S36E03 "Only Time Will Tell"

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Meciek
sole survivor
Posty: 1204
Rejestracja: 09 lut 2012, 00:00
Lokalizacja: Polska
Winners at War: Sophie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Meciek »

DATA PREMIERY: 7 marca
Obrazek
Niespodziewane przemieszanie plemion wstrząsa grą, a także - jeden uczestnik obiera na cel kogoś bliskiego.

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: MaciekRS »

Pełne zaskoczenie, naprawdę nie spodziewałem się takiego rozstrzygnięcia. Szkoda mi osoby która odpadła ale odcinek naprawde niezły.

Awatar użytkownika
XanderDE
5th jury member
Posty: 441
Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
Winners at War: Michele
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: XanderDE »

Nie było Donathana +
Angela przetrwała +
Morgan odpadła +
James mastermind +
Libby villain +
Kellyn +

Chelsea nadal jest duchem -
Domenick zgarnął kolejną przewagę -
Kto to jest Laurel? -
Libby jako robot w konfach -
Nagłe szukanie idola przez Jennę i Stephanie -
BDR 211 EBK

Awatar użytkownika
Maw
sole survivor
Posty: 1283
Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Maw »

W końcu jakiś dobry odcinek! Tym bardziej porównując do beznadziejnej dwugodzinnej premiery.

Na pewno na plus edit, bo spodziewałem się, że to Angela opuści dziś grę przez jej nagły przypływ konf i gadki o swapie, a przetrwała. :D Tym bardziej cieszy mnie jej zostanie, bo to najbliższa sojuszniczka Chris'a, któremu kibicuję, ale mam nadzieję, że w końcu przejrzy na oczy, że Naviti wcale nie są ze sobą tak blisko, bo w tym odcinku trochę się pogubiła... Eliminacja Morgan była trochę randomowa. W dodatku to była ich najsilniejsza kobieta, więc pewnie będą teraz wszystko przegrywać, chociaż pewnie i z nią by wszystko przegrywali, bo Malolo wydają się po prostu dużo silniejsi. Szkoda, że nie zdecydowali się na zblindsidowanie Domenick'a, wtedy to byłby jeden z najbardziej epickich blindsidów ever. :D Z jednej strony cieszy mnie jej odejście, bo osłabiło to Domenick'a, ale oczywiście to on musiał dostać advantage. :roll: :roll: :roll: On jest takim idiotą, że aż niedobrze mi się robi na myśl, że jeszcze będę musiał dłuuuugo go oglądać. Morgan wydawała się mieć jedną z lepszych pozycji w swapie - większość z Naviti i jej silna relacja z Libby, a jednak odpadła na swojej pierwszej radzie. Szkoda, bo graczem na pewno byłaby ciekawszym niż Domenick, no ale znając jego idiotyzm to może odpadnie i z legacy, i z HII, wydaje się być mało prawdopodobne patrząc na to, że produkcja rigguje pod niego sezon, ale i tak trzymam za to kciuki. :D Z odcinka wynika, że gdyby Chris nie wylądował na Ghost Island to targetowałby Domenick'a. Niestety jestem pewny po edicie, że mu się to nie uda i że odpadnie przed nim, ale i tak mu kibicuję. Fajnie, że na GI pokazali go w pozytywniejszym świetle, szkoda, że nic nie znalazł. Kluczowymi osobami w eliminacji Morgan byli James oraz Libby, która postanowiła zagłosować na Morgan mimo bliskiej relacji między nimi. Laurel i Donathan pomimo pójścia na radę byli duchami. Po preview coś czuję, że Laurel może zostać za tydzień zblindsidowana.

W Malolo każdy powiedział chociaż jedno zdanie w obozie poza Chelseą, która sama na Instagramie przyznała, że jest duchem. A jak wiemy to motyw przewodni sezonu, więc wyczuwam u niej winner edit. Nawet Bradley'a było trochę dużo, ale i tak nie dostał żadnej konfy. :cry: To jego otwarte narzekanie na obóz Malolo. <3 Sebastian dostał jedną nieznaczącą konfę. Des znowu była UTR, ale nic dziwnego skoro nie poszła jeszcze na żadną radę, myślę, że jeśli Malolo przegrają jakieś zadanie (chociaż pewnie będą zdecydowaną większość wygrywać) to wtedy może wkroczyć do akcji i dostać kilka konf. :D Mieliśmy trochę konf Kellyn, która nam wytłumaczyła dlaczego obóz Malolo jej się nie podoba. Bardzo ją lubię, a jej konfy są zabawne i ciekawie się ją słucha. Na premierze również dostała kilka i myślę, że z czasem stanie się ona kluczowym graczem dla sezonu, chociaż na razie jest w cieniu, bo wygrywa zadania. Podobało mi się jak pokazali Stephanie z Jenną szukające HII. Już myślałem, że je znajdą, a tutaj nagle Brendan i Michael udali się na poszukiwania, i to Michaelowi udało się znaleźć. <3 Dostał jedną, ale za to treściwą konfę. Na razie jego edit był dobry i mam nadzieję, że to dobrze wróży jego szansom na zwycięstwo, bo jest moim faworytem. <3 Jeśli to plemię uda się na radę to pewnie odpadnie ktoś z oryginalnego Naviti, po edicie Chelsei i Bradley'a możliwe, że ktoś z nich zostanie idoled out, chociaż bardziej kierowałbym się ku Chelsei.

r&b
1st jury member
Posty: 167
Rejestracja: 03 kwie 2017, 19:29
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: r&b »

Odzyskuję wiarę w Survivor. Byłem pewien, że odpadnie Angela i chociaż polubiłem Morgan (pominę fakt, że trzymała z Domenickiem), to nie jest mi jej aż tak szkoda, bo jej eliminację się tak dobrze oglądało. Osobiście wolałbym, żeby wywalili Domenicka, a nie ją, ale oczywiście Domenick nie może odpaść na tak wczesnym etapie. Według odcinka to największą pochwałę za ten ruch powinien zgarnąć James, bo chyba on pierwszy wyszedł z inicjatywą. Aktualnie koleś jest jednym z moich faworytów. Na plus także Libby, wywaliła nowo poznaną przyjaciółkę, taka gra. Donathana mało widziałem w tym odcinku, z czego jestem zaskoczony. Laurel na razie jest bardzo UTR - trzyma swoich, chociaż nie ma szczególnej więzi z nikim (co, według zapowiedzi, prawdopodobnie zmieni się w następnym odcinku), na razie nie widzę przyszłości dla niej, ale może się jeszcze rozwinie. Chris i Domenick nie będą raczej trzymać razem, a jeśli dobrze słyszałem, to Chris opowiedział jakąś smutną historię, więc wydaje mi się, że jego dni już są policzone. No i miło, że Domenick dostał Legacy Advantage, HII to zdecydowanie za mało.

U pomarańczowych poznaliśmy trochę Bradley, ale jeszcze nie umiem określić, czy będę z niego cisnąć czy bardziej będę liczyć na jego eliminację. Chelsea jest w swoim niewidocznym świecie, Kellyn za to próbuje nam wmówić, że stare Malolo ma jeszcze jakieś szanse. Z idolem Michaela teraz na szczęście mają (i do tego to ten z Chin, jak dobrze, że Michael oglądał ten sezon jako pierwszy XD).

Ogółem to pierwotne Naviti jest pokazywane jako kompletny trainwreck, albo narzekają, albo działają przeciwko sobie. Za to Malolo to są ci herosi, którym mamy kibicować. No niech im będzie xD.

Awatar użytkownika
MD
4th jury member
Posty: 388
Rejestracja: 11 kwie 2010, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: MD »

Ach CBS... Wy, wy, wy podstępne, małe żmijki...

Pierwszy raz od dawna na prawdę dałam się nabrać na to, że cały odcinek budowali eliminację Angeli, myśląc że wszystkie plany przed radą to były tzw. "red herringi". Szczególnie ładnie zgrało się to z wypowiedziami Morgan; jednak nie będziemy mieć sojuszu CatholicGirls' R' Us ;____;

Niezwykle przyjemnie ogląda mi się ten sezon, prawdopodobnie ze względu na motyw przewodni i skupienie się na tym jak jedna mała decyzja może wpłynąć na los całej gry; efekt motyla jest znacznie ciekawszy niż to czy ktoś jest Herosem, Hustlerem czy Healersem, Brainsem, Brawnem czy Beauty, czy [insert: każda aliteracja epitetów, którymi można określić ludzi]. Mam świadomość tego, że za kilka odcinków, szczególnie bliżej finału, będę przeklinać te słowa i za każdym razem kiedy Jeff Probst, niezwykle artykułując, wypowie słowo "decision", będę miała ochotę wypruć sobie żyły, ale cieszmy się z miłych rzeczy, bo tak szybko odchodzą.

Największym zaskoczeniem sezonu póki co jest dla mnie Michael, zarówno zachowaniem i wyglądem nie przypomina 18 latka. Survivorowa historia nauczyła, że zawsze biorą jakiś lekko upośledzonych nastolatków, którzy bez opieki "dorosłych", już w pierwszych minutach gry, zwinęliby się w pozycję embrionalną i tak zostali znalezieni, martwi po 39 dniach. (Może to lekka przesada, ale socjalnych umiejętności to im brakowało). Tutaj taka miła niespodzianka - fajny, ogarnięty chłopak... SURVIVOR NIE DAŁO SIĘ WCZEŚNIEJ?!

Moja survivor-nerd-superfan czaszka lekko paruje, ale wydaje mi się, że to najwcześniejsze przemieszanie plemion w sezonie bez powracających graczy i trochę żałuję, że nie mieliśmy okazji zobaczyć rozwijającej się dynamiki w oryginalnych plemionach, bo tak naprawdę nic ciekawego w tym pierwszym odcinku się nie stało i wszyscy nadal się kochali (minus Chris i Dom, ale ciii). Mam nadzieję, że tak wczesne przemieszania nie staną się standardem, bo o ile w sezonach gdzie ludzie już się wcześniej znali z nie jednej zakrapianej imprezy to ma sens, to tutaj to zwyczajnie psuje ten aspekt socjalny, którym jest przywiązywanie się do ludzi, tworzenie silnych relacji i problem którym pod koniec jest wyrzucanie tych, z którymi było się blisko, w taki sposób żeby nadal dostać ich głos w finale. To nie lada sztuka godna Mistrzów (patrz avatar MD).

Skoro tak ładnie co odcinek przypominają nam o jednej złej decyzji, która może wpłynąć na całą grę, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że eliminacja Morgan była błędem ze strony og Malolo, [insert: słuszność decyzji można ocenić tylko patrząc na jej skutki], bo bo bo akurat Morgan była tą osobą, która faktycznie chciała z nimi współpracować, ba GŁOSOWAŁA z nimi i propsy dla uroczej blondynki za to, że ruch się udał, ale baty za to, że pomimo próby nie potrafiła wybronić osoby, która na prawdę jej ufała, a nie ma nic bardziej wartościowego niż osoba, która ci ufa i jest w stanie zdradzić swoich żeby z tobą głosować. Jasne, Morgan mogła kłamać, tak jak Libby ostatecznie skłamała, ale Malolo mogło mieć dodatkowy numer po swojej stronie, a tymczasem go wyrzucili i zwalam to na Libby i jej brak percepcji tudzież perswazji.

Tak podsumowując, nie przeszkadza mi to że połowy imion nie pamiętam, że jak na razie polubiłam tylko dwie osoby, że przy tej ilości twistów i gadżetów GC 2.0 ma szansę zaistnieć; póki co ta historia, którą starają się kreować, a która zazwyczaj mnie irytuje, wydaje się na tyle interesująca i warta kredytu zaufania, że jestem w stanie przymknąć oko na całe bu bu tego świata i z zaciekawieniem czekam na kolejny odcinek.

P.S. MNIE TAM PREMIERA SIĘ PODOBAŁA, MARUDY Z WAS STRASZNE!

Awatar użytkownika
CH23
6th voted out
Posty: 86
Rejestracja: 13 wrz 2015, 00:00
Lokalizacja: Kuj- Pom.
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: CH23 »

Odcinek mega ciekawy i zaskakujący! :D
Nie zawiodłem się, piękne zagranie słodkiej Libby i już praktycznie prawie wylatującego z gry Jamesa!
Ciężko mi jest przypomnieć sobie taki ruch jak teraz gdzie osoby tak szybko po przemieszaniu zaczynają się like'ować, a za chwilę jedna drugą eliminuję! ;)

Wielki + dla edytora naprawdę, naprawdę brawo! :idea:
Zastanawiam się czy to był dobry do końca ruch, bo wróci teraz Chris z GI, zobaczy, że nie ma Morgan i o Dominic stracił sojusznika i zacznie się, atakowanie z jego strony. Na szczęście edit nie przemawia po jego stronie :)
Jeśli Libby będzie grała tak jak w tym odcinku to zostaje moim 2 faworytem do wygrania!

Czekamy na 4 odc!

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: ciriefan »

Odcinek był dużo lepszy niż premiera, ale nadal popsiosczę trochę na edit, bo nadal kompletnie nie znamy kilku uczestników :P

MALOLO

Z tej grupy chyba najbardziej lubię Michaela, więc w sumie cieszę się, że w końcu ukryty immunitet znalazł ktoś, kogo lubię. Znalazł go w towarzystwie Brendana, z którym ma sojusz, ale oby to mu w przyszłości nie zaszkodziło, bo to nigdy nie jest dobrze, gdy ktoś wie o twoim HII. Ponadto nie da się nie lubić Kellyn, która jest przeurocza. Jej mina, jak biegła po immunitet <3

Do tego bardzo podoba mi się duet Stephanie - Jenna. Poznaliśmy też w końcu nieco Bradleya, który ciągle narzekał - sądząc po takim edicie, spodziewam się jego rychłej eliminacji, bo ewidentnie mamy go nie polubić (a szkoda, bo w meet the cast zrobił na mnie najlepsze wrażenie). Sebastian coś tam sobie mówi nic nie znaczącego, a Chelsea i Desiree są niewidzialne. To plemię bardziej lubię od drugiego, więc mogą sobie jeszcze trochę powygrywać.

NAVITI

No i było 5:4 i tak szybko się posypało. To była bardzo dynamiczna rozgrywka w tym odcinku, sytuacja szybko się zmieniała. Lubię Angelę, ale jak dla mnie tragicznie rozegrała ten odcinek. Niby chciała przeskoczyć, ale nie zrobiła nic w tym kierunku. Potem z dupy wróciła do ludzi, przeciwko którym chciała głosować. Nie dziwię się, że jej nie zaufali i odwrócili się od niej. Biedna nie miała zielonego pojęcia, co się dzieje na radzie, jako jedyna oddała głos z dupy i jako jedyna nie ma żadnego sojuszu. Kiepsko to świadczy o jej socjalu, bo widać, że z nikim nie ma relacji. Nie sądziłem, że polubię Chrisa, ale od razu przystąpił do ataku wiedząc, jaka była sytuacja w poprzednim plemieniu. Sądzę, że gdyby nie udał się na Ghost Island, razem z Angelą wkręciłby się w większościowy sojusz. Jeśli chodzi o eks-malolo to o dziwo nie było zbyt dużo Donathana. Laurel jest duchem. James no po prostu nie wzbudza mojej sympatii. Poznaliśmy w końcu Libby i nie wiem, co o niej myśleć. Z jednej strony nie udało jej się wywalczyć pozostania Morgan w grze, co byłoby dla niej korzystne. Tylko żeby oceniać, czy jej się udało czy nie, trzeba by najpierw wiedzieć, czy w ogóle o nią walczyła - bo może uznała, że na tym etapie lepiej się nie wychylać i nie pokazywać, że jej zależy na uratowaniu kogoś (a więc że ma z tym kimś relację), co samo w sobie jest dobrym ruchem. No i zszokowana mina Morgan pokazała, że nasza słodka blond katoliczka Libby potrafi kłamać i podciąć komuś gardło, co jest na plus. Wendell i Domenick znaleźli się na uboczu. W sumie to ich chyba najbardziej lubię teraz w tej grupie, więc mam nadzieję, że uda im się odratować.

Morgan - nawet ją polubiłem i szkoda, że stała się ofiarą obaw o HII Domenicka. Tak trochę przypominała mi wizualnie naszą polską Kasię Cebulę, więc tym bardziej szkoda ;)
http://survivorpolska.pl/czego-nie-zoba ... rvivor-36/

Konfy:
Domenick - 3 (13)
Stephanie - 3 (7)
Donathan - 1 (6)
Chris - 3 (5)
Michael - 1 (5)
Angela - 4 (4)
Brendan - 2 (4)
James - 2 (4)
Kellyn - 2 (4)
Libby - 4 (4)
Jenna - 1 (3)
Wendell - 1 (3)
Sebastian - 1 (2)
Desiree - 0 (1)
Laurel - 0 (1)
Bradley - 0 (0)
Chelsea - 0 (0)

Morgan - 4 (6)

Jacob - 14, Gonzalez - 2

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: tombak90 »

MD pisze:
08 mar 2018, 23:11
dużo różnych rzeczy
Chuchnij no młoda damo, Ty coś chyba piłaś :lol: Takiej rozgadanej to my Cię nie widzieliśmy od czasu dramy z transami. Aż w pierwszej chwili zacząłem podejrzewać, czy może nie sypła się jakaś fama, że na przykład Żołnierzycy Angeli za bardzo spodobało się na froncie i zrobiła sobie na starość jakieś kokodżambo w gatkach.

Sam epizod zdecydowanie przyjemniejszy. Zastanawiam się tylko, po jakiego janka było im tworzyć to całe Duchowisko i zatrudniać jakichś creepów do ozdabiania tych wszystkich jebitnych czaszeczek, które tam porozwieszali jak babcia pranie, skoro jak na razie dwa z trzech cheatów zostało znalezione w obozach, a trzeci zdaje się być jakimś pierdolonym omenem, bo każdy, kto go dotyka ląduje w trumnie w przeciągu jednego odcinka.

NAVITI
Szkoda przede wszystkim, że cholera wzięła Morgan. Z wyglądu i sposobu mówienia przypominała mi młodszą, nieco upośledzoną siostrę Parvati, którą zazdrosna o uwagę rodziców siorka wypitoliła onegdaj na spacerze z wózka do jakiegoś przydrożnego bajora, nie wiedząc, że przeżyje i tak oto rozpocznie się jej kariera z trenowaniem tych jakichś delfinów, płetwali i innych cudaków, których wątroby przepisują nam w tabletkach na wzmocnienie kości. Jako druga w historii udowodniła, że koński zgryz nie musi przekreślać ładnej buźki no i ogólnie cisnąłem sobie okrąglutką beczułkę z tego całego blindsidu. Patrząc na te jej subtelne pociski na Radzie w stronę Libby, że hihihi, patrzaj no Dżefie, kto wie, mooooże nawet taka słodziutka blondyneczka jest zdolna do łgarstwa, wyglądało to trochę jak taka tępa japa z czarnej komedii, która pochyla się nad ślicznym kotkiem, łaskocze go po brzuszku i mówi aciuciuciuciuciuciu, aż tu nagle pssssssss, mraaaaaaaauuu, pierdut i delikwent kończy z wrzaskiem, poharataną mordą, zakrwawionym skalpem w połowie dyndającym z czoła i okiem zwisającym na nitce z oczodołu.

Patrząc na sucho, ruch Libby nie wydaje się arcydziełem, bo panny wyraźnie się zaziomiły, miały wspólne zainteresowania i pewnie planowały już, że po powrocie do Stejtsów wymienią się obrazkami z Matką Boską albo relikwiami świętych (podobno każdy święty miał średnio po sto palców, więc trochę musi tego na rynku chodzić). Taka przyjazna dusza na pewno rokowałaby dobrze na dalszą grę, więc walenie jej maczugą po buzi było złym pomysłem i powinna była mocniej ponegocjować z chłopakami, żeby ją oszczędzić. Patrząc jednak na mokro, Libby jest w tym sezonie zdecydowanie najmilsza dla oka, więc szczęśliwym, że dzieje się w jej historii cokolwiek.

Uwagę zwrócił na pewno James, który daje nadzieję, że po raz pierwszy od lat bodaj dziesięciu obejrzymy sobie w surwajworach jakiegoś Kitajca, który nie wyjdzie na strategiczną parówę. Trzeba mu oddać, że nieźle sobie to wszystko wykombinował. Bo i nic dziwnego. Po tym, jak jego dziadowie spieprzali w samych onucach przez las przed Kim Ir Senem, chłopak na pewno ma w genach zmysł kombinowania, chachmęciarstwa i nieufności wobec innych. Przejrzał więc złolskość Domenicka i słusznie wystrychnął całą jego trójcę na dudka, dzięki czemu oryginalni Malololololo będą teraz trzymali władzę na dzielni. Po powrocie Chrisa z Duchowiska wróg będzie rozbity w systemie 2:2 zamiast 3:1, bo wściekła za zdradę Żołnierzyca już z pewnością szykuje sobie na Doma jakiegoś mausera, co by nafaszerować kolegę ołowiem za ten haniebny afront z poprzedniej Rady. Aż mi jej trochę szkoda, bo gotowa z wrażenia dostać jakiegoś PTSD, zacznie sobie wyobrażać, że znów jest na misji pokojowej między Słowacją a Bratysławą, jebnie się ryjem do ogniska, żeby zrobić unik przed wyimaginowaną kulką i tyle z niej będzie :mrgreen:

Osobną kwestią jest oczywiście to, dlaczego pan Kitajec nie usmażył w pięciu smakach bezpośrednio osoby, która wzbudziła jego największą nieufność, a więc Domenicka. Poszłoby raczej gładko, bo ten, święcie przekonany, że szczep Malololololo zdecydowany jest na ukatrupienie Żołnierzycy, na pewno skitrałby sobie ajdola głęboko w porach i raczej nie byłoby zbyt dużego zagrożenia, że mu w nich zawibruje i nagle z nim wyskoczy. Tutaj jednak z pomocą znów przychodzi Antoni, który właśnie przysłał mi tajną depeszą raport z jeszcze bardziej tajnego śledztwa jego ludzi na Fidżi. Otóż Leśne Skrzaty Jeffa Probsta przez dłuższy czas przyglądały się w tym odcinku rozwojowi sytuacji bez szczególnego niepokoju, jednak kiedy zaraportowały swojemu mocodawcy, że zagrożony może być Domenick, ten począł z wściekłości rzucać w nie kasetami z "The Best Of Rob Mariano" i podduszać kliszami z sekstaśm Bonehamów. Biedne Skrzaty złapały więc Jamesa na porannym spacerze, przygniotły kolankiem, połamały ze trzy paluszki i powiedziały: W porząsiu ryżowy chłopcze, baw się jak się bawisz, nie będziemy ci zanadto przeszkadzać, bo jeśli kolejny żółtek wyleci w pre-mergu, to w osiedlowej budzie szefowi kompletnie przestaną już sprzedawać sajgonki, mamy tylko jedną prośbę: skieruj radar na Morgan.

I tak oto, proszę państwa, wilk stał się syty, a i owca została prawie cała, może ewentualnie z lekko nadgryzionym prawym uchem. James dokonał sobie swojego bigmułwa, Leśne Skrzaty zachowały robotę i bezpłatną opiekę w Luxmedzie dla członków rodzin gwarantowaną przez pracodawcę, a Domenick wyszedł z tego doświadczenia bogatszy o legacy ajdola, bo czystym przypadkiem poleciała akurat osoba, która była skłonna mu go oddać.

Cóż dodać? Ciemne szachrajstwa Jamesa i Domenicka były na tyle ciemne, że Laurel z wiadomych względów nie była na ich tle zbyt widoczna. O dziwo, lekko widoczny był Wendell, ale jedyne dwie dotychczasowe scenki z udziału tego jegomościa w programie skupiły się na tym, że jest sprzedawczykiem, więc nie wróżę tutaj szerokiej kariery i dalej obstawiam, że gdzieś go tam jeszcze po drodze early-bootną. Chris odpalił trabanta na Duchowisku, co pozwolę sobie uznać za krytyczny błąd strategiczny, bo dopóki nie opowiedział o mamuśce, dopóty miał gwarancję, że Probsty będą go jeszcze chciały zostawić, żeby wzruszył nas do łez w późniejszych etapach. Teraz może sobie odpaść, aczkolwiek widzę dla niego jakiś tam cień szansy w związku z tym, że jego jedyną rolą w tym programie zdaje się być rola przeciwnika Doma. Probsty mogą chcieć jeszcze trochę pohajpować ten złowrogi konflikt gdzieś do środkowego jury, żeby potem ostatecznie pan blondas mógł dostać widowiskowo w pizdę od swojego Nemezis. Neurotyczne Dziecię było w tym odcinku schowane w editowym kantorku i cieszmy się chwilą, bo to pewnie tylko tak dla zmyłki i Jeff wykminił sobie, że jeden odcinek przerwy skłoni widzów z IQ w przedziale 50-70 do zarzucenia niecnych podejrzeń, że on tam kogokolwiek faworyzuje. Na tych z IQ powyżej 70 postawił krzyżyk już dawno, więc pewnie już za tydzień Neurotyczne Dziecię zaliczy wielki coming out... znaczy się come back.

MALOLOLOLO
Tutaj nie ma co się rozdziabywać, bo od początku sprawa wydaje się jasna. Po jednej stronie boiska mamy czwóreczkę z trzema #JeffPersonalities, a po drugiej bandę ogórków z zerami w konfach, która, jak już możemy przypuszczać, będzie tam służyła wyłącznie jako mięso armatnie.

Pierwszą #JeffPersonality, wyspotowaną już przeze mnie tydzień temu jest oczywiście Stefka, która, jak słusznie zauważył Dżeku, Fan Cirie, czy ktokolwiek, kto pisał ten światły artykuł na portalu, dostała wróżbiarską konfę o tym, że kocha przemieszanie, kocha tę grę i w ogóle nie boi się wyzwań, bo #JuSiutNewerGiwAp i tak dalej. Panna z każdą kolejną wypowiedzią uderza dokładnie w dżefowe struny i regularnie zbiera do swojego wielkanocnego koszyka kolejne propsy, mając już ich tyle, że zaczynają jej się wysypywać i okoliczne psy zlatują się, żeby trochę sobie podjeść.

Drugą #JP będzie chyba mimo wszystko Brendan, który dzisiaj okazał się dzielnym rycerzem, co mężnie opowiada o tym, że gra wymaga trudów, trzeba cieszyć się złymi warunkami i w ogóle nie ma kurwa lipy. Jeśli dalej będzie tak klekotał, a do tego poopowiada nam w najbliższej przyszłości o tym, że jego starszy syn przechodzi przez zapalenie napletka, to myślę, że oficjalnie będziemy go mogli uznać za wybieloną wersję Jeremy'ego Collinsa i niuchać tu ewentualny edit zwycięzcy. W każdym bądź razie, nasz pan rycerz może mieć w najbliższym czasie wszelkie zagrożenie tam, gdzie mu słońce przez pancerz nie dochodzi.

Trzecią, może jeszcze nie #JP, ale ważną osobą – i tutaj muszę przyznać, że trochę mi kopara opadła - wydaje się Michael. Probst podrapał się pewnie po uchu i wykminił, że jeśli surwajwory mają jeszcze trochę przetrwać, musi nimi zainteresować najmłodsze pokolenie i dać im jakiegoś role model. Jak pamiętamy z survostorii, młokosy radziły sobie dotychczas raczej kiepsko – takie Wille, Dżejpi, czy Cartery spacerowały tam sobie między dorosłymi jak smrody po gaciach i odpadały jakoś przypadkiem w middle jury z trzema konfami na koncie za cały program, z czego dwoma traktującymi o tym, że jest ciężko, że zdychają i w ogóle łałała, nie nastresowałem się tak odkąd na kartkówce z fizy zjebałem wszystko od Matiego, ale później okazało się, że miał inną grupę, omg, jprdl, ale przypał. Tym razem, jak widzimy, schemat został przełamany i Leśne Skrzaty Jeffa Probsta pozwoliły mu nawet potrzymać ajdola. Młokos powinien być więc spokojny, przynajmniej dopóki nie zadrze ze Stefką, bo wtedy nie będzie już panie przebacz – dostanie takiego łupnia, że odbije mu się oranżadą z komunii.

Jedynie Jenna robi tam trochę za kwiatek do kożucha, aczkolwiek tutaj z kolei propsnę ją ja, bo nie wiem, czy też to zauważyliście, ale pięknie parsknęła dzisiaj pod nosem w momencie jak Neurotyczne Dziecię wracało z Duchowiska witane owacjami przez Jeffa. Podoba mi się to, Bowman, pięć punktów dla Gryffindoru.

Ogórasów z byłego Naviti trochę żal, bo trzeba przyznać, że niektórzy całkiem galancie się przygotowali do programu. Bradley wiedział, że Jeff lubi nerdów, więc zainwestował w najbardziej dojebane szkiełka na zniżkę matki z Wiżyn Ekspres. Kellynn wiedziała, że Jeff lubi nerdzice, więc specjalnie nie umalowała się do wywiadów z panią Cebulą. Nietypowy Seba wiedział, że Jeff lubi Joe'go Anglima, więc napadł go w ciemnej uliczce, zdarł skalp i przyczepił sobie do twarzy. Trochę to jakieś pokrzywione, no ale zawsze pi razy dziesięć podobne. Piaskogłowa z kolei zainwestowała w smutną historię bezdomności i pewnie dla zachowania pozorów pokręciła się trochę po mieście z wózeczkiem na złom.

A tu nimo-nimoooo :lol: Za Jeffem to jednak czasami nie nadążysz. Otwartą kwestią pozostaje jednak to, kto konkretnie z tej złotej piątki sfajczy się na najbliższej Radzie rażony płomieniem ajdola Młokosa i Stefki. Osobiście obstawiam Bradley'a, który jak podpowiada nam edit, jest totalną lelują, narzeka, jęczy i w ogóle jego stara nie ma dzieci. Takie nastawienie zdecydowanie nie wgrywa się w główny motyw ostatnich sezonów, a więc #JuSiutNewerGiwAp i #JuKenEcziwŁodewerJuŁont. Ewentualnie Chelsea, która co prawda konf jak nie miała tak nie ma, ale było na nią szybkie mignięcie w momencie jak Brendan opowiadał o narzekających Naviti, w którym akurat zrobiła minę jakby ktoś podstawił jej pod nos któreś z tych współczesnych antynikotynowych zdjęć na paczkach, więc ewidentny, sprytnie zawoalowany komunikat edytorów między wierszami brzmi: jest marna, niech zdechnie.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Anja
2nd jury member
Posty: 205
Rejestracja: 25 kwie 2017, 18:11
Lokalizacja: Częstochowa
Winners at War: Sandra
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Anja »

O wiele lepszy odcinek od premiery. W pewnej mierze dlatego, że cieżko było przewidzieć, że Morgan odpadnie.
Trochę mi jej szkoda, wydawało się, że ma potencjał. Libby pokazała się od strony villaina. Czy podjęła słuszną decyzję? Czas pokaże. Z jednej strony okazała lojalność do sojuszu, nawet nie pamiętam, kto poza Jamesem tam był. xD A z drugiej straciła potencjalną sojuszniczkę. Nie pokazano, że starała się ją ocalić, więc pewnie stwierdziła, że lepiej iść za większością. No ja bym pokusiła się o inne rozegranie, np. targetowanie Domenica, który nie wzbudzał zaufania w pozostałych.

Odcinek, a raczej rozegranie rady należało do Jamesa, ładnie się ustawił. Tylko zastanawia mnie, czemu wziął na cel Morgan, a nie Domenica. Mam nadzieję, że się go w najbliższym czasie pozbędzie lub po prostu pogrąży się tak, że będzie sam sobie winien za swój out.
Tak jak myślałam, nadszedł moment na sad story Chrisa. Maj mawer ys maj hirą, blablabla szis de rial surwajwor. Zatem albo długo zagości na fidżyjskiej plaży lub wręcz przeciwnie. Zazwyczaj chyba w mergu ujawniają nam takie historie.
Poza tym jakoś reszta nie rzuciła mi się w oczy. Chyba, że z przeciwnego plemienia ten Michael, który wygląda na 25 letniego kulturystę prowadzącego instagrama o swoim fit życiu. Za to mogę się pocieszyć, że tak staro nie wyglądam w wieku 18 lat. Na razie nie oceniam pod względem gry, bo za dużo nie widzieliśmy, poza ajdolem, którego znalazł przy jakimś koleżce (imienia niestety nie pamiętam). Byleby się to na nim później nie zemściło.
Oprócz niego, jeszcze zauważyłam Stephanie i Jennę, podoba się ten duet. Trzymam za nie kciuki.
Po kolejnym odcinku powinnam już chyba pamiętać te wszystkie imiona. Sezon jak na razie zapowiada się dobrze.
Obrazek

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Umbastyczny »

Odcinek lepszy od premiery, ale dalej mi niczego nie urwało.

Przemieszanie, po pierwsze dość szybko, ale to mi nawet nie przeszkadza. Na plus, że nie znowu na 3 plemiona, bo ostatnio dość oklepana sprawa.
W sumie ciekawie wygląda teraz sprawa z wysyłaniem na Ghost Island, bo rzeczywiście może to komuś bardzo ratować pupę, żeby tam przeczekać radę. Z drugiej strony może zaburzyć siły na radę, uszczuplić przyjazny lub wrogi sojusz. Także ciekawie.

Największy minus za edit. Kilka osób kompletnie niewidocznych (z królowa Chelsea na czele).

Eliminacja Morgan ciekawa, jej mi nie szkoda, choć wolałbym, żeby padło na Domenicka. A tak to został w grze i jeszcze ma kolejnego fanta... Ech... Ciekawe co teraz zrobi Stephanie. Bo wcześniej wiedziała od Jacoba kto ma Legacy, a teraz tylko wie, że takie coś jest w grze i może tylko przypuszczać u kogo to obecnie siedzi.

W sumie w obu plemionach sytuacja może rozwinąć się ciekawie.

Malolo - niby 5:4, ale po pierwsze układ sił może być zachwiany przez Ghost Island, po drugie jest HI w grze, a po trzecie nie wiadomo co duchom ze starego Naviti siedzi w głowie. Choć konfa Kellyn o podniecającym pagongowania daje trochę do myślenia, nie wiem które pagongowanie jej się tak podobało, że się tak podjarała.

Naviti - mamy teraz 4:2:2 więc może wydarzyć się wiele.

Jakiegoś szczególnego faworyta nie mam, ale jest szersza grupa osób za które jako tako trzymam kciuki :)
Angela, Brendan, Chelsea xD, Chris, Libby czy Stephanie


PS: Trochę się nie postarali z tym HI Jamesa, skoro odpadł z dwoma to ta historyjka i retrospekcja nijak się nie ma do znaleziska. PS: Życzę powodzenia w chowaniu HI do kieszeni :D

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Jack »

Nie wiem od czego zacząć komentowanie tego odcinka. Może od tego.
Umbastyczny pisze:
14 mar 2018, 15:09
PS: Trochę się nie postarali z tym HI Jamesa, skoro odpadł z dwoma to ta historyjka i retrospekcja nijak się nie ma do znaleziska. PS: Życzę powodzenia w chowaniu HI do kieszeni :D
Ciekawe czy ktoś próbował schować do HII Jamesa do kieszeni :D

Spodziewałem się więcej po tym odcinku. Nie chce już narzekać na przemieszanie itd, więc teraz będę pisać tylko miłe słowa o tym odcinku. Eliminacji nie dało się przewidzieć - więc za to ogromny plus. Również sądziłem, że odpadnie Angela, której w tym epizodzie było aż za dużo. Na szczęście odpadła Morgan (Szkoda, że wraz z nią nie odpadło "legacy advantage" :( ).
Zastanawia mnie Domenick i jego edit. Boję się, że niedługo czeka nas kolejne przemieszanie, a potem jakieś podwójne rady i połączenie i jakimś cudem znajdzie się tam Domenick. Na ten moment jest go zdecydowanie dużo. Boję się, że jeżeli nie wygra pomimo 10 ukrytych immunitetów podrzuconych przez leśne skrzaty to wróci przy najbliższej możliwej okazji.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Davos »

Całkiem dobry odcinek, na pewno lepszy od premiery. Spodziewałem się przemieszania na trzy plemiona, a ostatecznie zrobili dwa więc tu mnie lekko zaskoczyli, choć podział 5:4 na korzyść Naviti w obydwu plemionach początkowo mi się nie spodobał. Na szczęście okazało się, że nie oznaczało to bynajmniej pagongowania mniejszości, bo w Naviti Chris i Domenick dalej skakali sobie do gardeł i chcieli się wzajemnie wyciąć przy pomocy mniejszości z dawnego Malolo. I muszę przyznać, że eliminacja Morgan była niezłym zaskoczeniem, a rada okazała się wyjątkowo ciekawa :) Domenick, Wendell i Morgan chcieli zblindsidować Angelę, ale ostatecznie sami zostali zblindsidowani przez czwórkę z Manolo :) Jednocześnie Angela pewnie będzie teraz wkurzona na Domenicka i Wendella więc w tym plemieniu będzie jeszcze ciekawie, zwłaszcza gdy wróci Chris. Samej Morgan trochę szkoda, bo wydawała się mieć potencjał i trochę dziwię się, że ludzie z Manolo nie wycelowali w Domenicka, który jest większym zagrożeniem. No ale ruch i tak ciekawy. I tu muszę pochwalić Jamesa, którego ostatnio krytykowałem za beznadziejną postawę w zadaniu, ale w tym odcinku zrehabilitował się niezłym kombinowaniem. Drugi plus dla Libby - w końcu ją pokazano! I też fajnie się zaprezentowała, choć mogła bardziej walczyć o Morgan, skoro nawiązała z nią relację, bo to by mogło być dla niej korzystne w przyszłości. A tak pozbyła się potencjalnej sojuszniczki, która w dodatku oddała swoją adwetydż Domenickowi… Niezbyt mi się to podoba.
A Chris na Ghost Island pokazał się z trochę bardziej ludzkiej strony. Zastanawiam się tylko, czy ta konfa o chorobie matki nie zapowiada jego rychłego odejścia z programu.
Przynajmniej Donathana było mniej w tym odcinku i można było od niego odpocząć.

W nowym Manolo mniej się działo i na uwagę zasługują jedynie poszukiwania HII, najpierw przez Stephanie i Jennę, a potem przez Brendana i Micheaela. Ostatecznie idola znalazł Michael, choć ja wolałbym chyba Brendana, bo trochę bardziej go polubiłem.
A piątka z dawnego Naviti nic specjalnego nie robiła poza marudzeniem na warunki w obozie. Nuuuda.

Edit w tym odcinku był trochę lepszy niż ostatnio, ale nadal mnie denerwuje, bo ciągle jeszcze nie miałem okazji poznać kilku osób. Chelsea jest duchem, to samo Bradley i jeszcze parę innych osób. W porównaniu do sezonu 35 jest przepaść pod tym względem. Choć po części to pewnie też wina castu. Po 3 odcinkach nadal nie ma nikogo, komu jakoś mocno bym kibicował. Lubię Libby, Stephanie czy Brendana, ale to jeszcze nie jest ten poziom sympatii, że jakoś bardzo mocno bym za nich trzymał kciuki. I odwrotnie, nie ma też osób, którym życzyłbym bardzo szybkiego odpadnięcia. Zdecydowana większość castu jest mi póki co zupełnie obojętna. Zobaczymy, jak będzie dalej...
Obrazek

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S36E03 "Only Time Will Tell"

Post autor: Saw »

Premiera tego sezonu była marna, ale ten odcinek daje nadzieje, że sezon wcale taki zły nie będzie :D Wiem, że opinie są kiepskie, ale liczę że jakoś wytrwam w oglądaniu.
Przyjemnie oglądało się ten odcinek. Przemieszanie ułożyło się ciekawie i utworzyły się ciekawe układy.
W Manolo niewiele się działo. Michael z sojuszu mniejszościowego znalazł HII, co mnie ogromnie cieszy. Szkoda tylko że jak to immunitet Jamesa to nie jest podwójny :lol: Myślę że on i jego sojusz odwróci niekorzystną sytuację. Jakoś nie wierzę by tamta piątka coś zdziała. Tym bardziej że nikt się tam nie wyróżnia i większość to duchy. No może jedynie Kellyn sprawia pozytywne wrażenie. Ale to jej podkreślanie jak to będą wycinać przeciwny sojusz daje do myślenia, że jednak będzie na odwrót.
W Naviti zrobiło się bardzo ciekawie. Nadal trwa konflikt Domenicka i Chrisa. Dodatkowo przeciwne plemię wysłało tego drugiego na wyspę duchów. Stare Naviti nie potrafiło się dogadać i zaczęli celować w siebie, co idealnie wykorzystali członkowie Manolo. Na duży plus wypadł James, który zaplanował blindside Morgan. Fajnie, że Libby też się pokazała. Choć nie wiem czy nie lepiej dla niej byłoby na razie zatrzymac Morgan, która ewidentnie chciała z nią grać. No ale członkowie byłego Manolo wykonali dobry ruch i oby na tym nie poprzestali. Jakoś nie widzę żeby dwójki Chris/Angela i Domenick/Wendell współpracowali w przyszłości. Jestem w ogóle ciekaw co zrobi Angela, kótra na tej radzie została całkowicie na lodzie i jako jedyna rzuciła randomowy głos na Libby.
Morgan mi trochę szkoda, bo wydaje się, że miała potencjał. Dużo bardziej wolałbym żeby odpadł Domencik, czyli nowy pupilek produkcji. Jakoś dziwnym trafem znalazł HII w nocy i jeszcze ta przewaga od Morgan :x Rzygam normalnie jak sobie o tym pomyślę. Oby jakimś cudem udało się go wywalić.
Na ten moment najbardziej kibicuję Libby, Michaelowi, Brendanowi i Jamesowi. Ale Stephanie, Wendella czy Jennę też nawet lubię. Pozostali są mi obojętni. Może to przez edit, ale większość tych ludzi nie wzbudza we mnie żadnych emocji.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 36: Ghost Island”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości