Taki przeciętny odcinek, lepszy niż premiera, ale słabszy niż 2 ep.
HEROES
W sumie mieliśmy pokazane tworzenie męskie sojuszu. I trochę czasu dostał Benjamin, ale w sumie tylko opowiadał o tych samcach alfa, konfa mnie jakoś nie rozbawiła, więc ciężko mi ocenić jego na tej podstawie.
VILLAINS
Fraser - dla mnie póki co najmniej widoczny w tej grupie i nic o nim nie wiem mimo 3 rady z rzędu. Wydaje się sympatyczny, ale kto to wie.
Sarah - kupiła mnie historią o zepchnięciu Miss Grecji ze schodków
rozbawiło mnie to i dodaję ją do osób "do kibicowania", w rozmowach bierze udział, ale o jej grze nic nie wiemy
George - eh, czemu akurat on musiał znaleźć to HI...? Ciekawy ruch, że powiedział o tym Hayley. Zobaczymy co będzie mówił, bo mimo ogromu pewności siebie, rada jednak nie poszła po jego myśli.
Jordie - wciąż go po prostu nie lubię, ale jednak na tle Simona wypada dużo rozsądniej i jakieś szare komórki tam pracują
Liz - coraz bardziej ją lubię, w tym momencie duet ona&Shonee to moje ulubienice
Shonee - <3 dla mnie najjaśniejszy punkt tej edycji póki co. W sumie nie wiem na ile to co pokazano na radzie było decydujące, ale zgodnie z odcinkiem to 3 raz ona ustaliła wynik rady :3
Stevie - wydaje mi się, że przebywanie z nim w obozie mogłoby być męczące, ale zaczynam go delikatnie lubić, jakiś taki pocieszny jest
Simon - o matko, po pierwsze to HI w ciastkach było dziwne, bo leżało na wierzchu, więc nie ogarniam jak ktoś biorący ciastka przed nim tego nie zauważył. Po drugie montażyści pokazują nam, że to nie jest HI, co mnie akurat rozbawiło xD choć może lepszy element zaskoczenia byłby jakby tego nie sugerowali. Po trzecie, nie kumam czemu on uważa tego George'a za arcywroga i ma mu za złe poprzedni sezon, skoro nigdy nie byli razem w plemieniu (owszem, George głosował na niego w wyniku głupiego twistu, ale żadnego wpływu na przebieg rady to nie miało...). Po czwarte, jego miotanie się z tym HI, próby wymyślania skomplikowanego planu, żeby zrobić efektowny ruch... to było tak głupie. Choć może szkoda, że tego nie zrobił, bo może inni wywaliliby go za coś takiego.
Mimi - szkoda mi jej, bo nawet ją polubiłem, bo była jakaś taka spoko po prostu, ale drygu do gry nie miała. Jej rozmowę ze Steviem się źle oglądało, jej zachowanie na radzie było też trochę dziwne. Nie wiem na ile rzeczywiście podjęto decyzję na radzie, a na ile w obozie, ale mogła zrobić więcej, żeby się ocalić. W sumie jak zaczęli ją pokazywać negatywnie na zadaniu to byłem pewny, że odpadnie i byłem nawet zaskoczony, że przed samą radą wyglądało to na Stevie vs. George.