S43E13 "Snap Some Necks and Cash Some Checks"

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2664
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S43E13 "Snap Some Necks and Cash Some Checks"

Post autor: tombak90 »

No dobra, skoro już mam wieczór z surwajworpolska, to siurnę też tutaj szybkim hejtem, tak dla zasady, żeby oznaczyć teren.

Typowy bezjajeczny sezon Nowej Ery, niech czym prędzej utonie w mrokach survostorii. Jeśli oni nie ogarną, że powinni wrócić do rekrutowania obsady z jakimkolwiek wigorem, żeby tam trochę zaognić relacje międzyludzkie, to lepiej nie będzie. Możem głupi i z chłopstwa zrodzony, ale wydaje mi się, że właśnie o ciekawe relacje międzyludzkie powinno chodzić w rijaliti szołach. Jak będę chciał zadumy i wzruszenia, to włączę sobie wywiady Najmana.

W S42 było już kapkę lepiej, a teraz znowu obsadowo taplamy się w mule.

Jedyny propsik za to, że po raz pierwszy od dwóch sezonów obyło się bez promowania rasizmu wobec białych (a właściwie wobec wszystkich nieczarnych), no chyba że coś mi umknęło jak przewijałem te wszystkie motywacyjne wyrzygi, spłaszczając sobie odcinki do dwudziestu minut każdy.

Jeśli chodzi o rozgrywkę, to ex-gangus Jesse prawie rozpyrkotał wszystkich i gdyby konar mu żwawiej zapłonął w F4, to na papierze mielibyśmy jednego z porządniejszych zwycięzców w najnowszej survostorii. Ale że nie zapłonął, to i lepiej, bo wybitnie typa nie trawiłem. Poziom sekciarstwa, deep stories i rozmazywania sobie na japie mieszaniny łez z gilami z nosa powalał tutaj na łopatki nawet przy tak znamienitej konkurencji.

Przy Cody’m można było postawić znak równości aż do momentu tego pamiętnego blindsidu, który ofc byłby bardziej pamiętny i ktokolwiek by się nim przejął, gdyby to jednak chodziło o relacje międzyludzkie, a nie o rozgrywkę szachową bandy superfanów.

Gabler i Cassidy jak dla mnie strategicznie do jednego wora, więc nie będę tutaj stawał na barykady o to, kto z nich powinien wygrać. Oboje prawie wylecieli w premergu przez socjalną nieświadomość, oboje grali dalsze skrzypce przez większość postmerga podczas, gdy na pierwszym planie byli Cody z Jessim po jednej stronie i Karla z Szeptusiem (fanbaza Bonda pozdrawia fanbazę Surwajworów) po drugiej, oboje skupili się na budowaniu jakichś tam mniej widocznych z perspektywy widza relacji, które potem zaprocentowały. Gdybym to ja miał wręczyć milion, to nie wiem, rzucam sakwę za siebie i aport łajzy, kto pierwszy ten lepszy. Ona była chyba najmniej sekciarska z głównej obsady (i pewnie dlatego stosunkowo niewiele pokazywana :lol: ), ale była gamebotem, on za to rozpalał sektoradar do czerwoności, no ale był w tym wszystkim jakiś taki bekowy i na pewno na dłużej go zapamiętam.

Owen :lol: :lol: :lol: No cóż, Woo nie miał mózgu, ale miał za to szczęście, a tutaj mieliśmy odwrotne proporcje. Takiego przegrywa nie widziałem od czasów bandziorów próbujących napaść Kevina samego w domu. Gejmplejowo nie szło tu kompletnie nic, zasłużone dżodżo w finale, a jednak lubiłem go za pewien rodzaj autoironii.

Karla zaczęła ciekawie, ale dała się zrobić w trąbę jak ślepa matematyca próbująca gonić dzieci na korytarzu. Dziewiętnastolatek dał dobrą lekcję dla potomnych jak nie flołtować. Noelle, hmm, no dzielna byłaś bez tej nogi, zgadzam się, że pokazałaś się jako ktoś więcej niż osoba niepełnosprawna, ale sorry stara, szczerze mówiąc za miesiąc nie będę o tobie pamiętał. Szeptuś (ten głos to serio ma identiko :D ) był nawet zabawny z tym swoim wiecznym zapaleniem fiuta, ale Pani Edyta nie pozostawiała złudzeń, że jest tymczasowym graczem. Ryan był naprawdę smutny i stawiam, że jak to obejrzy, to na dwa miesiące zaszyje się ze wstydu w domu wpuszczając na próg tylko Ahmeda z Pyszne.pl. Samoświadomość na poziomie Petera Obamy z Surwajwor King Kong, a w najlepszym razie posła Czarneckiego. Dwight do dla mnie dalej Eisenhower, innego już nie kojarzę. Jeanine chciałem inicjalnie pożegnać dość szybko, robiąc sobie wredne śmieszki o klątwie Azjatek, no ale z czasem jakoś mi się szkoda zrobiło tych jej ciągłych niepowodzeń i nawet trochę kibicowałem, żeby te strupy na brodzie jakoś jej się zwróciły. Elie była moją favoritą sezonu i czułem, że jakoś tak najbardziej uderza sposobem bycia w mój vibe, no ale skasztaniła strasznie tej swój trumienny odcinek. Miły edit blindside z szybkim odejściem Geo, bo tu już było sto procent sekty w sekcie, no ale coś mi mówi, że niestety nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w survostorii.

Pozostałych oplułem już chyba wcześniej, tak więc wycofuję się raczkiem, baj baj Surwajworze Fortifri, do zobaczenia nigdy :x
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 43”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości