Ten sezon jest tak żenująco słaby, że chyba równie tragiczny co Ghoats Island. Wszystko jest nudne... Ludzie do maksimum irytujący i nieciekawi. Momentami mam wrażenie że za bardzo nawet nie ma co pokazywać, dlatego tak bardzo rozwlekają zadania, które też swoją drogą są masakrycznie nudne. Edit niby wyrównany, ale mocno przewidywalny. To że Owen wygra immunitet było pewne jeszcze przed zadaniem. Nagle wszyscy pierdolą że trzeba go wykopać i żeby nie wygrał immunitetu, do tego jakaś łzawa historyjka z jego życia i już wiadomo kto wygra zadanie. Teraz nawet nie ma komu kibicować, bo dwie jedyne fajne osoby (Ellie/Jeanine) odpadły. Nawet nie bardzo chce mi się odpalać kolejnych odcinków i po prostu się do tego zmuszam.
Jeanine mi bardzo szkoda. Miała w sobie to coś. Bardzo sympatyczna i taka naturalna dziewczyna. No ale po połączeniu w ogóle jej nie szło. Najpierw straciła sojuszniczkę, później HII. Chociaż nie wiem dlaczego uważano ją za zagrożenie, bo moim zdaniem z sojuszu mniejszościowego była najmniej szkodliwa. No ale ci ludzie to kretyni więc czego się spodziewać... Dwight to był jednak był mega idiota. Biedna Jeanine mu zaufała i dała na przechowanie idola, a on go dał Jessemu. Co za zjeb totalny
Sami to najgorsza osoba z całego castu. Czy ja dobrze usłyszałem, że on znowu coś o swoim wieku pierdolił. I że zrobi wszystko żeby 19-latek wygrał

Dziecko, weź może zabawki i idź do piaskownicy się pobaw. Dużo gadasz mało robisz. Był plan by rozbić duży sojusz, że ostatecznie z podkulonym ogonem głosował na Jeanine. Żenada. Oby nie wygrał, bo będzie najgorszym zwycięzcą ever obok obrzydliwego Bena.
Jesse, Cody, James tych ludzi nie da się słuchać. To już chyba Gabler jest na ich tle bardziej strawny. Jess ma teraz dwa HII i aż się prosi o blindside. James zaczął kozaczyć i z odcinka na odcinek tylko bardziej wkurwia. Natomiast Cody jest tak bardzo nie w moim typie osobowości, że chyba już bardziej się nie da.
Karlę lubiłem, ale staje się coraz bardziej neutralna. Niby uczestniczy w rozmowach z innymi i jest w dużym sojuszu, ale nie mam kompletnie wizji jaki ona ma plan na grę.
Noelle jest spoko, ale niestety nadal zakopana w mniejszości i chyba nie bardzo ktoś chce z nią grać.
Owen się uratował, ale jest mi totalnie obojętny. Choć dobrze że popsuł nieco plany tego super sojuszu siódemki
Ryan łowi ryby i nic poza tym. Chlop myśli że to rok 2003 i taktyka na Ruperta da mu przetrwanie. Ale przynajmniej beka z niego
Do Cassidy nie mogę się przekonać, ale plusik że chciała uratować Jeanine i jako jedyna próbowała się wyłamac z większości. Zauważyła że faceci pociągają za sznurki i laski mogą w przyszłości oberwać. No ale banda kretynów, która chciała rozbić wielki sojusz nie skorzystała z pomocy Cassidy.