S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: Rider Girl »

Z tego sezonu jeszcze raz się pojawią Andrea i Malcolm.

Dużo osób z tego sezonu wyraziło swoje rozczarowanie na temat tego reunionu

Allie teraz przy castingach do tego programu więc już nigdy nie powróci bo za dużo wie na temat tego programu

W którymś sezonie tego programu jeszcze zobaczysz finałową dwójkie
Ostatnio zmieniony 02 lut 2020, 18:54 przez Rider Girl, łącznie zmieniany 1 raz.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: Saw »

Davos pisze:
13 paź 2019, 16:03

Dalej mieliśmy zadanie o wskazówkę ułatwiającą wygranie finałowego immunitetu. Niezbyt mi się podoba takie rozwiązanie, ale podejrzewam, że wprowadzili je na szybko po ewakuacji Erika, bo w przeciwnym wypadku w grze byłoby nadal 5 osób więc to zadanie byłoby zapewne o przedostatni immunitet. No a zadanie o finałowy immunitet to wygrana Cochrana, który wcześniej zdobył pomoc, a mało brakowało, by mimo wszystko stracił szansę i przegrał.
Dla mnie to całe ułatwienie zadania to była jedna wielka żenada i aż odechciało się oglądać dalszej części finału. Produkcja aż tak chciała wygranej Cochrana, że w idealny sposób ułatwili mu zadanie. Tego było zdecydowanie za dużo. Inni byli daleko w tyle i męczyli się z supłami, a Cochran już dawno układał puzzle. Dziwnie to wszystko wyglądało.
Davos pisze:
13 paź 2019, 16:03
Choć emocje i żal były, głównie w wykonaniu Brendy w stronę Dawn. Ale te zęby to już była przesada :P
A ja potrafię w tej całej sytuacji zrozumieć Brendę. Niby tyle się mówi o tym że to tylko gra i powinno się pogodzić z porażką. Ale jednak ból po tej bolesnej zdradzie został. Dawn sama jest sobie winna, bo nie powinna robić tak ogromnej dramy o te zęby. Sama powiedziała Brendzie, że jak ona ich nie znajdzie to rezygnuje z gry. A później była jeszcze wielce wdzięczna Brendzie i bóg wie co jej obiecała. Nie dziwię się że Brenda poczuła się tak mocno dotknięta, bo naprawdę uważała Dawn za bliską osobę. Choć oczywiście uważam że próba ośmieszenia Dawn na FTC, po przez zmuszenie do wyciągnięcia protezy, była zbyt ostra i przesadzona.
Davos pisze:
13 paź 2019, 16:03

Reunion niestety beznadziejne i chyba najgorsze ze wszystkich 26 sezonów.
Ja tak naprawdę już od dawna nie oglądam Reunion. Zerkam tylko na chwilę, by zobaczyć jak uczestnicy wyglądają po powrocie do domu. Choć i to nie jest mi dane, bo wszystko skupia się tylko na wybranych osobach i kamera ledwo co pokazuje tych co odpadli na początku. Tak więc moim zdanie szkoda tracić czas na Reunion. To już nie te czasy, gdzie fajnie potrafili ten odcinek poprowadzić i każdy miał chwilę by coś powiedzieć.
ciriefan pisze:
13 paź 2019, 16:30
Mam tylko teraz dziwne przeczucie, że kolejne sezony to znów będzie zniżka...
Kolejne dwa sezony są akurat uważane za dobre. Sezon 28 jest uważany za jeden z najlepszych w historii, to jedna z niewielu perełek po sezonie 20, 27 też wypada raczej dobrze, więc na spadek formy musisz chwilę poczekać ;)
Sezon 27 jest bardzo dobry w mojej opinii. Twist choć na początku zapowiadał się kiepsko, to jednak sprawdził się całkiem dobrze. Na pewno Davos zobaczysz coś nowego, co na pierwszy rzut oka może się nie spodobać. Ale uważam, że im dłużej trwa sezon to człowiek coraz bardziej się w niego wkręca. Natomiast sezon 28 również uważam za dobry, jednak mam mieszane uczucia co do niektórych sytuacji. Mam wrażenie że produkcja znów zaczęła ostro mieszać w rywalizacji. Ale ogólnie mówiąc dwa najbliższe sezony nie zawodzą.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: Davos »

