3-5
No to nam się sezonik rozhulał. Zgadzam się, że jak na razie ma szanse wgnieść w ziemię większość poprzednich, przyklepać, potuptać i posadzić kwiatka. Aż zaczynam żałować, że nadrobiłem już wszystkie epy, bo teraz nie mam już przed sobą usprawiedliwienia, żeby dalej odkładać w czasie potyczki z tą pierdołowatą Iplą w celu nadrobienia siódmego odcinka Wyspy Przegrania.
Przede wszystkim, moja żądna krwi dusza wreszcie ma okazję poczuć się usatysfakcjonowana, bo jak dotąd praktycznie na każdej Radzie są tu jakieś wrzaski, dymy i obesraństwa.
LEVU
To plemię wręcz ocieka zajebistością i w ogóle ja na przykład proponuję, żeby kamera przeniosła się tam na stałe, zamiast kręcić tych wszystkich smutasów. Przede wszystkim,
Ashley z odcinka na odcinek jest coraz bardziej pyszniutka. Całokształt tej postaci jest tak bonerogenny, że nie przeszkadzają mi nawet te jej pryszcze na brodzie. #HejMałaMogęCiPowysysaćRopę? W czwartym epiku wdepnęła w niezłą kupę, no ale mam nadzieję, że w razie zagrożenia faktycznie przytuli do siebie
Pana Pinto i jakoś tam razem powojują, żeby się obronić. Sam Pan Pinto jest mistrzem wygrywu – dostał adwentydż, która okazała się dysadwentydż, która z kolei po dłuższym zastanowieniu okazała się jednak adwentydż – no kurwa, trzy w jednym, jak ta ruska matrioszka z pchlego targu. Tak czy owak, sytuacja mocno mu się opłaciła, bo dzięki temu nie musiał nikomu pinto-lnąć głosem, nie spalił żadnych mostów i na dobrą sprawę ma w plemieniu czystą kartę u wszystkich.
Alana szkoda jak diabli, bo byłem ciekaw, czym uraczy nas jeszcze jego wibrujący umysł, no ale trudno – klątwa czwartego odcinka dotyczy jak widać nie tylko pyskatych murzynek, ale też samców tego egzotycznego gatunku. Pewnie teraz roznegliżowuje na Ponderosie kucharzy, bo nie chce uwierzyć na słowo, że nie mają w menu homarów po seczuańsku w sosie pieczeniowym i na wszelki wypadek woli przetrzepać im majty, żeby się przekonać, czy oby na pewno gdzieś ich tam przed nim nie schowali.
Z drugiej strony szkoda by mi też było
Łysola, który lata, skacze, popierduje i w ogóle robi tam istną Wenezuelę. Na dodatek ma unikalną zdolność czytania Ashley z twarzy. Najwidoczniej te urocze pryszczyki ułożyły jej się w odpowiednim momencie w napis "głosujemy na ciebie, bezwłosa pało, wyskakuj z ajdola".
Do końca miałem nadzieję, że odpadnie
Desi, bo jest w tym pobojowisku względnie najnudniejsza, a fajnie byłoby zobaczyć co by się stało, gdyby te dwa narwane koksy zostały w jednym plemieniu na kolejne trzy dni i chwyciłyby się za chabety. Surwajwory cierpią ostatnio na niedobór dram, więc kretynów to my, drodzy państwo, szanujmy.
YAWA
Ben dostał dzisiaj kręćka na dźwięk strzelającego w ogniu bambusa, który przypomniał mu stare dobre czasy jak puszczali z ziomeczkami salwy z kałacha do bezbronnych dzieci w Wietnamie, czy gdzie oni tam wojowali z tymi marines. Trafisz w główkę, masz +10 expa, trafisz w serce, +20, ustrzelisz za jednym razem matkę z horom curkom na rękach, + 40 expa i kolorowa odznaka krzewiciela demokracji. Te nostalgiczne wspomnienia sprawiły, że nasz kowboj wolał profilaktycznie iść i pobrodzić sobie w wodzie w samotności, zanim najdzie go ochota przypomnieć sobie, jak wygląda mózg wyciekający z ludzkiej czaszki. Przy okazji mieliśmy wzruszającą konfę o bohaterstwie, walce za kraj, traumie powojennej i w ogóle zero editu zwycięzcy.
Lauren trochę sobie chyba zachachmęciła w metryce, bo zachowuje się co najmniej na sześć dych. Rudzielec jej nie pasował, bo za głośno cieszył ryja, Cole jej teraz nie pasuje, bo zbyt obleśnie wcina owoce czy jakie inne śmieci. Peeewnie, w ogóle idź, leć, pożycz od naszych Yakavi kokosofon i dryndnij na straż miejską, może przyjdą i wrzucą tam połowę plemienia do jakiegoś murzyńskiego mamra, albo przynajmniej dadzą mandat i pouczenie.
Oboje powyższych zawadiaków ładnie jednak zbajerowało
Doktorka Zachalskiego odnośnie tej przewagi Dżesiki i w ogóle doktorek nieźle mnie zaskoczył. Tutaj wszyscy myślą, że to taki el nerdo, który mieszka z mamą, śpi w piżamie w misie i czyta pod kołdrą życiorys Isaaca Newtona, a tutaj jak wydarł na nich przy tej tratwie japę, że if jur ploting egenst mi, jur ded, marne ździry, to aż mnie po prostu gęsia skórka obeszła.
Obeszła chyba także
Dżesikę, która słusznie próbuje się teraz do niego przymilać, dystansując się jednocześnie od
Cole'a, którego w plociuchowaniu przebija już chyba tylko Kleczkowska ze Złotopolskich. W krótkim czasie wysrał bezsensownie na wierzch dwa duże sekrety (ajdol Łysego i pseudoprzewaga Dżesiki), czym zraził do siebie ludzi. Edit daje nam zresztą do zrozumienia, że to właśnie gdzieś w dwójce Cole-Dżesika kryje się osoba, która widowiskowo dostanie w pizdę w razie Rady Plemienia. Chociaż patrząc na bęcnięcie Cole’a na piach w zapowiedzi kolejnego odcinka, nie wydaje się nawet pewne, czy do tej Rady dożyje. Mam nadzieję, że nie przesądzi to o losie Dżesiki, która na ten moment jest moją czwartą faworytką po Pyszniutkiej Ash, Łysym Joe i Kowboju Benie.
SOKO
Tutaj nie mam faworytów. Jak dla mnie, całe to plemię może iść sobie w niwecz na popiątnej Radzie plemienia i w ogóle jeszcze połamać sobie nogi w drodze na Ponderosę. Może oszczędziłbym wyłącznie nogi
JP, ale to tylko ze względu na Pyszniutką Ash i potencjalne numerki na jej korzyść na dalszym etapie gry, bo jegomość sam w sobie wydaje się dość daremny i nie jest to niestety żadne wojownicze JP na sto procent, tylko raczej tak na oko jakieś czterdzieści z ogonkiem. Chyba dalej nie może dojść do siebie po tym, jak Alan kazał mu zdjąć łachmany i potem przeszukał go pod kątem posiadania ajdola, dogłębniej niż edytorzy chcieli nam to pokazać.
No mooooże trochę u mnie jeszcze zaplusowała
TypowaStarszaPaniRunnerUp, głównie tymi obronnymi piskami na Radzie i butnym tekstem przy oddawaniu głosu, że "wykiwałam panią mądralińską"
.
Ryan teoretycznie nie zrobił niczego, co mogłoby obudzić mój hejt, ale nie wiem… nie mogę się jakoś do gościa przekonać i cześć pieśni, za każdym razem jak go widzę, to sobie wyobrażam, że najchętniej cisnąłbym mu czymś przez łeb, zepchnął ze schodów, czy coś w tym guście. Ja chyba rzeczywiście muszę popracować nad miłością do bliźniego. Podobnie w przypadku
Ali, która tak jak już mówiłem, jest dobrą zawodniczką, ale osobowość ma barwną jak bożonarodzeniowy sweterek za 10,99 po ósmym praniu. Aż sobie w tym odcinku zachichotałem, że pannie idealnej w końcu coś nie pykło i dostała blindsidem po łapkach
Z eliminacji
Roark jestem zadowolony i w ogóle zastanawiam się, czy CBS po drodze nie wyemitowało jakichś specjalnych odcinków dla szlachty, których nie widziałem i w których owa niewiasta zdobyła jakieś wiekopomne osiągnięcia, bo nie wiem, czym innym mogła sobie zasłużyć na takie uwielbienie u niektórych na forum. Toć to dziewka, która była niewidzialna przez cztery odcinki, a w piątym wyłapała kosę w żebra od TypowejStarszejPaniRunnerUp, no rzeczywiście, winszuję występu
Wizualnie Pyszniutka z Dżesiką też puszczają ją do lasu w skarpetkach. Ta była jakaś taka pokrzywiona, jakby ktoś przycisnął jej brwi do nosa i już jej tak zostało