S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Premiera: 28 lutego 2024
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5718
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: Jack »

Premiera: 28 lutego 2024

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2142
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: Umbastyczny »

Coś cicho po premierze.

Dla mnie otwarcie sezonu było całkiem ok. Osobiście czuję się zachęcony, żeby oglądać dalej, a twarz z zażenowania wykręciło mi tylko kilka razy.

Na plus w sumie edit, który był dość sprawiedliwie rozłożony, każdy dostał choć chwilę dla siebie, pokazano sporo rozmów, każde plemię istniało i w każdym poznaliśmy jakąś wstępną dynamikę.

Do summitu, zadania o sprzęt obozowy czy beware advantage już przywykłem, więc ok.

POMARAŃCZOWI

Tutaj najwięcej było chyba Tevina, który dostał dłuuugą konfę na otwarcie, potem w sumie często się pojawiał i jeszcze zdobył dodatkowy głos - w sumie zaskoczył mnie brak sceny z jego powrotem do obozu. W sumie nie jestem jego fanem, ale póki co też mnie nie irytował.

Venus po 5 sekundach na plaży już została okrzyknięta mianem nowej Parvati :D uwielbiam takie rzucanie tą łatką Parvati w większość młodych ładnych dziewczyn w Survie :D Nawet jest ok, ale zwróciłem uwagę, że pokazano nam, że jest w błędzie, bo najpierw mówiła, że chce grać under the radar i nikt jej nie weźmie za zagrożenie, że ludzie jej nie doceniają, po czym JEB, nowa Parvati!!!

Najbardziej polubiłem tutaj chyba Sodę i Huntera - wiadomo, to dopiero pierwszy odcinek, ale wydają się tacy najsympatyczniejsi i najrozsądniejsi.

Najmniej mam chyba do powiedzenia o Randenie, który wydawał mi się bezbarwny i kojarzę go tylko z tekstu o Parvati.

A Liz może być w tarapatach, ma chyba trudny charakter i coś czuję, że plemie nie dogada się z nią za bardzo.

ZIELONI

Charlie jest pocieszny xD Myślałem na początku, że będzie mnie drażnił, ale wstępnie polubiłem. W sumie jest nieźle ustawiony. Moriah i Jem polubiłem i też trzymam kciuki.

Maria była tu najbardziej widoczna, ale też w sumie polubiłem - trochę mi się lampka włączyła ostrzegawcza jak opowiadała, że rodziła w domu, bez lekarstw itd. Póki co trzymam kciuki też i za nią i za ten sojusz dziewczyny + Charlie.

Tima zapamiętałem tylko z gadki o dzieciach, a za Benem wstępnie nie przepadam.

FIOLETOWI

Jess wydaje się ok, ale będzie jej ciężko - nie jest królową socjalu i już jest wyrzutkiem. Kenzie rzeczywiście wyglada jak Daphne ze Scooby-Doo :D Polubiłem ją. Tiffany też póki co ok. Q jakoś przejął rolę lidera i to on w sumie nakłonił innych do pozostawienia Jess i wywalenia Jelinskiego, bo inni tak wstępnie wydawali się niezbyt chętni do tego pomysłu.

Bhanu początkowo był poza sojuszem, ale w sumie ma na pewno lepszą pozycję niż Jess, a Jelinskiego i tak wygryzł - wydaje się być ok. No i na radzie śmiesznie wyszło jak się wkopał z planem na głosowanie i nie wiedział co powiedzieć - królem dyplomacji to on nie jest.


No i nasz główny bohater, David Jelinsky - człowiek porażka. W sumie zabawne, że ktoś w tej erze "you have to dig deep" i jukenaczivłotewerjułont sobie rezygnuje ze wszystkiego - nawet współplemieńcy musieli mu przypominać o tych wszystkich sekciarskich sloganach :D No, ale to była prosta droga do eliminacji, koleś sam prosił się o odpadkę, no i się doprosił. Tragedia. O ile rozumiem jeszcze rezygnację przy tych wazach, bo wypełnienie ich wodą wydawało się serio niemożliwe, to już z tymi kartami dał ciała. Tylko dlaczego nie jest Davidem? Dlaczego musi szkalować nasz naród swoim nazwiskiem?


PS: W jednym z plemion bez sprzętu (nie pamiętam czy zieloni czy fioletowi) była scena jak budują szałas i mają całkiem pokaźną stertę bambusów. Jak je przygotowali bez maczety? Czy jednak produkcja dostarcza więcej materiałów?

Awatar użytkownika
Prus
5th jury member
Posty: 490
Rejestracja: 19 lip 2020, 10:15
Lokalizacja: Kraków
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Flick
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: Prus »

To był chyba pierwszy raz odkąd oglądam Survivor na bieżąco "razem z wami", gdy zupełnie nie byłem podekscytowany w nawet najmniejszym stopniu nowym sezonem (co jest dziwne, bo 45 jest dla mnie całkiem dobrym sezonem). Myślę, że głównie przez to, że prawie wszystkie trailery, promo itp. na temat tego sezonu to był zlepek jakichś klipów z filmików, które ta obsada nagrywała na casting, co mnie bardzo żenowało. Ostatecznie całkiem miło oglądało mi się ten odcinek i ani razu nawet nie spojrzałem ile czasu pozostało do końca odcinka.

Mógłbym się tutaj porozpisywać jak bardzo nienawidzę 26-dni, Fiji, tych wszystkich "Sweat or Savy", wypraw na te wyspę z przewagami, czy "Earn the merge" (to ostatnie jest najgłupsze ze wszystkich), ale nie ma sensu. Probst przechodzi kryzys i raczej nic w najbliższym czasie się nie zmieni pod tym względem.

W premierze 44 wydaje mi się, że mieli podobne zadanie na początku i Bruce uderzył się w głowę i musiał zostać ewakuowany, a tutaj zauważyłem, że znów musieli przeczołgiwać się pod tą siatką przyczepioną do drewnianych belek i wcale nie byłoby tak trudno i kolejny medevac XD. Chyba, że na wstępie powiedzieli im, że muszą najpierw wchodzić tam nogami, a nie rzucać się na łeb.

Ja osobiście na miejscu Q i Jelinsky'ego uzgodniłbym z plemieniem, że najlepiej jest w ogóle nie robić tego fizycznego zadania podczas "Sweat vs. Savy". Nie tylko mieli na to mało czasu i zbyt duże beczki do uzupełnienia, ale to czy będą mieli ogień w ciągu pierwszych trzech dni nie ma chyba znaczenia. I tak na tym etapie nie mają ryżu, ani nic do łowienia ryb, a wodę mają już dobrą do picia i nie muszą jej gotować. Powinni się bardziej skupić na oszczędzaniu sił na pierwsze zadanie o immunitet. Chyba, że chodziło im o garnki i maczetę, ale tak jak Umbastyczny wspomniał, mieli już materiały do budowy szałasu (który potem zawalił się im na głowy).
Także odpowiadając na pytanie Umbastycznego na ten temat - przeczytałem gdzieś (nie wiem czy ktoś z byłych uczestników o tym nie wspomniał), że w ich obozach już na wstępie leży dużo przygotowanych bambusów i liści, które mogą od razu użyć do budowy. Może nawet pozostawiali im materiały z szałasów z sezonu 45, który był filmowany dwa tygodnie przed.
Jeszcze czytałem gdzieś, że Ricard z 41 wspomniał, że oni w tych szałasach w ogóle nie spali (chyba nawet nie mogli w większej grupce koło siebie) i spali na plaży (dokładnie tak jak było to pokazane w tym odcinku), ale może to mieć po prostu związek z panem "Lepkie rączki" z Island of the Idols i chcą uniknąć takich sytuacji.

Obsada jest na wstępie całkiem okej, ale za dużo smutnych historyjek mieli. Plusem jest, że nie było tych głupich, ckliwych scenek w tym odcinku ze zdjęciami z ich dzieciństwa, gdzie targowali się kto miał w życiu gorzej. To nie jest X-Factor i Mam talent - te historyjki są w większości takie same i tylko powodują zażenowanie. Rozumiem gdy wychodzi to na jaw naturalnie. Mam nadzieję, że w tym sezonie do tego nie wrócą.

Nie chce mi się rozpisywać na temat obsady zbytnio, ale w fioletowym plemieniu kibicuje (od najbardziej do najmniej):
Jess>Q>Tiffany/Kenzie>>>>>Bhanu
Mam nadzieję, że w przypadku rady, ten ostatni odpadnie (bo chcę żeby Jess została)

Pomarańczowi:
Venus>Hunter>Tevin>Soda>Liz/Randen
Tutaj nie irytuje mnie nikt jak na obecną chwilę, chociaż między Tevinem, a Sodą jest mała przepaść. Pierwsza trójka jest bardzo git i bardzo lubię. Mam nadzieję, że Venus uda się przetrwać (porównania do Parvati już są naprawdę nudne XD).
PS: bawiło mnie, gdy po wygraniu immuntetu Probst oddał figurkę w ręce Venus, a Soda po prostu wyrwała jej to z rąk XDDD.

Zieloni:
Maria>Charlie>Jem/Morriah/Ben/Tim
Ich było najmniej i poza Marią i Charlie'm nie za bardzo mogę coś powiedzieć o innych. Marii kibicuje najbardziej, bo chciałbym żeby w końcu po 21 sezonach wygrała kobieta po czterdziestce.

Awatar użytkownika
Maw
sole survivor
Posty: 1283
Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: Maw »

Ta premiera była ok, aczkolwiek myślę, że bardziej może zyskać podczas jakiegoś losowego rewatchu - cały czas ten sam format, 3x6 plemiona, bardzo podobne twisty daje się we znaki i przez to ciężko to ocenić, bo jest tego już naprawdę przesyt. Więc będę się skupiał głównie na samym cascie (bo też reszta mnie nie interesuje zbytnio, tym bardziej, że te twisty są strasznie nudne i zadania zazwyczaj też).

U zielonych moją faworytką jest Maria, która zdaje się mieć łeb na karku. Myślę jednak, że w razie przegranej może zdradzić sojusz kobiet, bo coś dziwny edit dostała Moriah. Pierwsza konfa i już łzy, i smutna historyjka. Nie wiem, dla mnie to brzmiało, jakby była early bootem, no ale może będzie miała storyarc typu Aubry, że na początku nie jest totalnie w swojej strefie komfortu, ale z czasem wychodzi z niej dobry gracz.

U pomarańczowych ciekawymi osobowościami mogą okazać się Soda i Tevin. O Tevinie miałem zdanie, że albo będzie mnie śmieszył, albo irytował. Jak na razie jest spoko. Soda zdaje się zabawna i jest jedną z moich wczesnych faworytek. Potencjał na dramy ma Venus, która jednak nie pobędzie tam za długo. Oczywiście już było pieprzenie o tym, że jest nową Parvati (bo przecież to jest jedyna uczestniczka Surva o której muszą wspominać). Ale poza tym to było takie trochę znienacka, jak powiedziała, że ona wie, że odpadnie i musi znaleźć HII. Dziwnie zostało to przedstawione, pewnie stało się coś więcej, czego nie widzieliśmy, ale no na jej miejscu skupiłbym się na socialu z innymi.

U fioletowych odpadł Jelinsky, co było do przewidzenia, ale trzeba przyznać, że chociaż zrobił show i była z nim beka, więc swoje zadanie wykonał. Polubiłem Jess, która niestety pewnie za długo tam nie pobędzie. Kenzie nie jest taka zwariowana, jak myślałem po jej filmikach, ale może się rozkręci, na razie ten jej duet z Tiffany jest mi obojętny.

Z pozostałych warto wspomnieć o Jem, która miała bardzo cichą premierę, ale ta jedna konfa dała takie winner vibes, więc podejrzewam, że zajdzie daleko, a może nawet wygra. No i specjalna wzmianka dla Liz, której co prawda nie było dużo, ale rozjebało mnie, jak zaczęła chwalić się swoimi biznesami i potem okazało się, że ma alergię na wszystko. Mam nadzieję, że trochę sobie pobędzie, bo czuję, że może być z nią śmiesznie.

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: Fenistil »

Premiera ok, ale jeszcze nie czuję tego sezonu.

Odpadnięcie Jelinsky'ego przewidywalne i zasłużone, ale z drugiej strony nawet trochę szkoda, bo śmiesznie się oglądało tę... nieszablonową grę w jego wykonaniu. :D

Wstępnie moją największą sympatię wzbudzili: Tevin, Hunter, Maria, Charlie, Q, Jess.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2664
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: tombak90 »

No chyba Wam tu trochę za wesoło :x Ja z kolei orzeknę, że jednak chujnia. To otwarcie spaliło mi mózg jeszcze bardziej niż poprzednie nowoerowe siury, gdzie po Fortifajwie naprawdę bardzo chciałem już wierzyć, że będzie tyćko lepiej. Ta wiosna zdecydowanie upłynie mi pod znakiem naszych januszowych Trejtorsów, których premiera ucieszyła mi pycha, a to-to machnę sobie zapewne gdzieś od niechcenia, na przewijaku.

Najgorszy był sam wstęp, bo po dziesiątej minucie morświnowych pisków tych wszystkich eksajted Murzynków, miałem ochotę wyrzucić laptopa przez okno i zabić nim losowego przechodnia, który ostatnią rzeczą jaką w swym zabieganym życiu usłyszy będzie łiiiiii, jeeeee, omajgad, ferst ant on surwajwoooor!!! Za każdym razem wydaje mi się, że więcej wwiercającego się w mózg różu, słodyczy, sekty i infantylności Probst już nie da rady wycisnąć z kolejnych poborowych, ale każda kolejna uwertura w nowej erze udowadnia mi, jak bardzo się myliłem. Obserwując tych ludzi, czuję się jakby ktoś zeżarł wielkiego czekoladowego Mikołaja, po czym jebnął mi bąka prosto w nos. Gdzie te villainy, orły, sokoły, herosy?

U różowych nadzieję daje mi Kenzie, która wyróżnia się z tłumu z tym swoim parwatkowym uśmiechem, wydaje się dość naturalna na tle tego całego przesłodzonego motłochu i zaczęły tam z koleżanką nieźle rojbrować strategicznie. Dżelińskiego trochę szkoda, bo jakaś część mnie chciała, żeby doszedł do końca giwapując we wszystkim po kolei i trollując tym tych wszystkich surowych kapłanów probstosekty oraz przede wszystkim samego biskupa naczelnego, który oczywiście go za to obszczekał na trajbalu. Naprawdę miałem wrażenie, że może tam dojść do jakiegoś linczu i to już nawet nie jest śmieszne :lol: Jess chwilowo oszukała klątwę Azjatek, ale mam wrażenie, że nawet klątwa Azjatek wie, że nie wolno się poddawać, toteż nie dała jeszcze za wygraną i panna niedługo będzie miała okazję wyspać się na Ponderosie.

Natomiast najbardziej przerażający jest dla mnie Bhanu. Takiego sekto-odkleja nie było przynajmniej od czasów Geo z Surwajwor Forti-ileś (przez ten brak podtytułów już mi się to wszystko miącha), toteż mam jakąś tam nadzieję, że wbrew pozorom pofrunie szybko, tak jak tamten błazen. Typ zaliczył już chyba całą bucket list neoprobstowego robocika, to jest aplikacja do programu od pierwszej sekundy gdy zyskał taką możliwość, smutna historia o dorastaniu w szałasie, bycie najbardziej eksajted ze wszystkich eksajted morświnków na wyspie, pulsująca żyłka przy każdej konfie no i przede wszystkim odpalenie trabanta po przegranej w IC-ku. Naprawdę boję się takich ludzi i szczerze mówiąc boję się w tym momencie wyjść do kuchni po kanapkę, bo mam wrażenie, że on tam gdzieś stoi i poderżnie mi gardło za to, że ostatnio poddałem się widząc, że odjeżdża mi autobus i nie popierdalałem za nim przez cała ulicę.

U zielonych mamy nawalankę płci, hał orydżinal. Wybija mi się tutaj Maria, która jest całkiem sympatyczną babinką i nieźle przeorała Dżelińskiego na wygnaniu. Trzy robbed queens założyły sobie sojusz, Tim je przyuważył i chce w ramach samoobrony odpalić jedną z nich, więc zapewne osiemdziesiąt procent fanów fantazjuje o wypruciu mu flaków. U pomarańczowych moją uwagę ma Venus, która jako jedyna nie suszy zębów na każdym ujęciu, a jeśli wierzyć zapowiedzi, to być może nawet za tydzień wda się w pierwszą pyskówkę w tym programie od dziesięciu sezonów. Soda jest pocieszna i przypomina mi trochę Maryanne, którą summa summarum znielubiłem przez błazenadę z race card, więc może to będzie jej nowa, poprawiona wersja. Pani Edyta podkreśla, że ważny w tym sezonie będzie Tevin i osobiście jestem tym śmiertelnie przerażony, bo włącza mi się PTSD po Garym od Kanadyjskiego Brata.

Tyle. Żeby już tak nie jojczeć, to na koniec pochwalę chociaż ten nowy, zajefajny motyw na wygnaniu, w którym ogórasy ryzykowały głosem próbując zgadnąć, kto mówi prawdę, a kto robi ich w Karolka. Podobało mi się to, zuch chłopak z ciebie Dżefie, coś tam jeszcze umiesz pogłówkować :mrgreen:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5987
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S46E01 "This is Where the Legends are Made"

Post autor: ciriefan »

Mam mieszane uczucia. Na minus oczywiście to, że po raz 6 z rzędu mamy 3 plemiona, głupie zadania w obozie "puzzle czy siła", znowu summit (chociaż tu trochę odświeżyli), znowu ponowny, zbyt pozytywny i sekciarski ton. Pomimo tego dobrze oglądało mi się ep, choć trwał 90 minut to nie nudził mnie. Obsada wydaje się być ok. Na razie z imion ich nie pamiętam za bardzo. Zgodzę się z Mawem, że konfa Jem była bardzo winnerowa, od razu przykuła moją uwagę. Ciekawe, czy trafione spostrzeżenie, dowiemy się w maju.

Odpadł Jelinsky - bekowy pierwszy boot. Irytował jakoś od początku, więc dobra eliminacja na start.

Obrazek

Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 46”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości