S32E10 "I'm Not Here to Make Good Friends"

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Sezon się rozkręcił i to był najlepszy odcinek jak do tej pory. Podoba mi się to, że każdy ma czas antenowy, jednak i tak ten sezon już dla mnie na plus nie wyjdzie, bo nie ma tu komu kibicować.

Zacznijmy od facetów, którzy w tej edycji są beznadziejni. Scot poleciał, Jason pewnie poleci w najbliższym czasie, no i dobrze, bo jest niesympatyczny. Joe to bezmózga ameba - jeszcze gorsza od poprzedniej takiej ameby Natalie Tenerelli. Zabiera tylko tam miejsce do spania. Cóż z tego, że jego najbliższa sojuszniczka została zblindsidowana przez inną sojuszniczkę? Sojusz to sojusz i trzeba się słuchać liderki bez względu na to, kogo zblindsiduje. Zostaje Tai, który nieźle załatwił swoich sojuszników i się od nich odwrócił, zachował HI, zdobył dodatkowy głos, tylko... Czy to był najlepszy ruch? Moim zdaniem laski wywalą go przy pierwszej możliwej okazji. Tai ma szansę jednak się odkupić - jeśli stwierdzi, że podejrzewał final 3 Scot-Jason-Julia i tylko na jedno głosowanie ich zdradził, żeby samemu zająć miejsce w final 3, a teraz wróci do Jason'a i Julki, żeby wywalić kobietę. Wprawdzie Julka chciała go wywalić, ale teraz nie ma już do kogo się zwrócić - kobiety jej nie ufają, a sama z Jason'em nie ma większości, więc Tai jest w stanie zaproponować jej dobry deal. Zobaczymy w kolejnym odcinku, czy Tai gra sercem czy rozumem.

Co do kobiet oczywiście poziom jest o wiele lepszy. Aczkolwiek po tym odcinku zwycięzca jest dla mnie oczywisty. Cydney jest przez wszystkich krytykowana, na pewno nie dostanie głosów od chłopców z brawn. Jej szanse po tym epizodzie zmalały praktycznie do zera. Michelle ma konfy z dupy, na dodatek jak dla mnie ten odcinek też zniszczył jej szanse. Na tym etapie nic nie mówi o grze, na dodatek Aubry na głos powiedziała, że Michele jest naiwna i nie widzi gry na dwa fronty Julki (do tego obrazek Michelle opierającej głowę na ramieniu Julki, gdy Julka ma konfę, że chce iść do finału z dwoma mięśniakami).

Teoretycznie jeśli chodzi o pozytywny edit zostają nam Julka i Aubry. Ktoś wyżej napisał, że podkreślali, że Julka to największe zagrożenie dla Aubry. Tylko że... Z jej małym editem do tej pory nie ma co się łudzić. Poza tym stawiam, że Julka poleci w kolejnym odcinku. Dzisiaj poznaliśmy jej plany na finał, które Aubry zniszczyła, a w zapowiedzi widzimy Julkę planującą zabić kurczaka Tai'a. Stawiam, że w przyszłym epie dołączy do Jason'a jako kolejny ciemny charakter i to będzie koniec jej historii, a my mamy się cieszyć, że kolejny zły człowiek odpadł.

Zostaje nam tylko Aubry. Po dzisiejszych zachwalaniach jej osoby przez wszystkich jak dla mnie finał sezonu jest oczywisty. To był jej odcinek, oddam jej to i na tym etapie ona tam jest najlepszym graczem. Ustawiła się na idealnej pozycji, prawie wszyscy chcą z nią współpracować. Jurorzy są bardziej źli na Cydney niż na nią. Ma swoją amebę w postaci Joe. Poza tym samo to, jak prowadziła rozmowy w tym odcinku - jej socjal jest świetny. Nadal za nią nie przepadam osobowościowo, ale będzie zasłużonym zwycięzcą. Szkoda tylko, że nie ma już za bardzo komu kibicować poza nią, więc zapowiada się nudny i nieemocjonujący finisz.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Tak w skrócie, odcinek całkiem przyjemny, rada wyszła ciekawie.

Co do osób, które zostały w grze:

Joe - duch i naiwniak, który nie robi kompletnie nic, nawet nie reaguje na to co robi jego sojusznicy, jak się zdradzają itd.

Tai - nie lubię go, a ma to HI i głos, ech. Nie wiem czy przeskok mu się opłaci, ale rada wyszła epicko.

Jason - nie przepadam za nim, ale ma jakiś potencjał, więc liczę, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i powalczy o siebie.

Cydney i Aubrey - duet, który trzyma władzę. Tak do tej pory to Cydney uważałem za najlepszego gracza i osobę na najlepszej pozycji. Jednak po tym epie na to miejsce wskakuje Aubry.
Po pierwsze urobiła Taia.
Po drugie Joe to jej przydupas.
Po trzecie widzieliśmy, że Michelle i Julia z nią gadały o ewentualnym poświęceniu Cydney, żeby wywabić HI.
Dla Cydney to nie brzmi najlepiej. Gdyby doszło do starcia Cydney vs Aubry to może być po Cydney. W sumie imponujące, że Aubry wyszła z szamba w jakim była do takiej dominującej pozycji.

Michelle i Julia - obie uwielbiam, obu kibicuję, w przypadku obu na wiele już nie liczę :P. Podoba mi się gra Julii, dziewczyna gra dużo lepiej niż się po niej spodziewałem (przepraszam, ale tak! obstawiałem, że będzie nieogarniętym blond pustakiem, wybacz Julka)

Awatar użytkownika
XanderDE
5th jury member
Posty: 441
Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
Winners at War: Michele
Kontakt:

Post autor: XanderDE »

Gdyby doszło do starcia Cydney vs Aubry to może być po Cydney. W sumie imponujące, że Aubry wyszła z szamba w jakim była do takiej dominującej pozycji.
No właśnie tak się zastanawiam czy Cyd pomyśli w następnym odcinku, żeby przeprosić się z Jasonem i z nim plus Julką i Muszelką wywalić Aubry, bo za bardzo się rządzi ;D
BDR 211 EBK

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

9-10

No to się porobił srogi rozpie**ol, ja nie wiem, co wy niektórzy chcecie od tego sezonu, bo czytałem opinie, że nic, tylko wyć :P A tymczasem, spadły kolejno dwie głowy, które, jak wydawało się po edicie, będą nam towarzyszyć po kres kresów.

Przede wszystkim, kisłem z ciekawości, co też spowodowało chęć, którą nagle poczuł Tai, by w epizodzie ósmym ciulnąć samotnym głosem w łeb Jasonowi. Odpowiedź nadeszła od razu i brzmi „aj panikd”. No tak, kto by go nie zrozumiał. Ostatecznie, nasz pocieszny karzełek nie przestaje bawić & uczyć i swoim niezdecydowaniem, robi tam mięsistą rozpierduchę. Na sam koniec pogrążył Ziemniakogłowego, co opłaci mu się jak Tuskowi propozycja przystąpienia do ACTA, ale przynajmniej jest śmiesznie i dalej go lubię.

Zyskaliśmy też koronny dowód na to, że Ziemniakogłowy oraz Kyle-czy-też-Jason są debilami. Nie dosyć im, że znaleźli się w gównie po kolana, nienienie, prawdziwi maczo muszą umazać się nim cali, aż do czubków głowy, rozprowadzając sobie kawałki kupy po twarzy pędzelkiem do golenia. W związku z tym, trzeba było jeszcze schować plemieniu narzędzia i piznąć wodą w ognisko. Gratulacje, Brandon i J'Tia na pewno unieśli przed telewizorem ręce w geście triumfu i strzelili sobie high five. Teraz już nikt nie chciał z nimi pracować i każdy życzył im, żeby sczeźli. Po części nawet Tai, którego płoche serduszko nie wytrzymało skali tego krwawego terroru i zrobiło mu się śmutno. Żeby to zilustrować, sam na własną rękę również piznął wodą w ognisko. Hmm, no tak, jest sens, w pełni rozumiem czyny i przemyślenia tego zawodnika. Tyle dobrego, że nikt go o to nie podejrzewał i wszystko i tak poszło na Ziemniakoryja, w którego przypadku już chyba tylko groźna postura powodowała, że nikt nie wypruł mu jeszcze flaków przez nos. A widać było po oczach, że na przykład w Dzadziu Józiu włączyła się powojenna agresja i chęć mordu.

No dobra, niektórzy byli jednak bardziej skorzy do wybaczenia. Cooooosz tu się dzieje, Polacy przejmują Surwajwory, wreszcie widać Julę. Jej gra na dwa fronty byłaby w pełni boska i wyczochrana w kosmos, gdyby nie drobny fakt, że mogła robić to nieco bardziej dyplomatycznie. Ja rozumiem, naoglądała się polskich wiadomości, szkoła Fotygi i Radka Sikorskiego, ale mimo wszystko należało się bardziej postarać z tą dyplomacją. Bo Aubry od razu dostrzegła co się święci i szykuje się teraz do spuszczenia jej manta, a Dziadzio Józio stwierdził nawet złowieszczo, że Dżulia is lost tiu dy dark sajd. Jaaa cie, co za patos, ktoś tu chyba musiał być ostatnio w kinie z wnuczką na „Przebudzeniu mocy”. Ale tak czy inaczej, do ruchu naszej polskiej koleżanki – a dokładniej sposobu jego wykonania – pałam bardzo średnim entuzjazmem. Jak tak sobie siedziała z chłopakami na plaży i wsuwali wygranego na rewardzie chińczyka, to niestety, naszła mnie refleksja, że najlepszym strategiem jest w tym kółeczku Mark The Chicken, który przynajmniej potrafił zwinnie wykorzystywać momenty nieuwagi, by podpier**lać towarzystwu kawałki żarcia.

Aubry za dużo sobie obiecała po mojej ostatniej pochwale i myślała, że hmm, może z tym tombakiem to tak łatwo, ale niestety, tym razem pała, nagana, wypieprzaj i wróć z rodzicami. Cydney zresztą też, ale z nią już chyba nic nie da się zrobić i i tak nie wyrośnie na ludzi. W każdym bądź razie, nazwanie ich decyzji o wywaleniu Debbie „kretyńską” i tak nie oddaje skali problemu. Nopocóżnacóż? Bo super idol? Jeśli już tylu tam survofanów, analityków i innych Maksymilianów, to powinni świetnie wiedzieć, na czym to cudo polega i że takie sztuczki nie mają sensu, bo jego właściciele i tak mogą zagrać nim po odczytaniu głosów, więc i tak im tego idola nie wyflaszują. Tymczasem, Aubry straciła dobrą sojuszniczkę. Która w dodatku jest leciusieńko upośledzona, jak to próbowały nas przekonywać poprzednie epy.

Jednak ta sama Aubry, z tych właśnie Aubry, wciąż pozostaje moim typem na solsurwajworkę. Klei tu się wszystko. Historia biednego nerdzika, który powstaje z kolan i zaczyna wywijać szabelką – a nawet plujnie podczas IC-ka niezgorzej od Kyle’a-czy-też-Jasona, jak to zostało starannie wyeksponowane. Łezki w konfach. Wojownicze teksty, które jej podsuwają do mówienia nagle w środku czelendży, typu hmm wiesz co, słuchaj Jeff, robię to po to, żeby sobie udowodnić, że MOGEM, też dają trochę do myślenia. Kto cię, dziewczę drogie, pytał? Hooynasto? Ale cóż, myślę, że wszystko ma swój cel. Mamy ją lubić i podziwiać. #BoWRyj.

Raduje się serducho, że wreszcie rewardy mają jakikolwiek sens. Przynajmniej ten jeden konkretny, w którym twistem był wybór między listem, żarłem i adwentydż. Raz, że twisty zawsze na propsie, dwa, że mogliśmy ugruntować sobie parę opinii. I tak, na wypadek, gdybyśmy na moment zdążyli zapomnieć, że Jason i Ziemniak są debilami, postanowili oni na powrót sprowadzić nas na właściwe tory rozumowania i w swojej posranej sytuacyji wybrali… żarcie. Yuhuu, gratki od tatki. Julka natomiast wybrała list z pozdrami z Polski, wcześniej musząc stoczyć krwawą bitwę z Dziadziem Józiem. Jeff ujął to z właściwym sobie taktem i gracją, mówiąc, że OL DŻULIA HES TU DU is tu bit Dżoł, tonem, jakby była to formalność w stylu obtarcia napletka po waleniu konia, jeszcze tylko brakowało, żeby zaczął jej czytać pierwsze słowa listu jeszcze jak stała na tej jakiejś równoważni.

Debbie trochę szkoda, bo na sam koniec zacząłem trochę doceniać to jej wiecznie uśmiechnięte pycho. Oficjalnie rozgrzeszam ją z puszczenia w trąbę mojej Elżuni z początku sezonu. Ziemniaka nie szkoda ani trochę, niech rozdziobią go kruki i stonki.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S32E10 "I'm Not Here to Make Good Friends"

Post autor: Saw »

Pięknie ułożył się ten odcinek. Po prostu tak jak chciałem. Scot został boleśnie ukarany za tą okropną pewność siebie. Ostatnio był wielce zadowolony i szczycił się Super HI. A tu niespodziewanie wykiwał go bliski sojusznik Tai. Najlepsze jest i tak to że zabrał ze sobą na Pondersoę HI Jasona. Idealnie! Teraz biedny Jason został sam jak palec bez żadnej pomocy. Biedaczek, a taki był taki arogancki i myślał że będzie rozgrywał grę na swoich zasadach.
Aubry wyrasta na zdecydowanie najlepszego gracza. To głównie jej zasługa że przeciągnęła na swoją stronę Taia. Ma mocny układ z Joe i Cydney. Chyba szykuje się klarowna droga do finału.
Tai po raz kolejny udowodnił że nie jest najlepszym graczem. Najpierw był pachołkiem mięśniaków, a teraz łatwo dał się zmanipulować Aubry. Sam mówił że chciałby iść do finału z facetami, a tak łatwo mu przyszła zdrada sojuszników. Oczywiście mogło go wkurzać to że nie miał u nich własnego zdania i to oni o wszystkim decydowali. Ale jednak z nimi jego szanse na wygraną byłyby gigantyczne, nie to co teraz.
Podobało mi się jak Julka kombinowała w tym odcinku. Pokazała że ma głowę na karku. Jej plan pozbycia się Hi i poświęcenia Cydney, zły nie był. Jednak trzeba pamiętać, zę już ostatnio straciła zaufanie grupy i taki układ nie mógł się udać. Miała po swojej stronie pewną tylko Michele, a to za mało. Teraz ona i Jason będą w trudnej sytuacji.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S32E10 "I'm Not Here to Make Good Friends"

Post autor: Davos »

Kolejny dobry odcinek z niezłą radą :)
Nie spodziewałem się, że Tai odwróci się od Scota i Jasona, a jednak tak się stało. Zastanawiam się tylko, czy to był dla niego dobry ruch. Niby teraz dalej ma HII, a do tego jeszcze wskazówkę i chyba jakiś układ z dziewczynami, ale czy to wystarczy, żeby zajechać do finału? Mam wątpliwości. Poza tym nawet jeśli tam się znajdzie to prawdopodobnie głosów Jasona i Julii nie dostanie, a o głosie Scota to już nawet nie ma o czym mówić. Z drugiej strony, w finale z Jasonem i ze Scotem miałby duże szanse, ale ciężko by było mu się tam dostać, bo Jason i Scot planowali Final3 z Julią. Nie wiem tylko, czy Tai o tym wiedział, bo jeśli tak i uprzedził ich ruch to spoko, ale wydaje mi się, że on się bardziej kierował sercem i dlatego tak zagłosował.
I tu duży plus należy się Aubry, bo to ona bardzo sprytnie przeciągnęła na swoją stronę Taia, grając na jego emocjach i podburzając go przeciwko mięśniakom. Poza tym ma jeszcze dobry układ z Michelle i jakieś konszachty z Julią, z którą brały pod uwagę eliminację Cydney. Sama Cydney też jej ufa. No i Aubry jeszcze ma w kieszeni Joe, który robi co ona mu każe. Muszę jej oddać, że nieźle wybrnęła ze swojej kiepskiej wcześniejszej pozycji, gdy była celem i zaczyna stawać się powoli głównym rozgrywającym. Po poprzednim epizodzie miałem do niej zastrzeżenia, gdy wykopała swoją sojuszniczkę Debbie, ale jak widać udało jej się za to zrehabilitować.
Drugi plus za ten odcinek leci do Julii. Ona też świetnie kombinowała i z jednej strony wykoncypowała sobie bardzo dobry plan dojścia do finału ze Scotem i Jasonem, gdzie miałaby duże szanse na zwycięstwo, ale jednocześnie nadal trzyma się też z dziewczynami i głosuje razem z nimi, w tym przypadku na Taia. Jej gra na dwa fronty jest dobrym pomysłem i jedyne, o co można się do niej przyczepić to że robi to zbyt ewidentnie. Trochę więcej dyskrecji i może osiągnęłaby swój cel. Bo tym razem akurat jej nie wyszło - miała co prawda świetny plan, żeby ułożyć głosy na radzie tak, że odpadłby albo Tai, albo Cydney, ale przy okazji Tai pozbyłby się immunitetu - no ale nie przewidziała, że odpaść może też Scot, jeśli Tai zdradzi swój sojusz, co właśnie się stało ;)

Z jednej strony zabawne, że Scot odpadł mając w kieszeni immunitet Jasona ;) Z drugiej - trochę szkoda, bo gdyby Jason miał dalej HII to byłoby trochę ciekawiej. Teraz on i Julia teoretycznie mają najgorszą pozycję, ale nie zdziwię się, jeśli to się wszystko pozmienia, bo w końcu wszyscy wiedzą, że Tai ma HII i jeszcze przewagę więc pewnie będą w niego teraz celować.


Podobała mi się bardzo w tym odcinku formuła zadania o nagrodę. Twist z wyborem nagrody i podziałem uczestników na kategorie wg tego, o co walczą, był fajnym i ciekawym pomysłem. Dzięki temu Tai zdobył przewagę dającą mu bonus w postaci jednego głosu więcej na którejś radzie, Julia mogła poczytać listy z Polski, a Michelle się najadła. Z kolei Scot i Jason zostali z niczym. O jak mi przykro... ;)
Zadanie o immunitet z kolei wytrzymałościowe i choć wygrał ostatecznie Jason to Aubry mi zaimponowała, że tak długo dawała sobie radę. Nie zdziwię się jak za chwilę to ona wygra jakiś immunitet w zadaniu.
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 32: Kaoh Rong (Brawn vs. Brains vs. Beauty)”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości