: 10 wrz 2011, 08:50
Jak dla mnie ten sezon to trochę ślizga sprawa i nie bardzo potrafię go porównać do poprzednich. Moje pierwsze wrażenie odnośnie Fiji - dziwny sezon. Pierwsze co mnie zaniepokoiło to podział na plemiona - jak widać jedno nierówne drugiemu. Nie rozumiem zamysłu twórców. Nie wydaj mi się, aby dosłownie co edycję istniała potrzeba dodawania jakiś nowinek.
Co do wydarzeń. W zasadzie nic się ciekawego nie działo. Wydarzeniem, które zdominowało sezon (dosyć późno, ale jednak) był samochód, który Yau-Man przehandlował na immunitet. Potem jeszcze "jeźdźcy apokalipsy" (hehehe przypomina mi się pewne swego plemię Rotu). Ulubioną postacią tego sezonu był dla mnie Yau-Man. Uważam, że to moralny zwycięzca tej edycji: grał dobrze, walczył z całego serca, a przy tym zyskiwał sympatię swoją osobowością. Co do zwycięzcy tej edycji, przyznam, że zasłużył, a przynajmniej spoglądając na jego rywali. To był czysty nokaut. Zagrał, podjął kilka dobrych decyzji, nie jest może mistrzem pokroju Roba, ale dobry zawodnik. To chyba drugi afroamerykański zwycięzca i jak na razie to jedyny finał, gdzie wszyscy finaliści to Afroamerykanie. Dreamz - to największa katastrofa tego sezonu. Co do swojego oszustwa na radzie wyspy tłumaczył się sędziom: "to gra, to gra". Tak, to gra, ma rację, ale wydaje mi się, że jest jednak różnica pomiędzy skuteczną strategią, rozplanowaniem i działaniem, które nie pali za tobą mostów, a zwykłą nieuczciwością. Dreamz i tak miał przechlapane u swoich dawnych kolegów, więc mógł się liczyć, że nie wygra. Na jego miejscu oddałbym immunitet i zabrał samochód, ale postąpił jak chciał i jak Yau-Man powiedział: "jego decyzja, z którą będzie musiał żyć" (czy coś w ten deseń). Sędziowie - rozumiem złość z powodu eliminacji, ale zachowanie Alexa czy Lisi to zwykły brak szacunku dla finalistów. Zadać pytanie i nie pozwolić im odpowiedzieć. Skoro nie obchodzą ich odpowiedzi to trzeba było po prostu powiedzieć, co o nich myślą, a nie prowokować do walki. Alex zachowywał się niegrzecznie, zaś Lisi kompletnie nie wiedziała o co chce pytać - ważne było, aby tylko ich zaatakować. Szkoda, że niektórzy nie potrafią przegrywać z honorem.
Ocena: 3/10, bo dać temu sezonowi ocenę taką jak Tajlandii byłoby niesprawiedliwie. Poza tym był tu Yau-Man i ciekawa umowa między nim, a Dreamzem.
Co do wydarzeń. W zasadzie nic się ciekawego nie działo. Wydarzeniem, które zdominowało sezon (dosyć późno, ale jednak) był samochód, który Yau-Man przehandlował na immunitet. Potem jeszcze "jeźdźcy apokalipsy" (hehehe przypomina mi się pewne swego plemię Rotu). Ulubioną postacią tego sezonu był dla mnie Yau-Man. Uważam, że to moralny zwycięzca tej edycji: grał dobrze, walczył z całego serca, a przy tym zyskiwał sympatię swoją osobowością. Co do zwycięzcy tej edycji, przyznam, że zasłużył, a przynajmniej spoglądając na jego rywali. To był czysty nokaut. Zagrał, podjął kilka dobrych decyzji, nie jest może mistrzem pokroju Roba, ale dobry zawodnik. To chyba drugi afroamerykański zwycięzca i jak na razie to jedyny finał, gdzie wszyscy finaliści to Afroamerykanie. Dreamz - to największa katastrofa tego sezonu. Co do swojego oszustwa na radzie wyspy tłumaczył się sędziom: "to gra, to gra". Tak, to gra, ma rację, ale wydaje mi się, że jest jednak różnica pomiędzy skuteczną strategią, rozplanowaniem i działaniem, które nie pali za tobą mostów, a zwykłą nieuczciwością. Dreamz i tak miał przechlapane u swoich dawnych kolegów, więc mógł się liczyć, że nie wygra. Na jego miejscu oddałbym immunitet i zabrał samochód, ale postąpił jak chciał i jak Yau-Man powiedział: "jego decyzja, z którą będzie musiał żyć" (czy coś w ten deseń). Sędziowie - rozumiem złość z powodu eliminacji, ale zachowanie Alexa czy Lisi to zwykły brak szacunku dla finalistów. Zadać pytanie i nie pozwolić im odpowiedzieć. Skoro nie obchodzą ich odpowiedzi to trzeba było po prostu powiedzieć, co o nich myślą, a nie prowokować do walki. Alex zachowywał się niegrzecznie, zaś Lisi kompletnie nie wiedziała o co chce pytać - ważne było, aby tylko ich zaatakować. Szkoda, że niektórzy nie potrafią przegrywać z honorem.
Ocena: 3/10, bo dać temu sezonowi ocenę taką jak Tajlandii byłoby niesprawiedliwie. Poza tym był tu Yau-Man i ciekawa umowa między nim, a Dreamzem.