Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

Głupi nie głupi, on też ubarwił ten sezon, dzięki niemu mieliśmy świetne F4 i generalnie bardzo go lubiłam w tej jego głupocie hahahaha. Z reguły nie cierpię idiotów/ek w Survivor, ale czasami zdarza się taki Erik albo SPOILER S21 Fabio KONIEC SPOILERU, których po prostu nie potrafię nie lubić :mrgreen:.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

No dobra, obejrzałem, zanalizowałem i przestudiowałem ten ukochany przez wszystkich sezon jeszcze w tamtym roku, więc w końcu wypadałoby tu trochę pomarudzić, bo gryzło mnie sumienie i doszedłem ostatnio do wniosku, że tyle się wstrzymywać, to już zdecydowanie nie po bożemu. Zanim jednak przejdziemy do hejtowania wszystkich po kolei, na dobry początek zacznę od samego siebie. No więc jestem głupi i należy mnie zutylizować, albo przynajmniej odciąć-mi-od-internetu, dopóki nie obejrzę wszystkich sezonów, bo po tylu spoilerach, jakie spadły na mój durny łeb, sezon nie cieszył już aż tak bardzo, jak by mógł. A mógłby, bo obiektywnie rzecz ujmując, był świetny.

*Parvati - zwycięstwo zdecydowanie zasłużone, czapki z głów i podeptać. Mimo tylu zwrotów akcji, jako jedna z nielicznych ani razu nie wyszła na głupa, co już samo w sobie jest warte milion propsów. Przez cały czas kontrolowała sytuację, tworzyła sobie nowe opcje i bałamuciła ludziom w mózgach, jednocześnie nie zostawiając nikogo bardziej zapłakanego, niż powinien być. No dobra, o panu Jestęęę Tarzanęęę na chwilę zapomnijmy, w końcu to tylko jeden juror.

*Amanda - po tym, jak bardzo jarałem się nią w Chinach, przed odpaleniem tego sezonu, profilaktycznie położyłem sobie papier toaletowy koło monitora, jednak tym razem okazał się on zbędny i wrócił na swoje prawowite miejsce w sroczu. Co prawda, grała całkiem nieźle i na przykład dam jej cały naszyjnik z propsów za akcję "och jejejej, odpadam, chlip-chlip", aż tu nagle whoaa, jebs ukrytym immunitetem w pysk Alexis... ale mimo wszystko, pozostawała trochę krok za Murzynami, na przykład gdy nie zorientowała się, że Ozzy tonie. Ponadto, była zbyt grzeczna i niepewna siebie, myślę, że sporo też przegrała samą mową w finale.

*Cirie - ej, pojedźmy kiedyś wszyscy razem do Stejtsów, napadnijmy ją w ciemnej uliczce, wsadźmy do wora i zaimportujmy do Polski, dobrze? Wtedy wszyscy kabareciarze straciliby pracę, a Kuba Wojewódzki pucowałby jej szpilki. Kocham jej komentarze :lol: Pierwszy lepszy z brzegu tu ten o zbliżającym się ślubie Ozzy'ego i Erika :lol: W strategii podobnie jak w Panamie, najwyższa półka, kobitka udowadnia, że można jednocześnie przelatywać poza radarem i być u władzy. Robiła praktycznie te same ruchy, co Parv, ale nie nadstawiała łba tak mocno, zawsze było to-nie-ja-to-moja-ręka i uważam, że gdyby weszła do finału, mogłaby sobie powojować.

*Natalie - przez dwie trzecie programu myślałem, że to nie jest uczestniczka, tylko na przykład laska jakiegoś kamerzysty/ lekarza/ pana zamiatającego piasek, która nie miała co za sobą robić w domu, więc przybyła na wyspę razem z ukochanym i przypadkiem właziła gdzieś tam czasem w kadr. Jednak na samym finiszu wyskoczyła jak królik z kapelusza i zwinnym gestem ucięła parę łbów. Kocham jej niski, twardy i szelmowski głos w konfach, zupełnie jak Grace Jones w piosenkach Grace Jones. "Tu cherches quoi? À rencontrer la mooooooooooort?" :lol: Inna sprawa, czy bycie płatną morderczynią na usługach faworytek i zrobienie głupa z tych dwóch blond cipasków przyniosło jej na dłuższą metę większe korzyści... Ale to już chyba bardziej kwestia kunsztu Parv i jej umiejętności manipulatorskich. Samą Natalie z otwartymi ramionami powitałbym kiedyś ponownie.

*Erik - sezony z nim obejrzałem od dupy strony na opak, więc byłem autentycznie ciekaw, co takiego skłoniło Probsta do przywrócenia takiej lamy z gatunku lamowatych. Teraz już wiem, śmieszki :lol: Po akcji z oddaniem immunitetu, zamknąłbym się w piwnicy i nie wychodził przez dwa miesiące. Chociaż z samego charakteru, wydawał się nieco bardziej żywotny niż w Caramoan, momentami oscylowałem nawet wokół lubienia go.

*Alexis - pani motywejszynal spiker była całkiem godnie zmotywowana, żeby poskakać sobie po paru trupach. Jednak podobnie, jak w przypadku Natalie, trafiła na groźniejszego drapieżnika. Została wyr*chana, połknięta i wypluta z powrotem w formie Nic-Naców przez Parvati, Cirie, Amandę i - przede wszystkim - przez Drewnianego Kolegę Amandy.

*James - zdecydowanie ślepnę. Żeby nie zauważyć takiego wielkiego i ciemnego kloca wymachującego jeszcze w dodatku grabarską łopatą, to już nie jest dobry objaw. A jednak - zapomniałem o nim nawet pisząc tę recenzję, chcąc od razu przejść do geniusza niżej. Jednak kiedy już udawało mi się go zauważyć, robił całkiem pozytywne wrażenie. Podobały mi się jego gadki z Parvati - na TC damy sobie po mordach, ale w praktyce i tak się lubimy :lol:

*Jason - hejhej, czy ja już o nim nie pisałem trzy piętra wyżej? Kolesie wydają się być z jednej i tej samej maciory. Położenie IC-ka w zamian za czcze obietnice bezpieczeństwa, pomylenie kija z idolem, danie się okręcić Natalie wokół małego palca od stopy... chyba jest całkiem w typie Jeffa, aż dziw, że nigdy nie powrócił :lol:

*Ozzy - jak to Ozzy, zawsze dostanie w p*zdę gdzieś po drodze i będzie śmiertelnie zdziwiony :lol: Gościuuu, serio... ale że serio... ja naprawdę doceniam twoje sprawności w IC-kach, twój trud, twój znój, twoją pracę oraz to, że potrafisz odtańczyć kankana z małpami na szczycie najwyższej palmy na wyspie, ale nie miałeś nigdy refleksji nad swoim życiem i nad tym, że takie postępowanie sprowadza na ciebie... no nie wiem.... target? Może czasem wypadałoby odpuścić chociaż o 30%, uzbierać osiem kokosów mniej, dać się wykazać w IC-kach plemiennym współbraciom, usiąść, odpocząć, pierdnąć ze dwa razy, przeciągnąć się... i mieć w zamian szansę, że ktokolwiek poza wspomnianymi małpami, będzie chciał twojej obecności w programie dłużej.

*Eliza - w Vanuatu przez cały sezon dojrzewałem do uwielbiania jej, więc tutaj mogłem już czuć się legitymowanym fanem. Ja wiem, że ona ma beznadziejny socjal, że lata, że skacze, że się wścieka, że zachowuje się jak spłoszony kurczak, ale nic nie poradzę - uwielbiam ją :D Uwielbiam też ten jej przerażony wytrzeszcz, jakby była bita w dzieciństwie i teraz nieustannie rozglądała się, czy na przykład ten dziwny odgłos na lewo, to czasem nie jej matka, która szuka jej ze ścierą w ręku.

*Ami - jeśli ktoś jeszcze nie wiedział, że karma jest brudną rambo-dz*wką z ruskim karabinem pod pachą, to teraz jego wątpliwości chyba zniknęły. Miło się patrzyło jak Caryca Vanuatu znalazła się prawie od samego początku w roli ogona, który bezskutecznie próbuje wbić się do dominującego sojuszu i czeka na okruch z pańskiego stołu. Chociaż... czyżbym ja zaczął ją nawet w tej nowej roli lubić? Momentami karciłem sam siebie linijką po łapach, gdy przyłapywałem się, że trzymam za nią kciuki. Gdyby w szóstej rundzie faktycznie udało się zrobić przewrót przeciw Ozzy'emu, mogłoby być ciekawie.

*Tracy - jeśli ona kiedyś nie powróci, to dostanę zajoba i utonę we własnej pianie. Zdecydowanie najlepsza zawodniczka spośród fanów. Ten cycaty trol pięknie podpierdzielał na przykład Joela żeby ochronić siebie i swoich śniętych sojuszników. "No jak to, gościu, pozwolisz żeby taki Mikey tobą pomiatał? Pff, nie żartuj, każdy tylko nie on, zniszcz go, pokaż jaja, you must fight, FIGHT, CRAZY MOTHAFUCKA!!!". Idealnie bazowała na jego najniższych instynktach i przerośniętym ego. Super kombinowała też po przemieszaniu. Gdyby tylko miała za sojuszników kogoś lepszego niż muły, ćwoki i mapeciątka, to rozwaliłaby tam wszystkich jak Fidel Kennedy'ego w Zatoce Świń.

*Kathy - no dobra, może w grze była mułem, ćwokiem, mapeciątkiem i jeszcze na końcu zwariowała, ale jakoś tam ją lubiłem. Sarkazm i prześmiewczość zawsze na propsie. "He said it's gonna be *ryj na Joela* Maaaaary" :lol:

*Chet - aaaaaaa, k*rwa, zabierzcie to ode mnie! Tam, daleko, może być do piwnicy koło wora na kartofle. I przykryć taczką.

*Penner - ajjj, no były plany, był sojusz, był zaciech, był plan mordu na Parvatce, aż tu nagle łubudum, jebjeb, wyszło jak zawsze. Kolesiowi zawsze coś się spie**oli. Proponuję mu rolę trzeciego bandziora chcącego obrabować Kevina samego w domu w filmie o Kevinie samym w domu.. Aczkolwiek bardzo kijowo wyszło z tym medicalem, w końcu dotarł jakoś do etapu przemieszania, więc pierwsze koty za płoty, może akurat zwojowaliby świat z Elizką?

*Joel - yeah :lol: Mój główny śmieszek tego sezonu, to prawdziwa zbrodnia, że dostał w japę tak szybko. Tyle by się jeszcze zadziało! Mam wrażenie, że faworyci wyśledzili przed programem z kim przyjdzie im się mierzyć, napadli kolesia w ciemnym zaułku, James przysolił z sierpowego, Amanda zasunęła obcasem w jaja, Ozzy poprawił z kokosa i zmusili biednego Joela do bycia swego rodzaju double agentem. Misja: zrobić rozpie**olnik w plemieniu, żeby fani przestali być zagrożeniem. No nie mogę z typa, był tak pociesznie głupi :lol: Wystarczyła drobna sugestia na zasadzie "nie bądź tchórzem, pokaż, że tu rządzisz", a koleś chodził jak w zegarku. Ja tego nie zrobię, JA? Mnie nazywasz tchórzem? No to patrz, potrzymaj-mi-piwo.

*Mikey - tak bardzo nie pasował do innych facetów z plemienia fanów. Miał IQ wyższe od glonojada, więc się wyróżniał, był inny, a-my-tu-nie-lubimy-odmieńców i trzeba było go zabić.

*Yau-Man - no przykro mi panie Sułku, nie tym razem. Zły sojusz, nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim czasie i tak dalej. Koleś jest naprawdę niegłupi, więc szkoda. Teoretycznie, takie osoby przelatują zawsze pod radarem i jakoś unikają kłopotów, ale tym razem pod radarem chciała przelecieć też Cirie, zaliczyli czołówkę i jedno z nich musiało zginąć. W sumie niezły ruch z jej strony.

*Mary - biedna dziewusia. Dostała widłami w łeb trochę przypadkiem. Ciekawe, czy ona sama w ogóle wiedziała, że jest w aż-takim-ale-że-aaaaż-taaaaakim bliskim sojuszu z Mikey'em, czy rozgrywało się to bardziej w Krainie Baśni, Grzybów i Urojeń Joela. No cóż, na wszelki wypadek zabić, zniszczyć, zutylizować.

*Fairplay - yyy, serio? Co to miało być? Narobić dymu, lęku i napięcia, a potem tak po prostu pójść sobie do domu? Uwielbiam go, ale on chyba jednak nie jest do końca stabilny emocjonalnie :lol:

To by było na tyle. Zapraszam... a zresztą sami wiecie :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

agusia
3rd voted out
Posty: 22
Rejestracja: 13 sie 2014, 00:00
Lokalizacja: Opole
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Harry
Kontakt:

Post autor: agusia »

Słowem wstępu: w sierpniu miną mi dwa lata, od kiedy zaczęłam oglądać Survivor. Zobaczyłam w tym czasie niemal wszystkie sezony bez powracających graczy, zostawiając sobie je na koniec, by mieć duuuużo frajdy z poziomu gry. Niestety, bardzo sromotnie się rozczarowałam ;]

Ciężko mi się czyta Wasze komentarze o tym, że sezon był jednym z najlepszych. Przede wszystkim: Parvati :DDD "MasterMind edycji" :D Uwielbiam to, że laska jest tak zapatrzona w czubek własnego nosa, że bez przerwy i bez przypału powtarzała, jak bardzo ONA I AMANDA I CIRIE SĄ NAJLEPSZYMI GRACZAMI EVER. No omg, serio? :D Nie było jej wstyd po sezonie, że tak się tym chwaliła? :D Rzućmy okiem na cast:
1) Dziesięć osób z dwudziestu pokonałby bez problemu każdy z nas, a śmiem twierdzić, że może nawet ogarnięci czternastolatkowie. Plemię Fanów to chyba najgorsze plemię w historii ;p O tych, którzy pozostali do połączenia, napiszę jeszcze za chwilę
2) Johnny Fairplay, jak dla mnie musiał coś odwalić na planie, jakoś poważnie złamać regulamin, bo nie wierzę, żeby zrezygnował sam z siebie. Tak czy siak: to zawsze -1 do rywali, nie robiąc nic
3) Yau, moje rozczarowanie edycji, strasznie go lubię i szkoda, że odpadł tak szybko. Eliminacja poprowadzona przez Cirie, nie MasterMinda
4) Później mamy dwa medicale
5) Są też dwie laski-fanki,ślepo zapatrzone w faworytów, które ani przez chwilę chyba nie chciały tego wygrać, szczęśliwe, że mogą dotknąć Parvati i Amandę. Eliminacja Alexis była ładna, ale roli Parvati w tym ani trochę...
6) ...Podobnie jak przy eliminacji Ozziego, zupełnie nie rozumiem, dlaczego jej się to przypisuje! Przecież to był pomysł Cirie, to ona namówiła Parvati do takiego głosowania i to jej należą się ukłony.
7) No i zostaje nam biedaczek Eric, prawiczek, który w życiu na oczy cycka na widział i pozostając w plemieniu z trzema fajnymi laskami dał się złapać. Panowie piszący, że "to najgłupszy ruch w historii Surva" chyba nie byli jeszcze w takiej sytuacji :> Niemniej, w tym sojuszu F4 tą akcją chwalić powinny się tylko i wyłącznie Natalie i Cirie, która to wymyśliła.

Podsumowując: F2 udało się przechytrzyć w sumie może z trzech graczy, z czego Parvati aż jedną. Ale gratulacje Parvati, jesteś NAJLEPSZYM MASTERMINDEM W HISTORII :D Śmieszy mnie to trochę. Nie, w sumie bardzo. ^^ Nie lubię jej strasznie, nie rozumiem tego fenomenu, jako zwycięzca nie zrobiła nic, co byłoby lepsze od gry kogokolwiek z F4. Czytam wypowiedzi tutaj po każdym sezonie i np. jak dla mnie dużo lepiej zagrała Natalie w S19, na którą wylewacie bardzo niezrozumiałą dla mnie, konkretną żółć. Ciężko mi w tej sytuacji zrozumieć przegraną Amandy (choć ta też przeginała hasłami o "Najlepszym sojuszu i najlepszej grze").
Podsumowując: sezon TRAGICZNY, jak dla mnie TOP 3 najgorszych. Nie zrozumiem zachwytów już chyba nigdy i śmieszy mnie w sumie, że ta edycja jest uznawana za jedną z najlepszych ;] Dlatego musiałam aż napisać coś od siebie na ten temat. To tyle. Liczę na to, że S20 mnie rozwali na łopatki, a nie rozczaruje jak ten, bo chyba stracę wiarę w faworytów ;]

PS Cirie dalej na propie po tym sezonie, mimo że wyrzuciła absolutnie nieuzasadnienie Yaua, dalej pozostaje jedną z moich ulubionych graczy ever.

marinhos
7th voted out
Posty: 114
Rejestracja: 01 cze 2014, 00:00
Winners at War: Rob
Kontakt:

Post autor: marinhos »

Właśnie odświeżam ten sezon

Odcinek 4

Faworyci na sekundy przed zwycięstwem:

James Grabarz: Triumphant czy jest takie słowo?
Czarne Wdowy: Tak! Jest!
James Grabarz drapiąc się po głowie: Jeżeli ja rozwiązuje zagadki, to nie wiem co tu się dzieje...


tombak90 pisze:
*James - zdecydowanie ślepnę. Żeby nie zauważyć takiego wielkiego i ciemnego kloca wymachującego jeszcze w dodatku grabarską łopatą, to już nie jest dobry objaw. A jednak - zapomniałem o nim nawet pisząc tę recenzję, chcąc od razu przejść do geniusza niżej. Jednak kiedy już udawało mi się go zauważyć, robił całkiem pozytywne wrażenie. Podobały mi się jego gadki z Parvati - na TC damy sobie po mordach, ale w praktyce i tak się lubimy :lol:


*Fairplay - yyy, serio? Co to miało być? Narobić dymu, lęku i napięcia, a potem tak po prostu pójść sobie do domu? Uwielbiam go, ale on chyba jednak nie jest do końca stabilny emocjonalnie :lol:

To by było na tyle. Zapraszam... a zresztą sami wiecie :lol:
Przypadkiem natknąłem się na ten post. Tombak twoje komentarze są bezcenne, powinny być uznane jako dobro narodowe tego forum


Odcinek 6

Podrobienie idola przez Ozzyego = mistrzostwo świata. Surfer dał się nabrać

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Tombak twoje komentarze są bezcenne, powinny być uznane jako dobro narodowe tego forum
No dobra, zasłużyłeś. Ogłaszam wszem i wobec, że Russell Hantz był najlepszym strategiem :D
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

marinhos
7th voted out
Posty: 114
Rejestracja: 01 cze 2014, 00:00
Winners at War: Rob
Kontakt:

Post autor: marinhos »

tombak90 pisze:Russell Hantz był najlepszym strategiem :D
O kurde! Z poślizgiem, ale w końcu odczytałem twój post!

Cześć i chwała bohaterom! Survivor Legends zrobiły swoją robotę :D!


W tym momencie skaczę z radości!

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: Fenistil »

To był bardzo fajny sezon, o wiele lepszy od All-Stars, z którym naturalnie od razu nasuwa mi się porównanie. Liczba blindside'ów była niesamowita, a układ sił nie do końca stały, choć także nie chaotyczny. Było tu sporo inteligentnej strategii, ale dla równowagi także kilka pozytywnie szalonych akcji oraz ruchów tak głupich, że w najśmielszych snach coś takiego by mi nie przyszło do głowy. Zwyciężczyni moją ulubienicą na pewno nie jest, ale muszę przyznać, że całkiem sobie zasłużyła. Cieniem na sezonie kładzie się jedynie wyjątkowo duża liczba odejść z programu w sposób inny niż eliminacja.

Format "fani kontra faworyci" moim zdaniem sprawdził się bardzo dobrze. Fajnie było ponownie zobaczyć tę "nową partię" powracających uczestników, ale jednocześnie fani wnieśli w sezon sporo świeżości (i śmiechu :D ). Dobrze też, że nie powrócił żaden poprzedni zwycięzca - w All-Stars od razu wynikła z tego nagonka na nich, a tu nie było tego problemu. Za to zdecydowana większość "faworytów" to postacie powszechnie uwielbiane lub wzbudzające spore emocje - dobrą robotę odwalono przy kompletowaniu tej części castu. A fani... no cóż. Trudno oprzeć się wrażeniu, że skompletować tych 10 fanów dało się o wiele, wiele lepiej. Ale przynajmniej było wesoło. :D

Powrót Final 2 też był fajny, szczególnie w kontekście tego konkretnego sezonu. Gdy było tak co sezon, to rzeczywiście prowadziło to do dość specyficznego kombinowania, ale takie niespodziewane Final 2 gdy wszyscy oczekują Final 3 (i na odwrót) mają spory potencjał. :)

Fairplay - Czy przychodząc do programu wiedział, że zgarnie tylko kasę za udział i od razu się wycofa, czy też rzeczywiście dopiero na miejscu zaczęły go dręczyć myśli o dziewczynie i dziecku? Nie wiem, nie oceniam. Na pewno jego występ w tym sezonie to jedno wielkie rozczarowanie, bo narobił mi smaka na bardzo dużo - no ale trudno. Żałuję tylko, bo na jego miejsce w programie mógłby spokojnie wskoczyć ktoś inny, kto dałby z siebie wszystko.

Mary - Nie mieliśmy okazji poznać jej zbyt dobrze, ale na podstawie pierwszego wrażenia zdążyłem wstępnie ją polubić. Wydawała się rozsądna i na pewno pokazałaby się w dalszej rywalizacji lepiej niż połowa swojego plemienia. Powody stojące za jej odpadnięciem jako pierwszej są jednymi z bardziej niedorzecznych, z jakimi się spotkałem.

Yau-Man - Szkoda, że pożegnaliśmy go tak szybko, ale był po złej stronie barykady i dodatkowo chyba musiał czymś wkurzyć Cirie.

Mikey B. - Bardzo go polubiłem. Gdyby Joel nie był imbecylem, to Mikey z pewnością by w tym sezonie poszalał, bo miał bardzo duży potencjał strategiczny. Może i rzeczywiście za bardzo się z tym zdradził już zaraz na początku proponując podział głosów między Cheta a Tracy, ale zasadniczo to był dobry plan. Nie przewidział tylko, że trafi mu się taki cymbał jak Joel, któremu odbije już po kilku dniach.

Joel - Straszny był w niego idiota. Już po kilku dniach zaczęła się jego paranoja i strach przed Mikeyem, co chciał rozwiązać... wywalając Mary?! To nie miało sensu, za chwilę zresztą dał się pokierować sprytnej Tracy, by zrealizować swój głupi plan pozbycia się zagrożenia ze strony rywala w sposób bardziej standardowy. O ile rozumiem, że trójka outsiderów z nim przy tym współpracowała (jako swoją jedyną szansę na utrzymanie), to to jak przekonał do swoich wymysłów resztę plemienia jest dla mnie tajemnicą. A nie dośc że głupi, to był jeszcze skrajnie chamski i prostacki. Sposób w jaki traktował Cheta był okropny, nikt na coś takiego nie zasługuje.

Jonathan - Smutna, głupia kontuzja kolana wykluczyła go z gry. Szkoda, choć i tak by raczej w tym sezonie zbyt wiele nie ugrał.

Chet - Był bardzo słaby fizycznie i przez większość czasu dość żałosny w swoich poczynaniach, ale wzbudzał we mnie też trochę litości. W sumie powinien być zadowolony z etapu, do którego doszedł. Szkoda tylko, że swoim odejściem pokrzyżował Ami plany na odwrócenie gry i przeskoczenie do sojuszu fanów w swoim plemieniu.

Kathy - Pod wieloma względami wypadała podobnie słabo jak Chet, ale było w niej coś szczerego i pozytywnego. Smutno, że w końcu się załamała i postanowiła odejść

Tracy - Zdecydowanie najbardziej ogarnięty fan spośród tych, których mieliśmy okazję zobaczyć w grze choć trochę dłużej. Była inteligentna, umiała manipulować ludźmi i wiedziała, czego chce. Szkoda tylko, że wybrała sobie miejsce w trzyosobowym sojuszu słabeuszy. To ona jako jedyna dbała o ich interesy, bez niej szybko byłoby już po nich.

Ami - W Vanuatu jej nie lubiłem, ale tu sporo zyskała w moich oczach. Szkoda, że okazja przeskoczenia do fanów jej się wymknęła i ostatecznie te próby się na niej zemściły. Na duży minus jednak jej ostatnia Rada - popłakanie się w ten sposób było mega sztuczne i żałosne.

Eliza - Jak ja się cieszę, że udało jej się dociągnąć do etapu jury! Oczywiście jednym z powodów jest to, że jeszcze bardziej ją w tym sezonie polubiłem i dobrze jej życzyłem, ale przede wszystkim bezcenne były te jej wszystkie zaszokowane miny na kolejnych Radach. :D Była na oucie i nie mogła nic z tym za bardzo zrobić, a jedyny ratunek w postaci HII od Jasona okazał się być fałszywy - całe szczęście, że się na tym poznała i nie wyszła na idiotkę.

Ozzy - Polubiłem go bardziej niż w Cook Islands, ale popisał się sporą głupotą nie zagrywając HII. Gdy wszyscy wiedzą, że go masz, a ty nie wygrywasz jednego IC i jednocześnie wszyscy spodziewają się po tobie wygrania kilku kolejnych z rzędu, wydaje się to dość naturalne. Jego pełna szczerość była fajna, ale jednocześnie dziwi mnie, jak można w takiej grze tej szczerości wymagać także od innych i robić im potem wyrzuty.

Jason - Sympatyczny koleś, ale miał wyraźny kompleks Ozzy'ego. Podobnie jak on też nie popisał się intelektem i zdolnościami przewidywania, co skończyło się dla niego blindsidem. Zdecydowanie za bardzo uwierzył w moc zdobywania sobie sojuszników wbrew wszystkiemu. Najpierw chciał oddać swojego fałszywego HII Elizie - ale właściwie co by mu to dało w kontekście całej gry? Już lepiej liczyć na immunity run i zachować go dla siebie na czarną godzinę albo użyć do negocjacji z kimś, kogo nie ma po swojej stronie. Potem idiotyczny deal z poddaniem IC w zamian za jedzenie dla plemienia - tu jeszcze go po trochu rozumiem. Ale przyjęcie, że Natalie wysłała go na EI, bo chce z nim sojusz było zbyt pochopne, bo nic wcześniej na to nie wskazywało. Po co by jej był sojusz z nim? To pytanie powinien sobie zadać. Chyba za bardzo chciał, żeby to co się dzieje było prawdą.

James - Wyleciał z gry przez palec, ale chyba tak czy inaczej byłby następnym do usunięcia z gry przez plemię. Jego głównym wkładem w ten sezon było przypominanie na okrągło, jak jego ogromna głupota z Chin zostaje właśnie przyćmiona przez kolejne dziwy.

Alexis - Nie mam o niej zbyt wiele do powiedzenia. Przez ponad pół sezonu stale myliła mi się z Natalie, a gdy tamta zaczęła wreszcie nieco więcej działać, Alexis dla odmiany wciąż pozostała miła, ale nijaka.

Erik - :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Natalie - Przez większość gry była nijaka, ale pod koniec pokazała umiejętności aktorskie najwyższej klasy wrabiając najpierw Jasona, a potem Erica. Podobało mi się jak nie mogła uwierzyć, jak głupi i niedorzeczny plan powstał by ją ocalić na etapie F5 - ten który ostatecznie jakimś cydem wypalił. :D

Cirie - Znowu tak samo urocza i zabawna co poprzednio i znowu zakończyła swój udział na podobnym etapie. Trochę wkurzyła mnie na początku wyborem sojuszu u faworytów, ale dla niej samej to rzeczywiście był chyba najlepszy wybór. Sojusz z Parvati i Amandą rzeczywiście sporo przetrwał i tylko zmianie formatu finału zawdzięcza, że się w nim nie znalazła. Choć i tak spodziewałem się jej zwycięstwa w ostatnim IC, bo był niemal jak robiony pod nią.

Amanda - Lubiłem ją w Chinach, lubię i tutaj. Odgrywanie sierotki idącej do domu i walnięcie ajdolem w twarz Alexis było bezcenne. :D Kibicowałem jej mocno pod koniec i szkoda, że nie udało jej się wygrać. Szkoda, że w okolicach finału podobnie jak w Chinach zaczęła płakać oraz zgrywać szczerą, uczciwą i emocjonalną, bo podobnie jak w Chinach przypłaciła to brakiem zwycięstwa. Nie twierdzę, że to nie było szczere, ale mimo wszystko... jury raczej nie patrzy dobrze na takie rzeczy. I akcja w stylu "powiedziałaś na TC coś, co rzuci na mnie złe światło u jury! jak mogłaś!" też jak żywcem wyjęte z Chin.

Parvati - Tak jak w Cook Islands wciąż chwilami dość irytująca, ale tym razem zyskała też ciut mojej sympatii. No i nie można odmówić jej tego zwycięstwa, na które sobie zasłużyła. Grała dość agresywnie i to jej się ostatecznie opłaciło.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: Saw »

Muszę przyznać że jestem zachwycony tym sezonem. To co tu się działo to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Zdecydowanie jeden z najlepszych sezonów ever. Już sam podział na fanów i faworytów był niezwykle ciekawy. Faworyci dobrani wręcz idealnie. Co do fanów to mam małe zastrzeżenia, bo uważam że skład mógłby być lepszy. Niektórzy z nich to tacy fani że nawet nie potrafili wymówić imion faworytów. Gra strategiczna też u większości leżała. Myślałem że oglądając faworytów w poprzednich edycjach będą mieć nad nimi przewagę, a tu sie okazało że obecność faworytów ich przytłacza.
Jedyny minus sezonu to tak duża ilość wycofań. O ile medicale rozumiem, bo zawodnicy nie mają na to wpływu. Ale wycofanie Kathy, czy proszenie Jonny'ego i Cheta o własną eliminacje trochę psują ten sezon.
Co do porównań do All Stars, to na pewno ten sezon był zdecydowanie lepszy. Było przede wszystkim więcej ogarniętych graczy.
Ogólnie podoba mi się raz na jakiś czas sezon z powracającymi graczami. Miło jest zobaczyć swoich faworytów po raz kolejny w grze. No i ciekawie się obserwuje jak co niektórzy po powrocie próbują coś zmienić w swojej strategii.
Super że trzy moje panie Cirie, Amanda i Parvati doszły do końca. Byłem spokojny o zwycięzcę, bo wszystkie trzy uwielbiam :D


Johnny Fairplay - dla mnie jego udział był bez sensu. Zajął tylko komuś ciekawemu miejsce w obsadzie. Poszedł do gry i wyglądało że jest zaangażowany, ale nagle coś mu się ubzdurało z ciążą dziewczyny i postanowił zrezygnować. Ja tam się ucieszyłem, bo go nie lubię.
Mary - odpadła dlatego że Joel coś sobie ubzdurał w tej głupiej głowie. Ja tam żadnych jakiś bardzo bliskich relacji nie widziałem pomiędzy nią a Mikey'em. A nawet jeśli, to na takim etapie gry nie powinno mieć to większego znaczenia. Ale mimo wszystko plus za taki blindside na niej już na początku.
Yau-Man - w tej edycji przeszedł jakoś tak niezauważenie. Nie trafił chyba do grupy w której mógłby rozwinąć skrzydła.
Mikey B - wydaje mi się że był w nim potencjał na niezłego gracza. No ale podobnie jak w przypadku Mary jego eliminacja była niezrozumiała.
Joel - co za okropny gościu. Dziwię się że na początku wszyscy się go tak słuchali. Pięknym upokorzeniem dla niego na pewno jest fakt że Chet zaszedł dalej od niego.
Jonathan - jak zwykle mam mieszane uczucia co do niego. Czasem go nie cierpię, ale czasem go też bardzo lubię. Smutno mi było jak przytrafiła mu się kontuzja i musiał opuścić program. Wydaje mi się jednak że daleko i tak by nie zaszedł w tej edycji.
Chet - ten to chyba był fanem Janu z Palau i chciał być taki jak ona. Skąd oni tego nieboszczyka wytrzasnęli do obsady to ja nie wiem. Wielu było na pewno fanów chcących wziąć udział, ale oczywiście znalazł się ktoś tak beznadziejny. Zero chęci do gry i do walki w zadaniach. Zawsze będę pamiętał o tym jak Joel ciągnął go przez tor jak worek ziemniaków :D Przez to że zrezygnował dostało się Tracy i Ami w dalszej fazie.
Kathy - kolejna która uważa się za fankę, a jak przyszło rywalizować to po paru dniach wysiadła jej psychika. Rozczarowała mnie i to bardzo. Tylko ryczała jak to jest jej źle i że jakby wiedziała to nie zgodziłaby się na udział. To co ona spodziewała się tam jakiś luksusów? Przecież wiadomo z czym trzeba się mierzyć będąc w takim programie. Kolejna zdecydowanie źle dobrana osoba do obsady.
Tracy - to trzeba mieć łeb, żeby wejść w beznadziejny sojusz z dwoma dziadkami będącymi bez życia. Ale ona w odróżnieniu od nich przynajmniej cały czas próbowała zmienić swoją sytuację. Mądrze kombinowała i ładnie udało się jej zmanipulować niektórych graczy. Szkoda trochę że Chet był tak beznadziejny i nie pomógł jej przy plenie eliminacji Ozzy'ego.
Ami - polubiłem ją jeszcze bardziej niż w Vanuatu. Mądrze chciała przeskoczyć do fanów po przemieszaniu. U faworytów była poza sojuszem i robiła tylko za numerek więc dobre było to próbowanie zmiany stron. Niestety plan nie wypalił przez Cheta i później jak się okazało to kombinowanie na dwie strony się na niej zemściło. Żal mi jej było na ostatniej radzie plemienia. Widać że bardzo chciała zostać dłużej w grze.
Eliza - ucieszyłem się jak zobaczyłem ją w obsadzie i się nie zawiodłem. Ładnie ubarwiła ten sezon swoją osobą. Od pierwszego odcinka była na wylocie, ale cały czas pracowała by poprawić swoją sytuację. Nie wiem czemu co niektórzy tak brzydko ją traktowali w plemieniu. Przecież ona jest taka słodka z tym swoim wyrazem twarzy. Fajnie że nie dała się nabrać na fałszywy immunitet, bo w oczach innych wyszłaby na idiotkę. Dobrze że spróbowała nim zagrać nawet jak była przekonana że to fake. Nigdy nic nie wiadomo, a była w tak fatalnej sytuacji że nic nie ryzykowała. Ostatecznie udało się jej dojść do etapu jury i super było oglądać jej reakcje podczas rad plemienia.
Ozzy - nie lubiłem go w Cook Island i tutaj nic się nie zmieniło. Wkurzająca jest ta jego arogancja i pewność siebie. Próbowałem się do niego przekonać ze względu na Amandę, ale nie dałem rady. Grał lepiej niż za poprzednim razem, ale nie dało się słuchać tych pierdół o lojalności itp. Pomysł z ukryciem fałszywego immunitetu był dobry, ale miał sporo szczęścia że to właśnie nieogarnięty Jason go znalazł. Dla mnie najlepszym momentem sezonu jest jak Ozzy odpada ze swoim HII. Myślę że dziewczyny zrobiły to w odpowiednim momencie. O drugą taką okazję byłoby trudno, tym bardziej że potrzebowaliby wtedy głosu Amandy.
Jason - sympatyczny chłopak, ale graczem był słabiutkim. Dać się nabrać na tak słabej jakości fałszywy immunitet to porażka. Przecież to był zwykły patyk, a ten uwierzył że to idol. Jak na fana powinien takie rzeczy ogarnąć. Później jeszcze dał się tak wykiwać z prawdziwym HII. Nie mogłem uwierzyć że on wtedy na tamtej radzie nim nie zagrał, bo był przekonany że jest bezpieczny.
James - irytowała mnie często ta jego arogancja w stosunku do innych. Smutno jednak że skończył udział przez medical. Myślę że dzięki zadaniom mógłby jeszcze pokrzyżować plany kobietom. Może się cieszyć że ktoś przejął po nim miano najgłupszego gracza.
Alexis - bardzo fajna dziewczyna i do tego nieźle kombinowała. Jednak dała się przechytrzyć Amandzie i odpadła pierwsza z kobiecego sojuszu.
Erik - co on odwalił to ja nie wiem. Najgłupszy ruch w grze jaki do tej pory widziałem :o Gdzieś kiedyś przeczytałem że Erik zrobił coś niezwykle głupiego z immunitetem. Gdy doszedł do F5 i nie został wysłany na wyspę wygnańców to sobie pomyślałem że może chodzi o innego Erika z innego sezonu. A tu jednak się okazuje że to chodzi o niego i że zrobił coś co przechodzi ludzkie pojęcie. Tak się napracował żeby zdobyć ten immunitet, a później dał sie zmanipulować kobietom i go bezmyślnie oddał. Tego się nie da normalnie wytłumaczyć. Ogólnie to go polubiłem i mi trochę żal że został okrzyknięty najgorszym graczem. Widać było po nim że jest wielkim fanem i ma sporą wiedzę. Ale niestety nie szło to w parze z jego grą.
Natalie - do połączenia plemion ona była tak niewidoczna że momentami się zastanawiałem czy ktoś taki jest jeszcze w grze. Ale gdy się pojawiła to pokazała pazurki. Świetnie udało się jej zmanipulować Jasona i Erika. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem przede wszystkim tego że przekonała Erika do oddania immunitetu. Coś co wyglądało na niemożliwe jednak się stało. Może jej jakoś szczególnie nie kibicowałem, ale doceniam to jak grała w końcówce.
Cirie - uwielbiam tą kobietę. Myślałem że w tej edycji już tak dobrze jej nie pójdzie. Ale ona znów pokazał kunszt strategii na najwyższym poziomie. Te wszystkie pomysły blindsidów wychodziły głównie od niej. Nawet wpadła na szalony pomysł przekonania Erika, by ten oddał Natalie immunitet. Szkoda że nie było trzyosobowego finału, bo znów była tak blisko i znów się nie udało.
Amanda - bardzo dobrze grała tak jak w poprzednim sezonie. Jednak znów czegoś zabrakło do zwycięstwa. Przede wszystkim znów dała plamę na finałowej radzie. Czy ona nie może zrozumieć że granie niewiniątka na FTC jej tylko szkodzi. Ale wielkie uznanie za to jak zagrała ukrytym immunitetem. Udawała przed wszystkimi pogodzoną z losem, a tu nagle wyjechała z idolem. Idealny pokaz tego jak powinno się grać HII.
Parvati - troszkę zaskoczyło mnie jej zwycięstwo, bo większe szanse dawałem Amandzie i Cirie. Ale trzeba przyznać że zasłużyła sobie na wygraną. Podobało mi się to że po przemieszaniu grała na dwa sojusze i ładnie się ustawiła na przyszłość. Po połączeniu podejmowała słuszne decyzje. Wiedziała że nie ma co się trzymać z Jamesem i Ozzy'm i wybrała sojusz z kobietami. Grała zdecydowanie lepiej niż w swoim sezonie, gdzie jej gra opierała się głównie na flircie z facetami.

nnn
4th voted out
Posty: 50
Rejestracja: 24 wrz 2017, 01:26
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: nnn »

Jestem po pierwszym odcinku i czegoś tu nie ogarniam. Fairplay się wycofuje, bo chce wrócić do dziewczyny i dziecka. Ale przecież oni chyba nie wracają wcale wcześniej tylko muszą zostać na ponderosie czy gdzie tam oni siedzą.

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: MaciekRS »

Fairplay sie wycofał bo był poobijany przez Bonaduce i jechał na prochach. Środki przeciwbólowe na wyspie przestały działać, nie wytrzymał i w praktyce zrezygnowal z gry.
Na youtube sa filmiki z tym jak go Danny Bonaduce załatwił (nawiasem mówiac dobrze zrobił)

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: frasiek »

O to chodzi?

nnn
4th voted out
Posty: 50
Rejestracja: 24 wrz 2017, 01:26
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: nnn »

No dobra, ale jak to jest z tym powrotem po radzie. Czemu ktoś kupuje taki kit skoro wiadomo, że nie jedzie sie prosto do domu i tak czy siak gdzieś musi poczekać bez kontaktu z cywilizacją do 39 dnia.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: frasiek »

Powracający gracze mają mocniejszą pozycję przetargową to i warunki mogą mieć inne niż nowi gracze.

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: MaciekRS »

frasiek pisze:
31 lip 2018, 15:36
O to chodzi?
Tak, a efektem połamane zęby czy szczęka i roboty dentystyczne wiążące sie z poważnym znieczuleniem i silnymi środkami przeciwbólowymi. Producenci wiedzieli o tym i powinni sobie darować branie Fairplaya na wyspę.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor: Micronesia - Fans vs Favorites (sezon 16)

Post autor: Jack »

nnn pisze:
31 lip 2018, 17:28
No dobra, ale jak to jest z tym powrotem po radzie. Czemu ktoś kupuje taki kit skoro wiadomo, że nie jedzie sie prosto do domu i tak czy siak gdzieś musi poczekać bez kontaktu z cywilizacją do 39 dnia.
W sezonie 27 gwiazdy, które wyeliminowane zostały przed jury też nie wytrzymały bez kontaktu z cywilizacją. Stąd znaliśmy mnóstwo spoilerów dotyczących tego sezonu, bo były jakieś zdjęcia z ich wspólnych podróży po FIlipinach :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości