S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Kelrik
7th voted out
Posty: 111
Rejestracja: 11 mar 2017, 00:00
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Kelrik »

Jeszcze przed finałem zastanawiałem się kiedy kolejna osoba wróci z EoE. Przecież powrót na 2 rady plemienia przed końcem to brak szans na zwycięstwo. Okazało się jednak, że wrócił Chris uzbrojony niczym John Matrix w wiedzę od innych wykluczonych zawodników, a także w amulet. Nie lubię teorii spiskowych, ale ten moment uważam za najsłabszy w sezonie. Osoby na EoE powinny mieć zakaz rozmowy o tym co wydarzyło się wcześniej, a tak Wentworth na starcie wysypała się z HII Lauren. Super kumpela. Dalej będę się upierał, że Gavin i Julie nie zasłużyli na zwycięstwo, ale ten ruch producentów rozwalił też grę Ricka, Victorii i Lauren. Ta ostatnia jest przynajmniej sama sobie wina, że tak efektownie zmarnowała swój HII. Piszecie, że powrót Chrisa był planowany dla Joe. Nie wierzę w to. Joe to bestia w konkurencjach, ale słaby zawodnik. Nawet gdyby dotarł do finału to nie otrzymałby wiele głosów. Chris rozegrał swój powrót jednak po mistrzowsku. Nie wierzę też by Reem miała taki posłuch na EoE. Gdyby Rick był w finale z Chrisem, to ten drugi nie miałby szans w głosowaniu. Podczas rozpalania ognia miałem bowiem wrażenie, że większość osób kibicuje jednak Rickowi. W efekcie Chris przez krótki czas narobił więcej zamieszania niż Julie i Gavin razem wzięci. Dlatego wygrał. Gdyby obok Chrisa w finale usiadł Wardog i Aurora to wynik byłby inny. Reasumując ten sezon mi się podobał. Jeśli Survivor wróci kiedyś do wersji z EoE to producenci powinni jednak wyciągnąć wnioski. Bardziej martwi mnie kolejny sezon z Boston Robem i Sandrą w roli mentorów. Co za poroniony pomysł...Mam nadzieję, że na okrągłą 40 edycję wymyślą coś lepszego. Chętnie obejrzałbym walkę samych zwycięzców poprzednich edycji.

Głucha
3rd voted out
Posty: 33
Rejestracja: 28 wrz 2017, 22:33
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Głucha »

Ja też wątpię, że dla Joe. Nie daliby puzzli wtedy.
Edycja z samymi zwycięzcami byłaby cudowna. Szkoda, że produkcja straciła mózg.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Jack »

Zwycięzca znikąd. To już nawet Reem miała więcej wypowiedzi na wymarciu niż ten facet, który wygrał.
Co do ognia to tutaj pełna zgoda, że tym ruchem mógł zyskać szacunek u jurorów, Probsta i widzów. Gdyby przegrał to pewnie byłoby to przedstawione jako ryzyko, którego się podjął. Wydaje mi się, jednak że gdyby zrobiła ten ruch jakaś kobieta i dodatkowo przegrała w wyzwaniu to zostałaby wyśmiana przez wszystkich łącznie z Probstem na finale.
Racja, że miał tutaj mniej możliwości i tylko 3 rady, więc szans na szalone ruchy było bardzo mało. Jednak on na co dzień przebywał z jurorami i miał okazję rozmawiać z nimi przez 20 dni. Styl gry szalony, ale bardzo skuteczny :D

Zaskoczyła mnie bardzo Victoria. Myślałem, że głos na Gavina to w tym przypadku formalność. Jak widać niekoniecznie. Czyżby ruch Chrisa zrobił na niej aż takie wrażenie? :D

Nie wiem co jeszcze napisać. Proszę o Lauren i Aurorę w jakiejś edycji z powracającymi graczami :D Ale zgaduję, że z tego sezonu szansę na powrót dostanie Rick, Joe i Wardog.

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: MaciekRS »

Jack pisze:
19 maja 2019, 13:03
Zaskoczyła mnie bardzo Victoria. Myślałem, że głos na Gavina to w tym przypadku formalność. Jak widać niekoniecznie. Czyżby ruch Chrisa zrobił na niej aż takie wrażenie? :D
Victoria była wściekła na Gavina że ją zdradził gdy odpadała. Sama w wywiadach mówiła że to że powiedziała że na niego zagłosuje wynikało tylko z faktu że spodziewała się że przez to będzie większym celem i wyleci jako następny a w rzeczywistości nie myślała nawet żeby na niego oddać w finale głos.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: ciriefan »

Jeszcze ostatnie KONFY

Chris - 13 (23)

Gavin - 4 (26)
Julie - 7 (32)

Rick - 12 (63)
Lauren - 6 (28)
Victoria - 2 (22)

Aurora - 15, Ron - 27, Wardog - 28, Kelley - 30, David - 28, Julia - 10, Eric - 14, Joe - 11, Aubry - 24, Reem - 15

Wendy - 18, Keith - 16

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: MaciekRS »

Rick 2x więcej niż drugi z kolei zawodnik. To jest smutne

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Jack »

MaciekRS pisze:
19 maja 2019, 20:15
Rick 2x więcej niż drugi z kolei zawodnik. To jest smutne
Może Sia była sponsorem programu i chciała oglądać jak najwięcej swojego faworyta? :D

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Fenistil »

O zwycięstwie Chrisa napisano już chyba wystarczająco dużo, więc ode mnie krótko: jego zwycięstwo to farsa i wstyd dla fanów programu, ale takie były od początku zasady i on bardzo dobrze je wykorzystał. Choć nie mieliśmy okazji zbyt mocno go poznać, to zrobił na mnie wrażenie sympatycznego, równego gościa.

Najbardziej ciekawi mnie jednak aspekt dobrowolnego przystąpienia Chrisa do rozpalania ognia, które - nie ma co się dziwić - jest postrzegane jako jego największy ruch w grze. Zastanawiam się teraz, do czego to może doprowadzić program w przyszłości:
  • Jak często będzie się zdarzać, że posiadacz immunitetu w final 4 będzie się czuł zbyt niepewnie z myślą o finałowej radzie i zachęcony sukcesem Chrisa (oraz brakiem sukcesu Domenicka, który stchórzył) zdecyduje się na coś podobnego?
  • Czy brak podjęcia takiego ruchu będzie uznawany za oznakę słabości? A może wręcz przeciwnie - będzie świadczyć o tym, że ktoś uważa swoją grę za mocną i nie musi się ratować takimi zagrywkami?
  • Zasady mówią, że to posiadacz immunitetu w final 4 wybiera sobie jedną osobę do finału. Chris chcąc przystąpić do wyzwania niejako oddał swój immunitet Julie, z myślą o zabraniu do finału także Gavina. Czy Julie mogłaby w tym momencie:
    • razem z pozostałymi solidarnie odmówić przyjęcia immunitetu?
    • przyjąć immunitet, po czym stwierdzić, że teraz mocą swojego immunitetu chce wziąć Chrisa do finału?
    W obu tych przypadkach gracz z immunitetem próbujący takiej zagrywki wychodzi tylko na idiotę i pokazana jest jego bezsilność, a opcja nr 2 to wręcz dwie pieczenie na jednym ogniu (bo jeszcze mamy gwarantowany finał, robiąc swój ostatni ruch polegający na zablokowaniu czyjegoś ruchu).

    Znając życie pewnie żaden z tych scenariuszy nie jest możliwy i gracz z immunitetem po prostu wybiera dwójkę finalistów (niezależnie czy włącznie z sobą, czy bez), ale może ktoś wie coś więcej na temat tego jak do takiej sytuacji odnoszą się reguły?

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: tombak90 »

A ja się po prostu śmieję :lol: :lol: :lol:

Gdybym zobaczył podobnego potworka dwa lata temu, pewnie wyprodukowałbym tak jak co niektórzy trzy strony żółci, sraki i żałobnych wersetów o tym, że Survivor się skończył, wiara w reality się skończyła i w ogóle wszyscy zginiemy.

Teraz, gdy przynajmniej od S35 mam świadomość, że najnowsze amerykańskie survy są ustawione, mogłem radośnie położyć sobie lapka na bebechu, chrupać niezdrowe rzeczy i wyć gromkim śmiechem z tego co widzę, przy okazji obstawiając jak daleko jeszcze posunie się Probst w zapinaniu w dupsko wszystkich odwiecznych zasad swojej marki. Całe szczęście, że Rudy Boesch już prawie nie kontaktuje, a Sue Hawk średnio kontaktowała już w S8, bo gotowi dostać jakiegoś hercklekotu na widok tego, jak legenda sięga bruku.

Szczerze mówiąc, kiedy już człowiek uświadomił sobie, że to kabaret, w jakiś chory sposób oglądało się to dużo lepiej, niż kilka ostatnich edycyj, tak więc zdecydowanie polecam takie nastawienie – i bez nerwów i bez spiny i bez wszystkiego. Kiedy Devens wyciągał z drzewa piątego ajdola zarżęliśmy niegorzej niż przy Neonówce 8-) :lol:

Do meritum. Weteranom poszło mniej więcej tak, jak można się było spodziewać. Aubry podobnie jak JT zalicza równie pochyłą z sezonu na sezon – kiedyś było wow, za drugim razem „ow” zmieniło się na „tf”, a za trzecim człowiek już tylko się dziwi, jak to się stało, że ich matka ojcu z dzyndzla nie zlizała. Najbardziej mnie rozbraja jak ta lacha swoimi kolejnymi stylówami na siłę stara się pokazać, że nie jest miałka. W pierwszym wcieleniu była taka zwykła, w drugim nieco rockowo-alternatywno-buńczuczna, a teraz poowijała się jakimiś kocami, chcąc pewnie wyglądać na mistyczną, ale przy swoim błędnym wzroku i socjalnym opóźnieniu wyszła z tego taka trochę profesor Trelawney, która za dużo patrzyła w swoją kryształową kulę, czy inne jajco, a za mało przez okno i siadło jej na dyńkę. Kuli z kolej nie trzeba było, żeby dokładnie przewidzieć losy Joe’go i to już rok temu, w momencie, gdy Redmond czy jakiś inny spoilerowicz wkleił jego roześmianą japę na listę potencjalnego castu. Czy rzeczywiście lokalni murzyni odpicowali całe to EOE specjalnie i wyłącznie pod niego, tego nie wiem, teoria dla mnie trochę za bardzo naciągana, bo za dużo łebków mogło mu mimo wszystko przeszkodzić (i przeszkodziło), w każdym bądź razie mam nadzieję, że mamy go z głowy na amen, bo już naprawdę nic więcej się z jego historii nie wyciśnie. Zgol te kudły, oddaj na peruki do centrum onkologicznego dla cocker spanieli i daj nam spokój. David był trochę bardziej zjadliwy niż w Milenialsach, gdzie według edytorów nie wystąpił nikt poza nim i detektyw Rutkowski do tej pory zastanawia się, kto właściwie czmychnął tam z milionem dolców. Momentami oscylowałem nawet wokół lubienia go, aczkolwiek beka, że cały czas miał zapalenie napleta do eliminacji Łent Łotra, a ta na końcu i tak go zoutlastowała.

No właśnie, Łent Łotr. Fanowskie serducho się raduje, bo pokazała się najlepiej z całej tej czwórki straceńców. Wydawałoby się, że przez wzgląd na jej resume ci wszyscy superfani przeorają jej anus jeszcze zanim zeskoczą ze statku, a tymczasem przez cały pre-merge była panią sytuacji nawet pomimo tego, że trafiła na wyjątkowych przegrywów i praktycznie nie wychodzili z tej trajbalowej salki. Cios przyszedł dopiero później i to od jej własnego, cierpliwie wyhodowanego pantoflarza Wojnopsiura, ale miejsce i tak ma całkiem przyzwoite jak na Łent Łotra grającego po raz trzeci. Tym razem wyszło z niej trochę villainowskie zielę, zwłaszcza w opozycji do tego Niebieskiego Lewaczątka na próżno walczącego o dobro kurczaków i hajs Sii, czym straciła trochę fanbazy, no ale mi oglądało się to wcielenie tym milej.

Jeśli chodzi o beniaminków grających na uczciwych zasadach, to najlepiej narozrabiał pan Nowożeniec i moim zdaniem to on powinien wrócić z Samoi/Nicaragui/Fiji/czygdzieonitamsąjużsięgubię bogatszy o garść mamony na podróż poślubną. Porządny socjal, chyba najmniej rzeczy go tam zaskoczyło, najwięcej razy głosował poprawnie, no i w odpowiednim momencie sprzedał kosę swojemu koleżce, który to motyw został zdecydowanie za słabo rozwinięty. Victoria w sumie analogicznie, tylko dostała wcześniej w czambuł, rzekomo przez blef Chrisa (o tym później). Problem w tym, że oboje z Nowożeńcem byli do tego stopnia drewniani, że mimowolnie spodziewałem się, że z uszu za chwilę zaczną im wyłazić korniki, nie zamierzam więc przelewać za nich krwi na survoforach. Jestem bliski pewności, że Victoria hodowała nawet pod tą swoją krasnalowatą czapą wiewiórki, w pewnym momencie napchała ich tam za dużo, podusiły się i potem zwisały jej z przyłbicy jako takie rude truchła.

TypowaStarszaPaniRunnerUp była dymana trochę częściej, sojusznicy pomijali ją w machlojkach z niewiadomych powodów, no i kilka razy zrobiła z siebie emocjonalną srakę, takie rzeczy mają niestety spory wpływ na finalnym głosowaniu. Może i nie zasłużyła na to jajco, które dostała, ale do Nowożeńca sporo jej jednak brakowało.

Przez dłuższy czas kibicowałem milutkiej pupuni Lauren, która wbrew oczekiwaniom ładnie się otrząsnęła z piachu po eliminacji swojej idolki i rzuciła się do tej całej rozjebundy z nową dawką wigoru, niestety jednak to, co odkopytkowała z tym oddaniem ajdola, no to ja po prostu nie. Czy ona dostała czymś w głowę? Dopadł ją kolejny udar, tak jak wcześniej w IC-ku? Ktoś jej groził? Chyba wracamy tu do tego, o czym pisałem w trzecim akapicie, bo w rzeczywistym świecie chyba nawet dziecko Woo i Christiny z One World, które dodatkowo upadłoby im główką na podłogę, nie oddałby ajdola na etapie F6 jednej z dwóch osób, przy których każdy inny mógłby w finale co najwyżej sypać zwycięzcy confetti.

Moją uwagę zwrócił Ron, który w pewnym momencie zapowiadał się na czarny charakter, tak bardzo potrzebny wśród tych wszystkich papierzaków, ale niestety jak już raz dostali z Erikiem w pizdę, skulił się i zdziadział już do końca swojej bytności w programie. Poza tym, jako że nie czytałem przed tym sezonem zbyt dokładnie bio naszych śmiałków, to w momencie, gdy w odcinku z loved onesami na hasło lets si hu meryd ju zamiast jakiejś sympatycznej babcinki, z krzaków wyskoczył do niego dwumetrowy murzyn, stwierdziłem, że to dla mnie chyba jednak za gruba wiksa :lol:

Tak zwana „queen” Aurora była w swojej queenowatości łudząco podobna do tak zwanej „queen” Alison z poprzedniego turnusu – socjalna miernota, której nikt za bardzo nie chce wtedy, gdy koniecznie chcieć nie musi, przez co co Radę staje się tak zwanym celem wstępnym, na który wszyscy kolektywnie zgadzają się zanim jeszcze nie rozlezą się grupkami po krzakach, żeby planować polowanie na grubsze ryby. Słowem – jeśli grasz w tym sezonie i jedyne, co słyszysz przed Radą to „Oh, it’s Aurora tonight”, to lepiej zacznij działać i to baaardzo szybko działać 8-)

Kogo nam tam jeszcze w tym sezonie przywiało? Eric wychylił się w niewłaściwym momencie. Wojnopsiur w jeszcze bardziej niewłaściwym momencie porzucił rolę pantofla i pozbawił się swej tarczy utkanej z białego włosia. Julia w turbo-super-duper niewłaściwym momencie postanowiła zerwać sobie z japy plaster, który nakleili jej edytorzy i chlapnęła na Radzie o kilka słów za dużo.

Teraz słówko o tych grających na kodach. Widzę, że w kwestii Devensa i Chrisa powstały w survonecie dwie konkurencyjne teorie. Ja po namyślę przychylam się do tej ciemniejszej – otóż moim zdaniem Chris wcale nie wszedł naszemu gospodarzowi w paradę. Parada była zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, łącznie z dokładną trasą, transparentami i kordonem Leśnych Skrzatów czuwających by wszystko odbyło się tak, jak powinno. Co za tym przemawia? Ano, moi mili, dwie rzeczy. Po pierwsze, podrzucenie ajdola Chrisowi tuż po powrocie. Po drugie, zbałamucenie Lauren bez względu na to, kto dokładnie i za ile moniaczy to zrobił, bo ta decyzja była tak durna, że nie miała prawa się wydarzyć i byle blef o miłości zdechlaków do Victorii nie jest tu dla mnie przekonujący. Victoria Victorią, ale Lauren musiałaby też wiedzieć, że wszyscy prawdopodobnie skumali się na tym Wyginienisku i panowie są zagrożeniami jeszcze większymi. Tak więc gdyby Probst nie chciał wygranej Chrisa, nie ubezpieczałby go na obie Rady, tym bardziej, że wiedział co dzieje się na Wyginienisku i zdawał sobie sprawę z tego jakiegoś paktu Starej Przegrywki, o którym pisze Ciriefan.

Legenda ajdolożernego Devensa była więc pompowana specjalnie po to, żeby stejtsowy plebs spierdział się na widok tego, że na koniec nadeszła jeszcze większa legenda. Ach, jakie te surwajwory emocjonujące, jakie nieprzewidywalne, prawda Kate? A teraz pozmywaj te kufle po piwie i zagoń dzieciaki do spania, bo rano wstajemy.

Co w temacie obu delikwentów? Postaci Chrisa nie polubiłem, jakieś to takie miałkie i zającowate. Cała jego zasługa w tym, ze nie zjebał niczego przez dwie rundy mając do dyspozycji dwa ajdole, no morrrrdo ty moja, gratulacje, mogę autograf? :lol: Postać Devensa z kolei polubiłem, ale strateg to z niego był jak z koziego ogona tamburyno – od spodu pukają w tym sezonie ewentualnie tylko Keith, Piszczałka i Aurora. Poza tym Probst swoim editowym głupeczkowaniem potrafi sprawić, że człowiek znienawidziłby w tym programie nawet własną matkę i miał nadzieję, że koledzy hukną jej tam w końcu przez łeb jakimś blindsidem.

Największa bekę miałem na Radzie F4: To było takie spaczone devensochrisyzmem, że Nowożeniec i Typowa oglądając ten pojedynek wyglądali tam jak dwójka nastolatków siedząca przy stole z dwoma wujkami kłócącymi się o politykę. Dam głowę, że Probst już teraz nie pamięta ich imion, tego, że w ogóle byli w finale i w ogóle czo to za japy, panie Edziu, kto ich wpuścił na Reunion bez zaproszenia? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

O Wyginienisku się nie wypowiem, bo w ramach profilaktyki onkologicznej przewijałem ten cały sekciarsko-motywacyjno-iluminacki rzyg, bawiłem się tylko oglądając jak bardzo ten twist rozpierdala całą znaną nam survorzeczywistość, a Probst jeszcze się z tego głupio cieszy.

W ramach efektu zoo czekam na kolejny sezon, postaram się tradycyjnie już nie odpaść w nim komentarzowo w pre-mergu :lol: A teraz niech zabrzmi Australia.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Maw
sole survivor
Posty: 1283
Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Maw »

Aurora to queen, bo była sobą i nikogo nie udawała, i walczyła o siebie, o swoje marzenia...

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: tombak90 »

Maw pisze:
16 sie 2019, 14:40
Aurora to queen, bo była sobą i nikogo nie udawała, i walczyła o siebie, o swoje marzenia...
No skoro tak... Przekonałeś mnie :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

nnn
4th voted out
Posty: 50
Rejestracja: 24 wrz 2017, 01:26
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: nnn »

Nadrobiłem w końcu sezon, ale żeby coś o nim napisać zbierałem się tydzień. No po prostu twist dramat. Ekipa też średnio rozgarnięta. W poprzednich sezonach jak była RI to od razu wywalali tych co wrócili. Kibicowałem Victorii, pod koniec Gavinowi, ale wtedy już było wiadomo, że się wszystko rozstrzygnie między return playerami. Ale hejtować ich nie zamierzam. Według mnie obaj znakomicie wykorzystali swoją drugą szansę. W przeciwieństwie do pozostałych forumowiczów mnie akurat Devens tak nie drażnił. Jakby nie to, że wrócił wcześniej to nawet bym mu kibicował. On chociaż był w tej grze i było go widać (no, trochę nawet za dużo go było). No a Chris? Jak wygrał zadanie o powrót to ja sobie już nie mogłem przypomnieć kto to był i w jaki sposób odpadł. No ale super to rozegrał, zwłaszcza rada z rozpalaniem ognia - postąpił najmądrzej jak mógł, ale czy zrzekając się immunitetu nie zrzekł się prawa do wyboru finalistów?
Za ten zrąbany twist z EoE oraz deszcz idoli wielki posąg Boston Roba w cztery litery produkcji.
Tak chwaliliśmy DvG a tu taki zjazd... Oby kolejny sezon był ciut normalniejszy.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Davos »

No i finał obejrzany.
Wrażenia? Bardzo mieszane... Z jednej strony finał mnie bardzo pozytywnie zaskoczył na plus - lubiłem Chrisa i trzymałem kciuki, żeby to on wrócił. Co ku mojej uciesze się stało, a potem jeszcze na dodatek rozegrał świetną partię, wieńcząc ją bardzo mocnym ruchem z rozpalaniem ognia, czym jednocześnie wywalił z gry Ricka. A bałem się, że zwycięstwo Ricka jest już nieuniknione, zwłaszcza gdy znalazł kolejnego idola. No ale z drugiej strony - sam twist z EoE był mocno kontrowersyjny... I z której strony by na to nie spojrzeć, nie da się ukryć, że to już nie ten sam Survivor co kiedyś... No ale o tym za moment.

Top6
Wszyscy z EoE stawili się na zadaniu i walczyli o powrót do gry. Najbardziej kibicowałem Chrisowi więc oczywiście jego powrót bardzo mnie ucieszył, zwłaszcza że rozegrało się to w bardzo emocjonującej końcówce. I pomyśleć, że zabrakło bardzo niewiele i do gry wróciłby Joe... Brr, to by już zepsuło do końca ten sezon. Wrócił jednak Chris i od razu zaczął nawiązywać relację, żeby się jakoś utrzymać w grze. Ruch dobry, zwłaszcza że udało mu się zgrać prawie ze wszystkimi - Rick mu zaufał, Lauren też, a Julie nawet wzięła go na nagrodę. No ale Chris dostał też przepołowiony immunitet, czyli to samo, co wcześniej po mergu dostał Rick. Niby to działało od następnej rady i trzeba było dać komuś połówkę immunitetu, a potem ją odzyskać, no ale jednak jest to jakaś forma przewagi. Ale gorzej, że Chris miał też info od sędziów i od razu sprzedał info, że Victoria jest ich faworytką, co momentalnie wystawiło ją na cel. Czy to faktycznie była prawda, nie wiem. Ale nawet jeśli Chris to wymyślił to inni nie mogli zweryfikować, czy to było kłamstwo czy nie więc Victoria w sumie nie miała jak się z tego wybronić (poza ewentualnym wygraniem immunitetu na zadaniu lub znalezieniu idola). Chris miał też info o HII Lauren, co dobrze wykorzystał - choć tu bardziej przyczepiłbym się do Kelley, bo mogła po odpadnięciu nie dzielić się tą informacją. Wiedziała przecież, że ktoś z EoE jeszcze wróci i może to potem wykorzystać przeciwko Lauren. Co do samej Lauren - zrobiła błąd, grając swoim HII dla Chrisa. Raz, że nie miała już potem ochrony na kolejnej radzie, a dwa, że Chris i tak by nie odpadł, bo poleciała Victoria.
No a Rick oczywiście był bezpieczny, bo choć zadanie wygrała Julie to on znalazł kolejnego idola...

Top5
Rick znalazł trzeci z rzędu HII... Kurde no, bez jaj. Ja rozumiem, że on wstawał wcześniej niż inni, ale oni też szukali tych immunitetów, a dziwnym trafem to on je znajdował :/ Choć pomysł ze zrobieniem dwóch fejk ajdoli był niezły i zabawny, zwłaszcza jak Julie i Lauren się z nich cieszyły :) Chris też był bezpieczny, bo zagrał swoim HII i tu trzeba mu przyznać, że dobrze zagrał swoim socjalem, bo dzięki niemu odzyskał od Ricka drugą połówkę immunitetu. No a odpadła biedna Lauren, która już była bez żadnej osłony... Rick zdobył immunitet na zadaniu więc oddał swojego idola Gavinowi, co było dobrym ruchem. Ale i tak głupia była sytuacja, że na tej radzie aż 3 osoby były bezpieczne i odpaść mogła tylko Lauren lub Julie. Aż się przypomina niechlubna rada z Top6 w Game Changers…

Top4
Chris ku mojemu zadowoleniu wygrał immunitet w emocjonującym zadaniu, a potem zrobił ruch, na który miałem wielką nadzieję, ale co do którego nie spodziewałem się, że ktoś się na niego odważy - oddał immunitet, żeby samemu zmierzyć się w rozpalaniu ognia z najgroźniejszym przeciwnikiem, czyli Rickiem. I udało mu się to, dzięki czemu Rick wyleciał i nie mieliśmy jednego z najnudniejszych finałów ever, bo gdyby Rick dotarł do Top3, wygrałby jak nic ten sezon. Co by nie mówić o Chrisie, tym ruchem na pewno przeszedł do historii Survivor i ja go za to mocno propsuję. No ale jako zwycięzca jest kontrowersyjny o tyle, że raz już jego pochodnia zgasła. Zresztą podobnie byłoby z Rickiem, gdyby wygrał. Ale zwycięstwo Chrisa cieszy mnie o tyle, że lubiłem tego gościa, no i jego wygrana była bardzo zaskakująca, biorąc pod uwagę edit (zwłaszcza tak ustawiony pod Ricka). Wygląda to trochę tak, jakby produkcja przejechała się na swoim własnym twiście.

No i właśnie - do Chrisa nie mam pretensji, do Ricka zresztą też - nie ich wina, że brali udział w takim dziwacznym sezonie, a oni po prostu wyciągnęli z tego ile się dało. W klasycznym sezonie odpadliby na trzeciej i czwartej radzie i mało kto by o nich pamiętał. Tu było inaczej, no ale taki twist sobie wymyślili producenci i takie były reguły. Dla mnie ten twist był z jednej strony ciekawy, ale z drugiej mocno kontrowersyjny. Survivor jednak na ogół polegał na tym, żeby za wszelką cenę przetrwać każdą radę. A jak ktoś popełniał błąd to wylatywał i game over. No ale gwoli uczciwości trzeba też dodać, że kilka sezonów wyłamało się z tego schematu - mieliśmy przecież wcześniej kilka razy Redemption Island, która też dawała drugą szansę (a nawet i trzecią, bo wracały 2 osoby, tak jak i w tym sezonie). No a wcześniej mieliśmy też epizod z plemieniem Outcast - i to w sezonie uważanym za jeden z lepszych. A przypomnę, że tam aż dwie osoby wróciły i obydwie dojechały bardzo daleko - więc to też było na swój sposób kontrowersyjne.
Najbardziej w tym wszystkim żal mi Victorii i Gavina, bo prowadzili dobrą grę i w "normalnym" sezonie któreś z nich mogłoby wygrać. No ale to nie był normalny sezon, bo pojawił się twist, który wywrócił wszystko do góry nogami. Ale do twistów też się trzeba dopasować, taki już urok tej gry...

Edge od Extionction było kontrowersyjne, ale jednorazowo jestem w stanie coś takiego zaakceptować, zwłaszcza że finał był bardzo zaskakujący. Gorzej, że z tego co mówicie, ten twist ma też być w sezonie 40, a to już mi się zupełnie nie podoba :/ W sezonie samych zwycięzców nie powinno być żadnej drugiej szansy! Wylatujesz z rady - wylatujesz z gry! W końcu grają tam sami najlepsi gracze, a nie żadne ogórasy więc nie czaję, po co na siłę ma być jeszcze EoE… Jestem na NIE!

Jeszcze słówko o reunion - było tylko ciut mniej beznadziejne niż kilka ostatnich. A to tylko dlatego, że więcej osób dostało głosy albo Jeff poświęcił im kilka słów... ale to nadal było mało i nadal mam duży niedosyt. Nie zabrakło za to oczywiście Cochrana i wstawek o nagrodzie Sii… Super, tylko tej dwójki mi naprawdę brakowało do szczęścia :P
Zapowiedź sezonu 39 też nie wygląda zachęcająco... Już mnie kiedyś ostrzegaliście, że Boston Rob będzie w którymś sezonie robić za mentora, ale nie sądziłem, że będzie to wyglądać tak komicznie - te posągi jego i Sandry :D Mam nadzieję, że to tylko z wierzchu tak cudacznie wygląda i w praktyce sezon okaże się jednak dobry, no ale patrząc po tym, jakie pomysły ma produkcja w ostatnich sezonach, jest to zapewne nadzieja głupca ;)


Na razie tyle z mojej strony. W ciągu paru dni postaram się jeszcze machnąć podsumowanie poszczególnych graczy.
Obrazek

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: damian300d »

Davos pisze:
11 lut 2020, 20:31

Edge od Extionction było kontrowersyjne, ale jednorazowo jestem w stanie coś takiego zaakceptować, zwłaszcza że finał był bardzo zaskakujący. Gorzej, że z tego co mówicie, ten twist ma też być w sezonie 40, a to już mi się zupełnie nie podoba :/ W sezonie samych zwycięzców nie powinno być żadnej drugiej szansy! Wylatujesz z rady - wylatujesz z gry! W końcu grają tam sami najlepsi gracze, a nie żadne ogórasy więc nie czaję, po co na siłę ma być jeszcze EoE… Jestem na NIE!
Podobno na początku osoby, z którymi kontaktował się Jeff nie były informowane, jaki ma być motyw 40 edycji. Wydaje się to całkiem sensowne - gdyby nie udało im się uzbierać wystarczającej liczby zwycięzców, mogliby po prostu zmienić motyw (np. 1 plemię zwycięzców vs ...) Podobno taka sytuacja miała miejsce przy S34. Wg plotek początkowo miały być 3 plemiona (pre jury vs jury/finaliści vs zwycięzcy - czy jakoś tak). Nie udało się skompletować castu, który odpowiadałby motywowi więc zrobili trochę na siłę Game Changers - tłumaczyłoby to obecność osób, które jednak na to miano nie zasłużyły.
Jeff obawiał się, że jednym z głównych argumentów dlaczego zwycięzcy nie będą chcieli wrócić będzie obawa o to, jakie szanse mają na ponowną wygraną w sezonie z powracającymi graczami (jednak nie często udaje się komuś wygrać po raz 2 ;p). Kontrargumentem miało być właśnie to, że będą mieli więcej niż jedną szansę na zwycięstwo - stąd powrót Edge of Extinction, a przynajmniej takie jest oficjalne tłumaczenie Probsta :)
Z innych, mnie oficjalnych powodów no to wiadomo, że wielu powracających zwycięzców ma sporą bazę fanów. Część osób, które nie jest już na bieżąco z Survivor być może zacznie oglądać sezon ze względu na dawnych ulubieńców. Ich ewentualna eliminacja na wczesnym etapie mogłaby źle wpłynąć na oglądalność, a tak to jednak będzie można oglądać wszystkich uczestników (zakładając, że nikt nie zrezygnuje) praktycznie do samego końca.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S38E14 "I See The Million Dollars" / Reunion

Post autor: Davos »

Dzięki za info :)
Czyli jak zwykle wszystko rozchodzi się o oglądalność, czyli o kasę :P Ale mnie taka argumentacja i tak nie przekonuje, bo uważam, że szczególnie w takim sezonie jak ten, gdzie grają najlepsi z najlepszych, nie powinno być żadnych drugich szans. Uważasz się za best of the best? To udowodnij to i przetrwaj wszystkie te legendy Survivor, z którymi grasz. A twist z EoE niestety kompletnie psuje całą tę zabawę. Ok, fajnie będzie popatrzeć dłużej na osoby, które szybko odpadną, no ale na tej małej wysepce i tak się nic nie dzieje ciekawego... A boję się, że to tylko będzie zabierać czas graczom, którzy dalej będą w grze. Poza tym szanse na powrót też nie są równe dla wszystkich, bo zawodnicy słabsi fizycznie zbyt wiele nie zdziałają. Wiadomo, że taka Sandra jeśli odpadnie z gry to na pewno już nie wróci, bo ona jest beznadziejna w zadaniach na siłę/szybkość. No chyba, że będą jakieś puzzle, ale wątpię...
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 38: Edge of Extinction”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości