2-3
Nie żebym był nieczuły, ale niechże ten cyklon im tam wreszcie zdrowiej hulnie i zmiecie kilkoro śmiałków z taką intensywnością, żeby zamienili się w krwawą bradziagę na jakiejś skałce, to może producentom wpadnie do garnka, żeby po sześciu sezonach zmienić lokalizację.
Przyznać jednak trzeba, że nam się Stejtsy w tym sezonie poprawiają. Nie chcę mówić hop, a potem zawiesić się jajcami na płocie, tak jak to było w Survivor HaHaHa, w którym to ładnie nam się dzieciaki bawiły aż do wczesnego merga, po czym Probst wlazł im do piaskownicy tanecznym krokiem i wgniótł mordy w foremki wszystkim poza swoim ulubieńcem, no ale trzy pierwsze rundy naszych davido-goliatowych zmagań rysują się całkiem akceptowalnie. #JeffPersonalities co prawda są (
Mike, Hubicki, Paskuda, Lyrsa, moim zdaniem także Davie), ale póki co nie karmią nas nimi aż tak na siłę, jak się można było obawiać.
Poza tym,
Wykoksowana Cirie całkowicie skradła mi serce, więc warto zerkać w czwartki na to cudo ze względu chociażby na tę wystrzałową personę. Sterydy wysuszyły jej mózg do tego stopnia, że aż zwiędły jej te dredziki przybierając kolor Złotej Jesieni i w ogóle ta lacha wygląda dla mnie jakoś tak creepy z całą swoją posturą i basowym głosem – niczym jakiś niemiecki baron von Dupensztajn, który wylazł z obrazu w jakimś zawalającym się zamczysku i postanowił zemścić się za wojnę trzydziestoletnią siejąc wokół krew, rzygi i pogorzelisko. Przynajmniej od czasu Abi nie mieliśmy w surwajworach żadnej porządnej psychopatki (hajpu na Michaelę nie rozumiem, bo cóżże ona takiego zajebistego zrobiła przez dwa sezony poza tym, że raz próbowała być śmieszna żrąc popcorn na Radzie, a raz zawyła jak koń, gdy dostała kosę od
Jay’a).
Miałem wrażenie, że Wykoksowana odpadnie przed przemieszaniem, ale skoro udało jej się uchować, to ufam, że ten motyw się utrzyma i sekciarze z produkcji nie każą jej się za dwa odcinki rozpłakać, opowiedzieć o dzieciach, przeprosić wszystkich wkoło za swoje haniebne zachowanie, obwieścić, że #JuKenEcziwŁodewerJuŁont i stać się tak samo papierowa jak wszyscy.
GOLIACI
Kara przyjęła już chyba do papy tyle, ile miała, toteż otarwszy brodę zaczęła się rozglądać za innymi opcjami niż showmance ze Zbrodnią. Padło na kobiecy sojuszyk z
Natalią-Fekalią i Anżeliną-Frużeliną, który wygląda na całkiem pomysłowy z tym wariantem 3+3, ale co z tego, skoro a) przemieszanie z pewnością pacnie im tortem po ryju i coś tu się nie uda, b) Natalia ma edit małostkowej biczy, która musi, no po prostu musi dostać widowiskowo w czajnik niczym Gargamel, Joker, Mojojojo, bakterie z reklamy Domestosa i te wszystkie zjeby. Pewnie już w najbliższej przyszłości zostanie zdmuchnięta pierdem do oceanu przez Wykoksowaną, bo edytorzy bardzo chcą, żebyśmy już od pierwszego odcinka wiedzieli, że mają kosę. Pewnie dziobią się o to, która lepiej utrzyma dobre staty dla tego imienia w Survivor.
Frużelina zgarnia jak widzę propsy na forbazie, ja jednak na razie się z nimi wstrzymam, bo a) jest papierowa, mało się o niej dowiedzieliśmy poza tym, że tak jak wszyscy chce poderżnąć wszystkim gardło i w sumie ledwie rozróżniam ją z Natalią – kieruję się tylko tym, że jedna z nich, chyba właśnie Angelina, ma jakieś takie nadmuchane policzki, jakby była po ciężkich baletach i próbowała stłamsić pawia wpychając w siebie dużego kebsa z sosem ostrym od Mustafy o czwartej rano. Jedno z dwojga, albo się uleży i wyjdzie kackupą, albo wyleci wszystko razem na chodnik. No i b) kompletnie nie rozumiem na jakiego diabła był jej odstrzał
Jeremy’ego. Jako Goliaci tracą w tym momencie numerek, bo facet miał w sobie tyle samoświadomości co nastoletni gangsta-raperzy uwieczniający na srajfonie teledysk opowiadający o tym jak reprezentują biedę. Wydawało mu się, że wszyscy w plemieniu są po jego stronie, więc moim zdaniem grałby z nimi dalej, podczas gdy Wykoksowana dowiedziała się już w końcu, że jej nie lubią, więc teraz tylko czeka, żeby skumać się z przeciwnikami i powgniatać im buty w anusy.
I tyleż. Reszta gra w tym szczepie role poboczne.
Zbrodnia najpierw znalazł z Karą ajdola, ale zaraz po tym zamknęli mu mordę, co jak na osobę z ajdolem jest dość dziwne, więc stawiam, że długo tam już nie pobryka.
Mike lata tam sobie między nimi jak smród po gaciach, zapewne zdezorientowany tym, że jako nerdo-homosiowi nikt jeszcze nie podrzucił mu ajdola, no halo halo, nie taki był plan, Dżefie Probście, inaczej śpiewałeś jak mje rekrutowałeś do tego szoła.
Alison dostała morską falą po japie i po tym traumatycznym wydarzeniu uznała widocznie, że lepiej jej za często nie otwierać.
Aleca zauważyłem dopiero wtedy jak majtał tą jakąś liną w IC-ku, myślę sobie oszajse, a to co za jeden?
Coś niucham, że nie będzie to najbardziej pamiętna postać z tego sezonu i da upust emocjom dopiero na Ponderosie
DAVIDOWIE
Tutaj typowiej. No siriosli, pytanie z kategorii dżefizm, żółci trzysta, mistrzowie pińćset, sprzedane, paramparam: Z jednej strony sojuszowej barykady mamy blondzię i Azjatkę, a z drugiej nerda, nerdzicę, lesbijkę, brzydką country girl i kolesia ze smutną historią, jak myślicie, kto odniesie sukces na Radzie?
W czasie trajbala równie dobrze można była pójść pod prysznic albo zrobić sobie kanapkę.
Dżesiczki trochę szkoda, bo dla mnie to była jedyna ładna buzia w tym sezonie, no ale takie życie - taki rap, przynajmniej zdążyła pokazać, że jednak lubi murzynów, więc może wiekuista hańba zostanie z niej zmazana i lewactwo nie wbije z transparentami na Reunion.
Bi odgraża się
Paskudzie, ale pewnie sama pofrunie całkiem niedługo. To, że Azjatka śmiała przetrwać w Survivor trzy rundy to już osiągnięcie i jeśli przetrwa jeszcze czwartą to już w ogóle będzie ewenement od dwunastu (!) sezonów, więc Matka Natura postanowiła dopomóc tradycji i profilaktycznie zraniła jej girę w nadziei – pewnie całkiem słusznej – na jakiś rychły medical.
Hubicki nieźle tam sobie wojuje – został głównym zdrajcą, a mimo to nikt nie przetrzepał mu rajtuzek, tylko go jeszcze ciemny lud nosi na rękach, całą winę zrzucając na Paskudę. I w sumie bardzo dobrze, bo laska wkarwia mnie niemiłosiernie z tym ciągłym odpalaniem trabanta, a naszego nadwiślańskiego reprezentanta póki co zdzierżę. To znaczy z rozpędu chciałem nienawidzić, bo Donathan, bo Jaś Karaluch i cała masa innych strasznych postaci, ale póki co ani razu się nie rozpłakał, nie powiedział nic sekciarskiego i nawet udaje mu się być piąte przez dziesiąte zabawnym. Tylko te oczy to on serio ma obleśne, wygląda jakby wsadził je do ula, a potem jeszcze uciekając przed wkurwionymi pszczołami potknął się i upadł na dwa słoiki po miodzie.
Elizabeth osłoniła swoim dzielnym kowbojskim ciałem
Małe Lesbiątko, odganiając od niej wrogów z równą walecznością, jak co rano odgania psy z sąsiedniego rancza od swojego stada krów, które prowadzi na pastwisko pogwizdując sobie pod nosem Dolly Parton. Obu pań delikatnie mówiąc nie preferuję, ale są tak bardzo dżefowe, że nawet się nie łudzę, że cholera trzaśnie je szybciej niż w top 7. A skoro tak, to mam nadzieję, że przez ten czas coś zdąży się stać kowboicy z tym jej ukochanym kapeluszem, w którym to, jak sama twierdzi, rodziła dzieci, kończyła szkołę i doiła pierwszą krowę. Ktoś jej go wrzuci do ognia w zemście za blindside kolegi i będzie pisk na całe Fidżi, bardzo chciałbym to zobaczyć
Największe jednak obawy mam co do
Davie’go: piszecie, że znalazł ajdola jako przypadkowa osoba, a ja właśnie wyczuwam tu #JeffPersonality, dużo w nim sekciarstwa i w ogóle snuję czarne proroctwa już od momentu, gdy w MTC miał dwa razy dłuższą wypowiedź niż wszyscy inni. Może po Duchowisku Jeff odnalazł sobie nowe pokłady miłości do nawiedzonych murzynów. Żebyście się potem nie zdziwili i nie przypomnieli, że ten stary Tombak to jednak dobrze gadał, dopiero wam się oczy otworzą jak mnie się zamkną, dziękuję, dobranoc.