Ja tam na razie ani nie szczeknę, ani nie pogłaskam. Traktuję to cudo jako swego rodzaju zapowiedź sezonu, bo nie mieliśmy jeszcze żadnego trupa. Dojebanie kręgosłupem o burtę na ogarniętym sztormem oceanie i uniknięcie o włos kalectwa na resztę życia się jednak nie liczy, no umówmy się.
Na plus rzeczywiście to, że chyba każdy gdzieś tam się na chwilę pokręcił koło kamery. Pominę to, że większość z nich wygląda tak samo, a osoby, które się wyglądają inaczej, są na tyle antypatyczne, że niech sobie idą wyglądać gdzie indziej. Na minus standardowo – smutne historyje i wykrzywione płaczem ryje. Patrząc po motywie wiedziałem, że bez sekciarstwa się nie obejdzie, ale nie spodziewałem się, że wytryśnie nam z bicza w pysk niczym woda z zepsutego hydrantu w pana Wilsona ganiającego po ulicy Denisa Rozrabiaka, który chwilę wcześniej zapieprzył mu grabki. Jednej matka puściła się z patusem, druga własnopipnie puściła się z patusem, który ją okładał, trzeci musiał pracować w kopalni zanim jeszcze wypluł smoka, itede, itepe, chlipu chlip.
Ach. No i zapomniałbym o tym zaskakującym zwrocie akcji na statku. Zaraz, czyżby David pokonał Goliata?
Alenojaktotak, któż by rzekł, któż by przypuścił, któżby zgadnąć śmiał?
Oczyma duszy widziałem już legion
Leśnych Skrzatów Jeffa Probsta poprzebieranych w stroje nurków, jak podtrzymują kijami za dupsko
Hubickiego i to małe lesbiątko, żeby się za wcześnie nie pospierdaczali z tego dyndającego nad wodą mosteczku i w pięknym stylu mogli pokonać dwójkę Goliatów dając grunt pod kolejne podekscytowane gównokonfy o motywie sezonu.
Wszyscy tutaj toczą bekę z Jeffa poskramiającego na statku dildem po buzi
Alison i przywracającego ją na właściwe davido-goliatowe tory rozumowania, ja natomiast toczę całą ruską cysternę naftową z sytuacji, która odpikotała się na koniec odcinka
Pat auciauacia sobie na noszach, reszta Davidów przycupnęła z boczku i obserwuje ten spektakl połykając gile rozpaczy, na co luby nasz gospodarz podchodzi do nich, niemal skacze z tego swojego sekciarskiego podniecenia i mówi juhuuuuaaaaa, no i widzicie, potwierdza się, jesteście Davidami, już od początku tracicie lidera, a więc musicie mierzyć się z przeszkodami losu, haaaa, a nie mówiłem, ale ja fajny, czo nie? Z sezonu na sezon mam wrażenie, że ten człowiek jest na jakimś spidzie i coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością.
GOLIACI
Tak naprawdę, to gdyby mnie ktoś zaproponował wystąpienie w tym sezonie pod takimi barwami, powiedziałbym, że chyba go pokoperkowało. To plemię jest już biblijnie naznaczone piętnem przegrywu, a że Jeff i Burnett lubią w Biblię, to mam wrażenie, że historia będzie tak poprowadzona, że zbyt dużo z nich się do ostatnich rozdań nie uchowa, a jeśli nawet, to będą mieli ostro pod górkę. Może zostaną jakieś ze dwa ochłapy w typie Jeffa, typu
John na immunity-runie i
Mike na podrzucanych ajdolach. Ten drugi wypruł na poszukiwania w pierwszej sekundzie aż się ino zakurzyło i rzekomo jest teraz ołołoł tak bardzo ondeczopingblok, no ale wolne żarty, już my cię Probście znamy. Stawiam, że ajdol znajduje się już dawno w jego buffie, ale nasz mędrzec nie wpadł jeszcze po prostu na to, żeby tam sprawdzić. Może za tydzień dostanie jeszcze do tego wskazówkę w bucie, żeby nie było za łatwo
Andżelinie Frużelinie to ja za dobrze nie wróżę, bo już w pierwszej konfie dostała butną wypowiedź obśmiewającą gabaryty Davidów i zapowiadającą, że aj łyl tejk adwentydż of dys, hmhmhmm, no żebyś ty się czasem lala nie obsrała. W kiepskiej komedii sekundę po tych słowach poślizgnęłaby się o coś, przekoziołkowała, wypadła za burtę i tyle byśmy ją widzieli.
Wykoksowana Cirie może narobić trochę szumu, ale po namyśle twierdzę, że nie będzie to raczej historia a’la Cirie, tylko bardziej z rodzaju tych wszystkich japogrzmotów typu
Stacey, Val czy Cece i babeczka za długo sobie nie powojuje. Duet
Zbrodnia & Kara znalazł ajdola, a ściślej znalazł go
Zbrodnia i schował go sobie tam, gdzie
Kara zawsze będzie go miała pod ręką. Tak w ogóle to trochę beka z tej laski. Pewnie jest jedną z tych, które na fejsbuku wrzucają sobie obrazki z Małą Mi podpisane „Jeśli myślisz, że jestem łatwa, pomyśl dwa razy”, czy takie tam. No i proszę, a naszą rodzimą Frytę to prawie ukamieniowali, mimo, że ta przynajmniej poczekała grzecznie do drugiego dnia
DAWIDOWIE
Tutaj mamy wielką niewiadomą, bo główny faworyt do trajbalowego kopa w kapuśniak przyspieszył sprawę i zrobił sobie krzywdę bez niczyjej pomocy. Ta scena była jakaś turbo pokręcona… IC-ek się kończy, idźcie w pokoju Chrystusa, a tu nagle ujęcie i ten im prawie zdycha na piachu w zupełnie innym miejscu, tak ni z dupy ni z szalupy. Na początku myślałem, że
Pat tak bardzo wkręcił się w davido-goliatowy motyw, że nie mógł zdzierżyć porażki i dostał im w obozie jakiegoś hercklekotu, a tu się okazuje, że producenci dali po prostu ciała z zabezpieczeniem naszych śmiałków podczas transportu. Inna sprawa, że ja bym do końca ich nie winił, bo patrząc na wcześniejsze harcowanie na palmie tego akurat jegomościa, to sądzę, że o BHP to on ostatni raz słyszał w szkole podstawowej, tej samej, na której ukończenie był za biedny. Gdzieś się przechylił, gdzieś się zatoczył i bzykło, no na smyczy ich przecież te biedne Probsty trzymać nie będą.
W ogóle jaka psychoza, o matuleńko… Gdybym ja pomyślał sobie, że jest spora szansa na to, że obtłukłem sobie kręgosłup na amen, to powiedziałbym no już trudno, czort z tymi surwajworami, zawieźcie mnie przebadać, bo nie uśmiecha mi się specjalnie spędzić reszty życia żebrając w ZUS-ie o dotacje na kolejne wózki. A ten wierzga, drze japę, nooo, noooo, doncz pul mi from de gejm. Czopa takiemu w anus i do Leśnej Góry, a nie się będą pytać czy go ewakuować, czy nie ewakuować, nikt się potem za nich po sądach nie będzie włóczył za narażenie życia takiego ogórka, to już nie te czasy. Ja nie wiem, oni wszyscy już się chyba pozarażali od Jeffa tym sekciarstwem i fanatyzmem, niedługo będą się modlić w kapliczkach do Burnetta. I teraz już nie żartuję, coraz bardziej creepy mi się to ogląda, zdrowe to to już na pewno nie jest, w ostatnich 4-5 sezonach coraz bardziej śmierdzi mi jakimiś iluminatami czy innym syfem.
Sam się sobie dziwię, ale
Hubickiego na razie zdzierżę. I to nawet nie dlatego, że jestem psychopatriotą, tylko gdzieś tam wydaje się mieć do siebie dystans w tym całym nerdostwie, więc na razie dam mu jakieś szczątki szansy, przynajmniej dopóki nie zacznie w co drugiej konfie ładować o tym, że nikt nie chciał się z nim bawić na podwórku nawet gdy przynosił piłkę i worek Chitosów. Rzecz jasna natychmiast okręciła się wokół niego
Paskuda i stawiam, że – jakże niespodziewanie – oboje doczłapią do ostatnich rozdań.
Małe Lesbiątko skumało się za to z
Kapelusznicą ciesząc się, że hihihi, nołbadi łud saspekt, nie no pewnie, kto by karrrwa pomyślał, że dwie najstarsze babki w plemieniu będą trzymały sztamę
Kiedy
Pseudorasistka Dżesyka (jeśli teraz przyczyni się do eliminacji kogoś z czworga murzynów, to dopiero będzie gnój
) i inni zaczęli się licytować kto miał smutniejsze życie,
Nick nagle odezwał się, że nie rozumie takiego gadania, że swoje prywatne sprawy powinno się zostawić dla rodziny, a nie klekotać przed kamerami, myślę sobie nożesz fak, nareszcie trafiła się perła w morzu gówna, jedyny rozsądny pośród tego całego obsikaństwa, MÓJ CZŁOWIEK, a tu nagle jebs
Łzawa historyja, która swoją falą łzawości zmiotła wszystkich do kąta i pierdutnęła o burtę jeszcze mocniej niż
Pata. Kurtyna.
No, tyle na start. Nie skreślam, nie wrzeszczę, łypię ciekawym okiem na następny czwartek. Ogólnie bez Rady nie ma zabawy, te wszystkie sojuszyki z dnia pierwszego mogą być funta kłaków warte dopóki nie przejdą trajbalowego testu i nie mogę się pozbyć wrażenia, że gdyby ktoś zaczął oglądać od drugiego epa, to nie straciłby absolutnie nic – pewnie do wprowadzenia w dalszą akcję wystarczy tylko wiedza, że
Dan zgarnął ajdola,
Kara niedługo zgarnie coś pod szałasem do papy, a
Wykoksowana Cirie jest uśpioną psychopatką.