Survivor: China (sezon 15)

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Eeee Markizy nie są aż takie super strategicznie, ale są fajne osobowościowo jak to pierwsze sezony (jedna z moich ulubionych uczestniczek ever, czyli Kathy) :wink: Poza tym Rob nie zasłynął dzięki Markizom, podobnie jak Parvati wzięli go do All Stars bo inni poodmawiali i dopiero wtedy się wykazał i stał się legendą :wink:

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Episode 13

Stało się nieuniknione. Ale bardzo polubiłem Peih-Gee i mam nadzieję na jakąś jeszcze edycję z nią. Świetna fighterka, nie trzymała się wyłącznie na immunitetach, ale za każdym razem próbowała kombinować. Niejeden na jej miejscu by się poddał.

Z punktu widzenia Amandy słusznie było nie wspierać Peih-Gee, bo raczej nie mogła liczyć na Denise, która panicznie boi się zrobić jakiegokolwiek zwrotu, co udowodniła już nie raz, natomiast strategia Courtney jak się wydaje polega wyłącznie na trzymaniu się Todda i poleganiu na nim. A we dwie z Peih-Gee nic by nie zdziałały. Amanda tylko odpadłaby przez to następna, a już teraz niestety mam złe przeczucia co do kolejnej rady. Nie była zbyt dyskretna w tym obmawianiu Todda i zauważył zmianę jej stosunku do niego. Teraz na jej miejsce w core aliance z Toddem wślizgnęła się Courtney, która mnie znowu dzisiaj zirytowała robiąc miny za plecami Peih-Gee na radzie. Todd podobnie, chociaż dalej uważam go za najlepszego gracza.

Przede mną jeszcze finał:) Niestety przypuszczam, że Amanda odpadnie kolejna po tym swoim dzisiejszym widocznym (wbrew jej intencjom) niezdecydowaniu, a finał wygra Todd lub Courtney zależnie od tego, czy sędziowie będą głosowali na kogoś, kto zasługuje czy emocjonalnie. Mam nadzieję, że to pierwsze.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

hehe ale Courtney nie robi tego w negatywny sposób, tylko tak zabawnie :D Ona każdego przedrzeźnia i jest w tym cudowna! :P taka mała śmieszna wredota :)

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Jestem teraz... hmm, właściwie w trakcie ostatniego odcinka:) Obejrzałem sobie do momentu, w którym odpadła Denise, reszta za jakiś czas, bo nie lubię jak tak na koniec się wszystko dzieje na raz:) Zdziwiłem się, że przy caście 16 zrobili F3 zamiast F2. Ale to i lepiej, bo weszła Amanda, którą jak widać uwielbiam coraz bardziej:) Jedna z rozsądniejszych młodych zawodniczek kobiecych, które widziałem, jeśli nie najrozsądniejsza.

Właściwie zawsze wyrabiam sobie dosyć jednoznaczne opinie o toku gry i decyzjach uczestników, ale teraz... aż nie wiem, jak ocenić te najnowsze wydarzenia. W sumie nie mam pojęcia, jak będą głosowali sędziowie, to jury jest takie jakieś nieprzewidywalne. Z jednej strony, jak uznała Amanda, Denise mogłaby być dużym zagrożeniem jeśli by weszła do finału, no bo niezamożna, słaby charakter, budzi litość itd. Ale równie dobrze mogłaby jak mówi Courtney nie dostać żadnego głosu bo sędziowie uznają, że nie zasługuje przez wzgląd na swoją beznadziejną grę. Więc ciężko mi ocenić, czy decyzja Amandy o lojalności wobec sojuszu i o nieuleganiu błaganiom Denise była dla niej dobra czy nie. W sumie mogła zagłosować na Courtney, dotrzymałaby wtedy słowa danego Denise że nie zagłosuje przeciwko niej, Denise i tak by odpadła stosunkiem 2:1:1, a Amanda miałaby jej głos w finale.

Ciężko mi też powiedzieć, jak sędziowie odbiorą Amandę. Z jednej strony, taka Denise czy Peih-Gee mogą ją pamiętać jako osobę, która była skłonna myśleć o pomocy dla nich, prowadziła na koniec dobry socjal względem wyeliminowanych tak jak Albert w South Pacific. A z drugiej mogą się właśnie wściec, że wiązali z nią nadzieje, a ona jednak zagłosowała ze swoim sojuszem przeciw nim. A jeszcze z trzeciej strony mogą to ocenić z pełnym obiektywizmem i uznać jako lojalność godną szacunku:D

Coś mi się wydaje, że Amanda by teraz odpadła gdyby nie zdobyła immunitetu, bo mimo wszystko może być dla Todda cięższą przeciwniczką niż Denise i Courtney razem wzięte. Amanda stara się być kowalem własnego losu, działa, zastanawia się i gra z pewnym wyrachowaniem, a one zasługują na finał dużo mniej. No, ale jak to wszystko odbiorą sędziowie to ja naprawdę w tej edycji nie mam zielonego pojęcia:D

Ale wydaje mi się, że Amanda jednak źle oszacowała, że jury będzie w tej edycji emocjonalne i podatne na socjal i raczej wygra Todd jako najbardziej wyrachowany i konsekwentny. Nie zdobędzie on głosu od Jeana-Roberta, który zapowiedział, że w razie blindsidu będzie winił właśnie jego, ani od Frostiego, który ślepo zagłosuje na Courtney, sędziowie Jaime, James i Denise raczej na niego, Erik i Peih-Gee mogą być decydujący - pytanie czy zwiedzie ich końcowa gra na socjal Amandy czy uszanują otwarte i szczere wyrachowanie Todda.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Moje podsumowanie Survivor China. Zapraszam do przeczytania i dyskusji:)

Sezon podobał mi się do tego stopnia, że umieściłbym go obok The Amazon w swojej dotychczasowej topce. Ciekawe charaktery, sporo dobrych zawodników strategicznych, w tym czwórka, którą określiłbym jako bardzo dobrą. Fajny klimat dawało otoczenie, konkurencje pomysłowe i wciągające. A teraz jedziemy personalnie:

Todd – uważam go za zasłużonego zwycięzcę i najlepszego gracza edycji. Tak, jak powiedział w mowie finałowej od początku miał świadomość, że to gra i obmyślił dobrą strategię. Nie był najsilniejszym fizycznie ogniwem grupy, ale z łatwością zdobywał sojuszników w najróżniejszych osobach. Do samego końca a prawie i od początku był panem sytuacji i grał konsekwentnie bez przeszkód w postaci jakichkolwiek dylematów moralnych. Nawet jeśli momentami mnie wkurzał, to jego wypowiedzi na FTC i Reunionie wszystko wymazały i bardzo tym u mnie zapulsował. Ujął wszystko świetnie i to skłoniło jury do rozsądnego głosowania – z poczuciem, że to gra, a nie prawdziwe życie gdzie kieruje się emocjami.

Courtney – początek tragiczny – jak sama przyznała, nie interesowała się grą ani strategią, nie dbała o to, żeby głosować razem z plemieniem i bezsensownie wstawiała się za odchodzącymi osobami jak Leslie czy Sherea emocjonalnie próbując namawiać plemię do niekorzystnych taktycznie ruchów. W innej sytuacji mogłoby to spowodować szybką eliminację. Potem grała trochę lepiej, przynajmniej na tyle żeby za punkt wyjścia przyjąć sojusz z Toddem i trzymać się go do finału, przestała kierować się emocjami. Jednak wydaje mi się, że nie była nigdy osobą decyzyjną i na finał nie zasłużyła. Jeśli chodzi o osobowość to polubiłem tak sobie, z jednej strony śmieszna, szczera i spontaniczna dziewczyna, z drugiej w niektórych sytuacjach i komentarzach mnie irytowała.

Amanda – urzekła mnie pod każdym względem, grała również dobrze. Jak pisałem, jedna z rozsądniejszych młodych zawodniczek kobiecych, jakie dotychczas widziałem. To nieprawda, że była taką rozmiękłą, emocjonalną lalą. Od początku wiedziała, w co gra i nie kierowała się emocjami – wraz z Toddem podejmowała rozsądne decyzje, nawet wychodziła z inicjatywą paru świetnych ruchów, jak blindside Jamesa. Ona po prostu udawała emocjonalną żeby zdobyć punkty u jury. Jej strategia polegała na konsekwentnej i chłodnej grze z Toddem, a jednocześnie prowadziła dobrą social game i udawała przed wyeliminowanymi że chce im pomóc, by mieć nad nim docelowo przewagę u jury. Na tym polegał jej jedyny błąd – przekalkulowała, że jury będzie emocjonalne, jak w niektórych edycjach. Gdyby tak było, wygrałaby. Moim zdaniem, Todd wygrał świetną mową na FTC.

Denise – zawodniczka-marionetka, absolutnie niedecyzyjna. Co prawda miała na początku tyle oleju w głowie by być chociaż marionetką dobrze ustawionych osób, ale z czasem okazało się, że jest też tchórzliwa, bała się już potem dokonywać jakichkolwiek ruchów które mogłyby polepszyć jej przyszłość w grze, mimo iż wiedziała, że w aktualnym układzie zostanie w końcu wyeliminowana. Sama wkopywała się jednocześnie głośnymi przemyśleniami jakie to ona będzie miała wielkie szanse u jury. Także strategia zdecydowanie na minus. Jeśli chodzi o charakter, to nie jestem jej fanem, ale nie przeszkadzała mi aż tak jak niektórym z Was. Trochę mi jej w sumie żal, szkoda, że tak jej potem wyszło z tą robotą, miło że producent jej pomógł.

Peih-Gee – kolejna świetna zawodniczka i ciekawa osobowość. Na samym początku wydawało mi się, że trochę za bardzo się puszy i wcześnie wyleci, ale szybko zmieniłem zdanie. Udało jej się wreszcie wypracować silną pozycję w Zhan-hu, a po przemieszaniu wyszła ze znakomitym pomysłem strategicznym - przegrywamy zadania żeby pozbywać się "gości" z Fei-long. Kombinatorka, a oprócz tego fighterka nie tylko w zadaniach, ale w w świetnej defensywie, jaką prowadziła po połączeniu, co i rusz miała jakiś plan, próbowała działać, przekonywać, nie poddawała się. Wychodzi u mnie na wielki plus.

Erik – tutaj nie mam zbyt wiele do napisania. Sympatyczny, ale strategicznie zerowe konto. Zawodnik-marionetka, tak jak Denise, tylko odpadł szybciej bo był w pokonanym sojuszu.

James – silny zawodnik w konkurencjach i obozie, przez dłuższy czas mnie irytował swoim zachowaniem, ale na sam koniec wydał mi się nawet sympatyczny. Strategicznie bez szału, jego chwilowy sukces wykreowany był przez Todda po to by pomóc samemu sobie, a potem go zblindsidować. Zbyt honorowy, ufny i pewny siebie, a za mało kombinujący i to zdecydowało o tym, że dał się pokonać zamiast skorzystać ze świetnej sposobności do dojścia do finału.

Frosti – do pewnego momentu jego gra podobała mi się. Balansował między dwoma sojuszami, przez co mógł porozumieć się ze wszystkimi zależnie od tego jak ułożą się karty po pierwszych radach po połączeniu. Ale to było dobre do czasu, potem powinien był zacząć działać inaczej, starać się już zbliżyć bardziej do dominującego sojuszu żeby wyrobić tam sobie stabilną pozycję. Nie zrobił tego i przez to odpadł.

Jean-Robert – jeśli prowadzilibyśmy plebiscyt na najgorszego stratega uwzględniając tylko te osoby, które rzeczywiście się strategią interesowały i próbowały samodzielnych ruchów, to Jean-Robert byłby moim kandydatem do tego tytułu, nie tylko na tle swojej edycji. Nie zatroszczył się o fundamenty – czyli o social game, przez co nie był lubiany i ludzie nie mogli z nim wytrzymać, nie był traktowany poważnie. Na dodatek jest to dla mnie klasyczny przypadek megalomanii, on naprawdę był przekonany o wielkim kunszcie swojej gry. Szkoda mi go było jak ludzie ciągle wybuchali śmiechem ilekroć coś powiedział, ale faktem jest, że inteligencją to on się nie wybijał, a tym bardziej jak na gracza pokerowego.

Jaime – tutaj ocena będzie bardzo dobra. Sprytna i przebiegła osóbka, która ciągle kombinowała jak dalej zajść, manipulantka o dobrej social game, przez co zdobywała sobie numery. To ona była główną osobowością w Zhan-hu. Tworzyły z Peih-Gee świetny duet i szkoda, że skończyła grę dużo szybciej. Szkoda też, że tak wyszło z tym fałszywym immunitetem i ludzie będą ją pamiętali tylko w tym świetle.

Sherea – kolejna challenge dominator, która była przekonana, że zostanie wyniesiona na piedestały tylko dzięki temu. Teoretycznie pogrzebał ją twist z przemieszaniem, ale moim zdaniem odpadłaby i tak na podobnym etapie. Była zbyt pewna siebie i momentami nieprzyjemna, przez co z dobrej na początku pozycji w Zhan-hu szybko straciła respekt i stała się potencjalnym celem do eliminacji.

Aaron – dobry gracz, który szybko wyrobił sobie silną pozycję i szacunek w plemieniu. Mimo tego, że strategicznie dominował Todd, jego zdanie zawsze się liczyło. Wkręcił się w bardzo dobry sojusz, który, jak się potem okazało miał świetlaną przyszłość, a swoją eliminację zawdzięcza tylko i wyłącznie twistowi z przemieszaniem plemion. A i w Zhan-hu próbował działać dużo lepiej niż James. Szkoda mi go, bo w innym wypadku tak jak powiedział Jeff, prawdopodobnie doszedłby do końcowych etapów, jeśli nie do finału.

Dave – Jean-Robert zwei, tylko szybciej odpadł. Nieumiejętnie kreował się na lidera przez co irytował ludzi. Strategicznie nie myślał w ogóle, bo gdyby było inaczej, próbowałby się skuteczniej ratować przed eliminacją choćby wykorzystując fakt, że miał wskazówkę do HII.

Leslie – sympatyczna i ciepła osoba, aczkolwiek irytowała mnie trochę ta jej wielka religijność w tym sensie, że robiła problemy w świątyni buddyjskiej, w a wypowiedziach o plemieniu dzieliła potem ludzi na chrześcijan i niechrześcijan. Strategicznie niestety jeden z największych facepalmów, jej wypowiedzi o tym, jak cudownie czuła się w drugim plemieniu i ile im naopowiadała o Fei-long, okazały się samobójstwem.

Ashley – bardzo ciekawa osobowość i miałem ochotę poobserwować ją dłużej. Szkoda, że nie robiła nic w tym celu, wydaje mi się, że trochę sobie odpuściła i za mało jej zależało. Gdyby bardziej pokombinowała, to pewnie udałoby jej się obronić. Taki pozytywny charakter na zasadzie „mam wszystko w tyle”, co jednak w tej grze się nie opłaciło.

Chicken – typowy survivorovy dziadek, który na samym starcie pieprzy wszystko swoim ciężkim charakterem. Jego reakcja na vote-out była epicka.

Tyle:) Mam jeszcze dwa pytania. Po pierwsze - czy i gdzie będą mógł jeszcze zobaczyć Todda, Amandę, Peih-Gee lub Jaime? I drugie - takie moje indywidualne przemyślenie odnośnie trochę dziwnej zasady, że w niektórych edycjach do finału wpuszczają trzy osoby zamiast dwóch. Co by się stało gdyby w finałowym głosowaniu był remis?! Była już kiedyś taka sytuacja, jest coś przewidzianego na tę okoliczność, a może macie jakiś pomysł? Bo teraz niewiele brakowało, a skończyłoby się remisem. Gdyby nie Todd i jego epicka wkrętka Jeana-Roberta na FTC, mógłby zagłosować na Courtney i byłoby 3:3:1.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

To zdecydowanie jeden z najlepszych sezonów. Z pewnością najlepsza final 3 w historii i najlepszy zwycięzca. To był świetny sezon.
Courtney – początek tragiczny – jak sama przyznała, nie interesowała się grą ani strategią, nie dbała o to, żeby głosować razem z plemieniem
Problem z tym jest taki, że Chiny są sezonem, w którym 15 na 16 zawodników było zrekrutowanych (chyba tylko Leslie sama zgłosiła się do programu o ile dobrze pamiętam fakty). Niestety w nowych sezonach jest mnóstwo osób zrekrutowanych, które nawet nie oglądały wcześniej żadnego sezonu i nie mają pojęcia, jak wygląda gra. Na szczęście w tym sezonie im to nie zaszkodziło, natomiast przez tego typu rekrutacje Fiji to klęska (tam większość zawodników jak się potem okazało to bezrobotni aktorzy z Los Angeles). Co do Courtney, nie wiem, czy ona akurat była fanką, ale w wywiadach mówiła, że jak zaproponowali jej udział, to była przekonana, że odpadnie pierwsza, więc dlatego nie walczyła. Wzięłą jednak udział w grze, bo to dla niej darmowe wakacje, a nawet płatne, bo każdy uczestnik otrzymuje jakieś tam wynagrodzenie. Dodatkowo gracze wyeliminowani wcześnie, do połączenia plemion siedzą na Ponderosie, a potem zostają wysłani na egzotyczną wycieczkę i Courtney chciała pojechać na tą wycieczkę :wink:
To nieprawda, że była taką rozmiękłą, emocjonalną lalą. Ona po prostu udawała emocjonalną żeby zdobyć punkty u jury.
I tu się mylisz, co kolejne sezony udowodnią. Wprawdzie nie uważam ją za rozmiękłą, emocjonalną lalę i moim zdaniem jest świetnym graczem, to te emocje na koniec były prawdziwe. Bez zdradzania szczegółów, Amanda wejdzie w kolejne sezony mówiąc, że musi pozbyć się tych emocji, bo to ją pogrążyło (a więc przyznała, że były prawdziwe). Czy jej się uda, zobaczysz :wink:
Trochę mi jej w sumie żal, szkoda, że tak jej potem wyszło z tą robotą, miło że producent jej pomógł.
Żal? Właśnie dlatego jest tak paskudną babą. Po Reunion okazało się, że ta historyjka była kłamstwem i wydębiła w ten sposób 50 tysięcy. Na szczęście jak to wyszło na jaw to oddała je na cele charytatywne.
czy i gdzie będą mógł jeszcze zobaczyć Todda, Amandę, Peih-Gee lub Jaime?
W Fans vs Favorites wrócą James i Amanda. Courtney dostała propozycję, ale ją odrzuciła i zastąpili ją Amandą.

W Heroes vs Villains wrócą James i Amanda jako Heroes i Courtney jako Villain.

Todd i Peih-Gee nie wrócili w żadnym sezonie. Na powrót Todd'a możemy się jednak szykować, gdyż Jeff w jakimś wywiadzie powiedział, że chętnie zobaczyłby go ponownie w grze.

Remisu nigdy nie było i nie wiadomo co wtedy.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Jean-Robert jak wcześniej powiedziałem jest łatwy do pozyskania przez swój narcyzm. Na ostatnią radę zapewne przyszedł z zamiarem "zjadę ich, bo na to zasłużyli, będę krytykował ich i z niczym się nie zgadzał" i nagle Todd mówi mu jakim wielkim zagrożeniem był i jakim mocnym konkurentem i jak JR miał się nie zgodzić z prawdą? Musiał zagłosować na Todda za szczerą odpowiedź :D
Po pierwsze - czy i gdzie będą mógł jeszcze zobaczyć Todda, Amandę, Peih-Gee lub Jaime?
Z tych jedynie Amanda wróciła jak do tej pory.
I drugie - takie moje indywidualne przemyślenie odnośnie trochę dziwnej zasady, że w niektórych edycjach do finału wpuszczają trzy osoby zamiast dwóch.
Też o tym myślałem. Dziwnie wyglądałoby przeprowadzać jeszcze raz głosowanie na uroczystym zakończeniu. W głosowaniu 3-3-1 jeszcze to ujdzie, ale w 3-3-3 już bardzo średnio, a rozpalania ognia czy losowania kamyków sobie nie wyobrażam. Pewnie zakładają, że taka sytuacja nie ma szansy.
natomiast przez tego typu rekrutacje Fiji to klęska (tam większość zawodników jak się potem okazało to bezrobotni aktorzy z Los Angeles).
Jak popatrzeć to aktorzy nawet często się znajdują w sezonach.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

To mnie zdziwiliście. Denise nie powiedziała prawdy o tym, że już nie pracuje? Wyłudziła? W takim razie byłoby to chamskie, nie czytałem o tym nigdzie i zaraz poszukam czegoś w sieci....

I również tym, że tylu zawodników było rekrutowanych, nie pomyślałbym:O Jeszcze taką Ashley, Amandę czy JR to można gdzieś tam wypatrzyć w ich zawodach i zaprosić, ale Denise czy Chicken?:P Ciekawe, jak twórcy takich ludzi wynajdują.

Co do Amandy - oczywiście oceniam tylko ten sezon jak na razie. Wydaje mi się, że emocje jakieś tam z jej strony były, ale ani razu nie przeszkodziły jej w konsekwentnej grze taktycznej, za to miała dobry social. Gdyby jury było takie jak np w jedenastym sezonie, zaczęłoby wieszać na Toddzie psy za zdrady i wygrałaby. Aczkolwiek do Danni jej nie porównuję, moim zdaniem grała dużo lepiej.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Ja przyznaję się, że Dennis nienawidzę, ale nawet nie za epilog (nie oglądam ich najczęściej i o jej słynnej mowie o pracy, tym jak ją kochała i musiała ją "stracić" dowiedziałem się znacznie później). Chodzi o całokształt oraz o jej "wielkie żale" jakie wylewała na Todda i... no i Amandę za to, że ją wyeliminowali.
[qoute]Ciekawe, jak twórcy takich ludzi wynajdują.[/quote] Książka telefoniczna i jadą. :D
Gdyby jury było takie jak np w jedenastym sezonie, zaczęłoby wieszać na Toddzie psy za zdrady i wygrałaby.
11 to jedyny (o ile nic mi nie uciekło z pamięci) sezon, w którym wg mnie w finale wygrała niewłaściwa osoba, aj może jeszcze w 18.
Sędziowie zawsze głosują na osoby, które bardziej lubią lub wywołują u nich mniej negatywnych emocji. Todd wygrał, bo był w sumie lubiany, a że był liderem grupy to i konsekwentnie realizował plany to druga sprawa. Ja też bym na niego głosował z czystej sympatii, ewentualnie na Courtney za całokształt twórczości w Chinach.

Bartosh
4th jury member
Posty: 350
Rejestracja: 07 lut 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Bartosh »

Przyznam, że skończyłem oglądać ten sezon dopiero tydzień temu, jakoś wcześniej jak go zaczynałem oglądać to mnie nudził.

Ale wziąłem się w garść i oglądnąłem.
Dobijał mnie tam Jean-Robert, więc jak było coś z nim to zamykałem okienko. x_x

Ogólnie wolałbym aby to wygrał ktoś z Zhan-Hu.. Peih-Gee lub Erik, bo jakoś ich polubiłem, ale Todd to idealny zwycięzca.

Sezon oceniam i "wkładam" do jednego z moich ulubionych. ^^

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Erik był dla mnie raczej bezbarwny, ale do Peih-Gee też mam słabość:) Kibicowałem jej do samego końca.

Fakt, JR był mega napuszony, ale akurat moim zdaniem, jego historia mieści się jeszcze w granicy wesołości. Było z nim i jego naiwnością przynajmniej śmiesznie i wolę takie osoby, niż te, które nie dosyć, że mają o sobie wysokie mniemanie, to jeszcze hejtują wszystkich wokół:)
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Bartosh
4th jury member
Posty: 350
Rejestracja: 07 lut 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Bartosh »

Nie mówię, że jakoś totalnie był zły, bo tak na prawdę wkurzać to mnie wkurza Russell Hantz, Rob Mariano, Ozzy.. takie osoby mnie strasznie denerwują.
Jean Robert jedynie jakoś tak mnie odrzucał, ale tak to nie był wcale taki zły. ;p

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Peih-Gee w swoim wywiadzie na Survivor Oz powiedziała, że dostała zaproszenie do pierwszego Fans vs Favorites i zgodziła się, jednak zastąpili ją Amandą.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Mogliby ponowić propozycję;p Bardzo mnie dziwi, że nie wróciła do tej pory, bo była świetna. No chyba, że obraziła się za to wycofanie na rzecz Amandy i już teraz odmawia.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

cassiopeiae
5th voted out
Posty: 71
Rejestracja: 18 lis 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: cassiopeiae »

biorę się za Chiny, - dlaczego? - bo wszyscy gdzieś tam tyle o nich mówią - i ze słów innych ludzi wynika, że sezon dobry, a mnie coś ta nazwa "Chiny" zniechęcała .... hm nie wiem czemu, - właśnie się zaczyna i znów widzę i Amandę i James - czyli że oni dwa razy razem byli - i tu dopiero się dowiedziałam że Derz (James) - to grabarz :mrgreen:

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości