Survivor: Guatemala (sezon 11)

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Hmm, no tak, pamiętam jak się zastanawiali w lesie czy wyrzucić Morgan czy Lydię i wszyscy oprócz Rafe'a bez wahania wskazali na Lydię, dopiero potem Brian podsunął Lydii świetny pomysł, że może by tak z kimś porozmawiała i spróbowała się ratować zamiast siedzieć na tyłku albo łowić ryby :)

Lidzia ogólnie też miała w tej edycji zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Porządny sezon. Odniosłem wrażenie, że jest on następstwem wydarzeń z poprzedniego. Po pierwsze chodzi mi o ukryty immunitet, a po drugie powrót uczestników - jakby trochę takie wynagrodzenie. I szczerze powiedziawszy wolałem dwójkę z Palau, niż po raz dziesiąty oglądać Roba czy Russa (22). Powinno być więcej takich szans.
Przede wszystkim lokalizacja - jedna z najładniejszych. Zadania bardzo fajne - zaczynając od początku ze spacerkiem po lesie do końca z labiryntem. Ten labirynt to jedno z moich ulubionych zadań w całej grze. Naprawdę jego widok zrobił na mnie wrażenie. Co jeszcze? Podobały mi się różnego rodzaju kłótnie i sprzeczki. To chyba był najciekawszy moment gry. Stephanie dała z siebie wszystko. Uważam, że decyzja sędziów była zła. Z zawodników zapamiętam Judda - barwny chłopak, drugą zapamiętywalną osobą była Lydia - taka śmieszna babcia, która w zasadzie tylko była, o i Rafe - taka wolna dusza, ale na własne życzenie oddał finał.
Oceniam 7/10 (głównie za miejsce i zadania).

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Kobra pisze: Uważam, że decyzja sędziów była zła.
No niestety. Mało kto głosuje bez osobistych uprzedzeń. A szkoda. Steph nie była wolna od błędów, ale była jednak lepsza:)
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Lisq
4th voted out
Posty: 36
Rejestracja: 21 lip 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Lisq »

W³a¶nie zacz±³em ogl±daæ ten sezon, koñczê pierwszy odcinek. Brandon to ch*j. Jedna taka blondyna te¿ mnie wkur*a, ale nie wiem jeszcze jak siê nazywa.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Brandon? Dla mnie był nudny jak flaki z olejem. Co takiego odwalił w pierwszym odcinku, bo nie pamiętam?
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Lisq
4th voted out
Posty: 36
Rejestracja: 21 lip 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Lisq »

SPOILERY

tombak90 - hehe, pisa³em to w emocjach :D jakie¶ tam g³upie, chamskie i niepotrzebne komentarze do Bobby Jona i kogo¶ tam jeszcze.

Ogl±dam odcinek 7 teraz. Nie rozumiem kompletnie, dlaczego Judd (przy stanie 4:4) zdradzi³ swoje by³e plemiê. To samo by³o w drugiej dru¿ynie - Bobby Jon i Danni(? nie pamiêtam dok³adnie jej imienia) wywalili Blake'a mimo, ¿e mieli przewagê 4:3. Przecie¿ to wbrew logice. My¶la³em, ¿e potem bêdzie remis, ale z niewyja¶nionych dla mnie przyczyn wszyscy zag³osowali na Briana i teraz jest 3:2 w nowym Yaxha. Albo odwdziêczyli siê za Blake'a, albo nie wiem czemu - nie pokazali kulisów dobijania targu, o ile takowy w ogóle by³.

Od pocz±tku trzyma³em Nakum, potem po switchu Yaxha. Trzymam mocno kciuki za Bobby Jon'a. Uwielbia³em go w Palau, uwielbiam go i tutaj. Wkurza mnie natomiast Steph, Jamie i Judd tymi swoimi chamskimi komentarzami.

Ale Judd to jest masakra.. Jak on siê wydziera³ do Margaret na ostatniej radzie plemienia - go¶ciu oszala³. SPOILER Randy z Gabonu to "piku¶" w porównaniu z nim. Randy by³ normalny, ale trochê chamski. Natomiast Judd siê nie kontrolowa³, oszala³, przerywa³ wszystkim i nawija³ jak maszyna. Powinien odwiedziæ psychiatrê. No i na dodatek to cham.

Dzi¶ nowe Yaxha zaprosi³o nowe Nakum na imprezê. Jamie i Cindy - "nie chcê tam i¶æ, nie lubiê tych ludzi, po co tam idziemy" - no to do cholery zostañcie w swoim obozie i tam sobie marud¼cie. Po cholerê idziecie skoro nie macie na to ochoty? Jak mnie tacy ludzie wkurzaj±... Yaxha wykona³o bardzo mi³y gest, chcieli od³o¿yæ grê na bok, a Ci tego nie doceniaj±. I potem te teksty Jamiego na basenie w stylu "nie gadam z nikim. Steph gada ze wszystkimi, na pewno nas zdradzi, robi to dla w³asnego interesu". No cholera, rozmawia po prostu z lud¼mi, to ¼le? Ma siedzieæ i siê nic nie odzywaæ tak jak ty buraku? A potem te teksty do w³asnego plemienia "mo¿ecie mnie wywaliæ". Ja nie mogê...

Podziwiam Amy - mimo z³amanej (?) kostki nadal siê trzyma. Ja bym chyba na jej miejscu zrezygnowa³.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Też mnie zdziwiły głosy Amy i Gary'ego na Briana. Ale sęk chyba w tym, że przemieszanym Yakha wydawało się już potem, że są jednym, wielkim, zintegrowanym plemieniem, które planuje grać razem;p

Amy była moją ulubioną postacią tego sezonu jeśli chodzi o charakter, jest świetna.

Oglądaj, oglądaj, sezon jest co prawda różnie oceniany, ale na pewno jego plusem jest nieprzewidywalność po mergu:)
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Veron
2nd jury member
Posty: 208
Rejestracja: 13 gru 2015, 00:00
Lokalizacja: ??d?
Kontakt:

Post autor: Veron »

Co za sezon! Właśnie jestem pod sześciu epach i jestem pod wrażeniem ZADAŃ! Byłem w prawdziwym szoku pierwszego zadania, ten maraton przez dżunglę był naprawdę ciężki i przerażający, przecież oni biegli w nocy! Wyobraźcie sobie ile zagrożeń na nich czekało, oczywiście wiadoma sprawa, że to program, ale sam fakt! Największy troll sezonu był taki, że plemię, które przegrało musiało kolejny raz przepływać jezioro czy tam rzekę, so freaky drama! Następnego dnia znów mega wyczerpujące zadanie z ciągnięciem tego kadłuba łodzi, nieźle nich fizycznie wyczerpali. Byłem w szoku, że Bobby John tak bardzo źle to znosił. W ogóle jeszcze jakoś w niedługim czasie było to przeciąganie w błocie, co już w ogóle było hardokorowe. Trochę śmieszne, że całe drużyny się nawzajem przeciągały, ogólnie to bardzo spoko wszystkie zadania, to z przechodzenie nad wodą na linach też dość emocjonujące. Szkoda, że w nowych sezonach dostajemy jakieś nudnawe i nie wymagające czelendże.

Co do strategii i osobowości to bieda. Nie dziwię się, że prawie nikt z tego sezonu nie powrócił w kolejnych edycjach. Odpadniecie pierwszych osób wynikało głównie z tego, że byli słabi fizycznie a potem, że zaczynali irytować jak Blake czy Margaret. Większość uczestników ma słabe konfy, niektórych do tej pory nie znam, nie mówiąc o uczestnikach wyeliminowanych na początku, miałbym problem wymienić ich imion. Jestem po podwójnej radzie, bardzo mnie zaskoczyła eliminacja Bryana, nie byłem jego fanem, ale w grucie rzeczy ten chłopak coś kombinował. HAHAHHAHA co za rada z udziałem Judda i pocsikami na Margaret, biedna kobieta, ziomeczkowi za dużo się wypiło tych piw i poleciał z hejtem.

Steph- na ten moment to ona rozdaje karty, przekonała Judda na swoją stronę, ludzie jej ufają. Trochę za bardzo emocjonalnie podchodzi do zadań, pewnie to wynik paranoi z Palau. Nie lubię jej charakteru, strasznie mnie wnerwia, ale doceniam jej grę.
Jamie- chciał wywalić od razu Steph a teraz przyszło po twiście im grać jako partnerzy, ciekawi mnie czy Steph zemści się na nim w kolejnych epach, tak w ogóle super twist! Fajnie to zrobili, byłem pod wrażeniem.
Judd- mój ulubieniec, choć zdradził swoje plemię to go bardzo lubię, taki nieprzewidywalny, trochę apodyktyczny, ale ma głowę na karku bo z laskami niczego by nie ugrał.
A tak, Brooke, kto to w ogóle był? Liczę na niego!
Rafe- dla mnie skreślony był po zadaniu z linami nad wodą, marnie tam wypadł, nie mógł wyjść z wody, co za sierota, o dziwo jest lubiany i ma dobry socjal, nie przepadam za nim, mógłby odpaść.
Lydia- ciągle do odstrzału, uratowana przez Bryana, potem przez decyzje Judda, ogólnie spoko babka, strategicznie blado, śmiesznie tańczyła czym zyskała sobie jakąkolwiek sympatię u mnie. Nie wróżę jej sukcesu.
Ktoś jeszcze tam jest? A już sprawdziłem, niejaka Cindy, bezbarwna i statyczna, była w sojuszu z Margaret a nawet na nią zagłosowała, w sumie strategicznie xD


Bobby Jon- nie rozumiem eliminacji Blake, kurcze w zadaniach był dobry plus stawał się targetem u innych, był lojalny i można było nim łatwo manipulować, tutaj w sumie tenn zarzut kieruje do Dani, co im strzeliło do głowy? Dla mnie to gwóźdź do trumny. Bobby Jon jak wszyscy wiedzą zbyt mądry nie jest, ogólnie to nie wiem po co wrócił, nie lubiłem go w Palau tu również. Nie wróżę mu niczego dobrego, pewnie będzie targetem po połączeniu. Jeszcze ta chora sytuacja z Jamie, omg, ziomek nie jesteś w prawdziwym życiu tylko w grze,opanuj się.
Danni- kto to w ogóle jest?! Jakieś marne epy, żałosne to było jak Gary i Bryian ją przekonali do zmiany głosu, zero perspektyw na przyszłość, dobra w zadaniach i tyle.
Brandon- dobry w zadaniach i na plus, że chciał zostawić Blake, wydaje się że ma głowę na karku, choć czasami ma dziwne wypowiedzi. Pewnie będzie targetem po połączeniu.
Gary- coś myśli, kombinuję, w sumie mu kibicuję, nieźle był ustawiony przed połączeniem, a po trochę przycichł, pewnie boi się, że wyleci gdy będzie coś kombinować, na plus wywalenie Blake na minus wywalenie Bryana.
Amy- fajna babka, walczy o siebie z tą spuchniętą kostką! Dużo determinacji, trochę dziwne, że jej nie wywali w końcu często są zadania gdzie trzeba biegać czy coś a ona w sumie spowalnia konkurencje, myślałem, że poleci zamiast Blake!

Ogólnie super miejscówka, Gwatemala jest piękna! Ludzie niestety ssą, jacyś tacy mało barwni, ciężko komukolwiek kibicować, nie wiem kto wybierał cast ale poległ, co tam robiła Brianna Brooke czy Morgan?!
Dlaczego odpadł Bryana???
Obrazek

Veron
2nd jury member
Posty: 208
Rejestracja: 13 gru 2015, 00:00
Lokalizacja: ??d?
Kontakt:

Post autor: Veron »

Jestem po kolejnych dwóch epizodach!
Co za dziwny sezon!

Eliminacja Amy dość smutna, bo była bardzo zdeterminowana i starała się przechylić szalę na swoją stronę gdy była na wylocie! Niestety Danni zachowały zdrowy rozsądek, ciężko inaczej to ocenić.
Aaaa jeszcze jedno, wspomniana wyżej Danni obchodzi urodziny i zaprasza wrogie plemię na bibkę z czekoladą, co za miły gest! I tutaj pojawia się nam wrogo nastawiony Jamie, który strzela na wszystkich focha! Co za kretyńskie zachowanie, czy on nie zdaje sobie sprawy, że będzie z nimi grał, przecież NUMBERS to nie wszystko, gości to było dość żenujące. Coś w stylu: nie lubię was i idźcie z mojej piaskownicy. Jeszcze z mordą do Steph, że niby się z nimi spoufalała, co za paranoja.
Steph na plus w tym epizodzie, nie irytowała mnie jakoś wyjątkowo.


Mamy wielkie połączenie, przy stosunku 6:4,. Oczywiście Jamie nie jest zachwycony przybyłymi towarzyszami a to oni później będą decydować o jego milionie, po prostu w tym epizodzie był kombinacją palanta, aroganta i hipokryty. Szkoda, że Judd i Steph nie zrobili na nim blindside, to by było epickie, choć w sumie mało opłacalne dla nich, zawsze istnieje ryzyko że Cindy mogła by przeskoczyć czy ktokolwiek inny przy stanie 5:4... w końcu może by zauważyli, że Steph jest największym zagrożeniem.

Ogólnie plemie Yaxha mnie rozczarowało, w ogóle żadnej walki, żadnych rozmów oprócz Bobby Johna, kurcze są w mniejszości i idą łowić ryby, to jakiś żart po prostu. Mało walczyli o siebie, dopiero po akcji z Jamie, wszyscy próbowali ratować Brandona oprócz niego samego. Co za rozczarowanie kolesiem, on po prostu nic nie zrobił, zero. W sumie byłem wstrząśnięty po biernym i żenującym początku merdżu, a potem było mi ich naprawdę żal na wyzwaniu, aż im współczułem. Chyba jedyny powód dla którym im kibicuję. Jestem pełen nadziei że jeszcze coś pokombinują i utrą nosa Nakum, choć w sumie bardziej lubię to plemię za sprawą Judda i Steph, bez nich ten sezon by nie istniał. Co za żałosny Rafe, który nie może jeść i czuję się podle słysząc kłótnie facetów, jest strasznie mdły i taki za bardzo grzeczny. Lydia i Cindy tam są, dobre tło. Danni strategiem jest marnym, ogólnie jakiś socjal ma bo w sumie próbuję gadać, szkoda, że tak mało o grze. Myślałem, że będą jakieś roszady rdzennych plemion, ale Gary został wierny swoim, choć wydaję się że nie miał większego wyboru.
Obrazek

Veron
2nd jury member
Posty: 208
Rejestracja: 13 gru 2015, 00:00
Lokalizacja: ??d?
Kontakt:

Survivor: Guatemala (sezon 11)

Post autor: Veron »



czy to nadal Judd?
od 0:49 w roli doorman'a

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor: Guatemala (sezon 11)

Post autor: frasiek »

Tak w ramach walki o czystość języka polskiego:
1. odźwiernego
2. doormana

Veron
2nd jury member
Posty: 208
Rejestracja: 13 gru 2015, 00:00
Lokalizacja: ??d?
Kontakt:

Survivor: Guatemala (sezon 11)

Post autor: Veron »

Mea culpa, mea maxima culpa.
Zawsze mam problem z odmienianiem angielskich nazw.

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: Guatemala (sezon 11)

Post autor: Fenistil »

Gwatemala bardzo mi się podobała. Fajnie było po kilku sezonach na wyspach na odmianę znów powrócić w głąb dżungli. :) Na pewno do zapamiętania będzie ten marsz na początku i to, jak faceci z Nakum byli wycieńczeni. Cast był w moim odczuciu dość ciekawy i sporo osób polubiłem. Fajnie, że Stephenie i Bobby Jon dostali swoją drugą szansą, do tego po raz pierwszy w grze pojawił się HII i nawet o dziwo jakąś istotną rolę w tym wszystkim odegrał. Zwyciężczyni mi nie przeszkadza i bardzo ją polubiłem, choć Steph na to zwycięstwo dużo bardziej zasłużyła.

Jim, Morgan, Brianna, Brooke - Niewiele o nich było i szybko odpadli. Już ich prawie nie pamiętam. ;)

Blake - "Golden Boy" miał po Przemieszaniu dobrą pozycję, ale odpadł w sumie na własne życzenie, irytując innych swoimi głupimi opowieściami i sposobem bycia.

Margaret - Na początku bardzo pozytywna postać, ale jej bezustanny ból dupy po "zdradzie" Judda całkowicie ją dla mnie przekreślił. Poczuła się zdradzona - okej. Ale odwracając się wtedy od wszystkich sama sobie zrobiła krzywdę.

Brian - Lubiłem go, bo widać było, że ogarnia i jest zaangażowany w grę. Gdyby został w grze dłużej, to na pewno pokazałby coś ciekawego. Właściwie nie wiem dlaczego akurat na niego padło. Szkoda, że Rafe nie miał nosa i go od tej eliminacji nie uchronił.

Amy - Ją też lubiłem, bardzo mi zaimponowała tym, jak długo była w stanie wytrzymać ból i kontynuować grę z kontuzjowaną kostką. Zazwyczaj w takim przypadku ktoś wylatywał praktycznie od razu, a jej udawało się ładnie z tym maskować.

Brandon - Nic do niego nie mam, ale był jakiś taki nijaki. Dobrze, że to on odpadł przed jury.

Bobby Jon - Interesujące było, jak przyszedł do plemienia jako ten Doświadczony Survivorem Twardziel, a nie wytrzymał nawet początkowego marszu. ;) No ale miło, że wyprosił bycie w jury od Steph i że tym razem chociaż tyle mu się udało. :D

Jamie - Z taką paranoją daleko zajść nie mógł. Wiadomo, że trzeba być podejrzliwym, ale bez przesady. Gdyby nie dopytywał się co chwilę czy na pewno nic się nie zmieniło i czy jest bezpieczny, to rzeczywiście nic by się nie zmieniło i byłby bezpieczny. Wcale się nie dziwię jego sojusznikom, że bali się z kimś takim dłużej pozostać - nie dość że wszystkich irytował, to jeszcze mógłby sobie uroić zdradę i namieszać w sojuszu w jakimś niespodziewanym momencie.

Gary - Trochę słabo wyszło to jego ukrywanie tożsamości gracza NFL, gdy trafił do gry razem z dziennikarką sportową Danni. :D No ale jego grę oceniam raczej na plus. Będąc na przegranej pozycji próbował coś tam zdziałać, a dzięki sprytnej obserwacji Judda znalazł HII i tym samym wywalczył sobie kilka dodatkowych dni w grze.

Judd - Hmm... Na początku wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie i dobrze mu życzyłem. Potem też podobała mi się jego gra po Przemieszaniu - nie trzymał się idiotycznie starych podziałów, tylko zjednoczył z tymi ludźmi, z którymi widział swoją przyszłość. W sporze Margaret/Judd to właśnie zdecydowanie jemu przyznaję rację. Ale jednocześnie Judd pokazał się jako niezwykle impulsywny człowiek, chwilami wręcz agresywny i chamski. Wcale się nie dziwię, że ludzie postanowili zblindside'ować kogoś tak niezrównoważonego emocjonalnie, bo z kimś takim nigdy nic nie wiadomo.

No i Judd aż do samego końca (nawet na FTC) oskarżał wszystkich innych z wyrzutem o bezustanne kłamstwa (często bezpodstawnie) i zgrywał świętoszka, podczas gdy w moim odczuciu NIKT nie kłamał w tej grze tyle co on. Nawet gdy Gary wytknął mu wprost konkretne, udowodnione kłamstwo o HII, to Judd wciąż się swojego obrazu trzymał...

Cindy - Była bardzo sympatyczna i dobrze jej życzyłem. Moim zdaniem podjęła bardzo dobrą decyzję w sprawie samochodu. Co jest jej, tego nikt jej nie odbierze. Dając samochody wszystkim może zdobyłaby ich sympatię jeszcze na tę jedną najbliższą radę, ale raczej nie dłużej.

Lydia - Trzymałem za nią kciuki, żeby nie odpadła na samym początku przez standardowe "bycie panią w średnim wieku", ale potem nie była już nikim więcej niż biernym sojusznikiem potrzebnym do numerków. Nie nawiązała z nikim zbyt mocnych relacji i doszła tak daleko tylko dlatego, że Wyzwania w jej wykonaniu to jeden wielki żart. W sumie bardzo się zdziwiłem, że nie wzięli jej do F3, bo tam byłaby wymarzonym, zerowym zagrożeniem.

Rafe - Bardzo go lubiłem. Okazał się zaskakująco dobrym zawodnikiem w Wyzwaniach i strategicznie też przez większość gry dość dobrze to wyglądało. Znalazł sobie miejsce w mocnym sojuszu, w którym miał mocną pozycję wraz ze Steph. Szkoda tylko, że pod koniec trochę mu odwaliło, bo holowanie Danni do F3 w praktyce nic mu nie dawało. A zwolnienie Danni z obietnicy finału z kolei go tego finału pozbawiło, bo Danni raczej by tej obietnicy dotrzymała. To chyba przez jego silne poczucie moralności... Szkoda. Choć muszę przyznać, że pod względem moralności zaimponował mi tym niejedzeniem złożonego w ofierze kurczaka.

Steph - Dobrze wykorzystała swoją szansę i w moim odczuciu zasłużyła na zwycięstwo. Przez cały czas miała pełną kontrolę nad grą i to ona rozdawała karty w sojuszu. Była zdecydowanie najaktywniejsza strategicznie i bardzo szkoda, że wszyscy aż tak się na nią obrazili. 1-6 to druzgocący wynik. :(

Danni
- Od początku do końca bardzo ją lubiłem. Ale czy zasłużyła na to zwycięstwo? No raczej niezbyt. Znalazła się tam gdzie się znalazła głównie dzięki szczęściu, nietypowym decyzjom Rafe'a oraz wykupieniu przewagi, która dawała w praktyce zwycięstwo z automatu w kluczowym dla niej IC.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Guatemala (sezon 11)

Post autor: Saw »

Sezon bardzo mi się podobał. Jak dla mnie jeden z najlepszych jakie widziałem. Początek był dosyć nudny, bo nie podobała mi się ta konkurencja z wędrówką po dżungli. Ale później akcja z odcinka na odcinek się rozkręcała. Muszę przyznać że w Gwatemali był super klimat. Do tego bardzo ciekawe i różnorodne konkurencje. Ale najbardziej pochwaliłbym cast. Muszę przyznać że wyjątkowo fajnie dobrali ludzi. Ja prawie wszystkich polubiłem, co jest rzadkością. No i co mnie najbardziej cieszyło w tym sezonie, to że moje dwie największe faworytki doszły do finału. Było mi wszystko jedno która z nich wygra, bo obie uwielbiałem. Jestem niezmiernie szczęśliwy że tak potoczyła się ta rozgrywka. Ogólnie fajnie że Bobby Jon i Stephanie dostali drugą szansę startu w programie. Bałem się że wezmą ich od razu na celownik, ale fajnie się odnaleźli w swoich plemionach.

