Odc 3
Dla mnie pychota. Nie rozumiem, co Wam się w tej jurnej ekipce nie widzi, jak dla mnie bardzo pocieszne kasztaniaki. Czynione przez większość z nich gwałty słowne bez gumy na profesorze Miodku dodają całemu widowisku dużo większej autentyczności i dynamiki, niż tym wszystkim różowym kukiełkom od Dżefa recytującym wiersze o wspaniałości programu. Gdybym do końca życia miał oglądać już tylko jeden z tych szołów, to sekundy bym się nie zastanawiał.
Klaudia była oczywiście kretynką i bocian to ją tej biednej matce chyba zostawił w burakach, ale zrobił się wokół niej taki dym, że pod koniec nawet pomyślałem sobie, że mogłaby się jeszcze z nami trochę pobawić. Przy okrągłym stole widać było gołym okiem, że nie jest mafią, a jednak ludzie siurnęli sobie w głosowaniu z prądem, co by łba nie wychylać. Nie wiem, na hugo było
Pisarzowi potrzebne to całe łapanie jej za słówka przy dramie z tarczami i mam wrażenie, że może na tym beknąć, bo wyszedł na osobę, która niepotrzebnie przerobiła owego buraka na barszczyk. Zaraz ktoś pewnie zacznie mlaskać, że to właśnie było jego celem i w ogóle łałała, zdrajca, powiesić go za jajca.
Generalnie mam wrażenie, że za dużo było kłapania dziobem o to, kto chce, a kto nie chce biegać za tymi tarczami, bo jak dla mnie to nie jest kompletnie żadną wskazówką – tarczę może chcieć zarówno przestraszony fajfus, jak i motywowany chęcia władzy trejtor, więc get over it, byczes. No ale uczą się dopiero gry te nasze kartofelki, więc im pomińmy.
Natomiast misja sama w sobie bardzo wciągająca – mieli dużo trudniejsze ukształtowanie terenu niż obce ludy w analogicznym zadaniu z beczkami, więc trochę się tam musieli napudzianować. Myślałem, że Malwi spróbuje wejść w rolę, zadrze noska na te połamane resztki beczek i powie, pff, spierdalać mi z tym, nie zaliczam, bo mogę. Ja bym wykorzystał tę okazję do dźgnięcia ich w psychę, tak więc tefałenie, zgłaszam swoją kandydaturę na hosta - dużo nie wezmę, a znęcanie się nad randomami to byłaby dla mnie czysta przyjemność
Starzyzna wróciła do programu ot tak sobie, na śniadaniu, między jednym rogalikiem a drugim, co mnie zaskoczyło, bo byłem pewien, że tak jak w Jukeju i Francji wyłonią się spod masek podczas misji w kościele. Natomiast dobrze się stało, że producenci na to nie czekali, bo
Malarz już od progu odpalił wroty na pełnej kurwie i wjechał na nich z dachowaniem wprost w ten odświętnie nakryty stolik, aż im te rogaliki ino powyjebywały w powietrze. Bardzo szanuję za trolling na Klaudii, która oczywiście strzeliła z tego powodu kupę w striny. Znaczy no nie był to miły komentarz, ale ja jako gość o podobnym BMI słysząc taki pocisk raczej postarałbym się rzucić w typa jakimś kontr-dissem aniżeli zgrywać szlachtę. W każdym razie koronuję tego zioma na mojego beko-faworyta i mam nadzieję, że ten Tadzik prędko na górę nie pójdzie. Z kolei
Dorota z tą swoją vendettą przeciwko
Robertowi jest na razie bardziej smutna niż śmieszna, no ale mam nadzieję, że z czasem będzie z tego jakaś większa karczma.
Zdziwko, że nikt nie podejrzewa żadnego z powracających – skoro jest ich aż trójka i wrzucili ich bezpośrednio po ubiciu jednej zdrajczyni, to wydaje mi się, że grając jako fajfus obstawiłbym w tym momencie, że jedno z nich powróciło jako trejtor.
Bardzo polubiłem
Olgę, która wydaje się mieć łeb na karku, ale mafia już na nią dybie, więc może być drugą
Renatą. A sama Reńka no cóż, szkoda jej jako fajnej osobowości, ale powtarzam, że strategiem była jak z koziego ogona tamburyno. W tym programie trzeba się jednak zdecydować, czy chce się już po emisji pierwszego odcinka otrzymać na Messengerze wysyp gratulacji od kolegów, szefa i cioci z Lęborka, że łał, kochana, jaka ty mądra i odważna w tym dziwnym programie, a taka cię malutką pamiętam jak po podwórku latałaś i cię kogut za psiochę targał, czy jednak usunąć się do pewnego momentu w cień, ale w perspektywie coś tam ugrać.
Na trzecią zawadiakę wyrasta
Joanna, która mocno się dzisiaj przyczyniła do ukamieniowania naszej forumowej anty-favority, no ale ta to ma jeszcze dodatkową ochronę w postaci tych swoich ust. Na miejscu trejtorów obawiałbym się, że mogą ich wciągnąć i tyle ich będą widzieli
Julka tradycyjnie zgarnia ode mnie propsy, no uspokójże się dziecino, ja naprawdę nimi nie sram. Znów podobają mi się jej kombinacje alpejskie wychodzące poza schemat i łamiące czwartą ścianę, na zasadzie, że produkcja nie wybrałaby
Stanley’a do mafii, bo jest mniejszością. Nie mówię, że się z tym akurat zgadzam, bo się nie zgadzam, no ale lubię w niej to, że umie szukać tropów w miejscach, o których inni nie myślą. Niestety, jest aktualnie wśród nominowanych do zamordowania i bardzo mi z tym niefajnie.
Drugi Mikołaj wydał dzisiaj z siebie po okrągłym stole ciąg słów na zasadzie, że
eee no fsumie ja kce powiedzieć że jestem lojalny i fsumie każdy może przyjść do mje zafsze stestować nie wiem zafsze swoje sztuczki zafsze możecie mnie sprawdzać jak chcecie zafsze ja widzem, że jestę lojalny bo taki jestę, elo. Zastanawiałem się wcześniej, czemu jest tak mało widoczny, ale już się nie zastanawiam. Na miejscu jego polonistki jeszcze dzisiaj wrzuciłbym sobie suszarkę do wanny.
Mafiozów było dzisiaj dość mało, bo i cała robota odfajkowała się za nich.
Alex trochę się u mnie odkupił, był już bardziej buńczuczny na zebraniu i może jednak coś z niego będzie. Co do
Bijonse, to myślałem, że ma w grupie autorytet i zaskoczyło mnie to, że jest uważana za ciućmalinę, zbyt mało charyzmatyczną, żeby dowodzić w mafii, no ale jak widać na załączonym przekreślonym obrazku Renaty, taka opinia może jej się tylko przydać. Mam nadzieję, że za tydzień nie usiekną Olgi ani Julki, a na przykład
Adama, który niby ciągle coś tam marmoli w konfach, no ale na tle grupy jest jakimś takim nicem, nie potrafię go umiejscowić w relacjach z tymi ludźmi. Beka też, że
Teo, którego wszyscy zasztyletowali na wejściu, teraz jest już pod tagiem „do zaciupania, bo nikt go nigdy nie będzie podejrzewał”.