S46E03 "Wackadoodles Win"

[Jack]

Premiera: 13 marca 2024

[Prus]

Beka, że jedna z dwóch scen w tym odcinku, która przedstawiała życie zielonego plemienia w obozie była kręcona "4 dni temu" XD. To plemię chyba na serio musi być turbo nudne. Maria i Tim niewidzialni. Morriah i Charlie coś tam powiedzieli, ale nie pamiętam z tego nic. Jem zdobyła Idola, ale muszą przegrać żeby mogła poznać lokalizacje kluczyka. Może powinni tak czy siak pomyśleć o przegraniu specjalnie zadania przed połączeniem, bo jak dotrą tam wszyscy, to fioletowi i pomarańczowi mogą się skumać przeciwko zielonym. Było sporo Bena, bo pojechał na wycieczkę, na której stracił głos.

Kiedy zaczynałem lubić Randena, to ten sobie został ewakuowany (trochę mi śmierdzi ten medevac i uważam, że zdarzył się po to by uratować dupsko Bhanu). Venus lubie najbardziej nadal, a Hunter też wydaje się git, ale trochę ma obsesje na punkcie puzzli. Liz coś było więcej, ale dlatego, że pojechała na jOuRnEy. Tevin i Soda oczyszona byli (a w zasadzie to chyba ich nie było) praktycznie niewidzialni.

Mam już dość oglądania w kółko fioletowego plemienia. Błagam - niech od 47 sezonu powrócą do dwóch plemion, bo to się już w głowie nie mieści. Prawie co sezon mamy plemię, które nie potrafi nic wygrać i w kółko wracają na radę. Kenzie, Tiff i Q lubię, ale mam już ich przesyt. W tym odcinku balansowałem na granicy nie lubienia i tolerowania Bhanu, ale ostatecznie znalazłem się w strefie niechęci do niego.

Uwielbiam kiedy uczestnicy są zmuszani brać udział w głupich zabawach Probsta, gdzie walczą o utratę głosu. Przecież nie ma nic lepszego niż rada plemienia, gdzie z 6 osób będą mogły głosować jakieś 2, lub 3.

Nudzi mnie ten sezon, ale skoro nie porzuciłem oglądania tego programu po tej abominacji jaką było 44, to jestem w stanie przetrwać wszystko.

[Umbastyczny]

Też jestem zaskoczony, że tak to wyedytowali, że nagle z dupy pokazali scenę sprzed kilku dni. Jeszcze najpierw pomyślałem, że może chcą z tego zrobić spójną historię i tym razem oni przegrają i będzie szansa na znalezienie kluczyka, ale totalnie nie...

I trafiły się pierwsze zera w konfach

ZIELONI

Bena nawet polubiłem, jakoś po premierze nie byłem do niego przekonany, a teraz oceniam nawet na plus. Za to Maria wydawała mi się wiodącą postacią, a teraz nagle nie istniała. Jem lubię, fajnie, że to ona wpadła na przewagę.

POMARAŃCZOWI

Hunter niby jest archetypem gracza, za którym nie przepadam, w sensie provider/zadaniowiec. Bo niektórych nerdów lubię, a on łączy jakoś te cechy. No ale jego jakoś polubiłem. Venus gra znowu się załamała. Randena mi szkoda, bo zawsze jakoś smutno jak jest ewakuacja medyczna. Liz pokazała się też trochę lepiej w tym odcinku.

FIOLETOWI

Matko, jaki mess. Bhanu nie lubię, ale było mi go po ludzku szkoda. Myślę, że finalnie i tak to on odpadłby, choć ciekawe jakby padło na Kenzie.

Swoją drogą - szkoda, że nie są ściśle określone kiedy ewakuacj anuluje radę, a kiedy nie, bo na przestrzenii lat i edycji to bywało różnie.

[Prus]

Swoją drogą - szkoda, że nie są ściśle określone kiedy ewakuacj anuluje radę, a kiedy nie, bo na przestrzenii lat i edycji to bywało różnie.

To chyba działa tak, że gdy ewakuacja (lub quit) wypadają w dzień z radą plemienia, to rada zostaje anulowana żeby nie tracić więcej ludzi. A gdy zdarza się w inny dzień, to grają dalej. W Kaoh Rong Caleb został ewakuowany dnia 9 zaraz po Reward Challenge, a potem w tym samy odcinku dnia 11 Alecia odpadła na radzie. Później zaraz po połączeniu, przed radą Neal został ewakuowany i anulowali radę.

[CH23]

Odcinek gdzie czas antenowy poświęcony dla plemienia fioletowych to istna przesada, tym bardziej gdzie wiemy jak skończył się odcinek (medical).

Bhanu jest tragiczny, nie wiem czy to szczęście czy produkcja ma swoje za uszami, ale uratowany tyłek.

Reszta czyli Zieloni oraz Pomarańczowi gdyby nie Journey, nie bylibyśmy nawet w stanie nic się o poszczególnych graczach dowiedzieć (Liz, Ben)

Również jestem tego zdania, że czas wrócić w programie do 2 plemion od początku.
Chociaż patrząc na to co się dzieje w "New era" do S50 nie widzę by coś się zmieniło w tej kwestii.

Ciekawi mnie jeśli fioletowi przegrają kolejne zadanie o immunitet i będą po radzie, czy nastąpi przemieszanie plemion ? Jeśli tak, to na 3 grupy czy na 2.

[ciriefan]

Kolejny raz mamy przy 3 plemionach sytuację, gdzie jedno plemię przegrywa wszystko, ale przed całkowitym rozwaleniem drużyny chroni ich medical w innym plemieniu... Naprawdę pora zakończyć tę nową erę z identycznym przebiegiem każdego sezonu. To wygląda jak odgrzewany kotlet.

Z plusów - fajnie, że Jem znalazła beware advantage. Jest osobą, która od 1 momentu jakoś mocno wzbudziła moją sympatię.

Fioletowi to dramat. Bhanu jest fatalny i niech już odpadnie - no szkoda, że ten medical go ocalił. Q próbował go ratować - no i plan zaciągnięcia takiego fatalnego gracza do końca to może w teorii dobry pomysł, ale w praktyce nigdy nie wiadomo, co pod wpływem emocji taka beksa odwali. A zwłaszcza, że łatwo jest emocjami takich osób manipulować. Więc no nie, Tiff miała rację, aby trzymać się dalej Kenzie.

Randena szkoda. No nie wiem, nie jestem lekarzem, ale ta kontuzja wcale nie wydawała mi się poważna. Czy faktycznie to był sposób na uratowanie Bhanu? Akurat tu mi się nie chce w to do końca wierzyć, bo mimo wszystko raczej widać jest, że Bhanu raczej prędzej niż później sam siebie wyeliminuje. Z drugiej strony ta cała opowieść, jak to lekarz konsultował to z neurochirurgiem, który zasugerował zaskakującą diagnozę... - to brzmi tak, jakby przez całą noc szukali choroby, która mogłaby być niebezpieczna i pod której pretekstem mogliby ewakuować Randena XD No cóż, nigdy się nie dowiemy.

Ogólnie niby spoko sezon, ale jakoś nie mam tak, że mnie ciekawi to, co wydarzy się dalej. Czuję się znudzony tym samym formatem przez 6 sezon z rzędu.

[tombak90]

No generalnie tak trochę mleko. Nie wydarzyło się kompletnie nic nowego i równie dobrze można by było bez straty w „fabule” zastąpić ten odcinek 90-minutową kompilacją reklam McDonald’s.

U fioletowych Bhanu dalej smarka i w każdej ze swoich 13 konf potwierdził, że powinien być izolowany. Jak tak zerkam internetami w świat, to chyba nawet w różowych i emocjonalnych Stejtsach ludzie mają go za psychola, więc ten jego czelendż ze zdobyciem „miliona serc” brzmi zgoła egzotycznie. Obstawiałbym, że zdobędzie tak na oko z osiem, wliczając w to mamę, tatę, Jeffa, Się i dwóch kolegów, których poznał ostatnio w szpitalu w kolejce na elektrowstrząsy.

Dalej z braku laku kibicuję Kenzie, ale pani Edyta nie pozostawia złudzeń, że długo już sobie nie pokibicuję, zwłaszcza teraz, gdy ten błazen zrobił jej dodatkowo czarny pijar na wycieczce.

Kju prawie pierdyknął kłita po przegranym icku, co przypomniało mi akcję Deontego z ustatnich Trejtorsów, który „honorowo” fiknął za drzwi, zdruzgotany, że wyeliminował niewinnego kolegę. Te afrykańskie ludy mają jakieś takie super pierwotne pojęcie honoru i w sumie to przestaje mnie dziwić, czemu tak bardzo jarają się każdym Earlem i Jeremy’m, bo o ile płeć piękna radzi sobie spoczi, o tyle u mężczyzn, jak tak sięgnę pamięcią w realitystorię, to statystyki ilości inteligentnych graczy, są trochę jak statystyki nieodżałowanego Tonia Tajnera w skokach narciarskich, a więc, ekhm ekhm – powiedzmy, że mają jeszcze całkiem duże pole do poprawy

U zielonych jakaś uśmiechnięta filifionka, której do tej pory nie dostrzegłem, znalazła sobie wskazówkę i w sumie przyznam, że cały ten motyw pod tytułem „chcesz ajdola, połóż icka”, notuję jako całkiem seksowny.

U sraczkowatych Venus dalej jest indendżer, co niezmiennie od trzech odcinków jest zajebiście wartkie i ciekawe. Bohaterami odcinka są tymczasem dawno niewidziane Leśne Skrzaty Jeffa Probsta (no hejka), które postanowiły podkraść się pod osłoną nocy do Randoma i wstrzyknąć mu w ramię jakiś szit ze strzykawy podpieprzonej z walizki od tego przejętego lekarza, co by dżefboj Bhanu uchował się od odpadki. Teoretycznie traci na tym Venus, ale jak tak się przyjrzeć, to wcale nie miałem wrażenia, żeby ten ich sojusz był taki superancki, bo ten jednoręki florek w rozmowach strategicznych odzywał się do niej trochę jak do żebra

Tymczasem chciałbym jeszcze rozsiać tu trochę paniki. Mianowicie postanowiłem ostatnio sprawdzić, czy i jak Jeff odnosi się do zarzutów o chujowatość castingów w nowej erze. Otóż odnosi się w ten sposób:
https://www.usmagazine.com/entertainmen ... -villains/

Czyli w skrócie: Wiem, że ludzie chcą villainów, ale postanowiłem, że nie będzie ich już nigdy, bo ja mam swoją misję i uważam, że srające różem sekto-kukiełki są zajebiste, tak więc odtąd w programie będą już tylko one i jak się nie podoba, to walcie się na cyce, elo.