Survivor: Gabon (sezon 17)

Lana Warrior
7th voted out
Posty: 129
Rejestracja: 08 paź 2014, 00:00
Lokalizacja: Piast?w
Kontakt:

Post autor: Lana Warrior »

Bob wygrał ten program co jest super i reunion był nawet fajny. Nie do końca mi się podoba fakt że Bob wygrał jeszcze nagrodę popularności bo i tak już wygrał milion.I jak dla mnie to nie do końca uczciwe wobec innych osób.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

A co w tym nieuczciwego? Wygrał, bo był najbardziej lubianym graczem, ale też nie miał szałowej konkurencji. Z resztą to nie jest ostatni zwycięzca, który zdobywa FF.

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

A dla mnie to jest mega dziwne że akurat on zgarnął tą nagrodę :p

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Nie no, wesoły dziadzio, taki śmieszek z tymi fejkowymi idolami. Nie był trzepnięty, nie był niewidoczny, nie wyciągał zza grobu zmarłych ojców, ani takie tam. Da się go lubić :)

Chociaż jeśli chodzi o moje prywatne nagordy od jednoosobowej publiczności, to mocno Corinne i mocno Ace.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

Zmarł Dan, uczestnik Survivor:Gabon
www.dailymail.co.uk/tvshowbiz/article-4 ... s-Eve.html

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Biedak, młody jeszcze. W ogóle szybko się ci survivorowcy zwijają.

Niestety, w mojej pamięci najbardziej wyryło się to, jak Corinne pędziła z niego pompę.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: Rider Girl »

http://people.com/tv/survivor-alum-jess ... and-a-mom/ - Sugar ma obecnie męża i córkę.

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: Fenistil »

Gabon był kolejnym po Chinach i Mikronezji bardzo dobrym sezonem. Niestety miałem spojler jeśli chodzi o zwycięzcę (kiedyś "inteligentnie" obejrzałem na youtube filmik z kompilacją ogłoszeń wszystkich zwycięzców i dość charakterystycznego w tym gronie Boba niestety zapamiętałem), ale nie zepsuło mi to jakoś bardzo rozrywki. Oprócz ładnej lądowej miejscówki plusem tego sezonu jest przede wszystkim cast, z cudownym Randym na czele. :D

Michelle - Polubiłem ją, ale aż takie odizolowanie się od reszty plemienia zaraz na początku to samobójstwo w tej grze, niezależnie od tego czy to rzeczywiście idioci czy nie. ;) Szkoda, że nie została dłużej.

Gillian - Tak jak powiedział Randy: "Nie mam nic przeciwko 60-letnim kobietom, ale nie w moim obozie". :D Była miła, ale ktoś taki tylko cudem mógł się utrzymać jakoś dłużej. I tak miała szczęście, że Michelle wszystkich do siebie zraziła i poszła na pierwszy ogień.

Paloma - Trochę wrobił ją Ace - najpierw kazał iść do zadania z trzymaniem się słupa, w którym z pewnością musiała wypaść słabo, a potem cała wina za przegraną spadła na nią. Tak czy inaczej była dość słaba i dowolne plemię pozbyłoby się jej w najbliższym czasie.

Jacquie - Przed przemieszaniem jej gra wyglądała dobrze i zawiązała ładny sojusz, ale potem bardzo źle trafiła z plemieniem. Była w mniejszości wraz z mocnym Acem oraz skorą do zmiany stron Kelly i chyba nie dało się jej uratować.

G.C. - Koleś to jeden wielki żart. Ktoś z plemienia zwracał mu uwagę, że obija się na zadaniach i faktycznie tak było. Nie raz można było to dostrzec, jak np. zamiast kopać w ziemi on sobie siedział obok i jedną ręką udawał, że coś robi. :D Potem dał się wrobić w rolę lidera, do której kompletnie się nie nadawał, a na końcu zostawił za sobą niesmak praktycznie odchodząc i to w momencie, gdy likwidowało to przewagę starego Fang nad starym Kota. Słabo.

