To kolejny odcinek, gdzie uderza mnie niekonsekwencja realizatorów. "Nowa era" miała się charakteryzować tym, że nic nie przychodzi łatwo i na wszystko trzeba zasłużyć. Tymczasem w poprzednim odcinku gracze dostali trzy HII "za darmo". W tym odcinku następna trójka zjadła sobie posiłeczek
O ile jeszcze jestem w stanie jakoś sobie wytłumaczyć, dlaczego po idiotycznym swapie, te HII mogły być konieczne, o tyle "darmowego" jedzenia nie rozumiem. Tym bardziej, że udział w nim brała także osoba z plemienia, które przegrało immu! Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie mam problemu z tym, że sobie pojedli, bardziej chodzi mi o niekonsekwencję produkcji.
Zresztą sam przebieg tego posiłku, to chyba najpiękniejsza survivorowa uczta jaką widziałem
Danny i Brandon byli do tego stopnia zapatrzeni w siebie wzajemnie, że dosłownie czekałem na moment kiedy rzucą się sobie w ramiona i zaczną się całować xD W niektórych ujęciach Carolyn nie było nawet w kadrze - jakby była stała się powietrzem nie tylko dla Dannego i Brandona, ale i dla kamery. Piękne
A jej reakcja na to co się działo to absolutny CYMES <3 Pochłaniałem te ujęcia niczym Carolyn kolejną kanapkę z mięsem, którego poza grą nie jada
Potencjalna wizja Carolyn cichaczem ogrywającej obu Panów, a może i dokładającej swoją "cegiełkę" do ich wylotu powoduje, że cieszę się bardziej niż Jaimie ze swojego fałszywego HII
POMARAŃCZOWI
Nie rozumiem za bardzo hejtu na Carlsona - mnie on obecnie ani ziębi ani parzy. Owszem ma o sobie i swoich możliwościach w grze dość duże mniemanie - poczekam z oceną, aż go gra zweryfikuje. Matthew mi faktycznie trochę żal. Odwaga ewidentnie pomyliła mu się z brawurą i sam doszczętnie zsabotował swoje działania. Na nic zdało się budowanie modeli zadań we własnym ogrodzie i lata przygotowań, bo przeszarżował drugiego dnia. Klasyczny przypadek w którym najmocniejszym przeciwnikiem zawodnika jest on sam
ZIELONI
Mimo "wpadki" w Sanktuarium nadal lubię Dannego. Dostaliśmy też trochę więcej o relacji Matta z Frannie i o ile ich przytulanie jest naprawdę urocze, o tyle nie wiem na ile rozsądne
Odnoszę wrażenie, że Matt nie jest w stanie za bardzo oddzielić gry od sympatii do Frannie. Ona chyba takiego problemu jednak nie ma
FIOLETOWI
Yam Yam zaliczył w tym odcinku wspinaczkę od samego dołu ponownie do pozycji języczka u wagi. Nie do końca podoba mi się sam fakt, bo odpadnięcie jego (czy Josha) jakoś by mnie nie załamało. Ostatecznie obaj zostali i też fajnie, bo dostarczają rozrywki
Fałszywy HII Josha rozpadający się po wzięciu do ręki to była przednia zabawa
Nie wydaje mi się, żeby Carolyn była najlepszym strategiem, ale ona ewidentnie "czuje" tę grę i mam nadzieję, że zostanie w niej do szczęśliwego końca. W kilku poprzednich sezonach osoba, której kibicowałem najbardziej, odpadała tuż przed finałem i tym razem jednak mocno liczę, że Carolyn odwróci ten trend