Australian Survivor: Blood V Water Ep 9

[Jack]

Premiera: 15 lutego 2022

[Umbastyczny]

Wydaje mi się, że jakby minimalnie lepszy odcinek.

Po pierwsze poznaliśmy lepiej jednego z duchów i przyznam, że polubiłem Josha i dorzucam do grupki osób, którym kibicuję. Dobrze się go słuchało, wydaje się ogarnięty, zobaczymy co dalej pokaże.

A po drugie, mieliśmy mniej przewidywalną radę. Może to tylko moje odczucie, ale gdzieś tam ciągle brałem pod uwagę, że może to jednak Jordan odpadnie.

W niebieskich Khanh jest blisko z Sam, trochę szkoda, bo chciałbym, żeby on odpadł, nie jestem może wielkim fanem Bena, ale wolałbym, żeby to on przetrwał. Za to zaskoczyło mnie na minus, że Sam coś tam przebąkiwała, że można wywalić Michelle Szkoda, myślałem, że dziewczyny są blisko.

W czerwonych tak, widzimy, że Mel jest niby inteligentna i przelatuje poza radarem xD, więc jest zagrożeniem, ok. Amy się przeliczyła, drugi raz. Za pierwszym razem zapłacił Jay za jej błąd, teraz musiała odpaść. No nic, niby była aktywna, niby chciała grać, ale jak widać nie umiała zebrać ludzi wokół siebie. Teraz nawet David ją opuścił, bo wiedział dokładnie jak ułożą się głosy, a nic jej nie powiedział, bo podkreślała, że to był blindside. O ile za pierwszym razem mogła liczyć, że mięśniaki poprą eliminację Sandry, to teraz nie wiem na co liczyła. Gdyby siedziała cicho, to pożegnalibyśmy Mel, a ona mogłaby dalej coś działać.

Czekam na kolejne odcinki, lubię cast, ale edit i całość historii jest mega odpychająca. W ogóle nie grzeje mnie ten sezon.

[Jasasiek]

Też mi się zdaje, że ciut lepszy ten odcinek od poprzednich, no ale trzeba było załatać dziury po Sandrze i Sophie, więc nic dziwnego. Gdyby to była edycja USA czy SA to z takim editem odcinek byłby uważany za beznadziejny, a co dopiero poprzednie.
KJ - mam nadzieję, że scena z nawiązaniem do eliminacji Sophie będzie już taką ostatnią, bo ta dziewczyna nie ma żadnego innego contentu, a chciałbym zobaczyć co potrafi, bo nieźle próbowała wcześniej zebrać głosy na Khanha i ogólnie wydaje się bystra
Khanh - zajeżdża mocno ostatnim premergerem/pierwszym jurorem, ciekawi mnie jak odpadnięcie Amy teraz wpłynie na jego grę i kto ewentualnie za to może oberwać (Ben? Tak z dupy pokazano, że Khanh chce go wywalić)
Sam - pełni rolę głównego narratora sezonu, a jak wiadomo tacy uczestnicy rzadko wygrywają, dlatego spada w moim rankingu. Trochę już jej za dużo i chociaż od ostatniego razu zdecydowanie urosła w moich oczach, to naprawdę nie chcę żeby zdominowała z Markiem resztę sezonu, bo to byłoby cholernie nudne (jakby dało się jeszcze bardziej), a niestety sporo na to wskazuje.
O niebieskich właściwie tyle, Chrissy jest moją faworytką w tym plemieniu
U czerwonych nagle okazało się, że jest tam jakiś Josh. Wydaje się całkiem rozsądny, ale raczej bliżej mu do typowego nudnego keep the tribe strong alpha male, więc niech lepiej pozostanie niewidzialny. Zauważyłem, że pojawił się akurat wtedy, gdy Nina dała znać, że chce się go trzymać, więc według mnie to świetny boost do szans Niny na zwycięstwo. Bardzo niepokoi mnie zapowiedź z jej kontuzją, bo w Australii zawsze oznaczają, że albo stanie się zupełnie coś innego albo dokładnie to samo. Trzymam kciuki, że to fałszywy alarm, bo Nina jest jedyną deską ratunku żeby sezon jeszcze bardziej nie stał się Mark&Sam show.
Jeśli chodzi o Amy - z jakiegoś powodu ją polubiłem. Do tej pory dla mnie najbardziej przykra eliminacja oprócz Sandry. Może nie była fenomenalnym graczem, ale jak już pojawiała się przy kombinowaniu to było choć trochę ciekawiej. Tym razem nawet David i Mel, czyli wydawałoby się - pewne głosy po jej stronie, się od niej odwrócili, więc ewidentnie nie miała szans. Szkoda, że powiedziała o planie Srakelle, nic dobrego nie mogło z tego wyjść. Trzeba było trzymać się Sandry
Edit bliźniaczek jest już komiczny.

[ciriefan]

Dla mnie kolejny trochę nudnawy, trochę rozwlekły odcinek. Pokazali ducha Josha w końcu. Amy lubiłem, ale ewidentnie nie umiała zjednać sobie ludzi za każdym razem, gdy próbowała wykonać ruch, więc coś musiała robić nie tak. Wątpię, że ten sezon mnie jeszcze wciągnie.

[Maw]

Troszkę lepiej, bo przynajmniej pokazali troszkę osób, które wcześniej było UTR, ale nadal słabo. Przynajmniej nie było tak przewidywalnie, bo jak Josh tak nagle dostał konfy można było spodziewać się, że może to on poleci, ale niee trwało to długo, bo potem i tak stało się jasne, że będzie to Amy. Amy mi nie jest jakoś szkoda. Kombinowała, grała, lubiłem ją, ale za dużo razy źle oceniła sytuację i w końcu się to na niej zemściło. Nie można powiedzieć, że została swap-fucked czy że odpadła przez jakiś twist. Ale jak na osobę, która nie miała jakiegoś dużego wpływu na grę to dostała spoko edit (zawsze mogła dostać taki jak Jay czy Alex). Jordan jest moim faworytem i w sumie wolałem odejście Amy niż jego. A gdyby Mel odpadła to w ogóle byłaby tragedia. Co ta dziewczyna im zrobiła, że jak już wspominają coś o niej to tylko jakieś negatywne rzeczy. Xd Współczuję jej, tym bardziej, że jest fanką.

[Saw]

Może troszeczkę lepszy odcinek, ale nadal u mnie zainteresowanie bliskie zeru.

Niebiescy
Za dużo Sam. Już powoli odczuwam przesyt jej osoby. Wszystko kręci się wokół niej. Wolę żeby innych też pokazywali, a nie w kółko to samo. KJ to też tylko wątek siostry, nic innego o niej nie wiadomo i znając życie już się nie dowiemy. Jej historia zakończyła się na popularniejszej siostrze. Sojusz Khanha i Sam wyszedł tak z dupy, tak samo jak celowanie w Bena. Sam niby była blisko z Michelle a tu nagle rzuca jej imię do eliminacji. Chyba najbardziej pozytywne odczucia z tej grupy ma do Michelle (która jest duchem) i do Chrissy. W tym swoim nie ogarnianiu jest nawet zabawna. Te jej miny w stylu WTF mnie rozwalają

Czerwoni
Pojawił się w końcu Josh i zyskał moją sympatię. Szkoda, że dopiero teraz dano mu czas antenowy. Wiadomo, że z takim editem nie wygra. Ale fajnie,jakby cos dobrego w grze pokazał. Widać że ogarnięty i ma plan na grę. Zazwyczaj faceci w stylu tribe strong mnie wkurzają, ale Josha da się lubić. Jordana także, więc cieszę się że przetrwał tą radę plemienia. Amy natomiast nie jest mi szkoda. Początkowo nawet ją lubiłem, ale później za dużo dziwnych decyzji podejmowała i jakoś stała mi się obojętna. Może tez fakt, że jej bratem jest Khanh, którego nie znoszę, mnie do niej zniechęciło. Płakać za nią nie będę. Nie potrafiła zebrać w okół siebie ludzi. Była w mniejszośc i jednak słabo wybrała moment na blindside Jordana. Z Sandrą bardzo dobrze się udało, ale jednak teraz trzeba było się nie wychylać i eliminować Mel. A ona tak jakby obrosła w piórka i chciała wykonac big move. No i to się na niej zemściło. Nie wiem co te biedne bliźniaczki zrobiły, ale edytorzy są dla niech okrutni. Mel znów była zagrożona i znów bez konf. Czy ona w ogóle kiedyś zostanie pokazana?