Jim - to że odpadnie pierwszy było pewne. Choć gdyby nie ta kontuzja to mógłby wykorzystać chorobę pozostałych facetów.
Morgan - ciężko coś o niej powiedzieć, bo była strasznie niewidoczna. Odpadła bo została uznana za leniwą.
Brianna - wielka szkoda że taka ładna dziewczyna tak szybko odpadła. Kibicowałem jej od początku. Nawet próbowała się bronić przed swoją eliminacją, ale niestety nie wyszło
Brooke - fajna dziewczyna, choć mało jej było. Jej błędem było trzymanie się starego plemienia.
Blake - polubiłem go i trochę smutno mi było jak odpadł. Strasznie męczyła go choroba przez pierwsze dni. Już się bałem że będzie ewakuowany z gry, bo tak źle z nim było w pewnym momencie. Odpadł, bo za bardzo irytował współplemieńców swoimi głupimi opowieściami.
Margaret - niepotrzebnie tak naskoczyła na Judda po jego zdradzie. Rozumiem że czuła żal, ale na jej miejscu należało siedzieć cicho i kombinować jak odwrócić nieciekawą sytuację. A ona praktycznie nic nie robiła żeby się obronić. Jedynie coś tam próbowała obrócić grę przeciwko Judd'owi na kolejnej radzie. Ale było to zdecydowanie za późno. Ale jako osobę oceniam ją pozytywnie. Miłe był jak opiekowała się schorowanym plemieniem.
Brian - nie przepadałem za nim. Taki typowy podniecony fan survivora, który myśli że wszystko ogarnia. Ogólnie dziwię się tylko czemu Amy i Gary się go pozbyli. Mieli szansę doprowadzić do stanu 3:3. Godnym pochwały jest jego ruch z eliminacją Blake.
Amy - fajna babka. Szkoda że przytrafiła się jej kontuzja. Ale wielki szacunek że mimo tego cały czas walczyła. Bardzo pozytywne wrażenie na mnie wywarła. Trochę pogrążyło ją zdradzenie Briana. Gdyby jej sojuszowi udało się wtedy zdobyć przewagę, to miałby szansę zajść duzo dalej.
Brandon - sympatyczny chłopak, ale strategicznie nie pokazał za wiele. Nawet nie powalczył o swoje przetrwanie. Pogodził się z tym ze będzie musiał odejść.
Bobby Jon - cieszę się że wrócił bo go lubię. Jednak nie wiem dlaczego miał taką niechęć do Steph. W Palau razem trzymali i myślałem że tu też mogą razem współpracować. Chyba jednak nie zapomniał tego że ona pokonała go w zadaniu z rozpalaniem ognia. Od początku miałem wrażenie że za wszelką cenę chce z nią rywalizować i pokazać że jest od niej lepszy. Powinien być jej wdzięczny, bo to głownie dzięki niej został jednym z jurorów. Co do ogólnej jego gry, to na pewno było lepiej niż w Palau.
Jamie - jak ja tego gościa nie znoszę! On chyba naprawdę miał coś z głową. Cały czas tylko pytał swoich sojuszników czy nie odpadnie i czy jest bezpieczny. Takiego paranoika to ja nigdy nie widziałem. Wcale się nie dziwię że jego sojusznikom w końcu puściły im nerwy i postanowili się go pozbyć. Jednak po obejrzeniu Reunion, wydaje się spoko gościem. Szkoda że nie potrafił się normalnie zachowywać w programie.
Gary - cwany lis z niego. Nieźle sobie wymyślił że będzie ukrywał że jest sportowcem. Jego plan by się powiódł gdyby nie trafił na Danni. Ale naprawdę ta zagrywka z jego strony mi się podobała. Fajnie że udało mu się zdobyć ukryty immunitet i zostać nieco dłużej w grze. Nawet nieźle próbował się bronić przed odpadnięciem, bo uświadomił Lydię że ta jest na wylocie w swoim sojuszu. Dzięki temu pozyskał jedną osobę, jednak żeby przetrwać potrzebował jeszcze jednego głosu.
Judd - był jednym z moich faworytów. Na pewno bardzo zwariowany facet, choć czasem emocje aż za bardzo brały górę. Naprawdę dobry ruch wykonał wchodząc w sojusz ze Steph i Jamie. Nie opłacało mu się trzymać ze starym plemieniem. Później prowadził dobrą grę, do czasu aż nie wpadł w pułapkę Danni i Lydii. Jego sojusznicy przestali mu wtedy ufać i się go pozbyli. Też mnie śmieszy że ma do wszystkich pretensję że kłamali, a tak naprawdę on wcale nie był lepszy.
Cindy - była mi obojętna przez większość gry. Gdyby przed połączeniem jej plemię przegrało immunitet pewnie by odpadła, bo była tam w mniejszości. Po połączeniu wmieszała się w dominujący sojusz, ale była bierną zawodniczką. Szanuję ją za decyzję z samochodem. Gdyby z niego zrezygnowała i podarowała po samochodzie pozostałym to i tak nie miałaby pewności że wygra. A tak przynajmniej skończyła grę z autem. Ja na jej miejscu zrobiłbym tak samo.
Lydia - aż niemożliwe że ona tak daleko zaszła. Ale bardzo się z tego cieszę, bo to taka słodka i sympatyczna starsza pani. Nie wiem czemu, ale zawsze pojawiał się uśmiech na mojej twarzy gdy ją widziałem. Taka trochę zwariowana i nieporadna była. Można powiedzieć że swojemu sojuszowi była potrzebna tylko do zrobienia przewagi. Później jak już nie była potrzebna odsunęli ją od siebie. Ale utrzymała się dłużej w grze, bo nie była żadnym zagrożeniem w konkurencjach. Też się trochę dziwię że nie wzięli jej do F3.
Rafe - okazał się bardzo dobrym graczem. Na początku myślałem że to będzie taka oferma, która szybko odpadnie, a tu się okazało że jest bardzo mocny w zadaniach. Strategicznie też dobrze kombinował. Długo trzymał się w sojuszu szóstki i głównie to on i Steph podejmowali wszystkie decyzje. Dobrym zagraniem też był układ z Danni. Złą decyzją jednak było zwolnienie Danni z umowy, przez to też przegrał awans do finału. Ogólnie do niego nic nie mam. Nie podobał mi się jedynie u niego ból dupy do Cindy, o to że zachowała dla siebie samochód.
Stephanie - uwielbiam ją po prostu. Inteligenta i bardzo dobrze grająca dziewczyna. Można powiedzieć że świetnie wykorzystała drugą szansę. To ona rozdawała karty. Zdradziła kilka osób i trochę przykro mi było że wszyscy byli do niej tak wrogo nastawieni. Grała bardzo agresywnie i nie bała się wbić noża w plecy sojusznikowi. Powinno się doceniać jej dobrą grę. Myślę że jedynym jej błędem była eliminacja Judda. Z nim miałaby naprawdę spore szanse na zwycięstwo. Uważam że zbyt pochopnie podjęła decyzję o jego zdradzie.
Danni - ona też była świetna. Po połączeniu była w mniejszości i praktycznie cały czas zagrożona. Jej sytuacja odmieniła się po tym jak obróciła Rafe i Steph przeciwko Judd'owi. Naprawdę fajnie to rozegrała razem z Lydią. Weszła też w układ z Rafe, co było dla niej dobrą zagrywką. Muszę ją pochwalić za świetny socjal, bo tak naprawdę miała dobry kontakt z każdym z jurorów. W drodze do finału nikogo nie zdradziła co też jej w dużej mierze pomogło wygrać.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Guatemala (sezon 11)

Post autor: Davos »

Obejrzałem pierwszy odcinek tego sezonu i... wow! Niezłe otwarcie :)

Już sama lokalizacja bardzo mi się spodobała - te ruiny cywilizacji Majów prezentują się bardzo klimatycznie. No i dżungla - aż się przypomina sezon 6 z Amazonii :) Kolejne "wow" to Stephanie i Bobby Jon :) Super jest znów ich oglądać!

No i wreszcie mordercze pierwsze zadanie, czyli marsz/bieg przez 18 km po dżungli. I w jednym plemieniu czterech facetów już ledwo dycha, w tym nawet Bobby Jon :D Aż się przez chwilę bałem, czy go nie wyeliminują, ale okazało się, że inni są jeszcze w gorszym stanie niż on :P
Szkoda Jima, który odpadł - mimo zaawansowanego wieku, bardzo fajnie sobie radził z tą dżunglą. No ale niestety, ze zwichniętym barkiem już się nie dało niczego zrobić, a z taką kontuzją uczestnik jest dla swojego plemienia bezużyteczny, a wręcz może być obciążeniem.

Już sobie ostrzę zęby na resztę sezonu. Oby była równie dobra, co pierwszy odcinek :)
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości