S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: Saw »

A więc nadszedł koniec sezonu i pewnej ery Survivor. Odcinek finałowy nawet przyjemnie się oglądało. Były momenty ciekawe i te nudniejsze. Szkoda najbardziej że FTC była tak nudna, bo zwycięzca był oczywisty i nie było żadnego dreszczyku emocji. No ale nie będę narzekał bo jak na finał i tak było fajnie, a to ostatnio rzadko się zdarza.

Denise - odpadła w F6 i wcale mi jej nie żal. Kobieta po blindsidzie na Sandrze, nic nie robiła. Snuła się gdzieś tam w cieniu. Na końcu złapała się sojuszu, gdzie była na dnie i wszyscy mieli ją w dupie. Nie miała pomysłu na siebie i nawet nie walczyła. No cóż kiepski gracz, jeden z gorszych w sezonie. Trochę się dziwię czemu Michele i Natalie jej nie zostawiły. Ale tak bliżej się przyjżeć, może nie widziały szans na współpracę z nią. Ona nagle tak złapała się tego sojuszu i była zapatrzona w nich jak w obrazek. Z Benem łączyła ją więź. Choć nie da się ukryć, że Natalie i Michele miałby większe szanse na sukces z nią a nie z pozostałymi. Fajnie, że w ruch na tej radzie poszły idole i ubyło ich z gry.

Ben - nie cierpię go i to co zrobił jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Koleś dochodzi do F5 i nagle rezygnuje. No kurwa :x Prowadził kiepską grę i doszedł do wniosku że i tak nie wygra. Bał się też krytyki ze strony jurorów. Ale do cholery jasnej jest w sezonie zwycięzców to chyba należy pokazać jaja i walczyć mimo że się jest w chujowej sytuacji. A on jak ciota ucieka z podkulonym ogonem i jeszcze robi z siebie bohatera, bo chce oddać wygraną Sarze. Gdzie zresztą ona nawet nie dochodzi do F3 :lol: Żenada. Brak słów. Trafia na listę najbardziej zjebanych graczy w historii. Bierz widły i idź wywalaj gnój na tą swoją wieś. Aaaa i bym zapomniał. Jeszcze rozjebała mnie jego wypowiedź na radzie gdy poruszył temat kontrowersyjnej wygranej Michele. No był najmniej odpowiednią osobą by się udzielać w tej sprawie. Pupilek produkcji, nic więcej.

Sarah - sama sobie winna, że posłuchała Bena i go wykopała. Miałaby finał w kieszeni i możliwe że stoczyłaby mocną walkę z Tonym. Tak patrząc miała sporo tych przyjaciół w jury. No ale wykonała w F5 najgorszy dla niej ruch. Później przyszło rozpalanie ognie i poległa. Była blisko, ale czegoś zabrało. Chyba spokoju, bo ten płomień juz dotykał liny, a ona zaczęła przy nim grzebać. No fajne bylo to jej pożegnanie z Tonym. Jednak grali razem przez całą grę i dużo sobie zawdzięczają. Przyznam że Sarah była do zniesienia w tym sezonie. Nawet mi aż tak nie grała na nerwach jak ostatnio, gdzie zachowywała się jak robot. Pokazała ludzką twarz i zaskoczyło mnie że aż tak duża grupa ludzi naprawdę ją lubi. Może przez ekran wydaje się antypatyczna, ale w rzeczywistości musi byc spoko babką. Doceniam jej grę na przestrzeni całego sezonu. To jest naprawdę gracz wysokiej klasy. Potwierdziła ze w Game Changers to nie był przypadek. Mocna i pewna startegia. Były błędy tak jak z tą pewnością że Natalie nie ma HII. Szczerze to aż mnie to rozbawiło. Nie zna gościówy ale jest jej pewna na 100%. Ale to były tylko jakieś drobne błędy. Chyba i tak to wyrzucenie Bena najbardziej będzie na niej ciążyć. Nie miało to sensu, nawet jeśli liczyła na ten jeden głos jurorski.

Michele - rozpływam się nad nią. Uwielbiam jej osobowość i jestem dumny z tego co pokazała. Można w końcu jasno powiedzieć, że wszystkim udowodniła że jej wygrana była zasłuzona. Oczywiście ja nie miałem do tego nigdy nawet cienia wątpliwości. Bo jak dochodzisz do finału i zgarniasz większość głosów to jesteś najlepszy. Ale wiadomo jaka była opinia i biedna Michele też się nią przejmowała. Ale tutaj pokazała coś pięknego. Z pozycji underdoga doszła do samego finału. I nie tym, że ktoś ją zaciągnął. Ale sama sobie to wywalczyła. Wygrana immunitetu w F6 to była wielka rzecz. Gdzieś tam z końcówki stawki, nagle przeskoczyła na sam przód. Az się łezka w oku zakręciła. Mnie ta dziewczyna porwała okazywanie radości, ambicją, walką do końca. Fajnie ze w F6 zgrała się z Natalie i razem już trzymały do końca. Mogę mieć małe zastrzeżenia, czemu to Denise wyrzuciły, a nie Sarah. Ale coś tam musiało być na rzeczy, a nie zostało pokazane. Michele nie miała zbyt wielkiego CV na finał i siedząc obok kogoś jak Tony nie miała szans. Ona przez całą grę nie miała z kim grać. Piekna była jej droga underdoga, ale to za mało na szacunek jury. Choć jakiś tam głos powinna dostać, bo dziewczyna jak nikt inny zasłużyła. Ale dla mnie i tak jest wygraną.

Natalie - ogromnie się cieszę, że to ona wróciła do gry. Miała te przewagi, więc można było się tego spodziewać, że to ona bez problemu wygra. Ale tak marnie wypadła w tym zadaniu, że wszystko mogło się zjebać. Aż nie mogłem uwierzyć co ona wyprawia. Az przez moment zadrżałem jak zobaczyłem Wendella na czele. Myślę sobie co tu kurde się odwaliło. Może będzie jakaś kontynuacja wątku jego i Michele. No ale Natalie się ogarnęła i na szczęście wygrała. Zawarła sojusz z Michele i we dwie szły do końca gry. Historia Natalie po powrocie jest taka, że dwukrotnie zagrała HII i raz wygrała indywidualny immunitet. Niby zrobiła swoje i w pełni wykorzystała swój powrót. No ale jak porównamy to z wyczynem Chrisa to jednak nie wypadła porywająco. On jak wrócił to od razu namieszał innym w głowach wciskając kit o tym co mówią na EoE, przekonał Lauren by zagrała na nim HII, następnie zagrał swoim HII i co najwazniejsze zrezygnował z indywidualnego immunitetu, by zmierzyć się w rozpalaniu ognia z największym rywalem. Jednak zbudował sobie imponujące CV Natalie wygląda przy nim trochę biednie. Może gdyby miała słabszego rywala w finale to historia byłaby inna. Ale żeby wygrać z Tonym trzeba było zrobić coś większego. Może gdyby zrezygnowała z immunitetu i poszła walczyć z nim w rozpalaniu ognia to byłoby inaczej. Będąc tyle dni na EoE pewnie miała to opanowane do perfekcji. Zabrakło mi jakiegoś większego efektu w jej grze. Było po prostu poprawie. Doszła do finału za co ogromne brawa, bo naprawdę ją bardzo lubię i trzymałem kciuki żeby to ona wróciła. Ale na wygraną za mało. Zagłosowali na nią tylko przyjaciele, nikt wiecej. Podobno też trochę nawaliła socjalnie na EoE, co tez mogło mieć jakiś wpływ. Wywijała na tym wymarciu w zadanich, zbierała te tokeny jak oszalała. Ale jakoś ciężko obrać to w jakąś historię dającą jej wygrać finał mistrzów. Osoba, która odpadła pierwsza i przez prawie cały czas była poza właściwą grę. No sorry, ale komicznie by to wyglądało. W sezonie ze świeżakami to przejdzie, ale w takim sezonie się to gryzie. Ale też takie są zasady związane z EoE i mimo wszystko trzeba się z tym liczyć

Tony - zasłużona wygrana, ale nudna i przewidywalna. Jak widziałem skład finału nie miałem już cienia wątpliwości. Wiedziałem że on te dwie panie wciagnie nosem na FTC. No ale wracjąc to gry, to była wręcz idealna. Mając tak wielki cel na plecach przed sezonem, ten gościu wygrał nie będąc ani razu nominowany. Ja nie wiem jak to się stało. Ale ci ludzie to idioci, że go nie powstrzymali. Przed sezonem wydawało mi się że on nie ma większych szans, przez swój zwariowany charakter. Myślałem sobie że skończy podobnie jak w Game Changers, albo co najwyżej dojdzie do połączenia. Nie, absolutnie nic więcej nie zdziała. Nie ma takiej opcji. A tu bęc :o Mając tak wielki target, tak mocną relację z Sarah, prowadząc tak mocną strategiczną gre, nawet nikt na niego nie głosował przez 38 dni. Toć to szok :lol: Ale to przede wszystkim jego zasługa, bo udowodniła jak świetnym jest graczem. No sorry Rob, ale możesz mu buty czyścić. Pan Marianno nie potrafi nic zmienić w grze i zawsze gra tak samo. Jak już coś nie idzie po jego myśli to się sypie. Nie potrafi dostosować się do nowych warunków, a Tony pokazał że ma to opanowane świetnie. Zamiast wybuchowego i zwariowanego Tony'ego mieliśmy na poczatku spokojnego gościa. Dopiero pózniej się uruchomił i zaczął nieco szaleć, ale i tak mu to nie przeszkodziło. Jego droga w finałowym odcinku nie była zbyt trudna. Zagrał HII, później wygrał zadanie i dopiero F4 i rozpalanie ognia, było prawdziwym wyzwaniem. Myślę że tym przypieczętował wygraną i po prostu przekreślił szanse Natalie. Na FTC każdy doceniał jego gre i osobowość. No nie mogło być innego wyniku. Ja gościa nawet lubię. W S28 nie lubiłem, w S34 powoli się przekonywałem. A tu zaskarbił sobie u mnie sporo sympatii. Jest barwną postacią, którą ciekawie się ogląda. Te kryjówki, szpiegowanie, ekscytacja grą, to jest cały on. Żałuję tylko że edytorzy tak bardzo od kilku odcinku dawali sygnał, że on wygra. Wolałbym zaskoczenie i wygraną któreś z dziewczyn. Ale tak czy inaczej Tony zasłużył.

Pożegnanie z EoE wyszło nawet przyjemnie. Choć twistu nie lubię, to cieszę się że był w tym sezonie. Kurde gdyby nie on to tych wspaniałych ludzi z old school zbyt długo byśmy nie oglądali, a tak to byli z nami do końca. Jednak mam nadzieję że twist już nie wróci. Kto odpada ten odpada i koniec. Nie ma sensu kogoś przywracać. Tym bardziej, że może to byc osoba odpadająca pierwsza, a później wygrywająca całą grę. Chyba bardziej odpowiadało mi RI i to najbardziej w Blood vs Water.
Tokeny to dziadostwo i oby raz na zawsze z tym skończyli. Pomysł może i był fajny, ale wyszło takie gówno, że aż żal strzępić ryja. Nikt nawet nie ogarniał ile ich jest w grze i kto je ma.
Przewagi to też gówno, ale będą z nami już do końca programu. Zresztą pewnie ich będzie jeszcze więcej w przyszłych sezonach.
Ukrytych immunitetów bym się nie czepiał, ale ich też za dużo wrzucają. Ledwo ktoś swoim zagrał lub z nim odpadł, to zaraz kolejny ląduje w grze :? Zresztą gdzie ten klimat z dawnych lat, gdzie trzeba było się natrudzić, żeby ten immunitet wywalczyć. Ludzie doły kopali, wspinali sie na drzewa, pływali z wyspy na wyspę, zdobywali podczas zadania czy zbierali masę wskazówek. Teraz po prostu sobie idziesz do lasu i znajdujesz bez niczego. Śmieszy mnie, że zawsze jest powodzenie tych poszukiwań. Czemu nie może być choć raz tak, że nikt nie może znaleźć tego cholernego HII. No ale od czego byliby wtedy leśne skrzaty Jeffa :lol:
Zadania jak na tak wielki sezon, były tragiczne. Pamiętam że w S31 jeszcze się trochę starali i było żarcie robaków czy wieczorne opowiadanie z quizem. Ale teraz to była żenada. Nie dali żadnego legendarnego zadania. To już naprawdę nie jest to samo co kiedyś. Wszystkie zadania na jedno kopyto i tak nudne że masakra. Opieranie figurki kijem, trzymanie ręki w powietrzu :? No kurwa co to jest. Już brak kasy na cokolwiek.
Cały sezon oceniam jako niezły. Na więcej po prostu nie mogę i nie chce. Myślę że będzie w rankingu gdzieś w połowie. Mocy nadawało to że byli to wielcy zwycięzcy. Każdy się jarał tym sezonem i tak dalej. Ale czuć niedosyt i rozczarowanie. Zbyt dużo fajnych osób odpadło na poczatku i gdzieś tak w okolicach połączenia te emocje opadły. To głównie osoby old school przykuwały uwagę, a nie Nicki, Wendelle czy Beny. Brakowało ich w dalszej części. Też sama rozgrywka siadła. Był dominujący sojusz po połączeniu i wycinał ludzi z mniejszości. Ale plusem jest że takiej Michele się udało mimo to dotrzeć do finału. Ja będę go mimo wszystko całkiem dobrze wspominał. Przynajmniej byłem zaangażowany w ogladanie, bo niestety coraz czesciej jest inaczej. Te nowe sezony są coraz bardziej nijakie i nie wzbudzają żadnych emocji. Dodatkowo są tylko pojedynczy ludzie którym się kibicuje. W tych czasach juz nie doczekamy się legend i super osobowości. I to nie ze względu na to że ci ludzie są tak beznadziejni, tylko dlatego, że edit przedstawia ich jako osoby wypłukane z emocji. Czy Collen i Elizabeth przebiłby się jako słodziaki? Oczywiście że nie! Pokazali by je jako głupiutkie dziewczyny i nikt by o nich nie pamietał. Tak samo Rudy i Rodger nie byliby dziadkami z interesującą osobowością, tylko starcami, którzy robią za tło dla sezonu. Niestety takie czasy, że zamiast osobowości i relacji między ludzkich dostajemy tak marną papke gówna. Idealnym przykładem jest moja kochana Cirie z Game Changers. To nie była ta sama osoba co dawniej. Czemu nie pokazali jej swietnej osobowośc? Tommy z poprzedniego sezonu, kto to jest w ogóle? Zamiast o nim pamietać, to kazdy już pewnie zapomniał.
Sezon się skończył i co dalej? Czasem się zastanawiam czy dalej oglądac Survivor. Zacząłem za czasów dzieciak gdy leciał w TVP2. Oglądałem wtedy sezony 4-6 i od razu pokochałem ten program. Jeszcze po drodze była polska Wyprawa Robinson, którą tez się bardzo jarałem. Później trafił się sezon 3 na TV4 i ponowne oglądanie sezonów które już widziałem. A następnie wiele lat bez Surva, choć nigdy nie wypadł z mojej głowy. Ile to razy za dzieciaka bawiło się razem z kumplami w tą super grę i organizowało zadania i głosowania. Ponad trzy lata temu wróciłem do Surva i zostałem aż do teraz. Nadrobiłem wszystkie sezony z czego jestem dumny. Nie zrobiłem tego w tak zabójczym tempie jak Davos, bo nie lubię aż takiego natłoku. Wolę na spokojnie oglądać, by się za szybko nie znudziło. Piękne chwile, wiele emocji i wzruszeń. To z tego zapamietam ten program. Żaden program nie może się równać. Mam wrażenie że ten 40 sezon kończy pewną erę, zamyka jakiś rozdział. Az przez chwilę przeszło mi przez myślę że może to doskonały moment by produkcja powiedziała dość i takim akcentem zakończyło. Sam przez moment pomyśałem, że może to idealny moment i na mój koniec z programem. Ale nie dam rady i będę oglądał. Ale nie ukrywam, że bolą mnie te zmiany. To nie jest to samo co kiedyś. Może nie bylo blindsidów i takich zaskoczeń. Ale był klimat, którego już nigdy nie będzie. Ten sezon otworzył mi oczy, że tego co widziałem w sezonach z Ethanem, Amber czy Danni nigdy już nie zobaczę. To było coś takiego, że aż serce waliło jak czlowiek oglądał. Teraz niestety nie ma choć w połowie tego. Jakie mam oczekiwania co do przyszłości? Takie żeby rozgrywka stała się bardziej wyrównana dla wszystkich. Wiem że przewag i tak będzie nasrane i będą je zdobywali ulubieńcy. Ale liczę że chociaż kobiety zaczną być bardziej doceniane. Bo niestety ostatnie sezony zmierzają do tego żeby to facet wygrał. Sam twist rozpalania ognia w F4 mocno facetów faworyzuje. Kurde nie chce czekać kolejnych lat aż jakaś babka przypadkowo wygra. Kiedyś to była normalna rzecz, a teraz szok. Liczę też że Jeff się zmieni i nie będzie aż tak bardzo stronniczy.

Przepraszam że się tak rozpisałem i pozdrawiam wszystkich :D

maiti
Posty: 3
Rejestracja: 19 cze 2013, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: maiti »

Czas chyba się pożegnać z wami i z tym programem. Choć nie napisałem wielu postów tutaj, to czasami was czytałem. Zalogowałem się kiedyś, aby poinformować was o tym, że w Gdańsku nagrywano z nami odcinek The Amazing Race, ale wy mieliście tak dobre źródła, że wiedzieliście o tym już w dniu nagrania.
Co do Survivora, to dla mnie ten sezon był pożegnaniem tych wszystkich graczy oraz szansą, aby mogli zamknąć swoje historie i odejść na zawszę, bo raczej już ich nie zobaczymy. To tłumaczy, dlaczego była potrzebna wyspa EoE i dlaczego prawie wszyscy tam zostali. Wiadomo, Sandra musiała odejść, bo taka już jest i za to ją się chwali.

Jedyne za co można pozytywnie rozpatrywać ten sezon, to właśnie ten hołd oddany zwycięzcom oraz Panderosa. To stamtąd pochodzą najlepsze fragmenty tej edycji, gdzie pokazuje się, że ci ludzie zawarli przyjaźń do końca życia i do końca życia będą wdzięczni, że mogli należeć do tej społeczności. Możliwość spędzenia czasu ze swoją rodziną bardzo mi się podobała. Trochę zmieniłem opinie o Robie i Amber, bo ta druga to wspaniała żona, która potrafiła przez tyle dni siedzieć tam tylko dla męża i jego ogromnej pasji.

Co do samej gry i zawodników, to Natalii chyba pokazała, że nigdy nie powinna wygrać tej gry i nie nadaje się na gracza. Wyspa EoE faworyzowała osobę, która jako pierwsza odpadła. Przecież to się kłóci z logiką tej gry. Skoro ktoś jest tak słaby, że odpada na pierwszej radzie przez swoje ego, to nie może dzięki temu wchodzić do F3... Natalii spędziła tyle czasu z sędziami, miała możliwość ich poznania, miało możliwość potraktować ich jak wielkich graczy. Musiała wiedzieć, że większość z nich żegna się z grą na zawsze i mogła pozwolić im czuć się potrzebnym, mogła dać im chęć do dalszej gry. Przecież wystarczyłoby, aby dzieliła się z nimi historią wygranych przedmiotów, mogła je z nimi otwierać, aby każdy czuł, że jednak dalej jest w grze i nie czeka tylko na stracenie. To chyba najgłupsza osoba w tej grze, bo jako jedyna nie wyrzuciła żadnego z sędziów, którzy mieli pełną moc decydowania i miała z nimi pełny kontakt przez tyle czasu.
Posiadanie 3 przewag w grze o powrót i plątanie się z liną to była już gruba przesada. Posiadała dwa HII i jeden oddała Tysonowi, co było kompletnie bez sensu... Naprawdę szukam jakiś pozytywów z jej gry, ale żadnych nie odnajduję.

Tokeny to słaby pomysł, tak samo jak F3 z powodu rozpalania ognia.

Kompletnie też nie rozumiem tych super graczy, którzy wiedzieli, widzieli i czuli sojusz gliniarzy i w ogóle nic z tym nie zrobili. W normalnym sezonie ktoś taki jak Tony powinien odpaść zaraz po połączeniu a tu gościa, który mieszał ludziom w głowach, dawaj im propozycję w sposób taki, aby myśleli, że to ich pomysły, trzymają i nic z tym nie robią.
Michele moim zdaniem też się niczym wielkim nie pochwaliła, wygranie immunitetu nie czyni jej kimś wielkim. Na pewno powinna dostać dużo więcej głosów niż Natalie, ale to przecież nie byłą gra na wygraną. Chowanie się za większymi graczami może ma sens, ale tylko wtedy, gdy jesteś w stanie później ich wywalić i masz jakaś władzę nad radami. A tu na większości głosowań była tylko wielce zaskoczona.

Podobała mi się Kim, która po tragicznym rozpoczęciu gry potrafiła się ogarnąć i miała wielkie szanse, na kontrolowanie tej gry, gdyby tylko nie omawiała głosowań z Benem, który odjechał na wakacje i zachowywał się jak obrażona przyjaciółka. Dawno myślałem, że odpadnie a tu trzymała się dość długo i gdyby nie plany wywalenia Tony'ego, o których wiedział Ben, to z pomocą Jeremy'iego miała szansę go podejść. Choć ten ostatni też był zapatrzony w osobę, która go podeszła. Ale chyba jako jedyna po Sandrze naprawdę widziała, że Tony to wygra. Najlepiej odpadł Nick, który miał jakieś możliwości, ale był pewny siebie i nie odrobił lekcji.

Wystąpienie Sarah odnośnie dyskryminacji kobiet było żałosne i po tylu sezonach Survivor powoduje u mnie odruchy wymiotne. Wszyscy ciągle są dyskryminowani... A to kobiety, a to czarnoskórzy, a to ci z miasta, a to babcia na zakupach i tak w kółko. Problem polega na tym, że "walka" z "niby" z tą dyskryminacją to dyskryminacja innych. I tak w sezonie 42 pojawia się 5 osób LGBT, co stanowi ponad 25% uczestników, choć w całym społeczeństwie to tylko drobny procent - i to już nie jest dyskryminacja zwykłych ludzi, którzy nie muszą się chwalić całemu światu, co robią w swoim łóżku? Bo mnie to kompletnie nie obchodzi i nie chce tego słuchać, to ich sprawa i po co o tym ciągle opowiadają?
A teraz w nowych sezonach ma być 50% różnych ras, bo to przecież dyskryminacja. A dla mnie dyskryminacją jest wybór gracza nie ze względu na osobowość, czy na to, że się nadaje do gry a ze względu na płeć, rasę czy orientację. To jest dyskryminacja, którą ten program ciągle promuje. Czemu w naszym życiu kobiety nie walczą z dyskryminacją jeśli chodzi o BHP? Dlaczego to mężczyźni mają dźwigać stale ciężar do 50 kg a kobiety już tylko do 25? To nie jest dyskryminacja ze względu na płeć?
Jestem za surowym karaniem każdej próby molestowania oraz za tym, aby dwukrotnie surowiej karać kobiety/facetów, którzy wykorzystują hasło molestowania do wzbogacenia się, tak jak pewna pani Amber od Deepa, bo takie zachowania trafiają tylko w prawdziwe ofiary, które wtedy są z nimi porównywane. Szkoda, że ten program zszedł na margines, bo ciągle zadowalają osoby, które mają ciągłe pretensję a nie, tych których po prostu jest dużo więcej ale nie muszą całego światu niczego udowadniać.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 40: Winners at War”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości