No czo te twisty

Z jednej strony fakt, że nasz kudłaty przyjaciel trochę za mocno dostał po papie tym odebraniem głosu, z drugiej – wieki to raczej trwało nie będzie, bo niech mi palma na dzwońcu wyrośnie jeśli Leśne Skrzaty Jeffa Probsta nie będą teraz zaganiały krowami do tych ajdoli ludzi z dwóch pozostałych plemion, po to, żeby jak najszybciej pocisnąć bekę z całej tej wyszukanej grypseli o motylach, brokułach i innych kasztanach na placu Pigalle.
ŻÓŁCI
Kudłaty jako osoba (podobnie zresztą jak całe to znamienite plemię) obchodzi mnie tyle, co najnowsze zmiany w polityce cookies, ale oddać mu trzeba, że dosyć zdrowo podszedł do swojej zjajczonej sytuacji. Musiał postarać się zdobyć zaufanie jak największej części szczepu, żeby usprawiedliwić swoją nagłą niepiśmienność przy urnie, a i grypsując podczas IC-ka wplótł tę swoją frazę tak, żeby brzmiała odrobinę mniej idiotycznie, niż brzmiałaby normalnie. Mój zachwyt jego popisem retorycznym jest tak dalekosiężny, że chyba nawet przyznam, że byłoby mi ciut bardziej szkoda, gdyby kuku stało się jemu aniżeli temu jakiemuś
Voce. Co nie zmienia faktu, że za tydzień pewnie i tak będę musiał chwilę się podrapać po łysinie, żeby przypomnieć sobie, jak ma na imię.
Doktorantka Ewka trzęsie całą tą familią, co w sumie niedziwne – za nerdziurem głosy sznurem, bo skoro już tak bardzo tam wszyscy fanią w poprzednie sezony, to z góry wiadomo, że szybko takiej survopiachy nie przysypią, więc można przyjąć trochę Łaski Pana rykosztem.
Niestety jednak na tych wszystkich grantach, konferencjach, kwerendach i innych fajowych eventach dla ludzi przedłużających sobie dzieciństwo do trzydziestki nie uczą najwyraźniej instynktu samozachowawczego, bo nasza szefowa po raz kolejny doprowadziła do pozostania daremnej
Tiffany, która nie umie w zadania i jeszcze bardziej nie umie w strategię, bo o mały włos przez memłanie ozorem przegrałaby sobie nawet tę tajemniczą ewkową miłość i protekcję. Poza tym, jak ktoś słusznie zauważył – Ewka zjajczyła tym bardziej, że abstrahując już nawet, że przemieszanie może tak od razu nie nadejść i na IC-ku znowu zostaną z dupą w porzeczkach, to jeszcze zostawiając Voce miałaby wokół siebie trzy względnie ucieszone mordy (
Liana raczej zdawała się na jej decyzję). A tak ma wkurwionego Kudłacza, paranoiczną Tiffany no i tylko jedną psiapsię, której powiedzmy może być bardziej pewna. No i bankową kolejną radę jeśli Probst nie ześle im przemieszania. Moje gratulacje.
ZIELONI
Tu będę życzliwszy. Szczep dużo ciekawszy, właściwie każdy jest tam jakiś, więc na tle tych wszystkich pozostałych uduchowiono-motywacyjnych papierzaków mogą sobie jeszcze trochę zostać.
Brad jest kartoflem i w sumie niech sobie tym kartoflem jeszcze trochę pobędzie, #MnieSmieszy
Pastorka wykonfiturzyła go do Siwego Czupiradła, co w sumie propsnę, bo w ten sposób zapewniła sobie kolejnego przygłupa do odstrzału w razie Niemca, a sama pnie się jeszcze wyżej w hierarchii i w sumie jest tam najbardziej bezpieczna ze wszystkich.
Czupiradło jako postać póki co znoszę, w dalszej nadziei na jakieś dramy i piski w przyszłości, bo wyczuwam tu pewien potencjał w tym temacie.
JD, dla równowagi z poprzednim konfowym wytryskiem, schowali dzisiaj trochę do szafy. No dobra, może jedynie
Genie jak na razie nie wyróżnia się tam niczym poza swoim czarem & powabem, ale nie skreślam, bo z tego, co obserwuję oni wszyscy jej tam jakoś dziwnie ufają, co może świadczyć o ciekawej grze UTR, tylko edit nie chce jej za bardzo dopieścić. Ci Azjaci chyba naprawdę powinni sfajczyć kilka witryn na Bronxie dla zwrócenia na siebie uwagi CBS-u, no bo jaaaaa nieee wiem
NIEBIESCY
Czacha jest zabawny, więc mam nadzieję, że jeszcze trochę go pozostawią w nieskruszonym stanie. Tyle tylko, że na miejscu
Deshawna lekko bym się dzisiaj na niego wpimpał za to, że zamiast od razu podać pomocną dłoń, pozwala mi godzinami kompromitować się w rozpalaniu ognia, co przecież wszyscy ci superfani gorączkowo trenują w piwnicach od dwutysięcznego roku, przynajmniej jeśli wierzyć tym konfowym pierdom.
Płci pięknej niestety w tym szczepie nie ma, a szkoda, bo chętnie bym sobie posłuchał tych wszystkich rewelacji o koszmarach, upiorach i zjazdach po koksie, o których wspomniał mój szanowny przedmówca.