Wow, bardzo dobra produkcja. Zagrało tutaj wiele elementów, które składaja się świetny efekt końcowy.
Po pierwsze klimat - ten zamek był super, sceneria wokół też, zadania ciekawe. Nawet ekscentryczny pan prowadzący tutaj pasował (choć czasami mnie troszkę drażnił).
Gra z zasadami ciekawa, twisty były ok, nieprzesadzone, a trochę urozmaicały jednolite rundy. Jednakże, wydaje mi się, że w przyszłych sezonach można coś lekko zmienić, żeby 'wierni' mieli łatwiej / 'zdrajcy' mieli trudniej. Obecnie główną przewagą wiernych jest ich liczebość (tutaj na starcie 17-3), jednak poza tym nic nie mają. Mogą tylko bazować na reakcjach przy eliminacjach/śniadaniach. Widać jak tutaj 'zdrajcy' zdominowali grę, w F6 mieli 3 osoby i dzięki starciu na linii Kate-Quentin mogli sobie wyciąć pozostałych i dojść do końca w trójkę. Oczywiście to pewnie kwestia castu i ich gry, ale tutaj 'wierni' byli jak owieczki prowadzone na rzeź.
Na pewno 'zdrajcom' ułatwiło zadanie to, że w ekipie było sporo osób z mocnymi charakterami, których starcia pozwalały im przetrwać kolejne "banishmenty".
I też trochę mnie śmieszyło jak ludzie w emocjach mówili, że "wiesz, że nigdy bym cię nie oszukał, jestem faithfull". No jakby ludzie, traitor też tak by mówił. Bo co ma zrobić? Przyznać się dnia pierwszego, że wylosował taką rolę i poprosić o eliminację? Łatwo się 'wiernym' mówiło, ale każdy na pewno w roli 'zdrajcy' kłamałby i robił wszystko by wygrać. Wiadomo, że ludzie mogą się czuć zawiedzeni jakoś, ale takie zasady gry, wiedzieli, że ktoś tam kłamie.
Uczestnicy - znałem tylko Cirie i Steph + Rachel z jednego odcinka Snake in the Grass.
Reza - ok, był krzykliwy, wprowadzał chaos na zadaniu. Osobiście jako pierwszego wywaliłbym kogoś totalnie cichego, ale w sumie ten wybór doprowadził do targetowania Micheala, więc 'zdrajcom' się udało. Rezy nie oceniam, bo był za krótko i nie mam zdania.
Geraldine - pierwsza ofiara grupy, inni podejrzewali ją ze względu na zachowanie. Trochę słabo, że jej zawód to "actress" xD Spodziewałbym się po aktorce trochę więcej, ale ok.
Bam - też nie mam nic do powiedzenia, wydawał się ok, ale za szybko odpadł. W sumie taki cichy i spokojny był, wydaje mi się, że Cody i Cirie chcieli pozbawić Christiana sojusznika.
Brandi - icon xD oczywiście z kimś takim na żywo nie wytrzymałbym, ale w tego typu programie sprawdziła się super
Azra - bardzo nijaka, ale moim zdaniem bardzo dobra decyzja 'zdrajców'. Świetnie to połączyło się to z dyskusją o "speak up". Zdrajcy pokazali, że mogą zabijać takie ciche i ukrywające się osoby. To zmusza pozostałych do odzywania się i mówienia o swoich przemyśleniach. A to z kolei prowadzi do dram i kłótni, dzięki czemu zdrajcy mogą się ukrywać.
Michael - od początku miał pod górę ze względu na drobny spór z Rezą, dla mnie był bardzo obojętny.
Ryan - nawet ok, choć spodziewałem się po nim więcej. Tutaj to był z kolei atak w pozycję Cody'ego i osłabienie jego wpływów.
Kyle - nie przepadałem za nim, wpadł w tarapaty, ale w sumie przyszła eliminacja Cody'ego to w dużej mierze jego zasługa
Amanda - bardzo nijaka, po 5 odcinkach jedyne co zapadło mi w pamięć to jej zawód, bo na zadaniu inni wybrali ją jako godną zaufania ze względu na prace pielęgniarki
Cody - eh, grał od początku rozsądnie, był mocną osobowością i widać było, że on i Cirie trochę rywalizują między sobą. Popełnił głupi błąd w rozmowie z Kylem, potem Steph i Rachel go atakowały i już nie umiał się wybronić. Oceniam ogólnie pozytywnie.
Anjelica - nawet pocieszna, strasznie emocjonalna. Szkoda mi jej było, ale z tego zagrożonego trio była najlepszą opcję i podobnie jak zdrajcy, to ją wywaliłbym.
Shelbe - też dość nijaka, w sumie odpadła, bo nie głosowała z grupą na Cody'ego i chodziła przygnębiona.
Rachel - bardzo dobrze się ją ogladało

jej dramy z Kate :3 najbardziej mnie rozbawiło jak jednego dnia cisnęły sobie ze względu na ubiór, a kolejnego pochwaliły outfit tej drugiej

przy tym inteligentna, dużo kombinowała, ale może za bardzo. Kilka razy się myliła i ściągnęła cel na siebie.
Stephenie - nie jestem jej fanem, ale tutaj była ok, miała sojusz z Rachel i Cirie, grała rozważnie, na pewno mniej emocjonalnie od Rachel. Odpadła, bo publicznie mówiła o wątpliwościach co do Christiana.
Christian - oj, od początku wydawał się średnio rozgarnięty i wiedziałem, że zdrajcy będą mieć przez niego kłopoty. Myślałem, że to on pierwszy z nich odpadnie, czy to z woli wiernych, czy zdradzony przez Cirie i Cody'ego. O dziwo to on pomógł wywalić tego drugiego, ale potem jego wpadka z mówieniem o zmianie stron... Bardzo to niepotrzebne było.
Kate - najpierw myślałem, że w duecie Brandi&Kate ona jest tą spokojną i rozważną. No nie xD Bardzo przyjemnie się ją oglądało. To ile chaosu robiła. Na żywo szlag by mnie trafił, ale jako widz, zabawa przednia. W sumie jedna z osób, która bardzo ułatwiła zdrajcom zadanie. Jej zachowanie na zadaniu z beczkami :3 W sumie uwielbiam jak na początku grała i się starała, potem miała ten dołek, gdzie jej było wszystko jedno, a potem zauważyła, że w sumie już blisko finishu i ma szansę na kasę, więc znowu się angażowała
Arie - od początku go nawet polubiłem, wydawał się rozważny i inteligentny. Miał super farta do zbierania tych tarcz, powinien zagrać w lotto przy takim szczęściu. Jako zdrajca był ok, pomógł pozbyć się Christiana, ale za bardzo zaufał Cirie, o której wiedział, że wykiwała już Cody'ego i Christiana. W sumie może nie spodziewał się tak mocnego ruchu już na samym końcu. Trochę na minus, że się poddał i odszedł nawet bez głosowania. Ale z drugiej strony na plus, że pogodził się z tym, że Cirie go pokonała. Zawsze mógł rzucić na odchodnym, że ona też jest zdrajcą i przekonać Andie i Quentina do wywalenia jej.
Quentin - jakoś nie przepadałem za nim. Dość nijaki, jako gracz często się mylił i odstawał od grupy (która w sumie też się myliła, ale bezpieczniej jest grać z grupą).
Andie -

polubiłem, jako osoba całkiem fajna, ale mało strategiczna i zbyt ufna.
Cirie - królowa <3 rozegrała to wszystko perfekcyjnie. Prawie wszystko szło po jej myśli. Miała pod kontrolą kolejne eliminacje, trochę strata Cody'ego może nie do końca, ale też nie było to dla niej złe, więc szczególnie go nie broniła. No i ten koniec gry. Mogła spokojnie sobie z Christianem i Ariem dokończyć grę, bo mieli przewagę, a ona wycięła obu, żeby zgarnąć pełną pulę. WOW. Zwłaszcza z Ariem było ryzyko, że on ją jakoś spróbuje pogrążyć w zemście, ale opłaciło jej się to. No i doszła do F3 z dwoma osobami, które były w nią zapatrzone i ufały jej bezgranicznie. Świetnie rozegrała to socjalnie i strategicznie. Szanuję i podziwiam. No i przy tym wszystkim dalej została ciepłą i dobrą Cirie, która przejmowała się innymi np. Shelby czy Andie. Nigdy nie była też bardziej zagrożona, jej imię padało jedynie w kontekście, że ktoś taki jak Cirie mógłby być zdrajcą, ale nie nie, ona na pewno jest uczciwa <3
I trochę zabrakło mi w finale jakiegoś reunion, żeby zobaczyć reakcje wyeliminowanych, albo choć trochę więcej usłyszeć od Andie i Quentina.