S39E08 "We Made It to the Merge!"
: 16 lis 2019, 13:08
OK, czas na mój komentarz tego obrzydliwego tworu.
To tak. Po pierwsze Dan. Rozumiem trochę osoby, które piszą, że mu współczują - że jak się czuje, gdy widzi to wszystko w odcinkach itd. Generalnie to nawet nie obwiniam Dana o bycie jakimś starym zboczeńcem, który chciał sobie pomacać. On tego za bardzo nie kontrolował i robił to raczej nie świadomie i raczej bez żadnego podtekstu. ALE po pierwsze Kellee odbyła z nim rozmowę i powiedziała mu co jej nie pasuje. A po drugie dorośli ludzie muszą się kontrolować, przestrzegać pewne normy i brać odpowiedzialność za swoje czyny - celowe czy przypadkowe.
Kellee miała prawo czuć się źle z jego zachowaniem. Janet nakręcona przez nią i inne dziewczyny też zachowywała się ok - starała się łagodzić sytuację i nawet miała spokojną i rzeczową rozmowę z Danem. Nawet nie od nich dwóch wyszedł pomysł z eliminacją Dana, a od Jamala (i Noury). Ale to co robiła druga strona konfliktu to dramat. Jestem fanem villainów, do tej pory zawsze broniłem kłamstw, zdrad, oszustw, bo to jest gra, po trupach do celu, cel uświęca środki itd. Ale no są pewne granice. O ile Aaron jest po prostu pustakiem i jego teksty na radzie był żenujące to zachowanie MISSY i ELIZABETH przeszło moje pojęcie, obie przekroczyły i to mocno granice dobrego smaku. Jak można budować strategię na oskarżaniu jednego z graczy o bycie starym macaczem, a z siebie robienie ofiar molestowania??? Obie przegięły i to mocno. Ja rozumiem, że to jest gra i chcesz zbudować jakąś pozycję, mieć relacje z innymi, sojusze. Ale no dla mnie to było za dużo i tyle - może inni je pochwalą, że były sprytne i wyrachowane, ale o to w tej grze chodzi. Nie, ja ich zachowania nie pochwalę w żaden sposób. Ich tłumaczenia, że zachowanie Dana im nie przeszkadzało i to tylko takie żarty - żenada. Zresztą teraz tak broniły Dana, a tak to obrabiali mu dupę wszyscy w poprzednich odcinkach: Lauren, Tommy, Elaine też. I to właśnie pod kątem tego dotykania. Uhh… A już szczytem szczytów było zarzucanie Janet, że to ona wykorzystuje zachowanie Dana pod swoją strategię... Że co?
A teraz o graczach:
Kellee mi szkoda. Pokazała się wcześniej jako inteligentna dziewczyna, zrobiła śmiałe ruchy, ale odpadła z dwoma HI. No głupio xD Trochę ją tłumaczę tak, że zbyt emocjonalnie podeszła do sprawy z Danem i to ją zaślepiło. Ostatecznie miejsce niskie, ale ją pochwalę i za styl gry i za osobowość.
Jamal - generalnie go nie lubiłem, ale teraz pokazał się ok. Miał swoje pomysły na grę, był moim zdaniem po tej właściwej stronie konfliktu. Jego przygoda na IOI zabawna xD Swoją drogą napisanie nagrody swoim pismem... Kto by się na to złapał? Stracił głos, a w zasadzie nic nie zyskał.
Nourę dalej lubię, śmiesznie wkopała Kellee xD, ale rzeczywiście jej się udaje jakoś podnosić z dna i jakoś nie była zagrożona na drugiej radzie. Karishma mi w tym epie nie przeszkadzała. Janet uwielbiam, mam nadzieję, że to wygra, albo przynajmniej zetnie parę tych tępych łbów, które ją tam otaczają. Szkoda, że użyła HI, ale lepiej w tę stronę. Dan - w sumie nie wiemy o nim dalej nic poza aferą, może odpaść, nie przepadam. Aaron to straszny tłuk nie mogę na niego patrzeć. Mam nadzieję, że pierwsza rada bez immu i poleci. Missy i Elizabeth to dla mnie dwa zera. Elaine - w sumie była jakby obok tego konfliktu. Dean W sumie oryginalne i przemieszane Lairo go wystawiło, więc poszukał nowych przyjaciół. Może sojusz z Lauren i Tommym by go doprowadził dalej. Mimo wszystko byłem zaskoczony, że tak łatwo i szybko wystawił Kellee - mógł jej szepnąć cokolwiek, że jest zagrożona.
Lauren i Tommy - dalej tworzą ścisły duet. Dziwię im się, że wybrali sojusz z Aaronem, Missym i spółką. Przecież ci ludzie ich wystawili na poprzedniej radzie i to mocno. Owszem Kellee i Janet wparowały w połączenie ze swoimi planami, które zaczęli im narzucać, ale mogli się z nimi jakoś dogadać, a nie lecieć do silnej 4. Czy oni nie widzą, że Aaron i Missy teraz tam rządzą, wymiatają w zadaniach itd.? A do tego mają po swojej stronie Elizabet i Elaine. Jeśli Lauren i Tommy na coś liczą to powinni rozbić ten sojusz przy pomocy Deana, Dana i ludzi z mniejszości jak Janet czy Noura. Co do ich udziału w aferze. Lauren była w to trochę zaangażowana, Tommy był poza tym (no i niby bronił Janet czego nie pokazano).
Swoją drogą dziwnie wyglądały te wstawki, gdy ktoś z produkcji rozmawiał z Kellee w jej konfie. I te napisy, że produkcja zrobiła pogadanki itd. Ciekawe czemu dopiero po połączeniu, skoro Kellee podniosła alarm już w ciągu pierwszych dni...
Komu kibicuję?
Najbardziej zdecydowanie Janet, która po pierwsze ma głowę na karku, a po drugie jest po prostu fajną babką. Po drugie Nourze, która jest ciekawa, lubię ją i dostarcza rozrywki.
Karishmę dalej średnio lubię, ale jest po stronie powyższych pań, więc jeszcze chwile może pociągnąć. Dean jest pocieszny, ale gra kiepsko. Tommy jest nawet ok, ale jakoś mnie nie przekonuje do końca. Elaine podobnie. Lauren jest powiedzmy mi neutralna. Dana nie lubię. Elizabeth skreśliłem po tym epie, a Missy i Aaron - obojga po prostu nienawidzę.
To tak. Po pierwsze Dan. Rozumiem trochę osoby, które piszą, że mu współczują - że jak się czuje, gdy widzi to wszystko w odcinkach itd. Generalnie to nawet nie obwiniam Dana o bycie jakimś starym zboczeńcem, który chciał sobie pomacać. On tego za bardzo nie kontrolował i robił to raczej nie świadomie i raczej bez żadnego podtekstu. ALE po pierwsze Kellee odbyła z nim rozmowę i powiedziała mu co jej nie pasuje. A po drugie dorośli ludzie muszą się kontrolować, przestrzegać pewne normy i brać odpowiedzialność za swoje czyny - celowe czy przypadkowe.
Kellee miała prawo czuć się źle z jego zachowaniem. Janet nakręcona przez nią i inne dziewczyny też zachowywała się ok - starała się łagodzić sytuację i nawet miała spokojną i rzeczową rozmowę z Danem. Nawet nie od nich dwóch wyszedł pomysł z eliminacją Dana, a od Jamala (i Noury). Ale to co robiła druga strona konfliktu to dramat. Jestem fanem villainów, do tej pory zawsze broniłem kłamstw, zdrad, oszustw, bo to jest gra, po trupach do celu, cel uświęca środki itd. Ale no są pewne granice. O ile Aaron jest po prostu pustakiem i jego teksty na radzie był żenujące to zachowanie MISSY i ELIZABETH przeszło moje pojęcie, obie przekroczyły i to mocno granice dobrego smaku. Jak można budować strategię na oskarżaniu jednego z graczy o bycie starym macaczem, a z siebie robienie ofiar molestowania??? Obie przegięły i to mocno. Ja rozumiem, że to jest gra i chcesz zbudować jakąś pozycję, mieć relacje z innymi, sojusze. Ale no dla mnie to było za dużo i tyle - może inni je pochwalą, że były sprytne i wyrachowane, ale o to w tej grze chodzi. Nie, ja ich zachowania nie pochwalę w żaden sposób. Ich tłumaczenia, że zachowanie Dana im nie przeszkadzało i to tylko takie żarty - żenada. Zresztą teraz tak broniły Dana, a tak to obrabiali mu dupę wszyscy w poprzednich odcinkach: Lauren, Tommy, Elaine też. I to właśnie pod kątem tego dotykania. Uhh… A już szczytem szczytów było zarzucanie Janet, że to ona wykorzystuje zachowanie Dana pod swoją strategię... Że co?
A teraz o graczach:
Kellee mi szkoda. Pokazała się wcześniej jako inteligentna dziewczyna, zrobiła śmiałe ruchy, ale odpadła z dwoma HI. No głupio xD Trochę ją tłumaczę tak, że zbyt emocjonalnie podeszła do sprawy z Danem i to ją zaślepiło. Ostatecznie miejsce niskie, ale ją pochwalę i za styl gry i za osobowość.
Jamal - generalnie go nie lubiłem, ale teraz pokazał się ok. Miał swoje pomysły na grę, był moim zdaniem po tej właściwej stronie konfliktu. Jego przygoda na IOI zabawna xD Swoją drogą napisanie nagrody swoim pismem... Kto by się na to złapał? Stracił głos, a w zasadzie nic nie zyskał.
Nourę dalej lubię, śmiesznie wkopała Kellee xD, ale rzeczywiście jej się udaje jakoś podnosić z dna i jakoś nie była zagrożona na drugiej radzie. Karishma mi w tym epie nie przeszkadzała. Janet uwielbiam, mam nadzieję, że to wygra, albo przynajmniej zetnie parę tych tępych łbów, które ją tam otaczają. Szkoda, że użyła HI, ale lepiej w tę stronę. Dan - w sumie nie wiemy o nim dalej nic poza aferą, może odpaść, nie przepadam. Aaron to straszny tłuk nie mogę na niego patrzeć. Mam nadzieję, że pierwsza rada bez immu i poleci. Missy i Elizabeth to dla mnie dwa zera. Elaine - w sumie była jakby obok tego konfliktu. Dean W sumie oryginalne i przemieszane Lairo go wystawiło, więc poszukał nowych przyjaciół. Może sojusz z Lauren i Tommym by go doprowadził dalej. Mimo wszystko byłem zaskoczony, że tak łatwo i szybko wystawił Kellee - mógł jej szepnąć cokolwiek, że jest zagrożona.
Lauren i Tommy - dalej tworzą ścisły duet. Dziwię im się, że wybrali sojusz z Aaronem, Missym i spółką. Przecież ci ludzie ich wystawili na poprzedniej radzie i to mocno. Owszem Kellee i Janet wparowały w połączenie ze swoimi planami, które zaczęli im narzucać, ale mogli się z nimi jakoś dogadać, a nie lecieć do silnej 4. Czy oni nie widzą, że Aaron i Missy teraz tam rządzą, wymiatają w zadaniach itd.? A do tego mają po swojej stronie Elizabet i Elaine. Jeśli Lauren i Tommy na coś liczą to powinni rozbić ten sojusz przy pomocy Deana, Dana i ludzi z mniejszości jak Janet czy Noura. Co do ich udziału w aferze. Lauren była w to trochę zaangażowana, Tommy był poza tym (no i niby bronił Janet czego nie pokazano).
Swoją drogą dziwnie wyglądały te wstawki, gdy ktoś z produkcji rozmawiał z Kellee w jej konfie. I te napisy, że produkcja zrobiła pogadanki itd. Ciekawe czemu dopiero po połączeniu, skoro Kellee podniosła alarm już w ciągu pierwszych dni...
Komu kibicuję?
Najbardziej zdecydowanie Janet, która po pierwsze ma głowę na karku, a po drugie jest po prostu fajną babką. Po drugie Nourze, która jest ciekawa, lubię ją i dostarcza rozrywki.
Karishmę dalej średnio lubię, ale jest po stronie powyższych pań, więc jeszcze chwile może pociągnąć. Dean jest pocieszny, ale gra kiepsko. Tommy jest nawet ok, ale jakoś mnie nie przekonuje do końca. Elaine podobnie. Lauren jest powiedzmy mi neutralna. Dana nie lubię. Elizabeth skreśliłem po tym epie, a Missy i Aaron - obojga po prostu nienawidzę.