Kelly - Nie umiała za bardzo znaleźć dla siebie sojuszu. W pierwotnym Kota była już na wylocie, gdy nastąpiło przemieszanie i dało jej drugą szansę. Ona jej nie wykorzystała i nie umiała zręcznie zbliżyć się do ludzi z Fang, przez co po odejściu G.C. nikomu nie przeszkadzało już jej wyeliminowanie.

Ace - Bardzo mocny zawodnik, lubiłem go. Stworzył sobie od początku dobrą relację z Sugar, a potem ładnie otworzył międzyplemienną współpracę z Mattym. Wyleciał dzięki manipulacji Kenny'ego i naiwności Sugar, choć z drugiej strony sam też przeszarżował. Już nie pamiętam w tej chwili czy nie chciał oddać Sugar jej HII, czy też oddał jej, a potem chciał z powrotem... Tak czy inaczej było to niepotrzebne i nastąpiło tuż po tym, jak została zasiana niepewność w sercu Sugar przez Kenny'ego. W związku z tym w sumie się nie dziwię, że mu uwierzyła i wywaliła Ace'a, bo ta akcja była niejako potwierdzeniem jego słów.

Dan - Miły, ale trochę dziwny koleś. Może i Corinne miała trochę racji z tym komentarzem o byciu byłym grubaskiem i brakach w pewności siebie. ;) Nie dziwię się, że nikt za bardzo nie mógł uwierzyć w jego lojalność.

Marcus - Kolejny bardzo mocny zawodnik, przez cały czas był takim niepisanym liderem Kota. Stale miał sytuację pod kontrolą i w związku z tym dobrym pomysłem było również zainicjowanie akcji wyrzucania HII, który jako jedyny mógłby jakoś zamieszać w jego planach. A nie, przepraszam... Nie jedyny, bo zastosowano sztuczkę z króciutkim przemieszaniem tuż przed połączniem i stworzyło to idealną sytuację dla Susie do przeskoczenia, co w normalnych warunkach prawie na pewno by się nie stało. A jako lider Kota był wtedy oczywistym celem.

Charlie - Bardzo sympatyczny, choć większość czasu przesiedział bezpiecznie w sojuszu pod skrzydłami Marcusa. Szkoda, że po jego odpadnięciu nie został dłużej, bo jestem ciekawy, jak by sobie poradził w nowej sytuacji.

Randy - Jak dla mnie to bezapelacyjnie gwiazda i ulubiony uczestnik tego sezonu. Był takim wręcz stereotypowym zgryźliwym dziadem bez przyjaciół i świetnie się bawiłem patrząc co on tam wyczynia oraz słuchając jego ciętych komentarzy. Szkoda, że odpadł tuż przed odcinkiem z bliskimi, bo skoro (chyba) nie otrzymał żadnego listu (co jeszcze dało się w edicie cicho pominąć), a na reunion zaprosił ludzi z ulicy, to mogłaby wyniknąć wtedy bezprecedensowa sytuacja. ;)

Oprócz tego nie przez przypadek zaszedł tak daleko, bo miał dobrą strategię na grę. Udało mu się płynnie wmieszać w sojusz Kota po przemieszaniu, a dzięki swojej szczerości ludzie wierzyli, że mają go pod kontrolą. Niestety muszę mu zaliczyć jeden minus - końcowa akcja ze skupieniem na sobie głosów wrogiego sojuszu była słaba i nawet w przypadku prawdziwego HII od Boba niewiele by przyniosła w kontekście dalszej gry.

Corinne - Przez większość czasu całkiem ją lubiłem i w żadnym razie nie odebrałem jej jako jakiejś skrajnej postaci. Dopiero pod koniec odniosłem wrażenie, że bardzo chce zrobić z siebie villaina - trochę na siłę i efekt raczej nie był taki, jakiego się spodziewała.

Crystal - Nie lubiłem jej ze względu na charakter. Sugar dość trafnie ją opisała - straszny był z niej 'bully'. Do tego jak na sportsmenkę radziła sobie wybitnie słabo pod względem fizycznym. No ale może nie powinienem się dziwić, skoro wcześniej jechała na sterydach... Tym bardziej zero szacunku.

Kenny - Był bardzo niepozorny. Początkowo byłem przekonany o jego szybkim pożegnaniu z programem i trzymałem kciuki, by tak się nie stało. Na szczęście przemieszanie znacznie polepszyło jego sytuację i pozwoliło rozwinąć skrzydła jeśli chodzi o strategię. A tutaj bardzo ładnie sobie poczynał. Zaskakująco dobrze wychodziły mu wszelkie manipulacje i szkoda, że pod koniec przeszarżował. Głosowanie na Matty'ego gdy odpadała Corinne nie miało za bardzo sensu, bo nawet gdyby rzeczywiście miała HII, to jego głos nic by tu nie zmienił. A tak rozwalił sobie grę i już się z tego nie wygrzebał, a swoją jedyną szansę w postaci pojednania z Bobem zaprzepaścił katastrofalnie. No i te jego wieczne idiotyczne pretensje o to, że Bob nie dał mu się zblindside'ować... Ale tak czy inaczej to jeden z lepszych i ciekawszych graczy tej edycji

Matty - Kolejny bardzo sympatyczny facet. Choć strategicznie nieszczególnie się wybijał, to miał dobre stosunki ze wszystkimi i prowadził solidną grę, należało mu się to miejsce w finale...

Sugar - Nie można jej na pewno zarzucić braku zaangażowania w strategię, ale wychodziło jej to różnie. Kilka razy dała się bardzo naiwnie zmanipulować, a z kolei kiedy indziej to właśnie ona miała decydujący głos i inicjatywę przy kształtowaniu się sił. Była trochę płaczliwa i za bardzo kierowała się emocjami w swoich wyborach, ale mimo wszystko ją lubiłem i zero głosów dla niej na FTC to jakieś nieporozumienie, bo jako jedyna z F3 prowadziła ciekawą grę z inicjatywą.

Susie - Fakt, że ktoś taki jak ona nie tylko doszedł do finału, ale wręcz o mało co nie wygrał, kompletnie rozsadza mi mózg. :shock: Jakim cudem to się stało!? Przez całą grę nie miała z nikim żadnych mocniejszych relacji, nie była szczególnie lubiana, nie była też w żadnym sojuszu (nie licząc tego, w którym była oczywistą "tą szóstą" na doczepkę). Miała całą masę szczęścia, że inni nie widzieli w niej zagrożenia, a przetasowania w układach działy się na tyle często, że zawsze był do usunięcia ktoś przed nią. Tymczasem ona zaszokowała wszystkich swoim zwycięstwem w ostatnim IC i zacząłem się zastanawiać, czy dostanie choć jeden głos. Stawiałem, że nie. :P Tymczasem na FTC zaprezentowała się naprawdę nieźle, ale te trzy głosy to mimo wszystko szok.

Bob - Przez większość gry był tylko tłem dla pozostałych, biernym numerkiem w sojuszu Kota. Tym co zaprowadziło go do finału były (oprócz immunity runu w najlepszym momencie, oczywiście) silna więź z Sugar (choć nieco jednostronna - widać, że bardzo potrzebowała "ojca") oraz namieszanie swoim drugim fejkowym HII w grze Kena i Crystal. Nie rozumiem tylko, po co zgodził się na upokorzenie Randy'ego swoim pierwszym fejkowym HII. Chciał się podlizać Sugar, czy co? Ale jeśli tak, to by jej nie krytykował zaraz po tamtej TC... W finale jego zwycięstwo było dla mnie oczywiste dzięki niezłym relacjom ze wszystkimi, choć ostatecznie przewaga była znacznie mniejsza niż się spodziewałem.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: tombak90 »

Gillian (...) Była miła, ale ktoś taki tylko cudem mógł się utrzymać jakoś dłużej.
Ja myślę, że taka Babuszka Gill dużo więcej by sobie narozrabiała, gdyby zgłosiła się w obecnych czasach :lol: Teraz to nie ma ogórków, tylko od razu szach-bach, napierdalańsko z grubej rury między największymi zagrożeniami. Nikt by takiej nie ruszył przynajmniej do F6 - wtedy może by się dopiero zaczęli zastanawiać, czy przypadkiem nie była za miła dla sędziów.
Ace - Bardzo mocny zawodnik, lubiłem go.
Ciekawa persona, od dłuższego czasu jęczę o jego powrót, ale chyba się już nie dojęczę. Gabony były już za dawno, Jeff woli brać ludzi z najnowszych sezonów - nawet jeśli delikwent marniawy, to przynajmniej jest gwarancja, że niedzielny fan będzie go pamiętał. Ewentualnie z tych takich pierwszych-pierwszych, maksymalnie do Markizów, bo wtedy widownia była nieporównywalnie większa.

In maj hambl as fak opynion, jeśli ktoś grał w sezonach powiedzmy 5-25, nie wygrał, nigdy wcześniej nie wracał, a do tej pory nie wyprosił sobie u Szefa drugiej szansy, to już raczej po frytkach.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: Jack »

Niestety, tombak, z samych Markizów Jeff uznaje tylko Boston Roba...

Wracając do sezonu 17, to nadal dobrze go wspominam. Chyba głównie ze względu na Sugar, całą jej historię oraz na super duet Crystal i Ken.

I oczywiście nie należy zapominać o Kelly Czarnecki :D

r&b
1st jury member
Posty: 167
Rejestracja: 03 kwie 2017, 19:29
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: r&b »

Sugar, Kenny, Crystal, Corinne, Randy, Ace... to był naprawdę dobry sezon. Ogólnie pamiętam go bardzo dobrze, nawet jeśli na samym końcu zostały dość mało lubiane osoby (przynajmniej dzięki temu dostaliśmy przemowę Corinne <3).
tombak90 pisze:
26 sty 2018, 01:51
Gabony były już za dawno, Jeff woli brać ludzi z najnowszych sezonów - nawet jeśli delikwent marniawy, to przynajmniej jest gwarancja, że niedzielny fan będzie go pamiętał. Ewentualnie z tych takich pierwszych-pierwszych, maksymalnie do Markizów, bo wtedy widownia była nieporównywalnie większa.
Z bólem serduszka popieram. Po eliminacji Ace'a myślałem, że jego powrót prędzej czy później to jest pewniak, a po prawie 20 sezonach nadal go nie ma i raczej już nie będzie. Coś mi się wydaje, że po tym co się działo w Kambodży (dokładniej: Kelly z Borneo i jej metamorfoza w Purple Kelly) to nawet z tych pierwszych sezonów nie będą chcieli ryzykować xD.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: Saw »

Gabon to kolejny bardzo fajny sezon. Oczywiście największym plusem jest lokalizacja. Super że Survivor wrócił do Afryki i to na tak ciekawe i piękne tereny. Cast uważam że był dosyć różnorodny i każdy mógł znaleźć grono osób którym chciał kibicować. Sporo było nowych twistów. Chyba najbardziej zaskakujący ten z wyspą wygnańców, gdzie można było wybrać pomiędzy wskazówką do HII lub komfortem. Przemieszania też odbywały się w ciekawy sposób. Za pierwszym razem należało ułożyć hierarchię w plemieniu, co pokazało kto ma jaką pozycję w danej drużynie. Natomiast za drugim razem wszyscy myśleli że jest połączenie, a tu nieoczekiwanie znów doszło do przemieszania.


Michelle - nie polubiłem jej za bardzo. Jakaś taka zadufana w sobie się wydawała. No i nie było mądre to, że odsunęła się od reszty grupy już na samym początku.
Gillian - dla niej i tak sukcesem jest że nie odpadła jako pierwsza. Ze względu na swój wiek była łatwym celem od początku. Ogólnie była pozytywną babką i fajnie że zdecydowała się na udział w programie.
Paloma - wielka szkoda że taka słodka dziewczyna tak szybko odpadła. Wydawała się ogarnięta i gdyby trafiła do innej grupy pewnie miałaby większe szanse by się wybronić. Ace też ją załatwił wystawiając do zadania z trzymaniem się słupa, gdzie było pewne że sobie nie poradzi.
Jacquie - sympatyczna dziewczyna, ale nic wielkiego nie wniosła do gry. Na początku załapała się do dobrego sojuszu i wydawało się że ma perspektywy żeby daleko zajść. Ale przemieszanie nie ułożyło się po jej myśli. Nie podobał mi się sposób w jaki próbowała się ratować.
G.C. - strasznie irytujący człowiek. Nie dziwię się że nikt nie mógł z nim wytrzymać. Jeszcze na dodatek został wybrany liderem zespołu, co była mega niezrozumiałe, Przemieszanie poszło po jego myśli, ale postanowił zrezygnować i poprosił o własną eliminacje. Całe szczęście że odpadł tak szybko i nie musiałem go dalej oglądać.
Kelly - w Kota była na bardzo słabej pozycji i gdyby doszło do rady plemienia na pewno by odpadła. Wiązałem z nią duże nadzieje po przemieszaniu. To była dla niej druga szansa i mogła się naprawdę dobrze ustawić, ale spisała się beznadziejnie. Swoją postawą zniechęciła całe plemię do siebie.
Ace - niezły gracz, ale jakoś nie przypadł mi do gustu. Ładnie sobie owinął Sugar wokół palca i to w taki sposób że ona była gotowa nawet oddać mu ukryty immunitet. Założył po przemieszaniu sojusz z Mattym, który obiecał na swoją dziewczynę że na niego nie zagłosuje. Jego blindside był dla mnie jednym z najbardziej szokujący jakie widziałem w swoim życiu. Nigdy bym się nie spodziewał że Sugar go zdradzi na tym etapie gry.
Dan - widzę że nie tylko według mnie on był jakiś dziwny. Nikt nie darzył go zaufaniem i na dodatek irytował ludzi. Próbował wmieszać się w sojusze ale nie najlepiej mu to wychodziło. Myślę że dla Kota mimo wszystko lepiej byłoby gdyby zatrzymali jego zamiast Susie.
Marcus - naprawdę dobry gracz. Na początku sezonu to on rozdawał karty. Założył naprawdę dobry sojusz i był jego mózgiem. Niestety jego sojusz popełnił wielki błąd rozkładając głosy pomiędzy Dana i Susie, tym samym pokazując Susie że jest tą szóstą w ich grupie. To się na nim zemściło po drugim przemieszaniu, kiedy już nie był wstanie odzyskać zaufania Susie. Na plus to jak pozbył się HII, wrzucając go do morza.
Charlie - chyba najsympatyczniejszy uczestnik w tym sezonie. Dziwne jednak że trzymał z takimi żałosnymi ludźmi jak Corinne i Randy. Śmieszna była ta jego relacja z Marcusem. Naprawdę było widać że na niego leci :D Co do gry to chyba nie był aż tak biernym sojusznikiem, bo było widać że konsultował się z Marcusem w ważnych sprawach.
Randy- dla mnie ten człowiek jest beznadziejny. Nie mogłem na niego patrzeć. Cały czas wszystkim ubliżał i traktował ludzi jak śmieci. Nie dziwię się że prawie wszyscy go nienawidzili i że w życiu prywatnym nie ma żadnych przyjaciół. Może i nie był głupi jeśli chodzi o grę strategiczną, ale gra socjalna nie istniała u niego w ogóle. Jeśli to niby jest człowiek z ciekawą osobowością to ja naprawdę dziękuje. Pięknie został upokorzony fałszywym immunitetem. W stu procentach mu się należało. Tak patrząc na niego to cały czas mi przypominał Scrooge z Opowieści Wigilijnej. Wyobrażałem sobie że pewnego dnia mu się odmieni i zmieni stosunek do innych :D Ale to byłoby nie realne. Susie idealnie go podsumowała mówiąc że jest smutnym człowiekiem.
Corinne - na początku ją polubiłem i pomyślałem że to twarda babka której warto kibicować. Ale później wyszła z niej wredna suka. To taka damska wersja Randy'ego. Tylko że on z tymi złośliwościami był czasem nawet zabawny, a ona żałosna. Jeszcze się chwaliła że ma taką osobowość i jest z tego dumna. Całkowicie postawiłem na niej krzyżyk po tym jak obraziła zmarłego ojca Sugar na finałowej radzie plemienia. Ja na miejscu Sugar podszedłbym i strzelił jej z liścia nie zważając na nic. Corinne dołączyła na moją czarną listę znienawidzonych przeze mnie osób w Survivor.
Crystal - bardzo ją polubiłem. Miała wybuchowy charakter i często mówiła co myślała, ale miała coś w sobie czym zaskarbiła sobie moją sympatię. Grała dobrze przez dłuższy czas, ale w końcówce się pogubiła. Należało przemówić Kan'owi że zmiana sojuszu nie ma sensu. Dla mnie epickim momentem sezonu było jej głośne wykrzyczenie podczas głosowania na Randy'ego tego co o nim myśli.
Ken - mój największy faworyt w tym sezonie. Na początku sprawiał wrażenie kogoś kto szybko poleci z programu. Ale pokazał się ze świetnej strony jeśli chodzi o strategię. Największe blindsidy sezonu były jego zasługą. To on przekonał Sugar do zdradzenia Ace'a. Później też udało mu się przeciągnąć na swoją stronę Suzie i wyeliminować dwóch mocnych rywali Marcusa i Charliego. Szkoda tylko że końcówka mu całkowicie nie wyszła. Nie potrafię zrozumieć dlaczego dał się tak zmanipulować Bob'owi i Corinne i zagłosował na Matty'ego psując tym samym sobie grę. Gdyby tego wtedy nie zrobił pewnie doszedłby dalej, albo nawet wygrał bo miał bardzo dobre stosunki z każdym i bliski sojusz z Crystal. Jedyny minus dla niego za te głupie pretensje do Boba o to że nie oddał mu immunitetu.
Matty - sympatyczny chłopak, ale zbyt wiele nie wnosił do gry. Nie wykonał żadnego dużego ruchu i cicho podążał za swoim sojuszem. Był lubiany prawie przez wszystkich i gdyby Sugar nie zmieniła stron wygrałby finał.
Sugar - bardzo fajna dziewczyna, choć na samym początku sprawiała wrażenie takiej trochę tępej blondynki. Ale zmieniłem o niej zdanie jak odnalazła ukryty immunitet. Później jeszcze wiele razy była zsyłana na wygnanie, co robi z niej liderkę pod tym względem. Dla mnie super było to że zdradziła Ace'a. Myślę że zrobiła to w idealnym momencie, bo nie warto było trzymać się z kimś kto cały czas tobą manipuluje. Wydaje mi się że na początku chciała mieć w kimś oparcie i żeby ta osoba ją chroniła. Ale jak nauczyła się grać to wzięła sprawy w swoje ręce i nie potrzebowała już Ace'a. Po połączeniu podjęła słuszną decyzję trzymając się z Fang. Niestety w końcówce się pogubiła i zaczęła podejmować nie dobre dla siebie decyzje. Należało w pierwszej kolejności pozbyć się Matty'ego i Boba i trzymać do końca z Kenem i Crystal. Ale emocje wzięły górę i podjeła taką decyzję a nie inną. Dla mnie to ona z finałowej trójki najbardziej zasłużyła na zwycięstwo. Może nie zawsze wybierała dobre opcje, ale cały czas była zaangażowana w grę i wykonywała jakieś ruchy. Zero głosów w finale to porażka.
Susie - to że doszła do finału to może nie jest jakieś wielkie zaskoczenie, ale to że zdobyła trzy głosy i o mały włos nie wygrała to dla mnie sensacja. Spodziewałem się w finale zwycięstwa Boba i jej walki z Sugar o drugie miejsce. A tu taki szok! Chyba nikt nigdy do finału nie przeleciał tak poza radarem jak ona. No może jeszcze Cassandra w S14, ale ona przynajmniej nie dostała żadnego głosu w finale. Jedyny mądry ruch to przeskoczenie do sojuszu Fang, po tym jak radę wcześniej Kota rozłożyli głosy pomiędzy nią a Dana. Ale o to aż się prosiło, a ona i tak jeszcze się głupio wahała myśląc że Marcus ją zabierze do finału. Później aż do końca siedziała cicho w sojuszu, wygrała ostatni immunitet i znalazła się w finale. Ogólnie nic do niej nie miałem, bo była sympatyczna. Ale to że była tak blisko wygranej to dla mnie fenomen.
Bob - ogólnie spoko dziadek i z czasem go polubiłem, ale według mnie jest jednym ze słabszych zwycięzców jakich do tej pory widziałem. Pierwszą część sezonu jakoś przeleciał tak nie zauważenie. Niby załapał się do sojuszu Marcusa, ale nie odgrywał tam większej roli i cicho robił za numerek. Wysunął się na pierwszy plan po tym jak udał sie na wygnanie i zrobił tam fałszywy immunitet. Muszę przyznać że po raz pierwszy ktoś zrobił tak świetną fałszywkę ;) Choć też do końca nie rozumiem dlaczego zgodził sie ośmieszyć Randy'ego, skoro ten został jurorem. Zaskoczyło mnie że tak świetnie radził sobie na zadaniach i w idealnym momencie wygrał kilka IC. Do finału udało mu się tak naprawdę dojść dzieki dobrej woli Sugar. Ale zdecydowanie bardziej wolę jego jako zwycięzcę niż nijaką Susie.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: Davos »

Zacząłem oglądanie tego sezonu i póki co jestem po dwóch odcinkach (choć tak naprawdę to po trzech, bo pierwszy odcinek był podwójny).

Pierwsze wrażenie? Bardzo pozytywne :) Przede wszystkim za lokalizację i za klimat - Survivor Africa jest jednym z moich ulubionych sezonów i mam do niego szczególny sentyment więc cieszy mnie, że po długiej przerwie program wrócił na Czarny Ląd. Świetne są te wszystkie słonie czy hipopotamy kręcące się wokół obozu i krokodyle pływające w jeziorach :D Ale nie tylko w tym widzę podobieństwa do Survivor Africa, bo w Gabonie twórcy nawiązali do tamtego sezonu jeszcze w kilku miejscach np. zadanie z pchaniem wielkich kul jest dosłownie żywcem wzięte z sezonu 3. I nawet słyszałem w Gabonie te same motywy muzyczne :) No i czołówka - tę z Afryki wprost uwielbiam, a w Gabonie jest podobna więc kolejny plus.

A cast? Póki co nie wygląda to najgorzej, choć plemię Fang długo błądziło jak dzieci we mgle i wywaliło na początku całkiem dobrą w zadaniach Michelle i miało kłopoty z wybraniem lidera, ale w końcu ludzie tam się trochę ogarnęli i odpadła Gillian, która spowalniała ich w zadaniach. Ale nie widać tam póki co większych sojuszy czy dobrych strategów.
Za to plemię Kota od początku wygląda całkiem fajnie. Seria wygranych konkursów, a jak już zaczęli przegrywać to pozbyli się słabej fizycznie Pameli. Ale jednocześnie widać tam dużo kombinowania - jest czteroosobowy sojusz, w którym Charlie, Marcus i Corinne wydają się całkiem bystrzy, no i z drugiej strony jest Ace, który wprawdzie zachowuje się trochę jak megaloman, ale też próbuje kręcić więc w tym plemieniu przynajmniej sporo się dzieje :)
No i na dokładkę jest jeszcze Sugar - drobna, słodka blondynka, co do której zakładałem, że będzie próbowała tylko grać tą swoją "słodkością", aż się wszyscy porzygają - ale póki co zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, kiedy znalazła immunitet i poradziła sobie z samotnością w dziczy :) No i szkoda mi jej było, gdy zaczęła opowiadać o niedawno zmarłym ojcu... Ale ze strategicznego punktu widzenia obawiam się, że zrobiła błąd, mówiąc o immunitecie Ace'owi. Chyba lepiej by zrobiła, gdyby zostawiła to dla siebie bo wcale się nie zdziwię, jeśli Ace ją jeszcze zrobi na szaro.


Aaa, no i jest jeszcze Crystal z plemienia Fang! Prawie bym o niej zapomniał. Złota medalistka z Aten w biegu kobiecym 4x400 m. Silna i wysportowana biegaczka... która w pierwszym zadaniu wbiegła na wzgórze jako jedna z ostatnich osób :D Aż musiałem sprawdzić, czy to czasem nie fejk z jej medalem... I okazało się, że owszem, faktycznie zdobyła medal w biegach na igrzyskach w Atenach, ale w 2010 roku medal został jej odebrany, a ją samą zdyskwalifikowano za doping :D No pięknie, niezła z niej oszustka :)


No to czas na kolejne odcinki :)
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: ciriefan »

Ja osobiście nie przepadam za tym sezonem. Na etapie jego emisji był dla mnie jednym z najgorszych w historii (teraz jest już wyżej w moim rankingu). Większość osób ma jednak odmienne opinie, bo Gabon ma spore grono fanów. Na pewno nie jest nudno - głównie przez to, ze w tej edycji produkcja postawiła na osobowości. Nie brakuje dram, kłótni i zabawnych momentów. Na pewno było kilka wydarzeń, które przeszły do historii programu i są uważane za ikoniczne ;)

A dlaczego nie lubię tego sezonu? Z tych samych powodów co nie lubiłem Cook Islands. Większość osób była dla mnie antypatyczna, a do tego niestety pod kątem strategii grała w tym sezonie banda idiotów, ale dzięki temu właśnie było ciekawie ;) Zobaczymy, jaką opinię sobie wyrobisz o tych zawodnikach, bo Cook Islands lubiłeś, więc Gabon może też Ci się spodoba.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Gabon (sezon 17)

Post autor: Davos »

Cook Islands lubiłem, bo było tam sporo ciekawych osobowości i myślących strategicznie graczy, ale sam przebieg sezonu też mi się podobał, począwszy od niekonwencjonalnego podziału plemion wg kryterium etnicznego, przez twist z możliwością przeskoczenia do drugiego plemienia, aż po sam finał i zwycięstwo osoby, której kibicowałem i która była świetnym strategiem :)

Z Gabonu obejrzałem trzy kolejne odcinki i póki co nadal najbardziej urzeka mnie klimat. Słoń podchodzący pod obóz i zjadający liście na oczach całego plemienia czy confess Ace'a, na którym ten opowiada ze szczegółami o strategii, a za jego plecami słoń wchodzi do jeziora i głośno trąbi :D Bardzo mi się podoba ten kontakt uczestników z dziką naturą w Survivor, a w sezonach "lądowych" (zwłaszcza w Afryce) jest to dużo bardziej widoczne niż w sezonach "wyspiarskich".
No ale jeśli chodzi o strategię to faktycznie mogłoby to wyglądać lepiej ;) Nastąpiło przemieszanie, a i tak plemię Kota dalej łoi tyłki plemieniu Fang i tylko ci ostatni chodzą ciągle na rady plemienia. I wyeliminowali kolejno Jacquie, GC (który zresztą sam się zgłosił do eliminacji) i Kelly. Czyli najpierw wyeliminowali silną zawodniczkę, a potem dwa razy z rzędu odpuścili okazję na blindside'a najpierw Sugar, a potem Ace'a, mimo że rozważali takie scenariusze i wiedzą, że Sugar znalazła immunitet. Ze strony starego Fang to faktycznie nie jest zbyt mądre i pewnie się to na nich zemści w przyszłości. Ale tam nie widać specjalnie jakichś dobrych graczy: Matty zaufał bezkrytycznie Ace'owi, Crystal jest strasznie chimeryczna, a Ken niby coś tam kombinuje, ale brakuje mu siły przebicia. Pozostali z Fang albo już odpadli, albo znaleźli się w nowym Kota, ale też są raczej skazani na pożarcie. Nie wierzę, żeby takiemu Randy'emu, Danowi czy Susie udało się odwrócić gry na swoją korzyść.

Podoba mi się na tym etapie gra Ace'a, który mimo że w oryginalnym Kota nie miał sojuszu i trafił do Fang z niezbyt dobrej pozycji, nie tylko owinął sobie wokół palca Sugar, ale też nieźle przeciągnął na swoją korzyść Matty'ego i teraz wydaje się być na bezpiecznej pozycji. Ale trzeba też jasno powiedzieć, że jego siła wynika po prostu ze słabości jego rywali. Wydaje mi się, że po mergu zostanie odpalony i karty rozdawać będzie Marcus, Charlie i Corinne + ewentualnie jeszcze ktoś, kogo wciągną do sojuszu.

No ale jeśli spojrzeć na obsadę pod kątem osobowości to nie jest źle. Sporo kłótni, cierpkich słów i wzajemnych docinek, a to sprawia, że nudno w obydwu plemionach nie jest :)
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości