Survivor: China (sezon 15)

ODPOWIEDZ
MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: MaciekRS »

To był renesans Survivora, świetny sezon, świetna lokalizacja, swietna obsada.

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Fenistil »

Ja też uwielbiam Chiny - przede wszystkim za lokalizację wraz z najlepszym kiedykolwiek oddaniem jej klimatu w konkurencjach, ale uczestnicy także wyjątkowo dobrze w tym sezonie dopisali. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :)

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Davos »

Dzięki za opinie, zachęciliście mnie do dalszego oglądania :)

Póki co jestem po 3 odcinkach. I muszę sprostować jedną rzecz: Napisałem wcześniej, że Ashley zrobiła dramę podczas ceremonii powitalnej, a to była Leslie. No, ale teraz to już w sumie bez znaczenia, bo obydwie panie zdążyły już odpaść ;) Ashley przez swój charakter i kłótnie z Dave'm, a Leslie przez bycie słabszą fizycznie od pozostałych i przez to, że niektórzy bali się, że po mergu może skumać się z członkami przeciwnego plemienia.

Powoli zaczyna się myślenie o strategii - Todd już ma sojusz z Amandą, a teraz kręci się wokół Courtney. Gość wydaje się kumaty i już teraz kombinuje, czy nie opłaca mu się pozbyć silnych zawodników, żeby po mergu nie musieć przeciwko nim walczyć w konkurencjach indywidualnych. Todd wygląda na sprytnego gracza więc nie zdziwi mnie, jeśli daleko zajdzie, bo widać, że wie o co chodzi w tej grze.

Pozostali póki co jeszcze mało spiskują, a przynajmniej nie na większą skalę. Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. A Jean-Robert i Dave swoim zachowaniem wkurzają współplemieńców, co może się na nich zemścić.

Klimat Chin jest super, fajnie też się do tej pory oglądało zadania, głównie oparte na fizycznych przepychankach, w których uczestnicy chwytali się wzajemnie za wszystkie części ciała, a nawet zdejmowali przeciwnikom ubrania, byle tylko wygrać ;)

No i nie ma w tym sezonie Exile Island, za to wskazówki co do ukrytego immunitetu dostaje się po zadaniu, ale trzeba je przekazać drugiemu plemieniu. Oryginalne i interesujące rozwiązanie, bo to powoduje, że opłaca się nawiązywać współpracę z osobami z przeciwnego plemienia - choć z drugiej strony takim zachowaniem można się narazić własnemu plemieniu, o czym w trzecim odcinku przekonała się Leslie.


Ech, żałuję tylko, że będę miał teraz mało czasu na oglądanie więc odcinki będę pewnie śledzić max 1 na dzień, a pewnie i rzadziej...
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Davos »

Jestem w tej chwili po dziewięciu odcinkach. I wkręciłem się mocno w ten sezon, faktycznie jest fajny :) Lokalizacja naprawdę klimatyczna, obsada też dobra. Było też kilka ciekawych zwrotów akcji, jak sabotowanie przez Jaime i Peih Gee zawodów, żeby wykopać Aarona lub Jamesa czy próba użycia przez Jaime "immunitetu", który w rzeczywistości był tylko zwykłym emblematem :D Ta akcja była naprawdę zabawna :) Ale nie podobał mi się za to twist z wyborem przez pięcioosobowe plemiona po 2 członków plemienia przeciwnego - to było wredne, bo te wybrane osoby automatycznie były w nowych plemionach w mniejszości i przez to były pierwsze do odstrzału bez większych szans na wyratowanie się. Ofiarą tego twistu stał się Aaron, który nie miał żadnych szans, zwłaszcza że dwie osoby z jego plemienia specjalnie sabotowały zawody, by się go pozbyć...

Ale poza tym jest nieźle. I ciekawie. Niby Fei Long trzyma się razem, ale każdy tam kombinuje i rozważa różne scenariusze więc tak na dobrą sprawę może to się jeszcze potoczyć w różnych kierunkach. Todd nieźle kombinuje, ale Amanda też jest dobrym graczem. James ma aż dwa odnalezione immunitety, a że lubię tego gościa to mu kibicuję. Denise niby cicha woda, ale też kombinowała, czy nie zrobić przeskoku. Eric próbuje ugrać jak najwięcej swoim social game, Peig Gee jest dosyć cwana (choć ostatnio zaczęła się kłócić z ludźmi, co nie było zbyt mądre, gdy jest się w mniejszości...), Frosti też starał się utrzymać jak najdłużej (choć właśnie odpadł) i tylko Courtney błądzi jak dziecko we mgle i jest cały czas chwiejna, przez co inni ciągle nie są pewni jej głosu więc coś mi się wydaje, że w końcu ją przez to wykopią.
Za to Jean-Robert beznadzieja, niby taki wielki zawodowy pokerzysta więc powinien dobrze grać i odczytywać ludzi, a w rzeczywistości miał chyba najsłabszy social game ze wszystkich i dał się podejść jak amator ;)
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Davos »

Obejrzany kolejny odcinek. Niezły blindside Jamesa :) Trochę mi go szkoda, bo lubiłem tego typa, ale sam sobie jest winien. Miał dwa immunitety i bezsensownie je kisił do końca, zamiast skorzystać chociaż z jednego. Naprawdę liczył, że inni pozwolą mu bezproblemowo przejść dalej, żeby mógł sobie potem na luzie używać immunitetów i mieć otwartą drogę do finału, gdzie miałby dużą szansę na wygraną? Amanda bardzo mądrze postąpiła, że rzuciła pomysł jego eliminacji, a najlepsze jest to, że Pei Gee wpadła na to samo w tym samym momencie :D
Odcinki są coraz ciekawsze i zapowiada się fajna końcówka, bo niby Fei Long ma sojusz, ale tutaj każdy może zdradzić każdego :)

A jeszcze co do odcinka, w którym odpadł James - świetna była ta wyprawa do klasztaru Szaolin. Chyba jedna z najfajniejszych nagród, jakie w ogóle do tej pory pojawiły się w Survivor.
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Davos »

Obejrzałem już wszystkie odcinki :) Dłuższe podsumowanie zrobię pewnie jutro wieczorem, ale już teraz mogę napisać, że Chiny bardzo mi się spodobały i to był naprawdę dobry sezon :) Klimatyczna lokalizacja i zadania bardzo oryginalne, dopasowane do chińskiej historii, kultury i tradycji. Obsada też się udała, było sporo ciekawych osobowości. No i zwycięzca zasłużony, choć finał był mniej więcej wyrównany i do końca nie było wiadomo, jak się rozłożą głosy. Fajnie, że sędziowie się nie obrażali i nie głosowali emocjami, a zamiast tego doceniali dobrą grę strategiczną.
Obrazek

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: MaciekRS »

Będziesz miał trochę powrotów :)
Amanda , James zagrają jeszcze po 2 razy
Courtney, PG zagrają jeszcze raz

A z innych wieści o zawodnikach S15
Ashley niedawno umarła
Todd prawie się zapił na śmierć, jest alkoholikiem który raczej już nigdy nie zgra w Survivor bo w takim stanie stwarza zbyt wielkie ryzyko dla produkcji.
A z weselszych wiesci Jaimie i Eric obchodzili w tym roku 10 lecie swojego małżeństwa. Szczęśliwa para z już prawie 10 letnim synkiem.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Davos »

MaciekRS pisze:
07 cze 2019, 10:47
Będziesz miał trochę powrotów :)
Amanda , James zagrają jeszcze po 2 razy
Courtney, PG zagrają jeszcze raz
Cieszy mnie to :) Zacząłem właśnie oglądać 16 sezon i Amandę i Jamesa już widzę :)

MaciekRS pisze:
07 cze 2019, 10:47
A z innych wieści o zawodnikach S15
Ashley niedawno umarła
O rany, smutna wiadomość :( Jaka była przyczyna? Przecież ona była jeszcze całkiem młoda...

MaciekRS pisze:
07 cze 2019, 10:47
Todd prawie się zapił na śmierć, jest alkoholikiem który raczej już nigdy nie zgra w Survivor bo w takim stanie stwarza zbyt wielkie ryzyko dla produkcji.
O kurczę, to musiał nieźle szaleć po wygraniu miliona :) Mam nadzieję, że z tego wyjdzie, bo alkoholizm to paskudna sprawa.
MaciekRS pisze:
07 cze 2019, 10:47
A z weselszych wiesci Jaimie i Eric obchodzili w tym roku 10 lecie swojego małżeństwa. Szczęśliwa para z już prawie 10 letnim synkiem.
Wow, nawet nie wiedziałem, że byli małżeństwem! Czyli jednak związek zapoczątkowany znajomością z Survivor okazał się bardzo trwały. Super :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: Davos »

No dobra, jeszcze na koniec ode mnie bardziej szczegółowe podsumowanie sezonu.

Chiny oglądało się bardzo przyjemnie i nie dziwi mnie, że ten sezon jest tak lubiany :) Świetna lokalizacja i bardzo fajnie wymyślone zadania - chyba jeszcze do tej pory nie widziałem aż tak dobrze dopasowanych zadań do lokalizacji, w której dzieje się dany sezon. Smoki, węże, stroje wojowników, quizy o Chinach, proch, fajerwerki i chińska porcelana ;) Naprawdę wyglądało to widowiskowo. Podobnie jak nagrody - zwłaszcza wizyta w Shaolin czy na Wielkim Murze. Cast też był fajny - było tu sporo interesujących osobowości i naprawdę mało nudnych osób. Fajny też wymyślono sposób pozyskiwania ukrytego immunitetu - żeby go znaleźć, trzeba było współpracować z kimś z drugiego plemienia, co czyniło przebieg rozgrywki jeszcze ciekawszym.
Nie podobał mi się za to twist z wybieraniem z drugiego plemienia dwóch osób - bo te dwie osoby automatycznie znajdywały się w mniejszości i praktycznie nie miały szans się bronić. Ofiarą tego twistu padł Aaron.


Odnośnie uczestników:

Chicken - zrzędliwy starszy gość, który najpierw krytykował pomysły innych, a potem jak inni go prosili o wyrażenie opinii to mówił "Róbcie co chcecie". Nie dziwi mnie ani trochę, że gość od razu wyleciał i normalnie szybko bym o nim zapomniał, ale dwie rzeczy sprawiają, że mimo wszystko go zapamiętam: Jego oryginalna "ksywka" i przede wszystkim reakcja podczas rady plemienia, gdy dowiedział się, że wyleci :) Ten emocjonalny, pełen wkurwu okrzyk: "DAMN" był tak zaskakujący, że wystraszył chyba nie tylko Sheerę i Ashley, ale i każdego widza :D Genialny moment, oglądałem go mnóstwo razy i cały czas mnie tak samo śmieszy :D
Ku przypomnieniu: :)

Ashley - sympatyczna i zacięta, ale niepotrzebnie kłóciła się z Dave'm, przez co plemię musiało wyrzucić jedną z tych osób, a że Dave robił dużo w obozie, padło na Ashley.
Bardzo smutne, że niedawno umarła...

Leslie - sympatyczna i fajna babka, ale jednak trochę przesadzała z tym prezentowaniem się jako chrześcijanka, zwłaszcza kiedy zrobiła dramę w buddyjskiej świątyni na ceremonii, która była tylko zwykłym powitaniem. Ale jeszcze bardziej zaszkodziła jej gadatliwość, gdy wygadała się przed własnym plemieniem, że opowiedziała o nim drugiemu plemieniu i że z tamtymi się zaprzyjaźniła. To sprawiło, że plemię straciło do niej zaufanie. Szkoda, bo mimo wszystko Leslie w trzecim odcinku pokazała, że jakiś potencjał na gracza też miała.

Dave - bardzo pracowity gość, ale ze słabym socjalem, bo kłócił się najpierw z Ashley, a potem z Shereą i przez to ludzie mieli już go serdecznie dosyć. Pod koniec zacząłem go nawet lubić więc żałowałem, że odpadł, no ale sam był sobie winien.
Z wyglądu przypominał mi trochę naszego bramkarza Artura Boruca ;)

Aaron - największy pechowiec w całym sezonie, bo graczem był dobrym, ale twist go całkowicie pogrążył. W Fei Long wszedł w dorby sojusz z Toddem i Amandą, miał też dobre relacje z innymi więc był niezagrożony. Ale po twiście nagle znalazł się w mniejszości, a przez to, że jego nowe plemię postanowiło sabotować zadanie, znalazł się w fatalnej sytuacji. Wprawdzie próbował jeszcze sprytnie podstawić do eliminacji Jamesa, ale jako że on miał w Fei Long sojusze, został uznany za większe zagrożenie i to on na tej radzie wyleciał. Gdyby dotrwał do merga to bardzo możliwe, że zaszedłby aż do finału. Przez twist ta sztuka mu się nie udała, ale wrażenie pozostawił po sobie dobre.

Sherea - nie lubiłem jej i wkurzało mnie jej zachowanie. Kłótliwa, wkurzająca babka, która myślała, że jak jej idzie dobrze w zadaniach to może całymi dniami leżeć w obozie i czekać, aż inni zrobią wszystko za nią. Twist jej wprawdzie zaszkodził, ale wydaje mi się, że nawet gdyby go nie było to Sherea i tak nie wytrwałaby w grze zbyt długo i jej plemię by ją szybko wykopało.

Jaime - słodka blondynka z miną diablicy, kiedy celowo położyła konkurs o immunitet ;) Dużo kombinowała i to ona wspólnie z Peih-Gee była najlepszym graczem w Zhan Hu więc jej ocena wypada jak najbardziej na plus. Po mergu już zbyt nie wiele mogła zrobić, ale fajnie, że dotrwała do etapu jury.
No i super, że jej znajomość z Erikiem przerodziła się w poważny związek, a nawet w szczęśliwe małżeństwo :) Widziałem ich fotki w necie i naprawdę super razem wyglądają! I widać, że są szczęśliwi :)

Jean-Robert - no ten to był ewenement :D Przyznam, że na samym początku pomyślałem, że to może być całkiem niezły gracz, zwłaszcza gdy zobaczyłem, że to zawodowy pokerzysta i do tego szybko powiedział Toddowi, że widzi w nim dobrego kombinatora i zagrożenie. Ale na tym plusy JR się kończą :P Gość miał fatalny socjal i kłócił się ze wszystkimi, a jak na pokerzystę, bardzo słabo szło mu ukrywanie własnych emocji (gdzie to słynne "poker face"? :P) i czytanie innych. Dawał się pozostałym wodzić za nos i był trzymany w plemieniu tak długo, jak długo był potrzebny jako number. Zabawne było jego podniecanie się perspektywą szukania immunitetu, gdy ten już był od dawna znaleziony :) A jeszcze lepsza była jego reakcja na finałowej radzie, gdy Todd połechtał jego ego i dosłownie go zgasił :D
Gość miał ogromnie wysokie ego, totalnie nieproporcjonalnego do tego, jak dobrym (a raczej jak cienkim) był graczem, ale dzięki temu śmiesznie oglądało się sceny z jego udziałem :) Choć trzeba mu oddać, że pomysł z blindsidem Jamesa miał dobry (podobnie, jak wszyscy inni :D).

Frosti - w Zhan Hu miał dość stabilną pozycję, a po twiście starał się przeniknąć do Fei Long i dzięki temu Sherea, a nawet Jean-Robert odpadli przed nim. Ale też nie robił specjalnie wiele, by skłócić sojusz Todda, a jakiś punkt zaczepienia miał, skoro miał dobre relacje z Curtney. Mógł przynajmniej próbować przekabacić ją na swoją stronę. Genereralnie najgorzej nie wypadł, ale mógł trochę bardziej kombinować i bronić się do końca.

James - Na początku był mi obojętny, ale polubiłem go mocno po tym, jak Jaime i Peih-Gee postanowiły celowo przegrać zawody o immunitet, żeby pozbyć się jego i Aarona. James na tych zawodach starał się jak mógł i widać, że mu cholernie zależało, a potem był bezsilny więc nie dziwiłem się jego rozgoryczeniu, a nawet zacząłem mu współczuć no i kibicować. Okazało się, że James przetrwał tamtą radę, a potem dzięki pomocy Todda zdobył immunitet (a właściwie dwa) i znaazł się w dobrej pozycji. Zabawne było, jak nagle kolejny konkurs o immunitet to on chciał przegrać, a Jaime i Peih-Gee robiły wszystko, żeby wygrać. A jednak mimo starań Jamesa, zawody i tak wygrali. Ot ironia :D Ale trochę mnie zdziwiło wtedy jego zachowanie, bo mógł stać i nic nie robić i czekać, aż Dennise w końcu zmęczy to paskudne jedzenie, choćby to miało trwać i cały dzień ;) W każdym razie James dotrwał do połączenia i słusznie wrócił do Fei Long, ale poczuł się tam zbyt pewnie, aż w końcu przyszedł blindside :D Nie powiem, mimo że mu kibicowałem to jednak całą radę oglądało się bardzo ciekawie. James kisił te swoje immunitetu, aż przekombinował :) Przecież, o ile się nie mylę, można je było użyć chyba i tak maksymalnie do rady plemienia na etapie Top5? A James odpadł na Top7. Co oznaczało, że były już tylko 3 rady, na których można je było użyć więc było wiadome, że jak nie użyje ich na Top7 to skorzysta z nich na kolejnej radzie więc jeśli plemię miało go wyrzucić, to właśnie na Top7. Szkoda, że James na to nie wpadł. Był strasznie pewny swojego sojuszu, ale to jest Survivor i tutaj zaufanie jest wyjątkowo mało wartym towarem :D A gdyby James użył wcześniej immunitetów to miałby jeszcze co najmniej 2 okazje, żeby zdobyć na standardowych zawodach immunitet więc tak czy siak do Final4 mógłby dotrzeć. Gość zmarnował wyjątkową szansę, ale też dzięki temu przeszedł do historii Survivor :P
Podobało mi się, że swój blindside przyjął z honorem i nie miał do nikogo pretensji, mówiąc, że to tylko gra i nie ma o co się obrażać. Szkoda, że wszyscy uczestnicy Survivor nie mają takiego podejścia...

Erik - bardzo sympatyczny koleś, który miał świetny socjal i był lubiany przez wszystkich, ale za bardzo skupił się na tym aspekcie gry, zaniedbując strategię. Choć trzeba przyznać, że po mergu dużego pola manewru nie miał. Jak wyskoczył z tym wyznaniem o byciu prawiczkiem to aż mi się przypomniał Dirk z Borneo :D Ale Erik przynajmniej nie zrobił tego przed wszystkimi, a jedynie w rozmowie z Jaime. Co i tak nie przeszkodziło Jeffowi wyciągnąć to podczas reunion :D Ale Erik w programie poznał swoją przyszłą żonę więc można powiedzieć, że na swój sposób też jest zwycięzcą tego sezonu :)

Peih-Gee - mała, waleczna Azjatka, która świetnie kombinuje, dokonuje śmiałych ruchów strategicznych, a gdy jest przyparta do muru, broni się do samego końca... Chwila! Czy ja już tego gdzieś nie widziałem?? Ano tak... Shi-Ann :) Peih-Gee bardzo mi ją przypominała :) Mimo początkowej niezbyt mocnej pozycji w pierwotnym plemieniu, z czasem zyskała wpływy, aż stała się naprawdę dobrym strategiem. To ona też wpadła na pomysł, żeby położyć konkurs o immunitet i wykopać Aarona i Jamesa. To ona próbowała dać o tym znać Sherei podczas zawodów. Po mergu znalazła się w złej pozycji, ale do końca walczyła o przetrwanie, nie tylko podczas zawodów (gdzie walczyła tak ambitnie, że raz zdobyła immunitet), ale też próbując przeciągnąć Dennise na swoją stronę. Miała też świetny pomysł, żeby głosować na Todda podczas blindsidu Jamesa - na wypadek, gdyby ten ostatni użył wtedy immunitetu. Szkoda, że nie powiedziała wtedy Jamesowi, że jego sojusz chce go wykopać, bo wtedy być może odwróciłaby sytuację na swoją korzyść. No i niepotrzebnie też wdawała się w kłótnie w Fei Long. Aczkolwiek nawet, gdyby siedziała cicho i tak by odpadła bo była w mniejszości. W każdym razie ocena końcowa wypada jak najbardziej na plus.

Denise - przez większość sezonu była mi obojętna, zresztą bardzo długo pozostawała niewidoczna i dała się zauważyć dopiero wtedy, gdy uczestników było już naprawdę mało. Ale potem zaczęła mnie irytować. Wkręciła się do sojuszu Todda, ale ewidentnie miała tam najsłabszą pozycję, co było widać choćby po tym, jak nikt jej nie wybrał do zawodów czy jak jej sojusz nie poinformował jej o głosowaniu na JR. Liczyłem, że ona tylko się czai i w końcu wykona jakiś ruch... ale grała strasznie zachowawczo, wręcz tchórzliwie i do końca nie zrobiła niczego, przez co odpadła gdy tylko przestała być potrzebna. A mogła odwrócić swoją sytuacjęm gdyby na etapie Top6 przyjęła propozycję Peih-Gee i głosowała razem z nią i Erikiem. Tyle o strategii. Co do osobowości - wkurzyła mnie tym, że nie wzięła na żaden reward Peih-Gee, mimo że ta wcześniej zabrała ją do Shaolin. Druga sprawa - współczułem jej sytuacji materialnej, ale nie podobało mi się, że chciała wziąć sędziów na litość, gdyby dostała się do finału (swoją drogą zrobiła straszną głupotę, mówiąc o tym wprost podczas rady plemienia :D). Podczas reunion znów jej współczułem i cieszyłem się z ładnego gestu producenta, który postanowił jej pomóc... aż nie zacząłem czytać komentarzy w tym temacie i nie dowiedziałem się, że całą historyjkę mocno podkoloryzowała... No co za baba :D Tyle dobrego, że chociaż te 50 tysięcy dolców wpłaciła na cele charytatywne.

Amanda - świetna dziewczyna, którą szybko polubiłem. Podobało mi się, że od razu zaczęła grę i wyszła z inicjatywą zawiązania sojuszu z Toddem, do którego dołączył potem Aaron. Na pewno nie była biernym sojusznikiem Todda i była osobą decyzyjną i to ona we właściwym momencie wpadła na pomysł pozbycia się Jamesa i jego immunitetów. Zrobiła jednak błąd, spodziewając się, że sędziowie będą oceniać finalistów pod kątem emocji, a nie strategii. Nie pozbyła się wcześniej Todda, mimo że rozważała taką opcję, a na finałowej radzie wypadła fatalnie, próbując wszystkich przepraszać, zamiast zaprezentować się po prostu jako dobry gracz, którym przecież była. Sęk w tym, że nikt poza nią samą i Toddem o tym nie wiedział, o czym świadczyła choćby reakcja Peih-Gee, gdy Amanda na tej radzie uświadomiła ją, że to ona stała za blindsidem Jamesa.

Courtney - "słodka" blondynka, która waliła prosto z mostu, co jej leży na serduchu i przez to początkowo myślałem, że szybko odpadnie. Ale potem Courtney była na tyle cwana, że poza wiecznymi kłótniami z JR dogadywała się z ludźmi dosyć dobrze, a złośliwe uwagi wobec współplemieńców zachowywała na confessy :D Osobowością była na pewno ciekawą i wprowadziła dużo kolorytu do tego sezonu, ale też trzeba otwarcie powiedzieć, że strategiem to ona nie była. Bardzo długo prezentowała się jako chwiejna osoba, której głos jest jedną wielką niewiadomą i dopiero po mergu, gdy każdy głos się liczył, Todd i Amanda zaczęli widzieć w niej cennego sojusznika, dzięki czemu Courtney dojechała aż do finału. I mimo, że zaprezentowała się tam całkiem nieźle i nawet zdobyła więcej głosów niż Amanda to jej zwycięstwo byłoby niezasłużone więc dobrze, że nie wygrała. Świetne było jej wyznanie podczas reunion, że nienawidzi dzieci :D

Todd - zdecydowanie zasłużony zwycięzca. Od samego początku zaczął grać i chociaż to Amanda wyszła pierwsza z propozycją zawiązania sojuszu to Todd był w nim bardzo aktywny i cały czas myślał, jak ograć przeciwników. Podobało mi się, że rozważał na początku pomysł, by nastawiać ludzi w plemieniu przeciwko silnym zawodnikom, by nie musieć z nimi rywalizować na etapie walki o indywidualne immunitety :) I choć gra się tak ułożyła, że potem potrzebny mu był zarówno Aaron, jak i James, cała sprawa pokazuje, że Todd od samego początku myślał o kilku ruchach naprzód. Po twiście wymyślił sprytny plan, żeby James zgarnął immunitet i potem położył konkurs o immunitet, dzięki czemu wykopałby kogoś z Zhan Hu. Po mergu Todd kontrolował sytuację i najpierw pozbył się groźnej Jaime, ale gdy zobaczył, ze Jean-Robert zaczyna kombinować, wykopał właśnie jego. Później dostrzegł, ze Frosti zyskuje wpływ na Courtney więc bardzo sprytnie w niego uderzył, a potem przyszła kolej na Jamesa (choć pomysł wyszedł od Amandy). No a dalej grał tak, żeby wejść do finału razem ze swoimi sojuszniczkami, wiedząc że może je pokonać. Ale decydująca okazała się finałowa rada, na której Todd wypadł świetnie - szybko wyczaił, że sędziowie będą doceniać dobrych graczy więc właśnie tak się zaprezentował. No i pięknie zgasił Jean-Roberta :D I dzięki temu obrócił wszystko na swoją korzyść. Podsumowując - dobry i cwany kombinator i w pełni zasłużony zwycięzca. Aczkolwiek troszeczkę szczęścia też mu dopisało - mógłby odpaść na etapie Top7, gdyby James skorzystał z jednego ze swoich immunitetów ;) Ale szczęście w tej grze też trzeba mieć :)


Chiny zakończone, ale jeśli będę kiedyś wracać do niektórych już obejrzanych sezonów to do tego wrócę na pewno :)
No to teraz czas skupić się już w pełni na Favourites vs Fans :) Tam znów będę miał okazję oglądać Jamesa i Amandę, co mnie bardzo cieszy. Choć fajnie byłoby zobaczyć jeszcze Todda, Courtney i Peih-Gee.
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: ciriefan »

Todd się zaręczył


Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: ciriefan »

Erik i Jaime po wielu latach małżeństwa rozstali się. Co więcej Erika czeka proces sądowy - Jaime oskarżyła go o przemoc domową wobec niej i ich syna.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: China (sezon 15)

Post autor: ciriefan »

Update: Erik został aresztowany za przemoc domową. Wpadł po tym, jak poszukiwał jej po tym, gdy z dzieckiem uciekła z domu. Gdy policja ją znalazła, jej zeznania go pogrążyły. W artykule pojawia się jeszcze kwestia potencjalnych zdrad Erika.

https://www.tmz.com/2024/03/08/survivor ... ftgV0LhQFA

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości