bo dzięki temu zyskał sobie jego przychylność, a pozbył się czegoś, co w sumie bardziej mogło posiadaczowi zaszkodzić niż pomóc. Jednocześnie Adam cały czas mocno trzymał z Hannah i Dave'm i dzięki temu dojechał aż do finału. Dobre było celowanie w Dave'a na etapie Top5, gdy tymczasem Hannah chciała wykopać Breta - choć wtedy niepotrzebnie Adam powiedział o tym Hannah. Na plus też znalezienie HII na etapie Top5, gdy już wydawało się, że żadnego idola w grze nie będzie. W samym finale Adam wypadł tak sobie i choć miał na swoim koncie kilka dobrych ruchów to trudno zaprzeczyć, że o jego świetnym wyniku w finałowym głosowaniu zadecydowała emocjonalna wypowiedź na temat umierającej matki. Bardzo Adamowi współczuję, bo cała ta sytuacja musiała być dla niego cholernie ciężka, ale mimo wszystko takie rzeczy nie powinny wypływać podczas finału... Teraz można tylko gdybać, jaki wynik byłby ostatecznie, gdyby sędziowie nie kierowali się emocjami, bo wiadomo, że po takim wystąpieniu ciężko by było zagłosować na kogoś innego... No przy całej tej tragicznej sytuacji, źle się tę radę oglądało. Ale mimo wszystko uważam, że spośród finałowej trójki Adam i tak grał najlepiej, bo popełnił trochę mniej błędów niż Hannah.


Jak tak teraz nad tym myślę to sezon jednak był dobry, bo nie brakowało w nim dobrych graczy i ciekawych zagrań, a twisty były umiarkowane i nie ingerowały za mocno w grę. Ale i tak zbyt dużo było tu emocji i trudnych historii więc nadal podtrzymuję zdanie, że raczej nie będę do tego sezonu wracać.
Obrazek

Gargamel500
Posty: 2
Rejestracja: 08 gru 2020, 13:43
Kontakt:

S33E14 "I'm Going For a Million Bucks"

Post autor: Gargamel500 »

Po obejrzeniu sezonu 30 na TV4 stacja ta następnie wyemitowała sezon 33 Milenialsi kontra pokolenie X. Reżyserka 30 sezonu mnie obraziła i upadł mój mit programu Survivor, którego nie naprawią nawet zmyślne konkurencje dla których lubiłem popatrzeć sobie na to show. Ale jako, że z braku laku zaraz leciał następny sezon pomyślałem zobaczę sobie co mi szkodzi. Ku mojemu zdziwieniu, początek był rewelacyjny naprawdę była tam gra, mniej reżyserki, przyjemnie się to oglądało. Kilka różnych strategii np. Dave na pizdzio chuchro czym od razu stał się moim faworytem, świetny pomysł + wygranie dwóch imu. Ale oczywiście CBS po raz kolejny zjeb ło ten obraz w samym finale, w którym mnie szlak trafił. Po, co to grać? Pisałem o tym w sezonie 30, że płaczkom pokroju Shirin powinna być osobna kategoria lub dać im od razu na początku milion i po co to grać. Każdy ma jakieś problemy, ale w tej grze tego typu, chu mnie one obchodzą. I powinny byś zakazane. Możesz kłamać kim jesteś z zawodu, gadać o światopoglądzie, ale problemy ckliwe zostają w domu. Jak dla mnie Adam zostaje zdyskwalifikowany za wpłynięcie na jury wyjawieniem swojego problemu.

Tak zaraz padną gromy jak tak można przecież jego matka ma raka. Moja mama też ma, ale nie biegam z tym po całym świecie. Czy naprawdę nie zasłużyliśmy na program nie bijący naszej inteligencji i przyjemności oglądania rywalizacji a nie ckliwych historii. Ta kwestia Adama znów pokazała, że zadziałała reżyserka CBS, była narada na czym zrobią telewizyjny kapitał i procentowo wyliczyli stawiamy na Adama, któremu trzeba podsunąć bożka bo kto jak nie on znalazł na etapie na którym już ich nie powinno być. Choć jak wiemy na nic mu się zdał. Adam był faworyzowany przez CBS tak od top6.

A teraz taka rozkmina podobna do tej jaką miałem w 30 sezonie gdzie CBS wymyśliło problem traktowania kobiet bo Will krzyczał słusznie na Shirin. Pisałem wtedy, że Will tą poprawność polityczną CBS mógł zgasić zrobieniem jakiegoś szumu na tle rasowym i byli by w ciemnej du. Tutaj przyszłą mi trochę identyczna myśl wyobraźcie sobie taką sytuacje:
Adam tak jak zrobił informuje jury na ostatniej radzie, że jego matka ma raka (tak jakby ten milion ją miał ocalić?) Ok przenosimy się do studia, Adam wygrywa jak wygrał CBS robi cały materiał o raku mają swoje story live. Zaczyna się pogadanka z Jeffem no i przechodzą do Kena, a Ken mówi - Słuchaj Jeff moja córka bardzo chciała by do nas dołączyć, jest fanką programu, może wejść? Na co Jeff - Jasne. I teraz zonk na wózku wjeżdża córka Kena bez nóg albo wprowadzają ją na łóżku po ciężkim wypadku albo wchodzi o kulach dziewczynka potrzebująca rehabilitacji z upośledzeniem. A Jeff i całe jury - Eee....... Tego, no. CBS było by w bardzo czarnej du... A Adam - o kur...
Wyobrażacie to sobie jaki byłby zonk, wtedy te ckliwe historie to byłby ckliwa histeria. To tak samo jak remontują te domy a czytałem artykuł, żę część ludzi te domy sprzedawałą bo nie mogła ich utrzymać, byli okradani bo wszyscy w tv widzieli gdzie mieszkają, były przypadki, że ludzie robili adopcje chorych dzieci na potrzeby programu, dom po remoncie i je oddawali, inni zapuszczali te chaty itp. tak się kończą ckliwe historie. A i jeszcze fajne story którego CBS nie chciało ruszyć tzn. Figgy i Taylor z tego, co wynika gościu czekał na dziecko, a w programie z nią liczył no właśnie na co, że pobzyka sobie w krzaczkach na wyspie czy co. Oni na wyspie byli 39 dni, plus oczywiście montaże niech to trwa i 3 miechy ale ciąża trwa 9 miechów. Czyli co CBS promuje zdrady!

A teraz rzeczywistość Ken musiał żałować, że nie wziął Dave do finału. Przynajmniej głosy byłyby rozłożone. Oczywiście zakładając, że reżyserka programu nie zrobiłaby akcji pod tytułem Adam zadaje top 3 pytanie: ,,Moja mama ma raka a wy mnie wyeliminowaliście Ken i David tylko Hannah nie” Bo wtedy też by to było ckliwe i jury ale nie dobry Dave i Ken musimy głosować na Hannah. Przy top 3 w składzie Hannah, Ken, Dave wcale zwycięstwo Dave nie byłoby 100% jego akcja z przeistoczeniem w końcowym odcinku była już do porzygu, dobra ale do porzygu. Bret i Chris nie głosowaliby na Dave. Ogólnie dziwne są braki prostej dywagacji byłem X to głosuje w finale na X, ale to tez byłoby proste. Hannah była nijaka i dobrze ją podsumowano - chorągiewka może zrobiła jedną akcje to wszystko i zero imu. Myślę że przy 10 głosach mogłoby to wyglądać np. tak Ken 5, Hannah 3 Dave 2. Możemy też zobaczyć reżyserkę CBS w kolejności zadawania pytań najpierw gloryfikacja Adamka, później rośnięcie emocji przy Jayu i wybuch przy Davidzie, który mógł zadać setkę innych pytań np. który moment gry uważaliście za najbardziej chamski czy każde inne pytanie na które Adam nie mógłby odpowiedzieć moja mama ma raka.

Na zakończenie zwycięstwo Adama odebrało wszelkie złudzenia o tym programie, a przynajmniej tych nowszych sezonów. Reżyserka, ckliwość zabrały rywalizację, przetrwanie i potrzebę w ogóle gry w tym programie. Może czarną goryczką powiem aby nagle nie działo się tak, że w USA ludzie zaczną: -Mamo, mamo. - Co synku. - Idę do programu tv. - To fajnie. - No, ale jest sprawa musisz dostać raka. - Ale jak to. - No tak bo bez tego nie będę mieć szans na milion. Tacie połamałem już nogi, bratu uciąłem język, siostrę wysłałem do klasztoru pedofilów. Z takim story to chyba wygram?

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 33: Millennials vs. Gen X”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość