Justyna Gokiert-Skrentna o swoim udziale w Wyspie Przetrwania

W szóstym odcinku Wyspy Przetrwania z rozgrywką pożegnała się Justyna Gokiert-Skrentna. Najstarsza uczestniczka pierwszej edycji wydawała się zagrożona na początku gry, jednak po przemieszaniu wyglądało na to, że jej pozycja w grze jest niezagrożona. Niestety nagły twist spowodował, że musiała pożegnać się z programem. Swoją grą strategiczną i pogodą ducha zrzeszyła sobie fanów i jednocześnie stała się ulubienicą użytkowników Survivor Polska.


Źródło: Polsat

Survivor Polska: Na co dzień pracujesz jako księgowa, co wszystkim kojarzy się głównie z pracą biurową. Co sprawiło, że postanowiłaś porzucić księgi rachunkowe i polecieć na egzotyczną wyspę i walczyć na niej o przetrwanie?

Justyna: W życiu człowiek potrzebuje równowagi, jak yin i yang. Moja praca jest na pozór spokojna, przewidywalna, wymaga skupienia i bycia na bieżąco z przepisami. To jednak po pracy odzywa się ta druga natura. Jestem bardzo aktywna i nie lubię nudy i rutyny. Zawsze ciągnęło mnie do ekstremalnych wyzwań. Upust dawały mi biegi z przeszkodami jak np. Terenowa Masakra, Runmageedon czy Bieg Morskiego Komandosa. Na co dzień jestem biegaczem-amatorem. Obecnie kręcą mnie biegi od maratonu i dalej. Zawsze chciałam wziąć udział w „Selekcji” , gdzie mogłabym sprawdzić się w trudnych warunkach.

SP: Czy przed rozpoczęciem swojej przygody z Wyspą Przetrwania widziałaś może któreś z zagranicznych edycji?

J: Gdzieś tam kojarzę, że było coś w TV i oglądałam to z zaciekawieniem. Gdy dowiedziałam się, że zostałam uczestniczką programu, zaczęłam oglądać francuską wersję Koh-Lanta. Wiedziałam już, że na tej wersji będzie się opierała Wyspa Przetrwania. Nie ukrywam jednak, że jako sportowiec oglądałam bardziej pod kątem zadań.

SP: Czy zaczynając rozgrywkę miałaś może opracowaną i zaplanowaną jakąś strategię?

J: Może rozczaruję wszystkich tym, co powiem, ale szczerze nie miałam żadnej strategii. I myślę, że większość z uczestników jej nie miała. Dopiero z każdym dniem pobytu na wyspie zaczynałam wchodzić w tą grę. Na pewno Ania Urbańska trochę otworzyła mi oczy i zaczynało to mieć jakiś sens.

SP: Byłaś najstarszą kobietą w pierwszej edycji. Czy zaskoczyło Cię to, że nie było więcej osób z Twojego pokolenia?

Moje pokolenie chyba już wymarło. A tak na serio, też się nad tym zastanawiałam, że jednak ten przedział wiekowy nie był aż tak zróżnicowany. Myślę, że kobiety w moim wieku w naszym kraju są powściągliwe i z dystansem podchodzą do takich historii. A tym bardziej kobiety, które są żonami, matkami, pracujące na etacie, trudno jest im się wyrwać z tego schematu. Boją się coś zmienić w swoim życiu, zawalczyć o siebie – „a co ludzie powiedzą”, „nie wypada”, „a jeszcze nie teraz” „jestem za stara” itp.. Myślę, że jeżeli powstanie kolejna edycja, więcej będzie ludzi dojrzalszych, bo już ta droga będzie przetarta.

Źródło: Polsat

SP: W pierwszych odcinkach Ruda Ania powiedziała Ci, że pozostali „rzucają twoje imię”. Co Twoim zdaniem było przyczyną tego, że byłaś potencjalnym pierwszym celem plemienia do eliminacji?

J: W świetle tego, jakim Ania była graczem, teraz ten cytat zmienia znaczenie. Myślę, że Ania to sobie wymyśliła, żeby mnie zjednać, a ja analizując moje niedociągnięcia pływackie podłapałam tą myśl.

SP: W odcinkach pokazano nam utworzenie się sojuszu czwórki Daniel-Paweł-Karolina-Kasia, a Ruda Ania próbowała utworzyć kontr-sojusz z Tobą, Pawłem Farmerem i Maczo. Ostatecznie jednak nie udało wam się wybronić przed pierwszą radą. Czy gdyby rada odbyła się w normalnym trybie, sądzisz, że udałoby wam się zgadać i doszłoby do remisu?

J: Ciężko teraz tak to przeanalizować. Myślę, że gdyby rada była w normalnym trybie, nic by to nie zmieniło. Wiem, że Paweł Farmer nie zmieniłby zdania. Już wcześniej, po tym jak Ania zasugerowała, że Paweł się waha, próbowałam go wyciągać na bok, ale chyba wyczuwał o co mi chodzi i nie reagował.

SP: Jakie były Twoje plany na przetrwanie w Matace po odejściu Ani?

J: Po odpadnięciu Ani nie miałam za dużo czasu na analizę co dalej, gdyż następnego dnia było już przemieszanie drużyn. Po pierwszej radzie jednak poczułam się pewniej w drużynie – heloł, to jednak nie ja byłam pierwsza do odstrzału.

SP: Podczas natychmiastowej rady Ania oddała na Ciebie głos po tym, jak wcześniej proponowała Ci sojusz. Czy masz do niej o to żal?

J: Nie, nie mam do niej żalu. Ale jak już doszłam, że to Ania na mnie głosowała… to wow. No ok. Myślę, że nie było czasu tego przegadać. Może faktycznie gdzieś w jej towarzystwie padło moje imię i tonący brzytwy się chwyta.

Źródło: Polsat

SP: Po przemieszaniu udało wam się z Maczem i Farmerem zdobyć przewagę i wyeliminować Bartosza. Czy zaskoczyło Cię to, że trójka z pierwotnego Yakawi nie zagłosowała na kogoś z was?

J: Eliminując Bartka kierowaliśmy się zbliżającym się już połączeniem. Chcieliśmy usunąć silnego przeciwnika. Taktyka starego Yakawi na pewno nie była dobrze rozegrana. Nie czuli chyba jeszcze powagi sytuacji.

SP: Gdyby nie doszło do połączenia, kogo obralibyście na kolejny cel: Klotzka czy Julkę?

J: Jeśli dalej bylibyśmy w takim składzie i doszłoby do rady, to kolejnym celem byłby Klotzek. Od początku trzymał to plemię w kupie i na pewno dzięki niemu dawali radę. Był dla nich ojcem, bratem, kumplem, przyjacielem.

SP: Nadeszło połączenie i ten nieszczęsny zwrot akcji z negocjacjami. Dlaczego postanowiliście wysłać na nie Klotzka? Dlaczego nie wysłaliście kogoś z waszego sojuszu trójki?

J: Wtedy już nasze siły gdzieś pomału się łączyły. Wysłanie Klotzka było takie oczywiste z racji wykonywanej przez niego pracy. Sam sugerował, że negocjacje są jego mocna stroną. On nie oponował, a reszta chyba nie wiedziała do końca, co się święci.

SP: Jaki Twoim zdaniem był powód tego, że Klotzek i Daniel postanowili wyeliminować cię z gry?

J: Oglądając już negocjacje w TV to wyglądało tak, że Daniel wymieniał osoby, a Klotzek decydował, kto jego zdaniem ma zostać. A jak miał wybierać między starą Mataką, to poszedł eliminacją płci myśląc, że z facetami się dogada. Ale chyba się trochę przeliczył.

Źródło: Polsat

SP: Nie miałaś nawet szansy na próbę ratunku przed eliminacją. Jak oceniasz tego typu zwroty akcji typu nagła śmierć czy te negocjacje? Czy czujesz się pokrzywdzona tą całą sytuacją?

J: Ciężko jest mi oceniać tego typu zwroty akcji. Z punktu widzenia produkcji myślę, że jest to ciekawe, nieprzewidywalne i na pewno ma trzymać widza w niepewności. Moja gra w programie zakończyła się nagle.

SP: Jaki byłby Twój plan na grę, gdyby tych całych negocjacji nie było, a połączylibyście się pełną dziesiątką? Z kim chciałabyś się trzymać, a kogo wyeliminować w pierwszej kolejności?

J: Na pewno grałabym nie kierując się sercem. Jak byłam w Matace, grałam z nimi. W Yakavi byłam czerwona. Po połączeniu nie miałabym sentymentów do starego plemienia. W każdym momencie dostosowywałam się do panującej sytuacji i wybierałam najlepszy dla siebie wariant. Chciałam przetrwać jak najdłużej zawiązując dogodny sojusz. Mieliśmy już jakiś plan na grę po połączeniu – oczywiście wykosić całą słynną czwórkę. Klotzek był pewny Piotrka i byłaby przewaga 6:4 W pierwszej kolejności miał polecieć Paweł Model,  bo był tam najsprawniejszy i mocny psychicznie. Zdziwiło mnie, że jak mieli możliwość, to tego nie zrobili. Karolinę można było zostawić sobie na później. A tym trochę strzelili sobie w kolano.

SP: Nie wiem, czy wiesz, ale byłaś jednym z najbardziej lubianych uczestników na naszym forum. Po 5 odcinku zdobyłaś tytuł Gracza Tygodnia w głosowaniu na naszym portalu. Czy czytasz opinie fanów programu? Jak odbierasz to, że swoją grą tak mocno zaimponowałaś fanom Survivor?

J: Bardzo z tego powodu jestem zadowolona. Nie spodziewałam się tego i miło było czytać wasze opinie. Jesteście lepszymi znawcami tematu niż każdy z uczestników Wyspy pomimo tego, że format trochę Was rozczarował.

SP: Jak oceniałaś swoją grę tuż po eliminacji, a jak oceniasz ją z perspektywy czasu?

J: Byłam zawiedziona, że muszę opuścić program i w tamtym momencie nie analizowałam swojej gry. A z perspektywy czasu… no cóż, nie mam sobie nic do zarzucenia.

Źródło: Polsat

SP: Czy gdybyś otrzymała propozycję ponownego udziału w grze, przyjęłabyś ją?

J: Gdybym dostała propozycję ponownego udziału w programie, to bez zastanowienia bym ją przyjęła – Wyspa wciąga i uczy.

SP: Zmieniłabyś wtedy coś w swojej grze?

J: Na pewno byłoby inaczej – bardziej świadomie od samego początku.

 

Artykuł napisany we współpracy z Martyną.

2 thoughts on “Justyna Gokiert-Skrentna o swoim udziale w Wyspie Przetrwania”

  1. Bardzo przyjemny wywiad. Podoba mi się sposób myślenie Justyny, z wywiadu tryska optymizm, ale i rozsądek. Wielka szkoda, że musiała tak nagle odejść przez twist, bo jej gra po połączeniu mogła być o wiele ciekawszam przez analityczne myślenie, które u Pani Szalonej Księgowej widać 😉

    1. Zgadzam się. Bardzo dobry wywiad 🙂 Chyba najprzyjemniejszy z dotychczasowych. Całość rozmowy bardzo dobrze współgra z wizerunkiem Justyny na Wyspie. I jakoś zaimponowało mi, że Justyna nie znając formatu rozumiała go chyba najlepiej i wczuła się w klimat najbardziej (brawo dla Rudej Ani 😀 ).

Dodaj komentarz