Survivor Pearl Islands (sezon 7)

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor Pearl Islands (sezon 7)

Post autor: Davos »

@Umbastyczny - dzięki :)

@Jack - niestety na jednego spoilera trafiłem podczas czytania tematu o Amazon. Któryś z użytkowników komentujących tamten sezon nagle ni stąd ni zowąd napisał coś o "zwyciężczyni" Pearl Islands więc niestety już wiedziałem, że siódmy sezon wygra kobieta. Ale przynajmniej jeszcze nie wiem, która ;)

Ok, czas na ostatnie dwa odcinki + reunion :) Postaram się obejrzeć wszystko jeszcze dziś, potem sobie poczytam cały temat, w którym teraz piszemy, a najpóźniej jutro napiszę swoje podsumowanie całego sezonu.
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor Pearl Islands (sezon 7)

Post autor: Davos »

No to Pearl Islands mam za sobą. Finałowy odcinek mnie zaskoczył, ale na plus :) Z trójki Jon-Lill-Sandra kibicowałem tej ostatniej i cieszę się, że wygrała. Choć po tym, jak Lill zdobyła immunitet, byłem pewien, że weźmie do finału Jona. A tu niespodzianka. Choć z punktu widzenia Lill to było niezbyt mądre zagranie. A Sandra świetnie zaprezentowała się podczas finałowej Rady Plemienia i zasłużenie zgarnęła milion dolców. Elegancko :)
Sezon bardzo dobry i nie dziwi mnie, że tyle osób tak go lubi :) Świetny "piracki" klimat lokalizacji i zadań, fajna obsada i sporo nietypowych momentów, począwszy od samego wprowadzenia do gry i pozostawienia uczestnikom jedynie ubrań, które mieli na sobie, przez kupowanie akcesoriów we wiosce rybackiej, a skończywszy na twiście z Outcast, który był dla mnie wręcz szokujący ;) Wprawdzie nie należę do fanów takiego rozwiązania, o czym zresztą wspomniałem już wcześniej, aczkolwiek nie przeczę, że póki co był to najbardziej zaskakujący twist, jaki do tej pory widziałem. Więc pod tym względem twórcom się udało mocno zaskoczyć widzów. Z tego co czytam w Waszych komentarzach, ten twist już więcej się nie pojawił. Chyba wzbudził za dużo kontrowersji, o czym zresztą nawet Jeff wspomniał podczas reunion. Co jeszcze było fajnego w tym sezonie? Przede wszystkim nieprzewidywalność rad wynikająca z częstych zmian sojuszy (a pod koniec sezonu to już w ogóle każdy spiskował z każdym :P); kłamstwa i krętactwa Jona z łgarstwem o babci na czele (rozwalił tym system :D); Rupert łowiący ryby w ilościach hurtowych i potem rozrzucenie tych ryb po krzakach przez wściekłą Sandrę; 3 facetów z Morgan biegających nago podczas konkursu o immunitet... No było tego sporo :)
Jeszcze dorzucę swoją małą prywatę na koniec - jako że ledwie 2 miesiące temu byłem na ŚDM w Panamie, świetnie patrzyło mi się na zaprezentowane w tym sezonie krajobrazy. Wprawdzie na samych Wyspach Perłowych nie byłem, ale kilka dni spędziłem w Panama City i odwiedziłem m.in. ruiny Panama Viejo czyli dokładnie to samo miejsce, w którym Burton i Jon jedli obiad wygrany przez tego pierwszego w jednej z konkurencji. Fajnie było to oglądać i myśleć sobie: "Wow, dopiero co sam patrzyłem na to miejsce, które teraz oglądam w Survivor" :)


Ok, czas na podsumowanie graczy:

Nicole - zbyt wcześnie wystartowała z grą i zaczęła knuć w momencie, w którym jej plemię koncentrowało się jeszcze na budowaniu schronienia i szukania pożywienia. W dodatku obrała sobie za cel Tijuanę, która miała mocną pozycję w plemieniu, a chciała się dogadać z Lill, która wtedy w ogóle nie myślała o grze i od razu poleciała wszystko wygadać Andrew, który z kolei opowiedział o wszystkim Tijuanie. I Nicole była już bez szans. Jeśli chciała tworzyć sojusz to lepsze dla niej byłoby trzymanie się właśnie Tijuany i Andrew, aczkolwiek najlepsze byłoby po prostu cierpliwe wyczekiwanie i budowanie relacji, na bazie których mogłaby później tworzyć jakiś sojusz. Tym bardziej, że Darrah już ją zaczynała lubić więc chociażby z nią mogłaby wejść w jakiś układ. No, ale po jej zagrywce już było pozamiatane.

Ryan S. - lubiłem go, bo wydawał się w porządku i starał się jak mógł, ale fizycznie odstawał od reszty i praktycznie z jego winy Morgan zawaliło jedno z zadań więc był naturalnym kandydatem do odstrzału. Tym bardziej, że izolował się też za mocno od grupy i tylko z Lill miał jakieś lepsze relacje, a to było zdecydowanie za mało. Gdyby nie intryga Nicole to Ryan S. poleciałby już w pierwszym odcinku.

Michelle - trzymała się z Burtonem i Shawnem, a potem niby "dołączył" do nich Jon więc w teorii była w mocnym czteroosobowym sojuszu, ale w praktyce, po tym jak Jon i nawet Shawn zagłosowali przeciw Burtonowi, wyrzucając go z gry, Michelle była następna w kolejce. Być może pomógłby jej jeszcze konkurs z jedzeniem różnych paskudztw, ale tutaj Michelle koncertowo zawaliła sprawę, kiedy Jon podsunął jej pomysł, żeby udawała obrzydzenie, a ona tymczasem wszystko wsunęła na jeden haust i tym samym plemię Morgan do dogrywki wybrała Sandrę zamiast niej. Szkoda, bo pomysł Jona był świetny i dzięki niemu plemię Drake mogło wygrać kolejny konkurs o immunitet, a tak Michelle wszystko pokpiła i zasłużenie została wyeliminowana.

Trish - jako że kibicowałem trio Rupert-Christa-Sandra, jej odpadnięcie bardzo mnie ucieszyło. Trish uknuła intrygę przeciw Rupertowi, ale nie przewidziała, że Sandra już wtedy była mocno związana z Rupertem i wszystko mu powie, a że Rupertowi udało się jeszcze pozyskać Shawna, ostatecznie odpadła Trish. Osobowościowo mam do niej podobną opinię jak Fenistil, Trish wydawała mi się fałszywa i cieszyłem się, że to nie ona powróciła z plemienia Outcast.

Shawn - początkowo trzymał się z Burtonem, potem zagłosował przeciw niemu i po jego odpadnięciu zaczął go obgadywać, żeby się ratować, ale plemię uznało go za fałszywego i gdyby nie intryga Trish to Shawn odpadłby pewnie zaraz po Michelle. Z drugiej strony, dziwiłem się że po wyrzuceniu Trish to on odpadł następny, bo raczej obstawiałem, że wyleci Jon, który przecież też chciał wcześniej wyrzucić Ruperta, a Shawn jednak Ruperta wspomógł. Ostatecznie zadecydowało chyba to, że Shawn miał słabą social game i sporo osób go nie lubiło więc nikt zbytnio nie miał ochoty go trzymać w plemieniu.

Osten - dla mnie największe rozczarowanie tego sezonu. Nie żebym mu jakoś specjalnie kibicował, ale mimo wszystko liczyłem, że przełamie własne słabości i będzie chciał grać do końca. A on się zachowywał jak małe dziecko i marudził na warunki, mimo że był silny fizycznie i dużo słabsze od niego kobitki bez problemu dawały sobie radę... Nie dziwię się, że Jeff był na niego wkurzony i położył na ziemię jego pochodnię, bo jednak trochę to było słabe ze strony Ostena rezygnować z programu, do którego tysiące Amerykanów chciałoby dostać się za wszelką cenę. Ale zgadzam się też z tym, że twórcy ostro go potraktowali, nie umieszczając jego pochodni na tym wraku, na którym finałowa trójka oddawała hołd uczestnikom, którzy odpadli. Taki dosyć mocny dyshonor dla Ostena ;)

Andrew - lubiłem go, bo był sympatyczny, a do tego zrobił dosyć nietypową rzecz - stał się liderem i nie tylko nie zraził tym pozostałych członków swojego plemienia, ale wręcz tym zapunktował i w Morgan jego pozycja była niepodważalna. Niestety po twiście z Outcast i po połączeniu jego sytuacja stała się kiepska, bo z "wygnańców" wróciła akurat Lill, która była nadąsana na Andrew i szybko przeskoczyła na stronę Drake, przez co Andrew jako lider Morgan był na straconej pozycji. Żałuję, że nie dotrwał przynajmniej do etapu jury, bo uważam, że na to zasłużył i fajnie by było zobaczyć go wśród sędziów. Myślę, że w finałowej radzie plemienia miałby coś ciekawego do powiedzenia, no ale tego się już nie dowiemy.

Ryan O. - w Morgan trzymał się z Andrew i Tijuaną, przez co był bezpieczny, ale po połączeniu plemion i odpadnięciu Andrew był następny do odstrzału. Trudno go uznać za jakiegoś wytrawnego gracza, ale przed swoją eliminacją próbował jeszcze coś kombinować i przeciągać Jona i Burtona na swoją stronę więc za to plus. Aczkolwiek w tym momencie jeszcze Drake wolało eliminować ludzi z Morgan, a że Ryan nie zdobył immunitetu, jego los był przesądzony.

Rupert - mój ulubiony uczestnik tego sezonu i jeden z ulubionych spośród wszystkich siedmiu edycji, jakie do tej pory widziałem. Już na początku rozwaliła mnie ta jego akcja z "ograbieniem" pontonu Morgan, którzy tamci nieopatrznie zostawili obok Ruperta :D Potem Rupert miał jeszcze kilka fajnych akcji jak np. noszenie spódnicy zrobionej z sukienki Christy, szycie ubrań czy łowienie ryb w ilościach hurtowych. Lubiłem też słuchać jego komentarzy i wyznań na confessach, a ta jego bezpośredniość i szczerość miała swój urok. Niestety to, co było jego zaletą jako osobowość, zgubiło go w kwestii strategii, bo Rupert zbyt mocno uwierzył w lojalność pierwszego plemienia i myślał, że wszyscy z Drake będą trzymać się razem do samego końca. Co prawda pierwszy spisek ze strony Trish i Jona udało mu się pięknie odeprzeć, za co duży plus (zwłaszcza za przekonanie Shawna do wspólnego głosowania na Trish), ładnie też udobruchał Burtona zaraz po jego powrocie do plemienia, dzięki czemu Burton nie przeskoczył do Morgan i jeszcze przez 2 kolejne głosowania był z Rupertem, no ale w końcu Jon i Burton sformowali nowy sojusz z kilkoma osobami z Morgan, a Rupert dał im się zaskoczyć i ostatecznie odpadł. Choć ja jestem zdania, że nawet gdyby Rupert zdawał sobie sprawę z zagrożenia to i tak nie byłby w stanie się obronić, bo zbyt dużo osób bało się jego siły w konkurencjach i świetnego social game, którym Rupert mógłby wygrać finał. Dlatego też wszyscy bali się dopuścić do zrealizowania scenariusza, w którym musieliby mierzyć się w finale z Rupertem.
Za spory błąd natomiast postrzegam wyeliminowanie przez trio Rupert-Christa-Sandra Shawna przed Jonem. Wiedzieli przecież już wtedy dobrze, że Jon to lawirant i nie powinno mu się ufać, dlatego moim zdaniem powinni go wyrzucić zaraz po Trish. Inna sprawa, że nie wiadomo, czy wtedy Shawn nie dogadałby się z Burtonem, a Rupert jako groźny dla wszystkich zawodnik tak czy siak nie dotrwałby do finału.

Tijuana - ładnie odparła atak Nicole na samym początku i szybko wyrobiła sobie mocną pozycję w plemieniu, dzięki czemu dotrwała do połączenia. Potem uniknęła szybkiej eliminacji, bo Drake wolało najpierw pozbyć się Andrew i Ryana O. Później Ti dostała od losu sporą szansę i wykorzystała ją, dogadując się z Jonem, Burtonem, Lill i Darrah, żeby pozbyć się Ruperta. No i w końcu nastąpił dosyć dziwny ciąg zdarzeń, bo najpierw Sandra zaprowadziła ją w krzaki, gdzie Ti usłyszała rozmowę Jona i Burtona, przez co przeszła na stronę Christy i Sandry, ale ostatecznie to ona odpadła na kolejnej radzie, bo Christa i Sandra dały się zmanipulować Jonowi. Tijuana sama jednak sprowokowała swój los, bo niepotrzebnie powiedziała Jonowi, że chce głosować na Burtona. Gdyby nie ta rozmowa to Jon o niczym by nie wiedział i nie przekonałby Christy i Sandry do głosowania na Tijuanę więc to był z jej strony bardzo duży błąd.

Christa - lubiłem ją i po odpadnięciu Ruperta to jej i Sandrze kibicowałem najbardziej, choć raczej zakładałem, że dużych szans to one nie mają. Gdy jednak Sandra przekabaciła na swoją stronę Tijuanę i Darrah, Christa dostała wielką szansę, której niestety nie wykorzystała. Głosowanie przez nią i Sandrę na Tijuanę nie było mądre i nie rozumiem, jako one mogły uwierzyć Jonowi, który wcześniej zdradził je aż dwa razy... Christa za to zapłaciła podczas następnej rady plemienia i na pewno sobie mocno pluła w brodę.
Swoją drogą niezasłużenie oberwało jej się za te ryby, które rozrzuciła Sandra :P

Burton - początkowo zrobił wielką głupotę, wpadając na pomysł celowego przegrania konkursu o immunitet, żeby wyeliminować Christę i jeszcze mówiąc o tym Rupertowi, dla którego takie coś było nie do przyjęcia. Ale Burton swój pomysł przeforsował, plemię konkurs przegrało, doszło do rady plemienia, na której odpadł sam Burton :) Muszę powiedzieć, że bardzo podobał mi się ten zwrot akcji i cieszyłem się, że pycha Burtona została ukarana. Potem jednak ku memu zaskoczeniu Burton powrócił i zaczął zyskiwać w moich oczach, bo pokazał się jako dobry gracz. Wkurzył mnie tylko trochę tym, że kiedy Rupert oddał mu wygrane w konkurencji śniadanie, a Burton obiecywał się odwzajemnić tym samym przy najbliższej okazji to potem się z obietnicy nie wywiązał i oddał nagrodę Jonowi. Ale w grze radził sobie dobrze, zawiązując ścisły sojusz z Jonem i zyskując sympatię i poparcie Lill, tyle że to wszystko trwało tylko do pewnego momentu, bo Burton popełnił 3 błędy. Pierwszym było conocne wychodzenie z obozu, żeby obgadać strategię z Jonem, a że robili to zbyt ostentacyjnie, dali się podsłuchać Sandrze i Tijuanie i tylko przebiegłości Jona Burton zawdzięczał to, że nie odpadł już wtedy. Drugi błąd to zabranie ze sobą Jona po wygranej w konkursie, przez co w obozie zostały 3 kobiety, których żaden z nich nie pilnował i które mogły przez cały dzień knuć do woli. No i trzeci, chyba najważniejszy błąd to odcięcie się od Lill, która chciała deklaracji, że Burton ją weźmie do finału. Gdyby wtedy zamydlił jej oczy i zapewniał, że cały czas oni ze sobą trzymają jako reprezentanci Outcast to może Lill nie wspomogłaby wtedy Sandry i Darrah. A tak Lill straciła do niego zaufanie i ostatecznie oddała głos, który przesądził o jego eliminacji.
Tak czy owak, Burton i tak miał szczęście, bo dzięki twistowi dostał drugą szansę i dzięki temu wygrał samochód.

Darrah - przez większość sezonu była niewidoczna i to, że zaszła tak daleko, zawdzięcza sporej dawce szczęścia i 3 immunitetom (choć oczywiście szacun dla niej, że była w stanie te immunitety wygrać). W plemieniu Morgan trzymała się trochę z boku i po odpadnieciu Nicole, Ryana S. i Lill, ona prawdopodobnie byłaby następna, ale dzięki temu, że Morgan wygrało 3 kolejne konkursy o immunitet, Darrah dotrwała do połączenia. Potem nikt jej nie uważał za zagrożenie więc dotrwała aż do Top5, gdzie skumała się z Sandrą i Lill i to był chyba jej jedyny dobry ruch strategiczny. Dzięki niemu doszła do Top4, ale potem dała się sprowokować Jonowi i na pytania Lill o finał odpowiadała wymijająco, przez co Lill straciła do niej zaufanie i razem z Jonem i Sandrą ją wyeliminowała. A wystarczyło jedno małe kłamstewko i rozmowa z Lill, a zamiast Darrah wyleciałby wtedy Jon i Darrah mogłaby powalczyć o finał. Więc odpadła trochę na własne życzenie.

Jon "Fairplay" - gość, który w tym sezonie mnie totalnie rozwalił :D Na początku uważałem go za takiego kłótliwego cwaniaka, który zraża do siebie wszystkich dookoła i przez to pewnie szybko poleci... ale okazało się, że w tym przypadku kolosalnie się pomyliłem :) Jon był największym łgarzem, jakiego w ogóle do tej pory oglądałem w Survivor i chociaż życzyłem mu często szybkiego odpadnięcia bo kibicowałem Rupertowi, Chriście i Sandrze, to jednak nie przeczę, że spiskowcem i intrygantem był rewelacyjnym, a przez to na jego grę patrzyło się z dużą przyjemnością :) To jest właśnie taki klasyczny przykład villaina, który jednocześnie człowieka wkurza i fascynuje :D Nie da się ukryć, że Jon do "Pearl Islands" wprowadził bardzo dużo kolorytu i bez niego ten program dużo by stracił. Oczywiście akcja z babcią to kwintesencja jego wyczynów :D Jak to oglądałem to najpierw przed samym konkursem życzyłem mu przegranej, potem jak kumpel mu powiedział o "śmierci" babci to mu współczułem, aż w końcu zobaczyłem, że to łgarstwo i wtedy zacząłem się śmiać jak głupi :D No gość totalnie pojechał po bandzie i udało mu się wkręcić nawet produkcję programu, a potem jeszcze bez żadnych oporów składał przysięgi "na grób babci" :D Ale to też pokazało, że do programu był dobrze przygotowany, bo przewidział dużo wcześniej taką sytuację i włączył do tego kumpla. Tak samo przygotowany był do konkursu z jedzeniem i to on był autorem świetnego podstępu, żeby osoba, która nie ma żadnego problemu z jedzeniem obrzydliwych rzeczy, udawała na konkursie obrzydzenie - niestety Michelle to koncertowo spierniczyła. A odnośnie strategii wobec innych graczy: Jon na samym początku wszedł w układ z jednej strony z Burtonem, Shawnem i Michelle, a z drugiej - z Rupertem, Sandrą, Christą i Trish i to on zdecydował, że pierwszy odpadnie Burton. Później wspólnie z Trish uknuł spisek, żeby wyeliminowć potencjalnie najgroźniejszego w finale i w konkursach o immunitet Ruperta, a kiedy okazało się, że Rupert się wybronił i odpadła Trish, Jon dał radę ugłaskać wkurzonego Ruperta na tyle, że to Shawn odpadł kolejny. Po połączeniu Jon trzymał jeszcze przez chwilę z Drake, ale gdy liczba członków Morgan zmniejszyła się o 2, złożył pozostałej dwójce ofertę, pozyskał też Burtona i Lill, żeby wyciąć Ruperta. Potem dokonał niemal niemożliwego i zdołał przekonać wkurzone na niego Christę i Sandrę do wyeliminowania Tijuany, przez co ocalił Burtona i swój ścisły sojusz. Później z kolei pozbył się Christy. Błąd popełnił jedynie wtedy, kiedy nie docenił Sandry, Darrah i Lill i uwierzył, że one nie mają żadnej strategii, gdy tymczasem one wyeliminowały Burtona, ale potem znów popisał się sprytem, wywołując kłótnię między Lill a Darrah, dzięki czemu odpadła ta ostatnia, a Jon dotarł do Top3. W konkursie o immunitet robił wszystko, by dogadać się z Lill, ale miał pecha, że Lill nie chciała się z nim dogadać, a w tym konkursie była mocna i to ona wygrała. To, że nie wszedł do finału, zawdzięcza dużemu pechowi, bo większość uczestników na pewno wolałaby zmierzyć się z nim, a nie z Sandrą, wiedząc że Jon tyle osób zdradził i u wielu sędziów ma przechlapane. Na nieszczęście dla niego, Lill kierowała się emocjami, a nie rozumem i wolała wziąć do finału Sandrę. Ciekawi mnie tylko, co by się stało, gdyby jednak wzięła Jona. Niby na reunion 4 osoby zadeklarowały, że w takiej sytuacji zagłosowałoby na Lill, ale Jon był przebiegły więc może jakąś gadką udałoby mu się coś ugrać i wygrałby ten milion, mimo że, jak to ładnie ujęła Sandra, był z niego "prawdziwy wąż" :D

Lill - im dłużej była w grze, tym mniej ją lubiłem, choć na początku czułem do niej sympatię i było mi szkoda, gdy odpadła, bo widziałem, że się bardzo stara i dlatego cieszyłem się, że to ona wróciła, a nie np. Trish, której nie cierpiałem ;) Po powrocie czuła urazę do Andrew o to, że nie powiedział jej wcześniej, że to ona zostanie wyeliminowana i w konswekwencji zwróciła się przeciwko swojemu byłemu plemieniu, dając się przekonać Rupertowi do dołączenia do Drake. Jednocześnie też trzymała się mocno z Burtonem jako swoim "współplemieńcem" z Outcast. Potem zdradziła Ruperta i spółkę, czym mnie do siebie zraziła, aczkolwiek ze strategicznego punktu widzenia rozumiałem jej decyzję. Potem jednak Lill zaczęła się motać i wywierać presję, a to na Burtona, a to na Darrah, żeby zabrali ją do finału. Do tego doszły jeszcze te jej narzekania, fochy i wiecznie cierpiętnicza mina, na którą nie mogłem już patrzeć. Ok, rozumiem, że bolały ją nogi i miała kryzys, ale w tym programie dużo starsze od niej babki były w grze aż do końca i nie marudziły. Szacun dla niej za wygranie ostatniego immunitetu, ale decyzja o wzięciu do finału Sandry zamiast Jona była samobójem. Za bardzo Lill kierowała się emocjami, a za mało rozumem. No i w finałowej radzie plemienia też wypadła gorzej niż Sandra, choć trzeba też przyznać, że ten mundur harcerski jej mocno zaszkodził i nie rozumiem trochę sędziów, którzy czepiali się o to, że skoro była harcerką to nie powinna kłamać. Ale tak czy siak cieszę się, że Lill nie wygrała i nie tylko dlatego, że była gorszym graczem niż Sandra, ale też dlatego, że gdyby nie twist to w ogóle by jej na tym etapie nie było i ja uważam, że byłoby trochę nie fair, gdyby ona czy Burton wygrali ten sezon. Na szczęście jednak tak się nie stało.

Sandra - na początku fajnie się pokazała, gdy w wiosce rozmawiała po hiszpańsku i dzięki temu jej plemię zdobyło sporo wartościowych przedmiotów, potem podczas grabienia plemienia Morgan pozbawiła ich płachty, czym ich trochę wkurzyła :P Ale poza tym i dosyć pyskatym usposobieniem, zwłaszcza podczas kłótni z Jonem, niczym się początkowo nie wyróżniła. Ot skumała się z Rupertem i Christą i siedziała trochę w cieniu. Ale kiedy trzeba było, potrafiła z niego wyjść i działać, jak choćby wtedy, kiedy powiedziała Chriście i Rupertowi o planie Trish i Jona, czym ostatecznie uratowała Ruperta i swój sojusz. Po odpadnięciu Ruperta znalazła się w nieciekawej sytuacji, ale dzięki temu, że podsłuchiwała Jona i Burtona i potem ściągnęła Tijuanę na to podsłuchiwanie, przekabaciła Ti i Darrah na swoją stronę więc za to plus. Minus za uwierzenie po raz kolejny Jonowi i wyeliminowanie Tijuany, ale znowu kolejny plus za zainicjowanie babskiego sojuszu z Lill i Darrah, dzięki czemu wyleciał Burton. Potem wprawdzie głosowała na Darrah i nie dążyła do pozbycia się Jona, ale widać kalkulowała, że opłaca się wziąć Jona dalej i próbować wejść razem z nim do finału. Gdy Lill wygrała ostatni konkurs o immunitet, Sandra ładnie ją podeszła, opowiadając, że obydwie wiele łączy, bo mają mężów i dzieci, a Jon to tylko by chlał i imprezował i nie zasługuje nawet na drugie miejsce :P Jak widać, zadziałało, bo Sandra znalazła się w finale, a tam już bardzo dobrze poradziła sobie podczas rady - odpowiadała szczerze i prosto z mostu bez owijania w bawełnę i wcale się nie dziwię, że sędziowie woleli wygraną dać jej, a nie Lill. Choć zaskoczyła mnie aż tak wysoka wygrana. Nie spodziewałem się, że Sandra zgarnie aż 6 głosów. Ale cieszę się z tego :)

Może i zwyciężczyni Pearl Islands nie wybijała się na pierwszy plan tak jak np. Rupert czy Jon, ale miała kilka ciekawych zagrywek (podsłuchiwanie, wywalenie ryb, sformowanie babskiego sojuszu w Top5, wciskanie kitu Jonowi, że interesuje ją jedynie przetrwanie kolejnych 3 dni) i dlatego uważam, że na wygraną jak najbardziej zasłużyła.
A cały sezon na pewno stanie się jednym z moich ulubionych :)


No to teraz czas na moje pierwsze All Stars, czyli sezon 8 :) Super będzie znów zobaczyć gwiazdy poprzednich sezonów, bardzo jestem ciekaw jak sobie tu poradzą :)
Obrazek

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor Pearl Islands (sezon 7)

Post autor: frasiek »


Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor Pearl Islands (sezon 7)

Post autor: Jack »

O.o Miło zobaczyć uczestników najlepszego sezonu.
Szkoda, że nie pojawiło się więcej osób.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor Pearl Islands (sezon 7)

Post autor: Davos »

Johnny Fairplay z koszulką "She died dude" :D Koleś nawet po latach mnie rozwala :D
Muszę sobie obejrzeć całość, bo na razie tylko rzuciłem na to okiem, ale super, że część castu z tego sezonu (choć szkoda, że nie wszyscy) zebrało się po latach na pogaduchy :)
Obrazek

Demonic91
2nd voted out
Posty: 15
Rejestracja: 24 kwie 2022, 11:38
Kontakt:

Survivor Pearl Islands (sezon 7)

Post autor: Demonic91 »

Na dzień dobry moze o nowosciach, ktore pojawily sie w tym sezonie, a było ich chyba rekordowo duzo. Uczestnicy zostali automatycznie przydzielani do dwóch plemion - Morgan i Drake. Zostają pozbawieni bagaży i idą tylko z tym co maja na sobie. Poza tym dostają pieniadze by kupić sobie w pobliskiej wiosce zapasy jedzenia i niezbędne rzeczy do przetrwania. Do tego jako dodatkowa nagroda w konkursach przewidziana jest grabież przeciwnego plemienia, mozliwosc "wypozyczenia" na kilka dni do swojego obozu i zarazem uratowanie przed ewentualna elminacja zawodnika z przeciwnego plemienia oraz elementy mapy, która prowadzi do tajemniczego skarbu. Z wyelminowanych wczesniej uczestników powstało nowe plemię o nazwie The Outcasts , które wzięło udział w konkursie wraz z Morgan i Drake. Nagroda za wygrana to przywrócenie dwóch wyelminowanych wcześniej uczestników . I w dodatku pozostali nie mogli na nich oddac głosu na pierwszej radzie. Z początku podobał mi się ten pomysł ale im dłużej ogladalem to mój entuzjazm co do tego pomysłu spadał. Wrocil - Burton i Lillian. I wg mnie wyglądali lepiej fizycznie od pozostałych. Przynajmniej Burton sprawiał takie wrażenie. Niby jedli równie malo jak obozowicze ale raczej wątpliwe, że spali w prowizorycznym szałasie na wyspie. Takze ta zmiana wg mnie była slaba. Do tego konkurencja o immunitet do top3 była rozegrana między uczestnikami a sędziami. Z tym, że sędziowie grali w jednej drużynie a każdy z 4 uczestników na własne konto. Niespodzianki nie było i sędziowie wygrali i nikt tym razem nie byl bezpieczny podczas głosowania.

Nicole - odpadła pierwsza bo chciała zawrzeć sojusz z Lill i razem welminowac Tijuane. Niestety pani harcerka się wygadała. Intryga wyszła najaw i plemię uznało, że nie można ufać Nicole i odpadła. A szkoda bo Nicole nie była brana pod uwagę tylko chudy Rayan lub Lill. Poza tym była szansa już na samym początku na solidny sojusz . Nicole, Darrah, Tijuana, Andrew, Ryan II

Ryan S - od poczatku był na celowniku . Ewidentnie najsłabszy zawodnik. Nie dawal rady w konkursach. Ale z drugiej strony nie zrobił praktycznie nic by się uratować

Lillian - harcmistrzyni. Pracowita osoba. Ale strategii za grosz. Przed rada Andrew zasugerował jej, że jest zagrożona. Nie probowala sie bronic. Nie zrobila nic by zostac. Aaa no moze probowala. Poszla na ryby by zabłysnąć. Przyszla bez ryb i bez haczyka.

Burton - eliminacja tego Pana to właściwie był Jego własny pomysł . Sam wpadł na genialny plan by celowo przegrać zawody o immunitet i chcial pozbyć się Christy. Jednak Rupert nie podzielił tego planu. Uznał go za zdrajcę i polecial

Michelle - słodka dziewczyna. Odpada po tym jak miała udawać w konkursie o immunitet - wypicie "koktajlu" mialo sprawic jej wielki kłopot. Ostatecznie wyszlo odwrotnie . Chyba najlepiej że wszystkich sobie poradziła i nie wykonała swojego planu.

Trish - generalnie malo mogę o niej napisać. Ogolnie niewidoczna, mało 1na1 z kamerą, więc z pewnością nie zapadnie mi w pamięci na długo. Odpadła bo knuła przeciw Rupertowi. Chciała go wykopać lecz intryga wyszła na jaw i dostala rykoszetem

Shawn - uwielbiał kłócić się z Jonem. Strategicznie zbyt dużo nie pokazal.

Osten - mięśniak, który w rzeczywistości nie podołał fizycznie. Odniosłem wrażenie, że ciągle narzekał i wszystkiego się bał. Chciał zrezygnować duzo wcześniej ale po namowie obozowiczów jednak zostal . Jak okazało się, nie nadlugo .

Andrew - lider Morgan. No tu nie ukrywam mala niespodzianka. Stawiałem, że dojdzie przynajmniej do top4. Odpadł od razu po połączeniu. Było 5na5 ale dostal głos od Lillian, która wróciła i była na niego obrażona. Byc moze mógł troche lepiej się bronić przed wylotem, a liczył tylko na to, że jednak Lillian się nie wyłamie. Nie miał planu B. Szkoda.

Rayan O - kolejny po Andrew groźny zawodnik że starego Morgan. Można powiedzieć, że to kontynuacja elminacji tego plemienia. Próbował się bronić jednak nie wyszło. Ogolnie to celowali w Ruperta. Ale podczas wyzwaniu o immunitet dali mu wygrac co jest dla mnie troche niezrozumiałym posunięciem.

Rupert - lider Drake. Odpadł bo był bardzo dużym zagrożeniem. Podobnie jak Andrew. Miał mocny sojusz w plemieniu. Teoretycznie wszystko zależało od głosu Lillian, który dalby remis - co jednak sie nie stalo ale ponadto jak okazało się Sandra oddala calkowiecie bezsensu głos na Jona , więc tak czy inaczej Rupert musial odpaść (a moze celowo) Szczerze to troche naiwnie myslal, ze panuje nad sytuacja. Na pewno nie byl mistrzem strategii. Obstawialem, że dojdzie do top4 ale brałem również pod uwagę, że wyleci szybciej bo nikt nie chciał zostac z nim w finale.

Tijuana - chciała wyelminowac Burtona. Szkoda, ze jej się to nie udało, bo nie przepadam za gościem. Plan miała dobry. Chyba nie potrzebnie wtajemniczyła w to wszystko Jona, który przekonał Sandrę i Christy by zmienić głos. Ogolnie dobrze mi się ją oglądało. Ładna kobieta. No cóż mam nadzieję, że Burton wyleci pozniej. Na szczęście została jeszcze Darrah

Christy - ale naiwna. Uwierzyła Jonowi, bo ten przysięgał na grób babci, że na nią nie zagłosuje. Masakra. Strategicznie od niej slabsza jest tylko Lill, która jeszcze się trzyma. Chociaż nie wie o Bożym świecie

Burton - no po raz drugi odpada. Cieszę się bo ostatecznie stwierdzam, że nie podobało mi się to przywrócenie wyelminowanych. Ogolnie myślę, że Burton I Jon faktycznie mogliby dojść do finału ale Burton popełnił bardzo wielki błąd zabierając Jona że sobą w ramach nagrody. Dziewczyny mialy bardzo dużo czasu by opracować strategie. Czekam jeszcze na elminacje Lill I Jona. Top 2 Darrah i Sandra. Zobaczymy co będzie

Darrah - oj , szkoda, że odpadła. Śliczna dziewczyna, miło się oglądało. Odpadła bo była największym zagrożeniem w fizycznym i tyle w temacie. No i w sumie był to pomysł Lill . Dobry ruch strategiczny.

Jon - fiarplay. Przypominal mi trochę Roba z Amazni. Bardzo dobry strateg. Wiedział co robił. Według mnie najbardziej zasługiwał na wygrana. Przynajmniej biorąc pod uwagę top4. Na początku mnie irytował ale pozniej się przyzwyczaiłem i gdybym miał wybierać właśnie z top4 to bym postawił na niego. Byle nie wygrała Lillian. O zgrozo

Lillian - po raz drugi. Całe szczęście. Jej zwyciestwo byłoby wielkim nieporozumieniem. Jeszcze większym niż Tiny z edycji Afryka. Poza tym nie była 39 dni razem z rozbitkami wiec uważam, że jej wygrana byłaby nawet troche niesprawiedliwa. Mam nadzieje, ze w pozniejszych sezonach z tego zrezygnuja. I ten jej mundur i Harcerze. Troche mi juz od tego niedobrze. Pod względem "strategii" przypominała mi Mattchew z bodajże Tajlandi. Na początku zero ale z biegiem gry troche to się zmieniło i pod koniec zaczęła kombinować.

Sandra - nie wspominałem o niej wcześniej bo stawiałem na to że dojdzie przynajmniej do top4 i nie zdziwilbym się ze wygra. Uważam, że wygrała zasłużenie. Kombinowała, stala z boku, a jak trzeba było to atakowała. Dobra gra z jej strony. Trzeba jeszcze odznaczyć, że przez cały sezon nie dostała żadnego głosu.

Ogolnie sezon jak dla mnie dobry. Baardzo duzo nowości. Nie wszystkie podeszły mi do gustu ale ogólnie na plus. Najciekawszy gracz sezonu jak dla mnie to Jonny fairplay . Mocny gosc 😉

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości