Odcinek może był nieco słabszy od poprzednich, ale i tak dobry. Zaczęło się od awantury w Luzon. Tom miał ból dupy o zdradę, ale myślałem, że zrobi większą dramę. Jednak później się już uspokoił i było dobrze. To chyba jedyna sytuacja dotycząca tego plemienia, bo akcja głównie skupiła się na przeciwnikach. Całkowicie zauroczyła mnie swoim uśmiechem Annalize. Już ktoś wcześniej zauważył, że ona cały czas się uśmiecha. Pocieszna z niej babka. Na zadaniu o nagrodę pojawiły się ukryte immunitety. Beka z tego, że zostały ukryte w taki sposób, że prawie każdy je widział. Więc te wcześniejsze wskazówki, były mało potrzebne. Tom zgarnął HII Palesie, co mnie smuci. Palesa za długo zwlekała i pozwoliła by ktoś inny jej go zabrał. Ale tak sobie myślę, że ten immunitet nie jest aż tak cenny. Każdy wie kto go ma, co automatycznie kieruje cel na jego plecy. Szkoda tylko, że Chane oddała go Tomowi. To ona po niego sięgnęła, ale Tom wymusił, by ona mu go oddała. W drugim plemieniu zdobył go Werner, który bez żadnego skrępowania rzucił się po niego do wody. Ale się nie dziwię, skoro stał za Jeanne i Stacy i słyszał ich jawne rozmowy o tym co znajduje się pod podestem. Później musiał urobić pozostałych, że ten immunitet jest wspólny itp. Ogólnie wyszło nie najgorzej. Przynajmniej ma niezłą gadkę i jako tako ich przekonał. Niebiescy postanowili zgodnie położyć zadanie, co widziałem chyba po raz pierwszy w Survivor. Nigdy się nie zdarzyło, żeby nikt z drużyny nie chciał wygrać. Ostatecznie padło na Stacey - lee co mnie bardzo cieszy. Nudna była i raczej nic ciekawego nie wniosłaby do rywalizacji. Można powiedzieć, że sama wywiesiła białą flagę i się poddała. Najpierw bardzo ochoczo podeszła do położenia zadania by wywalić Marthunisa, a później olewała sprawę i siedziała jak taka sierota. Dobrze, że pozostali na siłę jej nie ratowali kosztem Jeanne. Ta ma większy potencjał i może jeszcze namieszać. Największa beka była z Marthunisa na radzie. Co za zabawny koleś

Szczam z niego do tej pory. Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś tak wrzucał się pod autobus. Koleś siedział jak taki kołek i z każdym słowem się pogrążał. Jest głupiutki, ale potrafi mnie tą głupotą rozbawić i chyba zacznę mu kibicować. Niech odwala jeszcze większą manianę, a to zawsze dobrze się ogląda.
Teraz przemieszanie, więc sezon może jeszcze bardziej podnieść poziom. Plemiona nie są zgrane, więc raczej nie będą trzymać się swoich. Szykują się niezłe emocje, a ja już zacieram ręce.