Tego sezonu nie da się oglądać. Jedno wielkie dno. Wiele osób pisało że ten sezon jest tragiczny, ale nie spodziewałem się że aż tak bardzo. Zawsze potrafiłem nawet z tych słabszych wyciągać jakieś pozytywy, ale tu nie potrafię. Już naprawdę nie chce mi się oglądać Survivora w takim wydaniu. Ostatnio dostaję samą kupą w twarz. Najpierw Game Changers, później AU All Star a teraz to gówno z wyspą duchów. Po takiej serii chujowych sezonów, mam już serdecznie dosyć tego programu. Nie myślałem, że kiedyś do tego dojdzie. Jak ja bardzo chcę żeby wróciły dawne czasy. Mam gdzieś blindsidy i inne duperele. Chce się cieszyć oglądaniem tego programu, a nie irytować się na każdym kroku.
Na przykład taki S12 był dosyć przewidywalny i nie miał wielkich rad plemienia, a mimo to jest jednym z moich ulubionych. Były ciekawe osobowości, dramy, sporo się działo. A teraz dostajemy taką jedną wielka papkę, o której na samą myśl mam mdłości
Pojedynek Wendella i Chelsea był ekstremalnie przewidywalny. No to już byłaby sensacja gdyby duch pokonał dobrze przedstawionego gracza. No bez jaj. Edit jest tak tragiczny i od dawna sugeruje jak potoczy się rozgrywka. Nie trudno zauważyć kto jest tym fajnym i komu należy kibicować. Cast jest najgorszy w historii. Nie dość że ci ludzie są nudni, to jeszcze grają żenująco. Nawet przez chwilę nie dałem sie nabrać że te dwie cioty Donathan i Laurel odwrócą się od Domenicka i Wendella. Przecież jasne jest, że oni boją się podjąć ryzyko. Mają bezpieczny sojusz i chcą zajechać na nim do końca. Chuj z tym że w finale mają zerowe szanse. Laurel zdaje sobie sprawę że z Wandellem nie ma szans i powtarza, że chce się go pozbyć. I co w takim razie robi? Nic! Mam przeczucie że w finale będzie jeden z dwójki Wendell/Domencik i te dwie ofermy.
Kogo my tam jeszcze mamy? Irytującą Kellyn, która już co najmniej sto razy powtórzyła, że Naviti strong i chce zajechać w tym sojuszu do końca. Teraz jednak się obudziła, ale jest zdecydowanie za późno. Więc good bye! Angelę, kótrej nie ma ostatnio w odcinkach i której los już jest przesądzony. Oraz naćpanego ducha Sebastiana, który nie wiadomo od kiedy jest blisko z Domenickem i Wendellem i łatwo pozbył się Chelsea. Bleeee
A Chelsea była bardziej purple niż pierwowzór Kelly. Była jeden odcinek więcej i miała jedną konfę mniej. Dodając do tego barwę plemienia z jakiego się wywodziła. No po prostu Purple w 200%
A swoją drogą szkoda mi dziewczyny i jej bliskich. Co oni muszą czuć oglądając odcinki, w których jej praktycznie nie było. Gdyby nie dwa zwycięstwa w zadaniach to nikt nie zauważyłby jej udziału. Żenada. Edytorzy od lat odwalają kaszanę, ale teraz to już pogrążają sie całkowicie. Dziewczyna głupia się nie wydawała, a do tego całkiem ładna. Ale chuj z tym. Po co ją pokazywać, jak możemy jarać się okropną gębą nerdzika Donathana