Holimoli, a cóż to było za dziwactwo. Premierę oceniam z jednej strony wujowo, bo tak jak już wyżej naklikaliście – tradycyjnie zapowiadają nam się straszne siury osobowościowe w caście (tym razem bez żadnej rodzynki w postaci Carolyn), powtarzalność motywów i w ogóle jebie tu jakąś taką dżefową mamałygą. Z drugiej, raduje mnie ten pyszny trolling, który odegrał się dziś na naszym gospodarzu. No bo jak by nie było, okazało się, że wszystko jego sekciarskie seanse poszły w las i jeszcze nie wszyscy zrozumieli, że ju siut newer gyw ap, tylko czasami jednak ju siut zabić się na drabince albo ju siut dać dyla do lasu podczas pierwszej rady.
Wyjątkowo pochłonął mnie też IC-ek, bo nie wiem czemu, ale byłem święcie przekonany, że przy tym poziomie pierdołowatości castu ktoś z tych ludzi połamie się na tych pochylniach. I tak, dokładnie, nie mylisz się czytelniku - obstawiałem, że po raz kolejny będzie to właśnie Bruce
ŻÓŁCI
Cockerspaniel rozpoczął tę przygodę w pięknym stylu i jestem przekonany, że najbliższe The Challenge jest jego

Zastanawia mnie, jak można zgłosić się do Surwajworów tak kompletnie bez żadnej samoświadomości fizycznej, ale takiej kłody to my chyba nie mieliśmy od czasu Żenuuu z Palauańskiej Rozróby. Patrząc na jego motorykę, podejrzewam, że ów waćpan podczas całej swojej szkolnej kariery pojawił się na wuefie ze cztery razy, po to żeby dać zwolnienie i popodglądać w szatni kolegów. Ale co najgorsze, wieszczę tu bardzo straszne rzeczy, bo typ jest super dżefowy, grzecznie rozpłakał się już w pierwszej wypowiedzi i zapewne Probst uprze się, żeby zostawić go długo-długo, aby w końcu mógł nie poddać się, przełamać własne bariery i żebyśmy wszyscy mogli się z tego powodu posiusiać w kalesonki.
Podobnie świetlanej przyszłości nie wróżę
Emily, którą uratował jedynie quit tej tępej żopy, no ale muszę przyznać, że jest trochę pocieszna i oscyluję wokół kibicowania jej. Każdy, kto choć minimalnie trolluje te wszystkie pozytywne kukiełki tym, że nie jest jeszcze jedną pozytywną kukiełką, zasługuje w njuera na plusa na rozpęd. Aczkolwiek nie rozumiem, co miało jej na przykład przynieść to bashowanie Bruce’a na statku poza sprowadzeniem targetu na siebie samą, za to, że śmie być taka bezczelna, niesupportive i nienowoerowa, tak więc obstawiam, że ów rozpęd skończy się niestety pierdolnięciem dyńką w ścianę już za tydzień – i to bez względu na to, jak bardzo Cockerspaniel skompromituje się jeszcze w ickach.
Tępa żopa zwana roboczo
Hanną była oczywiście tępą żopą, natomiast bawi mnie sam fakt pojawienia się takiej postaci na etapie jak w każdym turnusie mamy tu teraz superfanów strugających sobie ickowe tory w ogrodzie, czy próbujących odwzorować pazzls przy świetle piwnicowej żarowki. Tak sobie myślę, drapię się po łysinie, liczę Pitagorasa, ale analogicznej tępej żopy, która na pierwszej radzie poprosiła o głosy nie mieliśmy chyba jeszcze w Stejtsach nigdy, bo przychodzą mi do głowy jedynie trzy analogiczne sytuacje u innych angloludów –
dwie w obu retro sezonach u Kangurów i jedna w drugim sezonie brytyjskim. Aż dziw, że Probst jakiegoś hercklekotu nie dostał na wieść o takiej herezji
Mignął mi tam jeszcze dodatkowo
jakiś śniady kuc, który odpalił trabanta na wieść o quicie tępej żopy, więc przy tak znamienitej konkurencji na wierzch w tym szczepie powinni dość łatwo wyjść
Sabiyah i Kaleb, którzy wydają się być w miarę rozgarnięci, ale czy tak będzie rzeczywiście, to mam to trochę w dupie, bo jak na razie konfy obu tych państwa nie oderwały mojej uwagi od wydłubywania sobie resztek kabanosa z zębów.
POZOSTALI
Zbiorczo, bo jeszcze się nie nauczyłem, kto jest z której parafii. Jeśli kosiarz rzeczywiście przyjdzie niebawem po Emily, to na ten moment zostałby mi do kibicowania tylko
ten śmieszny Murzynek w ninja-portkach, bo wydaje się pocieszny w tych swoich vlachosowych wywijasach. Ziomuś, ja wiem, że w nowej erze to trudna misja, ale proszę, daj mi się lubić dalej i chociaż ty nie wyjeb ani razu z race card, dobrze? Dziękuję. Zauważyłem też
Kendrę, która znalazła sobie dwie koleżanki i celują w swoim plemieniu w tego prawnika ze słowiańską paszczą, co jest o tyle zabawnym pomysłem, że
Słowiańska Paszcza (gatunek na wymarciu w njuera, więc też mi się wyróżnił w pamięci) wydaje się tam głównym robolem do icków, co w sześcioosobowych gromadkach jest tak trochę potrzebne, no ale zostawmy to.
Bruce, ku mojemu zdziwieniu, dostał na starcie trochę editu pod tytułem „hihi, patrzcie jaki debil”, więc niewykluczone, że ów wielki powrót poturbowanego przez los nieszczęśnika skończy się podobną sraką jak w przypadku
Czarnego Russella w filipińskim buszu.
Drew, Brando i w sumie może jeszcze Cockerspaniel o ile tam nie umrze, konkurują o miano tego-jednego nerda w każdym sezonie, który „niespodziewanie” przejmie strategiczną inicjatywę i ku śmiertelnemu zaskoczeniu wszystkich wygra lub dotrwa do końcówki jako główny zawodnik – na którego padnie, zobaczymy.
I z tym cię na razie zostawiam, drogi Surwajworze Fortifajf. Ja naprawdę nie mam wobec ciebie wysokich oczekiwań, więc spraw przynajmniej, żebym w grudniu nie wyrzygał się do kubła.
To kiedy dostaniemy All Stars z (...) Maryanne
Nigdy