ciriefan pisze:
13 paź 2019, 16:30
Kolejne dwa sezony są akurat uważane za dobre. Sezon 28 jest uważany za jeden z najlepszych w historii, to jedna z niewielu perełek po sezonie 20, 27 też wypada raczej dobrze, więc na spadek formy musisz chwilę poczekać ;)
Saw pisze:
13 paź 2019, 22:18
Sezon 27 jest bardzo dobry w mojej opinii. Twist choć na początku zapowiadał się kiepsko, to jednak sprawdził się całkiem dobrze. Na pewno Davos zobaczysz coś nowego, co na pierwszy rzut oka może się nie spodobać. Ale uważam, że im dłużej trwa sezon to człowiek coraz bardziej się w niego wkręca. Natomiast sezon 28 również uważam za dobry, jednak mam mieszane uczucia co do niektórych sytuacji. Mam wrażenie że produkcja znów zaczęła ostro mieszać w rywalizacji. Ale ogólnie mówiąc dwa najbliższe sezony nie zawodzą.
Cieszę się zatem, że się pomyliłem w tej materii :) Właśnie rzuciłem sobie okiem na sezon 27, a konkretnie na pierwszy odcinek i musze powiedzieć, że cast jest ciekawy, ale akurat jeden z twistów mi się bardzo nie podoba. No ale jeśli ostatecznie ma to wyjść sezonowi na dobre to oby tak faktycznie było.

Rider Girl pisze:
13 paź 2019, 18:12
Z tego sezonu jeszcze raz się pojawią Andrea i Malcolm.

Dużo osób z tego sezonu wyraziło swoje rozczarowanie na temat tego reunionu

Allie teraz przy castingach do tego programu więc już nigdy nie powróci bo za dużo wie na temat tego programu

W którymś sezonie tego programu jeszcze zobaczysz finałową dwójkie
Jak zwykle dzięki za info :) Andrea wróci? Yeah, genialnie! :D Nie mogłem usłyszeć niczego, co by mnie bardziej ucieszyło :) No i Malcolm też jest spoko więc chętnie go znów zobaczę.

A dwuosobowy finał zdecydowanie bardziej wolę od trzyosobowego więc dobrze, że jeszcze do tego wrócą. Choć mogliby na stałe, a nie czasowo...
Saw pisze:
13 paź 2019, 22:18
A ja potrafię w tej całej sytuacji zrozumieć Brendę. Niby tyle się mówi o tym że to tylko gra i powinno się pogodzić z porażką. Ale jednak ból po tej bolesnej zdradzie został. Dawn sama jest sobie winna, bo nie powinna robić tak ogromnej dramy o te zęby. Sama powiedziała Brendzie, że jak ona ich nie znajdzie to rezygnuje z gry. A później była jeszcze wielce wdzięczna Brendzie i bóg wie co jej obiecała. Nie dziwię się że Brenda poczuła się tak mocno dotknięta, bo naprawdę uważała Dawn za bliską osobę. Choć oczywiście uważam że próba ośmieszenia Dawn na FTC, po przez zmuszenie do wyciągnięcia protezy, była zbyt ostra i przesadzona.
Ja trochę też rozumiem Brendę, bo jednak Dawn wyszła w tej sytuacji na hipokrytkę. No ale jednak co innego wytykać komuś hipokryzję, a co innego publicznie upokarzać. Inna sprawa, że w sumie Dawn mogła się na to nie zgodzić, bo i tak ostatecznie nie dało jej to nawet jednego głosu...

Saw pisze:
13 paź 2019, 22:18
Ja tak naprawdę już od dawna nie oglądam Reunion. Zerkam tylko na chwilę, by zobaczyć jak uczestnicy wyglądają po powrocie do domu. Choć i to nie jest mi dane, bo wszystko skupia się tylko na wybranych osobach i kamera ledwo co pokazuje tych co odpadli na początku. Tak więc moim zdanie szkoda tracić czas na Reunion. To już nie te czasy, gdzie fajnie potrafili ten odcinek poprowadzić i każdy miał chwilę by coś powiedzieć.
Hm, aż tak daleko nie będę szedł, żeby reunion sobie zupełnie odpuszczać, bo nawet jeśli teraz są dużo gorsze niż dawniej to jednak zbyt by mnie zżerała ciekawość, żeby tego nie oglądać ;) Zawsze to o jeden odcinek sezonu więcej :)
Obrazek

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: Saw »

Davos pisze:
13 paź 2019, 23:35


Hm, aż tak daleko nie będę szedł, żeby reunion sobie zupełnie odpuszczać, bo nawet jeśli teraz są dużo gorsze niż dawniej to jednak zbyt by mnie zżerała ciekawość, żeby tego nie oglądać ;) Zawsze to o jeden odcinek sezonu więcej :)
Tylko przygotuj się że Reunion będą coraz słabsze i coraz mniej uczestników będzie miało prawo się wypowiedzieć. Bedzie też taki sezon gdzie Reunion będzie poświęcony tylko jednej osobie, a inni będą robić za tło. Szkoda, że produkcja nie ma pomysłu jak to ciekawie poprowadzić.

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: damian300d »

Saw pisze:
13 paź 2019, 22:18
Davos pisze:
13 paź 2019, 16:03

Dalej mieliśmy zadanie o wskazówkę ułatwiającą wygranie finałowego immunitetu. Niezbyt mi się podoba takie rozwiązanie, ale podejrzewam, że wprowadzili je na szybko po ewakuacji Erika, bo w przeciwnym wypadku w grze byłoby nadal 5 osób więc to zadanie byłoby zapewne o przedostatni immunitet. No a zadanie o finałowy immunitet to wygrana Cochrana, który wcześniej zdobył pomoc, a mało brakowało, by mimo wszystko stracił szansę i przegrał.
Dla mnie to całe ułatwienie zadania to była jedna wielka żenada i aż odechciało się oglądać dalszej części finału. Produkcja aż tak chciała wygranej Cochrana, że w idealny sposób ułatwili mu zadanie. Tego było zdecydowanie za dużo. Inni byli daleko w tyle i męczyli się z supłami, a Cochran już dawno układał puzzle. Dziwnie to wszystko wyglądało.
W jakimś artykule czytałem, że po eliminacji Malcolma, produkcja faktycznie cisnęła, żeby program wygrał Cochran, więc nie ma się co oszukiwać. Jeff go uwielbia, więc na pewno próbowali jakoś wpływać na przebieg gry :( Chyba nawet Ciriefan pisał w jednym z tematów tego sezonu, że od tej edycji wyraźniej widać wtrącanie się produkcji, co jest przykre. Generalnie miałem odczucia jak Davos - jak już odpadła Andrea to już nie miałem kibicować. Wygrana Cochrana była niemal pewna.
Saw pisze:
13 paź 2019, 22:18
ciriefan pisze:
13 paź 2019, 16:30
Mam tylko teraz dziwne przeczucie, że kolejne sezony to znów będzie zniżka...
Kolejne dwa sezony są akurat uważane za dobre. Sezon 28 jest uważany za jeden z najlepszych w historii, to jedna z niewielu perełek po sezonie 20, 27 też wypada raczej dobrze, więc na spadek formy musisz chwilę poczekać ;)
Sezon 27 jest bardzo dobry w mojej opinii. Twist choć na początku zapowiadał się kiepsko, to jednak sprawdził się całkiem dobrze. Na pewno Davos zobaczysz coś nowego, co na pierwszy rzut oka może się nie spodobać. Ale uważam, że im dłużej trwa sezon to człowiek coraz bardziej się w niego wkręca. Natomiast sezon 28 również uważam za dobry, jednak mam mieszane uczucia co do niektórych sytuacji. Mam wrażenie że produkcja znów zaczęła ostro mieszać w rywalizacji. Ale ogólnie mówiąc dwa najbliższe sezony nie zawodzą.
Też byłem sceptyczny co do motywu 27 sezonu, a ostatecznie bardzo mi się podobał - jest inny niż wszystkie i może dlatego też ciekawszy. 28 też dobry. Od siebie dodam, że 29 też jest całkiem niezły - tylko może trochę niedoceniany.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: Davos »

Saw pisze:
14 paź 2019, 07:25
Tylko przygotuj się że Reunion będą coraz słabsze i coraz mniej uczestników będzie miało prawo się wypowiedzieć. Bedzie też taki sezon gdzie Reunion będzie poświęcony tylko jednej osobie, a inni będą robić za tło. Szkoda, że produkcja nie ma pomysłu jak to ciekawie poprowadzić.
Wystarczyłoby, żeby robili to co w początkowych sezonach, czyli krótka gadka o strategii ze zwycięzcą i z graczami, którzy doszli najdalej, a do pozostałych skierowane pytania o cokolwiek - strategię, przeżycia, ich historie (bo każdy jakąś ma) i byłoby ok, bo każdy miałby szansę się wypowiedzieć. Kurczę, nawet po sezonie 25 było fajne reunion, podczas którego każdy gracz zabrał chociaż przez chwilę głos i wielka szkoda, że to był tylko wyjątek, a producenci znów wrócili do reunion odwalanego po łebkach :/

damian300d pisze:
15 paź 2019, 00:43
Też byłem sceptyczny co do motywu 27 sezonu, a ostatecznie bardzo mi się podobał - jest inny niż wszystkie i może dlatego też ciekawszy. 28 też dobry. Od siebie dodam, że 29 też jest całkiem niezły - tylko może trochę niedoceniany.
No to super, wychodzi na to, że mam przed sobą co najmniej 3 dobre sezony :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

Post autor: Davos »

Czas w końcu zrobić podsumowanie tego sezonu.

Ogólne wrażenia? Niezłe. Może i nie było wielkich fajerwerków, ale i tak sezon był interesujący i ciekawy. Porównałbym go pod tym względem do dwóch poprzednich.
Pomysł na kolejną edycję starcia faworytów i fanów był dobry. Gorzej niestety z dobraniem castu, który pozostawiał sporo do życzenia. U "fanów" prawdziwymi fanami programu były może ze 3 osoby, a reszta to jakaś zbieranina wciągniętych na siłę do programu osób i to niestety było widoczne. Z kolei u faworytów postawiono niemal wyłącznie na nowe twarze po sezonie 20 (poza Erikiem i Corinne), co samo w sobie może i nie byłoby jeszcze takie złe, gdyby nie zdecydowano się wziąć tych najbardziej kontrowersyjnych, byle tylko mieć oglądalność... A wrzucenie Brandona i Phillipa do jednego plemienia nie mogło skończyć się dobrze.
Generalnie jednak wyszło spoko, bo te najbardziej irytujące osoby (Brandon, Shamar) odpadły dosyć szybko, a po mergu działo się sporo i mieliśmy kilka bardzo ciekawych rad do oglądania. Co by nie mówić, było nieprzewidywalnie, a i zwycięzca raczej z gatunku tych zasłużonych.
No i rzecz jasna moją subiektywną ocenę tego sezonu bardzo winduje w górę obecność Andrei, którą uwielbiam i do której mam słabość :) A jej dobra gra tylko te uczucia wzmocniły ;)
Szkoda tylko, że edit był jednym z gorszych, jakie do tej pory widziałem. Choć na szczęście po odpadnięciu Shamara i Brandona, a potem też Phillipa, zaczęło się to trochę poprawiać. Ale i tak edytorzy po tym sezonie powinni wylecieć na zbity pysk za to, co zrobili zwłaszcza z Brendą (choć nie tylko z nią).
A reunion z olaniem połowy castu to już w ogóle była farsa.


Indywidualnie:

Francesca - w s22 po jej szybkim odpadnięciu miałem spory niedosyt, bo uważałem, że ma potencjał więc ucieszyłem się z jej powrotu w tym sezonie. Niestety ona okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem, bo choć próbowała być aktywna w grze to robiła to zbyt nachalnie i najzwyczajniej w świecie przekombinowała. Próbowała jednocześnie dogadać się z Phillipem i w niego celować, czym wzbudziła wobec siebie nieufność pozostałych. W tym Andrei, z którą miała początkowo sojusz, a skończyło się tak, że obie panie w siebie celowały. A że ja kibicowałem Andrei, odpadnięcie Franceski przyjąłem ze sporą ulgą.
Dość kuriozalne jest, że Francesca w tym jedynym odcinku, w którym wystąpiła, miała o wiele więcej conf niż Brenda przez 3/4 sezonu... No ale może to dlatego, że odpadnięciem aż dwa razy w pierwszym odcinku, Francesca chcąc nie chcąc zapisała się w historii Survivor :P

Allie - zaczęła grę od flirtu z Reynoldem i samo w sobie nie byłoby to złe, gdyby nie fakt, że weszła do hermetycznego czteroosobowego sojuszu w dziesięcioosobowym plemieniu i przez to wystawiła się na strzał. A dodatkową głupotę zrobiła tym, że ten flirt z Reynoldem był tak bardzo ostentacyjny, że aż kłuł w oczy osoby poza ich sojuszem.

Hope - ta sama sytuacja, co u Allie. Jej flirt z Eddiem był tak samo mocno widoczny, a że Hope i Allie były słabsze fizycznie niż Reynold i Eddie i przez to mniej przydatne w zawodach i obozie, obydwie dziewczyny były skazane na szybkie odpadnięcie.

Shamar - strasznie wkurzający typ i uznałbym go za zdecydowanie najbardziej irytującą osobę w tym sezonie, gdyby nie jeszcze bardziej irytujący Brandon :P Gość był wielki i silny, a mimo tego całymi dniami leżał w obozie i jeszcze kłócił się z prawie każdym. Fatalna strategia i tragiczny social. To, że nie odpadł od razu, zawdzięczał głównie Sherri, której był pionkiem. Jego ewakuacja była pierwszym w historii Survivor medicalem, z którego naprawdę się ucieszyłem. Prawdziwa ulga...

Laura - świetna babka i moja faworytka, jeśli chodzi o fanów. Jak tylko wyczaiła, że dwie zakochane parki trzymają mocno ze sobą, zgrała pozostałą piątkę i sformowała sojusz, który przejął kontrolę w plemieniu. Niestety pogrążył ją czynnik, z którym nie mogła nic zrobić - przegrywanie kolejnych zadań o immunitet przez fanów i jej słabe warunki fizyczne, przez które odwrócił się od niej jej własny sojusz. Szkoda, bo Laura miała potencjał na naprawdę dobrego gracza i w innych okolicznościach mogłaby zajść dużo dalej. Moim zdaniem powinna dostać kiedyś drugą szansę.

Brandon - jego to aż szkoda komentować, bo ten kretyn w ogóle nie powinien się znaleźć w tym programie. A jeśli już to jedynie w białym wygodnym kaftanie bezpieczeństwa :P Psychol i tyle. Mało brakowało, żeby za jego sprawą po raz pierwszy w historii tego show doszło do rękoczynów. Jemu naprawdę przydałaby się jakaś terapia.
Mam tylko nadzieję, że producenci nie wpadną przypadkiem na idiotyczny pomysł, żeby go jeszcze kiedyś przywrócić i nie będę musiał go już więcej oglądać...

Matt - sympatyczny szczery gość, który ze sposobu bycia i nawet trochę wyglądu przypominał mi Ralpha z s23. Stworzył fajny duet z Michaelem i u fanów to ta dwójka była języczkiem u wagi, decydującym o tym, który sojusz wypłynie na wierzch, a który będzie na dnie. Po przemieszaniu jednak Matt znalazł się w mniejszości i nie miał już za bardzo możliwości, żeby to odwrócić.

Julia - jedna z tych osób, które edit często pomijał, ale i ona sama niewiele robiła w grze. U fanów po prostu robiła za number w pięcioosobowym sojuszu, a po przemieszaniu nie miała za bardzo pomysłu, co ze sobą dalej zrobić. I choć dostała szansę od Phillipa, to potem zupełnie bez sensu próbowała grać przeciwko niemu, co spowodowało jej eliminację. Gdyby wtedy przyjęła jego propozycję to dotrwałaby do mergu i być może coś tam byłaby jeszcze w stanie ugrać.

Corinne - już w Gabonie była barwna, a tu tylko to potwierdziała, choć początkowo edit ją pomijał. Potem jednak się rozkręciła, a jej confy, zwłaszcza o Phillipie, dawały sporo radości :) Podobnie jak wzajemne polowanie na siebie tej dwójki - niby obydwoje byli od początku w sojuszu, ale jednocześnie cały czas każde myślało o tym, żeby pozbyć się tego drugiego ;) Na pewno plus dla Corinne za aktywność i za skumanie się z Malcolmem, dzięki czemu była świadkiem znalezienia przez niego HII, do tego pozyskała też mądrze Michaela, jednak ostatecznie popełniła ogromny błąd, który pogrążył nie tylko ją samą, ale i cały jej sojusz. Próba przeciągnięcia akurat Dawn i namawianie jej na eliminację Phillipa była fatalnym pomysłem, bo wiadomo było, że Dawn ma dobre relacje i najprawdopodobniej sojusz z Cochranem, z którym przecież już we wcześniejszym sezonie była w sojuszu. Nie wiem, czemu Corinne tego nie wzięła pod uwagę, ale ostatecznie wszystko spektakularnie obróciło się przeciwko niej i jej plany posypały się jak domek z kart. Szkoda tylko, że nie dotrwała do etapu jury, bo jej mowa końcowa mogłaby być bardzo interesująca ;)

Michael - tu podobnie jak Matt, świetnie się ustawił u fanów, ale po przemieszaniu miał kłopoty. Udało mu się jednak z nich wybrnąć dzięki zawiązanemu porozumieniu z Corinne, a potem i z Malcolmem, ale ostatecznie pograżyła go wtopa Corinne i nie miał już za bardzo jak się ratować.

Phillip - w Redemption Island często mnie irytował i okazyjnie rozbawiał. Tutaj było odwrotnie. Z jednej strony był to dalej ten sam ekscentryczny i nieco pocieszny gość, a z drugiej - widać, że jednak wyciągnął wnioski z poprzedniego występu i zaczął grać lepiej. W strategii był bardzo aktywny i od razu sformował silny sojusz. Przejął też na siebie rolę lidera, w czym pozostali mu zbytnio nie przeszkadzali. Poprawił też socjal i nawet zaplusował u mnie tym, że nawet w momentu największego ataku szału Brandona potrafił być opanowany i ze spokojem przyjąć wszystkie kierowane w swoją stronę bluzgi. Cały czas jednak starał się trzymać sojusz faworytów blisko ze sobą i to był na pewno bardzo dobry ruch, a takie zabawy jak nadawanie ludziom ksywek, jakkolwiek dziwaczne, były jednak skuteczne, bo cementowały ten sojusz. Phillip stał się w pewnym momencie celem ataku Corinne, który jeszcze odparł, ale przed ruchem Malcolma nie był już w stanie się obronić. I choć trzeba przyznać, że jego odpadnięcie było zaskakujące i odbyło się po szalonej radzie to jednak dni Phillipa i tak były policzone, bo prędzej czy później uderzyłaby w niego Andra albo Cochran. Ale generalnie plus dla niego, że był widoczne w grze i chyba faktycznie podłapał kilka lekcji od Boston Roba ;) No i jeszcze kolejny plus za mowę na finałowej radzie i wywalenie ze swojej tajnej organizacji Sherri. Nieźle się w tym momencie uśmiałem :D

Malcolm - początkowo dobrze się ustawił w sojuszu u Faworytów i był bezpieczny, a do tego znalazł immunitet, a po przemieszaniu zaczął grać z Fanami i zawiązał pakt z Reynoldem, Eddiem, a za pośrednictwem Corinne jeszcze z Michaelem. Sęk w tym, że do zdobycia większości brakowało im jeszcze 2 osób, a wybór Erika i tym bardziej Dawn okazał się fatalny. I nawet po eliminacji Corinne, Malcolm zrobił ten sam błąd co ona i poszedł do Dawn po pomoc, czym się ostatecznie pogrążył. Rada, podczas której dał immunitet Eddiemu i tym samym wszyscy trzej Amigos byli bezpieczni, z pewnością była bardzo widowiskowa, ale to pozwoliło im tylko na przetrwanie jednej rady, a długofalowo i tak nic im nie dawało. Moim zdaniem Malcolm zdecydowanie lepiej by zrobił, gdyby po mergu trzymał się Phillipa, Andrei, Cochrana, Dawn, Sherri i Erika, eliminując po kolei i poświęcając fanów i nawet Corinne, a w odpowiednim momencie zawiązałby jakiś spisek np. z Andreą czy Cochranem i Dawn, żeby przejąć kontrolę. Przy odpowiedniej chwili mogło to wypalić, zwłaszcza że on miał w kieszeni HII. A tak niestety wystartował zbyt szybko ze zmianą stron i to się na nim zemściło. A jeśli już koniecznie chciał grać z Corinne i Fanami, mógł zrobić z immunitetami to samo, co zrobił, ale dużo wcześniej, jeszcze przed radą. Gdyby jeszcze w obozie ogłosił, że ma dwa immunitety i jeden wykorzysta wieczorem na radzie, a drugi da Eddiemu to możliwe, że reszta zaczęłaby knuć przeciwko sobie i ten sojusz by się rozleciał. A tak wszyscy dowiedzieli się o tym dopiero na radzie i nie mając przedyskutowanego planu awaryjnego, postanowili mimo wszystko głosować na Amigos. Co na dłuższą metę okazało się dla Malcolma zabójcze.

Reynold - świetny w zadaniach, a szczególnie w rzucaniu, ale w strategii nie był szczególnie dobry. To on wyszedł z inicjatywą sojuszu dwóch parek i kompletnie zawalił sprawę, że nie próbował nawet przyciągnąć do tego sojuszu kogoś jako numer 5. Obudził się dopiero wtedy, gdy reszta obróciła się przeciwko niemu i zaczęła wywalać dziewczyny z jego sojuszu. Uratowało go tylko to, że był dobry w zadaniach i w ten sposób dotarł do mergu. Potem już tylko trzymał się Malcolma i nawet oddał mu swój immunitet, co też nie było zbyt mądre. A po odpadnięciu Malcolma, nie miał już żadnych argumentów i musiał odpaść następny.

Andrea - ach, jak ja ją uwielbiam! :) Mam do niej dokładnie taką samą słabość jak do Elisabeth z Australian Outback ;) Piękna, urocza, sympatyczna i miła, a do tego jeszcze inteligentna. Bardzo podobało mi się, że w porównaniu do Redemption Island, tutaj była bardzo aktywna w grze i z czystym sumieniem mogę nazwać ją jednym z najlepszych graczy tego sezonu :) Wprawdzie czasem prowadziła grę zbyt ostentacyjnie i zwracała na siebie uwagę innych, jak chociażby w pierwszym odcinku, gdzie nagle stała się celem i omal przez to nie odpadła, potem jednak grała już ostrożniej i działała w tle, dzięki czemu miała bardzo mocną pozycję i to ona rozdawała karty, najpierw wspólnie z Philliipem, a potem z Cochranem. Prowadziła też świetny socjal i miała dobre kontakty ze wszystkimi, a nawet próbowała flirtu z Eddiem. Nie bała się też dokonywać mocnych ruchów jak z pozbyciem się Brendy - niestety nie wyczaiła, że większym zagrożeniem był Cochran i to jego powinna próbować się pozbyć przed Brendą. Szkoda, że nie dostrzegła, że Cochran i Dawn chcą ją wywalić i nie użyła immunitetu... Ale jednocześnie podziwiam, z jaką godnością i uśmiechem przyjęła swój blindside i jak piękne zaprezentowała się też na radzie. Ech, to jest prawdziwa klasa! Fantastyczna dziewczyna :)

Brenda - dla mnie chyba największe rozczarowanie tego sezonu. Po sezonie 21 uważałem ją za naprawdę dobrego gracza, a tutaj cały czas była tak bierna i niewidoczna, że cały czas zastanawiałem się, czy ktoś jej nie podmienił na jakąś kompletnie inną osobę. Na początku ustawiła się w złym sojuszu, z Francescą, Brandonem i Erikiem, a potem wprawdzie dołączyła do reszty Faworytów, ale działo się to jakoś tak siłą rozpędu i to nie ona decydowała o swoim losie, ale robili to za nią inni. Nawet jak była zagrożona ze strony Andrei, to Cochran ją uratował, a ona tylko poparła pomysł blindsidu na Andrei. Socjal miała dobry, ale wynika to głównie z faktu, że siedziała sobie cały czas cicho i z nikim nie zadarła. Edit miała tragiczny, ale wygląda na to, że w dużej mierze jest to niestety skutek jej bezbarwnej gry. Z twistem z rodzinami miała jednak fatalną sytuację i co by nie wybrała, byłoby źle - producenci w tym przypadku bardzo skopali sprawę z tą "nagrodą".
No i na koniec słynna sprawa z zębami - jakkolwiek rozumiem rozgoryczenie Brendy tym, jak zachowała się Dawn wobec niej to jednak ten występ na radzie był dość żenujący i pozostawił niesmak...

Erik - ucieszyłem się z jego powrotu i byłem ciekaw, czy znów odwali coś tak spektakularnego jak w sezonie 16 :P Albo czy może dla odmiany zrehabilituje się za tamten występ dobrą grą. Okazało się, że nie zdarzyło się ani jedno, ani drugie. I choć lubię tego gościa, bo jest bardzo sympatyczny i w zadaniach zapierdziela jak mały motorek to jednak jego gra znów była zbyt nijaka. A on sam po prostu płynął z prądem i nie podejmował sam z siebie żadnych ciekawych ruchów - co najwyżej decydował, z którym sojuszem iść dalej. Mimo wszystko szkoda, że odpadł z powodu medicala i to na tak późnym etapie gry... Co prawda jego zwycięstwo byłoby niesprawiedliwe, ale jego ewakuacja też była przykra i było mi go zwyczajnie szkoda.

Eddie - sympatyczny gość, ale strategicznie było słabiutko. Najpierw trzymał się w cieniu Reynolda, potem Malcolma, a gdy oni odpadli, po prostu skorzystał z tego, że jego rywale zaczęli wycinać się między sobą. Nie dokonywał żadnych ruchów, może poza flirtem z Andreą, nie budował sojuszy i ani przez moment nie był osobą, która o czymkolwiek by decydowała. Jedyny plus to socjal, bo nie miał wrogów i gdyby na etapie Final4 zdobył immunitet to kto wie, czy nawet nie wygrałby w finale właśnie dzięki temu, że nie miał wrogów. Ale to by był beznadziejny zwycięzca więc dobrze się stało, że on do finału nie dotrwał.

Sherri - na etapie plemiennym dobrze sobie radziła i wspólnie z Laurą sporo kombinowały strategicznie. Do tego Sherri ładnie zrobiła sobie z Shamara swojego pionka, a w pewnym momencie nawet zgodziła się na eliminację jej najlepszej sojuszczniki w imię dobra wspólnego plemienia. Po przemieszaniu, gdy znalazła się w mniejszości, bardzo sprytnie schowała sie w cieniu i pozwoliła Phillipowi zostać swoim numberem, dzięki czemu przeniknęła do głównego sojuszu i konsekwentnie przechodziła dalej, bo nikt nie widział w niej zagrożenia. Niestety przegapiła moment, żeby wyjść z cienia i zrobić jakiś spektakularny ruch, przez co wprawdzie dojechała do finału, ale jednocześnie sędziowie postrzegali ją jako osobę, która dojechała tam na plecach innych. A jej występ na finałowej radzie był naprawdę tragiczny, bo nie dość że sama z siebie wypaliła, że jest bogata to jeszcze na dokładkę zaczęła wyzywać jednego z sędziów - Erika - który wcale nie był do niej nastawiony negatywnie. Pięknego samobója sobie strzeliła na koniec.

Dawn - zaskoczyła mnie w tym sezonie bardzo mocno, bo z miłej i dobrotliwej ciotki zmieniła się w bardzo wyrachowanego i bezwzględnego gracza, choć nadal zachowującego maskę wzbudzającej zaufanie pani, do której każdy szedł się wygadać i prosić o pomoc ;) Było to diabelnie skuteczne i pogrążyło sporo osób, w tym Corinne i Malcolma, a jednocześnie pozwalało jej samej i przede wszystkim jej sojusznikom utrzymać się na fali i rozdawać karty w grze. Jednocześnie jednak temu wszystkiemu towarzyszyły załamania nerwowe, tak częste, że dosłownie każdego doprowadzało to do szewskiej pasji, nie wyłączając jej najbliższego sojusznika, Cochrana. Zdradzanie ludzi też nie zyskiwało jej sympatii u przyszłych sędziów, co było widać szczególnie mocno na finałowej radzie i nie tylko w przypadku Brendy. Wiele osób miało pretensje do Dawn i dlatego ja uważam, że jej największym błędem było pójście do finału z Cochranem, bo o ile na początku sojusz z nim mógł jej dać sporo korzyści, o tyle w pewnym momencie powinna już myśleć o pozbyciu się go, bo on nie był aż tak kojarzony ze zdradami i bezwzględną grą jak ona. O ile zatem Dawn generalnie grała agresywnie i mocno, o tyle ta jedna najważniejsza rzecz, jaką byłoby zdradzenie Cochrana, chyba nie przeszła jej nawet przez myśl i ostatecznie przez to straciła szansę na milion.

Cochran - nie należę do jego fanów, ale przyznaję, że zrobił spory postęp względem tego, co pokazał w s23. Szybko skumał się z Dawn, a jednocześnie ustawił się w dobrym sojuszu i dawał Phillipowi się wyszumieć jako lider sojuszu, samemu jednocześnie będąc przyczajonym i grając wspólnie z Dawn i Andreą zza jego pleców. Po mergu Cochran mocno współpracował z Dawn i Andreą, dzięki czemu nie osłabiła ich nawet eliminacja Phillipa, bo dzięki konsekwencji ostatecznie udało im się rozbić sojusz Amigos. Ale najważniejsze ruchy Cochran zrobił pod koniec sezonu - eliminacja Andrei, a następnie Brendy, były mądrymi ruchami i tu faktycznie Cochran wykazał się tym, czym chwalił się w finale - świetnym "timingiem". Zwłaszcza w przypadku Andrei miało to znaczenie, bo gdyby nie pozbył się jej, ona za chwilę mogłaby się pozbyć jego. Z eliminacją Eddiego też dobrze kombinował, bo Dawn miała w jury sporo wrogów, a Eddie nie. No a w finale zdecydowanie zaprezentował się najlepiej - mówił konkretnie i rzeczowo, ale też wtrącał jakieś zabawne teksty i w oczach jury wyszedł na najlepszego stratega, który do tego grał dosyć "fair", w przeciwieństwie do Dawn. I to też był ze strony Cochrana dobry ruch - trzymanie się Dawn i pozwalanie, by to na nią spływały wszystkie brudy związane ze zdradą osób, które mówiły jej wszystko w sekrecie. Reasumując - gdyby nie Dawn, Cochrana najprawdopodobniej nie byłoby w finale, ale on potrafił wykorzystać ją do własnych celów, jednocześnie samemu nie brudząc sobie rąk. Czym na pewno zaplusował. No i mały plus też za wygranie kilku zadań, choć nie był to też żaden dominator w zadaniach, a rywali w końcówce sezonu nie miał zbyt mocnych.

Na tle Final5 Cochran na pewno był najlepszy i wygrał zasłużenie. Trzeba też jednak szczerze powiedzieć, że nie była to jakoś szczególnie mocna ekipa i w innych sezonach miałby spore problemy, żeby wygrać. Tutaj dopisało mu trochę szczęście, że miał rywali jakich miał... No ale szczęście też trzeba umieć wykorzystać. A sezon i tak oglądało się dobrze, zwłaszcza po mergu.
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 26: Caramoan - Fans vs Favorites”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości