Contendersów przemilczę, bo bardzo niewidoczni.
Zaś w Championsach pokazano nam trochę akcji i rozmów, to można dalej sobie wyrabiać opinię.
Brylowała
Moana, która a to wskazówkę znalazła, a to HI, a to sojusz z Sharn zacieśniła, a to z Matem. Jedyne co to w sumie pokazywano nam, że ona na bank głosuje na Jackie, a jednak nie zagłosowała. Ale pewnie co się odwlecze... itd.
Jackie nawaliła w puzzlach i jej linia obrony, że "o ho ho ho" jestem mistrzynią kostki Rubika, ale nie każdy typ puzzli rozwalę no i ta presja... no do mnie to nie przemawia. ALE plus dla niej, że walczy - uratowała się już 2 razy z trudnej sytuacji, niezależnie od tego na ile dzięki sobie. Będzie nadal miała ciężko i jeśli szybko nie nastąpi twist to chyba wiele nie zwojuje. Podobnie jak Maw zwróciłem uwagę na jej sztuczny płacz, który wywołał prawdziwe łzy u
Moniki 
Dobrze, że ta dziewoja ma jakieś inne opcje niż bycie piczką Russella, ale kręcenie się tylko w towarzystwie ludzi z dna, może się okazać zgubne.
Lubię
Sharn - dobrze się odnalazła w całej tej grupie sportowców, ma dobry sojusz z Moaną, z Lydią też pogadała szczerze. No i zwróciła uwagę na to, że zadania to nie jedyne plusy z eliminacji Damiena. W sumie jako jedna z nielicznych powiedziała to na głos. Bo ogólnie jakoś Damien w zadaniach nie zawalał i na pewno pokazywał się lepiej niż Jackie czy
Shane, której gry teraz kompletnie nie zobaczyliśmy, jedynie widzieliśmy drugi raz z rzędu problemy na zadaniu. A szkoda, bo niezmiennie trzymam za nią kciuki.
Brian niewidoczny jak dla mnie,
Lydii niby trochę było, ale jak dla mnie jakaś ona taka nijaka.
Zaczynam lubić
Samuela, którego konfy nie są może 10/10, ale kąciki ust mi się delikatnie unoszą. No i facet jak na tego astrofizyka przystało wydaje się mieć łeb na karku, jest spokojny, opanowany i chyba sobie wszystko powoli układa i na chłodno kalkuluje. Póki co najjaśniejszy punky męskiego castu (który dla mnie jest za bardzo na jedno kopyto i mamy ogromne stężenie osiłków na metr kwadratowy).
Mat- chyba go trochę nie doceniłem na początku. Ma układ z Moaną, ma dobry kontakt z facetami, teraz oddał randomowy głos na Shane, którego nie pokazali, żeby nie dowalić Damienowi. Coś z niego może jeszcze być.
Steve - jako jedyny został w polu. Ech, rozumiem jego zażyłość z Damienem, polubili się i miał szacunek do niego i jego historii, ale musi chłop pamiętać, że to wciąż gra i nie tylko o bycie true hero tu chodzi.
Damien- ogólnie nie ziębi i nie chłodzi mnie jego eliminacja. Uważam, że zadaniowo nie był może super, ale pewnie w 80% zadań byłby bardziej przydatny niż Shane czy Jackie, więc tym kryterium powinien odpaść później. Co do kryterium "ojej, w finale z nim przegramy" też mogli mu dać trochę czasu, do finału macie jeszcze ze 20 rad lub więcej. Aczkolwiek jako gracza jakoś za nim nie przepadałem. Nie miał pojęcia chyba o grze, na widok HI Russella oczy mu się świeciły, jako jedyny nie ogarnął revote'a i pewnie jego stategia byłaby typowo "serduchowa". W sumie uważam, że zrobili duży ruch eliminując go. Jak na plemię Champions, prawdziwych bohaterów itd, sportowców grających fair play, wyeliminowali kogoś tylko dlatego, że ma protezy. Nie zdziwiłbym się, gdyby fani mocno jeździli po ludziach z tego plemienia, za to co zrobili, a wypowiedzi Jackie, Sharn czy Lydii pewnie mogłyby zostać źle odebrane.