Cóż, nie będę oryginalny i zgodzę się z przedmówcami odnośnie wrażeń po tym odcinku. Bo chociaż były w nim momenty, które mi się podobały to generalnie czuję niesmak spowodowany tymi wszystkimi twistami, które są robione tylko po to, by na siłę wywracać wszystko do góry nogami. Jak tylko zobaczyłem wstęp do tego odcinka i przypomnienie wszystkich przewag to już wiedziałem, że wszystko będzie sprowadzać się do wojny na fanty. Sama rada nie była dla mnie taka zła, bo już stęskniłem się trochę za tymi pomergowymi radami, w których głosuje 12 osób, a nie 3 czy 4 jak to mieliśmy ostatnio u zielonych. Ale to, że wygrywa się zadanie o immunitet, a potem przez debilny twist się ten immunitet traci, jest po prostu idiotyczne. Tak samo jak nietykalność aż 7 osób na 12, które są obecne na radzie. Sydney odpadła pechowo i wcale się nie dziwię, że była wkurzona. Chyba każdy by był na jej miejscu. Osobiście chętnie bym ją jeszcze zobaczył dłużej, bo myślę, że mogłaby być ciekawym villainem więc wolałbym, żeby odpadła Evvie. Z drugiej strony cieszę się, że nie odpadł Deshawn.
Z pozostałych przemyśleń:
- Erika wybrała zmianę przeszłości i bezpieczeństwo, no kto by pomyślał

To było tak oczywiste, że chyba nie znalazłby się nawet jeden widz, który spodziewałby się, że ona niczego nie zmieni więc śmieszne jak produkcja starała się to pokazać jako trudny i dramatyczny wybór
- Zaskoczyło mnie lekko, że na radzie utrzymał się generalnie podział według starych plemion, choć nieco inny niż zakładałem, bo spodziewałbym się raczej sojuszu żółtych z zielonymi przeciwko niebieskim, a tu mieliśmy niebieskich i zielonych przeciwko żółtym - z wyjątkiem Liany, która przeskoczyła do niebieskich i Sydney, która siłą rzeczy musiała głosować z żółtymi (choć wcześniej chciała z niebieskimi głosować na Evvie). Dużą rolę w tym układzie odegrał "czarny" sojusz Danny'ego, Deshawna, Shan i Liany i myślę, że to jest układ, na którym cała czwórka może zyskać więc jeszcze trochę ten układ potrwa. Ale ciekawe jest też to, że Naseer, Heather i Erika też z nimi trzymają. Naseera mogę zrozumieć, bo on chciał utrzymać przewagę niebieskich, poza tym dogadał się wcześniej z Dannym i Deshawnem. O Heather trudno coś powiedzieć, bo edit uporczywie ją pomija, ale ona chyba też chciała trzymać się z niebieskimi, no i nie lubiła Sydney więc nic dziwnego, że na nią zagłosowała. Ale ciekawe, że Erika mimo wszystko dalej pozostała z niebieskimi i nie szukała innych opcji.
No i jest jeszcze Ricard, który też trzyma póki co z tą grupą. Z Shan chyba mimo wszystko dalej ma dobre relacje, widać było, jak ona się cieszyła z jego wygranej więc ta dwójka chyba będzie dalej współpracować.
- Xander świetnie grał w tym odcinku, chyba nawet najlepiej ze wszystkich. Piękna zmyłka z fejkowym idolem, ale dobrym ruchem z jego strony było też rozpowiadanie wcześniej w obozie na prawo i lewo o przewadze Liany, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli i żeby wywołać paranoję

No i zaryzykował na radzie przekonując Tiffany, żeby jednak nie używała jego immunitetu. Co prawda zrobiło się w pewnym momencie gorąco i było blisko odpadnięcia Evvie, ale ostatecznie ryzyko się opłaciło

Choć mimo wszystko jego strategia, żeby ratować za wszelką cenę Evvie to droga donikąd, bo raz, że ona raczej nie byłaby skłonna aż tak się dla niego poświęcić (sama o tym wspomniała na konfie), a dwa, że nawet jeśli ta dwójka + Tiffany będzie się trzymać razem do końca to i tak są w mniejszości i za chwilę zacznie się na nich polowanie. Moim zdaniem Xander powinien szukać jakichś relacji na boku, a miał już jakieś rozmowy z Naseerem czy Dannym więc może coś by zdziałał w tym kierunku. Jeśli będzie stawiał tylko na dawne Yasa to raczej szybko odpadnie.
- Liana zrobiła fail stulecia z łyknięciem ściemy Xandera

Ale w przeciwieństwie do mojego przedmówcy, ja dalej uważam, że ona jest póki co nieźle ustawiona. Jest w większości, ma ten swój afrosojusz i silną relację z Shan. A fakt, że pozbyła się potężnej przewagi, o której wszyscy wiedzieli, też może być dla niej dobry, bo teraz nikt nie będzie na nią polował.
Tak czy inaczej, bardzo się cieszę, że ta przewaga wypadła z użytku i oby już nie wróciła do gry.
- Deshawn był dziś na celowniku i starał się ratować, proponując alternatywne głosowanie na Sydney. Ostatecznie okazało się to mądrym posunięciem. Niezłe z jego strony było też powiedzenie na radzie Xanderowi, że Evvie już na początku wspomniała mu o jego immunitecie. Takie sianie fermentu i niezgody wśród przeciwnego sojuszu zawsze na propsie, a Deshawn sprytnie wtrącił to ot tak niby mimochodem więc plus dla niego. No i nie dziwię mu się, że będąc zagrożonym użył drugiego głosu. Ciekawe tylko, że większość jednak wolała głosować na Sydney, a nie na Evvie.
Swoją drogą pomysł z podziałem głosów też był dobry, bo jednak było ryzyko, że Tiffany użyje idola na Evvie lub Sydney.
- Heather dalej niewidzialna... Tragedia, co robi z nią edit. Nawet nie było na nią żadnych przebitek przed radą jak ludzie układali plany. Właściwie dopiero podczas napisów końcowych, gdy pokazano jak głosowała, zauważyłem ją po raz pierwszy w tym odcinku. Masakra.
- Sydney niby wspominała, że żałuje, że oddała głos w zamian za 1/6 szansy na bezpieczeństwo, ale gdyby ona mimo wszystko mogła głosować i oddała głos na Deshawna to i tak niczego by to nie zmieniło. Deshawn i Evvie dostaliby po 4 głosy, a ona by dostała 5 więc i tak by odpadła.
No nic, czekamy na kolejny odcinek. Sądząc po zapowiedziach, szykuje się rozpad dawnych plemiennych podziałów i bardziej indywidualne wybory, na kogo głosować. Pewnie będzie kolejne zamieszanie. Byle tylko znów pierwszoplanową rolę nie odgrywały w tym wszystkim twisty i przewagi :/ Szkoda, że tak się to odbywa, bo cast jest świetny i naprawdę daje radę więc wystarczyłoby tylko dać im to rozegrać po swojemu, a na pewno by było ciekawie. Ale obawiam się, że z toną przewag i twistów efekt końcowy może być bardziej skutkiem przypadku niż czyjejś genialnej gry...