S45E03 "No Man Left Behind"

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5716
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: Jack »

Premiera: 11 października 2023

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2141
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: Umbastyczny »

Kurde, muszę przyznać, że te odcinki dłuższe robią robotę. Niby akcja nie jest jakaś super, ale można zobaczyć uczestników, jakieś interakcje między nimi, budowanie relacji itd. Mnie się to ogląda dużo lepiej, niż bande robotów wysyłanych od zadania na radę i tyle.

NIEBIESCY

Tutaj mieliśmy w sumie kontynuację wątku, że Kellie i Brando są pośrodku. Mieliśmy też sceny Kendra & Jake i w sumie oboje lubię, więc mam nadzieję, że stworzą jakiś ciekawy duet. Najmniej z tego plemienia lubię Bruce'a, ale i on nie jest jakiś tragiczny. Katurah robi się trochę monotematyczna, bo wszystko się kręci wokół jej niechęci do Bruce'a właśnie.

CZERWONI

W sumie tutaj mamy najwięcej scen i najbardziej ich pokazują (co może sugerować, że będa istotni).

Sifu jakoś mniej jest ostatnio. J. Maya - najmniej widoczna od początku, ale ma w sobie coś takiego, że ją lubię.

Uwielbiam Julie - ja wiem, że ma dopiero 49 lat, ale no, jak na standardy Surva, zwłaszcza ostatnich sezonów, to jest babcią Julie. Ale szanuję to, że gra aktywnie, robi sojusze, kopie w ziemi za przewagami, biegała z tym młotkiem xD Trzymam kciuki za nią najbardziej z całego castu.

Generalnie ten sojusz u czerwonych wydaje się spoko. Nie jestem fanem dzielenia się informacjami, nagrodami itd. ale u nich póki co wydaje się to dobrze działać na ich korzyść.

ŻÓŁCI

Kaleb był w tarapatach, ale jak widać opłaciło się zbudowanie relacji z Emily. Ciekawi mnie czy byli oni gotowi na remis i jakieś ewentualne kamienie, czy liczyli, że w dogrywce Sean przeskoczy. Do tego Kalebowi udało się nawiązać nić porozumienia z mocnym sojuszem czerwonych, co może pomóc po przemieszaniu czy połączeniu. Seana wciąż mało, a do tego teraz był poza planem. Emily odpłaciła się Kalebowi i w sumie lubię ich duet.

Sabiyah - poczuła się zbyt pewnie, ale w sumie nie dziwię się, że chciała przedłużyć żywotność tego HI. Pierwsza taka ciut "mocniejsza" eliminacja w tym sezonie.

PRZEMIESZANIE

Bardzo szkoda, że to już, bo 2 plemiona nie miały okazji w ogóle pójść na radę. Póki co sezon nie jest może porywający, ale bardzo przyjemny, czekam na więcej.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5987
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: ciriefan »

Powiem wam, że to był zaskakująco dobry odcinek. Naprawdę dobrze mi się to oglądało i wychodzi na to, że te 60-minutowe odcinki to jak do tej pory najlepsza zmiana nowej ery. Można poznać każdego, są scenki obozowe, jest gra, obsada mogłaby być ciekawsza, ale skoro odcinki mogą być tak spoko przy tak nudnawej obsadzie, to przy lepszym castingu może być tylko lepiej. Storylines mam wrażenie, że są dobrze prowadzone. Jak na razie jestem pozytywnie nastawiony do tego sezonu.

U żółtych kandydatką do zwycięskiego editu jest dla mnie Emily. Ma z pewnością najciekawszą osobowość i najciekawsze storyline w tej chwili - może nie wygra, ale raczej już można jej przyznać tytuł osobowości tego sezonu, z którą on będzie się kojarzył. Emily pięknie rozegrała ten odcinek. Szczerze mówiąc - edit mnie oszukał, bo stawiałem, że poleci Kaleb (te sceny, że on wierzy w lojalność Sabiyah i Sean'a pomimo wcześniejszych scen, że buduje więć z Em). Stawiałem, że będą 2 głosy na niego, 1 glos na Sab i że on odda swój głos na Emily. Jak przy urnie okazało się, że Sab będzie przedłużać żywotność HII, to stawiałem na remis 1:1:1 i że w dogrywce Kaleb zmieni głos na Sab, a Emily na Kaleba za brak zaufania czy coś, ale no jakoś czułem, że to jego koniec. Tymczasem on zagrał dobrze, a Sabiyah odpadła kilka chwil po zdobyciu HII. W sumie na początku Sab mnie jakoś nie przekonywala, ale im dalej, tym bardziej ją lubiłem - no i jak ją polubiłem to odpadła XD

U czerwonych mamy dominujący sojusz czwórki, który trochę sobie nie ufa, trochę przez sobą zatajają info, ale jednak na koniec trzymają się razem, pomagają sobie i wspierają się. Jest to całkiem miłe, że mamy tego typu sojusz po całej erze voting blocks. Kurcze, jak miło, że nie pokazują tych ludzi jako game boty. Oczywiście z całej czwórki najbardziej lubię mamę Julie i Dee (która z tego plemienia ma dla mnie na razie najbardziej winner's edit). Dee jest mega spoko, silną laską i taką mocną latiną, też jedna z osób wyróżniających się osobowością na tle tej obsady. A Julie chyba jest na ten moment moją faworytką - rozczulają mnie takie postaci, mamunia/babunia z zacięciem do bardzo dobrej gry under the radar. Do tego wizualnie w niektórych ujęciach ona tak bardzo przypomina queen Kathy Vavrick-O'Brien z Markizów i All Stars, że aż łezka się w oku kręci <3 Austin jest całkiem spoko. Z kolei jakoś Drew mnie kompletnie do siebie nie przekonuje. Nie mam nic do nerdów, lubię ich i choć faktycznie ich jest za dużo ostatnio, to zazwyczaj ich lubię, ale Drew ma w sobie coś, co mnie odpycha. Nie umiem powiedzieć co, ale jest jakiś taki... bleh. No nie umiem tego opisać XD Sifu i J Maya na razie są postaciami pobocznymi.

Niebiescy też są spoko i lubię ich wszystkich. Mimo wszystko chciałbym, aby babki trzymały się razem, do tego Jake i Brando i taki skład mógłby zajść daleko, bo ich też bardzo polubiłem. Bruce'a lubię najmniej, ale nadal go lubię! W sumie w tym plemieniu to on ma największą osobowość. Jeśli chodzi o najlepsze edity pod kątem zwycięstwa, to Jake ma ciekawy storyline, że był targetowany jako prawnik, a powoli zmienia błędne pierwsze wrażenie, które mieli inni na jego temat tylko na podstawie jego zawodu. No ale myślę, że Kellie i Brando też mają całkiem dobre edity.

Co do przemieszania w next epie - tutaj Umba się nie zgodzę, że za wcześnie, bo jak dla mnie czekamy na nie 5 sezonów XD A stawiam, że żółci znowu by przegrali, przez co kolejny ep byłby nudny, także cieszę się, że w końcu przemieszanie nadeszło.

Powiem wam, że się wkręciłem i naprawdę czekam na kolejny odcinek - uczucie, którego mi tak brakowało. Może to jednak jeszcze nie jest koniec Surva.

Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2141
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: Umbastyczny »

ciriefan pisze:
14 paź 2023, 11:30
Co do przemieszania w next epie - tutaj Umba się nie zgodzę, że za wcześnie, bo jak dla mnie czekamy na nie 5 sezonów XD A stawiam, że żółci znowu by przegrali, przez co kolejny ep byłby nudny, także cieszę się, że w końcu przemieszanie nadeszło.

Generalnie się z tym zgadzam xD Po prostu chodziło mi o to, że lubię przemieszania w momencie, gdy każde plemię przynajmniej raz zaliczy radę.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2664
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: tombak90 »

2-3
Ano coś tam drgnęło, to prawda. Ciężko mi nie być przy Probście marmolącym dziadem po tym całym bagnie, które fundował nam przez ostatnie lata nasz amigo, no ale przyznam, że gdybym zahibernował się od 2021 i dopiero teraz wylazł z grobu straszyć dzieci, to po tych trzech epach miałbym jakieś tam delikatne, skromne, mnisie wręcz nadzieje na poprawny sezon.

Fajno, że nie ma tym razem tyle sekty (choć trochę jeszcze zostało w tych super mądrych pytaniach Jeffa po przejebanym IC-ku, na zasadzie: Hej ty, jak się czujesz? No płacz dzifko, płacz, przeżywaj, ołłłyeeeaaaaah, majty w dół i fapu-fap, llllubię to.). Fajno, że nie ma jak na razie żadnych rasistowsko-politycznych siurów, a w nowotworowych, ups, pardon, nowoerowych tworach CBS to już coś. Uśmiechnę się też do twistów – nie rzucają tych ajdoli tak na pizdrzał, niczym madkom socjal, na zasadzie masz, przechlej sobie i zrób hybrydki, tylko trzeba się o nie postarać, vide urządzić sobie grilla na radzie, żeby roztopić tego woskowego stwora, vide zrezygnować z głosu jeśli chce się przedłużyć datę ważności, czy takie tam śmiesznostki. To mi się podoba – program Ajdol Plus tylko dla pracujących! :P

Po przyjemnym edit-blindsidzie z ubiciem Cockerspaniela w drugiej rundzie, nie ma już chyba w tej gromadce nikogo, komu życzyłbym poślizgnięcia się na własnej kupie i wybicia zębów o skałki, gdy tylko wyjdzie za potrzebą. Ale nie ma też jeszcze nikogo, komu bym wybitnie kibicował. Wszystko dalej jakieś takie grzeczne i uśmiechnięte i chyba w tym cała bolączka, która oddala nas jeszcze dosyć wyraźnie od poziomu retro sezonów i legend typu Chiny, Gabon, Panama, Cook Islands, Pearl Islands, Filipiny. Czy ci ludzie mogą zacząć się choć trochę nie lubić? :mrgreen:

NIEBIESCY
No właśnie, pewną nadzieją napawa mnie tutaj Katurah. Co prawda, ta jej obsesja na punkcie Bruce’a jest nieco iks de, bo typ nie robi tam nic strasznie złego, zresztą śmieszy mnie przedstawianie jako super groźnego veterana kogoś, który zabił się w drugim dniu swojego pierwszego sezonu, no ale zawsze mamy z tego jakąś namiastkę dymu. Takiego mini-mini dymku niczym wstydliwy bączek puszczony przez vege Karolinkę po zjedzeniu fit sałatki z ziaren żożoby, ale zawsze to jakiekolwiek negatywne emocje dla równowagi do tego całego różu i uśmiechu dookoła. Nie sądzę jednak, żeby potrwało to długo, bo Pani Edyta szeptała nam dzisiaj czule do uszka, że Bruce i Słowiańska Paszcza skumali się już ze wszystkimi pozostałymi, więc zapewne beknie na tym właśnie Katurah.

Kendrę lubię (dlaczego to imię kojarzy mi się z Harrym Potterem?), Bruce’a lubię, Słowiańska Paszcza prawie się dzisiaj zabiła wlatując po skupinowemu paszczą do ogniska, ale też lubię. Jak dla mnie, najbardziej papierowi w tym plemieniu są ten chłopczyk i ta dziewczynka, którzy byli tak bardzo in de midl, więc mam pomysł Dżefie, co ty na to, żeby właśnie ta dwójca została fucknięta przy przemieszaniu? Aaaa, myślisz, myślisz, widzę, że pomysł ci się podoba, nie ma za co 8-)

CZERWONI
Podobnie jak Mister Umbastic, ja również niucham, że właśnie tutaj rodzi nam się rdzeń sojuszowy tego sezonu na ostatnie rozdania. I w sumie niech się rodzi. Julie propsuję na ten moment najbardziej z obsady – milusińska, wesoła i bardzo przypomina mi Kathy z Markizów, która jest już chyba za stara, żeby jeszcze kiedyś wpaść do nas na ciacho w jakichś olstarsach, więc nacieszmy się przynajmniej klonem. Okulary i szkieletołapki okazały się tym razem zmyłką – Drew wypowiada się i zachowuje jak normalny ziutek, a przeczuwałem tu straszności na poziomie Cockerspaniela. Aczkolwiek będąc tam z nimi na piachu, pewnie i tak zgodnie ze swoją dewizą próbowałbym go przyatakować na pierwszej radzie jako największe potencjalne zagrożenie. Dee też na plus i jak tak dzisiaj latała za Austinem licząc deltę z tego, co jej powiedział, a czego nie powiedział, to przez chwilę liczyłem, że zaleje obóz jakąś abimaryjną sraką na zasadzie you fuck with me, you’re dead to me. Jedynie sam Austin mnie w tej bombowej czwórce jakoś nie przekonuje – jeśli w pięknej historii o ich wspólnej drodze do finału, ktoś dla podkręcenia emocji ma być tym jednym bohaterem, który poetycko dostanie gdzieś w międzyczasie kulkę w czoło, to głosuję właśnie na niego :lol:

Dla zachowania klimatu, przydałaby się temu sojuszykowi jakaś plemienna opozycja, z którą mogliby się nienawidzić, ale opozycja coś cienko pierdzi. Sifu narobił sobie sifu w pierwszym epie tymi vlachosowymi gimnastykami i chyba łatka się za nim ciągnie, bo Pani Edyta nie chce go już nawet za bardzo pokazywać. A szóstej osoby naprawdę w tej chwili nie pomnę, więc winszuję osobowości, to musiał być castingowy strzał w dziesiątkę.

ŻÓŁCI
Tutaj zależało mi w sumie tylko na Sabiyi, która kopnęła dzisiaj w survokalendarz, więc bleh. Była dość silną osobowością na tle całego tego pedziolandu i liczyłem, że może jeszcze coś po drodze narojbrować. Co prawda wobec ickowych zgliszczy, w których przyszło im egzystować, pomysł ukatrupienia Kaleba uważam za durny, ale próby jego wykonania już docenię – pogawędziła sobie z nim zawczasu i zabezpieczyła się, że na wypadek, gdyby Emily wykonfiturzyła mu jej plany, to zawsze mogła powiedzieć, że no przecież to była tylko bujda dla niej, tak jak żeśmy się umawiali. Nie wiem, co się tutaj ostatecznie zesrało, ale bardzo jestem nierad, bo obaj panowie są dla mnie totalnymi papierzakami, a i Emily straciła całe moje zainteresowanie z pierwszego odcinka – teraz już „nauczyła się na błędach” i jest taką samą motivated & growing & transforming kukiełką walącą w konfach dżefizmami, jak pozostali. Przypomina mi zresztą Frannie z poprzedniego turnusu i bynajmniej nie jest to komplement :|

Podsumowując:
Do boju: Julie, Katurah, dalej ewentualnie Drew, Dee, Kendra, Bruce, Słowiańska Paszcza
Do gnoju: Jaś & Małgosia z niebieskich + wszyscy pozostali przy życiu żółci

PS: Przemieszanie w czwartej rundzie napawa mnie oczywiście łaskotkami napleta i nadzieją, że może tym razem dla odmiany nie spłaszczą nam premerga do pięciu odcinków. Ave.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Saw
8th jury member
Posty: 769
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: Saw »

Sezon co prawda tyłka nie urywa, ale ogląda się przyjemnie. Wydłużenie odcinków naprawdę daje dobra robotę. Każdego pokazują, są przede wszystkim pokazane relacje pomiędzy ludźmi czego tak bardzo przez lata brakowało. Odcinki już nie wyglądają na pocięte i mają sens. Cast mógłby być ciekawszy, ale i tak jest lepiej niż w ostatnich latach. Po czterech sezonach nowej ery gdzie zaczynałem kopać dziurę z myślą o pochwaniu Surva, tak teraz pojawiła się nadzieja ze format może jeszcze zyskać kolejne życie.

Niebiescy
Można powiedzieć że wszystkich tutaj lubię. Katurah to moja wielka faworytką, lubię jak ciśnie Bruce'a. Jednak trochę mnie martwi że jej historia kręci się tylko wokół niego. Było więcej Kendry i pozostawiła dobre warzenie. Taka pozytywna wariatka z niej. Ciekawa jest jej relacja z Jakem. Rozwaliła mnie scena jak Jake zemdlał czy tam osłabł :lol: Bardzo lubię duet Brando/Kallie. Mają duza kontrolę nad gra i nikt chyba nie wie że są ze sobą blisko. Poza tym oboje są sympatyczni i jakoś tak po poprostu chce się im kibicować.

Czerwoni
W końcu mamy jakiś poważniejszy sojusz w grze. Coś czego chyba już dawno nie było w Survie. I przyznam że polubiłem ich grupkę. Dzielą się informacjami, ale zachowują chłodna głowę i zachowują czujność do siebie. Dee bardzo lubię od samego poczatku. Młoda, inteligentna i pełna zapału dziewczyna. Podoba mi się że nie odpuszcza chłopakom i cały czas jest krok za nimi. Julie jest tak urocza że nie da się jej nie kibicować. Zakłada sojusze, kopie w ziemi za przewagami. No ekstra starsza pani. Austin też całkiem spoko, pozytywny vibe od niego bije. Najgorzej z tego sojuszu oceniam Drew. Nie jest może jakiś irytujący, ale jako osoba najmniej mnie z ich grupki przekonuje.
Sifu i J.Maya są poza głównym sojuszem i jakoś mało ich jest. Zastanawiam się czy w ogóle orientują się co dzieje się w grze.

Zółci
Beznadziejne plemie fizycznie jaki i osobowosciowo. Ja tam nawet się cieszę że tylko oni chodzili na te rady. Nikt tam jakoś bardziej nie przykuwa mojej uwagi. Kaleb miał sporo szczęścia że wcześniej nawiązał współpracę z Emily i ta go ostrzegła że Sebiyah i Sean chcą go zdradzić. Emily swoją drogą wykonała ciekawy ruch. Mogła trzymać się w bezpiecznym sojuszu z pozostała dwójką. Ale też narażała się na to że odpadnie jako następna w przypadku bardzo prawdopodobnej kolejnej rady. Sean to nudziarz. Sabiyah była bardzo pewna siebie. Kompletnie się nie spodziewała ze Emily i Kaleb połącza siły. Tak do końca nie wiem po co jej było celowanie w Kaleba, skoro tak fatalnie wypadali w zadaniach a on jako jedyny coś tam ogarniał. Jeszcze zdążyłaby go wywalić na dalszym etapie skoro uważała za zagrozenie. No cóż pańcia przekombinowała i jeszcze strata głosu na rzecz przedłużenia żywotności HII ją załatwiła. Bo tak to doszłoby do remisu i albo ktoś by przeskoczył albo losowanie kamieni. Jednak za scenę z grillowaniem tego idola w tym wosku czy co tam było duży plus :lol:

Alez mega się cieszę że już w następnym odcinku będzie przemieszanie. Coś czego dawno nie było... A już w ogóle spełniem marzeń byłoby podzielenie na dwa plemiona, ale to chyba mogę sobie pomarzyć...

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5716
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S45E03 "No Man Left Behind"

Post autor: Jack »

Kolejny całkiem niezły odcinek. Zgadzam się z tym co napisał Umba. Ogląda się to o wiele lepiej niż kilka poprzednich sezonów.
Moim zdaniem największym minusem tzw "nowej ery" jest ta niezliczona ilość przewag i kar w stylu brak możliwości oddania głosu.

Jeżeli mowa o niebieskich to tutaj nie działo się nic godnego uwagi. Po raz kolejny powtórzono motyw o tym, że są dwa sojusze i pośrodku nich Kellie i Brando.
Na szczęście w tym epizodzie było mniej Bruca. Za to ogromny plus dla produkcji :D

Sporo było w tym odcinku czerwonych. W pierwszej części odniosłem wrażenie, że to oni udadzą się na radę. Polowanie na HII całkiem zabawne. Zobaczymy czy ten sojusz rzeczywiście jest tak silny na jaki wygląda.
Musz też wspomnieć, że mimo tego że było ich sporo to Maya i Sifu zostali kompletnie zignorowani przez edytorów tego odcinla.

I na sam koniec żółci. Emily zdecydowanie odrobiła lekcję i po raz kolejny poprawiła swoją pozycję.
Akcja Sab z topieniem świeczki podczas rady całkiem zabawna, w dodatku zakończona blindsidem :D Trochę mi jej szkoda, ale sama zgotowała (ewentualnie wysmażyła hehe) sobie taki los.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości